Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Dwa dni później:
Hosta Christmas Tree:
Hosta Fragrant Bouquet:
I inni przesiedleńcy...
Nie można zapomnieć o tych już zadomowionych:
Wreszcie udało się skosić większość traw:
A tak pod względem nasłonecznienia wygląda nowa rabata o godz. 15.40:
Szkoda, że nie jest już cała ocieniona...
Ogóreczki w foliowcu. W tym roku niewiele, ale tak miało być.
Po drugiej stronie pomidorki. Także niezbyt dużo.
Cienista rabatka pod bzem, obecnie tuż obok foliowca:
A takiego od niedawna mamy towarzysza:
My gmeramy w ziemi i on (ona?) też
Jeśli chodzi o moje ukochane fasolki szparagowe, to w zasadzie nie ma już co pokazać...
Ślimaki rządzą.
Wszędzie. I w warzywniku i na rabatkach kwiatowych.
Na szczęście jeżówki z mojego siewu, takie zwyklaczki, znoszą to najlepiej.
Trzy odmianowe prawie poległy, jedna już niestety bezpowrotnie
Dynie ozdobne na razie niezauważone przez ślimaki, rosną...
Wysiałam odrobinę roślin jednorocznych:
Dobrze, że kopiłam więcej opakowań wilczomlecza białobrzegiego, bo w torebce było tylko 16 nasion:
Wysiałam je na wolnych miejscach rabaty z krzewami ozdobnymi.
CDN...
Hosta Christmas Tree:
Hosta Fragrant Bouquet:
I inni przesiedleńcy...
Nie można zapomnieć o tych już zadomowionych:
Wreszcie udało się skosić większość traw:
A tak pod względem nasłonecznienia wygląda nowa rabata o godz. 15.40:
Szkoda, że nie jest już cała ocieniona...
Ogóreczki w foliowcu. W tym roku niewiele, ale tak miało być.
Po drugiej stronie pomidorki. Także niezbyt dużo.
Cienista rabatka pod bzem, obecnie tuż obok foliowca:
A takiego od niedawna mamy towarzysza:
My gmeramy w ziemi i on (ona?) też
Jeśli chodzi o moje ukochane fasolki szparagowe, to w zasadzie nie ma już co pokazać...
Ślimaki rządzą.
Wszędzie. I w warzywniku i na rabatkach kwiatowych.
Na szczęście jeżówki z mojego siewu, takie zwyklaczki, znoszą to najlepiej.
Trzy odmianowe prawie poległy, jedna już niestety bezpowrotnie
Dynie ozdobne na razie niezauważone przez ślimaki, rosną...
Wysiałam odrobinę roślin jednorocznych:
Dobrze, że kopiłam więcej opakowań wilczomlecza białobrzegiego, bo w torebce było tylko 16 nasion:
Wysiałam je na wolnych miejscach rabaty z krzewami ozdobnymi.
CDN...
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Dziękuję, Majeczko
Cieszę się, że zachęciłam Cię do robienia własnych herbatek
Zerwałaś już jakieś listki / roślinki?
Cieszę się, że zachęciłam Cię do robienia własnych herbatek
Zerwałaś już jakieś listki / roślinki?
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Nuami
- 100p
- Posty: 180
- Od: 15 lut 2015, o 16:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie, małe trójmiasto Kaszubskie
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Temat herbatek nawet mnie wciągnął
Opowiadajcie z czego robicie to też poeksperymentuje.
Brzmi bardzo ciekawie, a herbaty uwielbiam.
Opowiadajcie z czego robicie to też poeksperymentuje.
Brzmi bardzo ciekawie, a herbaty uwielbiam.
Ciągnie mnie do ludzi, lecz odpycha od tłumów.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Nuami, witaj w moim wątku
Ja dotychczas robiłam fermentowane herbatki z:
- kwiatów lilaka
- liści aronii
- liści truskawek
- liści poziomek
- liści bergenii
- mięty pieprzowej
- liści, pąków kwiatowych i małych owocków jabłoni
W planach mam herbaty z:
- liści brzozy
- liści wiśni
- liści pigwowca
- liści i młodych pędów jeżyny
- liści i młodych pędów winogrona
- listków i młodych pędów pięciornika
i pewnie jeszcze kilku roślin, o których teraz nie pamiętam.
Jak mi się przypomni, lub nazbieram surowca - dam znać.
Z wielu roślin można sporządzać herbatki, ważne, żeby roślina nie była trująca, rzecz jasna
***
Dokończę relację z pobytu na działce w dniu 28 maja.
Chciałabym być na bieżąco, ale wczoraj straciłam zapał. I do pracy na działce i do opowiadania o tym.
Oby to było chwilowe.
Mój najwyższy obecnie hibiskus syryjski "Russian violet":
U nóg mu się ścielą samosiejki: nagietków, czarnuszki damasceńskiej i rzecz jasna - chwastów.
Ostatnio polubiłam chwasty i nie spieszę się do ich usuwania.
Mam jeszcze inny powód, o którym za chwilkę opowiem.
Wspomniana czarnuszka szykuje się do kwitnień.
Hortensje bukietowe. Mam ich kilka i tylko u dwóch - Pinky Winky i Sundae Fraise "Rensun" - zostawiłam etykietki z nazwą.
Wiem oczywiście, jakie kupiłam, ale nie wiem, która to która.
Rozpoznam Early Sensation, bo zakwitnie pierwsza, ale pozostałe...
Ciężko będzie.
Ta mnie bardzo martwi, bo to podarunek od bliskiej mi osoby, a nie wykazuje chęci do życia.
Gałązki ma żywe, korzenie w porządku, nie wiem, co jej dolega...
Przesadzę ją w inne miejsce, jak to nie pomoże, to już nie wiem, co.
Większość peonii w pączkach. Pączków jak zwykle mało, chyba muszę się przyłożyć do nawożenia.
Nawozy mam, ale jak jestem na działce, to pamiętam o wszystkim, tylko nie o nawożeniu roślin kwitnących.
Peonie też nie mają etykietek i nie pamiętam już, jakie mam.
Zaraz po zakupie wszystkie moje rośliny były dokładnie opisywane, jednak marker permanentny okazał się w ogóle nie odporny na warunki atmosferyczne.
Nie wiem, czym i na czym podpisywać, żeby nazwy nie poznikały.
