Bylinowo-różany ogród u Minnie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Masz piękny ogródek,uporządkowany a u mnie miszmasz.Muszę twój ogródek pokazać dla syna,żeby podobnie zrobił u siebie koło domu.
U nas zima na całego.Jak na razie pada,ale wiatru nie ma.
U nas zima na całego.Jak na razie pada,ale wiatru nie ma.
- tulipanka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 5991
- Od: 20 kwie 2007, o 12:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Pamiętam jak ja kilka lat temu miałam fazę na liliowce. Kupowałam namiętnie dużo odmian. Potem trochę mi przeszło, ale liliowce zostały w ogrodzie i cieszę się z tego bo są super roślinkami. Pięknie kwitną kiedy róże najlepszy okres mają już za sobą.
Ta idealna kula na ostatnim zdjęciu to wierzba ?
Ta idealna kula na ostatnim zdjęciu to wierzba ?
- Ogrod elfow
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 34
- Od: 21 maja 2017, o 10:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witaj Aniu
Piekny ogród stworzyłas , brawo .mam pytanie - co to za drzewko w kształcie kuli ?
Pozdrawiam Aga
Piekny ogród stworzyłas , brawo .mam pytanie - co to za drzewko w kształcie kuli ?
Pozdrawiam Aga
A ty się śmiej.I niech reszta świata zastanawia się , dlaczego .
Pozdrawiam Aga
Pozdrawiam Aga
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Aniu piszesz, że masz mały ogródek , w Twoim przypadku potwierdza się powiedzenie - małe jest piękne. W małym ogrodzie pomieściłaś tyle pięknych roślin, do tego tak gustownie zestawionych. Powaliłaś mnie kolekcją irysów, przepiękne odmiany . Nie obiecuję, że będę częstym gościem,/brak czasu/ ale na pewno będę do Ciebie zaglądała w każdej wolnej chwili
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam serdecznie, jakże mi miło, że ktoś do mnie zagląda
Justynko, twój wątek cały przejrzałam, a jak dotarłam do ostatniej strony i chciałam się wpisać, to napotkałam kłódeczkę. Nic to, mam nadzieję, że już wkrótce będziesz opisywać Wasze perypetie z budową i obsadzaniem nowych powierzchni. Gratuluję zakupu działki i decyzji o budowie, a najbardziej nowego potomka Oj tak, będzie się działo, z całą pewnością!
Artemisa mam, a jakże Już dostał swój opis, na razie jestem z niego zadowolona, ale u mnie to jeszcze młodzieniaszek
Danusiu, każdy ogród jest piękny, bo każdy urządza go po swojemu! Tam czujemy się najlepiej, wśród roślinek, które same wybrałyśmy i własnymi rękami sadziłyśmy Jest mi niezmiernie miło, że podobają Ci się moje skromne progi
Wiolu, właśnie za to lubię liliowce, Kiedy rabatki pustoszeją, bo róże odpoczywają, na scenę wkraczają lilie i liliowce. Bardzo je lubię za to ,że wymagają minimum obsługi, a kwitną niezawodnie, gdy tylko się zadomowią
Zgadłaś - to kuliste drzewko to wierzba Hakuro Nishiki szczepiona na pniu.
Aga, dziękuję to szczepiona Hakuro Nishiki
Alicjo, witaj Dziękuję i zapraszam, cieszę się z każdego gościa Czytałam u Ciebie, że mieliście trochę kłopotów zdrowotnych. Mam nadzieję, że już jest dobrze? Skoro zamykasz wątek, to czekam na otwarcie nowego
Daysy, różana Księżniczko Gdzie mi tam do Twojego bajkowego ogrodu, który już od dawna podziwiam, dziękuję za pochwały Będzie mi bardzo miło, jeśli mnie jeszcze odwiedzisz
Dziś już jest późno, więc postaram się wstawić jutro kolejny odcinek różanego przeglądu . Spokojnych nocy
Justynko, twój wątek cały przejrzałam, a jak dotarłam do ostatniej strony i chciałam się wpisać, to napotkałam kłódeczkę. Nic to, mam nadzieję, że już wkrótce będziesz opisywać Wasze perypetie z budową i obsadzaniem nowych powierzchni. Gratuluję zakupu działki i decyzji o budowie, a najbardziej nowego potomka Oj tak, będzie się działo, z całą pewnością!
