Pierwsze koty za płoty V
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Cudna ta Akita a wczorajsze nocne podlewanie złamało mi całkiem moją zbierającą się do kwitnienia Ferncliff nie wiem czy w ogóle zakwitnie, bo i ślimaki też przyłożyły swoje gęby do tego podgryzając pędy Jedyna pociecha jak na razie z doniczkowych i cudnej Convoitise. Cafe tez ma trudności w tym roku z kwitnieniem, a wcale ze wzrostem przez te wiecznie głodne ślimacze gęby U Ciebie hortensje wzorcowe a moja patyczkowa Bobo nie zakwitnie ale fajnie sie rozkrzewiła .Nic to, niech sobie rośnie to samo inne z Twoich patyczków.Amelka fajnie się rozkrzewiła i chociaż jest jeszcze niziutka to bardzo sie z niej cieszę Iwonko patyczki Aphrodite mają się dobrze, więc będą z nich ludzie ODPUKAĆ Cudne te rutewkowe gwiazdeczki też taką miałam, ale wybyła, a szkoda, bo ma cudne kwiatki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Lucynko, tyle peanów na cześć mojej działeczki napisałaś, że coś w tym chyba musi być Lipiec i sierpień to moim zdaniem najbardziej kolorowe miesiące w roku. Wszystko jest już dojrzałe i soczyste, szczególnie w lipcu, bo w sierpniu już niestety widać zmierzającą ku nam jesień. Hortensje późno zakwitły i od razu zaczęły przebarwiać się na różowo, ale dalej są piękne Przyciągają wzrok ilością kwiatów i zapachem. Nie wszystkie pachną, zazwyczaj te z płonnymi i płodnymi kwiatami mają delikatny zapach i do tych szczególnie zlatują się wszelkie bzyczki. Dalie w tym roku są cudne, co prawda dwie zginęły już po posadzeniu do gruntu, a ósmy cud świata okazał się wcale nie cudny, ale pozostałe są dorodne i warte wszelkich pochwał. W miejsce wypadniętych pewnie kupię sobie kolejne, tylko jak się powstrzymać i nie kupić więcej?
Za życzenia Ten tydzień miałam luzacki, za to następny będzie niestety bardzo pracowity zawodowo, a na dodatek pełen zajęć związanych z wyjazdem na wesele. Kreacje już mam, buty prawie mam, ale jeszcze zostaną do zrobienia włosy i paznokcie A jeszcze po drodze muszę ponownie odwiedzić laryngologa, bo kuracja gardła dalej trwa.
Aniu, Pinki Winki już taką kupiłam I to od niej wszystko się zaczęło. Pamiętam jak dziś, że pojechałam po pracy ze znajomą na ryneczek po warzywa i to właśnie ona zauważyła ją z daleka, chociaż myślała, że to bez Ale skąd bez w lipcu? Wykorzystałam fakt, że byłam świeżo po urodzinach i wyszłam z donicą w objęciach. Ale już trzy hortensje na pniu własnymi łapkami też ukorzeniłam i wszystkie jak na razie poszły do dobrych ludzi. Teraz też próbuję ukorzenić dwie kolejne i jak dobrze pójdzie, to już w następnym roku staną na własnej nóżce. Jeśli z aksamitek spodobała Ci się Fantastic, to szepnij słówko, a nasiona w odpowiednim momencie pofruną do Ciebie
Niedosypianie po nocnym dyżurze, to dla mnie coś normalnego, chociaż z biegiem lat, coraz trudniej mi ten dzień przeżyć. Ale daję radę i jak tylko nie jest zupełnie fatalnie, to jadę na działkę i staram się chociaż odrobinę odpocząć. Nie zawsze dam radę zasnąć, ale wtedy więcej poleguję na leżaczku, a w ziemi pogrzebię tylko tak przy okazji. Akitą sama jestem zaskoczona. To dalia niepodobna do innych W budowie raczej krępa, nic nie wskazywało, że kwiaty będą aż tak wyjątkowe. A czwarta rutewka chyba okaże się rzeczywiście różowa. Muszę koniecznie ją przesadzić, bo ciągle rośnie w doniczce zakopanej w ziemi i w strasznym gąszczu i pewno dlatego jest taka mikra.
Ewuniu, będę miała Cię na uwadze i jeśli tylko będą nasiona, to je dostaniesz. Ostatnio jednak o nie ciężko. W ubiegłym roku nie pokazał się żaden nasiennik i nasiona musiałam kupować. Ale za to wyjątkowo jak na kupne, wykiełkowały wszystkie i potem musiałam je rozdawać, bo szkoda było wyrzucić. To żadne szaleństwo, tylko oczywista oczywistość, że po dyżurze jadę na działkę, inaczej musiałabym się jej pozbyć, bo wolne dni to u mnie towar deficytowy. Ale dziękuję za troskę i staram się nie przesadzić, chociaż nie jest to łatwe.
