Pierwsze koty za płoty V
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Martusiu, EM namawiał i to muszę przyznać, dość usilnie, ale we mnie raptem obudził się maleńki głos rozsądku. Zbyt rzadko dopuszczam go do głosu, zamykam przed nim drzwi i nie słucham żadnych podszeptów A potem kończy się to jak zazwyczaj, czyli mam wszystkiego stanowczo zbyt dużo. I tak będzie i tym razem, bo na balkonie mam już zastawioną całą skrzynkę nowymi kwiatuszkami, a pokojowy foliaczek dosłownie pęka już w szwach od kuwetek z wysiewami. Widzisz więc, że nie mogłam postąpić inaczej. A działka zupełnie nie kuma o co kaman i ciągle tkwi w swoich ramach. W tym wszystkim, to właśnie chyba ona zachowuje największy umiar i całe szczęście, bo ja czasami gonię w piętkę, żeby że wszystkim zdążyć
O wolnym zagonku mogę sobie tylko pomarzyć, takie coś w moich warunkach przyrody, po prostu nie istnieje. To jest zwykła walka o byt i wielokrotnie muszę potem przesadzać, bo okazuje się, że tam gdzie posadziłam, absolutnie miejsca nie ma.
Przylaszczek bardzo długo nie widziałam, myślałam że wcale nie zakwitną. A one tymczasem chyba po prostu nie zgubiły ubiegłorocznych liści i kwiatki sprytnie się pod nimi ukryły. Samą mnie te liście zaskoczyły, ale jakoś się nie domyśliłam, że to jeszcze są stare
Dziękuję
W poniedziałek w drodze do pracy
Danusiu, gdyby to mój EM kosił trawniki, to być może namawiałby mnie jeszcze usilniej ale on w tym zupełnie nie bierze udziału. Zazwyczaj do koszenia przyjeżdża Filip, a jak on nie może, to koszę ja. Gdybym je zlikwidowała, to chyba musiałabym zamieszkać na działce, żeby to wszystko obrobić. Dwie prace skutecznie pozbawiają mnie czasu, już i tak ostatnio mam wrażenie, że wpadam tam tylko do roboty, a gdzie w tym wszystkim czas na przyjemność? Na czytanie książki, na wsłuchanie się w otaczające mnie dźwięki, na kiwanie palcem w bucie? A ja tak to lubię Zresztą trawniki też już zmniejszyłam i tam powstały różanki. I czasami sama siebie się pytam po co mi to było?
Kasiu, bo to wiosna radosna i każda najmniejsza jej oznaka, cieszy mnie w dwójnasób Z przyjemnością przyglądam się tym maluchom i raduję się nimi. A jeśli i Wam sprawiają one przyjemność, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się cieszyć
Aniu, jesteś nareszcie Już się stęskniłam za Twoimi wpisami i za Twoim Dębowym. Wiosna jeszcze maleńka, jeszcze trzeba uważnie jej wypatrywać, ale każda jej najmniejsza oznaka ogromnie cieszy. Wśród dominujące w tej chwili szarości, niewielkie plamki koloru, niezwykle silnie przyciągają mnie wzrok. Wydają się mnie wołać, żebym tylko przy kucnęła i się nimi zachwyciła. Co robię oczywiście z ochotą
Cieszynianka będzie kwitła