Ostatnio kupiłam etykietki z ołówkiem w komplecie.
Zobaczymy, na ile okażą się trwałe.
Pigwowiec bardzo się rozrósł, służy mu ściółkowanie zrębkami i regularne podlewanie.
Powinnam chyba jednak chociaż raz w życiu czymś go zasilić?
Słoneczniczek szorstki "Loraine sunshine".
Zadowolony z nowego miejsca, ale nie z towarzystwa chwastów.
Obok posadziłam nowe nabytki - dwie odmiany floksów wiechowatych.
Jałowiec mojej córki, ciesze się , że odżył.
Na nowej rabacie cienistej rośliny powoli się aklimatyzują.
To dobrze. Martwiłam się zwłaszcza o niektóre - te, które gorzej zniosły podróż.
A oto powód, dla którego musiałam polubić chwasty:
Ja dotychczas robiłam fermentowane herbatki z:
- kwiatów lilaka
- liści aronii
- liści truskawek
- liści poziomek
- liści bergenii
- mięty pieprzowej
- liści, pąków kwiatowych i małych owocków jabłoni
W planach mam herbaty z:
- liści brzozy
- liści wiśni
- liści pigwowca
- liści i młodych pędów jeżyny
- liści i młodych pędów winogrona
- listków i młodych pędów pięciornika
i pewnie jeszcze kilku roślin, o których teraz nie pamiętam.
Jak mi się przypomni, lub nazbieram surowca - dam znać.
Z wielu roślin można sporządzać herbatki, ważne, żeby roślina nie była trująca, rzecz jasna
***
Dokończę relację z pobytu na działce w dniu 28 maja.
Chciałabym być na bieżąco, ale wczoraj straciłam zapał. I do pracy na działce i do opowiadania o tym.
Oby to było chwilowe.
Mój najwyższy obecnie hibiskus syryjski "Russian violet":
U nóg mu się ścielą samosiejki: nagietków, czarnuszki damasceńskiej i rzecz jasna - chwastów.
Ostatnio polubiłam chwasty i nie spieszę się do ich usuwania.
Mam jeszcze inny powód, o którym za chwilkę opowiem.
Wspomniana czarnuszka szykuje się do kwitnień.
Hortensje bukietowe. Mam ich kilka i tylko u dwóch - Pinky Winky i Sundae Fraise "Rensun" - zostawiłam etykietki z nazwą.
Wiem oczywiście, jakie kupiłam, ale nie wiem, która to która.
Rozpoznam Early Sensation, bo zakwitnie pierwsza, ale pozostałe...
Ciężko będzie.
Ta mnie bardzo martwi, bo to podarunek od bliskiej mi osoby, a nie wykazuje chęci do życia.
Gałązki ma żywe, korzenie w porządku, nie wiem, co jej dolega...
Przesadzę ją w inne miejsce, jak to nie pomoże, to już nie wiem, co.
Większość peonii w pączkach. Pączków jak zwykle mało, chyba muszę się przyłożyć do nawożenia.
Nawozy mam, ale jak jestem na działce, to pamiętam o wszystkim, tylko nie o nawożeniu roślin kwitnących.
Peonie też nie mają etykietek i nie pamiętam już, jakie mam.
Zaraz po zakupie wszystkie moje rośliny były dokładnie opisywane, jednak marker permanentny okazał się w ogóle nie odporny na warunki atmosferyczne.
Nie wiem, czym i na czym podpisywać, żeby nazwy nie poznikały.
Ostatnio kupiłam etykietki z ołówkiem w komplecie.
Zobaczymy, na ile okażą się trwałe.
Pigwowiec bardzo się rozrósł, służy mu ściółkowanie zrębkami i regularne podlewanie.
Powinnam chyba jednak chociaż raz w życiu czymś go zasilić?
Słoneczniczek szorstki "Loraine sunshine".
Zadowolony z nowego miejsca, ale nie z towarzystwa chwastów.
Obok posadziłam nowe nabytki - dwie odmiany floksów wiechowatych.
Jałowiec mojej córki, ciesze się , że odżył.
Na nowej rabacie cienistej rośliny powoli się aklimatyzują.
To dobrze. Martwiłam się zwłaszcza o niektóre - te, które gorzej zniosły podróż.
A oto powód, dla którego musiałam polubić chwasty:
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Haha, kochana, już mam herbaty w słoiku
Ja szalona jestem, mnie tylko rzucić hasło a lecę i robię.
U siebie napisałam jak mi poszło, więc jak chcesz to wpadnij na kontrolę
Jestem ciekawa jak wychodzi z mięty fermentowana? Jest różnica w smaku między taką zaparzajką z suszonych liści?
Z wiśni próbuj, coś pięknego jak to pachnie!
Ja szalona jestem, mnie tylko rzucić hasło a lecę i robię.
U siebie napisałam jak mi poszło, więc jak chcesz to wpadnij na kontrolę
Jestem ciekawa jak wychodzi z mięty fermentowana? Jest różnica w smaku między taką zaparzajką z suszonych liści?
Z wiśni próbuj, coś pięknego jak to pachnie!
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Ale się dzieje u Ciebie . Ciekawa jestem, jak pod koniec sezonu ocenisz uprawy w foliaku, bo trochę inne wymagania.
Moja fasolka wygląda tak samo, a ogórki wcale nie wyglądają, bo zjedzone równiutko przy ziemi.
Chwastami się nie przejmuj, one zawsze będą.
Moja fasolka wygląda tak samo, a ogórki wcale nie wyglądają, bo zjedzone równiutko przy ziemi.
Chwastami się nie przejmuj, one zawsze będą.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Majeczko, gratulacje!
Zajrzałam, poczytałam i cieszę się bardzo, że "razem" robimy sobie różne herbatki
Mięty jeszcze nie próbowałam, ale pachnie tak, jak trzeba - miętowo, tyle, że intensywniej.
Herbatę wiśniową mam w planach.
Basiu, dziękuję za odwiedziny
Mam nadzieję, że będę zadowolona z foliaka pod koniec sezonu. Już jestem zadowolona, bo pomidory ruszyły i już zaczęły kwitnąć!
A takie malutkie były.
Warzywnik obsypałam niebieskimi granulkami, chociaż planowałam zrezygnować z chemii w tym sezonie, żeby móc zabierać na działkę psa.