Jadziu, dalie w tym roku mam wyjątkowo ładne, tylko na jedną zasadziły się ślimaki i zżarły ją prawie do gołej ziemi Nie miałam już innego wyjścia i w końcu sypnęłam pod nią niebieskie granulki. Długo trwało zanim się odbudowała, ale teraz znów ponownie kwitnie, chociaż jest mizernego wzrostu. Pozostałe radzą sobie doskonale, większość kwitnie już od dawna, chyba tylko ze trzy marudery zakwitły dopiero niedawno, a przecież wszystkie sadziłam jednego dnia Natomiast Cafe zachwycam się bezustannie, żadne zdjęcie nie oddaje w pełni jej uroku. Jest cudna bez dwóch zdań, a jeszcze rośnie tak, że mam ciągle ją przed oczami. Jak sobie przysiądę na kawusię to zamiast wlepiać wzrok książkę, gapię się na nią Na Aphroditę już po cichu się cieszę, szczególnie, że wypadną mi przynajmniej dwie róże, to będę miała miejsce. Elżbietka od Ciebie ciągle marniutka, ale to może wina tego, że ciągle siedzi w doniczce? Myślałam, że tak będzie jej lepiej, ale chyba koniecznie muszę ją przesadzić. Czy ona sobie poradzi w miejscu, gdzie przez kilka godzin jest cień? Mam takie miejsce, pięłaby się po domku, tylko eM musiałby zrobić porządną pergolę, bo tam jest drewniana już dawno połamana przez hortensję pnącą.
Przypilnuję rutewki, może się wysieje, to wtedy siewka pojedzie do Ciebie. Co prawda w tamtym roku już kwitła, a siewek nie widzę, to nie wiem jak z nią jest. A może już się rozrośnie?
Mój ostatni pobyt na działce przebiegał pod znakiem wszelkich narzędzi kopiących, grzebiących i tnących. Uporządkowałam część rabaty tuż przy domku, pozbyłam się jednego przetacznika, bo z uporem maniaka ciągle przyobleka się w mączniaka nie widząc, że jest to raczej wątpliwa ozdoba. Zmniejszyłam o dwie trzecie ogromnego pierwiosnka, tak samo postąpiłam z tawułką i dzięki temu zyskałam spory kawałek wolnej przestrzeni Posadziłam tam ostatniego powojnika, dwie szałwie o ozdobnych liściach, przetacznika Christę i oczywiście na swoje miejsca powróciły pierwiosnek i tawułka. Wypieliłam kawał rabaty i kiedy wydawało mi się, że już jestem po robocie, to przypomniałam sobie, że jeszcze muszę dokończyć cięcie świerka. Myślałam, że zostało mi już niewiele do zrobienia i nie założyłam nic na długi rękaw i efekt był taki, że byłam niemiłosiernie pokuta drobnymi szpileczkami. Conica przez chwilę będzie wyglądała gorzej, bo odsłoniły się wyschnięte miejsca, ale już niedługo powinny pojawić się odrosty i będzie tylko lepiej
Tak wyglądał przed
A tak po
W tym czasie ogród podlewały dwa ogrodowe węże. Zanim wszystko skończyłam, to było już tylko kilkanaście minut do siedemnastej, przede mną godzina drogi powrotnej i gar, na szczęście ugotowanych już buraków. I pomidory, które miały poczekać na mój bezcenny czas, a ten nadszedł szybciej niż mogłam się go spodziewać
Zanim wczoraj rano obudził mnie bębniący o parapet deszcz, to wcześniej obudziło mnie matki, które wyczuło, że za chwilę powróci z Holandii synuś z Magdą. Przez chwilę leżałam w zupełnej ciszy, a już za moment usłyszałam terkot kółek walizek Dzieci miały niespodziankę, bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie drzwi otwierały się przed nimi bez użycia klucza. Wrócili przemoczeni do suchej nitki, bo lało niemiłosiernie i obładowani jak wielbłądy. Zamieniliśmy kilka słów i dałam im odpocząć po 15 godzinach jazdy samochodem, czas na pogawędki miał przyjść później.
Rano miałam jechać na działkę, ale w paradę władował mi się deszcz, którego miało nie być. W sumie dobrze, że się rozpadało, ale miałam zupełnie inne plany na ten dzień. Gdybym wiedziała, że tak się rozpocznie ranek, to nastawiłabym chleb do pieczenia, a tak to musiałam szukać sobie roboty. I znalazłam ją od razu jak tylko wyszłam z sypialni, bo w przedpokoju w skrzynce czekały na mnie pomidorki. Nie miałam na nie już pomysłu, przecieru mam pod sufit, a na keczup nie byłam jeszcze przygotowana. Na szczęście skrzyneczka nie była pełna, to jednak znowu nastawiłam przecier, ale już ostatnią partię, keczup będzie z następnej. W ciągu dnia zrobiło się całkiem przyjemnie, ale już na działkę nie pojechałam. Zaczęte pomidory trzeba było dokończyć, a działka nie ucieknie. W sobotę ma być ładnie, to wtedy pojadę
Do karmnika bezustannie przylatują ptaki. Strasznie muszą być głodne, bo jeden taki pojemnik opędzlują w kilka godzin
Za życzenia Ten tydzień miałam luzacki, za to następny będzie niestety bardzo pracowity zawodowo, a na dodatek pełen zajęć związanych z wyjazdem na wesele. Kreacje już mam, buty prawie mam, ale jeszcze zostaną do zrobienia włosy i paznokcie A jeszcze po drodze muszę ponownie odwiedzić laryngologa, bo kuracja gardła dalej trwa.
