Witam moich nowych gości.
Ewelino,
marzenoF,
carterka,
meg58 cieszę się że wam się podoba. Mam jeszcze pare pomysłów do realizacji, tak że mam nadzieję że nikt nudzić się tu nie będzie
Dziękuję za te pochwały, ale te donice to naprawdę zgapiony pomysł. Trochę mi głupio teraz i aż się rumienię

Ja tam tylko koduję wszystko co widzę, zbieram do kupy i wykorzystuję jak się da!
Alino Ja te donice mam założone na pręt metalowy, pozostałość po wymianie płotu. Zalałam go betonem w część pustaka to znaczy pustak wypełniłam jeszcze kamieniami i potem to wszystko zalałam. Najważniejsze żeby podstawa była ciężka bo wtedy całość jest stabilna. U mnie pustaki są wkopane w ziemię, ale jakby się miało jakąś dużą ozdobną donicę to jej można użyć i w niej zabetonować ten pręt. Wtedy może to być przenośne... Np na balkon.
Gieniu ja też musiałam wymienić wodę ze 2 razy, ale rybki przeżyły. Obawiam się jednak że zima je zabiła. Nie widać nic. Nie chcę na razie interweniować, bo może jednak jeszcze śpią, ale powoli tracę nadzieję.... Cóż trzeba będzie odwiedzić zoologiczny zaniedługo i w nowe się zaopatrzyć!
Nelu czekam na stolik! Sokiem z pokrzyw nazwałam właśnie gnojówke

i zrobiłam ją w zeszłym roku. Przechowuję w tych butelkach bo łatwiej smród opanować
Co nornic, to nie wiem czy je mam, nie mam nawet pojęcia jak się dowiedzieć czy je mam

Kret to oczywiste, ale taka nornica...
Moje korony na zdjęciu są w donicy ze względu na moje nieudane próby w zeszłym roku. Miałam dwie w gruncie i nie wyszło nic. A że cebule nie należą do tanich to tym razem chciałam mieć na nie oko.. A tu niespodzianka, właśnie namierzyłam zeszłoroczne!

rosną i chyba mają się dobrze

Przez to że w gruncie miały, chłodniej wzeszły później, to mam nadzieję, że uda mi się je pokazać teściowej jak w odwiedziny za miesiąc wpadnie, bo tyle naoopowiadałam jakie ładne. A te w donicy to będą kwitły do 2 tygoni... To mam problem z głowy!
Aniu 1 witam na tej samej wyspie

Twój ogródek też kipi życiem! Piękny!
Buszowałam po nim w sobotę w nocy a w niedzielę na spacerze w phoenix parku widziałam parę z takimi samymi piesiami jak twoje! Niezły zbieg okoliczności, nie?
Aniu szopke taką jak twoja to ja też mam w planach. To co ja nazwałam "szopą" we wcześniejszym poście to była chyba pracownia porzedniego właściciela. Z tym że dach się zapadł a ściany niebezpiecznie się chwiały, trzeba było zburzyć.
Szkoda mi twojego bananka, bo sądzę raczej, że też zamarzł tak jak moje.
Ale mi elaborat wyszedł
