Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
ślicznie tu u Ciebie.
____________________
Pozdrawiam, Bogusia
____________________
Pozdrawiam, Bogusia
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Witam, witam i o zdrowie pytam.
Mam nadzieję, że u was lepiej niż u mnie. Niektórzy już wiedzą, ale napiszę, bo tutaj nie wspominałam - "trenowałam karate" z komarami i spadłam na działkowych schodkach. Dla ciekawskich: komar wygrał, pogryziona i tak byłam, a do tego złamany staw skokowy, jestem w ortezie i o kuli. Żyć nie umierać.
Jeszcze w tym stanie zdawałam dziś egzamin do pracy, musiałam pojechać kilka miejscowości dalej po zaświadczenie o niekaralności i powypełniać przysłowiowe "milion dokumentów". A od jutra do regularnej roboty. Ja się tylko bardzo cieszę, że mam wyrozumiałe szefostwo i nie będę musiała z tą nogą robić nic wymagającego fizycznej pracy, jak np. rozwieszanie ofert.
Dziękuję wszystkim pięknie za komentarze i miłe słowa - jestem bardzo wdzięczna. Niestety brak mi ostatnio czasu, ciągle "coś" - przynajmniej wykorzystałam tych kilka "przymusowo wolnych" dni na wyuczenie się do egzaminu i dziś zdałam na "purrfecto" - oficjalnie mam uprawnienia do bukmacherki. Więc jakby ktoś się interesował hazardem to ten tego... Zapraszam.
Iga, foliak niedawno zacieniowałam bardzo prowizorycznie białą włókniną. Podarła się po pierwszym dniu Ale z braku laku i moich fizycznych możliwości do wymienienia jej, póki co w takiej półzwiewnej formie mi osłania szczyt foliaka. I... o dziwo jest efekt. Słońca w foliaku wciąż odpowiednio dużo, a temperatury na tyle komfortowe, że nawet nie czuje się w tunelu "ukropu".
Karol Nie wiem, skąd wiedziałeś, ale faktycznie - jagoda odbiła! Puściła maleńkie listki. No w szoku byłam. Nawet pędy wyglądały jak dla mnie na kompletnie uschnięte. Bardzo fajna niespodzianka.
A liliowiec... nie pachnie, nie wyczułam w każdym razie. Ale to taki najzwyklejszy "żółtaczek".
No cóż... nie mam za dużo zdjęć. Przyznaję bez bicia - zwyczajnie moje rośliny mają teraz szkołę przetrwania, bo nie jestem w stanie do nich dotrzeć i nawet chociażby podlać - w ortezie jestem w stanie się w miarę poruszać, ale tylko po twardym i równym terenie, a moja działka niestety do takich nie należy. Dziś wyprosiłam rodziców, by pojechali samochodem i choć ciutkę podlali - i niestety dowiedziałam się, że wszystkie delikatniejsze rośliny (sałaty, zioła, mniejsze ogórki, kiełkująca rzodkiewka itd) po prostu uschły przez ten czas albo po prostu wyglądają, jakby już miały się nie podnieść. Nie dziwię się - są ukropy, a ja im nagle z komfortu zafundowałam piekło na ziemi.
Ostatnie zdjęcia, jakie mam, są "z dnia sprzed tragedii", czyli 12 czerwca - nowszych zostało mi podesłanych sztuk kilka i nieco gorszej jakości.
Generalnie to ostatnio pogoda jest bardzo ładna. Tylko ciągle brakuje mi deszczu. Zwłaszcza teraz, kiedy niezbyt jestem w stanie pójść i podlać jak należy.
Mała cukinka już z charakterystycznym wzorem. Już podejrzewam jest znaaacznie większa, znając jej tempo wzrostu.
Zielniczek wyglądał tak. Boję się pomyśleć, jak wygląda teraz
Kwiatuszki kolendry.
I... em, czegoś jeszcze. Chyba zapomniałam zioła. Brak mi podpisu.
Szałwia. Dzień później przecudnie w pełni rozkwitła.
Kapusta. Ponoć jej też się oberwało przez suszę. Mam nadzieję, że nie jakoś bardzo, bo była już bardzo ładna. Zwłaszcza jak na donicową.
Czego chcą nastolatki? Chłopaków, kosmetyków?
Nie. Chcą kwiatów na bakłażanie. A oto pierwszy kwiatuszek, jaki zaobserwowałam w życiu. Tak, nie widziałam go rozkwitniętego, ale jest pąk, to się liczy, proszę mi nie psuć szczęścia
Rukola to w ogóle durnia ze mnie robi. Co jej oberwę jeden kwiat, to ma dwadzieścia nowych. Wariatka.
Rzucik na warzywniak. A z boku czai się zachodzące słońce...
Dostałam baniaczki. Takie małe, tycie, symboliczne - tysiączki. Sztuk dwie.
