Bylinowo-różany ogród u Minnie
- inka52
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2169
- Od: 5 lis 2009, o 11:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Legnica - Dolny śląsk
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witaj Aniu , również i ja jak zobaczyłam w nazwie wątku róże - musiałam zajrzeć , i zobaczyłam piękny ogród nie tylko z różami , ale i z irysami , które też lubię /kiedyś miałam ich dużo -róże zajęły miejsce/ staram się teraz kupować znów , po parę sztuk .
Ale wracając do róż mam podobne spostrzeżenia co do niektórych odmian np. Charles de Nervaux również u mnie rośnie tak ,ze jeszcze do tej pory nie zrobiłam mu porządnego zdjęcia , ale jeszcze poczekam , gdyż widziałam w innych ogrodach jak pięknie kwitł , dam mu jeszcze czas, jeśli chodzi o Emiliena G. wiatr mi złamał całą koronę krzewu , został , tylko przy ziemi , pięknie odbił i po roku znów kwitł "zarówką"
Masz dużo róż , będę często Twój ogród odwiedzać.Pozdrawiam
Ale wracając do róż mam podobne spostrzeżenia co do niektórych odmian np. Charles de Nervaux również u mnie rośnie tak ,ze jeszcze do tej pory nie zrobiłam mu porządnego zdjęcia , ale jeszcze poczekam , gdyż widziałam w innych ogrodach jak pięknie kwitł , dam mu jeszcze czas, jeśli chodzi o Emiliena G. wiatr mi złamał całą koronę krzewu , został , tylko przy ziemi , pięknie odbił i po roku znów kwitł "zarówką"
Masz dużo róż , będę często Twój ogród odwiedzać.Pozdrawiam
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Trafiłam do kolejnego różanego królestwa Królestwo zresztą nie tylko różane, piękne masz również irysy i lilie. Ale różyczki rosną na Twoich rabatach zachwycająco. Prawie czuję ich zapach. Co za kwiaty, sam czar Są jak wyjęte z katalogu. Kuszą mnie w Twoim tytule także byliny, wszak bez nich nie ma ogrodu.
Trzeci sezon dla moich różyczek przypadł w bardzo złym okresie, był to rok ubiegły. Gdybym miała się nim sugerować, to musiałabym się chyba pozbyć większości z nich. Kwitły bardzo późno i właściwie tylko raz. Ale wybaczam im to, bo lało praktycznie cały sezon. Muszę dać im więcej niż trzy sezony. Pozdrawiam
Trzeci sezon dla moich różyczek przypadł w bardzo złym okresie, był to rok ubiegły. Gdybym miała się nim sugerować, to musiałabym się chyba pozbyć większości z nich. Kwitły bardzo późno i właściwie tylko raz. Ale wybaczam im to, bo lało praktycznie cały sezon. Muszę dać im więcej niż trzy sezony. Pozdrawiam
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam wszystkich gości Za oknem cienka biała pierzynka, rabatki przysypane śpią w najlepsze. Zaczynam powoli odliczanie dni do wiosny. To chyba najgorszy moment w roku, kiedy człowiek zmęczony jest już krótkim dniem, brakiem słońca i depresyjną pogodą do granic możliwości. Zbliża się już jednak powoli okres radosnego wyczekiwania. Przynajmniej ja, kiedy tylko poczuję kilka ciepłych promieni na twarzy, od razu odzyskuję cały wigor. Zawsze powtarzam, że działam na bateryjki słoneczne
Róż tej wiosny nie będę zamawiała, powiedziałam już pas. Jesienią posadziłam 33 nowe róże. Jeżeli wszystko co posadzone ruszy wiosną, to mój stan posiadania zamknie się póki co na 76 sztukach. Więcej nie planuję póki co sadzić, bo i miejsca już nie ma. Smutno mi trochę, że nie ma wybierania z wypiekami na twarzy w ofertach szkółek, ale nadrobię jeszcze liliami, na pewno kupię jeszcze jakieś byliny, a może i wpadnie w ręce jakaś ładna dalia?
