PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
- koniczynka2014
- 1000p
- Posty: 1006
- Od: 12 kwie 2014, o 08:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Toruń
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Cudowne zdjęcia i niesmowite widoki Wspaniała podróż
Mój ogród http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=75337
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
Moje parapety http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=75505
Pozdrawiam Dorota
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2336
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Elu, Tanzania jest krajem biedniejszym niż Kenia, jeżeli jednak chodzi o czystość, to zdecydowanie lepiej wypada tu Tanzania.
Też mam niedosyt. W pierwotnej wersji post miał się skończyć za kolejne 30 fotek, ale byłby to tasiemiec nie do przełknięcia. Musiałem więc nagle przerwać opowieść.
Mania, cudne te maluchy. Nie miałem okazji ich spotkać.
koniczynka2014, Joaquin
Też mam niedosyt. W pierwotnej wersji post miał się skończyć za kolejne 30 fotek, ale byłby to tasiemiec nie do przełknięcia. Musiałem więc nagle przerwać opowieść.
Mania, cudne te maluchy. Nie miałem okazji ich spotkać.
koniczynka2014, Joaquin
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2336
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Trzeba przyznać, że safari dostarcza wiele niezapomnianych chwil. Możliwość tak bliskiego kontaktu ze zwierzętami w ich naturalnym środowisku to wielka przygoda.
Do tego trzeba mieć trochę szczęścia. Można pokonać wiele kilometrów i nie zobaczyć lwa, hieny, geparda czy lamparta.
Po prostu, trzeba być w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.
Nie udało się zobaczyć spektakularnych polowań drapieżników, walk samców czy szczęśliwych narodzin na sawannie.
Nie udało się pstryknąć wyjątkowych fotek.
Ale dzielę się z Wami tym co widziałem i niepowtarzalną atmosferą.
Jesteśmy w Serengeti, Tanzania.
Tniemy po bezludziu ile fabryka dała, bo płasko.
W pewnym momencie widzimy ... sawanna płonie.
Strach nas obleciał, ale...
... jak nas uspokoił miejscowy przewodnik i zarazem nasz kierowca, rangersi czasem podpalają sawannę dla poprawy jej kondycji.
Nagle przy drodze spotykamy rodzinę pawianów. Dziwne, pawiany raczej żyją w bardziej licznych grupach.
Maluch mógłby zostać protoplastą Zgredka.
Pora deszczowa. Naturalne zbiorniki po brzegi wypełnione wodą.
W następnym stado hipopotamów, ale widać tylko grzbiety.
Hippo żeruje wieczorem i w nocy. W upalny dzień raczej chłodzi się w wodzie.
Nad kilkoma kolejnymi władzę przejął samiec słonia.
Jedziemy wolno. Rozglądamy się, okolica bajkowa i nie ma się gdzie śpieszyć.
Wtem zauważamy jakiś ruch na akacji.
Podjeżdżamy bliżej
Dość niecodzienna sytuacja. Wyraźnie lwica wypatruje obiadu.
A pod drzewem:
Opuszczamy rozlewiska i trafiamy na fragment sawanny trawiastej.
Spotykamy samce gazeli Thomsona (tomi). Charakterystyczny czarny pas na boku pozwala łatwo je zidentyfikować.
Piękne antylopy topi
Szybko wjeżdżamy w kolejne rozlewiska.
Ale niespodzianka. Może większa niż ta wcześniejsza.
Lwica odpoczywająca na gałęzi akacji to nie lada gratka, tym bardziej że w pozycji na lamparta.
Jak woda to ptaki. Mnóstwo ptaków.
Sielski, niczym nie zmącony spokój i harmonia.
Na zdjęciu marabuty afrykańskie. Marabuty należą do rodziny bocianów. Na safari spotkałem kilka gatunków bocianów, ale o tym jeszcze napiszę. Ciekawe, że nie spotkałem, naszego, bociana białego. Przecież one zimują właśnie w Tanzanii. Oczywiście, odleciały w rodzinne strony.
Marabut afrykański.
Niezmiennie podziwiam zebry. Jeszcze mi się nie znudziły.
Pora coś zjeść. Trafiamy do sympatycznej oazy.
Posiłek umilają nam góralki. Góralek przypomina świnkę morską, ale posiada cechy kilku zwierząt: słonia (i jemu jest najbliższy), konia, hipopotama, tapira. To niezwykle sympatyczne zwierzę, ma doskonały słuch i pamięć.
Nad Serengeti można polatać balonem. To musi być atrakcja.
Po szybkim posiłku ruszamy dalej.
Nadarza się okazja popatrzyć na żyrafy.
Jedynie tu, w Afryce, można spotkać to majestatyczne piękne zwierzę o długiej szyi i zgrabnych nogach. Żyrafy mogą osiągnąć do 550 cm wysokości i ważyć 500-800 kg. Cętki u żyrafy są jak linie papilarne u człowieka i ich ułożenie jest charakterystyczne dla każdego osobnika i nieco odmienne dla poszczególnego gatunku. Formy łat wykazują dużą zmienność ubarwienia, również w ramach tego samego gatunku. Uznaje się 9 podgatunków żyraf.