Aniu, Pinki Winki już taką kupiłam I to od niej wszystko się zaczęło. Pamiętam jak dziś, że pojechałam po pracy ze znajomą na ryneczek po warzywa i to właśnie ona zauważyła ją z daleka, chociaż myślała, że to bez Ale skąd bez w lipcu? Wykorzystałam fakt, że byłam świeżo po urodzinach i wyszłam z donicą w objęciach. Ale już trzy hortensje na pniu własnymi łapkami też ukorzeniłam i wszystkie jak na razie poszły do dobrych ludzi. Teraz też próbuję ukorzenić dwie kolejne i jak dobrze pójdzie, to już w następnym roku staną na własnej nóżce. Jeśli z aksamitek spodobała Ci się Fantastic, to szepnij słówko, a nasiona w odpowiednim momencie pofruną do Ciebie
Niedosypianie po nocnym dyżurze, to dla mnie coś normalnego, chociaż z biegiem lat, coraz trudniej mi ten dzień przeżyć. Ale daję radę i jak tylko nie jest zupełnie fatalnie, to jadę na działkę i staram się chociaż odrobinę odpocząć. Nie zawsze dam radę zasnąć, ale wtedy więcej poleguję na leżaczku, a w ziemi pogrzebię tylko tak przy okazji. Akitą sama jestem zaskoczona. To dalia niepodobna do innych W budowie raczej krępa, nic nie wskazywało, że kwiaty będą aż tak wyjątkowe. A czwarta rutewka chyba okaże się rzeczywiście różowa. Muszę koniecznie ją przesadzić, bo ciągle rośnie w doniczce zakopanej w ziemi i w strasznym gąszczu i pewno dlatego jest taka mikra.
Ewuniu, będę miała Cię na uwadze i jeśli tylko będą nasiona, to je dostaniesz. Ostatnio jednak o nie ciężko. W ubiegłym roku nie pokazał się żaden nasiennik i nasiona musiałam kupować. Ale za to wyjątkowo jak na kupne, wykiełkowały wszystkie i potem musiałam je rozdawać, bo szkoda było wyrzucić. To żadne szaleństwo, tylko oczywista oczywistość, że po dyżurze jadę na działkę, inaczej musiałabym się jej pozbyć, bo wolne dni to u mnie towar deficytowy. Ale dziękuję za troskę i staram się nie przesadzić, chociaż nie jest to łatwe.
Jadziu, dalie w tym roku mam wyjątkowo ładne, tylko na jedną zasadziły się ślimaki i zżarły ją prawie do gołej ziemi Nie miałam już innego wyjścia i w końcu sypnęłam pod nią niebieskie granulki. Długo trwało zanim się odbudowała, ale teraz znów ponownie kwitnie, chociaż jest mizernego wzrostu. Pozostałe radzą sobie doskonale, większość kwitnie już od dawna, chyba tylko ze trzy marudery zakwitły dopiero niedawno, a przecież wszystkie sadziłam jednego dnia Natomiast Cafe zachwycam się bezustannie, żadne zdjęcie nie oddaje w pełni jej uroku. Jest cudna bez dwóch zdań, a jeszcze rośnie tak, że mam ciągle ją przed oczami. Jak sobie przysiądę na kawusię to zamiast wlepiać wzrok książkę, gapię się na nią Na Aphroditę już po cichu się cieszę, szczególnie, że wypadną mi przynajmniej dwie róże, to będę miała miejsce. Elżbietka od Ciebie ciągle marniutka, ale to może wina tego, że ciągle siedzi w doniczce? Myślałam, że tak będzie jej lepiej, ale chyba koniecznie muszę ją przesadzić. Czy ona sobie poradzi w miejscu, gdzie przez kilka godzin jest cień? Mam takie miejsce, pięłaby się po domku, tylko eM musiałby zrobić porządną pergolę, bo tam jest drewniana już dawno połamana przez hortensję pnącą.
Przypilnuję rutewki, może się wysieje, to wtedy siewka pojedzie do Ciebie. Co prawda w tamtym roku już kwitła, a siewek nie widzę, to nie wiem jak z nią jest. A może już się rozrośnie?
Mój ostatni pobyt na działce przebiegał pod znakiem wszelkich narzędzi kopiących, grzebiących i tnących. Uporządkowałam część rabaty tuż przy domku, pozbyłam się jednego przetacznika, bo z uporem maniaka ciągle przyobleka się w mączniaka nie widząc, że jest to raczej wątpliwa ozdoba. Zmniejszyłam o dwie trzecie ogromnego pierwiosnka, tak samo postąpiłam z tawułką i dzięki temu zyskałam spory kawałek wolnej przestrzeni Posadziłam tam ostatniego powojnika, dwie szałwie o ozdobnych liściach, przetacznika Christę i oczywiście na swoje miejsca powróciły pierwiosnek i tawułka. Wypieliłam kawał rabaty i kiedy wydawało mi się, że już jestem po robocie, to przypomniałam sobie, że jeszcze muszę dokończyć cięcie świerka. Myślałam, że zostało mi już niewiele do zrobienia i nie założyłam nic na długi rękaw i efekt był taki, że byłam niemiłosiernie pokuta drobnymi szpileczkami. Conica przez chwilę będzie wyglądała gorzej, bo odsłoniły się wyschnięte miejsca, ale już niedługo powinny pojawić się odrosty i będzie tylko lepiej
Tak wyglądał przed
A tak po
W tym czasie ogród podlewały dwa ogrodowe węże. Zanim wszystko skończyłam, to było już tylko kilkanaście minut do siedemnastej, przede mną godzina drogi powrotnej i gar, na szczęście ugotowanych już buraków. I pomidory, które miały poczekać na mój bezcenny czas, a ten nadszedł szybciej niż mogłam się go spodziewać
Zanim wczoraj rano obudził mnie bębniący o parapet deszcz, to wcześniej obudziło mnie matki, które wyczuło, że za chwilę powróci z Holandii synuś z Magdą. Przez chwilę leżałam w zupełnej ciszy, a już za moment usłyszałam terkot kółek walizek Dzieci miały niespodziankę, bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie drzwi otwierały się przed nimi bez użycia klucza. Wrócili przemoczeni do suchej nitki, bo lało niemiłosiernie i obładowani jak wielbłądy. Zamieniliśmy kilka słów i dałam im odpocząć po 15 godzinach jazdy samochodem, czas na pogawędki miał przyjść później.