Dorotko, Salamanca była najobficiej kwitnącą lilią posadzoną w zeszłym roku. Bardzo polecam, na zdjęciach tego nie widać, ale płatki błyszczą, jakby były zrobione z atłasu.
Tu jeszcze jedno zdjęcie:
Witaj Teresko, w takim razie życzę Ci, aby w tym roku Twój Charles był zachwycający i wykorzystał daną mu szansę Oby i mój krzaczek Emilien Guillot pokazał na co go stać, bardzo mi się ta różyczka spodobała. Iryski kocham i będę propagować gdzie się da
Iwonko, również Ciebie serdecznie witam, moje różyczki w większości również liczą sobe trzy lata. No i ubiegły rok też był u mnie kiepski, bo drugim kwitnieniem nie udało mi się nacieszyć. Choć w większości posadziłam odmiany odporne na deszcz, to takiej ilości prawie żadna nie dała rady wytrzymać. Miejmy nadzieję, że ten nadchodzący sezon będzie dla różyczek i innych roślinek pomyślny
W moich letnich wspominkach jestem wciąż na lipcu, mało pokazuję tytułowych bylinek, więc pora to nadrobić.
W kolejnym wpisie będzie następna porcja róż
Róż tej wiosny nie będę zamawiała, powiedziałam już pas. Jesienią posadziłam 33 nowe róże. Jeżeli wszystko co posadzone ruszy wiosną, to mój stan posiadania zamknie się póki co na 76 sztukach. Więcej nie planuję póki co sadzić, bo i miejsca już nie ma. Smutno mi trochę, że nie ma wybierania z wypiekami na twarzy w ofertach szkółek, ale nadrobię jeszcze liliami, na pewno kupię jeszcze jakieś byliny, a może i wpadnie w ręce jakaś ładna dalia?
Dorotko, Salamanca była najobficiej kwitnącą lilią posadzoną w zeszłym roku. Bardzo polecam, na zdjęciach tego nie widać, ale płatki błyszczą, jakby były zrobione z atłasu.
Tu jeszcze jedno zdjęcie:
Witaj Teresko, w takim razie życzę Ci, aby w tym roku Twój Charles był zachwycający i wykorzystał daną mu szansę Oby i mój krzaczek Emilien Guillot pokazał na co go stać, bardzo mi się ta różyczka spodobała. Iryski kocham i będę propagować gdzie się da
Iwonko, również Ciebie serdecznie witam, moje różyczki w większości również liczą sobe trzy lata. No i ubiegły rok też był u mnie kiepski, bo drugim kwitnieniem nie udało mi się nacieszyć. Choć w większości posadziłam odmiany odporne na deszcz, to takiej ilości prawie żadna nie dała rady wytrzymać. Miejmy nadzieję, że ten nadchodzący sezon będzie dla różyczek i innych roślinek pomyślny
W moich letnich wspominkach jestem wciąż na lipcu, mało pokazuję tytułowych bylinek, więc pora to nadrobić.