W poniedziałek zajechałam po pracy na działkę na dosłowną chwileczkę. Podjechałam rowerkiem pod główną bramę i już zanim sięgnęłam do torby, wiedziałam że nie zabrałam klucza ani od bramy ani od furtki Jeszcze z główną bramą sobie poradziłam na luzaku, ale z furtką bezpośrednio na działkę nie poszło mi już tak łatwo. Przymierzałam się ze wszystkich stron jakby tutaj przeskoczyć na drugą stronę, nawet próbowałam stawać na rowerze, ale nijak mi to nie wychodziło. Na szczęście na sąsiedniej działce, wypatrzyłam sąsiada. Co prawda już od dłuższego czasu coś robił w szklarni, musiałam więc uzbroić się w cierpliwość, a jak z niej w końcu wyszedł, głośno krzyczeć , bo był dość daleko ode mnie. Nie mogłam do niego po prostu zajść, bo nasze działki nie stykają się nawet plecami, tylko są ze sobą po ukosie, a wejście do sąsiada znajduje się od strony lasu. Musiałbym do niego spory kawałek przejść i pewnie w końcu bym to zrobiła, ale na szczęście nie było to konieczne i moje rozpaczliwe krzyki zostały w końcu usłyszane. Sąsiad zachował się jak prawdziwy mężczyzna i pomógł kobiecie, wyciągnął drabinę i po drabinie przeszedł na moją działkę, wyciągnął zapasowy klucz ze schowka, i nareszcie furtka do mojego raju stała przede mną otworem
Dwie godziny to naprawdę bardzo niewiele czasu. Chwilkę się tylko rozejrzałam, zrobiłam kilka zdjęć i wzięłam się do roboty. Pozimowy bałagan mam ogromny. Z każdego kątka i zakątka sterczą w niebo, jak oskarżycielski palec, suche badyle. Tylko z jednej części działki wywiozłam na kompost, aż cztery taczki śmieci Jak tylko znajdę chwilkę czasu, to będę je palić, a jak nie, to zasilą kompostownik, z którym i tak nie mam co zrobić. Wiem, że za chwilę posypią się na moją głowę gromy, że to złoto ogrodnika, że nic lepszego na działce nie ma, ale ja naprawdę nie mam gdzie tego złota sypać. Jedynie wczesną wiosną mogłabym to zrobić, ale moje rabatki i tak już mi się wysypują na ścieżki. W końcu wszystkie zamieniłyby mi się w podwyższone rabaty, wystarczyłoby tylko otoczyć je deskami i miałabym skrzynie na warzywa. Tylko czy o to mi chodzi? Czasami część kompostu wykorzystuję, ale zazwyczaj eM wywozi, bynajmniej nie do lasu, tylko do punktu, który przyjmuje różnego rodzaju odpady, w tym również roślinne Nie zrobiłam nic więcej, bo czas minął jak z bicza strzelił i musiałam wracać do domu. A była to droga przez mękę. Już od jakiegoś czasu szwankował mi rower i właśnie tego dnia postanowił mi dokopać solidnie. Dojechałam na ostatnich pedałach, na koniec jeszcze zajechałam na stację benzynową napompować koła i padłam beż życia
W domu wyciągnęłam jedyną kobiecą broń, czyli zapowiedziałam eMowi, że jeśli zaraz mi tego nie naprawi, to się po prostu rozpłaczę Może i nie była to najlepsza taktyka, ale najważniejsze, że podziałała i teraz znowu mogę już pomykać rowerkiem jak na rączym rumaku
Dzisiaj zupełnie niespodziewanie miałam całkowicie wolny. Nie szłam ani do jednej, ani do drugiej pracy i nawet nie byłam po nocy. Takie wydarzenia są jak podarek od losu który postanowiłam wykorzystać na wyjazd na działkę. Tyle mam tam pracy, że czeka mnie jeszcze taki niejeden, a i tak nie będę mogła powiedzieć, że skończyłam. Zresztą nigdy nie osiągam takiego stanu. Zawsze się okazuje, że mogę zaczynać od początku, bo najwcześniej obrobiona rabatka w tym czasie znowu zdążyła zarosnąć.
