Jak to z moim ogrodem było...
- Soulcatcher
- 200p
- Posty: 251
- Od: 16 cze 2009, o 11:05
- Lokalizacja: Majdan/Wołomin
Hej Mariolu,
fajnie tak, gdy coś powstaje z niczego. U Ciebie coraz więcej kolorów - coraz bardziej zagospodarowany teren - aż miło popatrzeć.
Współczuję sąsiada... Zamiast się cieszyć, że obok będzie miał piękny ogród, który będzie cieszył oczy - rzuca Ci kłody pod nogi... Chyba przez zazdrość. Ehh - szkoda słów.
Pozdrawiam serdecznie,
fajnie tak, gdy coś powstaje z niczego. U Ciebie coraz więcej kolorów - coraz bardziej zagospodarowany teren - aż miło popatrzeć.
Współczuję sąsiada... Zamiast się cieszyć, że obok będzie miał piękny ogród, który będzie cieszył oczy - rzuca Ci kłody pod nogi... Chyba przez zazdrość. Ehh - szkoda słów.
Pozdrawiam serdecznie,
Kaśka
Zapraszam w odwiedziny
Zapraszam w odwiedziny
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5533
- Od: 30 kwie 2008, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Ano zgadza się Ja w przerwach między kolejnymi burzami lecę wyrywać chwaściory- pokryły szczelnie każdy skrawek ziemi...
Trytoma faktycznie godna uwagi i - jak pisałam juz wcześniej, szybko się rozrasta.
No a u mnie szykuje się kolejna burza, juz mam serdecznie dość. Na dobrą sprawę leje u nas od dwóch miesiecy z małymi przerwami, a od czwrtku bez przerwy
Trytoma faktycznie godna uwagi i - jak pisałam juz wcześniej, szybko się rozrasta.
No a u mnie szykuje się kolejna burza, juz mam serdecznie dość. Na dobrą sprawę leje u nas od dwóch miesiecy z małymi przerwami, a od czwrtku bez przerwy
Mariolko poglądałam sobie Twoje kwiaty domowe i jestem pełna podziwu dla Ciebie-jestem ciekawa jak długo masz hoje ,czy już kwitły?Jak dobrze liczylam to masz chyba 5 różnych odmian.Maranty też mi się podobają.Ja nie mam ręki do do kwiatów domowych,albo ich przeleję,albo zasuszę.
W ogródku też zaszły niesamowite zmiany.Piękne kwiaty,rabatki.Róża ta czerwona z wieloma kwiatami to chyba podobna do mojej.Pozdrawiam serdecznie.
W ogródku też zaszły niesamowite zmiany.Piękne kwiaty,rabatki.Róża ta czerwona z wieloma kwiatami to chyba podobna do mojej.Pozdrawiam serdecznie.
Ogródek An-ki
An-ka
An-ka
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5533
- Od: 30 kwie 2008, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Witam serdecznie.
Nie było mnie w domu przez dwa tygodnie i kiedy wróciłam w sobotę nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać...
Pomijając kilka zasuszonych kwiatków w domu, które jeszcze jakoś mogę przecierpieć, to to co zobaczyłam w ogrodzie powaliło mnie na kolana. Po mega wielkich deszczach były wielkie upały, a co się z tym wiąże wszystko rosło jak na drożdżach. Kwiatuchy oczywiście bardzo cieszą oko, problem tylko w chwastach, które rosną znacznie szybciej niż kwiaty.
Strasznie wszystko zarosło Całą sobotę starałam się doprowadzić ogród do porządku, najpierw koszenie mega trawy, później wyrywanie przekwitłych goździków i bratków. Dziś od rana wzięłam się za pielenie rabat. Niestety nie mogę tego robić jednym ciągiem. Brzuszek mam już sporych rozmiarów i ciężko mi schylać się przy pieleniu. Do tego upał niesamowity i co chwilkę robi mi się słabo
A jeśli popatrzę na to ile jeszcze pracy przede mną na zachwaszczonych rabatach to ręce opadają...
Ciężko mi było pogodzić się również z tym, że dzień przed wyjazdem kupiłam ślicznego, obficie kwitnącego wiciokrzewa, a po powrocie zastałam same gałęzie- roślinę zaatakowała jakaś choroba grzybowa. Niestety to nie wszystkie straty. Rośliny, które zadołowane w doniczkach czekały na wsadzenie (tawuła, berberys, szczepiona brzoza brodawkowata oraz kalina) również uległy uszkodzeniu. Tutaj przyczynił się mój M. , który chciał mi pomóc kosić chwaścielisko i tak się rozpędził z podkaszarką, że najzwyczajniej w świecie skosił również zakupione krzewy do zera
W podobny sposób zginął mój mini ogród warzywny. Nie było w nim dużo warzyw, ale wszystkie zostały skoszone. Wytłumaczenie męża: "tak tam było zarośnięte, ze nie widziałem żadnych warzyw, ani drzewek"
Szkoda mi tego wszystkiego Przed wyjazdem wszystko zostawiłam w idealnym porządku, wypielęgnowane i zadbane. Wystarczyły dwa tygodnie i zastałam jeden wielki busz...
Nie było mnie w domu przez dwa tygodnie i kiedy wróciłam w sobotę nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać...
Pomijając kilka zasuszonych kwiatków w domu, które jeszcze jakoś mogę przecierpieć, to to co zobaczyłam w ogrodzie powaliło mnie na kolana. Po mega wielkich deszczach były wielkie upały, a co się z tym wiąże wszystko rosło jak na drożdżach. Kwiatuchy oczywiście bardzo cieszą oko, problem tylko w chwastach, które rosną znacznie szybciej niż kwiaty.
Strasznie wszystko zarosło Całą sobotę starałam się doprowadzić ogród do porządku, najpierw koszenie mega trawy, później wyrywanie przekwitłych goździków i bratków. Dziś od rana wzięłam się za pielenie rabat. Niestety nie mogę tego robić jednym ciągiem. Brzuszek mam już sporych rozmiarów i ciężko mi schylać się przy pieleniu. Do tego upał niesamowity i co chwilkę robi mi się słabo
A jeśli popatrzę na to ile jeszcze pracy przede mną na zachwaszczonych rabatach to ręce opadają...
Ciężko mi było pogodzić się również z tym, że dzień przed wyjazdem kupiłam ślicznego, obficie kwitnącego wiciokrzewa, a po powrocie zastałam same gałęzie- roślinę zaatakowała jakaś choroba grzybowa. Niestety to nie wszystkie straty. Rośliny, które zadołowane w doniczkach czekały na wsadzenie (tawuła, berberys, szczepiona brzoza brodawkowata oraz kalina) również uległy uszkodzeniu. Tutaj przyczynił się mój M. , który chciał mi pomóc kosić chwaścielisko i tak się rozpędził z podkaszarką, że najzwyczajniej w świecie skosił również zakupione krzewy do zera
W podobny sposób zginął mój mini ogród warzywny. Nie było w nim dużo warzyw, ale wszystkie zostały skoszone. Wytłumaczenie męża: "tak tam było zarośnięte, ze nie widziałem żadnych warzyw, ani drzewek"
Szkoda mi tego wszystkiego Przed wyjazdem wszystko zostawiłam w idealnym porządku, wypielęgnowane i zadbane. Wystarczyły dwa tygodnie i zastałam jeden wielki busz...