Artemisa mam, a jakże Już dostał swój opis, na razie jestem z niego zadowolona, ale u mnie to jeszcze młodzieniaszek
Danusiu, każdy ogród jest piękny, bo każdy urządza go po swojemu! Tam czujemy się najlepiej, wśród roślinek, które same wybrałyśmy i własnymi rękami sadziłyśmy Jest mi niezmiernie miło, że podobają Ci się moje skromne progi
Wiolu, właśnie za to lubię liliowce, Kiedy rabatki pustoszeją, bo róże odpoczywają, na scenę wkraczają lilie i liliowce. Bardzo je lubię za to ,że wymagają minimum obsługi, a kwitną niezawodnie, gdy tylko się zadomowią
Zgadłaś - to kuliste drzewko to wierzba Hakuro Nishiki szczepiona na pniu.
Aga, dziękuję to szczepiona Hakuro Nishiki
Alicjo, witaj Dziękuję i zapraszam, cieszę się z każdego gościa Czytałam u Ciebie, że mieliście trochę kłopotów zdrowotnych. Mam nadzieję, że już jest dobrze? Skoro zamykasz wątek, to czekam na otwarcie nowego
Daysy, różana Księżniczko Gdzie mi tam do Twojego bajkowego ogrodu, który już od dawna podziwiam, dziękuję za pochwały Będzie mi bardzo miło, jeśli mnie jeszcze odwiedzisz
Dziś już jest późno, więc postaram się wstawić jutro kolejny odcinek różanego przeglądu . Spokojnych nocy
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam w kolejnym odcinku moich wspominków sezonu 2017
Ciągle śledzę prognozy i zastanawiam się, czy uda mi się w tym roku wykpić i uniknąć kopczykowania. Nie tyle problem w samym kopczykowaniu, co potem w wiosennym rozgarnianiu. Zawsze mam wielki dylemat: czy to już, czy może jeszcze poczekać...? Potem przychodzi przymrozek, a ja drżę, czy nie zaszkodzi panienkom, którym zdjęłam właśnie zimowe reformy. No i mimo największej ostrożności zawsze odłamię kilka świeżutkich młodych przyrostów
Princess Alexandra of Kent- do niedawna jedyna angielka na moich włościach. Prawdziwa księżniczka - przecudnej urody kwiaty, jednak pokrój krzewu i zdrowotność pozostawiają wiele do życzenia. Jest jednak jedną z moich ulubienic i te drobne niedociągnięcia jej wybaczam.
W tym roku udało mi się jej pędy jakoś okiełznać i jesienią prezentowała się już całkiem przyzwoicie, tylko miała spore ubytki w stroju, niestety 2/3 jej zielonej sukienki pochłonęła zła królowa, czarna plamistość
Kwiaty wielkie, mocno wypełnione, pachnące, i jak na angielkę nawet całkiem trwałe. Po deszczu kwiaty w pełni rozwinięte się zwieszają, czasem nawet łamią pod ciężarem wody. Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę wielkość kwiatów, więc to również wybaczam.
Poniżej zdjęcia z czerwcowego kwitnienia, kwitła do samej jesieni z niewielką przerwą. Mieści się w mojej top 5
East Park - ponieważ lubię róże Harknessa, polowałam na nią dwa sezony, bo umykała mi sprzed nosa. Póki co, jest bardzo wątłym krzaczkiem, w dodatku zarosła ją w ekspresowym tempie rosnąca nieopodal dalia. To dopiero jej pierwszy sezon, więc liczę, że mnie nie zawiedzie.
Chandos Beauty - kolejna wielkokwiatowa piękność Harknessa. Już od drugiego sezonu pokazała, na co ją stać, powaliła mnie na kolana urodą, wdziękiem i ZAPACHEM!!! To najpiękniej i najsilniej pachnąca róża w moim ogrodzie, zapach wyczuwalny jest z daleka. Kwitnie niemal wszystkimi kwiatami na raz, a potem pojedyncze sztuki i wyraźna przerwa do następnego kwitnienia. Ale ten spektakl i zapach, kiedy te wszystkie kwiaty rozkwitną, to orgia dla zmysłów! Wiosną jej bordowe przyrosty to również piękna ozdoba. Kwiaty średnio trwałe i większe deszcze trochę szkodzą kwiatom, które już są rozwinięte, ale nie ma tendencji do mumifikowania pączków. Po deszczu łapie piegi, w nieznacznym stopniu. Zaliczam ją do pierwszej piątki w moim ogrodzie Pod sam koniec sezonu oberwałam kilka listków z plamkami.