Załatwione po niesamowitej taniości i to z zapewnieniem, że nie miały kontaktu z żadnymi toksycznymi substancjami. Teraz jakiś systemik gromadzenia deszczówki i będę miała zapasy.
Niespodziewanie mi wyszły takie o panienki. Nie jestem pewna czy przebarwienia na liściach są naturalne czy też może nie i powinnam je czymś zasilić. To generalnie miały być dalie.
Rzut na wnętrze foliaka sprzed tygodnia... ale mogę zapewnić, że już całkowicie nieaktualny, bo pomidory wystrzeliły jak opętane i rosną, rosną i kwitną! I wiążą Mam już pierwsze zawiązane tycie pomidorki i obficie kwitną kolejne grona. Oczywiście jestem spóźniona, bo cykorzyłam z ich wysadzaniem, ale hej - są!
Gagatek, który się zgubił i nie potrafił wyjść z tunelu. Długo się miotał, uderzał o folię i uciekał, ale w końcu łaskawie usiadł mi na podetkniętej dłoni i pozwolił wynieść się na zewnątrz. Tam momentalnie odfrunął i chyba stara się zapomnieć o tym traumatycznym zdarzeniu.
A to hit za złotych około dwudziestu! Tak jest, mili państwo - da się podpiąć nawet i 4 węże jednocześnie, a ciśnienie wciąż będzie na zadowalającym poziomie. Generalnie działa to super.
A tu kilka fotek z dzisiaj, które dostałam:
A ten zombie-zmartwychwstały mikrusek z kubeczka wygląda dziś tak i ma pierwsze pączki kwiatowe:
Zakwitły różyczki przybramkowe ;)
Dla ciekawskich. Zdjęcie kiepskiej jakości, ale jedyne, jakie dostałam.
Mam nadzieję, że u was lepiej niż u mnie. Niektórzy już wiedzą, ale napiszę, bo tutaj nie wspominałam - "trenowałam karate" z komarami i spadłam na działkowych schodkach. Dla ciekawskich: komar wygrał, pogryziona i tak byłam, a do tego złamany staw skokowy, jestem w ortezie i o kuli. Żyć nie umierać.
Jeszcze w tym stanie zdawałam dziś egzamin do pracy, musiałam pojechać kilka miejscowości dalej po zaświadczenie o niekaralności i powypełniać przysłowiowe "milion dokumentów". A od jutra do regularnej roboty. Ja się tylko bardzo cieszę, że mam wyrozumiałe szefostwo i nie będę musiała z tą nogą robić nic wymagającego fizycznej pracy, jak np. rozwieszanie ofert.
Dziękuję wszystkim pięknie za komentarze i miłe słowa - jestem bardzo wdzięczna. Niestety brak mi ostatnio czasu, ciągle "coś" - przynajmniej wykorzystałam tych kilka "przymusowo wolnych" dni na wyuczenie się do egzaminu i dziś zdałam na "purrfecto" - oficjalnie mam uprawnienia do bukmacherki. Więc jakby ktoś się interesował hazardem to ten tego... Zapraszam.
Iga, foliak niedawno zacieniowałam bardzo prowizorycznie białą włókniną. Podarła się po pierwszym dniu Ale z braku laku i moich fizycznych możliwości do wymienienia jej, póki co w takiej półzwiewnej formie mi osłania szczyt foliaka. I... o dziwo jest efekt. Słońca w foliaku wciąż odpowiednio dużo, a temperatury na tyle komfortowe, że nawet nie czuje się w tunelu "ukropu".
Karol Nie wiem, skąd wiedziałeś, ale faktycznie - jagoda odbiła! Puściła maleńkie listki. No w szoku byłam. Nawet pędy wyglądały jak dla mnie na kompletnie uschnięte. Bardzo fajna niespodzianka.
A liliowiec... nie pachnie, nie wyczułam w każdym razie. Ale to taki najzwyklejszy "żółtaczek".
No cóż... nie mam za dużo zdjęć. Przyznaję bez bicia - zwyczajnie moje rośliny mają teraz szkołę przetrwania, bo nie jestem w stanie do nich dotrzeć i nawet chociażby podlać - w ortezie jestem w stanie się w miarę poruszać, ale tylko po twardym i równym terenie, a moja działka niestety do takich nie należy. Dziś wyprosiłam rodziców, by pojechali samochodem i choć ciutkę podlali - i niestety dowiedziałam się, że wszystkie delikatniejsze rośliny (sałaty, zioła, mniejsze ogórki, kiełkująca rzodkiewka itd) po prostu uschły przez ten czas albo po prostu wyglądają, jakby już miały się nie podnieść. Nie dziwię się - są ukropy, a ja im nagle z komfortu zafundowałam piekło na ziemi.
Ostatnie zdjęcia, jakie mam, są "z dnia sprzed tragedii", czyli 12 czerwca - nowszych zostało mi podesłanych sztuk kilka i nieco gorszej jakości.
