Pierwsze koty za płoty V
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Z ciekawością poczytałam. Takich grzybów ja nie zbieram, ale powiem jest bardzo ciekawy.
No to będziesz wczesną wiosną podziwiała niskie tulipanki. Ja tego sezonu mogłabym powiedzieć, że skromnie zaszalałam, jeżeli można nazwać tak trzy jeżówki. Nie kupowałam roślin jak w poprzednich latach, rozsądek zwyciężał. Owszem mam nowe cebulki, ale to prezenciki od mamy.
Iwonko to zdjęcie cudne https://images92.fotosik.pl/263/aced029f1468eee5.jpg co ma taki piękny środeczek, Ty potrafisz naprawdę ciekawie uchwycić
No to będziesz wczesną wiosną podziwiała niskie tulipanki. Ja tego sezonu mogłabym powiedzieć, że skromnie zaszalałam, jeżeli można nazwać tak trzy jeżówki. Nie kupowałam roślin jak w poprzednich latach, rozsądek zwyciężał. Owszem mam nowe cebulki, ale to prezenciki od mamy.
Iwonko to zdjęcie cudne https://images92.fotosik.pl/263/aced029f1468eee5.jpg co ma taki piękny środeczek, Ty potrafisz naprawdę ciekawie uchwycić
- ed04
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 1014
- Od: 5 mar 2017, o 14:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Piękne lato u Ciebie jesienią.
Kozia broda przepiękna i pyszna smażona na maśle. Ten niebieskawy grzyb to prawdopodobnie łysiczka niebieskozielona, niejadalna. Nie jest trująca, ale po prostu niesmaczna.
Kozia broda przepiękna i pyszna smażona na maśle. Ten niebieskawy grzyb to prawdopodobnie łysiczka niebieskozielona, niejadalna. Nie jest trująca, ale po prostu niesmaczna.
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16580
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, z przykrością przeczytałam o Twojej chorobie , z radością o powrocie do zdrowia , z przyjemnością o wielkich grzybobraniach , z podziwem obejrzałam zdjęcia Twoich pięknych kwiatuszków , z ogromnym zainteresowaniem wczytałam się w Twoją narrację i ze zdziwieniem przyglądnęłam się zupełnie nieznanemu mi szmaciakowi .
Szczególną uwagę zwróciłam na zdjęcie hortensji , a zauroczyła mnie dalia 'Creme de cassis'
Podobno ma być jeszcze kilka ciepłych dni, wobec tego zapewne zajrzysz jeszcze na działeczkę, by choć powiedzieć jej: " Do zobaczenia wiosną".
Pozdrawiam cieplutko , zdrówka życząc , ściskam i całuję.
Szczególną uwagę zwróciłam na zdjęcie hortensji , a zauroczyła mnie dalia 'Creme de cassis'
Podobno ma być jeszcze kilka ciepłych dni, wobec tego zapewne zajrzysz jeszcze na działeczkę, by choć powiedzieć jej: " Do zobaczenia wiosną".
Pozdrawiam cieplutko , zdrówka życząc , ściskam i całuję.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6660
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko nadrabiam zaległości forumowe po długiej nieobecności, trafiłam i do Ciebie Dobrze że tym razem uniknęłaś bardzo poważnych problemów zdrowotnych Wszyscy chyba o tej porze chorują, mniej lub bardziej Szybko się kuruj, a w międzyczasie miłego wyczesywania nasionek życzę
?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, niestety działka już dawno tak nie wygląda To jeszcze zdjęcia z mojego ostatniego pobytu czyli 27 września. Dzisiaj nareszcie się wybrałam, ale tak naprawdę, to nie ma już co oglądać. Jakieś pojedyncze różyczki jeszcze kwitną, mój jedyny marcinek, ostatnie zimowity i to już wszystko. Przymrozek nieźle sobie musiał poczyniać pod moją nieobecność, bo większość roślin szara i zwarzona i mrozem.
Szmaciak jest pyszny, ale w tym roku i tak królują kanie. Jeszcze chyba żadnego roku nie zebraliśmy ich tak dużo, najedliśmy się nimi aż na zapas
Jadziu, jakoś sałatki z zielonymi pomidorami do mnie nie przemawiają. Nawet poczytałam sobie przepisy, ale żaden nie spowodował szybszego bicia mojego Jedynie kiszone pomidory mnie zaciekawiły i tych może spróbuję. Ale to taka sałatka do zjedzenia na bieżąco, nie na zimę
Uwielbiam zbierać grzyby i trudno byłoby mi z tego zrezygnować. Tobie się jednak nie dziwię, bo zderzenie z boreliozą zmienia nastawienie, w takim wypadku grzyby nie są najważniejsze. Na szczęście mnie się kleszcze nie imają, już od lat żaden nie przyszedł ze mną do domu. Szmaciak jest nie tylko doskonały w smaku, ale ma i inną konsystencję niż inne grzyby. Fajnie chrupie pod zębami
Co jakiś czas dopada mnie przeziębienie, chociaż najczęściej niestety wszystko rzuca mi się na krtań. Tym razem nie było tak źle, ale chrypę jeszcze ciągle mam Zdróweczko przytulam, bo tego dobra nigdy nie jest za dużo
Niestety i u mnie po daliach pozostało już tylko wspomnienie, dzisiaj znalazłam tylko smętne po nich resztach. Z rozpędu wykopałam kilka, ale szybko zeszło ze mnie powietrze i potulnie wróciłam do domu rzucić się w objęcia morfeusza. Myrtles Folly w ubiegłym roku bardzo powiększyła karpę, dała się podzielić na trzy części i myślałam, że tym razem też powtórzy sukces
Po wszystkim już pozostało wspomnienie, po hortensjach też. Na szczęście zdążyłam przed przymrozkami przywieźć sobie bukiet do domu i teraz z przyjemnością zawieszam na nich wzrok.
