Foxowej urosło cz 2
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16500
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Foxowej urosło cz 2
No tak, a ja swoją różę pomarszczoną oddałam sąsiadce, w zamian za fuksję magellańską i jakiś dzielżan.
Oddałam całą różę, bo mnie denerwowała, rok w rok chorowała i nic jej nie pomagało. Co się miałam męczyć....
Podziwiam Twój upór w planowaniu,Majeczko i to, jak widzisz już oczyma wyobraźni zagospodarowanie całej działeczki. Ja ciągle myślę, jak zaaranżować otoczenie domku i na dzisiaj mam chyba już sto trzydziesty dziewiąty pomysł.
Pozdrawiam cieplutko.
Oddałam całą różę, bo mnie denerwowała, rok w rok chorowała i nic jej nie pomagało. Co się miałam męczyć....
Podziwiam Twój upór w planowaniu,Majeczko i to, jak widzisz już oczyma wyobraźni zagospodarowanie całej działeczki. Ja ciągle myślę, jak zaaranżować otoczenie domku i na dzisiaj mam chyba już sto trzydziesty dziewiąty pomysł.
Pozdrawiam cieplutko.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
-
- 500p
- Posty: 751
- Od: 26 sie 2011, o 19:42
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: Foxowej urosło cz 2
Majeczko jeśli chcesz ja odstąpię Ci sadzonki takiej róży. Mam jej sporo i z wielką ochotę Ci je podaruje.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Witam kolejnych przybyłych
Mariusz
Przyznam się, że nie mogę jakoś sobie trafić z kreską
W tamtym roku obrysowałam to tak :
I niestety sporo pomniejszyłam,ale zauważyłam to po fakcie. Zarówno zwęziłam jak i skróciłam.
Po pierwsze działka powinna iść aż do białego drzewa - to bez rosnący między mną a sąsiadką. Potem powinna przechodzić przez jej jabłoń (zmyliło mnie to, teraz już wiem, że znaczna połowa jest u mnie). Jasny kwiadracik na którym zrobiłam zieloną kreskę to moja budka na narzędzia, a za nią jest jeszcze sporo miejsca, więc też błąd. Z tyłu natomiast obcięłam sobie 2 drzewa i cały kompost. To zielone drzewo które jest niby w rogu to moja brzoza i cała jest u mnie, a za nią jeszcze kompost. Dokładnie się to powinno kończyć za trzema drzewami których nie uwzględniłam - kolejną brzozą za płytą i w drugim rogu sobie wykasowałam tą wielką sosnę.
Od drugiego sąsiada ścięłam już mniej.
Poprawiłam to i mniej więcej by to miało wyglądać tak :
Oczywiście nadal mogę być w błędzie, bo geodeta ze mnie żaden.
Miriam
Dzięki. Mam to na uwadze, może rosnąć. Będzie więcej dżemu ;)
Zbyszek O ile się nie mylę to 400m2, ale jeszcze dopytam taty, bo on ma wszelkie dane w tym temacie.
Mała nie jest, ostatnio nawet jak patrzyłam w mapy to stwierdziłam, że to jedna z większych, bo jest na zakręcie rzeki i wypełnia większośc tego terenu. Niektórzy mają malutkie kwadraciki czy trójkąciki jak np moja sąsiadka z naprzeciwka.
Lucynko żaden upór, mieszam się w tym strasznie. Myślałam, że zmądrzałam, ale jednak nadal to są amatorskie próby na żywioł. Świadczy o tym chociażby fakt, że... domówiłam sobie pomidorów.
Będę miała przed oczyma jak przyjdzie mi to wysadzić
MagdalenaMajteczki? Co Ty do mnie??
Słownik to jest jednak bezwzględny.
Co do róży to mam nasiona-mam wyzwanie, jak się nie uda to wtedy mogę "iść na łatwiznę". Ale dzięki.
Mariusz
Przyznam się, że nie mogę jakoś sobie trafić z kreską
W tamtym roku obrysowałam to tak :
I niestety sporo pomniejszyłam,ale zauważyłam to po fakcie. Zarówno zwęziłam jak i skróciłam.
Po pierwsze działka powinna iść aż do białego drzewa - to bez rosnący między mną a sąsiadką. Potem powinna przechodzić przez jej jabłoń (zmyliło mnie to, teraz już wiem, że znaczna połowa jest u mnie). Jasny kwiadracik na którym zrobiłam zieloną kreskę to moja budka na narzędzia, a za nią jest jeszcze sporo miejsca, więc też błąd. Z tyłu natomiast obcięłam sobie 2 drzewa i cały kompost. To zielone drzewo które jest niby w rogu to moja brzoza i cała jest u mnie, a za nią jeszcze kompost. Dokładnie się to powinno kończyć za trzema drzewami których nie uwzględniłam - kolejną brzozą za płytą i w drugim rogu sobie wykasowałam tą wielką sosnę.