Dzisiejszy dzień w dalszym ciągu był pod znakiem wycinania suchych chabazi. Już wycięłam prawie wszystkie, przy okazji skróciłam kilka róż i uszczupliłam hortensję dębolistną. Obiecywałam jej to już od dawna, ale jakoś zawsze w końcu robiło mi się jej szkoda i odpuszczałam. Latem oczywiście żałowałam swojej decyzji, bo zajmuje bardzo dużo miejsca, a najgorsze jest to, że szczelinie zasłania światło aż trzem borówkom Dzisiaj wreszcie spełniłam swoje groźby i duża jej część wylądowała razem z innymi gałęziami do spalenia.Nie wiem kiedy ja to wszystko spalę, tyle tego się zrobiło, a przecież róże dopiero liznęłam. Całe szczęście, że nie dosłownie, bo jęzor w tej chwili miałabym chyba całkiem rozryty i kolczasty jak opuncja
W końcu miałam już dość wycinania badyli, zarówno tych kłujących, jak i tych bez kolców i wzięłam się za zgrabianie grubych dywanów liści Od razu na działce zrobiło się czyściej, oczywiście tylko wtedy, jeśli przymknęło się oko na odkryte niespodziewanie chwasty. Dopiero teraz tak na prawdę pokazały się w całej okazałości i widać, że taka zima jak ostania, to tylko mód na ich serca. Przez ten czas nabrały nie tylko ciałka, ale i ciała, zrobiły się dostojne i nie tak łatwo dadzą się wypędzić z należnego im miejsca
Na sam koniec spróbowałam wypielić chociaż część rabatki i powiem Wam, że nawet mi to wyszło. Mimo iż ziemia w dalszym ciągu jest bardzo mokra, to pieliło się całkiem fajnie. Już się cieszyłam, że w następnym tygodniu ruszę z pieleniem na całego, a tymczasem znowu zapowiadają deszcze Skąd się bierze tyle tej wody? Nie pada dosłownie od kilku dni i teraz ma się zacząć od początku? Miałam nadzieję, że wreszcie trochę się wszystko obsuszy, a tymczasem nic z tego.
Ciekawa jestem na ile uda mi się zrealizować swoje plany na następny tydzień. Nawet jeszcze nie wiem, czy w zaistniałej sytuacji w ogóle dostanę urlop, ale jak na razie nikt nie mówił, żeby nie.
Czosnek niedźwiedzi od Marysi ma już całkiem konkretne listki
Pozdrowionka
O wolnym zagonku mogę sobie tylko pomarzyć, takie coś w moich warunkach przyrody, po prostu nie istnieje. To jest zwykła walka o byt i wielokrotnie muszę potem przesadzać, bo okazuje się, że tam gdzie posadziłam, absolutnie miejsca nie ma.
Przylaszczek bardzo długo nie widziałam, myślałam że wcale nie zakwitną. A one tymczasem chyba po prostu nie zgubiły ubiegłorocznych liści i kwiatki sprytnie się pod nimi ukryły. Samą mnie te liście zaskoczyły, ale jakoś się nie domyśliłam, że to jeszcze są stare
Dziękuję
W poniedziałek w drodze do pracy
Danusiu, gdyby to mój EM kosił trawniki, to być może namawiałby mnie jeszcze usilniej ale on w tym zupełnie nie bierze udziału. Zazwyczaj do koszenia przyjeżdża Filip, a jak on nie może, to koszę ja. Gdybym je zlikwidowała, to chyba musiałabym zamieszkać na działce, żeby to wszystko obrobić. Dwie prace skutecznie pozbawiają mnie czasu, już i tak ostatnio mam wrażenie, że wpadam tam tylko do roboty, a gdzie w tym wszystkim czas na przyjemność? Na czytanie książki, na wsłuchanie się w otaczające mnie dźwięki, na kiwanie palcem w bucie? A ja tak to lubię Zresztą trawniki też już zmniejszyłam i tam powstały różanki. I czasami sama siebie się pytam po co mi to było?
