Bylinowo-różany ogród u Minnie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Piękne róże ,co jedna to piękniejsza.
Pomidorki też obrodziły,czego nie mogę powiedzieć o moich.Ogórków też nie mam.
Pomidorki też obrodziły,czego nie mogę powiedzieć o moich.Ogórków też nie mam.
-
- 100p
- Posty: 166
- Od: 18 mar 2012, o 11:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. pomorskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam pięknie
Aniu, glądając te piękne kwiaty czuję się jak w zaczarowanym ogrodzie.
Całe mnóstwo przepięknych odmian. Podziwiam i doceniam ogrom pracy przy nich.
Nic dziwnego, że czasu brakuje na aktywność na forum ale nie rób nam i sobie tego
Aniu, glądając te piękne kwiaty czuję się jak w zaczarowanym ogrodzie.
Całe mnóstwo przepięknych odmian. Podziwiam i doceniam ogrom pracy przy nich.
Nic dziwnego, że czasu brakuje na aktywność na forum ale nie rób nam i sobie tego
Pozdrawiam, Danka
Miejsce , w którym serce się raduje
Miejsce , w którym serce się raduje
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam wszystkich odwiedzających, którzy cierpliwie czekają, aż złapię ogon
Lato mija, czas upływa nieubłaganie, a wrzesień już czai się za rogiem i złowieszczo łypie okiem. Nic nie mam do września, ani samej jesieni, ale już sam fakt, że jest zapowiedzią zbliżającej się zimy, za którą nie przepadam, nie wprawia mnie w zbyt wesoły nastrój.
Sezon już mija i jestem nim umęczona jak nigdy. Nie tylko ciągnącymi się w nieskończoność upałami, przez które fizycznie cierpię, ale sporą ilością pracy przy roślinnym dobytku. Nie tyle w części ozdobnej, co warzywnej. Nie spodziewałam się w swojej karierze początkującego ogrodnika, że prace w tunelu i przy warzywach mogą pochłaniać aż tyle czasu. Kwiaty zeszły na dalszy plan. Do ogródeczka wychodziłam dopiero wieczorami, gdy mogłam cokolwiek zrobić bez zawrotów głowy i mroczek przed oczami. Czasu na wszystko było więc bardzo malutko.
Pomijając moją kondycję, rośliny radziły sobie nadzwyczaj dobrze, wiadomo, że róże zamieniały się w skwarki, trawnik w suchy step, pomidorom zwijały się liście itd. ale wszystko rośnie całkiem bujnie i bynajmniej nie wegetuje ostatnim tchem. No, trawnikowi trzeba było pomóc podlewaniem, ale i tak nieźle się trzymał. Miałam to szczęście, że mimo upałów, z nieba od czasu do czasu popadało, akurat w krytycznym momencie, gdy już załamywałam ręce nad widmem suszy.
Najgorszy efekt tego przewrotnego lata to inwazja przędziorka, o której już pisałam ostatnim razem.
Część ozdobna (póki co) jest od czasu oprysku 4 i 5 lipca wolna od intruza.
W części warzywnej przędziorki buszowały w najlepsze, ale nie chciałam tam pryskać. W efekcie wlazły do tunelu i już opanowały ogórki szklarniowe, wczoraj z wielkim bólem serca je powyrywałam w obawie o pomidory i papryki. Nie wiem, czy i tak nie za późno i czy uniknę oprysku... Obawiam się także o winorośl.
Jeśli będzie trzeba, jeszcze przed nadejściem jesieni zrobię z nimi porządek.
Na marginesie, polecam preparat Vertimec lub inny z abamektyną w składzie. Jest ich na rynku całkiem spory wybór.
Ważne, aby unikać promieni słonecznych w trakcie oprysku, gdyż promienie UV udaremnią nasze wysiłki. Najlepszą porą będzie wieczór.
Dzisiaj porcja zdjęć, a jutro postaram się odpowiedzieć na Wasze wpisy
Zdjęcia z pierwszej połowy sierpnia:
Memorial Day - pierwszoroczniak, ładny krzaczek, piękne, duże kwiaty
Inka - taka sobie różyczka, ale kwitnie chętnie i póki co nie choruje
Schöne vom See - moja najlepsza róża w tym sezonie!