Od drugiego sąsiada ścięłam już mniej.
Poprawiłam to i mniej więcej by to miało wyglądać tak :
Oczywiście nadal mogę być w błędzie, bo geodeta ze mnie żaden.
Miriam
Dzięki. Mam to na uwadze, może rosnąć. Będzie więcej dżemu ;)
Zbyszek O ile się nie mylę to 400m2, ale jeszcze dopytam taty, bo on ma wszelkie dane w tym temacie.
Mała nie jest, ostatnio nawet jak patrzyłam w mapy to stwierdziłam, że to jedna z większych, bo jest na zakręcie rzeki i wypełnia większośc tego terenu. Niektórzy mają malutkie kwadraciki czy trójkąciki jak np moja sąsiadka z naprzeciwka.
Lucynko żaden upór, mieszam się w tym strasznie. Myślałam, że zmądrzałam, ale jednak nadal to są amatorskie próby na żywioł. Świadczy o tym chociażby fakt, że... domówiłam sobie pomidorów.
Będę miała przed oczyma jak przyjdzie mi to wysadzić
MagdalenaMajteczki? Co Ty do mnie??
Słownik to jest jednak bezwzględny.
Co do róży to mam nasiona-mam wyzwanie, jak się nie uda to wtedy mogę "iść na łatwiznę". Ale dzięki.
-
- 500p
- Posty: 751
- Od: 26 sie 2011, o 19:42
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: Foxowej urosło cz 2
Przepraszam nie zauważyłam...
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Magda, nie szkodzi Bezwzględność słownika znam doskonale,bo też bez przerwy z nim walczę . A zestawienia słów jakimi podmienia poprawne wersje są czasem niesamowite. Uśmiać się można ;)
Kupiłam wczoraj nowe jedzonko dla ptaszków, dziś idę im zawiesić. Wynalazłam orzechy fistaszki zawieszane na sznurku i "doniczkę" z kokosa z nadzieniem orzechowo-tłuszczowym. Dałam za to grosze, bo 1,49 za 500g w moim sklepiku wyprzedażowym ( tym samym w którym kupiłam za 99gr mieczyki i dalie). Kupiłam też nową mieszankę ziarna, ale znowu nie było żyta. Szkoda, bo je wysiewam jako nawóz.
Póki co jest dość ciepło więc nie daję ptaszkom dużo, niech też będą samodzielne.
Ładuję aparat, może uda się coś cyknąć, szczególnie że idę bez Walducha. Niestety na wczorajszym spacerze przeciął sobie łapę,a dokładnie rozciął błonę między palcami. Niby rana nieduża, ale non stop krwawi i zostawia na panelach czerwone stempelki. Spacerów mu więc oszczędzę,bo na chodnikach pełno soli (śniegu nie ma ale wilgotna warstwa zamarza i solą jak wściekli), może nawet przejdziemy się do weta zapytać czy nie trzeba tego zeszyć....
Kupiłam wczoraj nowe jedzonko dla ptaszków, dziś idę im zawiesić. Wynalazłam orzechy fistaszki zawieszane na sznurku i "doniczkę" z kokosa z nadzieniem orzechowo-tłuszczowym. Dałam za to grosze, bo 1,49 za 500g w moim sklepiku wyprzedażowym ( tym samym w którym kupiłam za 99gr mieczyki i dalie). Kupiłam też nową mieszankę ziarna, ale znowu nie było żyta. Szkoda, bo je wysiewam jako nawóz.
Póki co jest dość ciepło więc nie daję ptaszkom dużo, niech też będą samodzielne.
Ładuję aparat, może uda się coś cyknąć, szczególnie że idę bez Walducha. Niestety na wczorajszym spacerze przeciął sobie łapę,a dokładnie rozciął błonę między palcami. Niby rana nieduża, ale non stop krwawi i zostawia na panelach czerwone stempelki. Spacerów mu więc oszczędzę,bo na chodnikach pełno soli (śniegu nie ma ale wilgotna warstwa zamarza i solą jak wściekli), może nawet przejdziemy się do weta zapytać czy nie trzeba tego zeszyć....
-
- 500p
- Posty: 751
- Od: 26 sie 2011, o 19:42
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: Foxowej urosło cz 2
Zdjęcia sikorki przepiękne. Już nie mogę doczekać się Twoich zdjęć. Ja specjalnie dla lepszej jakości zdjęć zmieniłam telefon, bo na aparat dobrej jakości trzeba wydać majątek. A telefon już też daje radę... ale po Twoim opisie sytuacji na działce, chętnie zobaczę jak to wygląda na "teraz" . Po prostu ubóstwiam ogródki działkowe, bo tyle roślinek chciało by się mieć, a decyzje trzeba podjąć.