Rano miałam jechać na działkę, ale w paradę władował mi się deszcz, którego miało nie być. W sumie dobrze, że się rozpadało, ale miałam zupełnie inne plany na ten dzień. Gdybym wiedziała, że tak się rozpocznie ranek, to nastawiłabym chleb do pieczenia, a tak to musiałam szukać sobie roboty. I znalazłam ją od razu jak tylko wyszłam z sypialni, bo w przedpokoju w skrzynce czekały na mnie pomidorki. Nie miałam na nie już pomysłu, przecieru mam pod sufit, a na keczup nie byłam jeszcze przygotowana. Na szczęście skrzyneczka nie była pełna, to jednak znowu nastawiłam przecier, ale już ostatnią partię, keczup będzie z następnej. W ciągu dnia zrobiło się całkiem przyjemnie, ale już na działkę nie pojechałam. Zaczęte pomidory trzeba było dokończyć, a działka nie ucieknie. W sobotę ma być ładnie, to wtedy pojadę
Do karmnika bezustannie przylatują ptaki. Strasznie muszą być głodne, bo jeden taki pojemnik opędzlują w kilka godzin
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2018
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Pierwsze koty za płoty V
Piękne zdjęcia, jak zawsze, a hortensje takie grubiutkie. Moje, wymęczone suszą, kwiaty mają drobniejsze i niektóre już brązowieją . Podpatrzyłam kiedyś u Ciebie roztrzepaną aksamitkę i teraz też ją mam. Teraz odgapię pysznogłówkę cytrynową. A to zdjęcie z nią i dalią? Cudne .
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11281
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Nasiona pysznogłówki cytrynowej mam od 2 sezonów i jakoś tak mi schodzi z jej sianiem..A podobno ona jest warta grzechu..
Działeczka w pełni lata i nawet ptaszek udokumentowany obiektywem!
A Conika całkiem jak nie Conika ..nie domyśliłabym się,że to ona choć to moja ulubienica w moim ogrodzie
Działeczka w pełni lata i nawet ptaszek udokumentowany obiektywem!
A Conika całkiem jak nie Conika ..nie domyśliłabym się,że to ona choć to moja ulubienica w moim ogrodzie
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko u mnie jeszcze żadna z rutewek sie nie wysiała, ale zauważyłam siewki mojego różowego ostrogowca co mnie niezmiernie cieszy .Mam go już trochę lat ,a jeszcze siewek nie widziałam. Elżbietka z pewnością będzie już miała spore korzenie ,wiec spokojnie może iść rozprostować nóżki ,ale dla pewności na zimę ją zakopcuj. U mnie też nie ma calutki dzień słońca, ale te 6 h z pewnością ma.Fotki cudne ,a ja sie zastanawiam co to na fotce z dedykacją dla mnie jakby wielgachna owłosiona tarantula
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16561
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, znowu uraczyłaś nas plejadą pięknych fotografii!
Cudnie kwitnie Twoja działeczka, szczególnie hortensjami i różyczkami, a obok nich bardzo ładne czerwone cynie, elegancka dalia, a nawet siko... siko... sikoreczka
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłych chwil w towarzystwie młodzieży.
Ps. Kiedy będziesz tańcowała w tych nowy pantofelkach?
Cudnie kwitnie Twoja działeczka, szczególnie hortensjami i różyczkami, a obok nich bardzo ładne czerwone cynie, elegancka dalia, a nawet siko... siko... sikoreczka
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłych chwil w towarzystwie młodzieży.
Ps. Kiedy będziesz tańcowała w tych nowy pantofelkach?
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11686
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko jakie masz piękne hortensje i mają takie grube nóżki. Widać, że im dobrze u Ciebie.Też chciałabym spróbować sama wyhodować np. Limelight na pniu.Muszę zgłębić wiedzę.
Pysznogłówka cytrynowa mnie zainteresowała Różyczka schowana w płatkach hortensji cudo
Pozdrawiam serdecznie:)
Pysznogłówka cytrynowa mnie zainteresowała Różyczka schowana w płatkach hortensji cudo
Pozdrawiam serdecznie:)
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16968
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
To fajnie zaczęłaś Iwonko swoja przygodę z hortkami.
Mi nie udaje się z patyczków. Tylko z odkładów mam już dwie. Jeszcze w tym roku przyłożę gałązki .coś za rok, czy za 2 będzie. Gdzieś się przyda.
Och, nie mogę się napatrzeć na te twoje hortki .
cudne są i cudne widoczki z nimi.
I w duecie ze słonecznikami i jeżówkami wyglądają prześlicznie.
Róże piękne.
