Maju , to chyba jednak sarenka
Julciu, u mnie trawy brak więc mogłam chodzić jedynie po głównej ścieżce, ale rączki swędziały żeby troszkę chwastów powyrywać.
Aguś, to zwykła lilijka której za bardzo się spieszyło na jesieni i wylazla zaraz po posadzeniu razem z dwiema innymi. Sarenka strat nie zrobiła , bo tam jeszcze wiele nie ma
.
Alu , też liczę na to, że nic im nie będzie. Ale jak przyjdą zapowiadane mrozy, może być gorzej.
Tak to jest jak się coś zaplanuje. Miałam wykorzystać w miarę ładną pogodę i podskoczyć na działkę przyciąć drzewka . I guzik. Dostałam telefon od wychowawczyni , ze mój najmodszy źle się poczuł na rekolekcjach i mam po niego przyjsć. Co prawda miał katar i odrobinę kaszlał ,ale chciał iść do szkoły , więc go puściłam. Niestety zaczął narzekać na ból głowy i brzucha, więc wzięłam go od razu do lekarza a tu początki zapalenia oskrzeli i wirusowe gardło. No i do piątku w domu , antybiotyk ewentualnie dopiero po kontroli , bo teraz lekarka stwierdziła że nie jest potrzebny. Mnie też zaczyna coś brać . A w sobote mamy ślub w rodzinie i chyba pójdzie tylko mój mąż ze starszymi jako " delegacja" a mu będziemy siedzieć w domu. Jak się chrzani to wszystko po kolei.
Jak Ci to wszystko rozkwitnie, to będziesz miała pięknie 
U mnie ma być nawet 10 stopni poniżej zera. 
Tyle nocami, a w ciągu dnia tylko trochę mniej, bo nawet -4 do -6*. 
Czy wiosna w tym roku to w ogóle się rozgości? 
cóż: taka pora roku. Pamiętam, jak moi synowie chorowali, jeden po drugim. Bywało tak, że w pracy krzywo patrzyli na kolejne zwolnienia. 