-
- 100p
- Posty: 177
- Od: 18 lis 2015, o 18:03
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Czestochowa
Re: Foxowej urosło cz 2
Ja również melduje się w nowej części żeby nie zgubić i gorąco pozdrawiam.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich forumowiczów
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Foxowej urosło cz 2
Obserwować obserwuję od jakiegoś czasu, ale wypada się wpisać. Faktycznie dużą tę działkę masz i bardzo ładną, u mnie to się zdarzają działki nawet około stu metrów kwadratowych. Ludzie kombinują, biorą kilka sąsiadujących działek na parę osób w rodzinie i łączą - ale to też nie taka prosta sprawa, bo przy formalnościach już się zaczynają problemy, m.in. takiej połączonej działki nie można sprzedać jako całość, każdy kawałek musi być rozdzielony itd. A potem w razie konieczności znajdź kilku kupców na każdy z tych kawałeczków.
I jeśli mogę napomknąć, zmień link w swoim podpisie, bo wciąż przekierowuje do poprzedniej części
I jeśli mogę napomknąć, zmień link w swoim podpisie, bo wciąż przekierowuje do poprzedniej części
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Witajcie
Basiu, Wiktorio - ogromnie się cieszę, że do nas dołączyłyście
Zaczęłam temat szkieletu szklarni na innym wątku to go pociągnę.
Otóż, jak pewnie wspominałam kilkaset razy, mam na działce szkielet po starej szklarni, bez szyb, za to z "ozdobną" gipsowo-rdzawą kontrukcją.
Do tej pory było tam tak :
Czyli na dziko. Rosły tam sobie roślinki,które dawno temu mój tato przeniósł z ich starej działki i wkopał byle gdzie.
Wraz z podjęciem prac na działce zabrałam się za to. Wyplewiliśmy, stare rośliny przesadziłam, a grządkę naszykowałam pod warzywka. Wszystko co się dało podcięłam, w szczególności stare winogrono, które się plotło radośnie po konstrukcji.
Teraz jest w miarę , ale dalej problemem jest sąsiedztwo tej grządki czyli jabłoń sąsiadki. Wielka na kilka metrów, rozłożysta i niestety - notorycznie mi się kładąca na szkarni. Ile się da ucinam, ale to wieczna walka z problemem.
Rok temu w szklarni sadziłam paprykę i bakłażany,przed nimi wiosenną zieleninkę,która zakwitła...
Niestety jest problem z tym cieniem , bo o ile wczesną wiosną słońce dochodzi i rano operuje całkiem fajnie tak jak się liście rozwiną to robi się ciemno... Wszystko się przechyla , wydłuża i usiłuje z grządki "uciec" do środkowej częśći działki, do słońca.
Zastanawiam się w tym roku nad daniem tam pomidorów i totalnie nie wiem czy nie zrobię z tym głupstwa.
Proszę , doradźcie mi coś mądrego? Czy pomidor w średnim cieniu da radę? Wymyśliłam sobie , że wykorzystam jeszcze tą całą szpetną konstrukcję i porobię im podwiązania od góry. Z jednej strony mnie wypróbowanie pomysłu kusi, a z drugiej się boję , że stracę pomidory.
A tych mam wiele, nadal czekam na przesyłkę z AWN z resztą nasion. Domówiłam jeszcze trochę i w sumie przekrocyzłam granice przyzwoitości.
Ale się cieszę, bo trzeba próbować nowych odmian, już rok temu kusił mnie jakiś większy pomidor. Dalej skrzętnie notuję opisy i "dane" wszelkich odmian żeby potem nie być zaskoczona i przygotować się do podziału krzaków jak najlepiej wg ich upodobań.
Jeden nawet wyczarowałam z kosmosu i zastanawiam się jak to się stało.
W moim notatniku jak byk widnieje pomidor o nazwie FIGARO . Opis brzmi , że jest średni ,okrągły, czerwony, o smacznym słodkim miąszu ...
Wrzuciłam więc go w internet, żeby jeszcze raz zobaczyć jak ten mój smaczny pomidor wygląda i okazało się, że takiego prawdopodbnie nie ma. Pytanie teraz o co chodziło i od czego jest opis? I skąd wzięłam nazwę nie mając nasion a z nasion wypisująć?
Basiu, Wiktorio - ogromnie się cieszę, że do nas dołączyłyście
Zaczęłam temat szkieletu szklarni na innym wątku to go pociągnę.