Te kłoski trawy ( co to za odmiana ?) wiwatującej niebu. wyglądają tak ślicznie
Dalijki piękne.
Oj, to ja szepcze , szepczę w sprawie tej innej, pięknej aksamitki Fantastic
dobrego weekendu
Mi nie udaje się z patyczków. Tylko z odkładów mam już dwie. Jeszcze w tym roku przyłożę gałązki .coś za rok, czy za 2 będzie. Gdzieś się przyda.
Och, nie mogę się napatrzeć na te twoje hortki .
cudne są i cudne widoczki z nimi.
I w duecie ze słonecznikami i jeżówkami wyglądają prześlicznie.
Róże piękne.
Te kłoski trawy ( co to za odmiana ?) wiwatującej niebu. wyglądają tak ślicznie
Dalijki piękne.
Oj, to ja szepcze , szepczę w sprawie tej innej, pięknej aksamitki Fantastic
dobrego weekendu
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42113
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko dawno mnie nie było, ale coś ostatnio brakuje czasu na wszystko bo tak jak Ty uzbrojona w różniste przyrządy przemierzam ogród i wyrywam, tnę, przycinam a i tak busz jaki był taki jest! Twoje hortensje są przecudnej urody dzięki temu, że mają miejsce do rozrastania się. Chociaż jak czytam że kupujesz i kupujesz...sadzisz i sadzisz to zastanawiam się gdzie? ale zdjęcia pokazujesz to chyba u siebie a nie zaanektowałaś działkę sąsiada Pysznogłówkę cytrynową posiałam późno i dopiero zaczyna kwitnąć, ale lubię te czuprynki Strasznie chciałabym nasiona tej dalii https://www.fotosik.pl/zdjecie/a29f07c23da6796a ale to musiałabyś zostawić przekwitniętego kikuta mało dekoracyjnego.
Na szczęście u nas nikomu nie przyjdzie do głowy koszenie w ogóle w niedzielę, bo to jedyny dzień ciszy i to samo było jak miałam działkę w Krakowie. Za to sobota to dzień kiedy wspominam z rozrzewnieniem koszenie kosą taki jest huk kosiarek i kos spalinowych
Pozdrawiam serdecznie
Na szczęście u nas nikomu nie przyjdzie do głowy koszenie w ogóle w niedzielę, bo to jedyny dzień ciszy i to samo było jak miałam działkę w Krakowie. Za to sobota to dzień kiedy wspominam z rozrzewnieniem koszenie kosą taki jest huk kosiarek i kos spalinowych
Pozdrawiam serdecznie
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3369
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko jak nie będziesz miała nasion na pozbyciu to się nie przejmuj... bez kobei ogród się nie zawali...
Ja w tym sezonie wysiałam 2 komplety ( po 8 szt ) białe i fioletowe ... niestety nic nie wyrosło ...więc sobie pomyślałam że może, świeżo zebrane się przyjmą
Tym razem na tapetę pożyczam werbenę
Ja w tym sezonie wysiałam 2 komplety ( po 8 szt ) białe i fioletowe ... niestety nic nie wyrosło ...więc sobie pomyślałam że może, świeżo zebrane się przyjmą
Tym razem na tapetę pożyczam werbenę
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Anido, hortensje w tym roku właściwie dbają o siebie same. Nawet ich zbyt często nie podlewam, mają już po kilka lat i radzą sobie doskonale Dostały nawozu, wykorzystały go na maksa i teraz czarują nie tylko mnie. Mam je tak posadzone, że wszystkie mogę objąć jednym spojrzeniem i napawać się ich widokiem.
Aksamitkę Fantasic dostała od kogoś moja mama już wiele lat temu i od tego czasu każdego roku zbieramy jej nasiona. Jeszcze kilka lat temu nie można było jej dostać, teraz jest dostępna bez problemu. To moja ulubiona aksamitka i nie ma opcji, żebym jej nie wysiała.
Pysznogłówkę polecam, jest urocza
Za uznanie ślicznie dziękuję
Maryniu, Conicę również wolę w naturalnym wydaniu, ale nie miałam wyjścia. Mogłam ją jeszcze całkiem wyciąć i nie mieć wcale. Kilka lat temu bardzo mocno przemarzła i wyglądała fatalnie. Wtedy sąsiadka doradziła mi cięcie, ale ponieważ nie jestem w tym zbyt systematyczna, to wygląda to, jak wygląda Ale z czasem mam nadzieję, że będzie lepiej. Nigdy jednak nie będzie już wyglądać jak Conica
Pysznogłówka jak najbardziej jest warta grzechu i jeśli masz nasiona, to koniecznie je wysiej. Ja ją uwielbiam, jest zupełnie inna niż wszystkie inne pysznogłówki, dla mnie najpiękniejsza ze wszystkich
Jadziu, ta tarantula, to pąk rudbekii Cherry Brandy Bardzo późno w tym roku kwitnie, już się obawiałam, że wcale jej nie zobaczę. Chyba mam za duży gąszcz i moje kwiaty nie mają w nim lekko. Być może będzie to moja jedyna kwitnąca, bo wszystkie pozostałe nie mają nawet jeszcze jednego pąka
Elżbietce przygotuję w takim razie fajną miejscówkę i pójdzie już na swoje, niech cudnie rośnie i cieszy nas obie
To dopiero początek mojej przygody z rutewkami. Myślałam, że one się sieją, jeśli jednak nie, to musimy poczekać aż się rozrosną. Dzisiaj już na pewno się przekonałam, że moja biała rutewka nie będzie biała, ale również różowa. Ponieważ jednak jest śliczna, to jej to wybaczam. Jest bardzo podobna do Elin, ale muszę sprawdzić na stronie szkółki, jakie mają odmiany i wtedy pewnie poznam jej nazwę. Muszę ją przesadzić, bo taka ślicznotka nie może rosnąć schowana w gąszczu. Ona potrzebuje widowni i oklasków, nawet jeśli tylko moich
Lucynko, akurat te czerwone cynie kupowałam, ale będę z nich zbierać nasionka, bo są niezwykłej urody i na dodatek niziutkie. Mam jeszcze pomarańczową, ale ta rośnie z tyłu ogrodu i jakoś jej nie widuję Budowę i wielkość kwiatów mają taką samą jak te zwykłe, tylko są miniaturowego wzrostu.