Kasiu, bo to wiosna radosna i każda najmniejsza jej oznaka, cieszy mnie w dwójnasób Z przyjemnością przyglądam się tym maluchom i raduję się nimi. A jeśli i Wam sprawiają one przyjemność, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się cieszyć
Aniu, jesteś nareszcie Już się stęskniłam za Twoimi wpisami i za Twoim Dębowym. Wiosna jeszcze maleńka, jeszcze trzeba uważnie jej wypatrywać, ale każda jej najmniejsza oznaka ogromnie cieszy. Wśród dominujące w tej chwili szarości, niewielkie plamki koloru, niezwykle silnie przyciągają mnie wzrok. Wydają się mnie wołać, żebym tylko przy kucnęła i się nimi zachwyciła. Co robię oczywiście z ochotą
Cieszynianka będzie kwitła
W poniedziałek zajechałam po pracy na działkę na dosłowną chwileczkę. Podjechałam rowerkiem pod główną bramę i już zanim sięgnęłam do torby, wiedziałam że nie zabrałam klucza ani od bramy ani od furtki Jeszcze z główną bramą sobie poradziłam na luzaku, ale z furtką bezpośrednio na działkę nie poszło mi już tak łatwo. Przymierzałam się ze wszystkich stron jakby tutaj przeskoczyć na drugą stronę, nawet próbowałam stawać na rowerze, ale nijak mi to nie wychodziło. Na szczęście na sąsiedniej działce, wypatrzyłam sąsiada. Co prawda już od dłuższego czasu coś robił w szklarni, musiałam więc uzbroić się w cierpliwość, a jak z niej w końcu wyszedł, głośno krzyczeć , bo był dość daleko ode mnie. Nie mogłam do niego po prostu zajść, bo nasze działki nie stykają się nawet plecami, tylko są ze sobą po ukosie, a wejście do sąsiada znajduje się od strony lasu. Musiałbym do niego spory kawałek przejść i pewnie w końcu bym to zrobiła, ale na szczęście nie było to konieczne i moje rozpaczliwe krzyki zostały w końcu usłyszane. Sąsiad zachował się jak prawdziwy mężczyzna i pomógł kobiecie, wyciągnął drabinę i po drabinie przeszedł na moją działkę, wyciągnął zapasowy klucz ze schowka, i nareszcie furtka do mojego raju stała przede mną otworem
Dwie godziny to naprawdę bardzo niewiele czasu. Chwilkę się tylko rozejrzałam, zrobiłam kilka zdjęć i wzięłam się do roboty. Pozimowy bałagan mam ogromny. Z każdego kątka i zakątka sterczą w niebo, jak oskarżycielski palec, suche badyle. Tylko z jednej części działki wywiozłam na kompost, aż cztery taczki śmieci Jak tylko znajdę chwilkę czasu, to będę je palić, a jak nie, to zasilą kompostownik, z którym i tak nie mam co zrobić. Wiem, że za chwilę posypią się na moją głowę gromy, że to złoto ogrodnika, że nic lepszego na działce nie ma, ale ja naprawdę nie mam gdzie tego złota sypać. Jedynie wczesną wiosną mogłabym to zrobić, ale moje rabatki i tak już mi się wysypują na ścieżki. W końcu wszystkie zamieniłyby mi się w podwyższone rabaty, wystarczyłoby tylko otoczyć je deskami i miałabym skrzynie na warzywa. Tylko czy o to mi chodzi? Czasami część kompostu wykorzystuję, ale zazwyczaj eM wywozi, bynajmniej nie do lasu, tylko do punktu, który przyjmuje różnego rodzaju odpady, w tym również roślinne Nie zrobiłam nic więcej, bo czas minął jak z bicza strzelił i musiałam wracać do domu. A była to droga przez mękę. Już od jakiegoś czasu szwankował mi rower i właśnie tego dnia postanowił mi dokopać solidnie. Dojechałam na ostatnich pedałach, na koniec jeszcze zajechałam na stację benzynową napompować koła i padłam beż życia
W domu wyciągnęłam jedyną kobiecą broń, czyli zapowiedziałam eMowi, że jeśli zaraz mi tego nie naprawi, to się po prostu rozpłaczę Może i nie była to najlepsza taktyka, ale najważniejsze, że podziałała i teraz znowu mogę już pomykać rowerkiem jak na rączym rumaku
Dzisiaj zupełnie niespodziewanie miałam całkowicie wolny. Nie szłam ani do jednej, ani do drugiej pracy i nawet nie byłam po nocy. Takie wydarzenia są jak podarek od losu który postanowiłam wykorzystać na wyjazd na działkę. Tyle mam tam pracy, że czeka mnie jeszcze taki niejeden, a i tak nie będę mogła powiedzieć, że skończyłam. Zresztą nigdy nie osiągam takiego stanu. Zawsze się okazuje, że mogę zaczynać od początku, bo najwcześniej obrobiona rabatka w tym czasie znowu zdążyła zarosnąć.