Otóż, jak pewnie wspominałam kilkaset razy, mam na działce szkielet po starej szklarni, bez szyb, za to z "ozdobną" gipsowo-rdzawą kontrukcją.
Do tej pory było tam tak :
Czyli na dziko. Rosły tam sobie roślinki,które dawno temu mój tato przeniósł z ich starej działki i wkopał byle gdzie.
Wraz z podjęciem prac na działce zabrałam się za to. Wyplewiliśmy, stare rośliny przesadziłam, a grządkę naszykowałam pod warzywka. Wszystko co się dało podcięłam, w szczególności stare winogrono, które się plotło radośnie po konstrukcji.
Teraz jest w miarę , ale dalej problemem jest sąsiedztwo tej grządki czyli jabłoń sąsiadki. Wielka na kilka metrów, rozłożysta i niestety - notorycznie mi się kładąca na szkarni. Ile się da ucinam, ale to wieczna walka z problemem.
Rok temu w szklarni sadziłam paprykę i bakłażany,przed nimi wiosenną zieleninkę,która zakwitła...
Niestety jest problem z tym cieniem , bo o ile wczesną wiosną słońce dochodzi i rano operuje całkiem fajnie tak jak się liście rozwiną to robi się ciemno... Wszystko się przechyla , wydłuża i usiłuje z grządki "uciec" do środkowej częśći działki, do słońca.
Zastanawiam się w tym roku nad daniem tam pomidorów i totalnie nie wiem czy nie zrobię z tym głupstwa.
Proszę , doradźcie mi coś mądrego? Czy pomidor w średnim cieniu da radę? Wymyśliłam sobie , że wykorzystam jeszcze tą całą szpetną konstrukcję i porobię im podwiązania od góry. Z jednej strony mnie wypróbowanie pomysłu kusi, a z drugiej się boję , że stracę pomidory.
A tych mam wiele, nadal czekam na przesyłkę z AWN z resztą nasion. Domówiłam jeszcze trochę i w sumie przekrocyzłam granice przyzwoitości.
Ale się cieszę, bo trzeba próbować nowych odmian, już rok temu kusił mnie jakiś większy pomidor. Dalej skrzętnie notuję opisy i "dane" wszelkich odmian żeby potem nie być zaskoczona i przygotować się do podziału krzaków jak najlepiej wg ich upodobań.
Jeden nawet wyczarowałam z kosmosu i zastanawiam się jak to się stało.
W moim notatniku jak byk widnieje pomidor o nazwie FIGARO . Opis brzmi , że jest średni ,okrągły, czerwony, o smacznym słodkim miąszu ...
Wrzuciłam więc go w internet, żeby jeszcze raz zobaczyć jak ten mój smaczny pomidor wygląda i okazało się, że takiego prawdopodbnie nie ma. Pytanie teraz o co chodziło i od czego jest opis? I skąd wzięłam nazwę nie mając nasion a z nasion wypisująć?
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Foxowej urosło cz 2
To u mnie na ROD osobiście słyszałam, jak wzywają ludzi na pogadanki w sprawie za wysokich tujowych żywopłotów i każą je ścinać, a tu drzewo sobie tuż przy granicy rośnie na kilkanaście metrów. Nieźle. Ktoś to u was kontroluje?
Mi Bajaja urosła spokojnie w dość zacienionym 2,5 metrowym płotem ogródku i nic się nie wyciągała, ale nie wiem, czy to Ci w jakimkolwiek stopniu pomoże, bo sytuacja jednak dosyć inna - to mimo wszystko karzełek i to mało wymagający, więc nie wiem niestety, jak rosłyby na tym miejscu duże pomidory. Ale spróbować chyba nie zaszkodzi. Może daj połowę pomidorów w to miejsce, a połowę na tę "lepszą" grządkę?
A pomidorka Ci znalazłam. Tylko że to chyba Rosjanin.
https://leplants.ru/solanum-lycopersicum-figaro-f1/
Mi Bajaja urosła spokojnie w dość zacienionym 2,5 metrowym płotem ogródku i nic się nie wyciągała, ale nie wiem, czy to Ci w jakimkolwiek stopniu pomoże, bo sytuacja jednak dosyć inna - to mimo wszystko karzełek i to mało wymagający, więc nie wiem niestety, jak rosłyby na tym miejscu duże pomidory. Ale spróbować chyba nie zaszkodzi. Może daj połowę pomidorów w to miejsce, a połowę na tę "lepszą" grządkę?
A pomidorka Ci znalazłam. Tylko że to chyba Rosjanin.
https://leplants.ru/solanum-lycopersicum-figaro-f1/
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Szczerze mówiąc to słabo te nasze działki są kontrolowane.