W kolejnym wpisie będzie następna porcja róż
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
- kasia100780
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3148
- Od: 31 lip 2014, o 16:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witaj Aniu
Piękny masz ogród Będę stałym gościem
Piękny masz ogród Będę stałym gościem
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Dziś rano słoneczko zajrzało, przez okna, ale niestety szybko schowało się za chmury. Z niepokojem śledziłam długoterminowe prognozy, bo w najbliższych dniach miało być w dzień -8, a w nocy -11, a to już najwyższy czas, by usypać kopczyki. W międzyczasie miał spaść śnieg, więc mocno się zastanawiałam co robić, bo teoretycznie nie ma co czekać. Problem tylko w tym, że moich dwóch synusiów siedzących z przeziębieniem w domu, skutecznie mnie zaraziło i upierdliwe zapalenie zatok powstrzymało moje zapędy. Boję się rozłożyć na amen, bo nie mam nikogo do pomocy. Pan mąż za granicą... Przed chwilą odświeżyłam stronę i prognoza już się zmieniła Póki co, śpię spokojnie
O starsze róże się tak nie boję, jednak spora część róż posadzonych jesienią była sadzona z doniczek, a tych nie zabezpieczyłam żadnym kopczykiem, jedynie te z gołym korzeniem dostały kołderkę. Zobaczymy, ile mnie prognozy jeszcze potrzymają w napięciu
Witaj Kasiu Dziękuję i zapraszam, wszyscy goście mile widziani
Zapraszam na dalszy ciąg przeglądu różanego
Burgund - ciemnobordowa piękność, duże, napakowane i trwałe kwiaty. Typowo jak na wielkokwiatową, kwitła zazwyczaj po jednym kwiecie na każdym pędzie. Wiosną miała trudny start, bo każdy wypuszczany nowy pęd został błyskawicznie zjadany przez ślimaki, które wyjątkowo tylko w niej gustowały spośród wszystkich róż Latem dobrał się do niej z kolei przędziorek, który również najbardziej zagustował właśnie w niej. Ciężkie miała więc życie, a na koniec rosnąca obok koleżanka sprzedała jej plamistość. Niestety, straciła prawie wszystkie listki, ale piękne kwiaty, zapach i za wolę życia i walki dostanie ode mnie szansę.
Jalitah - wielkokwiatowa róża o trudnym do określenia kolorze. Coś pomiędzy kremem, żółtym, seledynem a morelą, z delikatnym rumieńcem na końcach płatków. Nie potrzebuje specjalnych rekomendacji, na forum nie brakuje pochwał pod jej adresem. Ładnie się krzewi i chętnie kwitnie, u mnie zazwyczaj po kilka w bukieciku na każdej gałązce. Kwiatuszki bardzo trwałe i odporne, rzadko kiedy ukazują środek. Kielichowy układ kwiatu powoduje, że zbiera się w nich woda jak w miseczce, więc po większym deszczu warto tą wodę wytrząsnąć, inaczej kwiat będzie gnić u nasady. W drugim roku, bardzo suchym u mnie, nieznacznie złapała mączniaka, obcięłam więc zaatakowane końce pędów i było ok. W 2017 z kolei podłapała nieco plamistość od rosnącej obok i kompletnie łysej Flamingo, ale oberwałam tylko kilka chorych listków.
Soeur Emmanuelle, czyli Dieter Müller to róża zajmująca miejsce w piątce najlepszych róż w moim ogrodzie. Absolutna piękność, ogromny wigor, mnóstwo kwiatów i zapach - nietypowy trochę jak na różę. Kojarzy mi się z czymś korzennym, ziołowym...?
Dopiero w ostatnim sezonie złapała kilka plamek pod koniec jesieni. To i tak cud, bo obok rosła golutka Lacre, która zachorowała jako jedna z pierwszych.
Jedyną jej wadą są stosunkowo nietrwałe kwiaty, trzymają się około 2 dni. Jest ich jednak całe mnóstwo, bardzo długo i wytrwale kwitnie.
Candlelight - zawitała do mojego ogrodu dopiero w zeszłym roku, a już podbiła moje serce. Na razie jeszcze słaba i delikatna, czekam, co pokaże w tym roku. Dosyć odporne kwiatuszki. Rosła pomiędzy dwiema łysymi różami i nie miała ani jednego listka z plamką.
Johann Strauss - nie wiem, co ta róża w sobie ma, ale dałam jej szansę. Kwiaty nie są tak wypchane płatkami jak najbardziej lubię, ale są duże i widać je z daleka, jak błyszczą na tle ciemnych liści. W pełnym rozkwicie pokazuje oczko. Kwitła od czerwca do jesieni i nie było dnia, żeby była bez żadnego kwiatu. Tylko jej uroda i wigor uchroniły ją przed eksterminacją, ponieważ rozchorowała się na plamistość jako jedna z pierwszych. Choroba rozwijała się do tego stopnia, że mimo systematycznego obrywania wszystkich poplamionych liści, każde nowo wypuszczone zostawały na nowo zaatakowane. W tym roku zostanie obcięta na 1-2 oczka, to będzie jej ostatnia szansa.