Lavender Ice - fajna różyczka dla mało wymagających, odporna na upały, ale szybko traci na urodzie
Monique Bouygues (na cenzurowanym, mimo wyjątkowo urodziwych kwiatów bardzo chorowała)
Burgund (ten sezon to jego ostatni, złapał plamistość jako jeden z pierwszych, szybko został bez jednego zdrowego liścia i moja ciepliwość się skończyła)
Savoy Hotel (na cenzurowanym - dostanie ostatnią szansę)
Queen of Hearts - gdybyż tylko pozostawała w tej formie i kolorze - byłaby idealna!
Candlelight
Johann Strauss - również na cenzurowanym
Heidi Klum - zaskoczyła mnie w tym roku zdrowotnością
Elina - wyrosła na potwora w morzem ogromnych kwiatów
Gloria Dei
Johann Wolfgang von Goethe
Chandos Beauty
East Park - ćwiczy moją cierpliwość i tolerancję
I w skali makro:
Spokojnych snów
Lato mija, czas upływa nieubłaganie, a wrzesień już czai się za rogiem i złowieszczo łypie okiem. Nic nie mam do września, ani samej jesieni, ale już sam fakt, że jest zapowiedzią zbliżającej się zimy, za którą nie przepadam, nie wprawia mnie w zbyt wesoły nastrój.
Sezon już mija i jestem nim umęczona jak nigdy. Nie tylko ciągnącymi się w nieskończoność upałami, przez które fizycznie cierpię, ale sporą ilością pracy przy roślinnym dobytku. Nie tyle w części ozdobnej, co warzywnej. Nie spodziewałam się w swojej karierze początkującego ogrodnika, że prace w tunelu i przy warzywach mogą pochłaniać aż tyle czasu. Kwiaty zeszły na dalszy plan. Do ogródeczka wychodziłam dopiero wieczorami, gdy mogłam cokolwiek zrobić bez zawrotów głowy i mroczek przed oczami. Czasu na wszystko było więc bardzo malutko.
Pomijając moją kondycję, rośliny radziły sobie nadzwyczaj dobrze, wiadomo, że róże zamieniały się w skwarki, trawnik w suchy step, pomidorom zwijały się liście itd. ale wszystko rośnie całkiem bujnie i bynajmniej nie wegetuje ostatnim tchem. No, trawnikowi trzeba było pomóc podlewaniem, ale i tak nieźle się trzymał. Miałam to szczęście, że mimo upałów, z nieba od czasu do czasu popadało, akurat w krytycznym momencie, gdy już załamywałam ręce nad widmem suszy.
Najgorszy efekt tego przewrotnego lata to inwazja przędziorka, o której już pisałam ostatnim razem.
Część ozdobna (póki co) jest od czasu oprysku 4 i 5 lipca wolna od intruza.
W części warzywnej przędziorki buszowały w najlepsze, ale nie chciałam tam pryskać. W efekcie wlazły do tunelu i już opanowały ogórki szklarniowe, wczoraj z wielkim bólem serca je powyrywałam w obawie o pomidory i papryki. Nie wiem, czy i tak nie za późno i czy uniknę oprysku... Obawiam się także o winorośl.
Jeśli będzie trzeba, jeszcze przed nadejściem jesieni zrobię z nimi porządek.
Na marginesie, polecam preparat Vertimec lub inny z abamektyną w składzie. Jest ich na rynku całkiem spory wybór.
Ważne, aby unikać promieni słonecznych w trakcie oprysku, gdyż promienie UV udaremnią nasze wysiłki. Najlepszą porą będzie wieczór.
Dzisiaj porcja zdjęć, a jutro postaram się odpowiedzieć na Wasze wpisy
Zdjęcia z pierwszej połowy sierpnia:
Memorial Day - pierwszoroczniak, ładny krzaczek, piękne, duże kwiaty
Inka - taka sobie różyczka, ale kwitnie chętnie i póki co nie choruje
Schöne vom See - moja najlepsza róża w tym sezonie!
Lavender Ice - fajna różyczka dla mało wymagających, odporna na upały, ale szybko traci na urodzie
Monique Bouygues (na cenzurowanym, mimo wyjątkowo urodziwych kwiatów bardzo chorowała)
Burgund (ten sezon to jego ostatni, złapał plamistość jako jeden z pierwszych, szybko został bez jednego zdrowego liścia i moja ciepliwość się skończyła)
Savoy Hotel (na cenzurowanym - dostanie ostatnią szansę)
Queen of Hearts - gdybyż tylko pozostawała w tej formie i kolorze - byłaby idealna!