To takie ROD nieROD To już nie jest to co było dawniej, teraz jest masa działek zaniedbanych ,opuszczonych, a ogólna dostępność ścieżki pomiędzy ogródkami powoduje, że się "samoistnie" różne rzeczy dzieją.
Zupełnie inaczej wygląda to w takich ogrodzonych działkach, u nas to trochę samowolka. Jedna działka jest ROD-owska, a zaraz obok jest działka przynależna do domku prywatnego, kolejna niczyja, a następne dwie są odebrane całkiem z terenu i zagrodzone ze ścieżką włącznie jako własność jakiegoś zagranicznego właściciela, który ma plany budowlane wobec tego (może by tak blok w środku działek?)ale ,że ciężko ze zgodą to póki co jest ostoją meneli. Taki mixik. Te nasze działki mają swój prywatny klimat, to nie jest tak, że przechodzisz przez bramę i jesteś w mini-społeczności działkowiczów. Tu każdy jest osobny i jak tylko może ukrywa swoją prywatność na działce.
Oczywiście dalej stoję z dobrym zdaniem za obecnym prezesem , ale co on może.
Rozmawiam z nim często i mówię o problemach,a on się zawsze stara znaleźć wyjście. Rok temu dzięki niemu przyjechała zieleń miejska i wycięła jesion znad rzeki który po wichurach się przechylił i zaczął łamać.
Niestety też nie do końca to zrobili dobrze,bo ucięli tylko jedną z 3 części,która już leżała w rzece, dwie pozostałe rozchyliły się na boki - jedna leży na moim płocie i opiera się o sosnę, druga wlazła do sąsiadów.
Mam zamiar o to znowu dzwonić. I nie dlatego, że jestem jakąś przeciwniczką drzew ale te drzewa się pokładają , lecą z nich na głowę martwe gałęzie ,a jesienią miałam pół działki w ich liściach i to w dodatku z mączniakiem. Ani tego nie ma gdzie ściąć i wyrzucić. Jeszcze jak na złość zlikwidowali nam działkowy kontener, bo domyślnie miał być na odpady dla działkowiczów , ale znów dostępnośc dla wszystkich sprawiła, że sobie ludzie z domków zrobili tam darmową wywózkę i zrobilli dzikie wysypisko. Zlikwidowali. Zostałam w sumie z workiem ściętych bukszpanów w ręce.
Co do pomidora to dzięki . Już zgłupiałam, tylko w takim razie gdzie ja mam te nasiona ,z których to wypisywałam....
Jeśli chodzi o grządki to mam zagwozdkę jak to rozplanować.
Zwracam uwagę też na dobre sąsiedztwo i ogólnie to mam mętlik w głowie przez warunki, bo te co pasują mi np w miejsce zacienione nie mogą rosnąć koło tych, które też bym tam wstawiła. I tak sobie rysuję kółeczka jako grupy przyjaznych sobie roślin i przestawiam je po stokroć razy.
Wstępnie ustaliłam sobie tak , że :
Do szkieletu spróbuję dać pomidory. Do tego dodam im koperku, bazylii i jakichś kwiatuchów wspomagających typu aksamitki itd. Może i sałaty jak mnie najdzie taka wena, że będę miała za dużo i dam na pożarcie ślimakom.
Mogę też tam dorzucić nikandry jako,że obok mam róże to nawet może rosnąć gdzieś między krzakami. Ogólnie to pomyślałam sobie, czy w szkielecie nie zmienić miejscami warzyw z różami,ale to już większa robota. Zostawiam ten pomysł póki co w "pomysłowni" na kiedyś.
Bób standardowo chcę wrzucić obok agrestów tylko muszę przyszykować lepsze miejsce żeby mój tato nie wykosił tego z trawnikiem jak w ubiegłym roku Oczywiście miałam tam kopać i nadsypywać ziemi , ale zaskoczyła mnie zima ;) W tym roku odmian bobu całkiem sporo, nie wiem kto to będzie jadł, ale jakoś mam bób w repertuarze stałym.
Z drugiej strony działki,na grządkę za płotek, mam zamiar wsadzić bakłażany i paprykę. Jeszcze nie wiem w jakiej konfiguracji , bo trochę miejsca jesienią zwolniliśmy kopiąc z Walduchem, więc może się ułożyć różnie. Do papryki też coś dorzucę,więc pewnie tu będzie pietruszka dla odmiany. Rok temu tą grządkę opanowały pomidory,cukinie i fasolka. Teraz chcę coś zmienić.
Pasowałoby i w tym roku coś dosadzić pomiędzy, ale niezbyt wiem co.