No, ale niestety. Nie mogłam spokojnie patrzeć, jak wszystko mi w tempie błyskawicznym znika.
Dobrały się nawet do pomidorów, chociaż nigdy czegoś takiego nie robiły, i to nie jadły tych dolnych liści - właziły na sam czubek i zżerały stożek wzrostu!
Takie sprytne!
Chwastami postanowiłam się nie stresować, powoli mi się to udaje.
W ubiegłym roku nawet nie jeździłam przez jakiś czas na działkę, bo nie mogłam na nie patrzeć.
Przecież tak nie może być!
Niestety na razie zdrowie mi nie pozwala ani sadzić, ani pielić, ani robić większości rzeczy
Jak to dobrze, że mam eMa. Bez niego nie zrobiłabym absolutnie niczego.
Teraz krótki rzut oka na moje balkonowe siewki i rozsady, z dnia 31 maja i 2 czerwca.
Jeszcze trochę i będę wreszcie na bieżąco.
Szkoda, że nie można wpisywać postów jeden pod drugim tego samego dnia, bo już byłabym na bieżąco, a tak - muszę czekać albo na czyjś wpis albo do następnego dnia, chociaż w danym momencie mam czas i możliwości.
Niestety nie mogę pisać za długich postów (i tak napisanie każdego opatrzonego zdjęciami zajmuje mi od 1 go 2,5 godziny), bo wiesza mi się komputer.
Czasami bardzo mnie to zniechęca, zwłaszcza, że program do obróbki zdjęć wiesza mi się już po obrobieniu zaledwie 3 zdjęć i muszę restartować komputer.
To w sumie też zajmuje mnóstwo czasu i czekania, jeśli mam przygotowanych 30 lub 50 zdjęć do obrobienia.
Mam jeszcze kłopot z myszką, ale mam nadzieję, że dziś już kurier ją dostarczy i będzie jeden problem mniej.
31 maja.
Cukinie przyspieszyły:
Słodka bazylia:
Mix prymulek:
Fasolnik chiński. Kilka sztuk na próbę:
I zdjęcia z dnia 2 czerwca:
Fasolnik chiński:
Szpinak malabarski:
Bardzo nam wszystkim posmakował, zwłaszcza córce, i dlatego tak go dużo w tym sezonie.
Rabarbar:
Kozieradka:
Zaczyna marnieć i nie wiem, dlaczego, może po prostu jej za ciasno.
Ostnica ładnie rośnie, ale musi poczekać na swoją kolej, jeśli chodzi o wywózkę na działkę.
Rozplenica. Powoli, ale rośnie.
Lawenda.
Z pierwszej partii nasion wykiełkowały 3 sztuki.
Z drugiej partii nasion - 1 sztuka.
Hmmm....
Nasiona prymulek były w tym samym wieku, a wykiełkowały za pierwszym razem w takiej ilości:
Turzyca Graya.
Bardzo na nią liczyłam.
Z 8 nasion wykiełkowało 1.
Dyptam jesionolistny:
Oby.
Siałam pierwszy raz i nie wiem, jak powinien wyglądać.
Bardzo mi na nim zależało.
Z partii nasion wykiełkował jeden.
Kilku dni wiatru tak mi poszarpało i połamało liście kann, że musiałam je obciąć.
Nie wiem, czy nie uszkodziłam stożków wzrostu.
Na koniec jeden z mini-ogródków z sucholubami.
Ponieważ przebudowa pseudoskalniaka musi poczekać na swoją (odległą bardzo) kolej - część roślin przywiozłam na balkon.
Większość niestety zginęła zaduszona przez chwasty
Zajrzałam, poczytałam i cieszę się bardzo, że "razem" robimy sobie różne herbatki
Mięty jeszcze nie próbowałam, ale pachnie tak, jak trzeba - miętowo, tyle, że intensywniej.
Herbatę wiśniową mam w planach.
Basiu, dziękuję za odwiedziny
Mam nadzieję, że będę zadowolona z foliaka pod koniec sezonu. Już jestem zadowolona, bo pomidory ruszyły i już zaczęły kwitnąć!
A takie malutkie były.
Warzywnik obsypałam niebieskimi granulkami, chociaż planowałam zrezygnować z chemii w tym sezonie, żeby móc zabierać na działkę psa.
No, ale niestety. Nie mogłam spokojnie patrzeć, jak wszystko mi w tempie błyskawicznym znika.
Dobrały się nawet do pomidorów, chociaż nigdy czegoś takiego nie robiły, i to nie jadły tych dolnych liści - właziły na sam czubek i zżerały stożek wzrostu!
Takie sprytne!
Chwastami postanowiłam się nie stresować, powoli mi się to udaje.
W ubiegłym roku nawet nie jeździłam przez jakiś czas na działkę, bo nie mogłam na nie patrzeć.
Przecież tak nie może być!
Niestety na razie zdrowie mi nie pozwala ani sadzić, ani pielić, ani robić większości rzeczy
Jak to dobrze, że mam eMa. Bez niego nie zrobiłabym absolutnie niczego.
Teraz krótki rzut oka na moje balkonowe siewki i rozsady, z dnia 31 maja i 2 czerwca.
Jeszcze trochę i będę wreszcie na bieżąco.
Szkoda, że nie można wpisywać postów jeden pod drugim tego samego dnia, bo już byłabym na bieżąco, a tak - muszę czekać albo na czyjś wpis albo do następnego dnia, chociaż w danym momencie mam czas i możliwości.
Niestety nie mogę pisać za długich postów (i tak napisanie każdego opatrzonego zdjęciami zajmuje mi od 1 go 2,5 godziny), bo wiesza mi się komputer.
Czasami bardzo mnie to zniechęca, zwłaszcza, że program do obróbki zdjęć wiesza mi się już po obrobieniu zaledwie 3 zdjęć i muszę restartować komputer.
To w sumie też zajmuje mnóstwo czasu i czekania, jeśli mam przygotowanych 30 lub 50 zdjęć do obrobienia.
Mam jeszcze kłopot z myszką, ale mam nadzieję, że dziś już kurier ją dostarczy i będzie jeden problem mniej.
31 maja.