Notre Dame du Rosaire - tym razem Generosa Guillota To dopiero jej pierwszy sezon, ale kwiatuszków na malutkim krzewie było całkiem sporo. Pod tym względem róże Guillota chyba nie mają sobie równych. Kwiaty zaczynają ognistym pomarańczem, by przekwitnąć koralowym różem. Od zewnętrznej strony płatki są w złotym kolorze, co daje ciekawy efekt. Dobrze wypełnione i średniej wielkości. Odporne i trwałe, zdobią aż do samego końca. Trzeba mocno pilnować, żeby w porę przyuważyć oznaki przekwitania, inaczej mamy sporo do sprzątania Złapała jak większość koleżanek na tej rabacie kilka plamek.
Peace, czyli osławiona Gloria Dei Któż jej nie posiada, a przynajmniej nie zna? Ogromne kwiaty, stopniowo pod wpływem słońca nabierające delikatnego rumieńca. Pamiętam, jak naoglądałam się w internecie tych kremowych kwiatów z dziewczęcym różowym rumieńcem i moją konsternację, gdy z żółtego pączka rozwinął się... żółty kwiat W tamtym czasie nie byłam fanką żółtych kwiatów (teraz jestem w ograniczonej ilości, jako barwny akcent), ale róża skradła moje serce swoją urodą i wigorem, a po czasie zobaczyłam w końcu te swoje rumieńce Bardzo ją lubię, jest takim słoneczkiem rozświetlającym rabatę i zawsze przyciąga wzrok tymi ogromnymi kwiatuchami. Nie złapała dotychczas ani jednej plamki, kwiaty średnio odporne na deszcz i słońce i o średniej trwałości. Ciemnozielone liście pięknie kontrastują z kolorem kwiatów.
I kilka zdjęć z początku sierpnia:
Ciągle śledzę prognozy i zastanawiam się, czy uda mi się w tym roku wykpić i uniknąć kopczykowania. Nie tyle problem w samym kopczykowaniu, co potem w wiosennym rozgarnianiu. Zawsze mam wielki dylemat: czy to już, czy może jeszcze poczekać...? Potem przychodzi przymrozek, a ja drżę, czy nie zaszkodzi panienkom, którym zdjęłam właśnie zimowe reformy. No i mimo największej ostrożności zawsze odłamię kilka świeżutkich młodych przyrostów
Princess Alexandra of Kent- do niedawna jedyna angielka na moich włościach. Prawdziwa księżniczka - przecudnej urody kwiaty, jednak pokrój krzewu i zdrowotność pozostawiają wiele do życzenia. Jest jednak jedną z moich ulubienic i te drobne niedociągnięcia jej wybaczam.
W tym roku udało mi się jej pędy jakoś okiełznać i jesienią prezentowała się już całkiem przyzwoicie, tylko miała spore ubytki w stroju, niestety 2/3 jej zielonej sukienki pochłonęła zła królowa, czarna plamistość
Kwiaty wielkie, mocno wypełnione, pachnące, i jak na angielkę nawet całkiem trwałe. Po deszczu kwiaty w pełni rozwinięte się zwieszają, czasem nawet łamią pod ciężarem wody. Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę wielkość kwiatów, więc to również wybaczam.
Poniżej zdjęcia z czerwcowego kwitnienia, kwitła do samej jesieni z niewielką przerwą. Mieści się w mojej top 5
East Park - ponieważ lubię róże Harknessa, polowałam na nią dwa sezony, bo umykała mi sprzed nosa. Póki co, jest bardzo wątłym krzaczkiem, w dodatku zarosła ją w ekspresowym tempie rosnąca nieopodal dalia. To dopiero jej pierwszy sezon, więc liczę, że mnie nie zawiedzie.
Chandos Beauty - kolejna wielkokwiatowa piękność Harknessa. Już od drugiego sezonu pokazała, na co ją stać, powaliła mnie na kolana urodą, wdziękiem i ZAPACHEM!!! To najpiękniej i najsilniej pachnąca róża w moim ogrodzie, zapach wyczuwalny jest z daleka. Kwitnie niemal wszystkimi kwiatami na raz, a potem pojedyncze sztuki i wyraźna przerwa do następnego kwitnienia. Ale ten spektakl i zapach, kiedy te wszystkie kwiaty rozkwitną, to orgia dla zmysłów! Wiosną jej bordowe przyrosty to również piękna ozdoba. Kwiaty średnio trwałe i większe deszcze trochę szkodzą kwiatom, które już są rozwinięte, ale nie ma tendencji do mumifikowania pączków. Po deszczu łapie piegi, w nieznacznym stopniu. Zaliczam ją do pierwszej piątki w moim ogrodzie Pod sam koniec sezonu oberwałam kilka listków z plamkami.