Mam do dyspozycji fasolkę, ogórki,marchewkę, cebulę i groszek. Nie do końca wiem jak sparować większe warzywa z mniejszymi, a bardzo bym chciała wreszcie nauczyć się robić ładne kompozycje.
Wymyśliłam sobie, że w tym roku cukinię wyeksmituję z grządki stawiając gdzieś znaleźną miednicę i w tym komponując ją z zieleniną- tu myslę nad szpinakiem, ewentualną sałatą, cebulką itd itd. Plus gdzie się da właduję dobroczynne kwiaty w dużej przewadze aksamitki, której nasion mam sporo.
Ciągle krążę myślami koło fasolki, ale ona chyba jest na tyle szybka, że nim wysieję to już urośnie. Pomyślałam, że można by ją dać dla odmiany od zewnętrznej strony płotu i siać po kilka razy. Tu mogę zdecydować w dowolnym momencie, więc zostawiam to na później.
Jeszcze mam rzodkiewkę do ogarnięcia. Jestem zniechęcona do wysiewów w szkielecie, bo ubiegłoroczna zakwitła. 2 lata temu miałam rzodkiewkę za płotkiem , ale z kolei wyrosła mała i jeszcze coś ją zeżarło. No ale,chyba spróbuję ją siać tam jeszcze razi zrobię coś w formie przedplonu.
Gdzieś trzeba ulokowac też ogórki, na szczęście gruntowe. Bo pnący też jest - kiwano,ale na niego chyba już miejsce mam. Potraktuję go z lekka dekoracyjnie.
No i dynie oraz tykwy, ale tu całkiem nie myślę o tym i liczę , że się uda mi powsadzać tak jak w tym roku.
Mam zamiar wykorzystać też kukurydzę podobnie jak w tamtym roku - jako osłony i oddzielacze.
Jeszcze mam taki kawałek do wykorzystania.
To na tyłach działki , dawna część zapomniana gdzie tylko psy chodziły kopać. Teraz się za to wzięłam.Na nisko ściętą sosnę mój tato zamontował paletę i postawił z demontażu kratkę, powoli się z tego robi nadrzewna baza dla młodej.
Z drugiej strony ja zasadziłam kupione w tym roku liliowce.
Reszta niewykorzystana, ale myślę tu bardziej o jakichś pojemnikach. Ziemia na tej stronie działki nie była zbyt przerabiana (poza tą, którą do obłędu zrył Walduch pod cisami), więc jest słabej jakośći. Ale w razie czego dziki tył działki daje jeszcze trochę miejsca gdyby coś miało się nie zmieścić
To takie ROD nieROD To już nie jest to co było dawniej, teraz jest masa działek zaniedbanych ,opuszczonych, a ogólna dostępność ścieżki pomiędzy ogródkami powoduje, że się "samoistnie" różne rzeczy dzieją.
Zupełnie inaczej wygląda to w takich ogrodzonych działkach, u nas to trochę samowolka. Jedna działka jest ROD-owska, a zaraz obok jest działka przynależna do domku prywatnego, kolejna niczyja, a następne dwie są odebrane całkiem z terenu i zagrodzone ze ścieżką włącznie jako własność jakiegoś zagranicznego właściciela, który ma plany budowlane wobec tego (może by tak blok w środku działek?)ale ,że ciężko ze zgodą to póki co jest ostoją meneli. Taki mixik. Te nasze działki mają swój prywatny klimat, to nie jest tak, że przechodzisz przez bramę i jesteś w mini-społeczności działkowiczów. Tu każdy jest osobny i jak tylko może ukrywa swoją prywatność na działce.
Oczywiście dalej stoję z dobrym zdaniem za obecnym prezesem , ale co on może.
Rozmawiam z nim często i mówię o problemach,a on się zawsze stara znaleźć wyjście. Rok temu dzięki niemu przyjechała zieleń miejska i wycięła jesion znad rzeki który po wichurach się przechylił i zaczął łamać.
Niestety też nie do końca to zrobili dobrze,bo ucięli tylko jedną z 3 części,która już leżała w rzece, dwie pozostałe rozchyliły się na boki - jedna leży na moim płocie i opiera się o sosnę, druga wlazła do sąsiadów.
Mam zamiar o to znowu dzwonić. I nie dlatego, że jestem jakąś przeciwniczką drzew ale te drzewa się pokładają , lecą z nich na głowę martwe gałęzie ,a jesienią miałam pół działki w ich liściach i to w dodatku z mączniakiem. Ani tego nie ma gdzie ściąć i wyrzucić. Jeszcze jak na złość zlikwidowali nam działkowy kontener, bo domyślnie miał być na odpady dla działkowiczów , ale znów dostępnośc dla wszystkich sprawiła, że sobie ludzie z domków zrobili tam darmową wywózkę i zrobilli dzikie wysypisko. Zlikwidowali. Zostałam w sumie z workiem ściętych bukszpanów w ręce.