Generalnie to ostatnio pogoda jest bardzo ładna. Tylko ciągle brakuje mi deszczu. Zwłaszcza teraz, kiedy niezbyt jestem w stanie pójść i podlać jak należy.
Mała cukinka już z charakterystycznym wzorem. Już podejrzewam jest znaaacznie większa, znając jej tempo wzrostu.
Zielniczek wyglądał tak. Boję się pomyśleć, jak wygląda teraz
Kwiatuszki kolendry.
I... em, czegoś jeszcze. Chyba zapomniałam zioła. Brak mi podpisu.
Szałwia. Dzień później przecudnie w pełni rozkwitła.
Kapusta. Ponoć jej też się oberwało przez suszę. Mam nadzieję, że nie jakoś bardzo, bo była już bardzo ładna. Zwłaszcza jak na donicową.
Czego chcą nastolatki? Chłopaków, kosmetyków?
Nie. Chcą kwiatów na bakłażanie. A oto pierwszy kwiatuszek, jaki zaobserwowałam w życiu. Tak, nie widziałam go rozkwitniętego, ale jest pąk, to się liczy, proszę mi nie psuć szczęścia
Rukola to w ogóle durnia ze mnie robi. Co jej oberwę jeden kwiat, to ma dwadzieścia nowych. Wariatka.
Rzucik na warzywniak. A z boku czai się zachodzące słońce...
Dostałam baniaczki. Takie małe, tycie, symboliczne - tysiączki. Sztuk dwie.
Załatwione po niesamowitej taniości i to z zapewnieniem, że nie miały kontaktu z żadnymi toksycznymi substancjami. Teraz jakiś systemik gromadzenia deszczówki i będę miała zapasy.
Niespodziewanie mi wyszły takie o panienki. Nie jestem pewna czy przebarwienia na liściach są naturalne czy też może nie i powinnam je czymś zasilić. To generalnie miały być dalie.
Rzut na wnętrze foliaka sprzed tygodnia... ale mogę zapewnić, że już całkowicie nieaktualny, bo pomidory wystrzeliły jak opętane i rosną, rosną i kwitną! I wiążą Mam już pierwsze zawiązane tycie pomidorki i obficie kwitną kolejne grona. Oczywiście jestem spóźniona, bo cykorzyłam z ich wysadzaniem, ale hej - są!
Gagatek, który się zgubił i nie potrafił wyjść z tunelu. Długo się miotał, uderzał o folię i uciekał, ale w końcu łaskawie usiadł mi na podetkniętej dłoni i pozwolił wynieść się na zewnątrz. Tam momentalnie odfrunął i chyba stara się zapomnieć o tym traumatycznym zdarzeniu.
A to hit za złotych około dwudziestu! Tak jest, mili państwo - da się podpiąć nawet i 4 węże jednocześnie, a ciśnienie wciąż będzie na zadowalającym poziomie. Generalnie działa to super.
A tu kilka fotek z dzisiaj, które dostałam:
A ten zombie-zmartwychwstały mikrusek z kubeczka wygląda dziś tak i ma pierwsze pączki kwiatowe:
Zakwitły różyczki przybramkowe ;)
Dla ciekawskich. Zdjęcie kiepskiej jakości, ale jedyne, jakie dostałam.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Nie lubię robić posta pod postem, ale... po dziesięciu dniach chyba można
Dziś mam urodziny. Z nogą już lepiej, trochę boli, ale daję radę chodzić bez kuli i ortezy, więc jest w miarę w porządku.
Praca zżera mi sporo czasu w ciągu dnia, ale hej - chce się zarabiać, trzeba robić. Za to wszystko już łapię. Obecnie nawet zastępuję szefową, która jest w szpitalu. Co wręcz zabawne, nawet doszkalałam nową pracowniczkę. Dogadałyśmy się z grafikiem, może będę miała ciut więcej czasu, jak już ona dojdzie. Jutro technicznie mam wolne, ale rano muszę do niej polecieć i jej pomóc z pieniędzmi, więc nici z długiego spania ;)
Jutro jeśli mi się uda wyskoczę na działkę. Muszę w końcu porządnie wypielić, bo chwasty mi porosły jak szalone.
Dostałam dziś super urodzinowy prezent - moje pierwsze w życiu, własnoręcznie wyhodowane ogórki! Jestem z nich tak dumna. A tata jest zachwycony i bardzo ukontentowany. Z nich i z bobu. W sumie zebrałam go do tej pory około dwóch kilogramów nasion i to jeszcze nie jest cały. Jak na pierwszy raz jestem zadowolona.
Tu taka malutka 400g porcyjka:
Sałata:
Róże zostały podcięte i podwiązane
Oba baniaki z wodą są już napełnione, więc mam 2 tysiące litrów na awaryjne wypadki. Tu podczas wsadzania tych tysiączek na podwyższenie - teraz można wygodnie nalewać do konewki z kranika.
