To wygląda jak ogórecznikFoxowa pisze:Foxowa pisze:
to jest chyba dziewanna... A ja myślałam, że to mi się amarant rozsiał i zasadziłam to w rządek między pomidorami... ;:
Foxowej urosło cz 2
- ullak
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1668
- Od: 10 mar 2015, o 11:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kozienice
Re: Foxowej urosło cz 2
Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Hellou
Nie wiem skąd by mi się ogórecznik wziął, bo w życiu go u siebie nie widziałam. Obstawiam nadal dziewannę, bo tam kiedyś była. Ewentualnie rodzynek brazylijski, ale prawie identyczne siewki miałam na wsi i wyrosła dziewanna.
W sumie mogę jej nie skasować, kwiaty przydadzą się.
Rozpędziłam się do herbatek i nadal robię.
Jak wrażenia? - no fajnie. Od razu mi się zachciewa przeprowadzić do wiejskiej chaty w środku lasu gdzie bym suszyła zioła i robiła różne naturalne cuda. Ogólnie jak zaczynam cokolwiek robić to mi się zachciewa przeprowadzić, bo ta moja kuchnia to jest tak mała klitka, że jeszcze nie zacznę a już mam dośc, ciasno, wszystko spada, nie ma gdzie godnie porozkładać itd... Ale ja uparta jestem, powiedziałam, że zrobię to zrobię.
I podoba mi się.
Suszone liście przepięknie pachną.
Niektóre mi zczerniały już po zerwaniu - wystarczyło je trochę pomiętosić, przepłukać i kilka razy przewrócić jak więdły. Inne są oporne i nawet po przejściu przez maszynkę nie stało się z nimi nic.
Zerwałam ich kilka i zrobiłam sobie takie porównanie.
Bez lilak - liście mieliłam praktycznie od razu, bo stwierdziłam, że mam go dużo i nie zaszkodzi jak coś się nie uda. Zmielił się bardzo ładnie, bez problemu, w drobno. Zapach taki sobie przy mieleniu, takie coś w stylu koszonej trawy. Upchałam do słoika ciasno, ściemniał ale uważam, że mógłby bardziej. Po suszeniu spoko, ciemny, pachnie nieźle, nie potrafię określić czego to zapach, ale raczej "poważny" ,nie kwiatowy ani żaden zawracający w głowie.
Aronia - mielona jako druga i mnie trochę rozczarowała. Liście tragicznie przechodziły przez maszynkę, można powiedzieć , że się tam zablokowały i wyjęłam je zmiażdżone w kawałkach a nie zmielone. Zapach przy mieleniu - cud, migdałowy, bardzo świeży. Totalnie niearoniowy. Pomimo słabego mielenia zbrązowiały wzorcowo. Przy suszeniu druga część obłędu zapachowego, mega miło, całe mieszkanie pachniało migdałami.
Czarna porzeczka - zmieliła się super. W drobno, ale nadal pozostawała dość zielona. Upchałam ciasno w słoik i nadal nie zmieniła koloru. Zapach? Na pewno straciła typowy dla porzeczki czarnej delikatny smród kociego moczu, a zmieniła na coś ciekawego nie nachalnego jak jej pierwotna wersja. Jestem mega ciekawa smaku. Suszenie niestety nie za prosto, mielonka nadal jest ciemnozielona... Może tak ma być.
Róża - wzięłam jej odrobinę, ale z całą szypułką i to był chyba błąd, bo mi nie przeszła przez maszynkę. Ale nic się nie stało, dobrze się zachowała przy pobycie w słoiku, ściemniała na ciemny zieleń i wysuszyła się nieźle. Pachnie miło. Na pewno jeszcze jej zerwę, ale spróbuję już bez łodyżek.
Jabłoń i wiśnia - tych zerwałam malutko, bo mam maleńkie drzewka, więc zrobiłam z nich wspólną mieszankę. Mielenie bardzo spoko, zapach mega przyjemny, po wysuszeniu coś pięknego. Pachną słodko, miło, takim ciasteczkiem. Do tej mieszanki dodałam kilka kawałków skórki cytrynowej i wyszło coś naprawdę mega. Myślę, że to może byc to od czego się uzależnię.