Candlelight
Johann Strauss - również na cenzurowanym
Heidi Klum - zaskoczyła mnie w tym roku zdrowotnością
Elina - wyrosła na potwora w morzem ogromnych kwiatów
Gloria Dei
Johann Wolfgang von Goethe
Chandos Beauty
East Park - ćwiczy moją cierpliwość i tolerancję
I w skali makro:
Spokojnych snów
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
-
- 100p
- Posty: 166
- Od: 18 mar 2012, o 11:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. pomorskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Ależ cudne te róże i inne kwiaty również, ja mam obecnie kilka róż ale było więcej. Kupuję, sadzę, padają, wyrzucam, kupuję nowe....
ale nie poddam się
Miłego dnia
ale nie poddam się
Miłego dnia
Pozdrawiam, Danka
Miejsce , w którym serce się raduje
Miejsce , w którym serce się raduje
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4975
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
I jak tam - złapałaś ogon?
Róże piękne, trudno by było wybrać tę jedyną... A mieczyki jakie cudne
Róże piękne, trudno by było wybrać tę jedyną... A mieczyki jakie cudne
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Jaka Ty jesteś sroga dla swoich panienek. Tylko na cenzurowanym, albo ćwiczą cierpliwość Na zdjęciach wyglądają uroczo i plamek nie widać. Ale i moje dwie dostaną eksmisję, nie mogę dłużej tylko im się przyglądać i znowu dawać ostatnią szansę Pokazałabyś Elinę w całości. Chciałabym zobaczyć takie morze kwiatów
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25125
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Uwielbiam zdjęcia z perspektywy
Można sobie wyobrazić ogród, tak jakby się po nim spacerowało
Ja na razie nie podsumowuje tego sezonu
Moje róże niektóre sprawiły sie rewelacyjnie, inne zawiodły, mimo, że zawsze było ok
Każdy rok jest inny
Chyba musimy się do tego przyzwyczaić, że co roku inna plaga będzie nas nawiedzać
Mnie zaatakowały mrówki i jakoś nie umiem sobie z nimi poradzić
Można sobie wyobrazić ogród, tak jakby się po nim spacerowało
Ja na razie nie podsumowuje tego sezonu
Moje róże niektóre sprawiły sie rewelacyjnie, inne zawiodły, mimo, że zawsze było ok
Każdy rok jest inny
Chyba musimy się do tego przyzwyczaić, że co roku inna plaga będzie nas nawiedzać
Mnie zaatakowały mrówki i jakoś nie umiem sobie z nimi poradzić
- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Aniu podziwiam Twoje zdecydowanie w postępowaniu z różanymi niepowodzeniami. Moja Prairie Harvest też mnie denerwuje, nie wygląda tak, jakbym tego oczekiwała po opisach i zdjęciach w internecie. Ale posadziłam ją dopiero w tym roku, więc używając Twojej nomenklatury umieszczam ją na cenzurowanym.
Oczywiście moje oko, a nawet dwa, zaciekawiła Inka - lubię takie wyraziste róże, ale i inne kwiatuchy oraz widoczki ogrodu podziwiam.
Oczywiście moje oko, a nawet dwa, zaciekawiła Inka - lubię takie wyraziste róże, ale i inne kwiatuchy oraz widoczki ogrodu podziwiam.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Schöne vom See śliczna to samo Memorial day obie cudne Inka też z cudnymi kwiatami dlaczego taka sobie. Monique Bouygues ma cudne kwiaty podobne do Jubile celebration Może w następnym roku będzie zdrowsza
- maniolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2784
- Od: 21 gru 2016, o 17:45
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Aniu róże śliczne pięknie się prezentowały w swojej całej okazałości, u mnie przędziorek zagościł ale na hortensjach i w najlepsze mi je zabija... miejmy nadzieję, że oprysk pomoże
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witaj Minnie,bardzo zachwyciły mnie Twoje różane piękności.Bardzo lubię wielokwiatowe.W swojej malutkiej kolekcji mam z wielokwiatowych sadzonych teraz na jesien Johann Wolfgang v. Goethe Rose, Chandos Beauty ,memorial dey, natomiast Aphrodite i savoy hotel to sadzonki z tegorocznej wiosny.Wiec same świeżynki.Może polecisz mi ze swoich jeszcze jakaś różyczkę z wielokwiatowych która robi nieduże przerwy w kwitnieniu?.Pozdrawiam serdecznie
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Witam wszystkich ogrodników i ogrodniczki
Tej jesieni stwierdziłam, że jestem wdzięczna, że w końcu nadeszła ta pora roku. Nareszcie mogłam odetchnąć i przestać się stresować, że ogród zaniedbany, a ja nie mam czasu. Tak mogę podsumować ten sezon jednym prostym stwierdzeniem: roboty przymusowe. W tym roku jakoś nie nadążałam z pracami i gdy już znalazłam wolną chwilę, to z obłędem w oczach miotałam się między rabatami i uwijałam się z pracami, aby jak najwięcej zdążyć zrobić. Zupełnie nie tak to powinno wyglądać. Ogród to przecież mój azyl, mój zakątek do kontemplacji urody roślin, kwiatów, praca w nim do tej pory to była sama radość. No cóż, może w przyszłym roku uda mi się wszystkiego lepiej dopilnować.