Pomidory pokażę jutro, jak się uda Bo zdjęcia które mam byłyby mocno nieaktualne. One rosną w oczach. W każdym razie mam już małe pomidorki, wszystkie krzaki wyglądają super i rosną dobrze mimo mojej amatorskiej ręki. Jedyny problem, z jakim się do tej pory zetknęłam (pomijając mrówki) to niestety brunatna plamistość, ale już mam nadzieję zażegnana.
Pozdrawiam was wszystkich serdecznie! Mam nadzieję, że macie przyjemne plany na wakacje. Zapowiadają się długie i gorące.
Dziś mam urodziny. Z nogą już lepiej, trochę boli, ale daję radę chodzić bez kuli i ortezy, więc jest w miarę w porządku.
Praca zżera mi sporo czasu w ciągu dnia, ale hej - chce się zarabiać, trzeba robić. Za to wszystko już łapię. Obecnie nawet zastępuję szefową, która jest w szpitalu. Co wręcz zabawne, nawet doszkalałam nową pracowniczkę. Dogadałyśmy się z grafikiem, może będę miała ciut więcej czasu, jak już ona dojdzie. Jutro technicznie mam wolne, ale rano muszę do niej polecieć i jej pomóc z pieniędzmi, więc nici z długiego spania ;)
Jutro jeśli mi się uda wyskoczę na działkę. Muszę w końcu porządnie wypielić, bo chwasty mi porosły jak szalone.
Dostałam dziś super urodzinowy prezent - moje pierwsze w życiu, własnoręcznie wyhodowane ogórki! Jestem z nich tak dumna. A tata jest zachwycony i bardzo ukontentowany. Z nich i z bobu. W sumie zebrałam go do tej pory około dwóch kilogramów nasion i to jeszcze nie jest cały. Jak na pierwszy raz jestem zadowolona.
Tu taka malutka 400g porcyjka:
Sałata:
Róże zostały podcięte i podwiązane
Oba baniaki z wodą są już napełnione, więc mam 2 tysiące litrów na awaryjne wypadki. Tu podczas wsadzania tych tysiączek na podwyższenie - teraz można wygodnie nalewać do konewki z kranika.
Pomidory pokażę jutro, jak się uda Bo zdjęcia które mam byłyby mocno nieaktualne. One rosną w oczach. W każdym razie mam już małe pomidorki, wszystkie krzaki wyglądają super i rosną dobrze mimo mojej amatorskiej ręki. Jedyny problem, z jakim się do tej pory zetknęłam (pomijając mrówki) to niestety brunatna plamistość, ale już mam nadzieję zażegnana.
Pozdrawiam was wszystkich serdecznie! Mam nadzieję, że macie przyjemne plany na wakacje. Zapowiadają się długie i gorące.
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2018
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Fajnie, Wiktoria, że wszystko idzie do przodu. Praca się opłaciła! I jaka satysfakcja! Ja podojadam już pomidorki koktajlowe, nawet nie zdążą biedaki dobrze dojrzeć, ledwo złapią kolor, a ja się nie mogę powstrzymać.
Spełnienia marzeń, pracowita dziewczyno!
Spełnienia marzeń, pracowita dziewczyno!
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki to przede wszystkim wszystkiego najlepszego, zdrówka, szczęścia, pomyślności i samych sukcesów w działkowaniu z okazji Urodzin
Wielkie brawa za działeczkę, jestem pod ogromnym wrażeniem Mam nadzieję, że nie będziesz miała wielkich strat z powodu niedyspozycji zdrowotnej i niemożności doglądania roślinek - czego bardzo życzę.
Gratuluję też pierwszych, bardzo apetycznych zbiorów
No i w końcu różyczka pokazała swoje oblicze - jestem ciekawa, czy zadowoliła Twoje oko?
Pozdrawiam
Wielkie brawa za działeczkę, jestem pod ogromnym wrażeniem Mam nadzieję, że nie będziesz miała wielkich strat z powodu niedyspozycji zdrowotnej i niemożności doglądania roślinek - czego bardzo życzę.
Gratuluję też pierwszych, bardzo apetycznych zbiorów
No i w końcu różyczka pokazała swoje oblicze - jestem ciekawa, czy zadowoliła Twoje oko?
Pozdrawiam
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1342
- Od: 17 lut 2013, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Płd. Wielkopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Zdrówka i jeszcze raz zdrówka, bo to najważniejsze.