Hortensje króciutko były białe, szybko zaczęły różowieć, ale im przecież tak do twarzy w różach
Sikoreczek mam mnóstwo, zupełnie się mnie nie boją, mimo iż siedzę bardzo blisko jabłonki, na której wisi karmnik. Bardzo dużo ziaren rozsypują wokół, ale i te znikają jak tylko zabraknie im ziarenek w karmniku.
Pantofelki właśnie wczoraj przyszły, a zatańcuję w nich w następną sobotę
Aniu-Annes 77, moje hortensje mają już sporo latek, to miały sporo czasu, żeby wyrosnąć na piękne okazy. Najmłodsza jest Silver Dollar, a i ona jest u mnie już czwarty sezon. Teraz już im nie poświęcam tak dużo czasu jak wcześniej, właściwie radzą sobie same. Oczywiście, że jak mam czas, albo suszy już od dłuższego czasu, to i je podlewam, jak wszystko inne Chciałabym sobie dokupić jeszcze jedną, ale absolutnie nie mam na nią już miejsca i muszą mi wystarczyć te, które mam. Bukietowych mam dziewięć, do tego jedną Anabell, Anabell Pink i jedną pnącą. Myślę, że jak na jedną maleńką działeczkę, to i tak niemało. W ubiegłym roku nie udało mi się ukorzenić żadnej, nie puściły ani jednego korzonka Ale próbuję ponownie i w końcu przecież musi mi się udać. Znowu próbuję na dwóch gałęziach, ale na razie do nich nie zaglądam, jest jeszcze na to zbyt wcześnie. Chyba się powstrzymam do przyszłego roku, może wtedy wykorzystają czas, jaki im dałam.
Pysznogłówka cytrynowa jest prześliczna, zupełnie nie przypomina innych pysznogłówek. Jest delikatna i zwiewna, po prostu urocza. Zapiszę sobie nasionka dla Ciebie, ale tych nie mogę obiecać, bo nie zawsze zdążą u mnie dojrzeć. Muszę przy okazji sprawdzić czy nie zostały mi jakieś z ubiegłego roku, to będę spokojniejsza. Mam kilka żelaznych roślin, które po prostu muszę mieć i do nich należą właśnie pysznogłówki. I aksamitki Fantasic, rzecz jasna
Aniu-anabuko1, do dzisiaj śmieję się z tego bzu, ale wtedy jeszcze zupełnie ich nie znałam, patrzyłam jak na jakieś cudo. Dopiero wtedy się nimi zainteresowałam, zaczęłam o nich czytać i następną kupiłam dębolistną. A potem to już poszło lawinowo Ja z kolei nigdy nie próbowała rozmnażać ich z odkładów. Raz tylko mi się udało, ale to była ogrodowa, a one łatwiej się ukorzeniają.
Ta trawka, to jednoroczne proso rózgowate. Śliczne, ale niemiłosiernie się rozsiewa. Jeszcze jak na rabatach, to nie ma problemu, ale ja miałam milion siewek na swojej dębowej ścieżce Wyrywanie ich, to syzyfowa praca, ciągle je usuwam, a końca nie widać. Ale wdzięku nie można jej odmówić.