Danusiu, grzybobrania uwielbiam i jak tylko trafia mi się okazja, to wędruję do lasu. Ale sama też nie chodzę W tym roku bardzo zaskoczył mnie eM, bo sam inicjował wyprawy do lasu, a nawet kilka razy pojechał na grzyby sam. Za każdym razem przywoził pełny kosz i jeszcze pół, albo więcej kolejnego wiadra W sobotę byliśmy we trójkę i znowu przywieźliśmy mnóstwo darów lasu. Miałam robotę do późnego wieczora, ale to taka przyjemna robota. Chłopaki grzyby obierały, a ja zajmowałam się obróbką. Znowu suszyłam, marynowałam i zamroziłam kilka woreczków duszonych.
Ten sposób na zielone pomidory znalazłam w necie jak szukałam metody na ich zagospodarowanie, a Twoje pytanie tylko utwierdza mnie w założeniu, że coś w tym musi być Kilka dni temu zawinęłam w papierowe ręczniki większość moich pomidorów i muszę przyznać, że to działa.
Dorotko, cebulki tulipanów powinny do mnie dotrzeć już jutro, bo dostałam informację, że są już w drodze. Mam nadzieję, że botaniczne będą lepiej kwitły niż te wysokie. Te niestety zazwyczaj pięknie kwitną tylko w pierwszym roku, a potem jest już tylko gorzej. Po następnym sezonie będę usuwać, wszystkie te, które po raz kolejny mnie zawiodą. ile można znosić takie kaprysy?
na zdjęciu, które wzbudziło Twoją ciekawość, jest miniaturowa cynia. Czasami można coś ciekawego wypatrzeć, jeśli tylko patrzy się uważnie
Szmaciak na szczęście już od kilku lat nie jest pod ochroną i z przyjemnością go zjadamy. Taki z masełkiem jest po prostu pyszny.
Ed, po lecie pozostało już tylko wspomnienie. Już niestety nie ma co podziwiać na działce, zrobiło się smętnie i smutno.
W tym roku po raz pierwszy usłyszałam określenie "kozia broda", u mnie był to zawsze szmaciak. I z masełkiem jest rzeczywiście najlepszy
Lucynko, Ty to potrafisz człowieka podbudować Zdrówko jeszcze nie do końca dopisuje, ale jest zdecydowanie lepiej. Niestety nie obyło się bez antybiotyku, ale co zrobić. Jak mus, to mus
Ciepło może i będzie, ale teraz na działkę czasu mieć nie będę. Zaczynam taki maraton w pracy, że strach się bać Dzisiaj porwałam się z motyką na słońce i pojechałam na działkę, ale po zaledwie półtorej godziny już miałam dość. Jednak zmęczenie było silniejsze niż chęć działania. Nie da się wszystkiego zrobić, jak materiał wyeksploatowany
Z przyjemnością przytulam Twoje wszystkie życzenia, uściski i całuski, bo jestem łasa na takie specjały
Natalko, złego tak szybko licho nie bierze
Nasionka już wyczesałam, chociaż jak zwykle okazało się, że nie było to wcale takie łatwe jak mi się wydawało. Ale połączyłam kilka sposób i poszło mi to raczej sprawnie. Jeszcze wczoraj wybrałam się do parku licząc na kolejne kłosy, ale niestety obudziłam się, jak to mówią z "ręką w nocniku" W międzyczasie rabaty zostały uprzątnięte i niestety więcej nie będzie. Liczyłam, że jeszcze zdążę, bo w mieście nawet dalie jeszcze straszą na rabatach, a trawy jeszcze są całkiem do rzeczy. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i mam nadzieję, że nasion mi wystarczy
Jak już wspomniałam, dzisiaj wyrwałam się jak Filip z konopi i mimo bardzo męczącego dyżuru pognałam rano na działkę. Myślałam, że jednak dam radę coś zrobić, w końcu nie raz jechałam po dyżurze. Jednak zmęczenie było zbyt duże, tylko posnułam się smętnie po swoich areałach, wykopałam ze trzy dalie, usunęłam część cynii i pocięłam kilka całkiem sporych kosmosów i niestety podwinęłam ogon i wróciłam do domu odespać dyżur. Działka przedstawia się już bardzo smętnie, jakieś kolorowe resztki czasami przyciągną spojrzenie, ale ogólnie nie ma na co patrzeć. Z daleka widać, że zarówno dalie, jak i hortensje czasy świetności mają już za sobą. Jesień nie obeszła się z roślinami łagodnie i zapowiadane ciepełko pozwoli nam tylko na spokojne przygotowanie działek do zimy. Raczej mi się to nie uda, bo czasu niestety nie mam Jedynie jutro, po dodatkowej pracy podskoczę na dwie godzinki i to będzie chyba na tyle. A potem to już listopad i zima. Koniecznie muszę posadzić pustynniki, bo one już dłużej czekać nie mogą i wykopać dalie. Reszta od biedy może poczekać do wiosny, jak zwykle.