Tak patrzę na relacje wielu osób i jako jeden z nielicznych będę cieszył się tomatami i ogórasami tak koło października. Skoro tata taki "ogórkowy", to może będzie łatwiej go przekonać do pracy? "Bo nie będzie ogórków!" :p
Tak patrzę na relacje wielu osób i jako jeden z nielicznych będę cieszył się tomatami i ogórasami tak koło października. Skoro tata taki "ogórkowy", to może będzie łatwiej go przekonać do pracy? "Bo nie będzie ogórków!" :p
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Dziękuję wam!
anido, to podjadanie to mi się skojarzyło z zachowaniem mojej mamy. Zobaczyła jedną dojrzałą borówkę na krzaku, ledwo łapiącą kolor, i w trymiga zerwała, bo jeszcze jej ktoś ukradnie Ale ponoć borówki mam pyszne, słodziutkie i duże - tylko jest ich jeszcze niewiele, wiadomo, to dopiero pierwszy rok.
Ostatnio to taka pracowita nie jestem. Po 10 godzinach siedzenia w pracy w upale zwyczajnie nic mi się nie chce i nawet jak dałoby się podejść na działkę, to po prostu brakuje sił i chęci. Ale w takie dni jak dzisiaj, kiedy mam wolne, to tylko iść, robić i robić
Beatko, no niestety straty są - ale mam wrażenie, że i bez niedyspozycji zdrowotnej by były, bo to głównie wina szkodników. Np. kapusty nie mam dziś już ani jednej, sałaty zerwaliśmy tylko dwie, fasolka szparagowa ucięta przez mrówy tuż przy trzonie, buraczki tak samo, koperku nie ma, porzeczki zżerają mi mszyce, papryka z jakiegoś powodu w ogóle nie chce mi ruszyć, nie wiem czy nie przez jakieś pędraki, rumianku już nie ma... Ale hej, czego innego można było się spodziewać w pierwszym roku. Jeszcze a lutym były tu tylko chaszcze. Ma być dobrze.
A różyczka jak najbardziej cieszy oko. Wszystkie 3 to ta sama róża - i do tego pnąca, taki psikus. A ja nie mam pergoli dla niej. To się wcale nie dziwię, że krzaki mi się rozłażą i wiszą długaśnymi pędami na wszystkie strony. Ale jest ładniutka, to jej trzeba przyznać.
Drako, a czemu dopiero w październiku?
Haha, coś w tym jest! No przekonywanie jakoś idzie. O tyle łatwiej, że coś już z tej działki ma - i bób, i ogóreczki. Jak dostanie małosolne to już w ogóle będzie szczęśliwy
No to kilka zdjęć dzisiejszych!
Liliowiec od babci. Nie wiem jaka odmiana, ale śliczny. Mam nadzieję, że się rozrośnie.
Przy podlewaniu miałam miłe odwiedziny zwinki. Uwielbiam gady. Aż pomyślałam o zrobieniu małego basenika z wodą dla takich szkrabów. Wyraźnie ciągną do wody - pewnie są blisko wylinki i im za sucho.
Pomidorasy!
To zdjęcie niewyraźne, wzięło i nie wyszło. Ale muszę pokazać, bo tak ślicznego pokazu wiązania owoców nie można przeoczyć. Co kwiat, to urocza pomidorowa łezka.
Cały foliak, zero upiększania ;) Jaki dziś rano zastałam, taki pokazuję. Chwaścisko. Za mało ściółki, stanowczo.
Ale widać, jak pomidory porosły. Największy w tunelu jest Caniles. Najszerszy - Dwarf Purple Heart.
Mocno liczę, że uda mi się zjeść własnego pełnoprawnego pomidora tego lata...
anido, to podjadanie to mi się skojarzyło z zachowaniem mojej mamy. Zobaczyła jedną dojrzałą borówkę na krzaku, ledwo łapiącą kolor, i w trymiga zerwała, bo jeszcze jej ktoś ukradnie Ale ponoć borówki mam pyszne, słodziutkie i duże - tylko jest ich jeszcze niewiele, wiadomo, to dopiero pierwszy rok.
Ostatnio to taka pracowita nie jestem. Po 10 godzinach siedzenia w pracy w upale zwyczajnie nic mi się nie chce i nawet jak dałoby się podejść na działkę, to po prostu brakuje sił i chęci. Ale w takie dni jak dzisiaj, kiedy mam wolne, to tylko iść, robić i robić
Beatko, no niestety straty są - ale mam wrażenie, że i bez niedyspozycji zdrowotnej by były, bo to głównie wina szkodników. Np. kapusty nie mam dziś już ani jednej, sałaty zerwaliśmy tylko dwie, fasolka szparagowa ucięta przez mrówy tuż przy trzonie, buraczki tak samo, koperku nie ma, porzeczki zżerają mi mszyce, papryka z jakiegoś powodu w ogóle nie chce mi ruszyć, nie wiem czy nie przez jakieś pędraki, rumianku już nie ma... Ale hej, czego innego można było się spodziewać w pierwszym roku. Jeszcze a lutym były tu tylko chaszcze. Ma być dobrze.
