Na tej kratce przez kilka lat rósł bluszcz, musiałam go stąd wyeksmitować, bo korzeniami zaczął podnosić płyty chodnikowe na ścieżce. Nie chcę jednak rezygnować z zielonej ścianki odgradzającej 'kącik ogrodnika', zamiast bluszczu posadziłam fasolę tyczną.
Wysadziłam drugą partię fasolki karłowej, jednak zabrakło mi rozsady do obsadzenia całej grządki. Pośrodku posadziłam fasolę tyczną, będzie się pięła po falowanych tyczkach.
Warzywnik już obsadzony, teraz tylko słońca trzeba, przez zimnicę w ostatnim czasie rośliny niewiele urosły.
Szopka, w której trzymamy grilla, taczkę, krzesła i leżaki (jeśli akurat nie są w użyciu), inspekt (latem), wielkie donice itp, doczekała się bambusowej zasłonki. Mata po bokach przymocowana do drewnianych kratek jest również z bambusa. Prawą stronę zarasta hortensja pnąca, lewą zarastał równie bujnie wiciokrzew Henry'ego, który w zeszłym roku zaczął nagle żółknąć, tracić liście i usychać, podejrzewam, że to sprawka karczownika. Wycięłam wszystkie uschnięte pędy, teraz wypuścił nieśmiało kilka nowych, mam nadzieję, że odrośnie.
Zaraz obok szopki na murze zieloną ścianę tworzy bluszcz, na rabatce koło niego wszystko kiepsko rośnie. Przekopałam ją, wyciągnęłam wiadro korzeni bluszczu, rośnie tam teraz paproć, hosta i trzy żurawki, hortensja ogrodowa zostanie na razie w donicy. Miejsce znalazł tam również hotelik dla owadów.
Niestety wszędzie zimno i nie rosną jakbyśmy chciały. 
Przesadziłam samosiejki do wysokiej donicy, żeby sobie zwieszały pędy. 