Wysuszyłam też małe truskawki jako dodatek, ale na razie robię osobno bazy, osobno dodatki, a jak już się ogarnę to będę się bawić w mieszanie.
Dzisiaj sobie dozbierałam jeszcze listków. Sporo bzu- żałuję, że nie skorzystałam jak kwitł, bo mnie te kwiaty kuszą. Do tego górę orzecha włoskiego, trochę jeżyny, drugą partię jabłoń-wiśnia i skorzystałam z podgarycznika. Jeśli się uda zrobić smaczną herbatę z podgarycznika to będę w raju.
Do wypróbowania wpisuję sobie na listę liście :
truskawka, poziomka ( może nawet z owocami),
malina, jeżyna - na razie nie chcę ich osłabiać bo kwitną i owocują
winogrona - ścięłam na krótko i dopiero odrasta, ajaj tyle liści zmarnowałam
brzozy - ale to chyba zrobię na wsi, bo tu w Krakowie mam jedną brzózkę która jest marna.
klon - kwiaty i liście
czarny bez - kwiaty i liście. Tu się trochę boję, bo on jedzie niesamowicie, ale spróbuję.
lipa - liście i kwiaty.
do tego większość drzew owocowoch - jak przeczytałam o mirabelce to od razu pomyślałam sobie, że mogłabym użyć tej odmiany fioletowej. Podobno mirabelki mają obłędny smak, trochę cytrynowo.
głóg z kwiatami
pigwowiec - jest mówiona pigwa, ale chyba nie będzie dużej różnicy
dąb? - szukając kiedyś informacji o tym jak można skasować z działki dębowe liście znalazłam przepis na mąkę dębową z żółędzi. Jestem ciekawa czy można wykorzystać liście?
i pewnie coś jeszcze wymyślę. Chcę popróbować hurtem różnych liści, a potem wybiorę to co najbardziej mi smakuje.
Zastanawiam się nad liśćmi i kwiatami jaśminowca? Tu są bardzo różne informacje, bo jest wplątany jaśmin z jaśminowcem. W jednych publikacjach więc polecają, w innych odradzają. Nie chciałabym się zatruć.
No i borówka leśna. Kiedyś zaparzałam młode pędy, więc chyba nie zaszkodzi? A borówek mam tony na działce i mogę je wszystkie ogołocić z listków.
W internecie znalazłam też że może być winobluszcz i trzmielina, ale mam wątpliwości.
Również interesujący jest liliowiec, a nic o nim nie znalazłam. Kwiaty niby jadalne, to i może liście by jakoś się dało ogarnąć?
a z dodatków kwiatowych chcę zrobić płatki suszone :
Chaber
Bratek
Nagietek
stokrotka
koniczyna
dziewanna
macierzanka
nasturcja
akacja
lawenda
róża
i większość kwiatów i owoców tych roślin, które będę używac jako postawy.
Do tego zioła, ale wszystko ma tak owocowe nuty, że chyba przede mną nauka sztuki łączenia. A żeby się tego nauczyć pierw muszę skończyć te wygibasy herbatkowe i zadegustować. Na razie wrzuciłam kapki mojej nuty owocowej (wiśnia- jabłoń z cytrynową skórką) do szklanki i zrobiłam sobie z tego dodatek do wody i jest pyszne. A to dopiero początek, chętnie sprawdzę kolejne, im dziwniejszy zapach tym bardziej mnie intryguje.
Zdjęcia kiedyś tam będą, bo muszą przejść drogę zgrywania. Cos tam zrobiłam, ale ogólnie pojawiła się sąsiadka od jabłoni i zagadałam się z nią. Cieszę się że przyszła
Nie wiem skąd by mi się ogórecznik wziął, bo w życiu go u siebie nie widziałam. Obstawiam nadal dziewannę, bo tam kiedyś była. Ewentualnie rodzynek brazylijski, ale prawie identyczne siewki miałam na wsi i wyrosła dziewanna.