W sobotę byliśmy we trójkę na kolejnym grzybobraniu. Wszyscy dzielnie schylali się po grzybowe cuda, mimo iż nie wszyscy za tym przepadają Wróciliśmy z pełnymi koszami i jeszcze nawet z naddatkiem, co oczywiście sprawiło mi ogromną frajdę. Już wracając do samochodu, natknęłam się na największego w moim życiu prawdziwka. Może nie mógłby się on równać z gigantami znalezionymi w sieci, ale ja większego nigdy nie znalazłam. Znowu w domu zapachniało grzybami
Ten się próbował ukryć, ale moje czujne oko, nie dało mu szansy
Macham Wam łapką i idę spać, bo te dwie godzinki w ciągu dnia, to jednak zbyt mało
Szmaciak jest pyszny, ale w tym roku i tak królują kanie. Jeszcze chyba żadnego roku nie zebraliśmy ich tak dużo, najedliśmy się nimi aż na zapas
Jadziu, jakoś sałatki z zielonymi pomidorami do mnie nie przemawiają. Nawet poczytałam sobie przepisy, ale żaden nie spowodował szybszego bicia mojego Jedynie kiszone pomidory mnie zaciekawiły i tych może spróbuję. Ale to taka sałatka do zjedzenia na bieżąco, nie na zimę
Uwielbiam zbierać grzyby i trudno byłoby mi z tego zrezygnować. Tobie się jednak nie dziwię, bo zderzenie z boreliozą zmienia nastawienie, w takim wypadku grzyby nie są najważniejsze. Na szczęście mnie się kleszcze nie imają, już od lat żaden nie przyszedł ze mną do domu. Szmaciak jest nie tylko doskonały w smaku, ale ma i inną konsystencję niż inne grzyby. Fajnie chrupie pod zębami
Co jakiś czas dopada mnie przeziębienie, chociaż najczęściej niestety wszystko rzuca mi się na krtań. Tym razem nie było tak źle, ale chrypę jeszcze ciągle mam Zdróweczko przytulam, bo tego dobra nigdy nie jest za dużo
Niestety i u mnie po daliach pozostało już tylko wspomnienie, dzisiaj znalazłam tylko smętne po nich resztach. Z rozpędu wykopałam kilka, ale szybko zeszło ze mnie powietrze i potulnie wróciłam do domu rzucić się w objęcia morfeusza. Myrtles Folly w ubiegłym roku bardzo powiększyła karpę, dała się podzielić na trzy części i myślałam, że tym razem też powtórzy sukces
Po wszystkim już pozostało wspomnienie, po hortensjach też. Na szczęście zdążyłam przed przymrozkami przywieźć sobie bukiet do domu i teraz z przyjemnością zawieszam na nich wzrok.
Danusiu, grzybobrania uwielbiam i jak tylko trafia mi się okazja, to wędruję do lasu. Ale sama też nie chodzę W tym roku bardzo zaskoczył mnie eM, bo sam inicjował wyprawy do lasu, a nawet kilka razy pojechał na grzyby sam. Za każdym razem przywoził pełny kosz i jeszcze pół, albo więcej kolejnego wiadra W sobotę byliśmy we trójkę i znowu przywieźliśmy mnóstwo darów lasu. Miałam robotę do późnego wieczora, ale to taka przyjemna robota. Chłopaki grzyby obierały, a ja zajmowałam się obróbką. Znowu suszyłam, marynowałam i zamroziłam kilka woreczków duszonych.
Ten sposób na zielone pomidory znalazłam w necie jak szukałam metody na ich zagospodarowanie, a Twoje pytanie tylko utwierdza mnie w założeniu, że coś w tym musi być Kilka dni temu zawinęłam w papierowe ręczniki większość moich pomidorów i muszę przyznać, że to działa.
Dorotko, cebulki tulipanów powinny do mnie dotrzeć już jutro, bo dostałam informację, że są już w drodze. Mam nadzieję, że botaniczne będą lepiej kwitły niż te wysokie. Te niestety zazwyczaj pięknie kwitną tylko w pierwszym roku, a potem jest już tylko gorzej. Po następnym sezonie będę usuwać, wszystkie te, które po raz kolejny mnie zawiodą. ile można znosić takie kaprysy?
na zdjęciu, które wzbudziło Twoją ciekawość, jest miniaturowa cynia. Czasami można coś ciekawego wypatrzeć, jeśli tylko patrzy się uważnie
Szmaciak na szczęście już od kilku lat nie jest pod ochroną i z przyjemnością go zjadamy. Taki z masełkiem jest po prostu pyszny.