Przypatrzmy się żyrafie kenijskiej.
Dlaczego żyrafa posiada język długości 50 cm?
Wyjaśnienie poniżej:
[/url]
Trzeba przyznać, że trafiliśmy na piękny obszar Serengeti.
"Soczysta" zieleń, naturalne oczka wodne, nadają niebanalny czar temu miejscu.
Tu bawół afrykański,
tam stado słoni przycupnęło w cieniu akacji sawannowej.
Piękne, niezapomniane widoki.
Kolejne imponujące rozlewisko, pełne ptaków brodzących.
Na gałęzi widać czaplę siwą w trakcie czyszczenia piór i sporo gniazd wikłaczy.
Widać też połamane drzewa. Winowajca to słoń afrykański.
Słonie potrafią zmienić ekosystem, niszcząc praktycznie cały drzewostan w okolicy.
Na koniec, najpiękniejsza z antylop, moja ulubiona - impala.
Piękny okaz samca.
Docieramy do miejsca gdzie będziemy nocować.
Nie ma co, wygląda to imponująco.
cdn
Do tego trzeba mieć trochę szczęścia. Można pokonać wiele kilometrów i nie zobaczyć lwa, hieny, geparda czy lamparta.
Po prostu, trzeba być w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.
Nie udało się zobaczyć spektakularnych polowań drapieżników, walk samców czy szczęśliwych narodzin na sawannie.
Nie udało się pstryknąć wyjątkowych fotek.
Ale dzielę się z Wami tym co widziałem i niepowtarzalną atmosferą.
Jesteśmy w Serengeti, Tanzania.
Tniemy po bezludziu ile fabryka dała, bo płasko.
W pewnym momencie widzimy ... sawanna płonie.
Strach nas obleciał, ale...
... jak nas uspokoił miejscowy przewodnik i zarazem nasz kierowca, rangersi czasem podpalają sawannę dla poprawy jej kondycji.
Nagle przy drodze spotykamy rodzinę pawianów. Dziwne, pawiany raczej żyją w bardziej licznych grupach.
Maluch mógłby zostać protoplastą Zgredka.
Pora deszczowa. Naturalne zbiorniki po brzegi wypełnione wodą.
W następnym stado hipopotamów, ale widać tylko grzbiety.
Hippo żeruje wieczorem i w nocy. W upalny dzień raczej chłodzi się w wodzie.
Nad kilkoma kolejnymi władzę przejął samiec słonia.
Jedziemy wolno. Rozglądamy się, okolica bajkowa i nie ma się gdzie śpieszyć.
Wtem zauważamy jakiś ruch na akacji.
Podjeżdżamy bliżej
Dość niecodzienna sytuacja. Wyraźnie lwica wypatruje obiadu.
A pod drzewem:
Opuszczamy rozlewiska i trafiamy na fragment sawanny trawiastej.
Spotykamy samce gazeli Thomsona (tomi). Charakterystyczny czarny pas na boku pozwala łatwo je zidentyfikować.
Piękne antylopy topi
Szybko wjeżdżamy w kolejne rozlewiska.
Ale niespodzianka. Może większa niż ta wcześniejsza.
Lwica odpoczywająca na gałęzi akacji to nie lada gratka, tym bardziej że w pozycji na lamparta.
Jak woda to ptaki. Mnóstwo ptaków.
Sielski, niczym nie zmącony spokój i harmonia.
Na zdjęciu marabuty afrykańskie. Marabuty należą do rodziny bocianów. Na safari spotkałem kilka gatunków bocianów, ale o tym jeszcze napiszę. Ciekawe, że nie spotkałem, naszego, bociana białego. Przecież one zimują właśnie w Tanzanii. Oczywiście, odleciały w rodzinne strony.
Marabut afrykański.
Niezmiennie podziwiam zebry. Jeszcze mi się nie znudziły.
Pora coś zjeść. Trafiamy do sympatycznej oazy.
Posiłek umilają nam góralki. Góralek przypomina świnkę morską, ale posiada cechy kilku zwierząt: słonia (i jemu jest najbliższy), konia, hipopotama, tapira. To niezwykle sympatyczne zwierzę, ma doskonały słuch i pamięć.
Nad Serengeti można polatać balonem. To musi być atrakcja.
Po szybkim posiłku ruszamy dalej.
Nadarza się okazja popatrzyć na żyrafy.
Jedynie tu, w Afryce, można spotkać to majestatyczne piękne zwierzę o długiej szyi i zgrabnych nogach. Żyrafy mogą osiągnąć do 550 cm wysokości i ważyć 500-800 kg. Cętki u żyrafy są jak linie papilarne u człowieka i ich ułożenie jest charakterystyczne dla każdego osobnika i nieco odmienne dla poszczególnego gatunku. Formy łat wykazują dużą zmienność ubarwienia, również w ramach tego samego gatunku. Uznaje się 9 podgatunków żyraf.