A różyczka jak najbardziej cieszy oko. Wszystkie 3 to ta sama róża - i do tego pnąca, taki psikus. A ja nie mam pergoli dla niej. To się wcale nie dziwię, że krzaki mi się rozłażą i wiszą długaśnymi pędami na wszystkie strony. Ale jest ładniutka, to jej trzeba przyznać.
Drako, a czemu dopiero w październiku?
Haha, coś w tym jest! No przekonywanie jakoś idzie. O tyle łatwiej, że coś już z tej działki ma - i bób, i ogóreczki. Jak dostanie małosolne to już w ogóle będzie szczęśliwy
No to kilka zdjęć dzisiejszych!
Liliowiec od babci. Nie wiem jaka odmiana, ale śliczny. Mam nadzieję, że się rozrośnie.
Przy podlewaniu miałam miłe odwiedziny zwinki. Uwielbiam gady. Aż pomyślałam o zrobieniu małego basenika z wodą dla takich szkrabów. Wyraźnie ciągną do wody - pewnie są blisko wylinki i im za sucho.
Pomidorasy!
To zdjęcie niewyraźne, wzięło i nie wyszło. Ale muszę pokazać, bo tak ślicznego pokazu wiązania owoców nie można przeoczyć. Co kwiat, to urocza pomidorowa łezka.
Cały foliak, zero upiększania ;) Jaki dziś rano zastałam, taki pokazuję. Chwaścisko. Za mało ściółki, stanowczo.
Ale widać, jak pomidory porosły. Największy w tunelu jest Caniles. Najszerszy - Dwarf Purple Heart.
Mocno liczę, że uda mi się zjeść własnego pełnoprawnego pomidora tego lata...
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2018
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Co słychać?
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
O, ktoś tu jednak zagląda Dzień dobry.
U mnie wszystko w jak najlepszym porządeczku. Trochę mam stresu poza-ogrodowego i praca zżera mi 11 godzin z życia dziennie, ale dla ogrodu zawsze się jeszcze trochę znajdzie
Problem w tym, że jak potem przychodzę do domu, to do łóżka i spać I tak w koło Macieju. Dziś mam wolne.
Wczoraj np. zebrałam wiadro ogóreczków. Maluszki na małosolne, duże na mizerię.
Ten spaślak chyba postanowił udawać cukinię
Jak widać na wycinku z warzywniaka, fasolki u mnie raczej nie będzie. Ponawiałam wysiew już dwa razy, niestety mrówki i pędraki nie dają jej żyć. Żadne proszki nie działają.
Takie śliczne, choć spóźnione, mam cukinie - byłam pewna, że padną, na pewnym etapie nie miały właściwie żadnych korzeni.
Rosną słoneczniki.
I nawet pokazują się gdzieniegdzie urocze kwiatuszki.
Na ZDN w donicy rosną mi piękne bakłażanki.
...choć to pomidorki wzięły foliak pod wyłączne panowanie ;)
Maliny obrosło mi takie dzikie, pnączowate "coś". Ale ładne to coś.
Rosną selery i por.
Płotek za borówkami ślicznie zdobi fasolka od Igi.
A pomidorków mam, jak na swoje potrzeby, zatrzęsienie
To starsze zdjęcie - ale niektóre może za jakiś czas dojrzeją.
Zaczęłam troszkę przekonywać się do tych róż Ale następna, jeśli jakaś będzie, musi być biała.
No to tak się to u mnie z grubsza przedstawia Dużo błędów, dużo kłód rzuconych pod nogi. Pierwszy sezon, jak wszyscy widzimy, trafił mi się raczej kiepskawy. Pomidorki musiały dostać wcześniej oprysk Topsinem, bo nie miałabym z nich nic. Na szczęście to tylko jeden i jedyny.
U mnie wszystko w jak najlepszym porządeczku. Trochę mam stresu poza-ogrodowego i praca zżera mi 11 godzin z życia dziennie, ale dla ogrodu zawsze się jeszcze trochę znajdzie
Problem w tym, że jak potem przychodzę do domu, to do łóżka i spać I tak w koło Macieju. Dziś mam wolne.
Wczoraj np. zebrałam wiadro ogóreczków. Maluszki na małosolne, duże na mizerię.
Ten spaślak chyba postanowił udawać cukinię
Jak widać na wycinku z warzywniaka, fasolki u mnie raczej nie będzie. Ponawiałam wysiew już dwa razy, niestety mrówki i pędraki nie dają jej żyć. Żadne proszki nie działają.
Takie śliczne, choć spóźnione, mam cukinie - byłam pewna, że padną, na pewnym etapie nie miały właściwie żadnych korzeni.
Rosną słoneczniki.
I nawet pokazują się gdzieniegdzie urocze kwiatuszki.
Na ZDN w donicy rosną mi piękne bakłażanki.
...choć to pomidorki wzięły foliak pod wyłączne panowanie ;)
Maliny obrosło mi takie dzikie, pnączowate "coś". Ale ładne to coś.