Notre Dame du Rosaire - tym razem Generosa Guillota To dopiero jej pierwszy sezon, ale kwiatuszków na malutkim krzewie było całkiem sporo. Pod tym względem róże Guillota chyba nie mają sobie równych. Kwiaty zaczynają ognistym pomarańczem, by przekwitnąć koralowym różem. Od zewnętrznej strony płatki są w złotym kolorze, co daje ciekawy efekt. Dobrze wypełnione i średniej wielkości. Odporne i trwałe, zdobią aż do samego końca. Trzeba mocno pilnować, żeby w porę przyuważyć oznaki przekwitania, inaczej mamy sporo do sprzątania Złapała jak większość koleżanek na tej rabacie kilka plamek.
Peace, czyli osławiona Gloria Dei Któż jej nie posiada, a przynajmniej nie zna? Ogromne kwiaty, stopniowo pod wpływem słońca nabierające delikatnego rumieńca. Pamiętam, jak naoglądałam się w internecie tych kremowych kwiatów z dziewczęcym różowym rumieńcem i moją konsternację, gdy z żółtego pączka rozwinął się... żółty kwiat W tamtym czasie nie byłam fanką żółtych kwiatów (teraz jestem w ograniczonej ilości, jako barwny akcent), ale róża skradła moje serce swoją urodą i wigorem, a po czasie zobaczyłam w końcu te swoje rumieńce Bardzo ją lubię, jest takim słoneczkiem rozświetlającym rabatę i zawsze przyciąga wzrok tymi ogromnymi kwiatuchami. Nie złapała dotychczas ani jednej plamki, kwiaty średnio odporne na deszcz i słońce i o średniej trwałości. Ciemnozielone liście pięknie kontrastują z kolorem kwiatów.
I kilka zdjęć z początku sierpnia:
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Piszesz,że nie które róże łapią czarne plamki.Kiedyś oglądałam Rok w ogrodzie i Pan Czuksanow mówił,że mało kto wie,ale nawóz biohumus
zwalcza choroby grzybowe.Polecał wlać do opryskiwaca ten nawóz i trochę mydła potasowego i spryskać różę iziemię koło niej.
Ja pryskałam też róże ,pomidory i ogórki mlekiem.U mnie pomagało.
zwalcza choroby grzybowe.Polecał wlać do opryskiwaca ten nawóz i trochę mydła potasowego i spryskać różę iziemię koło niej.
Ja pryskałam też róże ,pomidory i ogórki mlekiem.U mnie pomagało.
- Ogrod elfow
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 34
- Od: 21 maja 2017, o 10:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Cudne różyczki U siebie mam kilka dosłownie krzaczków , młode jeszcze ale czekam z niecierpliwością na pierwsze kwiaty
Pozdrawiam Aga
Pozdrawiam Aga
A ty się śmiej.I niech reszta świata zastanawia się , dlaczego .
Pozdrawiam Aga
Pozdrawiam Aga
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witaj Aniu Kolorowa, radosna posiadaczko pięknego ogrodu. Och, to raj dla mnie - róże, liliowce i inne dobrodziejstwa. Przeczytałam, że pozbyłaś się Duble Perfum i Flamingo. U mnie ta pierwsza rośnie fajnie a druga jednak choruje. Podobają mi się kwiaty Flamingo, więc póki co jest do obserwacji. Co do Charlesa de Nervaux to ma ostatnią szansę . Ja zdecydowałam się na niemiecką Aleksandrę i jestem z niej bardzo zadowolona. Piękną masz kolekcje kosaćców. Jesienią posadziłam ponad dziesięć nowości, ale chyba niektóre tylko zakwitną. Liliowce bardzo lubię, nawet ich liście dla mnie są dekoracyjne. Aniu, pozwolisz, że będę do Ciebie wpadać ?