Przypatrzmy się żyrafie kenijskiej.
Dlaczego żyrafa posiada język długości 50 cm?
Wyjaśnienie poniżej:
[/url]
Trzeba przyznać, że trafiliśmy na piękny obszar Serengeti.
"Soczysta" zieleń, naturalne oczka wodne, nadają niebanalny czar temu miejscu.
Tu bawół afrykański,
tam stado słoni przycupnęło w cieniu akacji sawannowej.
Piękne, niezapomniane widoki.
Kolejne imponujące rozlewisko, pełne ptaków brodzących.
Na gałęzi widać czaplę siwą w trakcie czyszczenia piór i sporo gniazd wikłaczy.
Widać też połamane drzewa. Winowajca to słoń afrykański.
Słonie potrafią zmienić ekosystem, niszcząc praktycznie cały drzewostan w okolicy.
Na koniec, najpiękniejsza z antylop, moja ulubiona - impala.
Piękny okaz samca.
Docieramy do miejsca gdzie będziemy nocować.
Nie ma co, wygląda to imponująco.
cdn
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Ależ mi się przypominają moje wojaże... ja tam siebie prawie widzę, a dziś, po latach - chciałabym tam wrócić!
- ewa321
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3541
- Od: 5 lip 2014, o 17:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Zawsze twierdziłam, że Afrykę będę podziwiała tylko na fotkach.
Ale tak pięknie ją pokazujesz, że chciałabym kiedyś zobaczyć to wszystko na żywo ...
Ale tak pięknie ją pokazujesz, że chciałabym kiedyś zobaczyć to wszystko na żywo ...
Pozdrawiam i zapraszam
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2336
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Nasz pierwszy nocleg w Serengeti. Dwie noce tu spędzimy. I bardzo dobrze.
Lodżia powstała w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Została znakomicie umiejscowiona, bo na na kamiennej skale i idealnie komponuje się w miejscowy pejzaż.
Całość składa się z kilku pawilonów połączonych pomostami poprowadzonymi wśród drzew.
Wykończenia i konstrukcje drewniane wykonane są ze szlachetnych gatunków drewna, co nadaje temu miejscu, dodatkowo, swoisty urok.
Lodżia posiada oryginalny basen z urokliwym wodospadem.
Jest też punkt obserwacyjny z pięknym widokiem na sawannę.
Kolejny punkt widokowy.
No, tu trzeba się było wspiąć po stromej ścieżce.
Właściwie z każdego punktu lodżii można podziwiać sawannę.
U podnóża znajduje się wodopój. Na pewno w porze suchej jest tu mnóstwo zwierząt.
Bardzo mało turystów w Serengeti. Nie wiem, czy to strach przed chorobami tropikalnymi, czy może strach przed szczepieniami, a może początek pory deszczowej odstraszył turystów.
W każdym razie w lodżii tylko nasza grupa, więcej członków obsługi niż gości.
Cała restauracja do naszej dyspozycji.
Lodżia została urządzona w stylu kolonialnym.
Zachwytom nie było końca. Lampka szkockiej, w takim otoczeniu, dopełniła uczucia uniesienia.
Atrakcyjnie zdobione drzwi.
Lodżia nie jest ogrodzona. Zwierzęta mogą swobodnie poruszać się po terenie.
Otwarte okno może skutkować penetracją pokoju np. przez małpy.
Nasza przewodniczka zostawiła banana w dżipie, co zaraz wzbudziło zaciekawienie wśród koczkodanów.
Liczne góralki zawsze budziły naszą ciekawość.
Pierwszy raz widziałem, jak te zwierzątka sprawnie poruszają się wśród koron drzew.
W drugim dniu pobytu w lodżii poznaliśmy siłę ulewy tropikalnej.
Nasz drugi dzień w Serengeti.
Wyjeżdżamy skoro świt, a właściwie jest jeszcze ciemno.
Istnieje szansa zobaczyć poranne polowanie drapieżnika.
Jest lew, ale poleguje leniwie wśród traw.
Oczywiście nie czekamy, aż król raczy się ruszyć i prujemy dalej.
Spotykamy nowy gatunek antylopy - bawolca.
Kopytne lubią przebywać w swoim towarzystwie. Zawsze to jednak bezpieczniej, zawsze więcej par oczu by wypatrzyć drapieżnika.
Topi
Często przy drodze spotykamy żółwie. Najgorzej jak taki przechodzi w poprzek drogi. Trzeba czekać.
Żółw lamparci.
Stałym elementem safari są czaszki zwierząt ustawione wzdłuż drogi lub na betonowych drogowskazach,
nierzadko bawołu i hipopotama.
Mamy to szczęście, że nasza grupa liczy tylko sześć osób.