Ed, po lecie pozostało już tylko wspomnienie. Już niestety nie ma co podziwiać na działce, zrobiło się smętnie i smutno.
W tym roku po raz pierwszy usłyszałam określenie "kozia broda", u mnie był to zawsze szmaciak. I z masełkiem jest rzeczywiście najlepszy
Lucynko, Ty to potrafisz człowieka podbudować Zdrówko jeszcze nie do końca dopisuje, ale jest zdecydowanie lepiej. Niestety nie obyło się bez antybiotyku, ale co zrobić. Jak mus, to mus
Ciepło może i będzie, ale teraz na działkę czasu mieć nie będę. Zaczynam taki maraton w pracy, że strach się bać Dzisiaj porwałam się z motyką na słońce i pojechałam na działkę, ale po zaledwie półtorej godziny już miałam dość. Jednak zmęczenie było silniejsze niż chęć działania. Nie da się wszystkiego zrobić, jak materiał wyeksploatowany
Z przyjemnością przytulam Twoje wszystkie życzenia, uściski i całuski, bo jestem łasa na takie specjały
Natalko, złego tak szybko licho nie bierze
Nasionka już wyczesałam, chociaż jak zwykle okazało się, że nie było to wcale takie łatwe jak mi się wydawało. Ale połączyłam kilka sposób i poszło mi to raczej sprawnie. Jeszcze wczoraj wybrałam się do parku licząc na kolejne kłosy, ale niestety obudziłam się, jak to mówią z "ręką w nocniku" W międzyczasie rabaty zostały uprzątnięte i niestety więcej nie będzie. Liczyłam, że jeszcze zdążę, bo w mieście nawet dalie jeszcze straszą na rabatach, a trawy jeszcze są całkiem do rzeczy. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i mam nadzieję, że nasion mi wystarczy
Jak już wspomniałam, dzisiaj wyrwałam się jak Filip z konopi i mimo bardzo męczącego dyżuru pognałam rano na działkę. Myślałam, że jednak dam radę coś zrobić, w końcu nie raz jechałam po dyżurze. Jednak zmęczenie było zbyt duże, tylko posnułam się smętnie po swoich areałach, wykopałam ze trzy dalie, usunęłam część cynii i pocięłam kilka całkiem sporych kosmosów i niestety podwinęłam ogon i wróciłam do domu odespać dyżur. Działka przedstawia się już bardzo smętnie, jakieś kolorowe resztki czasami przyciągną spojrzenie, ale ogólnie nie ma na co patrzeć. Z daleka widać, że zarówno dalie, jak i hortensje czasy świetności mają już za sobą. Jesień nie obeszła się z roślinami łagodnie i zapowiadane ciepełko pozwoli nam tylko na spokojne przygotowanie działek do zimy. Raczej mi się to nie uda, bo czasu niestety nie mam Jedynie jutro, po dodatkowej pracy podskoczę na dwie godzinki i to będzie chyba na tyle. A potem to już listopad i zima. Koniecznie muszę posadzić pustynniki, bo one już dłużej czekać nie mogą i wykopać dalie. Reszta od biedy może poczekać do wiosny, jak zwykle.
W sobotę byliśmy we trójkę na kolejnym grzybobraniu. Wszyscy dzielnie schylali się po grzybowe cuda, mimo iż nie wszyscy za tym przepadają Wróciliśmy z pełnymi koszami i jeszcze nawet z naddatkiem, co oczywiście sprawiło mi ogromną frajdę. Już wracając do samochodu, natknęłam się na największego w moim życiu prawdziwka. Może nie mógłby się on równać z gigantami znalezionymi w sieci, ale ja większego nigdy nie znalazłam. Znowu w domu zapachniało grzybami
Ten się próbował ukryć, ale moje czujne oko, nie dało mu szansy
Macham Wam łapką i idę spać, bo te dwie godzinki w ciągu dnia, to jednak zbyt mało
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Aż przez monitor zapachniało grzybkami widzę ,ze nawet w ogródku obrodziło grzybami.Ostatnie wspomnienie lata trzeba uwiecznić i nie wiem dlaczego mróz tak się pospieszył ,żeby zniszczyć nam rośliny i przypomnieć ,ze czas kończyć sezon. Cóż taka kolej rzeczy Iwonko to wyśpij się porzadnie bo człek nie maszyna a nawet ona musi odpocząć super fotka https://images90.fotosik.pl/265/a865728ca634c2e1.jpg wspomnienie minionego sezonu w wazonie
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16974
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko
Piękne jesienne widoczki i zdjęcia
Ale grzybki to rewelacja.Takie dorodne, jak malowane.
Zdrówka życzę i nie poddawaj się.Jesień to taki trudny czas na nasze odporności..ale ty masz się trzymać.