Cukinie przyspieszyły:
Słodka bazylia:
Mix prymulek:
Fasolnik chiński. Kilka sztuk na próbę:
I zdjęcia z dnia 2 czerwca:
Fasolnik chiński:
Szpinak malabarski:
Bardzo nam wszystkim posmakował, zwłaszcza córce, i dlatego tak go dużo w tym sezonie.
Rabarbar:
Kozieradka:
Zaczyna marnieć i nie wiem, dlaczego, może po prostu jej za ciasno.
Ostnica ładnie rośnie, ale musi poczekać na swoją kolej, jeśli chodzi o wywózkę na działkę.
Rozplenica. Powoli, ale rośnie.
Lawenda.
Z pierwszej partii nasion wykiełkowały 3 sztuki.
Z drugiej partii nasion - 1 sztuka.
Hmmm....
Nasiona prymulek były w tym samym wieku, a wykiełkowały za pierwszym razem w takiej ilości:
Turzyca Graya.
Bardzo na nią liczyłam.
Z 8 nasion wykiełkowało 1.
Dyptam jesionolistny:
Oby.
Siałam pierwszy raz i nie wiem, jak powinien wyglądać.
Bardzo mi na nim zależało.
Z partii nasion wykiełkował jeden.
Kilku dni wiatru tak mi poszarpało i połamało liście kann, że musiałam je obciąć.
Nie wiem, czy nie uszkodziłam stożków wzrostu.
Na koniec jeden z mini-ogródków z sucholubami.
Ponieważ przebudowa pseudoskalniaka musi poczekać na swoją (odległą bardzo) kolej - część roślin przywiozłam na balkon.
Większość niestety zginęła zaduszona przez chwasty
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Bardzo liczyłam na to, że paczka z hostami wysłana z samego rana we wtorek 1 czerwca dojdzie do mnie najpóźniej w środę wieczorem, jednak - niespodzianka.
Pocztowcy zrobili sobie chyba wolne i paczka utknęła gdzieś po drodze, zapewne niedaleko, ale poza moim zasięgiem.
Ogromnie się martwiłam, bo jechały do mnie hosty wykopane z gołym korzeniem
Zrobiłam zakupy w sklepie ogrodniczym i .... pojechałam w środę na działkę bez host.
Potrzebowałam liści truskawek na leczniczą herbatę dla córki, więc od razu wzięłam się za zbieranie.
Mało mam truskawek w tym roku, bo w ubiegłym sezonie eM setki krzaczków wykopał i wyrzucił na kompost.
Na szczęście kilka sztuk ocalało. Za mało jednak, żeby uzbierać porządną ilość listków.
Postanowiłam więc dozbierać trochę liści poziomki, ale...
Z poziomkami stało się jeszcze gorzej, z ponad setki krzaczków z czerwonymi i żółtymi owocami, nie ocalał ani jeden.
Na szczęście zostało gdzieniegdzie kilka dzikich.
Efekt zbiorów nie był imponujący, ale coś tam jednak zebrałam:
Po zbiorach zrobiłam obchód działeczki.
Miskanty giganteusy wyglądają bardzo nędznie.
Spodziewałam się zupełnie innego widoku, bo kupiłam spore karpy, a tu takie jakieś pojedyncze ździebełka się tylko pokazały...
A z jednej nie pokazało się zupełnie nic...
Nie wiem, co o tym sądzić.
Czy tak powinno być?
Mam miskanta, innego, i on już jako mniejsza karpa - szedł jak burza!
No nic... poczekamy, zobaczymy.
Może poradzę się osoby sprzedającej, bo pozostałe rośliny kupione w tym samym zamówieniu są bardzo dobrej jakości i jestem z nich zadowolona.
Irys, który zakwitł mi w ubiegłym roku po raz pierwszy.
Obok rośnie kilka, które nie kwitły nigdy.
Mam jeszcze irysy w kilku miejscach, zastane już na działce, część przesadziłam, część nie.
Liczyłam, że te przesadzone zakwitną, a tu lata mijają i cisza.
Miło byłoby doczekać się ich w końcu.
Wąchałam.
Pięknie pachnie!
Po skoszeniu trawy ukazało się mnóstwo takich niespodzianek.
Mamy działkę na jakimś gryzoniowym osiedlu.
Czasem widać, jak się nagle gdzieś ziemia podnosi i powstają uniesione szlaki.
Bardzo często np. na tej rabacie liliowcowej.
Są tu i wejścia do norek (obecnie 3) i korytarze i obok kopce kreta.
Wyjątkowy zwierzęcy urodzaj.
Zresztą - na brak zwierząt nie narzekamy od samego początku.
Jest chyba wszystko, prócz wilków.
Tegoroczni nowi mieszkańcy to między innymi inkarwilla.
Pewnie zostanie zjedzona, bo ma pysznie wyglądające bulwy.
Potraktuję ją jak roślinę jednoroczną, przecież zamartwiać się o to, żeby przetrwała - nie ma sensu...
Wciąż coś znika, z yukkami karolińskimi na czele. Aż się ziemia burzy. Kopce na kopcach.
Nie mam już siły walczyć i zamartwiać się, wszelkie limity już dawno wyczerpałam.
Pozostało machnąć ręką i podejść - "no, dobrze, skoro są, to może chociaż pędraków będzie mniej" (bo jest ogrom).
Podgryziona została też jedna malutka krzewuszka, na szczęście druga na razie żyje.
Na pigwowcu są już pierwsze owoce, ale jednocześnie nadal pojawiają się nowe pąki i kwiaty
Nie jestem w stanie odchwaszczać rabat.
Gdyby nie to, roślinki na pewno ładniej by rosły, a te z kolorowymi listkami - ładniej siE wybarwiały.
Ale - jak widać - i tak nie jest źle:
Kupione niedawno floksy chyba poczuły się lepiej.
Wypuszczają nowe listki.
Myślę nad miejscem dla turzycy muskegońskiej.
Chyba mam już pomysł.
Borówki kwitną, cieszę się.
Przydało się zimowe solidne więzienie.
W ubiegłym roku sarny strasznie zniszczyły mi krzewy borówek.
Zapomniałam przesadzić tę peonię w lepsze miejsce.
Na szczęście jakoś sobie radzi, chociaż widzę, jak bardzo wyciąga się do światła, biedactwo.
Co najmniej raz w roku mocno przycinam krzewy, które "wylewają się" przez ogrodzenie i przygniatają oraz zacieniają moje krzewy i inne rośliny.