Nasionka aksamitek już sobie zapisałam
Marysiu, takie dalie poznałam tylko dzięki Tobie i wiem, że je bardzo lubisz Kilka nasienników zostawię, może jeszcze zdąży wyprodukować nasiona, to pojadą do Ciebie. Nawet sobie nie próbuję wyobrażać ile możesz mieć tego cięcia i wyrywania, bo zapewne od razu rozbolałaby mnie głowa W zupełności wystarczy mi mój spłachetek, a i tak nie mogę się wyrobić. Również z tego powodu, nawet nie myślę o kolejnej działce, chociaż jakieś piękne kwiatuchy przygarnęłabym natychmiast
Ewuniu, nasiona będą albo i nie. A z kiełkowaniem kupnych nasion jest bardzo różnie. W ubiegłym roku fioletowe kobee wschodziły bardzo słabo, a biała nie wykiełkowała żadna. Za to w tym roku wykiełkowały wszystkie i miałam klęskę urodzaju
Werbeny są cudne, ale mam ich tym razem troszkę za mało. Obawiała się nadmiaru i usunęłam zbyt dużo siewek, a teraz to się na mnie mści
Dzisiaj stanowczo przesadziłam z działaniami na działce. Przyjechałam rano, zrobiłam przegląd swoich włości, zjadłam śniadanko i wzięłam się do roboty. Wykopywałam, sadziłam, dzieliłam, a jak się z tym już obrobiłam to wzięłam się za pielenie. Pieliłam tu i tam, wszędzie taszcząc za sobą parasol, bo dzisiaj słońce całkiem nieźle poczyniało sobie na niebie. Przez cały dzień nawet na chwilkę nie schowało się za chmurkę, bo najzwyczajniej w świecie żadnej nie było. Nawet nie wiem ile koszy z chwastami wyniosłam, ile ślimorów wrzuciłam do solanki. Mimo upału całkiem sporo ich znalazłam pochowanych w różnych dziurach i pod hortensjami. Miałam nawet chęć posiedzieć sobie dzisiaj dłużej, ale po piętnastej zaczęła się jakaś większą impreza na jednej z pobliskich działek i przestało być przyjemnie. Zanim jednak się zebrałam to zrobiła się już siedemnasta i do domu wróciłam padnięta. W nadchodzącym tygodniu raczej nie będę miała czasu na działkę, to może wreszcie sobie odpocznę
Aksamitkę Fantasic dostała od kogoś moja mama już wiele lat temu i od tego czasu każdego roku zbieramy jej nasiona. Jeszcze kilka lat temu nie można było jej dostać, teraz jest dostępna bez problemu. To moja ulubiona aksamitka i nie ma opcji, żebym jej nie wysiała.
Pysznogłówkę polecam, jest urocza
Za uznanie ślicznie dziękuję
Maryniu, Conicę również wolę w naturalnym wydaniu, ale nie miałam wyjścia. Mogłam ją jeszcze całkiem wyciąć i nie mieć wcale. Kilka lat temu bardzo mocno przemarzła i wyglądała fatalnie. Wtedy sąsiadka doradziła mi cięcie, ale ponieważ nie jestem w tym zbyt systematyczna, to wygląda to, jak wygląda Ale z czasem mam nadzieję, że będzie lepiej. Nigdy jednak nie będzie już wyglądać jak Conica
Pysznogłówka jak najbardziej jest warta grzechu i jeśli masz nasiona, to koniecznie je wysiej. Ja ją uwielbiam, jest zupełnie inna niż wszystkie inne pysznogłówki, dla mnie najpiękniejsza ze wszystkich
Jadziu, ta tarantula, to pąk rudbekii Cherry Brandy Bardzo późno w tym roku kwitnie, już się obawiałam, że wcale jej nie zobaczę. Chyba mam za duży gąszcz i moje kwiaty nie mają w nim lekko. Być może będzie to moja jedyna kwitnąca, bo wszystkie pozostałe nie mają nawet jeszcze jednego pąka
Elżbietce przygotuję w takim razie fajną miejscówkę i pójdzie już na swoje, niech cudnie rośnie i cieszy nas obie
To dopiero początek mojej przygody z rutewkami. Myślałam, że one się sieją, jeśli jednak nie, to musimy poczekać aż się rozrosną. Dzisiaj już na pewno się przekonałam, że moja biała rutewka nie będzie biała, ale również różowa. Ponieważ jednak jest śliczna, to jej to wybaczam. Jest bardzo podobna do Elin, ale muszę sprawdzić na stronie szkółki, jakie mają odmiany i wtedy pewnie poznam jej nazwę. Muszę ją przesadzić, bo taka ślicznotka nie może rosnąć schowana w gąszczu. Ona potrzebuje widowni i oklasków, nawet jeśli tylko moich
Lucynko, akurat te czerwone cynie kupowałam, ale będę z nich zbierać nasionka, bo są niezwykłej urody i na dodatek niziutkie. Mam jeszcze pomarańczową, ale ta rośnie z tyłu ogrodu i jakoś jej nie widuję Budowę i wielkość kwiatów mają taką samą jak te zwykłe, tylko są miniaturowego wzrostu.
Hortensje króciutko były białe, szybko zaczęły różowieć, ale im przecież tak do twarzy w różach
Sikoreczek mam mnóstwo, zupełnie się mnie nie boją, mimo iż siedzę bardzo blisko jabłonki, na której wisi karmnik. Bardzo dużo ziaren rozsypują wokół, ale i te znikają jak tylko zabraknie im ziarenek w karmniku.
Pantofelki właśnie wczoraj przyszły, a zatańcuję w nich w następną sobotę
Aniu-Annes 77, moje hortensje mają już sporo latek, to miały sporo czasu, żeby wyrosnąć na piękne okazy. Najmłodsza jest Silver Dollar, a i ona jest u mnie już czwarty sezon. Teraz już im nie poświęcam tak dużo czasu jak wcześniej, właściwie radzą sobie same. Oczywiście, że jak mam czas, albo suszy już od dłuższego czasu, to i je podlewam, jak wszystko inne Chciałabym sobie dokupić jeszcze jedną, ale absolutnie nie mam na nią już miejsca i muszą mi wystarczyć te, które mam. Bukietowych mam dziewięć, do tego jedną Anabell, Anabell Pink i jedną pnącą. Myślę, że jak na jedną maleńką działeczkę, to i tak niemało. W ubiegłym roku nie udało mi się ukorzenić żadnej, nie puściły ani jednego korzonka Ale próbuję ponownie i w końcu przecież musi mi się udać. Znowu próbuję na dwóch gałęziach, ale na razie do nich nie zaglądam, jest jeszcze na to zbyt wcześnie. Chyba się powstrzymam do przyszłego roku, może wtedy wykorzystają czas, jaki im dałam.