Pozdrawiam
Piękne jesienne widoczki i zdjęcia
Ale grzybki to rewelacja.Takie dorodne, jak malowane.
Zdrówka życzę i nie poddawaj się.Jesień to taki trudny czas na nasze odporności..ale ty masz się trzymać.
Pozdrawiam
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11286
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty V
I u mnie większość roślin szara i zwarzona przymrozkiem ale ja tam zawsze coś dostrzegę godnego zapisu obiektywem... Odkąd fotografuję lubię ten czas! Te charakterystyczne kolory których wiosną nie uświadczysz a nawet i suszki są bardzo fotogeniczne! Raj dla obiektywów! Prawdziwek rzeczywiście- gigant!
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42116
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko zapachniało u Ciebie grzybkami i jesienią. Obydwa zapachy jakoś się łączą, ale lata żal!
W moim ogródku gdyby nie chryzantemy i marcinki byłoby dość smutno, bo też róże pojedyncze i jakieś takie zmarznięte kolory mają. Wykopane dalie już schną
Przykro mi czytać o Twoich częstych infekcjach, a może trzeba byłoby zrobić jakiś wymaz bo tak bywa jak po nas coś łazi i chociaż się zaleczy to znowu pokazuje kły
Prawdziwki pokazane na ostatniej sesji zdjęciowej rozbudziły we mnie żądzę wyjścia do lasu, bo ja też uwielbiam zbierać grzyby...wiesz w zasadzie dla samego zbierania
Życzę zdrówka i jeszcze ciepłych dni, żeby udało się wyskoczyć na działkę
W moim ogródku gdyby nie chryzantemy i marcinki byłoby dość smutno, bo też róże pojedyncze i jakieś takie zmarznięte kolory mają. Wykopane dalie już schną
Przykro mi czytać o Twoich częstych infekcjach, a może trzeba byłoby zrobić jakiś wymaz bo tak bywa jak po nas coś łazi i chociaż się zaleczy to znowu pokazuje kły
Prawdziwki pokazane na ostatniej sesji zdjęciowej rozbudziły we mnie żądzę wyjścia do lasu, bo ja też uwielbiam zbierać grzyby...wiesz w zasadzie dla samego zbierania
Życzę zdrówka i jeszcze ciepłych dni, żeby udało się wyskoczyć na działkę
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11686
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko na mnie też czekają karpy dalii i koszenie trawy.
Prawdziwki pierwsza klasa, suszysz, czy na sos ?
Prawdziwki pierwsza klasa, suszysz, czy na sos ?
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jadziu, zapach grzybów jeszcze będzie się w wątku przez jakiś czas unosił, bo grzyby w gazowych workach ciągle jeszcze stoją w pobliżu kuchenki, żeby dobrze doschły Wystarczy, że tylko powietrze lekko zafaluje a już grzybowy aromat płynie prosto do mojego nosa i mnie czaruje.
Z przymrozkami niestety tak jest, że zupełnie nie liczą się z naszymi chęciami i przychodzą kiedy chcą Bywało już nawet tak, że pierwsze były już w połowie września i wtedy ten okres szarobury zaczynał się nieprzyzwoicie wcześnie. W mieście przymrozek był mniejszy, niż na działce. Jednak mury skutecznie bronią miejskie skwery przed jego działaniem. W parkach i na klombach, tak popularne w tej chwili hortensje jeszcze nie utraciły swoich pięknych, bordowych barw. A u mnie niestety już wszystkie są szare lub brązowe.
Grzyby niestety mam w wielu miejscach na działce, to chyba zasługa dębowej ścieżki, bo na niej jest ich najwięcej. Te ze zdjęcia wdarły się przemocą w pięciornik i zupełnie nim zawładnęły. Dębowa ścieżka w przyszłym sezonie chyba zniknie z naszej działki bo niestety się nie sprawdziła. Nie zaimpregnowane, drewniane klocki zaczęły się rozpadać i już od ubiegłego sezonu bardzo mocno porastać różnymi grzybami. Nawet grzybobójcze opryski temu nie zapobiegły
Generalnie to jestem odporna na brak snu Od tak dawna pracuję na zmiany, że jestem już do tego przyzwyczajona. Jednak od czasu do czasu organizm upomina się o swoje i muszę po prostu to odespać. Szkoda że nie da się wyspać na zapas, chociaż ja i tak nigdy nie potrafiłam spać za długo. Zawsze wstawałam wcześnie, a spać się kładłam może nie bardzo późno, ale z kurami też nie chodziłam.
Aniu-anabuko1, w tym roku jest taki dostatek grzybów w lasach że nawet mój mąż się rozochocił i zaryzykuję stwierdzenie, że z przyjemnością jeździ na grzybobrania W sobotę jedziemy znowu, ale teraz bardziej dla teścia, który jest również prawdziwym pasjonatem zbierania grzybów, a z racji wieku nie bardzo już ma siły, żeby długo spacerować po lesie. Pochodzimy za 3 godzinki, ale zawsze coś zbierzemy, a część grzybów oddamy teściowi.