Co do pomidora to dzięki . Już zgłupiałam, tylko w takim razie gdzie ja mam te nasiona ,z których to wypisywałam....
Jeśli chodzi o grządki to mam zagwozdkę jak to rozplanować.
Zwracam uwagę też na dobre sąsiedztwo i ogólnie to mam mętlik w głowie przez warunki, bo te co pasują mi np w miejsce zacienione nie mogą rosnąć koło tych, które też bym tam wstawiła. I tak sobie rysuję kółeczka jako grupy przyjaznych sobie roślin i przestawiam je po stokroć razy.
Wstępnie ustaliłam sobie tak , że :
Do szkieletu spróbuję dać pomidory. Do tego dodam im koperku, bazylii i jakichś kwiatuchów wspomagających typu aksamitki itd. Może i sałaty jak mnie najdzie taka wena, że będę miała za dużo i dam na pożarcie ślimakom.
Mogę też tam dorzucić nikandry jako,że obok mam róże to nawet może rosnąć gdzieś między krzakami. Ogólnie to pomyślałam sobie, czy w szkielecie nie zmienić miejscami warzyw z różami,ale to już większa robota. Zostawiam ten pomysł póki co w "pomysłowni" na kiedyś.
Bób standardowo chcę wrzucić obok agrestów tylko muszę przyszykować lepsze miejsce żeby mój tato nie wykosił tego z trawnikiem jak w ubiegłym roku Oczywiście miałam tam kopać i nadsypywać ziemi , ale zaskoczyła mnie zima ;) W tym roku odmian bobu całkiem sporo, nie wiem kto to będzie jadł, ale jakoś mam bób w repertuarze stałym.
Z drugiej strony działki,na grządkę za płotek, mam zamiar wsadzić bakłażany i paprykę. Jeszcze nie wiem w jakiej konfiguracji , bo trochę miejsca jesienią zwolniliśmy kopiąc z Walduchem, więc może się ułożyć różnie. Do papryki też coś dorzucę,więc pewnie tu będzie pietruszka dla odmiany. Rok temu tą grządkę opanowały pomidory,cukinie i fasolka. Teraz chcę coś zmienić.
Pasowałoby i w tym roku coś dosadzić pomiędzy, ale niezbyt wiem co.
Mam do dyspozycji fasolkę, ogórki,marchewkę, cebulę i groszek. Nie do końca wiem jak sparować większe warzywa z mniejszymi, a bardzo bym chciała wreszcie nauczyć się robić ładne kompozycje.
Wymyśliłam sobie, że w tym roku cukinię wyeksmituję z grządki stawiając gdzieś znaleźną miednicę i w tym komponując ją z zieleniną- tu myslę nad szpinakiem, ewentualną sałatą, cebulką itd itd. Plus gdzie się da właduję dobroczynne kwiaty w dużej przewadze aksamitki, której nasion mam sporo.
Ciągle krążę myślami koło fasolki, ale ona chyba jest na tyle szybka, że nim wysieję to już urośnie. Pomyślałam, że można by ją dać dla odmiany od zewnętrznej strony płotu i siać po kilka razy. Tu mogę zdecydować w dowolnym momencie, więc zostawiam to na później.
Jeszcze mam rzodkiewkę do ogarnięcia. Jestem zniechęcona do wysiewów w szkielecie, bo ubiegłoroczna zakwitła. 2 lata temu miałam rzodkiewkę za płotkiem , ale z kolei wyrosła mała i jeszcze coś ją zeżarło. No ale,chyba spróbuję ją siać tam jeszcze razi zrobię coś w formie przedplonu.
Gdzieś trzeba ulokowac też ogórki, na szczęście gruntowe. Bo pnący też jest - kiwano,ale na niego chyba już miejsce mam. Potraktuję go z lekka dekoracyjnie.
No i dynie oraz tykwy, ale tu całkiem nie myślę o tym i liczę , że się uda mi powsadzać tak jak w tym roku.
Mam zamiar wykorzystać też kukurydzę podobnie jak w tamtym roku - jako osłony i oddzielacze.
Jeszcze mam taki kawałek do wykorzystania.
To na tyłach działki , dawna część zapomniana gdzie tylko psy chodziły kopać. Teraz się za to wzięłam.Na nisko ściętą sosnę mój tato zamontował paletę i postawił z demontażu kratkę, powoli się z tego robi nadrzewna baza dla młodej.
Z drugiej strony ja zasadziłam kupione w tym roku liliowce.