Wreszcie udało mi się usiąść i przejrzeć zdjęcia z tego sezonu. Patrząc na zdjęcia roślin i ilości kwiecia wylewającego się z rabat, serce znów zabiło szybciej i zatęskniłam znów za tymi widokami.
Mimo niewystarczającej opieki i afrykańskich upałów rośliny radziły sobie świetnie, róże kwitły ochoczo i choć pod koniec lata z powodu braku oprysków grzybobójczych rozszalały się choroby grzybowe, rośliny przetrwały w zaskakująco dobrej kondycji. Wyczekuję więc już powoli kolejnego sezonu!
Tymczasem póki nie zasypał nas jeszcze zimowy śnieg, w dzisiejszym wydaniu jesienne, wrześniowe wspominki. Ale tym razem najpierw odpowiedzi, bo poprzednim razem się nie udało
Tulipanko - Wiolu - dziękuję za dobre słowa, moje ogórki w tunelu też zaatakował przędziorek, wyrwałam i na szczęście pomidory i papryka nie ucierpiały. Oprysk na szczęście nie był potrzebny.
Masko - Marysiu - przędziorka udało się wytępić, jesienią zaatakowały skoczki i mszyce, ale dałam już spokój. Nabrałam wyjątkowego wstrętu do opryskiwacza zwalczając przędziorki. Suma summarum pryskałam sporo, ale chemii samej w sobie były w sumie trzy opryski. Niestety, ekologiczne środki zawiodły. W przyszłym roku w razie inwazji nie będę już tak długo zwlekać, więc czasu na pielęgnację powinno być więcej Ten biały przetacznik jest wieloletni, niestety kupiony w szkółce bez etykietki odmianowej.
Bazylo - Beatko - walka z przędziorami wygrana Dziękuję za wszystkie słowa pochwały
Inka jest dla mnie taką spoko różyczką, ale bez efektu wow. Ma stosunkowo malutkie kwiaty, za to bardzo chętnie produkuje wciąż nowe. Do końca sezonu pozostała zdrowa, więc nie mogę się czepiać
Maniolku - Mariuszu - co jak co, ale skoro Ty chwalisz moje uprawy to mogę być z siebie dumna Pomidorki były pyszne, oj tak Jeszcze niedawno jadłam ostatnie sztuki, które dojrzały w domu. Mam nadzieję, że udało Ci się uratować hortensje przed żarłocznymi przędziorkami. Czyżby bukietowe? Przędziorki je lubią, za to ogrodówek u mnie nie ruszają...
Jakuch - Jadziu - ostróżki rosną u mnie różnie. Mam je w wielu miejscach i wielu odmianach i jedno, co mogę na pewno powiedzieć to to, że lubią dużo słońca i w miarę suchą glebę. Najdorodniejsze z moich ostróżek rosną przy południowej i wschodniej ścianie, pod okapami i balkonami, gdzie słabo dociera deszcz. Te, które rosną w cieniu nie są nawet w 1/3 tak rozrośnięte, a mam dobre porównanie, bo są to te same odmiany. Bardzo polecam ostróżki z grupy Millenium.