Dzisiejszy dzień w dalszym ciągu był pod znakiem wycinania suchych chabazi. Już wycięłam prawie wszystkie, przy okazji skróciłam kilka róż i uszczupliłam hortensję dębolistną. Obiecywałam jej to już od dawna, ale jakoś zawsze w końcu robiło mi się jej szkoda i odpuszczałam. Latem oczywiście żałowałam swojej decyzji, bo zajmuje bardzo dużo miejsca, a najgorsze jest to, że szczelinie zasłania światło aż trzem borówkom Dzisiaj wreszcie spełniłam swoje groźby i duża jej część wylądowała razem z innymi gałęziami do spalenia.Nie wiem kiedy ja to wszystko spalę, tyle tego się zrobiło, a przecież róże dopiero liznęłam. Całe szczęście, że nie dosłownie, bo jęzor w tej chwili miałabym chyba całkiem rozryty i kolczasty jak opuncja
W końcu miałam już dość wycinania badyli, zarówno tych kłujących, jak i tych bez kolców i wzięłam się za zgrabianie grubych dywanów liści Od razu na działce zrobiło się czyściej, oczywiście tylko wtedy, jeśli przymknęło się oko na odkryte niespodziewanie chwasty. Dopiero teraz tak na prawdę pokazały się w całej okazałości i widać, że taka zima jak ostania, to tylko mód na ich serca. Przez ten czas nabrały nie tylko ciałka, ale i ciała, zrobiły się dostojne i nie tak łatwo dadzą się wypędzić z należnego im miejsca
Na sam koniec spróbowałam wypielić chociaż część rabatki i powiem Wam, że nawet mi to wyszło. Mimo iż ziemia w dalszym ciągu jest bardzo mokra, to pieliło się całkiem fajnie. Już się cieszyłam, że w następnym tygodniu ruszę z pieleniem na całego, a tymczasem znowu zapowiadają deszcze Skąd się bierze tyle tej wody? Nie pada dosłownie od kilku dni i teraz ma się zacząć od początku? Miałam nadzieję, że wreszcie trochę się wszystko obsuszy, a tymczasem nic z tego.
Ciekawa jestem na ile uda mi się zrealizować swoje plany na następny tydzień. Nawet jeszcze nie wiem, czy w zaistniałej sytuacji w ogóle dostanę urlop, ale jak na razie nikt nie mówił, żeby nie.
Czosnek niedźwiedzi od Marysi ma już całkiem konkretne listki
Pozdrowionka
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16586
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, mimo, a może właśnie dlatego że musisz pomykać do pracy, masz odwagę jeździć na działkę.
Mnie tej odwagi coraz to ubywa i nawet jeśli sobie obiecam, na drodze staje osobisty ślubny i muszę garować w czterech ścianach. Całe szczęście, że kocham czytać, w przeciwnym razie pewnie bym zgłupiała z bezczynności.
Działeczkę masz pięknie już kwitnącą i bzykającą dużo pracy wykonałaś i nawet szwankujący rower nie zepsuł Ci humoru.
Uważaj na siebie, kochana, nie szarżuj, zdrowie droższe piniendzy.
Mnie tej odwagi coraz to ubywa i nawet jeśli sobie obiecam, na drodze staje osobisty ślubny i muszę garować w czterech ścianach. Całe szczęście, że kocham czytać, w przeciwnym razie pewnie bym zgłupiała z bezczynności.
Działeczkę masz pięknie już kwitnącą i bzykającą dużo pracy wykonałaś i nawet szwankujący rower nie zepsuł Ci humoru.