W sumie mogę jej nie skasować, kwiaty przydadzą się.
Rozpędziłam się do herbatek i nadal robię.
Jak wrażenia? - no fajnie. Od razu mi się zachciewa przeprowadzić do wiejskiej chaty w środku lasu gdzie bym suszyła zioła i robiła różne naturalne cuda. Ogólnie jak zaczynam cokolwiek robić to mi się zachciewa przeprowadzić, bo ta moja kuchnia to jest tak mała klitka, że jeszcze nie zacznę a już mam dośc, ciasno, wszystko spada, nie ma gdzie godnie porozkładać itd... Ale ja uparta jestem, powiedziałam, że zrobię to zrobię.
I podoba mi się.
Suszone liście przepięknie pachną.
Niektóre mi zczerniały już po zerwaniu - wystarczyło je trochę pomiętosić, przepłukać i kilka razy przewrócić jak więdły. Inne są oporne i nawet po przejściu przez maszynkę nie stało się z nimi nic.
Zerwałam ich kilka i zrobiłam sobie takie porównanie.
Bez lilak - liście mieliłam praktycznie od razu, bo stwierdziłam, że mam go dużo i nie zaszkodzi jak coś się nie uda. Zmielił się bardzo ładnie, bez problemu, w drobno. Zapach taki sobie przy mieleniu, takie coś w stylu koszonej trawy. Upchałam do słoika ciasno, ściemniał ale uważam, że mógłby bardziej. Po suszeniu spoko, ciemny, pachnie nieźle, nie potrafię określić czego to zapach, ale raczej "poważny" ,nie kwiatowy ani żaden zawracający w głowie.
Aronia - mielona jako druga i mnie trochę rozczarowała. Liście tragicznie przechodziły przez maszynkę, można powiedzieć , że się tam zablokowały i wyjęłam je zmiażdżone w kawałkach a nie zmielone. Zapach przy mieleniu - cud, migdałowy, bardzo świeży. Totalnie niearoniowy. Pomimo słabego mielenia zbrązowiały wzorcowo. Przy suszeniu druga część obłędu zapachowego, mega miło, całe mieszkanie pachniało migdałami.
Czarna porzeczka - zmieliła się super. W drobno, ale nadal pozostawała dość zielona. Upchałam ciasno w słoik i nadal nie zmieniła koloru. Zapach? Na pewno straciła typowy dla porzeczki czarnej delikatny smród kociego moczu, a zmieniła na coś ciekawego nie nachalnego jak jej pierwotna wersja. Jestem mega ciekawa smaku. Suszenie niestety nie za prosto, mielonka nadal jest ciemnozielona... Może tak ma być.
Róża - wzięłam jej odrobinę, ale z całą szypułką i to był chyba błąd, bo mi nie przeszła przez maszynkę. Ale nic się nie stało, dobrze się zachowała przy pobycie w słoiku, ściemniała na ciemny zieleń i wysuszyła się nieźle. Pachnie miło. Na pewno jeszcze jej zerwę, ale spróbuję już bez łodyżek.
Jabłoń i wiśnia - tych zerwałam malutko, bo mam maleńkie drzewka, więc zrobiłam z nich wspólną mieszankę. Mielenie bardzo spoko, zapach mega przyjemny, po wysuszeniu coś pięknego. Pachną słodko, miło, takim ciasteczkiem. Do tej mieszanki dodałam kilka kawałków skórki cytrynowej i wyszło coś naprawdę mega. Myślę, że to może byc to od czego się uzależnię.
Wysuszyłam też małe truskawki jako dodatek, ale na razie robię osobno bazy, osobno dodatki, a jak już się ogarnę to będę się bawić w mieszanie.