Zawsze przewodniczka jeździ z nami. W przypadku większej liczby uczestników, musi co pewien czas się przesiadać do innego dżipa. Jesteśmy mobilni i nie musimy czekać na pozostałą część grupy.
Dżip jest wygodny. Pełny luzik.
Nie zawsze na podorędziu są zwierzęta, ale piękne widoki zawsze.
Kolejnym, stałym i nieodzownym elementem sawanny jest sęp.
Sęp afrykański, sęp uszaty.
Słonie to niezwykle inteligentne zwierzęta.
Zwykle gestami i zachowaniem przekazują nam swoje nastroje.
Co chciał nam powiedzieć ten?
Impala to moja ulubiona antylopa. Byłem tak zafascynowany jej urokiem, że zacząłem używać - impalala.
Nowa nazwa przyjęła się doskonale i przewodniczka chętnie używała nowego nazewnictwa.
Impale potrafią gromadzić się w stada nawet do stu osobników. Nad stadem "czuwa" jeden samiec. Reszta samców tworzy osobną grupę.
Impalale.
Piękny koziołek impali.
Moje najbardziej ulubione zwierzę sawanny - bawół afrykański.
Dlaczego? Nie potrafię odpowiedzieć.
Może dlatego, że potrafi skutecznie oprzeć się drapieżnikom. Może dlatego, że ma głupkowaty wyraz pyska, a zarazem mądry. Może dlatego, że zawsze jest ciekawski.
Spotkaliśmy też jedną z mniejszych antylop.
Sympatyczny stenbok - antylopik zwyczajny.
Ciekawostką jest to, że większe parki posiadają wewnętrzne lotniska.
Jeśli kogoś stać, może z parku do parku przeskoczyć drogą powietrzną.
Na koniec, chyba najmniej lubiane zwierzę sawanny, za to fotogeniczne.
Hiena cętkowana.
cdn.
Lodżia powstała w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Została znakomicie umiejscowiona, bo na na kamiennej skale i idealnie komponuje się w miejscowy pejzaż.
Całość składa się z kilku pawilonów połączonych pomostami poprowadzonymi wśród drzew.
Wykończenia i konstrukcje drewniane wykonane są ze szlachetnych gatunków drewna, co nadaje temu miejscu, dodatkowo, swoisty urok.
Lodżia posiada oryginalny basen z urokliwym wodospadem.
Jest też punkt obserwacyjny z pięknym widokiem na sawannę.
Kolejny punkt widokowy.
No, tu trzeba się było wspiąć po stromej ścieżce.
Właściwie z każdego punktu lodżii można podziwiać sawannę.
U podnóża znajduje się wodopój. Na pewno w porze suchej jest tu mnóstwo zwierząt.
Bardzo mało turystów w Serengeti. Nie wiem, czy to strach przed chorobami tropikalnymi, czy może strach przed szczepieniami, a może początek pory deszczowej odstraszył turystów.
W każdym razie w lodżii tylko nasza grupa, więcej członków obsługi niż gości.
Cała restauracja do naszej dyspozycji.
Lodżia została urządzona w stylu kolonialnym.
Zachwytom nie było końca. Lampka szkockiej, w takim otoczeniu, dopełniła uczucia uniesienia.
Atrakcyjnie zdobione drzwi.
Lodżia nie jest ogrodzona. Zwierzęta mogą swobodnie poruszać się po terenie.
Otwarte okno może skutkować penetracją pokoju np. przez małpy.
Nasza przewodniczka zostawiła banana w dżipie, co zaraz wzbudziło zaciekawienie wśród koczkodanów.
Liczne góralki zawsze budziły naszą ciekawość.
Pierwszy raz widziałem, jak te zwierzątka sprawnie poruszają się wśród koron drzew.
W drugim dniu pobytu w lodżii poznaliśmy siłę ulewy tropikalnej.
Nasz drugi dzień w Serengeti.
Wyjeżdżamy skoro świt, a właściwie jest jeszcze ciemno.
Istnieje szansa zobaczyć poranne polowanie drapieżnika.
Jest lew, ale poleguje leniwie wśród traw.
Oczywiście nie czekamy, aż król raczy się ruszyć i prujemy dalej.
Spotykamy nowy gatunek antylopy - bawolca.
Kopytne lubią przebywać w swoim towarzystwie. Zawsze to jednak bezpieczniej, zawsze więcej par oczu by wypatrzyć drapieżnika.
Topi
Często przy drodze spotykamy żółwie. Najgorzej jak taki przechodzi w poprzek drogi. Trzeba czekać.
Żółw lamparci.
Stałym elementem safari są czaszki zwierząt ustawione wzdłuż drogi lub na betonowych drogowskazach,
nierzadko bawołu i hipopotama.
Mamy to szczęście, że nasza grupa liczy tylko sześć osób.
Zawsze przewodniczka jeździ z nami. W przypadku większej liczby uczestników, musi co pewien czas się przesiadać do innego dżipa. Jesteśmy mobilni i nie musimy czekać na pozostałą część grupy.