Uważaj na siebie, kochana, nie szarżuj, zdrowie droższe piniendzy.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jak to po co Ci to było,no przecież pod różanki.
Ja niestety jeżdżę na działkę tylko i wyłącznie do pracy.Nie obraż się,ale nie umiała bym czytać książek na działce.Książki czytam tylko w domu i to jesienią i zimą.Przez tą zimę już chyba bym nie zliczyła ile z mężem przeczytaliśmy książek.Dobrze,że pani w bibliotece jest ze mną na Ty. Zawsze coś ciekawego wyciągnie z szuflady.
Zdjęcia jak zwykle urocze.Ostatnio czytałam,że bączki więcej pracują niż pszczoły.U mnie miały gniazdo pod drzwiami.Latały małe i duże a ja musiałam im schodzić z drogi.
Ja niestety jeżdżę na działkę tylko i wyłącznie do pracy.Nie obraż się,ale nie umiała bym czytać książek na działce.Książki czytam tylko w domu i to jesienią i zimą.Przez tą zimę już chyba bym nie zliczyła ile z mężem przeczytaliśmy książek.Dobrze,że pani w bibliotece jest ze mną na Ty. Zawsze coś ciekawego wyciągnie z szuflady.
Zdjęcia jak zwykle urocze.Ostatnio czytałam,że bączki więcej pracują niż pszczoły.U mnie miały gniazdo pod drzwiami.Latały małe i duże a ja musiałam im schodzić z drogi.
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2018
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Pierwsze koty za płoty V
A ja to bym chciała zobaczyć Ciebie w akcji jak robisz zdjęcia. To musi być fajny widok.
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Super bzyczkowe fotki i nie tylko Ujął mnie widok bałędzia [jak kiedyś mówił mój wnusio] snującego się bezkresnej toni .Fajnie czyta sie Twoje barwne opowieści Iwonko Muszę zawsze od dechy do dechy przeczytać te opowieści ale sporo już zrobiłaś .Ja tam nigdy nie narzekam na nadmiar deszczu, wręcz przeciwnie cieszę się z każdej kropli
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko chciałam nadrobić zaległości, ale nie dam rady muszę oddać synowi laptop. Przyjdę na dłużej, bo wiele czytania, jak się dorwę do sprzętu,
- marta64
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2880
- Od: 8 kwie 2018, o 19:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, no to się wiosna u Ciebie rozpędziła, czosnki już mają pączki Mam nadzieję, że moje jeszcze nie, zaraz pójdę zobaczyć! Śliczne krokusy z bzyczącymi gośćmi a pierwiosnki pełne niczym maleńkie różyczki
Chętnie zamienię swoje przymrozki na deszcz
Chętnie zamienię swoje przymrozki na deszcz
Pozdrawiam! Marta
Ogród pod wierzbą 3
Ogród pod wierzbą 3
- Florian Silesia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2318
- Od: 3 lip 2016, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jastrzębie-Zdrój
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj po przerwie! Nie wierzę, że na działkę wpadasz tylko po to, by pracować. Przeczą temu doskonałe zdjęcia, które jednak wymagają przyłożenia się i cierpliwości. A robienie zdjęć to chyba przyjemność?
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko . Piękne zdjęcia . Sporo pracy teraz na działkach a tu jak na złość epidemia . Jak czytam Ty sobie radzisz . My też jakoś sobie radzimy i musimy jakoś przetrwać ten trudny czas. Trzymaj się cieplutko i zdrowia życzę .
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko pięknie już się robi , zdjęcia śliczne, radosne , już dobrze pracujesz widzę na działeczce, to fajnie, ja niewiele czasu spędzam ostatnio na działce i smutno mi, jednak działeczka to najlepsza obrona przed chorobami
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3369
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko piękne fotki z bzyczkami... wszystkie zakosiłam U mnie wczoraj zasypało więc sobie siedzę i czytam m.in. Twoje opowieści.