Dzisiaj sobie dozbierałam jeszcze listków. Sporo bzu- żałuję, że nie skorzystałam jak kwitł, bo mnie te kwiaty kuszą. Do tego górę orzecha włoskiego, trochę jeżyny, drugą partię jabłoń-wiśnia i skorzystałam z podgarycznika. Jeśli się uda zrobić smaczną herbatę z podgarycznika to będę w raju.
Do wypróbowania wpisuję sobie na listę liście :
truskawka, poziomka ( może nawet z owocami),
malina, jeżyna - na razie nie chcę ich osłabiać bo kwitną i owocują
winogrona - ścięłam na krótko i dopiero odrasta, ajaj tyle liści zmarnowałam
brzozy - ale to chyba zrobię na wsi, bo tu w Krakowie mam jedną brzózkę która jest marna.
klon - kwiaty i liście
czarny bez - kwiaty i liście. Tu się trochę boję, bo on jedzie niesamowicie, ale spróbuję.
lipa - liście i kwiaty.
do tego większość drzew owocowoch - jak przeczytałam o mirabelce to od razu pomyślałam sobie, że mogłabym użyć tej odmiany fioletowej. Podobno mirabelki mają obłędny smak, trochę cytrynowo.
głóg z kwiatami
pigwowiec - jest mówiona pigwa, ale chyba nie będzie dużej różnicy
dąb? - szukając kiedyś informacji o tym jak można skasować z działki dębowe liście znalazłam przepis na mąkę dębową z żółędzi. Jestem ciekawa czy można wykorzystać liście?
i pewnie coś jeszcze wymyślę. Chcę popróbować hurtem różnych liści, a potem wybiorę to co najbardziej mi smakuje.
Zastanawiam się nad liśćmi i kwiatami jaśminowca? Tu są bardzo różne informacje, bo jest wplątany jaśmin z jaśminowcem. W jednych publikacjach więc polecają, w innych odradzają. Nie chciałabym się zatruć.
No i borówka leśna. Kiedyś zaparzałam młode pędy, więc chyba nie zaszkodzi? A borówek mam tony na działce i mogę je wszystkie ogołocić z listków.
W internecie znalazłam też że może być winobluszcz i trzmielina, ale mam wątpliwości.
Również interesujący jest liliowiec, a nic o nim nie znalazłam. Kwiaty niby jadalne, to i może liście by jakoś się dało ogarnąć?
a z dodatków kwiatowych chcę zrobić płatki suszone :
Chaber
Bratek
Nagietek
stokrotka
koniczyna
dziewanna
macierzanka
nasturcja
akacja
lawenda
róża
i większość kwiatów i owoców tych roślin, które będę używac jako postawy.
Do tego zioła, ale wszystko ma tak owocowe nuty, że chyba przede mną nauka sztuki łączenia. A żeby się tego nauczyć pierw muszę skończyć te wygibasy herbatkowe i zadegustować. Na razie wrzuciłam kapki mojej nuty owocowej (wiśnia- jabłoń z cytrynową skórką) do szklanki i zrobiłam sobie z tego dodatek do wody i jest pyszne. A to dopiero początek, chętnie sprawdzę kolejne, im dziwniejszy zapach tym bardziej mnie intryguje.
Zdjęcia kiedyś tam będą, bo muszą przejść drogę zgrywania. Cos tam zrobiłam, ale ogólnie pojawiła się sąsiadka od jabłoni i zagadałam się z nią. Cieszę się że przyszła
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Foxowej urosło cz 2
Koniecznie musiałam zajrzeć, żeby poczytać, jakie herbatki postanowiłaś zrobić i jestem pod wrażeniem
Miło mi, że nie tylko ja robię sobie eksperymenty z herbatkami, fajnie będzie powymieniam się wrażeniami
Miło mi, że nie tylko ja robię sobie eksperymenty z herbatkami, fajnie będzie powymieniam się wrażeniami
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
To pisz Uleńko jak tylko coś odkryjesz, bo ja ciągle szukam. Stworzyłam sobie listę na której mam plany ale znalazłam parę roślin co do których nie jestem pewna i chciałabym mieć potwierdzenie.