Jesień przyszła jak zwykle zbyt szybko i oczywiście niespodziewanie. Trochę szkoda lata, ale z drugiej strony każdy ma prawo do odpoczynku tak my, jak i rośliny. Teraz Jeszcze tylko jakieś ostatnie porządki i będę mogła zasiąść w fotelu z książką w ręku.
Maryniu, niestety ostatnimi czasy wpadam na działkę jak po ogień i nie bardzo mam czas, żeby dojrzeć to, co jeszcze jest na niej pięknego. Na działce nie byłam prawie trzy tygodnie i ogrom pracy jest nie do ogarnięcia. Na szczęście nie jestem przesadnym jesiennym czyściochem, zazwyczaj wiele czynności zostawiam sobie na wiosnę Ale są rzeczy, których nie można odłożyć. Takie, jak chociażby wykopanie dalii, czy po sadzenie cebulek. Mam jeszcze kilka roślin, które chciałabym przesadzić, ale czy zdążę to zrobić, to naprawdę nie wiem. Mam ogromną nadzieję, że w niedzielę, po pierwsze nie będę zbyt zmęczona po dyżurze, a po drugie, że obiecywana pogoda nareszcie dopisze i będę mogła na działce spędzić troszkę czasu i część prac wykonać. Nieśmiało już nawet wspomniałam synowi, że przydałby się mi na działce i mimo braku widocznego zadowolenia na jego twarzy, to jednak nie powiedział nie
Marysiu, w sprawie infekcji gardła zrobiłam już wszystko, co można było zrobić Od kilku miesięcy jestem pod opieką laryngologa, ale przynosi to średnie wyniki, chociaż pani doktor jest zadowolona. Może w końcu i będę? Nie choruję tak często, ale ze trzy razy- to norma. Pamiętaj jednak, że pracuję w dużych skupiskach ludzi, a w takich warunkach złapać coś, jest naprawdę łatwo
Ano właśnie, a ja mam tylko jednego marcinka i jedną chryzantemę, a właściwie jedną i jedną/trzecią Próżno tedy oczekiwać, że kolory będą mi się pchały przed oczy.
Samo grzybobranie i dla mnie jest atrakcją samą w sobie. Uwielbiam to, a jak jeszcze jest co zbierać, to dostaję swoistego amoku
Życzenia zdrówka przygarniam z ochotą, a na działkę być może uda mi się skoczyć w niedzielę. Pod warunkiem, że praca nocna mnie nie przytłoczy.
Aniu-Annes 77, na szczęście dalie zdążyłam wykopać wszystkie wczoraj, a trawę skosi Filip w niedzielę Nawet jeśli będę zmęczona, to pojadę przynajmniej po to, żeby posadzić pustynniki.
Większość prawdziwków zasuszyłam, a małe poszły do marynaty. Jeszcze jedziemy w sobotę, to wtedy zamrożę takie surowe na sos, lub pyszną zupkę
Wczoraj miał być taki piękny dzień i był ale tylko do połowy I to akurat ta połowa była piękna, którą musiałam spędzić w pracy. Do 13:00 cudnie i słonecznie, prawie bez jednej chmurki. a po 13:00 czyli wtedy kiedy przyjechałam na działkę zrobiło się pochmurno. Jeszcze przez chwilę było całkiem przyjemnie, ale potem przyszło okropne wietrzysko i zrobiło się chłodno i ponuro. Udało mi się jednak wykopać wszystkie dalie i pooznaczać je, żeby nie doszło do pomyłki. Prawie do końca wyrwałam już cynie i aksamitki, ale tylko te wysokie, bo niskie jeszcze ciągle są mokre i nie nadają się do spalenia. Na pewno znajdę jeszcze kilka przeoczonych, ale ogólnie już ich na rabatach prawie nie widać. Chciałam jeszcze całe to tałatajstwo spalić, ale jakoś kominek nie chciał mi się rozpalić i nic mi z tego nie wyszło, spaliłam tylko część. Wszędzie tam gdzie rosły wykopane rośliny spulchniłam i zagrabiłam ziemię, tylko z lekka usuwając z niej chwasty. Wyciągnęłam tylko te największe, reszta została w ziemi.