To bardzo uciążliwe, ale uroku o tej porze roku nie można im jednak odmówić.
W moim spacerze docieramy wreszcie do nowej rabaty w cieniu...
Z daleka wyglądało to nieźle, ale gdy podeszłam...
Trochę mi ręce opadły i bardzo byłam zadowolona, że kupiłam trutkę na ślimaki.
Ja - taki odwieczny miłośnik zwierząt...
Hosty stiletto - kilka sztuk zjedzonych do zera.
Tutaj z daleka widać, że liście niektórych host dziwnie leżą na ziemi, jakby zgniecione przez kogoś dużego, kto wlazł w rabatkę.
Tak w pierwszej chwili pomyśleliśmy.
Jednak z bliska okazało się...
... że ślimaki są sprytniejsze, niż sądziłam.
Podgryzają łodygę u nasady, ona się załamuje i opada na ziemię, a wtedy...
...jest łatwy dostęp do miękkiego i smacznego liścia.
Ale cwaniaki!
Dobrze, że nie wszystko im smakuje.
Np. tawułki wyglądają na nietknięte:
Tak samo kokorycz lakolistna:
Żurawki:
oraz hosta June
[Miło.
Ale ryzykować już nie zamierzam, zwłaszcza, że zobaczyłam, jak wygląda moje fasolka szparagowa:
Niebieskie granulki poszły w ruch.
Koniec z bezsennymi nocami i stresem - czy zobaczę jeszcze jakiekolwiek rośliny, jak pojadę dziś na działkę, czy wszystko już zjedzone?
Kozieradka obok pożartej fasolki - albo niezauważona, albo zostawiona na później...
A w nowym foliowcu:
ogórki chyba trochę podrosły
Na wysadzenie pod chmurkę czekają wśród ogórków dwie dynie cukiniowe "Tromba d'albenga":
Pomidory zdecydowanie podrosły.
Może nie widać, ale JA widzę
Pozbierał się zdechły pomidor, który złamał się w czasie transportu na działkę, ale został posadzony i podparty patyczkiem, bo całkiem oklapł.
Jak widać - warto dawać szansę.
Po kilku dniach pozbierał się, puścił nowe korzonki i żyje.
Rośnie!
Można zabrać mu już prowizoryczną zasłonkę przeciwsłoneczną.
Miłego dnia
Pocztowcy zrobili sobie chyba wolne i paczka utknęła gdzieś po drodze, zapewne niedaleko, ale poza moim zasięgiem.
Ogromnie się martwiłam, bo jechały do mnie hosty wykopane z gołym korzeniem
Zrobiłam zakupy w sklepie ogrodniczym i .... pojechałam w środę na działkę bez host.
Potrzebowałam liści truskawek na leczniczą herbatę dla córki, więc od razu wzięłam się za zbieranie.
Mało mam truskawek w tym roku, bo w ubiegłym sezonie eM setki krzaczków wykopał i wyrzucił na kompost.
Na szczęście kilka sztuk ocalało. Za mało jednak, żeby uzbierać porządną ilość listków.
Postanowiłam więc dozbierać trochę liści poziomki, ale...
Z poziomkami stało się jeszcze gorzej, z ponad setki krzaczków z czerwonymi i żółtymi owocami, nie ocalał ani jeden.
Na szczęście zostało gdzieniegdzie kilka dzikich.
Efekt zbiorów nie był imponujący, ale coś tam jednak zebrałam:
Po zbiorach zrobiłam obchód działeczki.
Miskanty giganteusy wyglądają bardzo nędznie.
Spodziewałam się zupełnie innego widoku, bo kupiłam spore karpy, a tu takie jakieś pojedyncze ździebełka się tylko pokazały...
A z jednej nie pokazało się zupełnie nic...
Nie wiem, co o tym sądzić.
Czy tak powinno być?
Mam miskanta, innego, i on już jako mniejsza karpa - szedł jak burza!
No nic... poczekamy, zobaczymy.
Może poradzę się osoby sprzedającej, bo pozostałe rośliny kupione w tym samym zamówieniu są bardzo dobrej jakości i jestem z nich zadowolona.
Irys, który zakwitł mi w ubiegłym roku po raz pierwszy.
Obok rośnie kilka, które nie kwitły nigdy.
Mam jeszcze irysy w kilku miejscach, zastane już na działce, część przesadziłam, część nie.
Liczyłam, że te przesadzone zakwitną, a tu lata mijają i cisza.
Miło byłoby doczekać się ich w końcu.
Wąchałam.
Pięknie pachnie!
Po skoszeniu trawy ukazało się mnóstwo takich niespodzianek.
Mamy działkę na jakimś gryzoniowym osiedlu.
Czasem widać, jak się nagle gdzieś ziemia podnosi i powstają uniesione szlaki.
Bardzo często np. na tej rabacie liliowcowej.
Są tu i wejścia do norek (obecnie 3) i korytarze i obok kopce kreta.
Wyjątkowy zwierzęcy urodzaj.
Zresztą - na brak zwierząt nie narzekamy od samego początku.
Jest chyba wszystko, prócz wilków.
Tegoroczni nowi mieszkańcy to między innymi inkarwilla.
Pewnie zostanie zjedzona, bo ma pysznie wyglądające bulwy.
Potraktuję ją jak roślinę jednoroczną, przecież zamartwiać się o to, żeby przetrwała - nie ma sensu...
Wciąż coś znika, z yukkami karolińskimi na czele. Aż się ziemia burzy. Kopce na kopcach.
Nie mam już siły walczyć i zamartwiać się, wszelkie limity już dawno wyczerpałam.
Pozostało machnąć ręką i podejść - "no, dobrze, skoro są, to może chociaż pędraków będzie mniej" (bo jest ogrom).
Podgryziona została też jedna malutka krzewuszka, na szczęście druga na razie żyje.
Na pigwowcu są już pierwsze owoce, ale jednocześnie nadal pojawiają się nowe pąki i kwiaty
Nie jestem w stanie odchwaszczać rabat.
Gdyby nie to, roślinki na pewno ładniej by rosły, a te z kolorowymi listkami - ładniej siE wybarwiały.
Ale - jak widać - i tak nie jest źle:
Kupione niedawno floksy chyba poczuły się lepiej.
