Pierwsze koty za płoty V
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, a co tam niech, się diabły też zabawią, a że przy tym hałasują jakby się rusztowanie waliło?
Jalitah to róża do zakochania Kwiaty ma przecudnej urody, często mają uroczy rumieniec. Sprawiają wrażenie lekko woskowych i może dzięki temu rozwinięte kwiaty utrzymują się na krzaku niezwykle długo Zazwyczaj bardzo dobrze się sprawuje, jedynie w ubiegłym roku była w gorszej formie, dotyczyło to jednak nie tylko tej róży, ale ogólnie wszystkich.
Fajna sprawa takie święto róż, niestety w mojej okolicy takie imprezy się nie odbywają
Danusiu, dębolistna zrobiła się już stanowczo zbyt duża i chyba będę musiała wyciąć jej kilka gałęzi. Miałam ją dzisiaj zmierzyć z ciekawości, ale zapomniałam W obwodzie na pewno ma dobrych kilka metrów
Róż mam około pięćdziesięciu i nie każda mnie zachwyca, ale póki co, jeszcze mają u mnie swoje miejsce. Mam na oku kilka, a na pewno jedną, która jeżeli nie wykorzysta danej sobie szansy, to raczej się pożegnamy
Marysiu na brak deszczu absolutnie w tej chwili nie mogę narzekać W niektórych miejscach ziemia jest bardzo mokra i tam musiałam się dzisiaj troszkę namęczyć, żeby otrzepać korzenie chwastów z ziemi. W pozostałych miejscach jest mokro, ale dzięki temu chwasty wychodzą jak z masła. Dwa dni były chłodniejsze, a dzisiaj znowu już było gorąco i do pielenia musiałam chować się pod parasolem
Kupując hortensję dębolistną, nie spodziewałam się, że będzie ona aż tak wielka i kilka razy ją przesadzałam zanim znalazłam dla niej odpowiednie miejsce. Rzeczywiście jest piękna, tylko czemu taka taka duża
Małgosiu, burze bardzo lubię i wręcz nie mogę oderwać oczu od spektaklu jaki się przed nimi odbywa Lało rzeczywiście strasznie, ale na działce na szczęście nie ma żadnych szkód. Za to podlewanie mogę sobie odpuścić przez kilka dobrych dni, roślinki są napojone i tylko czekać, aż wszystko wybuchnie feerią barw
Pomidorki zmężniały od momentu wysadzenia do gruntu, ale pierwsze grona mają bardzo wysoko i nie wiem, co może być tego przyczyną. Najważniejsze jednak, że w ogóle mają owocki i jak na razie nie chorują
Zapomniałam o tej szałwii, postaram się dzisiaj cyknąć jej fotkę. No, właśnie....i mi te liście nie pasowały
Ewuniu, na brak wody z nieba w tej chwili nie mogę narzekać, ale też już było straszliwie sucho. Dobrze chociaż, że w kranach płynie wartkim strumieniem, to podlewałam ile wlezie. Co prawda nie trzymam się zalecanych godzin podlewania, gdybym ich przestrzegała, to moja działeczka wyschłaby już na wiór
Pomidorki tak za mną chodziły już od jakiegoś czasu i w końcu wychodziły Może lepsze warunki miałyby w szklarni, ale skoro jej nie mam, to będą musiały polubić mieszkanie pod chmurką.
Moja działeczka chyba bardzo łasa na pieszczoty, bo ją pieszczę i pieszczę, a jej ciągle mało
Jadziu, strasznie szybko ziemia wysycha Przecież dopiero co, narzekaliśmy na nadmiar wody z nieba, a teraz mamy jej już za mało. U mnie podlało porządnie, jednak kilka takich ulewnych burz nawodniło ziemię jak trzeba.
Hortensja dębolistna jest moją chlubą, jednak jej rozmiary spędzają mi sen z powiek. Zajmuje potężny kawał rabaty i będę musiała wymyślić jakiś sposób, żeby ją troszkę ograniczyć. Niedługo zajmie ją całą, a na to nie mogę jej pozwolić
Różyczki w tym roku szaleją z kwitnieniem, nawet nie sądziłam, że moje panienki są zdolne do takiego wysiłku.
Ogórków na róży chyba jeszcze nikt nie miał, będziesz pionierem w tej materii To dopiero będzie widok
Aniu, sama się dziwię, że komary do mnie nie przylatują One bardzo lubią moją słodką krew i zawsze atakują mnie zażarcie. Od kilku lat mam spokój i wcale za nimi nie tęsknię.
Synuś skosił trawniki, to i zieleń zrobiła się elegancka, a maczki zawsze są niezwykle fotogeniczne. Tych czerwonych nasiało mi się sporo i w kilku miejscach mam plamy takiej intensywnej czerwieni. Kolor maja cudny
Moja dębolistna ma już pewnie z dziesięć lat, a może i więcej i jest ogromna. Mogłaby już sobie darować rośnięcie, bo pomału zagarnia dla siebie całą rabatkę.
Martusiu, nie mamy wpływu na przemijanie czasu, ale jakie to szczęście, że możemy go sobie urozmaicać w różnoraki sposób. To miłe, że znajdują się ludzie o podobnych zainteresowaniach i chcą się ze sobą spotkać. Życie to nie tylko praca, zabawa daje nam radość i chęć do życia. Już czytałam, że wyjechaliście nie tylko z pełnymi bagażnikami, ale i brzuszkami Czyli z takich wilków, będziecie mieli małe wilczki, a z czasem wilczą watahę ?
Zuziu, różyczki w tym roku dają niezwykły popis, sama jestem nimi zaskoczona Ale już takie lilie, na pewno mnie zaskoczą. W maju zmarzły, kilka doszczętnie, wiele ma zdeformowane kwiaty i na pewno nie będą ozdoba ogrodu, a kilka nie wyszło zupełnie. To ostatnie bardzo mnie zaskoczyło, bo do tej pory nie miałam takiej sytuacji, a teraz moja główna rabata liliowa świeci pustkami Na wiosnę będę musiała uzupełnić braki, bo lilie na rabatach muszą być. Oczywiście są i takie, które zakwitną cudnie jak zwykle, ale straty w tym temacie mam całkiem spore. Tak więc widzisz, że każdy nad czymś ubolewa. Tak się nie da, żeby wszystko zawsze było cacy.
O tak, umiarkowana pogoda bardzo by się przydała
Na tę chwilę to wszystko, bo za chwilę jadę na działeczkę
Jalitah to róża do zakochania Kwiaty ma przecudnej urody, często mają uroczy rumieniec. Sprawiają wrażenie lekko woskowych i może dzięki temu rozwinięte kwiaty utrzymują się na krzaku niezwykle długo Zazwyczaj bardzo dobrze się sprawuje, jedynie w ubiegłym roku była w gorszej formie, dotyczyło to jednak nie tylko tej róży, ale ogólnie wszystkich.
Fajna sprawa takie święto róż, niestety w mojej okolicy takie imprezy się nie odbywają
Danusiu, dębolistna zrobiła się już stanowczo zbyt duża i chyba będę musiała wyciąć jej kilka gałęzi. Miałam ją dzisiaj zmierzyć z ciekawości, ale zapomniałam W obwodzie na pewno ma dobrych kilka metrów
Róż mam około pięćdziesięciu i nie każda mnie zachwyca, ale póki co, jeszcze mają u mnie swoje miejsce. Mam na oku kilka, a na pewno jedną, która jeżeli nie wykorzysta danej sobie szansy, to raczej się pożegnamy
Marysiu na brak deszczu absolutnie w tej chwili nie mogę narzekać W niektórych miejscach ziemia jest bardzo mokra i tam musiałam się dzisiaj troszkę namęczyć, żeby otrzepać korzenie chwastów z ziemi. W pozostałych miejscach jest mokro, ale dzięki temu chwasty wychodzą jak z masła. Dwa dni były chłodniejsze, a dzisiaj znowu już było gorąco i do pielenia musiałam chować się pod parasolem
Kupując hortensję dębolistną, nie spodziewałam się, że będzie ona aż tak wielka i kilka razy ją przesadzałam zanim znalazłam dla niej odpowiednie miejsce. Rzeczywiście jest piękna, tylko czemu taka taka duża
Małgosiu, burze bardzo lubię i wręcz nie mogę oderwać oczu od spektaklu jaki się przed nimi odbywa Lało rzeczywiście strasznie, ale na działce na szczęście nie ma żadnych szkód. Za to podlewanie mogę sobie odpuścić przez kilka dobrych dni, roślinki są napojone i tylko czekać, aż wszystko wybuchnie feerią barw
Pomidorki zmężniały od momentu wysadzenia do gruntu, ale pierwsze grona mają bardzo wysoko i nie wiem, co może być tego przyczyną. Najważniejsze jednak, że w ogóle mają owocki i jak na razie nie chorują
Zapomniałam o tej szałwii, postaram się dzisiaj cyknąć jej fotkę. No, właśnie....i mi te liście nie pasowały
Ewuniu, na brak wody z nieba w tej chwili nie mogę narzekać, ale też już było straszliwie sucho. Dobrze chociaż, że w kranach płynie wartkim strumieniem, to podlewałam ile wlezie. Co prawda nie trzymam się zalecanych godzin podlewania, gdybym ich przestrzegała, to moja działeczka wyschłaby już na wiór
Pomidorki tak za mną chodziły już od jakiegoś czasu i w końcu wychodziły Może lepsze warunki miałyby w szklarni, ale skoro jej nie mam, to będą musiały polubić mieszkanie pod chmurką.
Moja działeczka chyba bardzo łasa na pieszczoty, bo ją pieszczę i pieszczę, a jej ciągle mało
Jadziu, strasznie szybko ziemia wysycha Przecież dopiero co, narzekaliśmy na nadmiar wody z nieba, a teraz mamy jej już za mało. U mnie podlało porządnie, jednak kilka takich ulewnych burz nawodniło ziemię jak trzeba.
Hortensja dębolistna jest moją chlubą, jednak jej rozmiary spędzają mi sen z powiek. Zajmuje potężny kawał rabaty i będę musiała wymyślić jakiś sposób, żeby ją troszkę ograniczyć. Niedługo zajmie ją całą, a na to nie mogę jej pozwolić
Różyczki w tym roku szaleją z kwitnieniem, nawet nie sądziłam, że moje panienki są zdolne do takiego wysiłku.
Ogórków na róży chyba jeszcze nikt nie miał, będziesz pionierem w tej materii To dopiero będzie widok
Aniu, sama się dziwię, że komary do mnie nie przylatują One bardzo lubią moją słodką krew i zawsze atakują mnie zażarcie. Od kilku lat mam spokój i wcale za nimi nie tęsknię.
Synuś skosił trawniki, to i zieleń zrobiła się elegancka, a maczki zawsze są niezwykle fotogeniczne. Tych czerwonych nasiało mi się sporo i w kilku miejscach mam plamy takiej intensywnej czerwieni. Kolor maja cudny
Moja dębolistna ma już pewnie z dziesięć lat, a może i więcej i jest ogromna. Mogłaby już sobie darować rośnięcie, bo pomału zagarnia dla siebie całą rabatkę.
Martusiu, nie mamy wpływu na przemijanie czasu, ale jakie to szczęście, że możemy go sobie urozmaicać w różnoraki sposób. To miłe, że znajdują się ludzie o podobnych zainteresowaniach i chcą się ze sobą spotkać. Życie to nie tylko praca, zabawa daje nam radość i chęć do życia. Już czytałam, że wyjechaliście nie tylko z pełnymi bagażnikami, ale i brzuszkami Czyli z takich wilków, będziecie mieli małe wilczki, a z czasem wilczą watahę ?
Zuziu, różyczki w tym roku dają niezwykły popis, sama jestem nimi zaskoczona Ale już takie lilie, na pewno mnie zaskoczą. W maju zmarzły, kilka doszczętnie, wiele ma zdeformowane kwiaty i na pewno nie będą ozdoba ogrodu, a kilka nie wyszło zupełnie. To ostatnie bardzo mnie zaskoczyło, bo do tej pory nie miałam takiej sytuacji, a teraz moja główna rabata liliowa świeci pustkami Na wiosnę będę musiała uzupełnić braki, bo lilie na rabatach muszą być. Oczywiście są i takie, które zakwitną cudnie jak zwykle, ale straty w tym temacie mam całkiem spore. Tak więc widzisz, że każdy nad czymś ubolewa. Tak się nie da, żeby wszystko zawsze było cacy.
O tak, umiarkowana pogoda bardzo by się przydała
Na tę chwilę to wszystko, bo za chwilę jadę na działeczkę
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11686
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko
Czytam, że nie masz komarów, szczęściara jesteś, mnie mało ostatnio nie zjadły na kolację Nie dało się nic zrobić, muszę zakupić jakiś porządny odstraszacz ,bo uroki podziwiania działki idą w siną dal
Twoje róże cudne, Twoje zdjęcia roślin są bardzo ciekawe, ponieważ robisz je w różnych fazach rozwoju
Jalitah jest cudna, już mi się do nich tęskni.Ostatnio była już w rozchylonym lekko pąku.
Lady Emma to moja zachcianka, może kiedyś ją dorwę Dieter Muller u mnie był już na wygnaniu ,ale niespodziewanie w tym roku zakwitł kilkoma cudnymi kwiatami.
Lilie no właśnie, u mnie to samo ,żółte pąki same odpadają, tak jakby uschły
Czyżbym w tym roku nie ujrzała w ogóle kwiatów?
Dojrzałam cynie ,sama wysiewałaś?
Buziaki
Czytam, że nie masz komarów, szczęściara jesteś, mnie mało ostatnio nie zjadły na kolację Nie dało się nic zrobić, muszę zakupić jakiś porządny odstraszacz ,bo uroki podziwiania działki idą w siną dal
Twoje róże cudne, Twoje zdjęcia roślin są bardzo ciekawe, ponieważ robisz je w różnych fazach rozwoju
Jalitah jest cudna, już mi się do nich tęskni.Ostatnio była już w rozchylonym lekko pąku.
Lady Emma to moja zachcianka, może kiedyś ją dorwę Dieter Muller u mnie był już na wygnaniu ,ale niespodziewanie w tym roku zakwitł kilkoma cudnymi kwiatami.
Lilie no właśnie, u mnie to samo ,żółte pąki same odpadają, tak jakby uschły
Czyżbym w tym roku nie ujrzała w ogóle kwiatów?
Dojrzałam cynie ,sama wysiewałaś?
Buziaki
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko cudne czerwone maczki masz , róże oczywiście królują , na deszcz czekam, bo duchota straszna i wysiedzieć nawet w domu przy wiatraku nie idzie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jaka piękna ta OH!WOW.Pięćdziesiąt róż?Nie do wiary.
Iwonko przesyłka dotarła? Martwię się.
Ta Fighting Timeraine potem taka różowa Rosenfaszination,zresztą wszystkie inne piękne.A dlaczego nie które chcesz usunąć .Słabo kwitną?czy inny problem.?
Iwonko przesyłka dotarła? Martwię się.
Ta Fighting Timeraine potem taka różowa Rosenfaszination,zresztą wszystkie inne piękne.A dlaczego nie które chcesz usunąć .Słabo kwitną?czy inny problem.?
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42116
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko tak pięknie piszesz o różach, że mam ochotę się rzucić do szkółki i zakupić róże o woskowanych płatkach ale nieee zdrowy rozsądek ponad wszystko dopóki nie wsadzę co stoi koło kompostu i na co tracę sporo czasu doglądając i podlewając nie kupię nic a nic. A nie sadzę bo ziemia jak beton w przeciwieństwie do Twojej, dzisiaj szmer deszczu od rana ale co to w porównaniu z zapotrzebowaniem.
mam prośbę przysyp jedną nadmiarowa gałąź z dębolistnej i może uda Ci się wyhodować sadzonkę do następnego lata małopolskiego Pozdrawiam serdecznie
mam prośbę przysyp jedną nadmiarowa gałąź z dębolistnej i może uda Ci się wyhodować sadzonkę do następnego lata małopolskiego Pozdrawiam serdecznie
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, jak sprawuje się u Ciebie Jalitah? Bo w mojej sporo pączków padło... nie wiem czy jakaś choroba grzybowa je zaatakowała?
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- maniolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2784
- Od: 21 gru 2016, o 17:45
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko spektakl różany u Ciebie niesamowity co jedna to ładniejsza, widać że im dobrze u Ciebie. Jalitah mnie zachwyciła, u mnie zawitała również i pierwsze miesiące już ma za sobą, też pokazała już swoje piękno. Ogródeczek dopieszczony to i Goście mile widziani
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4975
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Pierwsze koty za płoty V
Dzięki za nazwę rutewki Czy ona pachnie? Nie przyszło mi do głowy powąchanie jej, ale słowo Perfume w nazwie chyba zobowiązuje, nie?
Paskudne choróbska na naszych roślinkach i mnie doprowadzają do szału, bo dbamy o nie, czekamy na kwiaty, a tu przywędruje jakieś żarłoczne dziadostwo i zniszczy wszystko Na szczęście mimo wszelakiego paskudztwa panienki u ciebie pięknie kwitną i wywołują kolejne chciejstwa
Nowa roślinka cudna, szkoda, że nie znasz nazwy.
Zdjęcie ważki powalające A jak zgrała się kolorystycznie
Paskudne choróbska na naszych roślinkach i mnie doprowadzają do szału, bo dbamy o nie, czekamy na kwiaty, a tu przywędruje jakieś żarłoczne dziadostwo i zniszczy wszystko Na szczęście mimo wszelakiego paskudztwa panienki u ciebie pięknie kwitną i wywołują kolejne chciejstwa
Nowa roślinka cudna, szkoda, że nie znasz nazwy.
Zdjęcie ważki powalające A jak zgrała się kolorystycznie
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko mokrej ziemi zazdroszczę, moje piaski obecnie wysuszone maksymalnie.
Zdjęcia i opisy róż przepiękne, chyba wszystkie do zakochania. Irenka ma dużo róż u siebie, prawie ze spotkaniem trafiliśmy na najobfitsze kwitnienie, jak zawsze było super tylko ja gapa nie wzięłam aparatu
Kasia widziała Twój ogródek w realu, chwaliła bardzo.
Zdjęcia i opisy róż przepiękne, chyba wszystkie do zakochania. Irenka ma dużo róż u siebie, prawie ze spotkaniem trafiliśmy na najobfitsze kwitnienie, jak zawsze było super tylko ja gapa nie wzięłam aparatu
Kasia widziała Twój ogródek w realu, chwaliła bardzo.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Krysiu, Dieter Muller i mnie w tym roku zaskoczył. Już w tamtym roku kwitł bardzo przyzwoicie, ale tym razem było to prawdziwe szaleństwo Miał 65 pąków a ostatnio widziałam, że to jeszcze nie koniec. Szkoda tylko, że kwitnienie nie jest bardziej rozciągnięte w czasie, bo już za chwilę wszystko się skończy. Krótko trzyma kwiat, a już w takie upały sypią się jeszcze szybciej. Ale ma je za to zjawiskowe, coś za coś
Moja Boscobel jeszcze nie jest za duża i muszę się nieźle schylić, żeby wsadzić w nią nos. Ostatnio tak sobie wąchałam te swoje różyczki i muszę przyznać, że większość nie pachnie. A przynajmniej tak mi się wydaje. Chyba wezmę kajecik i któregoś dnia zrobię porządne rozeznanie.
Ciągle mam na działce coś do zrobienia, ale już ostatnio udało mi się nawet poleżeć na leżaczku i przeczytać kilkanaście stron książki, a nawet wypić dwie kawy. Jedną u sąsiadów, a to znaczy, że byłam jeszcze na plotkach
Aniu, jak komary się zawezmą na kogoś, to już koniec. Te krwiożercze bestie nie popuszczą aż do ostatniej kropelki Na szczęście już od kilku lat się u mnie nie pokazują i mam z nimi spokój.
Jalitah uwielbiam, a jeszcze teraz tworzy taki cudny duet z Aleksandrą i ostnicą, że nie mogę się napatrzeć. Lady Emmę polecam Ci z całego Ta to dopiero jest piękna. Zupełnie inna w charakterze niż Jalitah. Ta jest gorąca, obficie kapie starym złotem wśród purpury liści. Kolorek ma intensywny, ale ciepły i jeśli tylko takie lubisz, to za długo się nie zastanawiaj, tylko bierz i kochaj
Z liliami to jakaś masakra. Właściwie to tylko drzewiaste wyszły z tego bez szwanku, a tak to albo mają zdeformowane kwiaty lub liście, albo nie będą kwitły wcale. Na pewno nie będzie liliowego szaleństwa, bo widzę, że kilka nie wyszło wcale.
Cynie siałam sama, chociaż akurat tę że zdjęcia kupiłam. Ona jest miniaturowa wzrostem, ale ma normalnej wielkości kwiaty. Już w tamtym roku miałam takie, ale gdzieś zapodziałam nasiona i musiałam kupić. Co prawda kupiłam nasiona cynii, która ma być właśnie taką, ale ze mnie niedowiarek i musiałam się zabezpieczyć
Iwonko, te mąki są baaaardzo czerwone i pięknie lśnią w słoneczku. W tym roku sporo się ich nasiało i mimo, iż zajmują dość dużo miejsca, to było mi żal część z nich usunąć. Na pewno po kwitnieniu tak zrobię, żeby inne roślinki mogły odetchnąć pełną piersią, bo teraz siedzą stłoczone i czekają na swoją kolej
Danusiu, jak już wiesz, awizo wyjęłam że skrzynki zbyt późno, żeby jeszcze zdążyć przesyłkę odebrać. Miejmy nadzieję, że nic im do piątku się nie stanie. Nawet nie pojadę na działkę, żeby się za długo nie męczyły. Ale to będzie niewielka strata, bo jutro idę na noc, to i tak pojechałabym tylko na krótko
Fighting Temeraide też jest warta grzechu, chociaż ma wady jak każdy. Jestem jednak tak nią zauroczona, że wybaczam jej wszystko. Ja nawet nie mam jej czego wybaczać, bo najzwyczajniej mam klapki na oczach i niczego poza jej urokiem, nie widzę
Już w ubiegłym roku wyrzuciłam kilka róż. Jedną, bo mimo iż była przepiękna, to niestety stała golusieńka już od maja, drugą z tego samego powodu, a trzecią bo przez cały sezon była w stanie wytworzyć jedynie ze dwa kwiaty. Każdej dałam trzy lata na poprawę, żadna nie skorzystała i musiałyśmy się rozstać. Teraz mam na widelcu Rosomane Janon, też już jej leci trzeci roczek, a dalej jest wzrostu siedzącego psa i bardzo na dodatek chorowita. Tak więc sama widzisz, że mam powody
Marysiu, gałązkę przysypię, czemu nie Widziałam pod nią przynajmniej jedną małą odnogę, to spróbuję ją wykopać, może się uda. Już co prawda kiedyś próbowałam i nic z tego nie wyszło, ale może teraz będzie inaczej?
Skoro mówisz, że nie kupisz zanim nie posadzisz tego co masz, to ok. Ale pamiętaj, że już później to nie obowiązuje Pamiętaj również , że mam dla Ciebie ukorzenioną Fighting Temeraire. Włożyłam patyczek już w ubiegłym roku i wygląda, że bardzo chce u Ciebie zamieszkać. Na razie przesadziłam ją do doniczki, żeby później nie narażać jej na stres. Jest maleńka, ale ma ze dwa listki
Całuski na weekend
Basiu, moja Jalitah jest cudna w tym roku. Ma kilkanaście pąków i zrobiła się rozłożysta jak każda kobita W tamtym roku była słabowita, ale tak miały wszystkie. Skoro padły Ci wszystkie pączki, to może raczej to jakiś szkodnik ją zaatakował, tylko wtedy czemu tylko jedną? Nie, żebym Ci życzyła większych strat, ale szkodniki atakują zazwyczaj masowo...
Mariusz, różyczki w tym roku rzeczywiście popisują się jak mogą, chociaż moje i tak skromnie. Tak naprawdę zaszalała jedynie Bajazzo i Dieter Muller, ale pozostałe dopiero zaczynają, to może i o nich będę tak pisać? Muszę przyznać, że są wyjątkowo piękne, z przyjemnością na nie patrzę i bezustannie się zachwycam Byle by im tylko sodówka nie uderzyła do głowy, bo będzie bieda
Małgosiu, ze mnie to jednak prawdziwa blondynka, to "Parfum" niczego mi nie zasugerowało Bruzdownica zebrała już swoje żniwo, potem poprawiła niszczylistka, czarna plamistość również zasiedziała się na dobre, jedynie mszyca nie mogąc doczekać się oprysku, poleciała dalej. Na szczęście plamistości nie ma tak bardzo dużo, ale to przecież dopiero początek sezonu,co się będzie działo później?