Na koniec te, które zostały z ogródka wyproszone:
Lacre - gdyby tylko nie zaraziła wszystkiego co rosło wokół albo chociaż miała kwiaty, które chwyciłyby mnie za serce, dostałaby warunek. Była jednak całkiem łysa, a wszystkie liście, które usiłowała wypuścić do samej jesieni, były również zainfekowane, kwiaty natomiast choć ładne, to atrakcyjne tylko przez krótki czas, gdy rozkwitły już całkiem, to zamiast zdobić - szpeciły. Z seledynowo-porcelanowo-różowych kwiaty robiły się jak ulubiona bluzka po kilkunastu praniach - brudnoróżowe i po prostu brzydkie. Ten fakt przesądził o eksmisji, choć wykopywałam ją z pewną dozą żalu i wątpliwości.
Tutaj w najładniejszym momencie, gdy pąki jeszcze nie rozwinęły się całkowicie.
Nostalgie - dostałam marną sadzonkę, która w poprzednim i ostatnim sezonie zakwitła po równo dwoma kwiatuszkami. Chociaż pierwszego dnia jeszcze ładne, kiedy środeczek jest jeszcze biały, kolejnego, gdy złapie słoneczko, zmienia się w bliżej nieokreślony brudny, czerwony róż. Jak większość koleżanek, złapała kilka plamek, a sezon wcześniej, jako jedna z nielicznych, mączniaka. Trudno jednak oceniać ją pod względem zdrowotności, ponieważ od początku była wątłym krzaczkiem. Reasumując, z ulgą się jej pozbyłam.
Flamingo - kolejna z tych mocno porażonych, łysych do samego końca sezonu. Kupiłam ją w doniczce pod wpływem impulsu z pięknie wyglądającymi pączkami, jednak po rozwinięciu okazało się, że nie takie one już piękne. Słabo wypełnione kwiaty, przekwitając zmieniały się w brzydkie, potargane szmatki w piegi od deszczu. Jednak póki zdrowo rosła, miała zapewnione miejsce. W tym roku, ostatecznie się z nią pożegnałam bez większego sentymentu, choć kolor kwiatów był piękny, widoczny z daleka.
O starsze róże się tak nie boję, jednak spora część róż posadzonych jesienią była sadzona z doniczek, a tych nie zabezpieczyłam żadnym kopczykiem, jedynie te z gołym korzeniem dostały kołderkę. Zobaczymy, ile mnie prognozy jeszcze potrzymają w napięciu
Witaj Kasiu Dziękuję i zapraszam, wszyscy goście mile widziani
Zapraszam na dalszy ciąg przeglądu różanego
Burgund - ciemnobordowa piękność, duże, napakowane i trwałe kwiaty. Typowo jak na wielkokwiatową, kwitła zazwyczaj po jednym kwiecie na każdym pędzie. Wiosną miała trudny start, bo każdy wypuszczany nowy pęd został błyskawicznie zjadany przez ślimaki, które wyjątkowo tylko w niej gustowały spośród wszystkich róż Latem dobrał się do niej z kolei przędziorek, który również najbardziej zagustował właśnie w niej. Ciężkie miała więc życie, a na koniec rosnąca obok koleżanka sprzedała jej plamistość. Niestety, straciła prawie wszystkie listki, ale piękne kwiaty, zapach i za wolę życia i walki dostanie ode mnie szansę.