Reszta niewykorzystana, ale myślę tu bardziej o jakichś pojemnikach. Ziemia na tej stronie działki nie była zbyt przerabiana (poza tą, którą do obłędu zrył Walduch pod cisami), więc jest słabej jakośći. Ale w razie czego dziki tył działki daje jeszcze trochę miejsca gdyby coś miało się nie zmieścić
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Dziś słonecznie aż się skakać chce z radości
Mnie nie do końca się chce skakać jak widzę,że rośliny się rozwijają, a jest wizja przymrozku. Pogoda miła dla nas, ale dla roślin z lekka nie po kolei. Ale w środku się coś budzi, już zaczynam grzebać przy porządkach. Oj dużo tego mam,przycinanie, grabienie, usuwanie starych części roślin.
Wpadłam na działkę na chwilę z ptasim jedzonkiem. Ostatnio mało byłam na działeczce, bo młoda znów załapała przeziębienie i siedzi w domu. Za to Waldek chętnie się przeszedł choć już pod koniec zaczął pod bramką śpiewać pieśń powrotną ;)
Obfociłam sobie trochę mrocznych zakamarków, tego raczej pokazywać nie będę, ale mam już jako taki rzut przy zagospodarowaniu miejsca.
Ptaków nie było jakoś zbytnio, ale nie dziwię się - do Walducha nie chcą się zlatywać.
Jak wchodziłam to z mojego trawnika zerwały się dwie synogarlice (pewnie te stałe). Mewy jak zwykle obserwowały nas z dachu kawałek dalej, a gawrony skrzeczały żebym rzuciła orzechy i szła do domu ;)
Spotkaliśmy też takiego rozkosznego malucha . Ten pogardził ziarnem, w korze drzew znajdywał coś znacznie bardziej smacznego.
Jestem im wdzięczna ,sumiennie oczyszczają mi działkę ze szkodników. Widać , że pracuje też (chyba) sójka, bo pod krzakami leży pełno ślimaczych muszli.
Wchodząc na kompost spotkałam też całkiem sporych rozmiarów myszkę.Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja od razu zaczęłam łapać za aparat. Pewnie bym miała genialne zdjęcie gdybym nie pomyliła paska aparatu z psią smyczą i nie straciła czasu na szamotanie się z tym.
Zajrzałam też do mojego szkieletu szklarni żeby ocenić nasłonecznienie grządek. Jesienią się nacięłam sporo , ale jeszcze jest tego dużo. Ale może coś z tego będzie. Z waszym wsparciem czuję się znacznie pewniejsza w kwesti sadzenia tam pomidorów.
Mnie nie do końca się chce skakać jak widzę,że rośliny się rozwijają, a jest wizja przymrozku. Pogoda miła dla nas, ale dla roślin z lekka nie po kolei. Ale w środku się coś budzi, już zaczynam grzebać przy porządkach. Oj dużo tego mam,przycinanie, grabienie, usuwanie starych części roślin.
Wpadłam na działkę na chwilę z ptasim jedzonkiem. Ostatnio mało byłam na działeczce, bo młoda znów załapała przeziębienie i siedzi w domu. Za to Waldek chętnie się przeszedł choć już pod koniec zaczął pod bramką śpiewać pieśń powrotną ;)
Obfociłam sobie trochę mrocznych zakamarków, tego raczej pokazywać nie będę, ale mam już jako taki rzut przy zagospodarowaniu miejsca.
Ptaków nie było jakoś zbytnio, ale nie dziwię się - do Walducha nie chcą się zlatywać.
Jak wchodziłam to z mojego trawnika zerwały się dwie synogarlice (pewnie te stałe). Mewy jak zwykle obserwowały nas z dachu kawałek dalej, a gawrony skrzeczały żebym rzuciła orzechy i szła do domu ;)
Spotkaliśmy też takiego rozkosznego malucha . Ten pogardził ziarnem, w korze drzew znajdywał coś znacznie bardziej smacznego.
Jestem im wdzięczna ,sumiennie oczyszczają mi działkę ze szkodników. Widać , że pracuje też (chyba) sójka, bo pod krzakami leży pełno ślimaczych muszli.
Wchodząc na kompost spotkałam też całkiem sporych rozmiarów myszkę.Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja od razu zaczęłam łapać za aparat. Pewnie bym miała genialne zdjęcie gdybym nie pomyliła paska aparatu z psią smyczą i nie straciła czasu na szamotanie się z tym.
Zajrzałam też do mojego szkieletu szklarni żeby ocenić nasłonecznienie grządek. Jesienią się nacięłam sporo , ale jeszcze jest tego dużo. Ale może coś z tego będzie. Z waszym wsparciem czuję się znacznie pewniejsza w kwesti sadzenia tam pomidorów.