Rosną selery i por.
Płotek za borówkami ślicznie zdobi fasolka od Igi.
A pomidorków mam, jak na swoje potrzeby, zatrzęsienie
To starsze zdjęcie - ale niektóre może za jakiś czas dojrzeją.
Zaczęłam troszkę przekonywać się do tych róż Ale następna, jeśli jakaś będzie, musi być biała.
No to tak się to u mnie z grubsza przedstawia Dużo błędów, dużo kłód rzuconych pod nogi. Pierwszy sezon, jak wszyscy widzimy, trafił mi się raczej kiepskawy. Pomidorki musiały dostać wcześniej oprysk Topsinem, bo nie miałabym z nich nic. Na szczęście to tylko jeden i jedyny.
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2018
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Róża superaśna, a to bluszczowate coś to powój. Nie jest źle! Chociaż Fasolki szkoda.
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- FreGo
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 695
- Od: 28 sty 2018, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie-Bieszczady
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Hej Wiktoria, moja mama od lat uprawia pomidory pod folią i uwierz mi ,co roku musi wykonać minimum jeden oprysk na zarazę ziemniaka.Inaczej by cienko było z plonem.Ona akurat stosuje preparat Bravo.
A co do zaglądania tutaj! Ja tu często zaglądam. I wiesz co widzę? Ano to, że w tym roku na pewno skosztujesz wreszcie swojego arbuza. No chyba, że pogoda tak Cię urządzi jak u mnie , ostatnie noce to horror, bo 5 stopni ciepła, albo 9 stopni ciepła to jest dla arbuza bardzo niedobra aura. Kwiaty zamiast się zapylać czernieją od środka tylko. Generalnie w tym roku dałem na balkon pomidorki koktajlowe jak co roku i one zwyczajnie nie rosną, ale wiadomo za zimno było., Liście im się zrobiły fioletowe! Zrobiliśmy eksperyment, jednego mama wyjęła mi ze skrzynki i wstawiła do foliaka, normalnie szok!Pomidor jak by dostał hormon wzrostu! Generalnie jest z 5-8 razy większy od tych w skrzynce i pięknie kwitnie. Do tego jest pięknie zielony , tak zmienił kolor.Jest nie do poznania. Pogoda w tym roku jest fatalna. Najpierw było długo zimno i szaro, potem nagle kilka dni upałów niesamowitych co momentalnie wysuszyło glebę a teraz temperatury jak we wrześniu. Pozdrawiam z Bieszczadzkiej Krainy!
A co do zaglądania tutaj! Ja tu często zaglądam. I wiesz co widzę? Ano to, że w tym roku na pewno skosztujesz wreszcie swojego arbuza. No chyba, że pogoda tak Cię urządzi jak u mnie , ostatnie noce to horror, bo 5 stopni ciepła, albo 9 stopni ciepła to jest dla arbuza bardzo niedobra aura. Kwiaty zamiast się zapylać czernieją od środka tylko. Generalnie w tym roku dałem na balkon pomidorki koktajlowe jak co roku i one zwyczajnie nie rosną, ale wiadomo za zimno było., Liście im się zrobiły fioletowe! Zrobiliśmy eksperyment, jednego mama wyjęła mi ze skrzynki i wstawiła do foliaka, normalnie szok!Pomidor jak by dostał hormon wzrostu! Generalnie jest z 5-8 razy większy od tych w skrzynce i pięknie kwitnie. Do tego jest pięknie zielony , tak zmienił kolor.Jest nie do poznania. Pogoda w tym roku jest fatalna. Najpierw było długo zimno i szaro, potem nagle kilka dni upałów niesamowitych co momentalnie wysuszyło glebę a teraz temperatury jak we wrześniu. Pozdrawiam z Bieszczadzkiej Krainy!
Witam, jestem Adam.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
anido, powój, no proszę... niby chwaścior, a taki ładny
No fasolki szkoda - ale przynajmniej chyba będzie ta od Igi - może nie szparagówka, ale trochę uratuje sezon fasolkami.
Jak to mój tata stwierdził, jak ją sadziłam - "ma rosnąć od razu na talerzu i to po bretońsku"
Adam No na arbuzy to się nie mogę doczekać. Niestety temperatury są u mnie bardzo zbliżone, nie zauważyłam do tej pory żadnego utrzymanego zawiązka na roślinach - a rozrastają się dziadygi strasznie. Ale przynajmniej widać, że im dobrze na tej patelni.
A ziemia i u mnie wysuszona tak, że szkoda gadać. Cała trawa w całym mieście uschnięta, u mnie na działce oczywiście tak samo. Coś popadało ostatnio, ale jaki to deszcz - bardziej mżawka...
Trzymam kciuki za pomidora! Też mam niektóre odratowane, które dopiero zaczynają wiązać pierwsze owoce - m.in. tego White Queen, który na wcześniejszych stronach był przykryty kubeczkiem. Teraz sięga mi jakoś do uda.