Jalitah - wielkokwiatowa róża o trudnym do określenia kolorze. Coś pomiędzy kremem, żółtym, seledynem a morelą, z delikatnym rumieńcem na końcach płatków. Nie potrzebuje specjalnych rekomendacji, na forum nie brakuje pochwał pod jej adresem. Ładnie się krzewi i chętnie kwitnie, u mnie zazwyczaj po kilka w bukieciku na każdej gałązce. Kwiatuszki bardzo trwałe i odporne, rzadko kiedy ukazują środek. Kielichowy układ kwiatu powoduje, że zbiera się w nich woda jak w miseczce, więc po większym deszczu warto tą wodę wytrząsnąć, inaczej kwiat będzie gnić u nasady. W drugim roku, bardzo suchym u mnie, nieznacznie złapała mączniaka, obcięłam więc zaatakowane końce pędów i było ok. W 2017 z kolei podłapała nieco plamistość od rosnącej obok i kompletnie łysej Flamingo, ale oberwałam tylko kilka chorych listków.
Soeur Emmanuelle, czyli Dieter Müller to róża zajmująca miejsce w piątce najlepszych róż w moim ogrodzie. Absolutna piękność, ogromny wigor, mnóstwo kwiatów i zapach - nietypowy trochę jak na różę. Kojarzy mi się z czymś korzennym, ziołowym...?
Dopiero w ostatnim sezonie złapała kilka plamek pod koniec jesieni. To i tak cud, bo obok rosła golutka Lacre, która zachorowała jako jedna z pierwszych.
Jedyną jej wadą są stosunkowo nietrwałe kwiaty, trzymają się około 2 dni. Jest ich jednak całe mnóstwo, bardzo długo i wytrwale kwitnie.
Candlelight - zawitała do mojego ogrodu dopiero w zeszłym roku, a już podbiła moje serce. Na razie jeszcze słaba i delikatna, czekam, co pokaże w tym roku. Dosyć odporne kwiatuszki. Rosła pomiędzy dwiema łysymi różami i nie miała ani jednego listka z plamką.
Johann Strauss - nie wiem, co ta róża w sobie ma, ale dałam jej szansę. Kwiaty nie są tak wypchane płatkami jak najbardziej lubię, ale są duże i widać je z daleka, jak błyszczą na tle ciemnych liści. W pełnym rozkwicie pokazuje oczko. Kwitła od czerwca do jesieni i nie było dnia, żeby była bez żadnego kwiatu. Tylko jej uroda i wigor uchroniły ją przed eksterminacją, ponieważ rozchorowała się na plamistość jako jedna z pierwszych. Choroba rozwijała się do tego stopnia, że mimo systematycznego obrywania wszystkich poplamionych liści, każde nowo wypuszczone zostawały na nowo zaatakowane. W tym roku zostanie obcięta na 1-2 oczka, to będzie jej ostatnia szansa.
Na koniec te, które zostały z ogródka wyproszone:
Lacre - gdyby tylko nie zaraziła wszystkiego co rosło wokół albo chociaż miała kwiaty, które chwyciłyby mnie za serce, dostałaby warunek. Była jednak całkiem łysa, a wszystkie liście, które usiłowała wypuścić do samej jesieni, były również zainfekowane, kwiaty natomiast choć ładne, to atrakcyjne tylko przez krótki czas, gdy rozkwitły już całkiem, to zamiast zdobić - szpeciły. Z seledynowo-porcelanowo-różowych kwiaty robiły się jak ulubiona bluzka po kilkunastu praniach - brudnoróżowe i po prostu brzydkie. Ten fakt przesądził o eksmisji, choć wykopywałam ją z pewną dozą żalu i wątpliwości.
Tutaj w najładniejszym momencie, gdy pąki jeszcze nie rozwinęły się całkowicie.
Nostalgie - dostałam marną sadzonkę, która w poprzednim i ostatnim sezonie zakwitła po równo dwoma kwiatuszkami. Chociaż pierwszego dnia jeszcze ładne, kiedy środeczek jest jeszcze biały, kolejnego, gdy złapie słoneczko, zmienia się w bliżej nieokreślony brudny, czerwony róż. Jak większość koleżanek, złapała kilka plamek, a sezon wcześniej, jako jedna z nielicznych, mączniaka. Trudno jednak oceniać ją pod względem zdrowotności, ponieważ od początku była wątłym krzaczkiem. Reasumując, z ulgą się jej pozbyłam.