Re: Foxowej urosło cz 2
Prawdziwa zielarka z Ciebie , nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że można robić herbatki z tylu roślin. Podziwiam.
Re: Foxowej urosło cz 2
Maju, ależ z Ciebie zielarka!!! Porównanie zapachu liści porzeczki...obłędny. Nie wolałabym na to:)
U mnie... Sylwia
- Marmarelka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 543
- Od: 29 gru 2013, o 10:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Foxowej urosło cz 2
Powiedzieć, że jestem pod wrażeniem to mało powiedzieć
Ja w zeszłym roku robiłam tylko z mięty, ale to co ty zaplanowałaś to istny obłęd
Ja w zeszłym roku robiłam tylko z mięty, ale to co ty zaplanowałaś to istny obłęd
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Dzięki Wam
No to trochę recenzji herbatkowej z racji tego, że większość przetworzyłam i wysuszyłam i już mam spostrzeżenia po degustacji :
Myślę, że można ją fajnie potraktować jako bazę pod herbatkę z dodatkami.
Ja dodałam kwiat czarnego bzu i nie wiem czy to nie był błąd, bo bezsmakowa herbata przybrała smaku ...spalenizny? I to gorzkiej.
Muszę nad tym jeszcze popracować .
Fusy bardzo latają po szklance, nie wiem dlaczego tak śmiesznie. Ogólnie brak jej wytwornego stylu angielskiej herbatki, takie zalane paprochy. Pachnie nawet że spoko, delikatnie, nadal nie wyczuwam "kociego moczu". Jest tam coś ciekawego co sprawia, że nawet jak teraz nie do końca mi wyszło to spróbuję jeszcze raz.
Kolejnym eksperymentem jest ORZECH WŁOSKI.
Oberwałam mojemu tacie tego nieszczęśnego orzecha samosiejkę, młodego, wiec dużo młodych pędów. Bałam się trochę orzecha natomiast zachował się elegancko. Bardzo łatwo się go zmieliło, do tego błyskawicznie ciemnieje przy tym barwiąc ręce. W piekarniku przybiera barwę węgla, dosłownie. Zapach? Zmienia się, ale to dalej orzech. Wcale nie łatwo się suszy, siedzi tam najdłużej ze wszystkich, a po kilku dobrychy godzinach jeszcze mam do niego zastrzeżenia.
Za to smak - fajnie. Konkret, lekka nuta orzecha jest wyczuwalna, ale nie jest jakaś przeważalna. Kolor herbaty suchej jest ciemnoczarny, herbata po zaparzeniu z łyżeczki wychodzi apetycznie ciemna. Smak lekko gorzkawy jest wyczuwalny, ale mi pasuje, smakuje jak mocna herbata. Dobre.
pogadrycznikjuż myślałam, że zostanie moim sprzymierzeńcem, a jednak nie.
Bardzo cięzki w obrobce. Maszynka mi na nim stanęła kilkanaście razy. Pomimo całego dnia leżenia na słońcu nadal jest bardzo soczysty . Jak się mieli to płynie sok, ogólnie nieprzyjemnie, brzydko wygląda, a śmierdzi paskudnie. Suszenie ciężkie... 3 lub 4 dni siedział w piekarce i dopiero wysechł. Nie próbowałam jeszcze jak w smaku, ale trochę się jej boję.
No to trochę recenzji herbatkowej z racji tego, że większość przetworzyłam i wysuszyłam i już mam spostrzeżenia po degustacji :
Niestety smak też. Herbata fajnie wygląda wizualnie, bardzo ładnie po zaparzeniu ciemnieje i w słoiku tez wygląda profesjonalnie, nie ustępuje sklepowej herbacie, ale po pierwszej degustacji nie mam wobec niej żadnych odczuć. Co nie znaczy, że ją muszę skreślić, bo nie muszę.Bez lilak - liście mieliłam praktycznie od razu, bo stwierdziłam, że mam go dużo i nie zaszkodzi jak coś się nie uda. Zmielił się bardzo ładnie, bez problemu, w drobno. Zapach taki sobie przy mieleniu, takie coś w stylu koszonej trawy. Upchałam do słoika ciasno, ściemniał ale uważam, że mógłby bardziej. Po suszeniu spoko, ciemny, pachnie nieźle, nie potrafię określić czego to zapach, ale raczej "poważny" ,nie kwiatowy ani żaden zawracający w głowie.