Dżip jest wygodny. Pełny luzik.
Nie zawsze na podorędziu są zwierzęta, ale piękne widoki zawsze.
Kolejnym, stałym i nieodzownym elementem sawanny jest sęp.
Sęp afrykański, sęp uszaty.
Słonie to niezwykle inteligentne zwierzęta.
Zwykle gestami i zachowaniem przekazują nam swoje nastroje.
Co chciał nam powiedzieć ten?
Impala to moja ulubiona antylopa. Byłem tak zafascynowany jej urokiem, że zacząłem używać - impalala.
Nowa nazwa przyjęła się doskonale i przewodniczka chętnie używała nowego nazewnictwa.
Impale potrafią gromadzić się w stada nawet do stu osobników. Nad stadem "czuwa" jeden samiec. Reszta samców tworzy osobną grupę.
Impalale.
Piękny koziołek impali.
Moje najbardziej ulubione zwierzę sawanny - bawół afrykański.
Dlaczego? Nie potrafię odpowiedzieć.
Może dlatego, że potrafi skutecznie oprzeć się drapieżnikom. Może dlatego, że ma głupkowaty wyraz pyska, a zarazem mądry. Może dlatego, że zawsze jest ciekawski.
Spotkaliśmy też jedną z mniejszych antylop.
Sympatyczny stenbok - antylopik zwyczajny.
Ciekawostką jest to, że większe parki posiadają wewnętrzne lotniska.
Jeśli kogoś stać, może z parku do parku przeskoczyć drogą powietrzną.
Na koniec, chyba najmniej lubiane zwierzę sawanny, za to fotogeniczne.
Hiena cętkowana.
cdn.
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2336
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
W ostatni długi weekend ruszyłem w Polskę, stąd pewne opóźnienie w prezentacji safari.
Postanowiłem zwiedzić Roztocze.
Taki piękny kontrast dla krajobrazów afrykańskich.
Kilka zdjęć (bez komentarza) z wycieczki.
Niezapomnianych wrażeń dostarczyły nam też: Zamość, Sandomierz, Zwierzyniec, Szczebrzeszyn i kilka innych.
Postanowiłem zwiedzić Roztocze.
Taki piękny kontrast dla krajobrazów afrykańskich.
Kilka zdjęć (bez komentarza) z wycieczki.
Niezapomnianych wrażeń dostarczyły nam też: Zamość, Sandomierz, Zwierzyniec, Szczebrzeszyn i kilka innych.
-
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 40
- Od: 30 sty 2016, o 10:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Dziękuję za to, że poświęciłeś czas, aby nam pokazać Afrykę, zdjęcia - CUDO.
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2336
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
AgataPW
Czegoś mi brakowało na tym safari.
Czegoś, co w czasie innych wyjazdów, było stałym punktem programu.
Czegoś, a właściwie kogoś.
Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, kogo.
Drugiego wieczoru, podczas kolacji, w lodżii w Serengeti, patrzymy są ...
Grupa japońskich turystów.
Przedział jakieś +70. Wykończeni, ale szczęśliwi. Ledwie człapiąc, wszystkim kłaniali się naokoło z ledwie widocznym uśmiechem na ustach.
Wcześnie rano opuszczamy Serengeti.
Plan na dzień dzisiejszy to wizyta w wiosce masajskiej i zwiedzanie PN Ngorongoro.
Krajobraz zmienia się na bardziej urozmaicony. Na horyzoncie pojawiają się wzniesienia.
Dojeżdżamy do wioski. Okolica przyjemna.
Przed nami grupa z Niemiec kończy zwiedzanie wioski.
Masajowie ? autochtoni afrykańskiej półkoczowniczej grupy etnicznej. Zamieszkują Kenię oraz północną Tanzanię. Dzięki swoim charakterystycznym zwyczajom oraz zamieszkaniu w dostępnym terenie są jedną z najlepiej rozpoznawalnych afrykańskich grup etnicznych.
Masajowie porozumiewają się w języku Maa. Uczą się także języków urzędowych Kenii i Tanzanii: suahili i angielskiego.
Całkowita populacja tej grupy etnicznej jest szacowana na ok. 1 mln.
Społeczeństwo Masajów jest silnie patriarchalne. Większość ważnych dla grupy decyzji jest podejmowana przez starszych mężczyzn.
Masaja czy Masajkę łatwo poznać po charakterystycznych kolorowych strojach oraz dużej ilości ozdób.
Mężczyźni noszą czerwone lub purpurowe tuniki w kratę lub rzadziej w pasy. Jako że jest to plemię wojownicze, nie może zabraknąć czego, czym można wojować. Masajski nóż czy też miecz ma długość około 50 cm i noszony jest w skórzanej pochwie przyczepionej do pasa.