Flamingo - kolejna z tych mocno porażonych, łysych do samego końca sezonu. Kupiłam ją w doniczce pod wpływem impulsu z pięknie wyglądającymi pączkami, jednak po rozwinięciu okazało się, że nie takie one już piękne. Słabo wypełnione kwiaty, przekwitając zmieniały się w brzydkie, potargane szmatki w piegi od deszczu. Jednak póki zdrowo rosła, miała zapewnione miejsce. W tym roku, ostatecznie się z nią pożegnałam bez większego sentymentu, choć kolor kwiatów był piękny, widoczny z daleka.
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Trzy pierwsze z wymienionych róż mam u siebie. Jalitah niestety aż tak pięknie nie kwitła. W pierwszym roku była cudna, ale w ubiegłym roku poradziła sobie dużo gorzej. Jednak w dalszym ciągu ją uwielbiam, mam nadzieję, że miała tylko gorszy sezon Dieter Müller kwitła u mnie po raz pierwszy i mimo, że nie miała jeszcze tak wielu kwiatów jak Twoja, to również rzuciła mnie na kolana I na koniec Candlelight, pięknie kwitnąca od pierwszego sezonu i absolutnie zdrowa. Szkoda, że Flamingo się nie sprawdziła, bo kwiaty ma zupełnie w moim stylu.
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Na zakończenie, aby nie było tylko o samych różach, kilka liliowców:
By Myself
Always Afternoon
Frosted Vintage Ruffles
Seal of Approval
Strawberry Candy
Canadian Border Patrol
By Myself
Always Afternoon
Frosted Vintage Ruffles
Seal of Approval
Strawberry Candy
Canadian Border Patrol
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Śliczne irysy i piękne róże. Irysy często rozsadzasz? Róże takie zdrowe.Pogratulować.
Do końca wszystkiego nie obejrzałam ponieważ najpierw chciałam wpisać pochwały,a teraz przejrzę cały wątek.
Do końca wszystkiego nie obejrzałam ponieważ najpierw chciałam wpisać pochwały,a teraz przejrzę cały wątek.
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Iwonko, bardzo mi miło, że zaglądasz Bardzo się cieszę, że mogę dyskutować o roślinach przynajmniej wirtualnie, bo niestety, wśród znajomych i rodziny nikt nie podziela mojej chorobliwej manii Tutaj czuję się jak w domu, wśród ludzi równie zakręconych jak ja
Dieter u mnie szaleje od drugiego roku, więc jest wielce prawdopodobne, że Twój w tym roku pokaże na co go stać. A stać go na wiele i tego Ci życzę Jalitah została jesienią przesadzona, zobaczymy, czy się na mnie nie obrazi , a Candlelight baardzo bym chciała, by zachwyciła mnie tak jak Twoja.
Do popisania!
Dieter u mnie szaleje od drugiego roku, więc jest wielce prawdopodobne, że Twój w tym roku pokaże na co go stać. A stać go na wiele i tego Ci życzę Jalitah została jesienią przesadzona, zobaczymy, czy się na mnie nie obrazi , a Candlelight baardzo bym chciała, by zachwyciła mnie tak jak Twoja.
Do popisania!
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Ach, kolejny gość, witaj Danusiu!