Wypuszczają nowe listki.
Myślę nad miejscem dla turzycy muskegońskiej.
Chyba mam już pomysł.
Borówki kwitną, cieszę się.
Przydało się zimowe solidne więzienie.
W ubiegłym roku sarny strasznie zniszczyły mi krzewy borówek.
Zapomniałam przesadzić tę peonię w lepsze miejsce.
Na szczęście jakoś sobie radzi, chociaż widzę, jak bardzo wyciąga się do światła, biedactwo.
Co najmniej raz w roku mocno przycinam krzewy, które "wylewają się" przez ogrodzenie i przygniatają oraz zacieniają moje krzewy i inne rośliny.
To bardzo uciążliwe, ale uroku o tej porze roku nie można im jednak odmówić.
W moim spacerze docieramy wreszcie do nowej rabaty w cieniu...
Z daleka wyglądało to nieźle, ale gdy podeszłam...
Trochę mi ręce opadły i bardzo byłam zadowolona, że kupiłam trutkę na ślimaki.
Ja - taki odwieczny miłośnik zwierząt...
Hosty stiletto - kilka sztuk zjedzonych do zera.
Tutaj z daleka widać, że liście niektórych host dziwnie leżą na ziemi, jakby zgniecione przez kogoś dużego, kto wlazł w rabatkę.
Tak w pierwszej chwili pomyśleliśmy.
Jednak z bliska okazało się...
... że ślimaki są sprytniejsze, niż sądziłam.
Podgryzają łodygę u nasady, ona się załamuje i opada na ziemię, a wtedy...
...jest łatwy dostęp do miękkiego i smacznego liścia.
Ale cwaniaki!
Dobrze, że nie wszystko im smakuje.
Np. tawułki wyglądają na nietknięte:
Tak samo kokorycz lakolistna:
Żurawki:
oraz hosta June
[Miło.
Ale ryzykować już nie zamierzam, zwłaszcza, że zobaczyłam, jak wygląda moje fasolka szparagowa:
Niebieskie granulki poszły w ruch.
Koniec z bezsennymi nocami i stresem - czy zobaczę jeszcze jakiekolwiek rośliny, jak pojadę dziś na działkę, czy wszystko już zjedzone?
Kozieradka obok pożartej fasolki - albo niezauważona, albo zostawiona na później...
A w nowym foliowcu:
ogórki chyba trochę podrosły
Na wysadzenie pod chmurkę czekają wśród ogórków dwie dynie cukiniowe "Tromba d'albenga":
Pomidory zdecydowanie podrosły.
Może nie widać, ale JA widzę
Pozbierał się zdechły pomidor, który złamał się w czasie transportu na działkę, ale został posadzony i podparty patyczkiem, bo całkiem oklapł.
Jak widać - warto dawać szansę.
Po kilku dniach pozbierał się, puścił nowe korzonki i żyje.
Rośnie!
Można zabrać mu już prowizoryczną zasłonkę przeciwsłoneczną.
Miłego dnia
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
W środę 2 czerwca, w drodze powrotnej z działki, strzeliło nam koło w samochodzie.
Była już godzina 20 - ta, wszystko pozamykane, następnego dnia święto...
No fatalnie. Z planów działkowania - nici.
Następnego dnia rano eM pojechał sam na działkę, tramwajem, żeby wykonać trochę niezbędnych prac oraz zrobić mi niespodziankę - taras.
Na razie mały fragment, bo zamiast dokupić deski, trzeba będzie wydać na koło.
W piątek, 4 czerwca, dobrze po południu, doczekałam wreszcie dwóch paczek - jednej z zamówionymi hostami, oraz drugiej - z wymiany roślin doniczkowych na trawy.
Nie wiem, jak to się stało, że zdjęcia paczki z trawami nie mam, pomimo, że robiłam. Na szczęście zdjęcie paczki z hostami nie znikło.
Host zamówiłam kilka, od takich malusich:
.. po takie pokaźnych rozmiarów:
Ponieważ były bardzo wysuszone po tak długiej podróży - od razu powędrowały do wiaderek z wodą.
Zaglądałam do nich co chwila, żeby zobaczyć, czy odzyskują jędrność.
Niektóre w miarę szybko zaczęły wyglądać lepiej, inne - nie bardzo.
Dobrze, że hosty to ponoć żelazne rośliny.
Liczę, że dojdą do siebie i ładnie przyjmą się w nowym miejscu.
Już nie mogłam doczekać się następnego dnia i wyjazdu na działkę.
Do zabrania miałam sporo roślin - nie tylko nowe hosty i nowe trawy, ale i moich balkonowych podopiecznych, np.:
Cukinie:
Szpinaki malabarskie:
Fasolnik chiński:
Pozostałe roślinki na razie musiały zaczekać, a wśród nich:
Kozieradka:
Tukmaria (słodka bazylia):
Ta jeszcze musi nieco podrosnąć.
Podobnie jak prymulki:
Ostnica.
Myślę, że już może wyjechać na działkę.
Lawenda.
Te trzy większe mogą spokojnie się już wyprowadzić.
Im więcej roślin wyjedzie i zwolni miejsce na balkonie, tym więcej mniejszych będę mogła przepikować do większych pojemników, żeby szybko podrosły.
Jak na przykład ten rabarbar:
Wilczomlecz groszkowy w sumie też już mógłby się przeprowadzić.
Miejsce na niego już czeka.
Dyptam jesionolistny.
Chciałabym, żeby rósł szybciej.
Turzyca graya.
Też ćwiczy moją cierpliwość.
Przepikowałam rabarbar, na razie nie pojedynczo z braku miejsca i pojemniczków.
Po wyprowadzce części roślin - zwolni się i miejsce i pojemniczki.
Była już godzina 20 - ta, wszystko pozamykane, następnego dnia święto...
No fatalnie. Z planów działkowania - nici.
Następnego dnia rano eM pojechał sam na działkę, tramwajem, żeby wykonać trochę niezbędnych prac oraz zrobić mi niespodziankę - taras.
Na razie mały fragment, bo zamiast dokupić deski, trzeba będzie wydać na koło.
W piątek, 4 czerwca, dobrze po południu, doczekałam wreszcie dwóch paczek - jednej z zamówionymi hostami, oraz drugiej - z wymiany roślin doniczkowych na trawy.