Pozdrawiam Ewa
Pozdrawiam Ewa
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam wszystkich odwiedzających
Chociaż pogoda za oknem bynajmniej nie nastraja do myślenia o ogrodzie, a tym bardziej jakichkolwiek w nim prac, we mnie na przekór wszystkiemu budzi się już z zimowego uśpienia instynkt ogrodniczy. Może precyzyjniej? Ano, planuję (na razie w myślach, a zapewne wkrótce na papierze) nową rabatkę Czy to wydłużający się dzień, czy słońce, które coraz wyżej świeci?
Tym razem nie będą to róże, a krzewy uzupełnione bylinami. Mam posadzone w trójkącie magnolię, lilaka i czereśnię (która idzie out, bo w ciągu 3 ostatnich lat urosła o kilka cm) - denerwuje mnie koszenie wokół tych drzewek, więc wygładzę i zmniejszę powierzchnię koszenia No i tak to zwykle bywa - jak już myślałam, że z grubsza wszystkie roboty zrobione, to na horyzoncie pojawia się następna.
Danusiu, każda rada na wagę złota Ciekawe w jakim rozcieńczeniu stosuje się ten biohumus? Przyznaję bez bicia, nigdy nie słyszałam. O pryskaniu nim, znaczy się, bo biohumus znam i stosuję. O mleku już owszem, ale nigdy nie testowałam w swoim ogrodzie. Super, że u Ciebie się sprawdza. Podziwiam za wybór ekologicznych metod. Generalnie, opryski to najbardziej znienawidzona przeze mnie czynność w ogródku, mam na to jedynie czas, kiedy położę moich chłopców spać wieczorem. Wychodzę z nianią elektroniczną i...zanim wszystkie róże oblecę, to jest to wyścig z czasem, często płuczę już opryskiwacz po omacku
Poza tym, stresuje mnie zawsze sama procedura - a to za ciepło, a to za zimno, a to może spadnie deszcz Koniec końców opryskałam róże prewencyjnie chyba 3 razy. No, niestety chemia, wybieram środki układowe, by mieć spokój na dłuższy czas. Naturalnymi środkami trzeba dużo częściej, a z czasem u mnie wieczorami krucho. Gdy już plamistość zaszalała, darowałam sobie pryskanie, był już koniec lata. Mam nadzieję, że po eliminacji największych chorowitek, będzie trochę lepiej. Albo, że lato będzie mniej zimne i deszczowe. Byle jednak nie w drugą stronę - susza i upały były dla mnie jeszcze gorsze. No ma baba wymagania
Jeśli chodzi o pomidory i ogórki to już inna sprawa, bo chemii nie będę stosować - do tego kieratu zatrudnię Pana Małżonka - w końcu warzywka to jego zachcianka, więc niech ma swój udział Podasz proporcje i jak często pryskałaś tym mlekiem?
Aga, ja też zaczynałam od kilku krzewów, ale choroba się rozwinęła niepostrzeżenie i róże zagarnęły połowę miejsca na rabatach
Ciekawa jestem, czy i Ty wpadniesz jak śliwka w kompot
Jakie masz róże u siebie?
Ewo - Pashmino witaj! Znam Cię z wątków po których się włóczę, muszę w końcu zajrzeć i do Ciebie Double Delight póki co ma zapewnione miejsce, a pożegnałam podobną do niej Nostalgie. Czyżby i Ciebie zawiódł Charles de Nervaux? To masz więcej cierpliwości ode mnie! Twój gagatek to szczęściarz - oby wykorzystał daną mu szansę, może będę mogła podziwiać jego urodę u Ciebie
Masz na myśli Alexandra Princesse de Luxembourg? Wujek Google pokazał piękną różę, ale już wiem, dlaczego nie wpadła mi w oko, to spory krzaczor! No to już będę w takim razie pędzić podziwiać u Ciebie
Trzymam kciuki za Twoje iryski, będzie z pewnością na czym oko zawiesić
Zapraszam serdecznie, będzie mi miło Ciebie gościć
Na ocieplenie widoków za oknem przedostatni już odcinek krótkiego serialu o różach
Heidi Klum Jako jedyna z prezentowanych dzisiaj starsza stażem różyczka. Niziutka rabatówka na obrzeża lub do donic. Kupiłam ją w donicy, bardzo spodobała się mojemu mężowi, obsypana była całym mnóstwem pąków, za to przypłaciła to zdrowiem, bo jako jedna z nielicznych w 2016 chorowała na plamistość, która ogołociła ją z wszystkich liści. W tym roku już się zadomowiła, oberwałam kilka chorych listków. Dostała chyba zbyt cienistą miejscówkę, ponieważ zakwitła tylko kilkoma kwiatuszkami. Boję się sadzić ją w pełnym słońcu w obawie o przypalanie kwiatów. Może ktoś podzieli się ze mną swoim doświadczeniem w uprawie Heidi?