Iryski w większości to młodziaczki, sadzone późnym latem 2016. Jeszcze nawet nie wszystkie kwitły. W tym roku pierwsze rozsadzałam po 3 latach uprawy, te bardzo szybko rosły i już trochę ciasno miały, ale to takie trochę starsze odmiany. Te nowsze nie przyrastają podobno tak szybko. Zobaczymy, jak będzie w praktyce
Co do zdrowotności róż, to doczytasz, że na jednej rabatce też nie było z tym za dobrze, ale trzeba mieć nadzieję, że w tym roku lato będzie dla różyczek łaskawsze
Co uprawiasz Danusiu u siebie? Nie masz swojego wątku, więc nie mogę u Ciebie pospacerować. Wnioskuję, że też lubisz irysy i róże
Iryski w większości to młodziaczki, sadzone późnym latem 2016. Jeszcze nawet nie wszystkie kwitły. W tym roku pierwsze rozsadzałam po 3 latach uprawy, te bardzo szybko rosły i już trochę ciasno miały, ale to takie trochę starsze odmiany. Te nowsze nie przyrastają podobno tak szybko. Zobaczymy, jak będzie w praktyce
Co do zdrowotności róż, to doczytasz, że na jednej rabatce też nie było z tym za dobrze, ale trzeba mieć nadzieję, że w tym roku lato będzie dla różyczek łaskawsze
Co uprawiasz Danusiu u siebie? Nie masz swojego wątku, więc nie mogę u Ciebie pospacerować. Wnioskuję, że też lubisz irysy i róże
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
- tulipanka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 5993
- Od: 20 kwie 2007, o 12:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Aniu, obłędne masz lilie Uwielbiam je bardzo
Dieter Müller - nie raz się przymierzałam do tej róży, ale ostatecznie nigdy nie kupiłam a teraz po twoim opisie i zdjęciach zaczynam żałować że nie mam.
Dobrze, że piszesz też o słabych różach. U mnie Nostalgia rośnie jak szalona, ale ... nie podobają mi się jej kwiaty. Nie mam jednak serca jej wyrzucać, bo podoba się moim dzieciom i wielu odwiedzającym osobom
Daliom zawsze mówiłam nie, przez to coroczne sadzenie i przechowywanie bulw, jednak gdy oglądam na forum różne piękności to zaczyna coś we mnie pękać
Dieter Müller - nie raz się przymierzałam do tej róży, ale ostatecznie nigdy nie kupiłam a teraz po twoim opisie i zdjęciach zaczynam żałować że nie mam.
Dobrze, że piszesz też o słabych różach. U mnie Nostalgia rośnie jak szalona, ale ... nie podobają mi się jej kwiaty. Nie mam jednak serca jej wyrzucać, bo podoba się moim dzieciom i wielu odwiedzającym osobom
Daliom zawsze mówiłam nie, przez to coroczne sadzenie i przechowywanie bulw, jednak gdy oglądam na forum różne piękności to zaczyna coś we mnie pękać
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Nie mam swojego wątku,tak się doczepiam do innych. Prawda jest taka,że sama uprawiam 3-arową działkę w ROD.(mąż nie lubi),może
i dobrze bo sama decyduję o wszystkim.
Mam róże,trochę lilii,irysy,liliowce które kupowałam i sama rozmnażałam z nasion.Trochę też bawiłam się w zapylanie.Liliowce tak się porozrastały,że boję się je ruszać bo musiałabym nimi obsadzić całą działkę.Mam też różne inne kwiatki.
Nie umiem zakładać wątku,ale myślę,że nie miała bym latem czasu.Na działkę jeżdżę miejskim autobusem.Mam dobrze gdyż wysiadam pod
samym ogrodem.
i dobrze bo sama decyduję o wszystkim.
Mam róże,trochę lilii,irysy,liliowce które kupowałam i sama rozmnażałam z nasion.Trochę też bawiłam się w zapylanie.Liliowce tak się porozrastały,że boję się je ruszać bo musiałabym nimi obsadzić całą działkę.Mam też różne inne kwiatki.
Nie umiem zakładać wątku,ale myślę,że nie miała bym latem czasu.Na działkę jeżdżę miejskim autobusem.Mam dobrze gdyż wysiadam pod
samym ogrodem.
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam zimowo
Tej zimy co prawda tyle, co kot napłakał, ale nawet i ta ilość śniegu nie bardzo mi w smak. Z dwojga złego, wolę jednak zimę teraz, niż miałaby przyjść w kwietniu W ostatnich latach jakoś ta wiosna nigdy nie mogła dotrzeć na czas. W innych wątkach widzę, że cebulowe już wychylają główki, moje póki co grzecznie siedzą jeszcze w ziemi. Ciekawa jestem, jak to będzie w tym roku z wiosną. Nie ukrywam, że jestem już lekko zniecierpliwiona tą burą pogodą, a przecież do wiosny jeszcze sporo czekania.