Nie wiem, jak to się stało, że zdjęcia paczki z trawami nie mam, pomimo, że robiłam. Na szczęście zdjęcie paczki z hostami nie znikło.
Host zamówiłam kilka, od takich malusich:
.. po takie pokaźnych rozmiarów:
Ponieważ były bardzo wysuszone po tak długiej podróży - od razu powędrowały do wiaderek z wodą.
Zaglądałam do nich co chwila, żeby zobaczyć, czy odzyskują jędrność.
Niektóre w miarę szybko zaczęły wyglądać lepiej, inne - nie bardzo.
Dobrze, że hosty to ponoć żelazne rośliny.
Liczę, że dojdą do siebie i ładnie przyjmą się w nowym miejscu.
Już nie mogłam doczekać się następnego dnia i wyjazdu na działkę.
Do zabrania miałam sporo roślin - nie tylko nowe hosty i nowe trawy, ale i moich balkonowych podopiecznych, np.:
Cukinie:
Szpinaki malabarskie:
Fasolnik chiński:
Pozostałe roślinki na razie musiały zaczekać, a wśród nich:
Kozieradka:
Tukmaria (słodka bazylia):
Ta jeszcze musi nieco podrosnąć.
Podobnie jak prymulki:
Ostnica.
Myślę, że już może wyjechać na działkę.
Lawenda.
Te trzy większe mogą spokojnie się już wyprowadzić.
Im więcej roślin wyjedzie i zwolni miejsce na balkonie, tym więcej mniejszych będę mogła przepikować do większych pojemników, żeby szybko podrosły.
Jak na przykład ten rabarbar:
Wilczomlecz groszkowy w sumie też już mógłby się przeprowadzić.
Miejsce na niego już czeka.
Dyptam jesionolistny.
Chciałabym, żeby rósł szybciej.
Turzyca graya.
Też ćwiczy moją cierpliwość.
Przepikowałam rabarbar, na razie nie pojedynczo z braku miejsca i pojemniczków.
Po wyprowadzce części roślin - zwolni się i miejsce i pojemniczki.
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Następnego dnia (w sobotę 5 czerwca) pojechaliśmy na działkę ze sporą porcją roślin.
Pogoda była trudna - na przemian upał i burze.
Jak dobrze, że jest foliowiec, było gdzie się schować w trakcie burz.
Pomidorki bardzo dobrze czują się w foliowcu, co widać:
Ogóreczki też wyglądają na zadowolone.
Hosta z poprzednich zakupów - pięknie zaaklimatyzowała się na nowym miejscu.
Dołączą do niej nowe nabytki:
Wypróbowałam kawałek nowego tarasu.
Niby taki mały kawałek, a okazał się całkiem spory:
Jakoś się we dwójkę z eMem zmieściliśmy, chociaż i tak nie było za bardzo czasu, żeby posiedzieć.
Roślin do wsadzenia było mnóstwo, a pogoda - trudna.
Między innymi z tego powodu część powędrowała na miejsca tymczasowe.
Np. nowe hosty:
Biedactwa.
Jest ogromna różnica pomiędzy nimi, a roślinami, które nie podróżowały z gołym korzeniem, a z całą piękną bryłą ziemi i korzeni.
Peonie zapączkowane.
Uwielbiam te rośliny.
Jaka szkoda, że kupiłam takie marne egzemplarze. Czwarty rok, a one takie lichutkie.
Na 4 zakupione sztuki kwitną tylko dwie, i to słabiutko.
Gdyby nie peonie zastane już na działce - miałabym tylko 3 kwiaty, a tak - będę miała 6.
Niewiele.
Nowe trawy z wymiany.
Dwie poszły od razu na miejsce stałe:
To rozplenica kwitnąca na biało (po prawej), oraz imperata cylindryczna "Red Baron".
Reszta nowych traw powędrowała na miejsce tymczasowe - na rabatę z miskantami olbrzymimi:
Dwie z nich wyglądają bardzo słabo. Co do jednej (miskant variegata) mam wątpliwości, czy aby przeżyła podróż.
Cała góra była oderwana od bryły korzeniowej. Mam jednak nadzieję, że to nie problem z bryłą korzeniową i że trawa podejmie wzrost.
Czekam na nowe ździebełka.
Posadziliśmy cukinie.
Kilka większych i kilka dopiero kiełkujących.
Ciekawe, czy małe podejmą wzrost.
Tromba d'albenga będzie miała podpórkę, chcę, żeby się pięła.
Rabatka trapezoidalna bardzo się zmieniła od momentu powstania.
Myślę, że w tym roku już z grubsza osiągnęłam to, co zamierzałam, jeśli chodzi o rodzaj nasadzeń.
W foliowcu, obok ogórków i pomidorów, znaleźli się nowi mieszkańcy.
7 sadzonek fasolnika chińskiego (po lewej), oraz 24 sadzonki szpinaku malabarskiego:
Po drugiej stronie, obok pomidorów, posadziliśmy 16 kolejnych sadzonek szpinaku.
Łącznie, jeśli wszystkie się przyjmą, będziemy mieli 40 krzaczków szpinaku.
5 sztuk wróciło ze mną do domu, będą rosły w donicach na balkonie, do codziennego podskubywania.
Miłego dnia
Pogoda była trudna - na przemian upał i burze.
Jak dobrze, że jest foliowiec, było gdzie się schować w trakcie burz.
Pomidorki bardzo dobrze czują się w foliowcu, co widać:
Ogóreczki też wyglądają na zadowolone.
Hosta z poprzednich zakupów - pięknie zaaklimatyzowała się na nowym miejscu.
Dołączą do niej nowe nabytki:
Wypróbowałam kawałek nowego tarasu.
Niby taki mały kawałek, a okazał się całkiem spory:
Jakoś się we dwójkę z eMem zmieściliśmy, chociaż i tak nie było za bardzo czasu, żeby posiedzieć.
Roślin do wsadzenia było mnóstwo, a pogoda - trudna.
Między innymi z tego powodu część powędrowała na miejsca tymczasowe.
Np. nowe hosty:
Biedactwa.
Jest ogromna różnica pomiędzy nimi, a roślinami, które nie podróżowały z gołym korzeniem, a z całą piękną bryłą ziemi i korzeni.
Peonie zapączkowane.