Na grzyby nie muszę wybierać się za daleko. Cała dębowa ścieżka zarosła nimi dokumentnie
Na bezczelnej kradzieży przyłapałam sikorkę Cały sezon karmiłam ją przysmakami, a ta teraz odwdzięcza mi się wyciągając kokony murarek z rurek. Nieszczęśnica tak się mnie wystraszyła, że z przerażenia zupełnie wpadła za siatkę chroniącą rurki przed intruzami. Biedna miotała się w wąskiej przestrzeni, rozpaczliwie trzepocząc skrzydełkami, a ja nie bardzo wiedziałam jak jej pomóc, żeby maleństwo nie padło na zawał. W końcu na tyle odchyliłam siatkę, że znalazła drogę do ucieczki i poleciała. Już poprzednio zauważyłam, że coś próbuję rurki wyciągać, ale bardziej podejrzewałam jakąś kunę., Maleńka kochana sikorka nie przyszła mi do głowy
Na działce byłam zaledwie 3 godziny i pod koniec zaczęłam się już gorączkowo pakować i zbierać do odjazdu, bo do nieprzyjemnego wiatru dołączyła się lekka mżawka, która niestety towarzyszyła mi aż do samego domu. Chyba jakieś moce w ostatnim czasie sprzysięgły się przeciwko mnie, że jak tylko mam chwilkę czasu i mogę pojechać na działkę, to albo jestem zbyt zmęczona, albo pogoda jest paskudna. Jeszcze cała nadzieja w niedzieli, bo jak i to nie wypali, to leżę i kwiczę
Z przymrozkami niestety tak jest, że zupełnie nie liczą się z naszymi chęciami i przychodzą kiedy chcą Bywało już nawet tak, że pierwsze były już w połowie września i wtedy ten okres szarobury zaczynał się nieprzyzwoicie wcześnie. W mieście przymrozek był mniejszy, niż na działce. Jednak mury skutecznie bronią miejskie skwery przed jego działaniem. W parkach i na klombach, tak popularne w tej chwili hortensje jeszcze nie utraciły swoich pięknych, bordowych barw. A u mnie niestety już wszystkie są szare lub brązowe.
Grzyby niestety mam w wielu miejscach na działce, to chyba zasługa dębowej ścieżki, bo na niej jest ich najwięcej. Te ze zdjęcia wdarły się przemocą w pięciornik i zupełnie nim zawładnęły. Dębowa ścieżka w przyszłym sezonie chyba zniknie z naszej działki bo niestety się nie sprawdziła. Nie zaimpregnowane, drewniane klocki zaczęły się rozpadać i już od ubiegłego sezonu bardzo mocno porastać różnymi grzybami. Nawet grzybobójcze opryski temu nie zapobiegły
Generalnie to jestem odporna na brak snu Od tak dawna pracuję na zmiany, że jestem już do tego przyzwyczajona. Jednak od czasu do czasu organizm upomina się o swoje i muszę po prostu to odespać. Szkoda że nie da się wyspać na zapas, chociaż ja i tak nigdy nie potrafiłam spać za długo. Zawsze wstawałam wcześnie, a spać się kładłam może nie bardzo późno, ale z kurami też nie chodziłam.
Aniu-anabuko1, w tym roku jest taki dostatek grzybów w lasach że nawet mój mąż się rozochocił i zaryzykuję stwierdzenie, że z przyjemnością jeździ na grzybobrania W sobotę jedziemy znowu, ale teraz bardziej dla teścia, który jest również prawdziwym pasjonatem zbierania grzybów, a z racji wieku nie bardzo już ma siły, żeby długo spacerować po lesie. Pochodzimy za 3 godzinki, ale zawsze coś zbierzemy, a część grzybów oddamy teściowi.
Jesień przyszła jak zwykle zbyt szybko i oczywiście niespodziewanie. Trochę szkoda lata, ale z drugiej strony każdy ma prawo do odpoczynku tak my, jak i rośliny. Teraz Jeszcze tylko jakieś ostatnie porządki i będę mogła zasiąść w fotelu z książką w ręku.
Maryniu, niestety ostatnimi czasy wpadam na działkę jak po ogień i nie bardzo mam czas, żeby dojrzeć to, co jeszcze jest na niej pięknego. Na działce nie byłam prawie trzy tygodnie i ogrom pracy jest nie do ogarnięcia. Na szczęście nie jestem przesadnym jesiennym czyściochem, zazwyczaj wiele czynności zostawiam sobie na wiosnę Ale są rzeczy, których nie można odłożyć. Takie, jak chociażby wykopanie dalii, czy po sadzenie cebulek. Mam jeszcze kilka roślin, które chciałabym przesadzić, ale czy zdążę to zrobić, to naprawdę nie wiem. Mam ogromną nadzieję, że w niedzielę, po pierwsze nie będę zbyt zmęczona po dyżurze, a po drugie, że obiecywana pogoda nareszcie dopisze i będę mogła na działce spędzić troszkę czasu i część prac wykonać. Nieśmiało już nawet wspomniałam synowi, że przydałby się mi na działce i mimo braku widocznego zadowolenia na jego twarzy, to jednak nie powiedział nie
Marysiu, w sprawie infekcji gardła zrobiłam już wszystko, co można było zrobić Od kilku miesięcy jestem pod opieką laryngologa, ale przynosi to średnie wyniki, chociaż pani doktor jest zadowolona. Może w końcu i będę? Nie choruję tak często, ale ze trzy razy- to norma. Pamiętaj jednak, że pracuję w dużych skupiskach ludzi, a w takich warunkach złapać coś, jest naprawdę łatwo
Ano właśnie, a ja mam tylko jednego marcinka i jedną chryzantemę, a właściwie jedną i jedną/trzecią Próżno tedy oczekiwać, że kolory będą mi się pchały przed oczy.