Danusiu, musi Twoja działeczka bardzo ciekawie się prezentować, a gust masz podobny do mojego
Muszą być badzo ciekawe takie eksperymenty z krzyżowaniem liliowców Mój mąż pracuje za granicą, więc w domu jest gościem, a nawet gdy jest, woli grillować i podziwiać widoki Nie mam mu za złe, przeciwnie, nie lubię, kiedy ktoś mi wchodzi w paradę, czy to w kuchni, czy w ogrodzie. Dla mnie zresztą prace w ogródku to miła forma spędzania czasu, a i dodatkowa porcja ruchu Może kiedyś otworzysz furteczkę do swojego wątku? Ja długo się za to zabierałam, bo też krucho z czasem było...
Wiolu, gdyby Nostalgie była tak pięknym krzewem, jakie widuję u innych, to z pewnością by u mnie została. Większa ilość kwiatów sprawia oszałamiające wrażenie. Takie pierdki jak u mnie, to niestety nyndza. Dieterka polecam w 100% Tylko zarezerwuj mu troszkę miejsca, jeżeli kiedyś się zdecydujesz
Dziś na szybko wklejam tylko ostatnie liliowce i tym samym kończę lipcowe widoki w moim ogródeczku
Martina Verhaert
Ten koleżka wyjątkowo gustował w moich liliowcach, całkiem sporo ich zjadł
Forestlake Ragamuffin
Macbeth
Court Magican
Arctic Snow
Court Magican, El Desperado i Amethyst Jewel
Tej zimy co prawda tyle, co kot napłakał, ale nawet i ta ilość śniegu nie bardzo mi w smak. Z dwojga złego, wolę jednak zimę teraz, niż miałaby przyjść w kwietniu W ostatnich latach jakoś ta wiosna nigdy nie mogła dotrzeć na czas. W innych wątkach widzę, że cebulowe już wychylają główki, moje póki co grzecznie siedzą jeszcze w ziemi. Ciekawa jestem, jak to będzie w tym roku z wiosną. Nie ukrywam, że jestem już lekko zniecierpliwiona tą burą pogodą, a przecież do wiosny jeszcze sporo czekania.
Danusiu, musi Twoja działeczka bardzo ciekawie się prezentować, a gust masz podobny do mojego
Muszą być badzo ciekawe takie eksperymenty z krzyżowaniem liliowców Mój mąż pracuje za granicą, więc w domu jest gościem, a nawet gdy jest, woli grillować i podziwiać widoki Nie mam mu za złe, przeciwnie, nie lubię, kiedy ktoś mi wchodzi w paradę, czy to w kuchni, czy w ogrodzie. Dla mnie zresztą prace w ogródku to miła forma spędzania czasu, a i dodatkowa porcja ruchu Może kiedyś otworzysz furteczkę do swojego wątku? Ja długo się za to zabierałam, bo też krucho z czasem było...
Wiolu, gdyby Nostalgie była tak pięknym krzewem, jakie widuję u innych, to z pewnością by u mnie została. Większa ilość kwiatów sprawia oszałamiające wrażenie. Takie pierdki jak u mnie, to niestety nyndza. Dieterka polecam w 100% Tylko zarezerwuj mu troszkę miejsca, jeżeli kiedyś się zdecydujesz
Dziś na szybko wklejam tylko ostatnie liliowce i tym samym kończę lipcowe widoki w moim ogródeczku
Martina Verhaert
Ten koleżka wyjątkowo gustował w moich liliowcach, całkiem sporo ich zjadł
Forestlake Ragamuffin
Macbeth
Court Magican
Arctic Snow
Court Magican, El Desperado i Amethyst Jewel
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie