Dziewczyny, ekspertem od tykw nie jestem ale wszystko co się dowiedziałam:
-w doniczki wysiałam na początku kwietnia a na zewnątrz poszły w połowie maja
- posadziłam je w różnych miejscach, żeby sprawdzić gdzie będą chciały rosnąć
-lepiej wysiać wcześniej w doniczki, bo szybciej będą kwiaty a jak się zapylą to dłużej będzie dojrzewał owoc- a im dłużej dojrzewa, tym twardsza i grubsza skorupa
- wysiewa się tak jak cukinie i kabaczki, potem trzeba zahartować przed wystawieniem i posadzić w zacisznym miejscu
- zaciszne miejsce jest dobre bo tykwa lepiej rośnie ale z tego co wiem w naturze zapylają ją jakieś aktywne w nocy owady, chyba jakieś ćmy czy motyle, więc tu wiatr byłby pomocny
- ja swoją posadziłam przy murze i rosła pięknie, inne posadzone w bardziej "przewiewnych" miejscach były marniutkie i owocki miały późno i małe- nic z nich nie wyszło
- misi mieć duuużo słońca w półcieniu u mnie nie chciała rosnąć
- kuzyn swoją tykwę posadził bezpośrednio w kompoście na który z rynny była skierowana woda. Urosła mu wieeelka, wspięła się na starą czereśnię, wyglądała bajkowo a owoców było koło 20 szt ( z kilku nasion, nie z jednego) i większość dojrzała
- tykwa lubi być nawożona, jak wszystkie dyniowate
- doczytałam też , że dobrze jej uszczknąć po 5 listku czubek, żeby się rozkrzewiała, wtedy podobno szybciej pojawią się męskie kwiaty, które zapylą żeńskie
- męskie kwiaty są umiejscowione na cienkiej łodyżce a żeńskie pod kwiatek maja zgrubienie wyglądające jak mini tykwa
- taka mini tykwa pod kwiatem wcale nie znaczy, że kwiat jest zapylony i z niej urośnie owoc; jak nie zostanie zapylony to taki kwiat z mini owockiem zżółknie i odpadnie
- jak ktoś bardzo ambitny i zawzięty może wieczorem zapylać kwiaty pędzelkiem; sprawdzone- działa, tylko za późno się za to wzięłam i tykwy w ten sposób zapylone nie dojrzały.
To wszystko co wiem. Jeśli komuś to pomoże, to bardzo się ucieszę
Powodzenia i dzielcie się sukcesem
Wstawiajcie zdjęcia , jestem bardzo ciekawa Waszych tykwiątek