O Ince pisałam już Bazyli, nie jest wcale taka zła, to tylko moje skrzywienie, że nie przepadam za drobniejszymi kwiatami. Kwitła jednak tak obficie i wytrwale, że tą wielkość kwiatów mi w pełni zrekompensowała Monique Bougues dostanie w przyszłym sezonie chyba ostatnią szansę Nie odpowiada mi jej chorowitość, ani fatalny pokrój, ani wiszące w dół kwiaty. Do tego ciągle zamierają jej pędy. W efekcie wydała kilka przecudnej urody kwiatów, ale to wszystko. Dla mnie kwiaty mogą być trochę skromniejsze, ale chociaż większość musi trzymać pion i musi być trochę zdrowsza... no wiem, jestem surowa i wymagająca To samo dotyczy Odlie Masquelier, tyle, że przynajmniej kwiaty nie wiszą. Tyle sobie po Guillotkach obiecywałam, ale ich temat to na inny raz
Dorotko - mam nadzieję, że walka z przędziorkiem wygrana. U mnie pomógł Verimec.
Z Domaine de Chantilly jestem bardzo zadowolona, chętnie kwitła, kwiaty wielkości ok. 8cm po kilka w bukieciku, do końca zdrowa. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Jak zresztą do żadnej z róż Delbarda. To są róże z żelaza Zdjęcie całego krzaczka jest z września. Posadziłam ją tej wiosny, więc mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i będzie jeszcze piękniejsza. Jestem ciekawa, czy skusiłaś się na nią tej jesieni
Clem - Małgosiu - ilekroć wchodzę do ogródka i patrzę na roślinki od Ciebie, to od razu gościsz w moich myślach Pięknie wszystkie się rozrosły, a niektóre przerosły (dosłownie) wielokrotnie moje oczekiwania Jeszcze raz dziękuję!
Margo - Małgosiu - w tym roku u mnie był wyjątkowo duży mączniakowy pogrom - nie na różach, miały go może dwie czy trzy sztuki, ale właśnie floksy, ostróżki, marcinki, połowa dalii i sporo by jeszcze można było wymienić. Nie wiem, czym było to spowodowane, bo tych roślin nigdy nie opryskuję, chyba, że wystarczała taka mgiełka od oprysku róż...? Mnie także szkoda owadów, staram się jakoś znajdować złoty środek, ale w tym roku jesienią bez żadnych oprysków na grzyba ogród prezentował się nieco... ...mizernie
Zawsze jakoś staram się przed sobą usprawiedliwiać, że mam naprawdę dużo miododajnych roślin i pszczółki mają u mnie bogatą stołówkę. Dzieci na mnie psioczą, bo jest ich pełno. Chociaż tak mogę odkupić moje winy
Zabrakło uśmieszków... c.d.n.
Tej jesieni stwierdziłam, że jestem wdzięczna, że w końcu nadeszła ta pora roku. Nareszcie mogłam odetchnąć i przestać się stresować, że ogród zaniedbany, a ja nie mam czasu. Tak mogę podsumować ten sezon jednym prostym stwierdzeniem: roboty przymusowe. W tym roku jakoś nie nadążałam z pracami i gdy już znalazłam wolną chwilę, to z obłędem w oczach miotałam się między rabatami i uwijałam się z pracami, aby jak najwięcej zdążyć zrobić. Zupełnie nie tak to powinno wyglądać. Ogród to przecież mój azyl, mój zakątek do kontemplacji urody roślin, kwiatów, praca w nim do tej pory to była sama radość. No cóż, może w przyszłym roku uda mi się wszystkiego lepiej dopilnować.
Wreszcie udało mi się usiąść i przejrzeć zdjęcia z tego sezonu. Patrząc na zdjęcia roślin i ilości kwiecia wylewającego się z rabat, serce znów zabiło szybciej i zatęskniłam znów za tymi widokami.
Mimo niewystarczającej opieki i afrykańskich upałów rośliny radziły sobie świetnie, róże kwitły ochoczo i choć pod koniec lata z powodu braku oprysków grzybobójczych rozszalały się choroby grzybowe, rośliny przetrwały w zaskakująco dobrej kondycji. Wyczekuję więc już powoli kolejnego sezonu!
Tymczasem póki nie zasypał nas jeszcze zimowy śnieg, w dzisiejszym wydaniu jesienne, wrześniowe wspominki. Ale tym razem najpierw odpowiedzi, bo poprzednim razem się nie udało
Tulipanko - Wiolu - dziękuję za dobre słowa, moje ogórki w tunelu też zaatakował przędziorek, wyrwałam i na szczęście pomidory i papryka nie ucierpiały. Oprysk na szczęście nie był potrzebny.