Maid Marion - druga angielka, która dołączyła do Princess Alexandry latem zeszłego roku. Kupiona jako piękny gęsty krzew, z mnóstwem pączków. Oglądałam inne, ale to właśnie ta silna sadzonka mnie skusiła Wiem, że jest to gwarancja zdrowia i bogatego kwitnienia. Kwiaty wyglądają jak z bibułki albo jak gdyby obsiadły krzew delikatne różowe motylki. Kwiaty średnio trwałe, ale w dużej ilości. Podłapała plamistość, jednak jako, że kupiona była w donicy, jest to mało miarodajne jak na pierwszy sezon. U mnie prawie wszystkie róże z donic na coś w pierwszym sezonie chorowały.
Dalej nabytki sadzone jesienią 2016, więc 2017 był ich pierwszym sezonem
Savoy Hotel - wielkokwiatowa róża Harknessa. Kilka kwiatów, trochę plamek i dość ładnie zbudowany krzaczek. Kwiaty w pięknym, porcelanowym różu, o klasycznej budowie pąka, dosyć trwałe.
Johann Wolfgang von Goethe - ogromne, piękne kwiaty, kilka plamek, na razie dość skromne kwitnienie, ale zbudowała dość ładny krzew. Dosyć trwałe kwiaty
Pink Paradise - każda z róż Delbarda, jakie posiadam, różni się kompletnie pokrojem, kształtem i wybarwieniem kwiatów. Hodowca jest zatem niezwykle wszechstronny. Ich wspólną zaletą jest jednak wzorowa zdrowotność. Ta różyczka, chociaż nie do końca trafiła w mój gust jeśli chodzi o kwiaty, zachwyciła swoją zdrowotnością. Wciąż bowiem jesteśmy na rabacie, gdzie późnym latem przez większość dnia panuje cień, krzewy wolno obsychają z rosy i deszczu, więc grzyby mają używanie. Sporo tam było delikwentek, które siały zarazę na prawo i lewo, ale ta różyczka nie miała ani jednej plamki Kwiaty w dość żarówiastym cukierkowym różu, w trakcie przekwitania nieco bledną. Dla dodatkowego efektu, nasada płatków jest żółta, a same płatki układają się w falbanki. 100% cukru w cukrze
I sierpień na rabatkach na dobranoc:
Chociaż pogoda za oknem bynajmniej nie nastraja do myślenia o ogrodzie, a tym bardziej jakichkolwiek w nim prac, we mnie na przekór wszystkiemu budzi się już z zimowego uśpienia instynkt ogrodniczy. Może precyzyjniej? Ano, planuję (na razie w myślach, a zapewne wkrótce na papierze) nową rabatkę Czy to wydłużający się dzień, czy słońce, które coraz wyżej świeci?
Tym razem nie będą to róże, a krzewy uzupełnione bylinami. Mam posadzone w trójkącie magnolię, lilaka i czereśnię (która idzie out, bo w ciągu 3 ostatnich lat urosła o kilka cm) - denerwuje mnie koszenie wokół tych drzewek, więc wygładzę i zmniejszę powierzchnię koszenia No i tak to zwykle bywa - jak już myślałam, że z grubsza wszystkie roboty zrobione, to na horyzoncie pojawia się następna.