Kobiety noszą się równie kolorowo, choć te upodobały sobie kolor niebieski. Zarówno u kobiet, jak i mężczyzn zobaczymy ogromną liczbę ozdób, naszyjniki, bransoletki, kolczyki? ci z terenów Tanzanii noszą biżuterię w kolorze białym, symbolizującym krowie mleko, natomiast ci z Kenii w kolorze czerwonym symbolizującym bydlęcą krew.
Masajowie żyją głównie z uprawy ziemi oraz hodowli bydła, prowadzą półkoczowniczy tryb życia. Podział ról i obowiązków jest na pierwszy rzut oka dość standardowy. Mężczyźni zajmują się stadami, zaś kobiety dbają o gospodarstwo, gotują, opiekują się dziećmi czy też wytwarzają biżuterię z koralików. Jednak to nie wszystko. One także budują domy! Nie są to jakieś mocne i trwałe konstrukcje, ale i takich nie potrzebują. Często się przemieszczają w poszukiwaniu lepszych pastwisk dla swych krów, więc mieszkają w domach, które szybko można postawić.
Najpierw z wioski wychodzą kobiety, tańcząc rytmicznie i podśpiewując.
Kanonem urody masajskiej kobiety jest ogolona głowa i mnóstwo ozdób.
Kobiety powoli usuwają się w cień akacji w oczekiwaniu na występ mężczyzn.
Wojownicy masajscy demonstrują nam taniec adumu.
To właśnie podczas tego tańca pokazują siłę, wytrzymałość i zwinność. Stawką tego rytualnego tańca są kobiety.
Zadaniem każdego wojownika jest jak najwyżej podskoczyć, nie okazując przy tym absolutnie żadnego wysiłku ani zmęczenia. Skok musi być wykonany w miejscu bez uginania kolan, machania rękami i bez rozbiegu. Wojownicy kolejno wychodzą przed szereg i demonstrują niesamowitą zwinność ciała. Całości towarzyszą energiczne i rytmiczne przyśpiewki.
Do zabawy zawsze wciągani są turyści.
Nasz reprezentant radził sobie co najmniej dobrze.
Masajscy wojownicy.
To oni chronią wioskę i zwierzęta - największy skarb Masajów.
Po ciekawym i emocjonującym przedstawieniu pora zwiedzić wioskę od środka.
Moją uwagę jednak przykuwa dwóch chłopców i dziewczynka bawiących się poza obrębem wioski.
Masajowie jako lud koczowniczy, a później półkoczowniczy, budując domy, polegają na lokalnych, łatwo dostępnych materiałach i miejscowej technologii. Tradycyjny masajski dom jest skonstruowany dla ludzi, którzy ciągle się przemieszczają, więc jego trwałość jest bardzo mała. Chaty mają kształt owalu lub koła i są budowane przez kobiety. Szkielet domu jest budowany z drewnianych tyczek, wbitych bezpośrednio w ziemię i przeplecionych mniejszymi gałązkami. Taka konstrukcja jest następnie oblepiana mieszanką błota, trawy, krowiego łajna i popiołu. Chata zwana manyattą jest mała (3 × 5 m), a jej wysokość wynosi 1,5 m. Na tej niewielkiej przestrzeni rodzina gotuje, je, śpi, prowadzi życie towarzyskie i przechowuje żywność oraz wszystko, co posiada.
Mieliśmy okazję zajrzeć do jednej z chat. Mały otwór okienny zapewnia wystarczającą ilość światła. Po środku znajduje się miejsce na małe palenisko, a nad nim otwór w dachu odprowadzający dym. Trzeba przyznać, że żadnych nieprzyjemnych zapachów nie udało się poczuć.
Wioski są otoczone płotem, który jest budowany przez mężczyzn, zazwyczaj z ciernistej akacji. W nocy bydło domowe, kozy i owce są zamykane w ogrodzeniu w centrum wioski, z dala od dzikich zwierząt.
Taki stragan ciągnął się przez pół wioski.
Każdy z naszych kupił jakąś pamiątkę.
Szkoła.
W podwojach świątyni wiedzy wita nas sympatyczny smark ...
...jak się okazało synek nauczyciela.
W szkole odbywała się właśnie lekcja, lekcja angielskiego.
Dzieciaki ochoczo popisywały się znajomością liczebników.
Klasa wewnątrz wyglądała bardzo solidnie.
Dzieci to największy skarb każdej nacji.
Dzieci masajskie wywarły na mnie bardzo korzystne wrażenie.
Kiedy się do nich podchodzi zawsze się uśmiechają, lubią się fotografować, są pełne energii i entuzjazmu.
No i ta duma, duma przyszłych wojowników.
Dziewczynki.
Kończymy wizytę w wiosce masajskiej.
Wojownicy demonstrują jeszcze umiejętność rozpalania ognia.
Ku ich rozpaczy, kilka prób spełzło na niczym. Swą porażkę tłumaczyli zawilgoceniem wszystkich używanych akcesoriów. Faktycznie, w nocy padało.
Nad całością czuwał syn wodza (spogląda z góry na poczynania wojowników), który też oprowadzał nas po wiosce i udzielał ciekawych informacji.