Samo grzybobranie i dla mnie jest atrakcją samą w sobie. Uwielbiam to, a jak jeszcze jest co zbierać, to dostaję swoistego amoku
Życzenia zdrówka przygarniam z ochotą, a na działkę być może uda mi się skoczyć w niedzielę. Pod warunkiem, że praca nocna mnie nie przytłoczy.
Aniu-Annes 77, na szczęście dalie zdążyłam wykopać wszystkie wczoraj, a trawę skosi Filip w niedzielę Nawet jeśli będę zmęczona, to pojadę przynajmniej po to, żeby posadzić pustynniki.
Większość prawdziwków zasuszyłam, a małe poszły do marynaty. Jeszcze jedziemy w sobotę, to wtedy zamrożę takie surowe na sos, lub pyszną zupkę
Wczoraj miał być taki piękny dzień i był ale tylko do połowy I to akurat ta połowa była piękna, którą musiałam spędzić w pracy. Do 13:00 cudnie i słonecznie, prawie bez jednej chmurki. a po 13:00 czyli wtedy kiedy przyjechałam na działkę zrobiło się pochmurno. Jeszcze przez chwilę było całkiem przyjemnie, ale potem przyszło okropne wietrzysko i zrobiło się chłodno i ponuro. Udało mi się jednak wykopać wszystkie dalie i pooznaczać je, żeby nie doszło do pomyłki. Prawie do końca wyrwałam już cynie i aksamitki, ale tylko te wysokie, bo niskie jeszcze ciągle są mokre i nie nadają się do spalenia. Na pewno znajdę jeszcze kilka przeoczonych, ale ogólnie już ich na rabatach prawie nie widać. Chciałam jeszcze całe to tałatajstwo spalić, ale jakoś kominek nie chciał mi się rozpalić i nic mi z tego nie wyszło, spaliłam tylko część. Wszędzie tam gdzie rosły wykopane rośliny spulchniłam i zagrabiłam ziemię, tylko z lekka usuwając z niej chwasty. Wyciągnęłam tylko te największe, reszta została w ziemi.
Na grzyby nie muszę wybierać się za daleko. Cała dębowa ścieżka zarosła nimi dokumentnie
Na bezczelnej kradzieży przyłapałam sikorkę Cały sezon karmiłam ją przysmakami, a ta teraz odwdzięcza mi się wyciągając kokony murarek z rurek. Nieszczęśnica tak się mnie wystraszyła, że z przerażenia zupełnie wpadła za siatkę chroniącą rurki przed intruzami. Biedna miotała się w wąskiej przestrzeni, rozpaczliwie trzepocząc skrzydełkami, a ja nie bardzo wiedziałam jak jej pomóc, żeby maleństwo nie padło na zawał. W końcu na tyle odchyliłam siatkę, że znalazła drogę do ucieczki i poleciała. Już poprzednio zauważyłam, że coś próbuję rurki wyciągać, ale bardziej podejrzewałam jakąś kunę., Maleńka kochana sikorka nie przyszła mi do głowy
Na działce byłam zaledwie 3 godziny i pod koniec zaczęłam się już gorączkowo pakować i zbierać do odjazdu, bo do nieprzyjemnego wiatru dołączyła się lekka mżawka, która niestety towarzyszyła mi aż do samego domu. Chyba jakieś moce w ostatnim czasie sprzysięgły się przeciwko mnie, że jak tylko mam chwilkę czasu i mogę pojechać na działkę, to albo jestem zbyt zmęczona, albo pogoda jest paskudna. Jeszcze cała nadzieja w niedzieli, bo jak i to nie wypali, to leżę i kwiczę
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko, czytam, że troszke chorowałaś, a nie próbujesz jakiś naturalnych środków, soki, wit. C większe ilosci, a może jakieś zioła, mi one pomogły, a pracowałam długo wsród osób starszych z różnymi schorzeniami. Grzybki zbierać uwielbiam, ale gorzej z przerabianiem ich, a ostatnio mięliśmy ich sporo, już mi starczy w zupełności, ale do lasu i tak mnie ciagnie Ja też nie robie wszystkiego jesienią, ale w tym roku bardzo bym chciała, bo nie wiem co będzie wiosną, lekarz postraszył mnie kolejna operacją Piękna ta ścieżka z grzybkami, ale one chyba nie jadalne, no ale wygladaja cudnie Pięknej niedzieli Iwonko i pieknego nowego tygodnia życzę
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42116
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko bardzo mi żal Twojej pięknej ścieżki...a przecież dąb jest taki niezniszczalny
Wiem że masz styczność z wieloma osobami i to raczej nie zdrowymi, ale to tak z troski napisałam czytając o perypetiach zdrowotnych
Sikorki lubią robaczki pewnie bardziej niż ziarnka słonecznika...cóż natura!
Pozdrawiam serdecznie
Wiem że masz styczność z wieloma osobami i to raczej nie zdrowymi, ale to tak z troski napisałam czytając o perypetiach zdrowotnych
Sikorki lubią robaczki pewnie bardziej niż ziarnka słonecznika...cóż natura!
Pozdrawiam serdecznie