Uwielbiam te rośliny.
Jaka szkoda, że kupiłam takie marne egzemplarze. Czwarty rok, a one takie lichutkie.
Na 4 zakupione sztuki kwitną tylko dwie, i to słabiutko.
Gdyby nie peonie zastane już na działce - miałabym tylko 3 kwiaty, a tak - będę miała 6.
Niewiele.
Nowe trawy z wymiany.
Dwie poszły od razu na miejsce stałe:
To rozplenica kwitnąca na biało (po prawej), oraz imperata cylindryczna "Red Baron".
Reszta nowych traw powędrowała na miejsce tymczasowe - na rabatę z miskantami olbrzymimi:
Dwie z nich wyglądają bardzo słabo. Co do jednej (miskant variegata) mam wątpliwości, czy aby przeżyła podróż.
Cała góra była oderwana od bryły korzeniowej. Mam jednak nadzieję, że to nie problem z bryłą korzeniową i że trawa podejmie wzrost.
Czekam na nowe ździebełka.
Posadziliśmy cukinie.
Kilka większych i kilka dopiero kiełkujących.
Ciekawe, czy małe podejmą wzrost.
Tromba d'albenga będzie miała podpórkę, chcę, żeby się pięła.
Rabatka trapezoidalna bardzo się zmieniła od momentu powstania.
Myślę, że w tym roku już z grubsza osiągnęłam to, co zamierzałam, jeśli chodzi o rodzaj nasadzeń.
W foliowcu, obok ogórków i pomidorów, znaleźli się nowi mieszkańcy.
7 sadzonek fasolnika chińskiego (po lewej), oraz 24 sadzonki szpinaku malabarskiego:
Po drugiej stronie, obok pomidorów, posadziliśmy 16 kolejnych sadzonek szpinaku.
Łącznie, jeśli wszystkie się przyjmą, będziemy mieli 40 krzaczków szpinaku.
5 sztuk wróciło ze mną do domu, będą rosły w donicach na balkonie, do codziennego podskubywania.
Miłego dnia
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Ale mkniesz
Piwonie u Ciebie jeszcze w pąkach? U mnie już padają na ziemię,jeszcse po tych deszczach. Ale to nic,zbieram płatki i pewnie gdzieś dodam ;) a Ty coś robisz z płatków?
Piwonie u Ciebie jeszcze w pąkach? U mnie już padają na ziemię,jeszcse po tych deszczach. Ale to nic,zbieram płatki i pewnie gdzieś dodam ;) a Ty coś robisz z płatków?
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
Jak byłam na działce 5-go, to były jeszcze w pąkach, ale już 10-go, przy następnej wizycie - były rozwinięte.
Może gdybym nie miała dużo do zrobienia, to bym o nich nie zapomniała...
No, ale zapomniałam.
W sumie szkoda, mogły się wysuszyć w suszarce, jak liście truskawki i poziomki.
Miejsca by wystarczyło.
* * *
Myślałam, żeby płatki ususzyć, ale chyba jednak pokuszę się o zrobienie cukru peoniowego.
Może gdybym nie miała dużo do zrobienia, to bym o nich nie zapomniała...
No, ale zapomniałam.
W sumie szkoda, mogły się wysuszyć w suszarce, jak liście truskawki i poziomki.
Miejsca by wystarczyło.
* * *
Myślałam, żeby płatki ususzyć, ale chyba jednak pokuszę się o zrobienie cukru peoniowego.
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2.
.
Porcja zdjęć sprzed kilku dni - z czwartku 10 czerwca.
Tego dnia pojechałam na działkę posadzić nieco wyrośniętych siewek.
Były to między innymi:
Zaczęła tworzyć piękne kępki
Wilczomlecz groszkowy.
Z dwóch partii nasion wykiełkowało tylko 5 roślin.
Może to i lepiej, ostatnio przybyło mi sporo roślin i zaczynam mieć problem, gdzie je umieszczać.
Miałam w sumie do posadzenia kilkadziesiąt siewek, dlatego inne muszą jeszcze poczekać na swoją kolej.
Są to np.:
Prymulki:
Lawenda:
Rabarbar:
Pacioreczniki:
Inne na razie jeszcze zostają ze mną:
- Turzyca Graya:
- Dyptam jesionolistny:
- Rozplenica:
Pojawiła się szósta siewka, ale fajnie!
Rojniki poczekają chyba nieco dłużej.
Na razie nie mamy czasu przebudować ogródka "skalnego".
Powoli przestają się mieścić w donicach.
Szpinak malabarski niedługo powędruje do dwóch donic i będzie rósł sobie na balkonie do bieżącego podskubywania.
Zastanawia mnie ta siewka.
Czy to może być akant?
Jest nieco podobna do mniszka, chociaż rosnące w innej doniczce siewki mniszka nie mają w ogóle wcięć na młodych listkach, więc jestem pełna nadziei...
Porcja zdjęć sprzed kilku dni - z czwartku 10 czerwca.
Tego dnia pojechałam na działkę posadzić nieco wyrośniętych siewek.
Były to między innymi:
Zaczęła tworzyć piękne kępki
Wilczomlecz groszkowy.
Z dwóch partii nasion wykiełkowało tylko 5 roślin.
Może to i lepiej, ostatnio przybyło mi sporo roślin i zaczynam mieć problem, gdzie je umieszczać.
Miałam w sumie do posadzenia kilkadziesiąt siewek, dlatego inne muszą jeszcze poczekać na swoją kolej.
Są to np.:
Prymulki:
Lawenda:
Rabarbar:
Pacioreczniki:
Inne na razie jeszcze zostają ze mną:
- Turzyca Graya:
- Dyptam jesionolistny:
- Rozplenica:
Pojawiła się szósta siewka, ale fajnie!
Rojniki poczekają chyba nieco dłużej.
Na razie nie mamy czasu przebudować ogródka "skalnego".
Powoli przestają się mieścić w donicach.
Szpinak malabarski niedługo powędruje do dwóch donic i będzie rósł sobie na balkonie do bieżącego podskubywania.
Zastanawia mnie ta siewka.
Czy to może być akant?
Jest nieco podobna do mniszka, chociaż rosnące w innej doniczce siewki mniszka nie mają w ogóle wcięć na młodych listkach, więc jestem pełna nadziei...
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.