Co czeka Masajów, symbol i ikonę rdzennej Afryki, w przyszłości?
Jak poradzą sobie z naporem cywilizacji, inwazją turystów?
Co myśli ta Masajka? Jak daleko spogląda w przyszłość?
Na te pytania nie znajdziemy odpowiedzi.
Jeszcze na koniec, najpiękniejsza w wiosce. Absolutna Miss z mamusią.
Zaraz po opuszczeniu wioski trafiamy na żyrafę skubiącą listki akacji. W takich sytuacjach zawsze zatrzymujemy się, choćby na chwilę.
Po drodze do Ngorongoro trafiamy na inną wioskę masajską.
Po godzinie jazdy docieramy na miejsce.
Widok jest absolutnie fantastyczny. Kaldera wygasłego wulkanu. Tysiące zwierząt i ptaków.
Niecałe 300 km?, które można objąć jednym spojrzeniem...
Ale o tym już w następnym odcinku.
cdn
Czegoś mi brakowało na tym safari.
Czegoś, co w czasie innych wyjazdów, było stałym punktem programu.
Czegoś, a właściwie kogoś.
Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, kogo.
Drugiego wieczoru, podczas kolacji, w lodżii w Serengeti, patrzymy są ...
Grupa japońskich turystów.
Przedział jakieś +70. Wykończeni, ale szczęśliwi. Ledwie człapiąc, wszystkim kłaniali się naokoło z ledwie widocznym uśmiechem na ustach.
Wcześnie rano opuszczamy Serengeti.
Plan na dzień dzisiejszy to wizyta w wiosce masajskiej i zwiedzanie PN Ngorongoro.
Krajobraz zmienia się na bardziej urozmaicony. Na horyzoncie pojawiają się wzniesienia.
Dojeżdżamy do wioski. Okolica przyjemna.
Przed nami grupa z Niemiec kończy zwiedzanie wioski.
Masajowie ? autochtoni afrykańskiej półkoczowniczej grupy etnicznej. Zamieszkują Kenię oraz północną Tanzanię. Dzięki swoim charakterystycznym zwyczajom oraz zamieszkaniu w dostępnym terenie są jedną z najlepiej rozpoznawalnych afrykańskich grup etnicznych.
Masajowie porozumiewają się w języku Maa. Uczą się także języków urzędowych Kenii i Tanzanii: suahili i angielskiego.
Całkowita populacja tej grupy etnicznej jest szacowana na ok. 1 mln.
Społeczeństwo Masajów jest silnie patriarchalne. Większość ważnych dla grupy decyzji jest podejmowana przez starszych mężczyzn.
Masaja czy Masajkę łatwo poznać po charakterystycznych kolorowych strojach oraz dużej ilości ozdób.
Mężczyźni noszą czerwone lub purpurowe tuniki w kratę lub rzadziej w pasy. Jako że jest to plemię wojownicze, nie może zabraknąć czego, czym można wojować. Masajski nóż czy też miecz ma długość około 50 cm i noszony jest w skórzanej pochwie przyczepionej do pasa.
Kobiety noszą się równie kolorowo, choć te upodobały sobie kolor niebieski. Zarówno u kobiet, jak i mężczyzn zobaczymy ogromną liczbę ozdób, naszyjniki, bransoletki, kolczyki? ci z terenów Tanzanii noszą biżuterię w kolorze białym, symbolizującym krowie mleko, natomiast ci z Kenii w kolorze czerwonym symbolizującym bydlęcą krew.
Masajowie żyją głównie z uprawy ziemi oraz hodowli bydła, prowadzą półkoczowniczy tryb życia. Podział ról i obowiązków jest na pierwszy rzut oka dość standardowy. Mężczyźni zajmują się stadami, zaś kobiety dbają o gospodarstwo, gotują, opiekują się dziećmi czy też wytwarzają biżuterię z koralików. Jednak to nie wszystko. One także budują domy! Nie są to jakieś mocne i trwałe konstrukcje, ale i takich nie potrzebują. Często się przemieszczają w poszukiwaniu lepszych pastwisk dla swych krów, więc mieszkają w domach, które szybko można postawić.
Najpierw z wioski wychodzą kobiety, tańcząc rytmicznie i podśpiewując.
Kanonem urody masajskiej kobiety jest ogolona głowa i mnóstwo ozdób.
Kobiety powoli usuwają się w cień akacji w oczekiwaniu na występ mężczyzn.
Wojownicy masajscy demonstrują nam taniec adumu.
To właśnie podczas tego tańca pokazują siłę, wytrzymałość i zwinność. Stawką tego rytualnego tańca są kobiety.
Zadaniem każdego wojownika jest jak najwyżej podskoczyć, nie okazując przy tym absolutnie żadnego wysiłku ani zmęczenia. Skok musi być wykonany w miejscu bez uginania kolan, machania rękami i bez rozbiegu. Wojownicy kolejno wychodzą przed szereg i demonstrują niesamowitą zwinność ciała. Całości towarzyszą energiczne i rytmiczne przyśpiewki.
