Piękne wspomnienia z babcinych grządek i smaków świeżych jarzyn wraz z z dramatyczną konfrontacją (po wielu latach ugoru) z zaroślami oraz silnej chęci spróbowania uprawy własnych warzywek było motywem przewodnim że złapałam za narzędzia ogrodnicze i zaczęło się karczowanie zarośli wyższych niż ja sama. Dodatkową motywacją była starsza pani obok z jej komentarzem "po co się tak męczyć i tak nic z tego tu nie będzie" Jednocześnie czytam i uczę się na forum i na własnych błędach. Nie chcę używać żadnej chemii,opryski tylko naturalne
stosuję, oraz naturalną ochronę roślinną. Marzę o zrównoważonej i mądrej ekologii tak by wszystko współgrało i się wzajemnie wspierało raz uzupełniało i rosło bez tego ogromnego wysiłku który trzeba włożyć jak się walczy z naturą. Jestem dopiero na początku tej drogi...

Dzisiaj poczułam przedwiośnie,piękne słoneczko, ptaki śpiewają i cieplutko; no to ja do dzieła

Mały eksperyment sieję wczesny bób, wcześniej namoczony;

tylko 3 małe rządki