Taką niebieściuchną ważkę widziałam pierwszy raz. Następnego dnia przyleciała złota, ale nie miałam pod ręką aparatu i sobie poleciała. One mają niesamowite kolory i czasami ogromną cierpliwość. Tej prawie wlazłam na głowę, a ona nic
Dorotko, widziałam zdjęcie ze spotkania u Irenki i jej róże wprawiły mnie w osłupienie Natomiast Kasia trafiła na fatalna pogodę i głównie przesiedziałyśmy w domku. Pogoda była tego dnia dla nas niełaskawa, ale wpływu na to niestety nie mamy. Zawsze to lepiej, niżby miało padać cały czas i nie mogłybyśmy połazić po działce w ogóle. Tak więc nie ma co narzekać, tylko cieszyć się z tego, co nam było dane
Na brak wody nie narzekam, dzisiaj znowu troszkę popadało. Czy doleciało aż do działek nie wiem, w końcu to dziesięć kilometrów ode mnie, a deszcz nie trwał bardzo długo. W każdym razie mnie zdążył zmoczyć, bo zdecydował się padać, jak wracałam z pracy. Było jednak tak ciepło, że nawet mi to nie przeszkadzało i jechało się całkiem przyjemnie.
Środę i czwartek prawie w całości spędziłam na działce. Mimo spiekoty całkiem mi się dobrze pracowało i jakoś nie odczuwałam gorąca aż tak bardzo. W środę byłam krócej, bo byłam po nocy, za to wczoraj mój pobyt tam trwał dziesięć godzin. I szczerze powiedziawszy wcale nie chciało mi się wracać do domu. Zabrałam się za kawałek z podagrycznikiem i siewkami albo rozłogami pigwowca. Jakie to cholerstwo ma okropne korzenie Męczyłam się z nimi okropnie, od wideł i łopaty odpadały mi ręce, a tego dziadostwa właściwie nie ubywało Nie wiem, czy za jakiś czas nie zacznie odrastać. Muszę przemyśleć, czy się jej zupełnie nie pozbyć, bo za dużo kosztuje mnie to zachodu. W porównaniu z pigwowcem, o podagrycznik okazał się być deserkiem Mam go jeszcze mnóstwo za pomidorami, ale tam będzie mi się trudno do niego dorwać, bo mało tam miejsca, a ja do szczuplaczków raczej nie należę
Trochę zbyt późno wzięłam się za podlewanie, a szkoda, bo sprawiało mi taką samą radochę, jak moim roślinkom. Raz za razem robiłam sobie prysznic i było mi bardzo przyjemnie. całe szczęście, że na jazdę rowerem zakładam kryte tenisówki, bo po tych kąpielach nogi miałam jak czarna ziemia. Co je sobie spłukałam, to zaraz wchodziłam na rabatki i taplałam się w błotku.
Jestem już po pierwszych postrzyżynach, pod sekator wpadły orliki, irysy i przekwitnięte róże. Dopiero co były pełne życia, a tak szybko skończyły w kompostowniku.
Pielenie robię na wyrywki, to znaczy tam, gdzie rano jest naturalny cień i tak sobie z nim wędruję, a potem już tam gdzie słonko, ale wtedy siedzę pod parasolem. A potem słyszę, że parasolem osłaniam rośliny. Ze mnie to jednak troskliwa ogrodniczka
W domu byłam dopiero tuz przed dziewiętnastą i szczerze powiedziawszy to wróciłam już na ostatnich kołach.Na szybkiego coś zjadłam, umyłam się i spać, bo dzisiaj rano musiałam wstać do pracy.
Chciałam jeszcze wstawić jeszcze jedno zdjęcie, ale co nie wchodzi. Pokażę kiedy indziej. A teraz spać,spać, spać..... Do Was zajrzę jutro
Moja Boscobel jeszcze nie jest za duża i muszę się nieźle schylić, żeby wsadzić w nią nos. Ostatnio tak sobie wąchałam te swoje różyczki i muszę przyznać, że większość nie pachnie. A przynajmniej tak mi się wydaje. Chyba wezmę kajecik i któregoś dnia zrobię porządne rozeznanie.
Ciągle mam na działce coś do zrobienia, ale już ostatnio udało mi się nawet poleżeć na leżaczku i przeczytać kilkanaście stron książki, a nawet wypić dwie kawy. Jedną u sąsiadów, a to znaczy, że byłam jeszcze na plotkach
Aniu, jak komary się zawezmą na kogoś, to już koniec. Te krwiożercze bestie nie popuszczą aż do ostatniej kropelki Na szczęście już od kilku lat się u mnie nie pokazują i mam z nimi spokój.