Do zabawy zawsze wciągani są turyści.
Nasz reprezentant radził sobie co najmniej dobrze.
Masajscy wojownicy.
To oni chronią wioskę i zwierzęta - największy skarb Masajów.
Po ciekawym i emocjonującym przedstawieniu pora zwiedzić wioskę od środka.
Moją uwagę jednak przykuwa dwóch chłopców i dziewczynka bawiących się poza obrębem wioski.
Masajowie jako lud koczowniczy, a później półkoczowniczy, budując domy, polegają na lokalnych, łatwo dostępnych materiałach i miejscowej technologii. Tradycyjny masajski dom jest skonstruowany dla ludzi, którzy ciągle się przemieszczają, więc jego trwałość jest bardzo mała. Chaty mają kształt owalu lub koła i są budowane przez kobiety. Szkielet domu jest budowany z drewnianych tyczek, wbitych bezpośrednio w ziemię i przeplecionych mniejszymi gałązkami. Taka konstrukcja jest następnie oblepiana mieszanką błota, trawy, krowiego łajna i popiołu. Chata zwana manyattą jest mała (3 × 5 m), a jej wysokość wynosi 1,5 m. Na tej niewielkiej przestrzeni rodzina gotuje, je, śpi, prowadzi życie towarzyskie i przechowuje żywność oraz wszystko, co posiada.
Mieliśmy okazję zajrzeć do jednej z chat. Mały otwór okienny zapewnia wystarczającą ilość światła. Po środku znajduje się miejsce na małe palenisko, a nad nim otwór w dachu odprowadzający dym. Trzeba przyznać, że żadnych nieprzyjemnych zapachów nie udało się poczuć.
Wioski są otoczone płotem, który jest budowany przez mężczyzn, zazwyczaj z ciernistej akacji. W nocy bydło domowe, kozy i owce są zamykane w ogrodzeniu w centrum wioski, z dala od dzikich zwierząt.
Taki stragan ciągnął się przez pół wioski.
Każdy z naszych kupił jakąś pamiątkę.
Szkoła.
W podwojach świątyni wiedzy wita nas sympatyczny smark ...
...jak się okazało synek nauczyciela.
W szkole odbywała się właśnie lekcja, lekcja angielskiego.
Dzieciaki ochoczo popisywały się znajomością liczebników.
Klasa wewnątrz wyglądała bardzo solidnie.
Dzieci to największy skarb każdej nacji.
Dzieci masajskie wywarły na mnie bardzo korzystne wrażenie.
Kiedy się do nich podchodzi zawsze się uśmiechają, lubią się fotografować, są pełne energii i entuzjazmu.
No i ta duma, duma przyszłych wojowników.
Dziewczynki.
Kończymy wizytę w wiosce masajskiej.
Wojownicy demonstrują jeszcze umiejętność rozpalania ognia.
Ku ich rozpaczy, kilka prób spełzło na niczym. Swą porażkę tłumaczyli zawilgoceniem wszystkich używanych akcesoriów. Faktycznie, w nocy padało.
Nad całością czuwał syn wodza (spogląda z góry na poczynania wojowników), który też oprowadzał nas po wiosce i udzielał ciekawych informacji.
Co czeka Masajów, symbol i ikonę rdzennej Afryki, w przyszłości?
Jak poradzą sobie z naporem cywilizacji, inwazją turystów?
Co myśli ta Masajka? Jak daleko spogląda w przyszłość?
Na te pytania nie znajdziemy odpowiedzi.
Jeszcze na koniec, najpiękniejsza w wiosce. Absolutna Miss z mamusią.
Zaraz po opuszczeniu wioski trafiamy na żyrafę skubiącą listki akacji. W takich sytuacjach zawsze zatrzymujemy się, choćby na chwilę.
Po drodze do Ngorongoro trafiamy na inną wioskę masajską.
Po godzinie jazdy docieramy na miejsce.
Widok jest absolutnie fantastyczny. Kaldera wygasłego wulkanu. Tysiące zwierząt i ptaków.
Niecałe 300 km?, które można objąć jednym spojrzeniem...
Ale o tym już w następnym odcinku.
cdn
- ewa321
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3541
- Od: 5 lip 2014, o 17:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
No wreszcie, nie mogłam się doczekać kolejnej relacji
Kolejna rewelacyjna podróż po Afryce i kolejne rewelacyjne zdjęcia !!
Ale jak dla mnie najpiękniejsze są fotki dzieciaków.
Patrzę po kolei na każde z nich, i każde ma nieprawdopodobnie piękne oczy
Kolejna rewelacyjna podróż po Afryce i kolejne rewelacyjne zdjęcia !!
Ale jak dla mnie najpiękniejsze są fotki dzieciaków.
Patrzę po kolei na każde z nich, i każde ma nieprawdopodobnie piękne oczy
Pozdrawiam i zapraszam