Pysznogłówka cytrynowa jest prześliczna, zupełnie nie przypomina innych pysznogłówek. Jest delikatna i zwiewna, po prostu urocza. Zapiszę sobie nasionka dla Ciebie, ale tych nie mogę obiecać, bo nie zawsze zdążą u mnie dojrzeć. Muszę przy okazji sprawdzić czy nie zostały mi jakieś z ubiegłego roku, to będę spokojniejsza. Mam kilka żelaznych roślin, które po prostu muszę mieć i do nich należą właśnie pysznogłówki. I aksamitki Fantasic, rzecz jasna
Aniu-anabuko1, do dzisiaj śmieję się z tego bzu, ale wtedy jeszcze zupełnie ich nie znałam, patrzyłam jak na jakieś cudo. Dopiero wtedy się nimi zainteresowałam, zaczęłam o nich czytać i następną kupiłam dębolistną. A potem to już poszło lawinowo Ja z kolei nigdy nie próbowała rozmnażać ich z odkładów. Raz tylko mi się udało, ale to była ogrodowa, a one łatwiej się ukorzeniają.
Ta trawka, to jednoroczne proso rózgowate. Śliczne, ale niemiłosiernie się rozsiewa. Jeszcze jak na rabatach, to nie ma problemu, ale ja miałam milion siewek na swojej dębowej ścieżce Wyrywanie ich, to syzyfowa praca, ciągle je usuwam, a końca nie widać. Ale wdzięku nie można jej odmówić.
Nasionka aksamitek już sobie zapisałam
Marysiu, takie dalie poznałam tylko dzięki Tobie i wiem, że je bardzo lubisz Kilka nasienników zostawię, może jeszcze zdąży wyprodukować nasiona, to pojadą do Ciebie. Nawet sobie nie próbuję wyobrażać ile możesz mieć tego cięcia i wyrywania, bo zapewne od razu rozbolałaby mnie głowa W zupełności wystarczy mi mój spłachetek, a i tak nie mogę się wyrobić. Również z tego powodu, nawet nie myślę o kolejnej działce, chociaż jakieś piękne kwiatuchy przygarnęłabym natychmiast
Ewuniu, nasiona będą albo i nie. A z kiełkowaniem kupnych nasion jest bardzo różnie. W ubiegłym roku fioletowe kobee wschodziły bardzo słabo, a biała nie wykiełkowała żadna. Za to w tym roku wykiełkowały wszystkie i miałam klęskę urodzaju
Werbeny są cudne, ale mam ich tym razem troszkę za mało. Obawiała się nadmiaru i usunęłam zbyt dużo siewek, a teraz to się na mnie mści
Dzisiaj stanowczo przesadziłam z działaniami na działce. Przyjechałam rano, zrobiłam przegląd swoich włości, zjadłam śniadanko i wzięłam się do roboty. Wykopywałam, sadziłam, dzieliłam, a jak się z tym już obrobiłam to wzięłam się za pielenie. Pieliłam tu i tam, wszędzie taszcząc za sobą parasol, bo dzisiaj słońce całkiem nieźle poczyniało sobie na niebie. Przez cały dzień nawet na chwilkę nie schowało się za chmurkę, bo najzwyczajniej w świecie żadnej nie było. Nawet nie wiem ile koszy z chwastami wyniosłam, ile ślimorów wrzuciłam do solanki. Mimo upału całkiem sporo ich znalazłam pochowanych w różnych dziurach i pod hortensjami. Miałam nawet chęć posiedzieć sobie dzisiaj dłużej, ale po piętnastej zaczęła się jakaś większą impreza na jednej z pobliskich działek i przestało być przyjemnie. Zanim jednak się zebrałam to zrobiła się już siedemnasta i do domu wróciłam padnięta. W nadchodzącym tygodniu raczej nie będę miała czasu na działkę, to może wreszcie sobie odpocznę
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11515
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko cudne zestawienie.
Pinki Vinki ma już taki solidny pień, wspaniale się prezentuje.
Proso włosowate fotogeniczne, ale rzeczywiście sieje się strasznie.
Podziwiam Cię, że dajesz radę po nocy kosić i jeszcze biegać z sekatorem. Świerk będzie ładnym niwakiem.
Miłej zabawy, też będę w sobotę na ślubie.
Pinki Vinki ma już taki solidny pień, wspaniale się prezentuje.
Proso włosowate fotogeniczne, ale rzeczywiście sieje się strasznie.
Podziwiam Cię, że dajesz radę po nocy kosić i jeszcze biegać z sekatorem. Świerk będzie ładnym niwakiem.
Miłej zabawy, też będę w sobotę na ślubie.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16968
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
Imponująca ta twoja Punkt Winny. I wysoko wyprowadzona. Przez to jest bardziej okazała.
Wszystkie twoje hortensje wyglądają ślicznie.
Do tego jezowki pięknie kwitną. A duecik hortki z jeżówka cudny.
Róże wciąż masz puekne. Moje znowu trochę chorują.
Dobrego poniedzialku.
Wszystkie twoje hortensje wyglądają ślicznie.
Do tego jezowki pięknie kwitną. A duecik hortki z jeżówka cudny.
Róże wciąż masz puekne. Moje znowu trochę chorują.
Dobrego poniedzialku.