Jalitah uwielbiam, a jeszcze teraz tworzy taki cudny duet z Aleksandrą i ostnicą, że nie mogę się napatrzeć. Lady Emmę polecam Ci z całego Ta to dopiero jest piękna. Zupełnie inna w charakterze niż Jalitah. Ta jest gorąca, obficie kapie starym złotem wśród purpury liści. Kolorek ma intensywny, ale ciepły i jeśli tylko takie lubisz, to za długo się nie zastanawiaj, tylko bierz i kochaj
Z liliami to jakaś masakra. Właściwie to tylko drzewiaste wyszły z tego bez szwanku, a tak to albo mają zdeformowane kwiaty lub liście, albo nie będą kwitły wcale. Na pewno nie będzie liliowego szaleństwa, bo widzę, że kilka nie wyszło wcale.
Cynie siałam sama, chociaż akurat tę że zdjęcia kupiłam. Ona jest miniaturowa wzrostem, ale ma normalnej wielkości kwiaty. Już w tamtym roku miałam takie, ale gdzieś zapodziałam nasiona i musiałam kupić. Co prawda kupiłam nasiona cynii, która ma być właśnie taką, ale ze mnie niedowiarek i musiałam się zabezpieczyć
Iwonko, te mąki są baaaardzo czerwone i pięknie lśnią w słoneczku. W tym roku sporo się ich nasiało i mimo, iż zajmują dość dużo miejsca, to było mi żal część z nich usunąć. Na pewno po kwitnieniu tak zrobię, żeby inne roślinki mogły odetchnąć pełną piersią, bo teraz siedzą stłoczone i czekają na swoją kolej
Danusiu, jak już wiesz, awizo wyjęłam że skrzynki zbyt późno, żeby jeszcze zdążyć przesyłkę odebrać. Miejmy nadzieję, że nic im do piątku się nie stanie. Nawet nie pojadę na działkę, żeby się za długo nie męczyły. Ale to będzie niewielka strata, bo jutro idę na noc, to i tak pojechałabym tylko na krótko
Fighting Temeraide też jest warta grzechu, chociaż ma wady jak każdy. Jestem jednak tak nią zauroczona, że wybaczam jej wszystko. Ja nawet nie mam jej czego wybaczać, bo najzwyczajniej mam klapki na oczach i niczego poza jej urokiem, nie widzę
Już w ubiegłym roku wyrzuciłam kilka róż. Jedną, bo mimo iż była przepiękna, to niestety stała golusieńka już od maja, drugą z tego samego powodu, a trzecią bo przez cały sezon była w stanie wytworzyć jedynie ze dwa kwiaty. Każdej dałam trzy lata na poprawę, żadna nie skorzystała i musiałyśmy się rozstać. Teraz mam na widelcu Rosomane Janon, też już jej leci trzeci roczek, a dalej jest wzrostu siedzącego psa i bardzo na dodatek chorowita. Tak więc sama widzisz, że mam powody
Marysiu, gałązkę przysypię, czemu nie Widziałam pod nią przynajmniej jedną małą odnogę, to spróbuję ją wykopać, może się uda. Już co prawda kiedyś próbowałam i nic z tego nie wyszło, ale może teraz będzie inaczej?
Skoro mówisz, że nie kupisz zanim nie posadzisz tego co masz, to ok. Ale pamiętaj, że już później to nie obowiązuje Pamiętaj również , że mam dla Ciebie ukorzenioną Fighting Temeraire. Włożyłam patyczek już w ubiegłym roku i wygląda, że bardzo chce u Ciebie zamieszkać. Na razie przesadziłam ją do doniczki, żeby później nie narażać jej na stres. Jest maleńka, ale ma ze dwa listki
Całuski na weekend
Basiu, moja Jalitah jest cudna w tym roku. Ma kilkanaście pąków i zrobiła się rozłożysta jak każda kobita W tamtym roku była słabowita, ale tak miały wszystkie. Skoro padły Ci wszystkie pączki, to może raczej to jakiś szkodnik ją zaatakował, tylko wtedy czemu tylko jedną? Nie, żebym Ci życzyła większych strat, ale szkodniki atakują zazwyczaj masowo...
Mariusz, różyczki w tym roku rzeczywiście popisują się jak mogą, chociaż moje i tak skromnie. Tak naprawdę zaszalała jedynie Bajazzo i Dieter Muller, ale pozostałe dopiero zaczynają, to może i o nich będę tak pisać? Muszę przyznać, że są wyjątkowo piękne, z przyjemnością na nie patrzę i bezustannie się zachwycam Byle by im tylko sodówka nie uderzyła do głowy, bo będzie bieda
Małgosiu, ze mnie to jednak prawdziwa blondynka, to "Parfum" niczego mi nie zasugerowało Bruzdownica zebrała już swoje żniwo, potem poprawiła niszczylistka, czarna plamistość również zasiedziała się na dobre, jedynie mszyca nie mogąc doczekać się oprysku, poleciała dalej. Na szczęście plamistości nie ma tak bardzo dużo, ale to przecież dopiero początek sezonu,co się będzie działo później?