Danusiu, każda rada na wagę złota Ciekawe w jakim rozcieńczeniu stosuje się ten biohumus? Przyznaję bez bicia, nigdy nie słyszałam. O pryskaniu nim, znaczy się, bo biohumus znam i stosuję. O mleku już owszem, ale nigdy nie testowałam w swoim ogrodzie. Super, że u Ciebie się sprawdza. Podziwiam za wybór ekologicznych metod. Generalnie, opryski to najbardziej znienawidzona przeze mnie czynność w ogródku, mam na to jedynie czas, kiedy położę moich chłopców spać wieczorem. Wychodzę z nianią elektroniczną i...zanim wszystkie róże oblecę, to jest to wyścig z czasem, często płuczę już opryskiwacz po omacku
Poza tym, stresuje mnie zawsze sama procedura - a to za ciepło, a to za zimno, a to może spadnie deszcz Koniec końców opryskałam róże prewencyjnie chyba 3 razy. No, niestety chemia, wybieram środki układowe, by mieć spokój na dłuższy czas. Naturalnymi środkami trzeba dużo częściej, a z czasem u mnie wieczorami krucho. Gdy już plamistość zaszalała, darowałam sobie pryskanie, był już koniec lata. Mam nadzieję, że po eliminacji największych chorowitek, będzie trochę lepiej. Albo, że lato będzie mniej zimne i deszczowe. Byle jednak nie w drugą stronę - susza i upały były dla mnie jeszcze gorsze. No ma baba wymagania
Jeśli chodzi o pomidory i ogórki to już inna sprawa, bo chemii nie będę stosować - do tego kieratu zatrudnię Pana Małżonka - w końcu warzywka to jego zachcianka, więc niech ma swój udział Podasz proporcje i jak często pryskałaś tym mlekiem?
Aga, ja też zaczynałam od kilku krzewów, ale choroba się rozwinęła niepostrzeżenie i róże zagarnęły połowę miejsca na rabatach
Ciekawa jestem, czy i Ty wpadniesz jak śliwka w kompot
Jakie masz róże u siebie?
Ewo - Pashmino witaj! Znam Cię z wątków po których się włóczę, muszę w końcu zajrzeć i do Ciebie Double Delight póki co ma zapewnione miejsce, a pożegnałam podobną do niej Nostalgie. Czyżby i Ciebie zawiódł Charles de Nervaux? To masz więcej cierpliwości ode mnie! Twój gagatek to szczęściarz - oby wykorzystał daną mu szansę, może będę mogła podziwiać jego urodę u Ciebie
Masz na myśli Alexandra Princesse de Luxembourg? Wujek Google pokazał piękną różę, ale już wiem, dlaczego nie wpadła mi w oko, to spory krzaczor! No to już będę w takim razie pędzić podziwiać u Ciebie
Trzymam kciuki za Twoje iryski, będzie z pewnością na czym oko zawiesić
Zapraszam serdecznie, będzie mi miło Ciebie gościć
Na ocieplenie widoków za oknem przedostatni już odcinek krótkiego serialu o różach
Heidi Klum Jako jedyna z prezentowanych dzisiaj starsza stażem różyczka. Niziutka rabatówka na obrzeża lub do donic. Kupiłam ją w donicy, bardzo spodobała się mojemu mężowi, obsypana była całym mnóstwem pąków, za to przypłaciła to zdrowiem, bo jako jedna z nielicznych w 2016 chorowała na plamistość, która ogołociła ją z wszystkich liści. W tym roku już się zadomowiła, oberwałam kilka chorych listków. Dostała chyba zbyt cienistą miejscówkę, ponieważ zakwitła tylko kilkoma kwiatuszkami. Boję się sadzić ją w pełnym słońcu w obawie o przypalanie kwiatów. Może ktoś podzieli się ze mną swoim doświadczeniem w uprawie Heidi?
Maid Marion - druga angielka, która dołączyła do Princess Alexandry latem zeszłego roku. Kupiona jako piękny gęsty krzew, z mnóstwem pączków. Oglądałam inne, ale to właśnie ta silna sadzonka mnie skusiła Wiem, że jest to gwarancja zdrowia i bogatego kwitnienia. Kwiaty wyglądają jak z bibułki albo jak gdyby obsiadły krzew delikatne różowe motylki. Kwiaty średnio trwałe, ale w dużej ilości. Podłapała plamistość, jednak jako, że kupiona była w donicy, jest to mało miarodajne jak na pierwszy sezon. U mnie prawie wszystkie róże z donic na coś w pierwszym sezonie chorowały.
Dalej nabytki sadzone jesienią 2016, więc 2017 był ich pierwszym sezonem
Savoy Hotel - wielkokwiatowa róża Harknessa. Kilka kwiatów, trochę plamek i dość ładnie zbudowany krzaczek. Kwiaty w pięknym, porcelanowym różu, o klasycznej budowie pąka, dosyć trwałe.