Masko - Marysiu - przędziorka udało się wytępić, jesienią zaatakowały skoczki i mszyce, ale dałam już spokój. Nabrałam wyjątkowego wstrętu do opryskiwacza zwalczając przędziorki. Suma summarum pryskałam sporo, ale chemii samej w sobie były w sumie trzy opryski. Niestety, ekologiczne środki zawiodły. W przyszłym roku w razie inwazji nie będę już tak długo zwlekać, więc czasu na pielęgnację powinno być więcej Ten biały przetacznik jest wieloletni, niestety kupiony w szkółce bez etykietki odmianowej.
Bazylo - Beatko - walka z przędziorami wygrana Dziękuję za wszystkie słowa pochwały
Inka jest dla mnie taką spoko różyczką, ale bez efektu wow. Ma stosunkowo malutkie kwiaty, za to bardzo chętnie produkuje wciąż nowe. Do końca sezonu pozostała zdrowa, więc nie mogę się czepiać
Maniolku - Mariuszu - co jak co, ale skoro Ty chwalisz moje uprawy to mogę być z siebie dumna Pomidorki były pyszne, oj tak Jeszcze niedawno jadłam ostatnie sztuki, które dojrzały w domu. Mam nadzieję, że udało Ci się uratować hortensje przed żarłocznymi przędziorkami. Czyżby bukietowe? Przędziorki je lubią, za to ogrodówek u mnie nie ruszają...
Jakuch - Jadziu - ostróżki rosną u mnie różnie. Mam je w wielu miejscach i wielu odmianach i jedno, co mogę na pewno powiedzieć to to, że lubią dużo słońca i w miarę suchą glebę. Najdorodniejsze z moich ostróżek rosną przy południowej i wschodniej ścianie, pod okapami i balkonami, gdzie słabo dociera deszcz. Te, które rosną w cieniu nie są nawet w 1/3 tak rozrośnięte, a mam dobre porównanie, bo są to te same odmiany. Bardzo polecam ostróżki z grupy Millenium.
O Ince pisałam już Bazyli, nie jest wcale taka zła, to tylko moje skrzywienie, że nie przepadam za drobniejszymi kwiatami. Kwitła jednak tak obficie i wytrwale, że tą wielkość kwiatów mi w pełni zrekompensowała Monique Bougues dostanie w przyszłym sezonie chyba ostatnią szansę Nie odpowiada mi jej chorowitość, ani fatalny pokrój, ani wiszące w dół kwiaty. Do tego ciągle zamierają jej pędy. W efekcie wydała kilka przecudnej urody kwiatów, ale to wszystko. Dla mnie kwiaty mogą być trochę skromniejsze, ale chociaż większość musi trzymać pion i musi być trochę zdrowsza... no wiem, jestem surowa i wymagająca To samo dotyczy Odlie Masquelier, tyle, że przynajmniej kwiaty nie wiszą. Tyle sobie po Guillotkach obiecywałam, ale ich temat to na inny raz
Dorotko - mam nadzieję, że walka z przędziorkiem wygrana. U mnie pomógł Verimec.
Z Domaine de Chantilly jestem bardzo zadowolona, chętnie kwitła, kwiaty wielkości ok. 8cm po kilka w bukieciku, do końca zdrowa. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Jak zresztą do żadnej z róż Delbarda. To są róże z żelaza Zdjęcie całego krzaczka jest z września. Posadziłam ją tej wiosny, więc mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i będzie jeszcze piękniejsza. Jestem ciekawa, czy skusiłaś się na nią tej jesieni
Clem - Małgosiu - ilekroć wchodzę do ogródka i patrzę na roślinki od Ciebie, to od razu gościsz w moich myślach Pięknie wszystkie się rozrosły, a niektóre przerosły (dosłownie) wielokrotnie moje oczekiwania Jeszcze raz dziękuję!
Margo - Małgosiu - w tym roku u mnie był wyjątkowo duży mączniakowy pogrom - nie na różach, miały go może dwie czy trzy sztuki, ale właśnie floksy, ostróżki, marcinki, połowa dalii i sporo by jeszcze można było wymienić. Nie wiem, czym było to spowodowane, bo tych roślin nigdy nie opryskuję, chyba, że wystarczała taka mgiełka od oprysku róż...? Mnie także szkoda owadów, staram się jakoś znajdować złoty środek, ale w tym roku jesienią bez żadnych oprysków na grzyba ogród prezentował się nieco... ...mizernie
Zawsze jakoś staram się przed sobą usprawiedliwiać, że mam naprawdę dużo miododajnych roślin i pszczółki mają u mnie bogatą stołówkę. Dzieci na mnie psioczą, bo jest ich pełno. Chociaż tak mogę odkupić moje winy
Zabrakło uśmieszków... c.d.n.