Wieczorem polecę podlać, to może jakieś jeszcze zdjęcia cyknę A tu dopiero co nastawiony słój ogóreczków na małosolne.
A z następnego zbioru planuję zrobić pikle.
No fasolki szkoda - ale przynajmniej chyba będzie ta od Igi - może nie szparagówka, ale trochę uratuje sezon fasolkami.
Jak to mój tata stwierdził, jak ją sadziłam - "ma rosnąć od razu na talerzu i to po bretońsku"
Adam No na arbuzy to się nie mogę doczekać. Niestety temperatury są u mnie bardzo zbliżone, nie zauważyłam do tej pory żadnego utrzymanego zawiązka na roślinach - a rozrastają się dziadygi strasznie. Ale przynajmniej widać, że im dobrze na tej patelni.
A ziemia i u mnie wysuszona tak, że szkoda gadać. Cała trawa w całym mieście uschnięta, u mnie na działce oczywiście tak samo. Coś popadało ostatnio, ale jaki to deszcz - bardziej mżawka...
Trzymam kciuki za pomidora! Też mam niektóre odratowane, które dopiero zaczynają wiązać pierwsze owoce - m.in. tego White Queen, który na wcześniejszych stronach był przykryty kubeczkiem. Teraz sięga mi jakoś do uda.
Wieczorem polecę podlać, to może jakieś jeszcze zdjęcia cyknę A tu dopiero co nastawiony słój ogóreczków na małosolne.
A z następnego zbioru planuję zrobić pikle.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Czekam niecierpliwie na dojrzewanie pomidorków
"Megagroniasty", który chyba nie jest megagroniastym Ale i tak rośnie i wiąże super. No i drugi krzak mam chyba prawidłowy, więc nie narzekam.
Co do drugiego raczej nie mam wątpliwości, nawet kwitnie wzorcowo.
Cream Sausage
Tu zdaje się Albenga
Ten ma gigantyczne owoce Jeśli się nie pomyliłam, to Chocolate Stripes. Tylko no... bardzo mało plenny jest. Mam nadzieję, że wyżej jeszcze zawiąże.
Papryki wreszcie zaczynają wiązać i rosnąć jak trzeba - rosnący wcześniej tuż obok bób zdecydowanie im przeszkadzał i były niesamowicie mizerne.
Habanerka ma zawiązanych dużo owoców i jeszcze więcej kwiatów, ale są jeszcze maleńkie.
Muszę ją zasilić, bo coś mi pożółkła.
Niedługo spróbuję swojego pierwszego w życiu bakłażana Takie doznania działkowe.
A takie zdjęcia dostałam wczoraj, jak mama podjechała po młody seler. Brudno i mokro, ale chyba powody do radości wyraźnie widać. ;)
A tak się rozrosła fasolka na suche ziarno. Pięknie kwitnie.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona, bo w końcu PADA Wczoraj mocno padało, dziś znowu pada od rana - ale to dobrze, fantastycznie. Niech ziemia porządnie nasiąknie.
Pozdrawiam z pracy, jeszcze dość zaspana Mam nadzieję, że macie miły dzień i też cieszycie się z deszczu. Tylko czemu tak zimno...
"Megagroniasty", który chyba nie jest megagroniastym Ale i tak rośnie i wiąże super. No i drugi krzak mam chyba prawidłowy, więc nie narzekam.
Co do drugiego raczej nie mam wątpliwości, nawet kwitnie wzorcowo.
Cream Sausage
Tu zdaje się Albenga
Ten ma gigantyczne owoce Jeśli się nie pomyliłam, to Chocolate Stripes. Tylko no... bardzo mało plenny jest. Mam nadzieję, że wyżej jeszcze zawiąże.
Papryki wreszcie zaczynają wiązać i rosnąć jak trzeba - rosnący wcześniej tuż obok bób zdecydowanie im przeszkadzał i były niesamowicie mizerne.
Habanerka ma zawiązanych dużo owoców i jeszcze więcej kwiatów, ale są jeszcze maleńkie.
Muszę ją zasilić, bo coś mi pożółkła.
Niedługo spróbuję swojego pierwszego w życiu bakłażana Takie doznania działkowe.
A takie zdjęcia dostałam wczoraj, jak mama podjechała po młody seler. Brudno i mokro, ale chyba powody do radości wyraźnie widać. ;)
A tak się rozrosła fasolka na suche ziarno. Pięknie kwitnie.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona, bo w końcu PADA Wczoraj mocno padało, dziś znowu pada od rana - ale to dobrze, fantastycznie. Niech ziemia porządnie nasiąknie.
Pozdrawiam z pracy, jeszcze dość zaspana Mam nadzieję, że macie miły dzień i też cieszycie się z deszczu. Tylko czemu tak zimno...