Johann Wolfgang von Goethe - ogromne, piękne kwiaty, kilka plamek, na razie dość skromne kwitnienie, ale zbudowała dość ładny krzew. Dosyć trwałe kwiaty
Pink Paradise - każda z róż Delbarda, jakie posiadam, różni się kompletnie pokrojem, kształtem i wybarwieniem kwiatów. Hodowca jest zatem niezwykle wszechstronny. Ich wspólną zaletą jest jednak wzorowa zdrowotność. Ta różyczka, chociaż nie do końca trafiła w mój gust jeśli chodzi o kwiaty, zachwyciła swoją zdrowotnością. Wciąż bowiem jesteśmy na rabacie, gdzie późnym latem przez większość dnia panuje cień, krzewy wolno obsychają z rosy i deszczu, więc grzyby mają używanie. Sporo tam było delikwentek, które siały zarazę na prawo i lewo, ale ta różyczka nie miała ani jednej plamki Kwiaty w dość żarówiastym cukierkowym różu, w trakcie przekwitania nieco bledną. Dla dodatkowego efektu, nasada płatków jest żółta, a same płatki układają się w falbanki. 100% cukru w cukrze
I sierpień na rabatkach na dobranoc:
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
- Lady-r
- Przyjaciel Forum
- Posty: 4276
- Od: 3 lis 2006, o 12:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: między Płockiem, a Ciechanowem
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Pięknie ci wszystko kwitnie na tych fotkach ja to dochodzę do wniosku, że u mnie słabo to wszystko wygląda latem przez cień od moich jesionów. Zacieniają i wysuszają .
pozdrawiam Ania jestem na etapie wymieniania tego co mi się trafiło na to co mi się podoba ;)
Mój ogródek cz.1
Zadbajmy o zdrowie Moje domowe Ogródek Lady-r po przerwie
Mój ogródek cz.1
Zadbajmy o zdrowie Moje domowe Ogródek Lady-r po przerwie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Aniu jak gdzieś wyczytałam to kiedyś szkółkarze pryskali mlekiem bo nie było innych środków.Ja pryskałam wtedy jak przypomniałam sobie żeby kupić mleko (wiesz starość nie radość i skleroza dopada)(mam już wnuczki w gimnazjum).Mlekiem pryskałam aż całe wypryskałam.
Pod folią nic nie było czuć.Mleka nie rozcieńczałam.
Biochumus to nawóz chyba z dżdżownic i on nie spala roślin bo jest ekologiczny.Nawozem pryskasz ile trzeba a to mydło to chyba na
przyczepność,tylko z mydłem to pryskałam tylko róże.Ogólnie to ja boję się chemii,ale brzoskwinię niestety muszę pryskać chemią.
Ja też mam dwóch synów i 4 wnuczki.
Wiadomo,że jak deszcz czy wiatr to nie można pryskać. Ja mam działkę ok.2km.od domu więc nie zawsze pogoda sprzyja.
Innych warzyw nie pryskam.Ostatnio zaczęłam sadzić i siać warzywa na przemian w rzędach np.rząd marchwi,rząd buraków ,rząd cebuli,żeby robalom się myliło gdzie co rośnie.Wyczytałam też w internecie,że marchewkę trzeba wykopywać do końca sierpnia bo potem atakuje
ta wredna marchwianka. Po posianiu marchewki zalecają przykrywać włókniną ponieważ jest pierwszy wylot połyśnicy marchwianki.
Pod folią nic nie było czuć.Mleka nie rozcieńczałam.
Biochumus to nawóz chyba z dżdżownic i on nie spala roślin bo jest ekologiczny.Nawozem pryskasz ile trzeba a to mydło to chyba na
przyczepność,tylko z mydłem to pryskałam tylko róże.Ogólnie to ja boję się chemii,ale brzoskwinię niestety muszę pryskać chemią.
Ja też mam dwóch synów i 4 wnuczki.
Wiadomo,że jak deszcz czy wiatr to nie można pryskać. Ja mam działkę ok.2km.od domu więc nie zawsze pogoda sprzyja.
Innych warzyw nie pryskam.Ostatnio zaczęłam sadzić i siać warzywa na przemian w rzędach np.rząd marchwi,rząd buraków ,rząd cebuli,żeby robalom się myliło gdzie co rośnie.Wyczytałam też w internecie,że marchewkę trzeba wykopywać do końca sierpnia bo potem atakuje
ta wredna marchwianka. Po posianiu marchewki zalecają przykrywać włókniną ponieważ jest pierwszy wylot połyśnicy marchwianki.