Myślę, że można ją fajnie potraktować jako bazę pod herbatkę z dodatkami.
Ja dodałam kwiat czarnego bzu i nie wiem czy to nie był błąd, bo bezsmakowa herbata przybrała smaku ...spalenizny? I to gorzkiej.
Muszę nad tym jeszcze popracować .
I herbata zaparzyła się też na zielono. Coś chyba źle zrobiłam...Czarna porzeczka - zmieliła się super. W drobno, ale nadal pozostawała dość zielona. Upchałam ciasno w słoik i nadal nie zmieniła koloru. Zapach? Na pewno straciła typowy dla porzeczki czarnej delikatny smród kociego moczu, a zmieniła na coś ciekawego nie nachalnego jak jej pierwotna wersja. Jestem mega ciekawa smaku. Suszenie niestety nie za prosto, mielonka nadal jest ciemnozielona... Może tak ma być.
Fusy bardzo latają po szklance, nie wiem dlaczego tak śmiesznie. Ogólnie brak jej wytwornego stylu angielskiej herbatki, takie zalane paprochy. Pachnie nawet że spoko, delikatnie, nadal nie wyczuwam "kociego moczu". Jest tam coś ciekawego co sprawia, że nawet jak teraz nie do końca mi wyszło to spróbuję jeszcze raz.
Skosztowana. Zapach jej gdzieś uciekł po suszeniu i przesypaniu do słoika. Herbata delikatnie brązowa, czuć delikatny zapach, ale to już nie jest ten wyraźny migdał co był. Zdecydowanie bardziej podoba mi się forma całych listków w szklance niż takich pływających bobków mielonych. Ogólnie na plus raczej.Aronia - mielona jako druga i mnie trochę rozczarowała. Liście tragicznie przechodziły przez maszynkę, można powiedzieć , że się tam zablokowały i wyjęłam je zmiażdżone w kawałkach a nie zmielone. Zapach przy mieleniu - cud, migdałowy, bardzo świeży. Totalnie niearoniowy. Pomimo słabego mielenia zbrązowiały wzorcowo. Przy suszeniu druga część obłędu zapachowego, mega miło, całe mieszkanie pachniało migdałami.
Kolejnym eksperymentem jest ORZECH WŁOSKI.
Oberwałam mojemu tacie tego nieszczęśnego orzecha samosiejkę, młodego, wiec dużo młodych pędów. Bałam się trochę orzecha natomiast zachował się elegancko. Bardzo łatwo się go zmieliło, do tego błyskawicznie ciemnieje przy tym barwiąc ręce. W piekarniku przybiera barwę węgla, dosłownie. Zapach? Zmienia się, ale to dalej orzech. Wcale nie łatwo się suszy, siedzi tam najdłużej ze wszystkich, a po kilku dobrychy godzinach jeszcze mam do niego zastrzeżenia.
Za to smak - fajnie. Konkret, lekka nuta orzecha jest wyczuwalna, ale nie jest jakaś przeważalna. Kolor herbaty suchej jest ciemnoczarny, herbata po zaparzeniu z łyżeczki wychodzi apetycznie ciemna. Smak lekko gorzkawy jest wyczuwalny, ale mi pasuje, smakuje jak mocna herbata. Dobre.
pogadrycznikjuż myślałam, że zostanie moim sprzymierzeńcem, a jednak nie.