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bylinowo-różany ogród u Minnie
Danutaz - Danusiu - dlaczego pomidorki nie obrodziły? Zaraza je zjadła? Szkoda... może w przyszłym roku będzie za to obfity plon? Tego Ci życzę
Danka65 - Danusiu - bardzo dziękuję za takie pochwały, ogromnie to cieszy, gdy usłyszy się dobre słowo od innego ogrodnika
Iwonko - oj tak, sroga ze mnie ogrodniczka Jest tyle pięknych odmian, które rosną i kwitną bez specjalnego proszenia, że szkoda mi marnować miejsce i poświęcony czas. Do tego rany kłute i szarpane, zniszczona odzież i wydane pieniądze na nawozy i opryski tudzież wodę. Ja jestem ekonomistką z wykształcenia i mam umysł ścisły, więc prowadzę czystą kalkulację - taki bilans zysków i strat
A tak już na poważnie, to staram się zawsze każdej dawać szansę, chyba że po dwóch sezonach nie ma żadnej perspektywy na poprawę - wtedy wylatuje już po dwóch... Zeby jednak nie było, to chyba był taki zbieg okoliczności, bo mam całkiem sporo róż, które w pełni spełniają moje oczekiwania i nie muszą drżeć w obawie przed eksmisją
Nie mam Eliny w takim ujęciu, w jakim chciałabym ją pokazać. Rośnie w wyeksponowanym miejscu przy drodze i wokół domy, a ja chowam się z aparatem, żeby mnie rodzina za wariatkę nie wzięła Rzadko robię tam zdjęcia. Zapewniam Cię, że na żywo ta róża przyciąga wszystkie spojrzenia Takie zdjęcia tylko znalazłam, ale nie oddają jej urody nawet w połowie.
Adka - Adrianno - piszesz o różach wielokwiatowych, ale masz chyba na myśli wielkokwiatowe? Tak przynajmniej wynikałoby z odmian, które podajesz. Róże wielokwiatowe to inaczej rabatowe.
Ja także bardzo lubię wielkokwiatowe, choć rabatówki też sobie chwalę, o ile mają wystarczająco duże i wypełnione kwiaty - a kilka takich w tym roku odkryłam
Wracając jednak do wielkokwiatowych - mam sporo takich, z których jestem bardzo zadowolona, ale z tymi przerwami w kwitnieniu może być gorzej - wielkokwiatowe mają to do siebie, że potrzebują zwykle więcej czasu od rabatówek.
U mnie dobrze rosną i nie chorują: Gloria Dei, Souvenir de Baden-Baden (nie u wszystkich dobrze rośnie), Malaga, Elina, Double Delight (przypala ją ostre słońce), Ashley (jedna z moich ulubienic), Candlelight, Memoire (kolejna ulubiona), Queen Adelaide (mniejsze kwiaty)
Jeżeli dopuszczasz choroby w nieznacznym stopniu (choć kilka z niżej wymienionych mam dopiero rok i był to pierwszy rok, gdy zaatakowała mój ogród rdza róży, więc być może prewencyjne opryski sprawiłyby, że niektóre z tych róż nie chorowałyby w ogóle)
Jalitah, Tahiti, Beverly, Aachener Dom, Irina, Alpine Sunset.
Johann Strauss wg obiegowej opinii powinien być bardzo zdrowy, jednak u mnie bardzo choruje. Jest to jednak cudowna róża, niby nic specjalnego, ale na rabacie błyszczy i widać ją z daleka. Miałam go z ciężkim sercem wykopać tej jesieni, ale uratował go mój brak czasu. Może wykorzysta swoją szansę? Kto wie. Możesz sprawdzić na własnych rabatkach, jak z jego zdrowotnością będzie u ciebie
Fajny i zdrowy jest też Voyage, ale nie lubi deszczu. Możesz też spojrzeć na Domaine de Chantilly, Floribunda kwalifikuje ją jako wielkokwiatową, choć moim zdaniem bliżej jej do rabatówki.