Taką niebieściuchną ważkę widziałam pierwszy raz. Następnego dnia przyleciała złota, ale nie miałam pod ręką aparatu i sobie poleciała. One mają niesamowite kolory i czasami ogromną cierpliwość. Tej prawie wlazłam na głowę, a ona nic
Dorotko, widziałam zdjęcie ze spotkania u Irenki i jej róże wprawiły mnie w osłupienie Natomiast Kasia trafiła na fatalna pogodę i głównie przesiedziałyśmy w domku. Pogoda była tego dnia dla nas niełaskawa, ale wpływu na to niestety nie mamy. Zawsze to lepiej, niżby miało padać cały czas i nie mogłybyśmy połazić po działce w ogóle. Tak więc nie ma co narzekać, tylko cieszyć się z tego, co nam było dane
Na brak wody nie narzekam, dzisiaj znowu troszkę popadało. Czy doleciało aż do działek nie wiem, w końcu to dziesięć kilometrów ode mnie, a deszcz nie trwał bardzo długo. W każdym razie mnie zdążył zmoczyć, bo zdecydował się padać, jak wracałam z pracy. Było jednak tak ciepło, że nawet mi to nie przeszkadzało i jechało się całkiem przyjemnie.
Środę i czwartek prawie w całości spędziłam na działce. Mimo spiekoty całkiem mi się dobrze pracowało i jakoś nie odczuwałam gorąca aż tak bardzo. W środę byłam krócej, bo byłam po nocy, za to wczoraj mój pobyt tam trwał dziesięć godzin. I szczerze powiedziawszy wcale nie chciało mi się wracać do domu. Zabrałam się za kawałek z podagrycznikiem i siewkami albo rozłogami pigwowca. Jakie to cholerstwo ma okropne korzenie Męczyłam się z nimi okropnie, od wideł i łopaty odpadały mi ręce, a tego dziadostwa właściwie nie ubywało Nie wiem, czy za jakiś czas nie zacznie odrastać. Muszę przemyśleć, czy się jej zupełnie nie pozbyć, bo za dużo kosztuje mnie to zachodu. W porównaniu z pigwowcem, o podagrycznik okazał się być deserkiem Mam go jeszcze mnóstwo za pomidorami, ale tam będzie mi się trudno do niego dorwać, bo mało tam miejsca, a ja do szczuplaczków raczej nie należę
Trochę zbyt późno wzięłam się za podlewanie, a szkoda, bo sprawiało mi taką samą radochę, jak moim roślinkom. Raz za razem robiłam sobie prysznic i było mi bardzo przyjemnie. całe szczęście, że na jazdę rowerem zakładam kryte tenisówki, bo po tych kąpielach nogi miałam jak czarna ziemia. Co je sobie spłukałam, to zaraz wchodziłam na rabatki i taplałam się w błotku.
Jestem już po pierwszych postrzyżynach, pod sekator wpadły orliki, irysy i przekwitnięte róże. Dopiero co były pełne życia, a tak szybko skończyły w kompostowniku.
Pielenie robię na wyrywki, to znaczy tam, gdzie rano jest naturalny cień i tak sobie z nim wędruję, a potem już tam gdzie słonko, ale wtedy siedzę pod parasolem. A potem słyszę, że parasolem osłaniam rośliny. Ze mnie to jednak troskliwa ogrodniczka
W domu byłam dopiero tuz przed dziewiętnastą i szczerze powiedziawszy to wróciłam już na ostatnich kołach.Na szybkiego coś zjadłam, umyłam się i spać, bo dzisiaj rano musiałam wstać do pracy.
Chciałam jeszcze wstawić jeszcze jedno zdjęcie, ale co nie wchodzi. Pokażę kiedy indziej. A teraz spać,spać, spać..... Do Was zajrzę jutro
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, może szkodnik? Albo jakiś grzyb? ...mam trzy sztuki Jalitah i tak naprawdę tylko jedna potraciła pączki Swoją droga, to oczywiście są za gęsto, ale to już klasyka rodzaju W przyszłym roku muszę im zafundować przenosiny.
Ale pięknie!
Ale pięknie!
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko superowa kropelkowa fota dobrze ,ze masz podlany ogródek j wciąż trenuję aerobic wężowy.Wszyscy w tym roku chwalą sie cudownym różanym kwitnieniem ja również jestem wniebowzięta tegorocznym kwitnieniem .Gdy jeszcze przestały ciać komary u Ciebie to prawdziwy raj w tym temacie.Dzisiaj chciałam obciąć przekwitnięte kwiaty i tak mnie obsiadły te bestie ,że musiałam zrezygnować z zajęcia i spadać do chałupy.Jest okazja ,zeby zajrzeć na forum
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6296
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Aż miło się to czyta, że od paru lat nie masz komarów
A ja mam miniaturową hortensję dębolistną Mam ją w donicy więc rośnie baaaardzo powoli. Ale wygląda to bardzo skromnie, więc tylko się cieszyć, że u Ciebie tak szaleje.
Udanego weekendu
A ja mam miniaturową hortensję dębolistną Mam ją w donicy więc rośnie baaaardzo powoli. Ale wygląda to bardzo skromnie, więc tylko się cieszyć, że u Ciebie tak szaleje.
Udanego weekendu