Bardzo cięzki w obrobce. Maszynka mi na nim stanęła kilkanaście razy. Pomimo całego dnia leżenia na słońcu nadal jest bardzo soczysty . Jak się mieli to płynie sok, ogólnie nieprzyjemnie, brzydko wygląda, a śmierdzi paskudnie. Suszenie ciężkie... 3 lub 4 dni siedział w piekarce i dopiero wysechł. Nie próbowałam jeszcze jak w smaku, ale trochę się jej boję.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Foxowej urosło cz 2
A jak długo fermentowałaś i w jakiej temperaturze?Foxowa pisze:I herbata zaparzyła się też na zielono. Coś chyba źle zrobiłam...Czarna porzeczka - zmieliła się super. W drobno, ale nadal pozostawała dość zielona. Upchałam ciasno w słoik i nadal nie zmieniła koloru. Zapach? Na pewno straciła typowy dla porzeczki czarnej delikatny smród kociego moczu, a zmieniła na coś ciekawego nie nachalnego jak jej pierwotna wersja. Jestem mega ciekawa smaku. Suszenie niestety nie za prosto, mielonka nadal jest ciemnozielona... Może tak ma być.
Ja fermentuję co najmniej 3-4 dni i to w cieple, tak ok. 40 stopni C. Trzeba sprawdzać, przemieszać co jakiś czas upchaną zawartość słoika.
Wybiera się moment, gdy zawartość pachnie najintensywniej, (w niektórych wypadkach nawet drażniąco).
Jeśli piszesz, że kolor się nie zmienił, to znaczy, że nie zdążył zajść żaden proces.
Dobrym sposobem, żeby przyspieszyć proces fermentacji, jest zamrożenie zwiędniętych liści.
Po rozmrożeniu i zmieleniu (lub bez mielenia, jak kto woli), proces fermentacji przebiega znacznie szybciej.
W cieple wystarcza czasem nawet już ok 24 godzin.
Suszenie też jest istotne.
Najpierw gorąco, potem zwyczajnie ciepło.
No, chyba, że trzymając w cieple cały czas chcesz przedłużyć proces fermentacji, to oczywiście można i tak.
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
To ja krócej bo 2 lub 3 dni. Znalazłam że 50stopni, a jak się podwiększy temp. to krócej.
Myślisz, że za krótko i to jest efekt? Reszta wyszła spoko. Przynajmniej tak mi się zdaje.
No właśnie to mrożenie mnie interesuje. Skoro z podwiędniętego podgarycznika mi się lała woda to czy nie będzie to zbyt wodniste po rozmrożeniu?
A co do podgarycznika to skosztowałam herbaty i nie jestem przekonana. Daje trochę marchewą. Wszystko byłoby do zniesienia, ale jakoś fakt łączenia tego z chwastem którego nie lubię powoduje obraz na nie.
Myślisz, że za krótko i to jest efekt? Reszta wyszła spoko. Przynajmniej tak mi się zdaje.
No właśnie to mrożenie mnie interesuje. Skoro z podwiędniętego podgarycznika mi się lała woda to czy nie będzie to zbyt wodniste po rozmrożeniu?
A co do podgarycznika to skosztowałam herbaty i nie jestem przekonana. Daje trochę marchewą. Wszystko byłoby do zniesienia, ale jakoś fakt łączenia tego z chwastem którego nie lubię powoduje obraz na nie.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Foxowej urosło cz 2
Trudno trzymać się dokładnie przepisu, najlepiej obserwować, ja robiłam niby z tych samych warunkach, a za każdym razem trwało to inną ilość czasu.
Jednym razem np. kwiaty lilaka fermentowały mi się 4 dni, innym razem, prawie dwukrotnie dłużej.
Niektóre rośliny tracą wilgoć wolniej, trzeba zaczekać, aż naprawdę porządnie podwiędną. Wówczas woda nie powinna kapać.