Niestety moje krokusy i żonkile dostały śniegiem po nosie i nieco je zmroziło więc na razie przerwa w wiośnie.
Tobie zdrówka w pracy i w domu i niech "Covid" cię omija szerokim łukiem
Niestety moje krokusy i żonkile dostały śniegiem po nosie i nieco je zmroziło więc na razie przerwa w wiośnie.
Tobie zdrówka w pracy i w domu i niech "Covid" cię omija szerokim łukiem
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
W końcu znalazłam więcej czasu na nadrobienie zaległości. Czytam Twoje opisy z ciekawością, uśmiechnę się co jakiś czas z myślą, babie to się przytrafia ale jak nie komu, to tylko my kobiety mamy takie dziwne wpadki, chłopom nic takiego się nie może przytrafić, toż oni są nieskazitelni, myślący. Mają tylko siebie do oporządzenia, a my ciągle zabiegane, zapracowane.
Ponarzekałam, teraz czas na pochwały.
Łabędź cudnie ujęty, chyba liczył na jakiś kęsek chlebka przypłynął tak blisko brzegu. Z badylami to i ja mam problem, tyle się tego zbiera, że nie wiadomo co zrobić. Na małej działce kompostownik wszystkiego nie zmieści. Dobrze, że masz punkt blisko i jest gdzie wywieźć. U mnie sterta ściętych gałęzi róż czeka na pocięcie i danie na wywóz biodegradowalnych. Ale muszę iść zmienić umowę śmieciową, bo mam kompostowniki i wywóz takowych mi nie przysługuje, dopiero po dodatkowym opłaceniu.
Deszcz w naszych stronach bardzo potrzebny, także proszę mocno dmuchaj, aby chmurki się otworzyły nad nami, bo na razie bardzo marnie kapało, niby coś, ale szkoda że to widoczne tylko chwilkę, po włożeniu łopaty ziemia sucha.
Pozdrawiam serdecznie, szczególnie Twojego miłego sąsiada działkowego, kiedyś pisałaś u mnie- jak dobrze mieć sąsiada- to się potwierdza
Ponarzekałam, teraz czas na pochwały.
Łabędź cudnie ujęty, chyba liczył na jakiś kęsek chlebka przypłynął tak blisko brzegu. Z badylami to i ja mam problem, tyle się tego zbiera, że nie wiadomo co zrobić. Na małej działce kompostownik wszystkiego nie zmieści. Dobrze, że masz punkt blisko i jest gdzie wywieźć. U mnie sterta ściętych gałęzi róż czeka na pocięcie i danie na wywóz biodegradowalnych. Ale muszę iść zmienić umowę śmieciową, bo mam kompostowniki i wywóz takowych mi nie przysługuje, dopiero po dodatkowym opłaceniu.
Deszcz w naszych stronach bardzo potrzebny, także proszę mocno dmuchaj, aby chmurki się otworzyły nad nami, bo na razie bardzo marnie kapało, niby coś, ale szkoda że to widoczne tylko chwilkę, po włożeniu łopaty ziemia sucha.
Pozdrawiam serdecznie, szczególnie Twojego miłego sąsiada działkowego, kiedyś pisałaś u mnie- jak dobrze mieć sąsiada- to się potwierdza
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42117
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko wybacz musiałam mieć jakiś gorszy dzień skoro robiłam takie wyrzuty, a miewam takie nastroje ostatnio! Chyba za dużo czasu spędzam w domu, a to przez przymrozki i koszmarne wiatry potęgujące te mrozki. Dziękuję, że przypomniałaś o rutewce bo...ja zapomniałam Zrobię sadzonkę, ale wyślę pewnie jak minął obostrzenia. Cudne zdjęcia robisz...pewnie się powtarzam, ale to z wystającą dupką z krokusa jest urocze Dobrze, że dostajesz takie dary w postaci wolnych dni i to nie na wyspanie ale na zresetowanie. Nie wiem jak będzie teraz z taką jazdą na działkę skoro jest zaostrzenie przepisów Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia nieustająco Tobie i Twojej Rodzinie