Ja akurat mroziłam miętę pieprzową i po rozmrożeniu rzeczywiście była wilgotniejsza, niż świeżo zebrana i zwiędnięta, ale ja miałam zapas zamrożonej bez zwiędnięcia i przydała mi się akurat taka do nawilżenia mieszanki na herbatę, bo liście podsuszyłam za mocno i maszynka do mielenia mi się zacinała. Dodawanie na zmianę porcji wilgotniejszej mięty ułatwiło mi pracę, a później ułatwiło fermentację, bo za suchy produkt - nie będzie fermentował.
Jednym razem np. kwiaty lilaka fermentowały mi się 4 dni, innym razem, prawie dwukrotnie dłużej.
Niektóre rośliny tracą wilgoć wolniej, trzeba zaczekać, aż naprawdę porządnie podwiędną. Wówczas woda nie powinna kapać.
Ja akurat mroziłam miętę pieprzową i po rozmrożeniu rzeczywiście była wilgotniejsza, niż świeżo zebrana i zwiędnięta, ale ja miałam zapas zamrożonej bez zwiędnięcia i przydała mi się akurat taka do nawilżenia mieszanki na herbatę, bo liście podsuszyłam za mocno i maszynka do mielenia mi się zacinała. Dodawanie na zmianę porcji wilgotniejszej mięty ułatwiło mi pracę, a później ułatwiło fermentację, bo za suchy produkt - nie będzie fermentował.
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło cz 2
Hej ho kielichy wznieście
Taki piękny kieliszeczek wykopałam spod ziemi. Jest naprawdę ładny
I pierwszy raz wykopałam szkło w całości. Kilka razy znalazłam piekny wazon czy ozdobny talerz ale zawsze w kawałkach. Kto wie, może wykopię kiedyś drogocenną zastawę
Działka kwitnie i... przekwita.
Bardzo szybko niestety.
W warzywkach gorzej... ślimaki działają. Włamały mi się do mojego ofoliowania i zjadły kilka sałat..
Straciłam 2 cukinie i kilka papryk.
Taki piękny kieliszeczek wykopałam spod ziemi. Jest naprawdę ładny
I pierwszy raz wykopałam szkło w całości. Kilka razy znalazłam piekny wazon czy ozdobny talerz ale zawsze w kawałkach. Kto wie, może wykopię kiedyś drogocenną zastawę
Działka kwitnie i... przekwita.
Bardzo szybko niestety.
W warzywkach gorzej... ślimaki działają. Włamały mi się do mojego ofoliowania i zjadły kilka sałat..
Straciłam 2 cukinie i kilka papryk.
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16586
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Foxowej urosło cz 2
Majeczko, nie będę się wymądrzać na temat Twoich dziwnych herbatek, bo ja uznaję tylko Cejlońską czarną i ewentualnie miętową, a M wyłącznie zieloną. Dzięki temu nie muszę eksperymentować i dobrze mi z tym.
A działeczka kwitnąca i w tym temacie mogę coś napisać. Mianowicie widzę pięknie kwitnące pełne aromatu piwonie, goździki, irysy, bodziszki, dziewanny różowe, i czosnki.
Ślimaki i u mnie szalały, ale już wypowiedziałam im zdecydowaną wojnę, bo nie miałabym ani sałaty, ani fasolki, a nawet ogórków, nie mówiąc o tym, czego nigdy bym się nie spodziewała, mianowicie zaczęły podżerać nawet bazylię.
Milej niedzieli, Majeczko i udanych pseudoherbacianych eksperymentów.
A działeczka kwitnąca i w tym temacie mogę coś napisać. Mianowicie widzę pięknie kwitnące pełne aromatu piwonie, goździki, irysy, bodziszki, dziewanny różowe, i czosnki.
Ślimaki i u mnie szalały, ale już wypowiedziałam im zdecydowaną wojnę, bo nie miałabym ani sałaty, ani fasolki, a nawet ogórków, nie mówiąc o tym, czego nigdy bym się nie spodziewała, mianowicie zaczęły podżerać nawet bazylię.
Milej niedzieli, Majeczko i udanych pseudoherbacianych eksperymentów.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.