Na koniec porcja wspominków z września:
Rosengräfin Marie-Henriette
Maid Marion
Aphrodite
Marc Chagall
Sängerhäuser Jubiläumsrose
Chandos Beauty
Princess Alexandra of Kent
Ten irysek powtarza kwitnienie
Celebrating Life
Dieter Müller/ Soeur Emmanuelle
Anne de Kiev
Clara´s Choice
Queen Adelaide
Märchenzauber
Cream Abundance
Bellevue
Claire Marshall
Princess Anne
Pink Paradise
Danka65 - Danusiu - bardzo dziękuję za takie pochwały, ogromnie to cieszy, gdy usłyszy się dobre słowo od innego ogrodnika
Iwonko - oj tak, sroga ze mnie ogrodniczka Jest tyle pięknych odmian, które rosną i kwitną bez specjalnego proszenia, że szkoda mi marnować miejsce i poświęcony czas. Do tego rany kłute i szarpane, zniszczona odzież i wydane pieniądze na nawozy i opryski tudzież wodę. Ja jestem ekonomistką z wykształcenia i mam umysł ścisły, więc prowadzę czystą kalkulację - taki bilans zysków i strat
A tak już na poważnie, to staram się zawsze każdej dawać szansę, chyba że po dwóch sezonach nie ma żadnej perspektywy na poprawę - wtedy wylatuje już po dwóch... Zeby jednak nie było, to chyba był taki zbieg okoliczności, bo mam całkiem sporo róż, które w pełni spełniają moje oczekiwania i nie muszą drżeć w obawie przed eksmisją
Nie mam Eliny w takim ujęciu, w jakim chciałabym ją pokazać. Rośnie w wyeksponowanym miejscu przy drodze i wokół domy, a ja chowam się z aparatem, żeby mnie rodzina za wariatkę nie wzięła Rzadko robię tam zdjęcia. Zapewniam Cię, że na żywo ta róża przyciąga wszystkie spojrzenia Takie zdjęcia tylko znalazłam, ale nie oddają jej urody nawet w połowie.
Adka - Adrianno - piszesz o różach wielokwiatowych, ale masz chyba na myśli wielkokwiatowe? Tak przynajmniej wynikałoby z odmian, które podajesz. Róże wielokwiatowe to inaczej rabatowe.
Ja także bardzo lubię wielkokwiatowe, choć rabatówki też sobie chwalę, o ile mają wystarczająco duże i wypełnione kwiaty - a kilka takich w tym roku odkryłam
Wracając jednak do wielkokwiatowych - mam sporo takich, z których jestem bardzo zadowolona, ale z tymi przerwami w kwitnieniu może być gorzej - wielkokwiatowe mają to do siebie, że potrzebują zwykle więcej czasu od rabatówek.
U mnie dobrze rosną i nie chorują: Gloria Dei, Souvenir de Baden-Baden (nie u wszystkich dobrze rośnie), Malaga, Elina, Double Delight (przypala ją ostre słońce), Ashley (jedna z moich ulubienic), Candlelight, Memoire (kolejna ulubiona), Queen Adelaide (mniejsze kwiaty)
Jeżeli dopuszczasz choroby w nieznacznym stopniu (choć kilka z niżej wymienionych mam dopiero rok i był to pierwszy rok, gdy zaatakowała mój ogród rdza róży, więc być może prewencyjne opryski sprawiłyby, że niektóre z tych róż nie chorowałyby w ogóle)
Jalitah, Tahiti, Beverly, Aachener Dom, Irina, Alpine Sunset.
Johann Strauss wg obiegowej opinii powinien być bardzo zdrowy, jednak u mnie bardzo choruje. Jest to jednak cudowna róża, niby nic specjalnego, ale na rabacie błyszczy i widać ją z daleka. Miałam go z ciężkim sercem wykopać tej jesieni, ale uratował go mój brak czasu. Może wykorzysta swoją szansę? Kto wie. Możesz sprawdzić na własnych rabatkach, jak z jego zdrowotnością będzie u ciebie
Fajny i zdrowy jest też Voyage, ale nie lubi deszczu. Możesz też spojrzeć na Domaine de Chantilly, Floribunda kwalifikuje ją jako wielkokwiatową, choć moim zdaniem bliżej jej do rabatówki.
Na koniec porcja wspominków z września:
Rosengräfin Marie-Henriette
Maid Marion
Aphrodite
Marc Chagall
Sängerhäuser Jubiläumsrose
Chandos Beauty
Princess Alexandra of Kent
Ten irysek powtarza kwitnienie
Celebrating Life
Dieter Müller/ Soeur Emmanuelle
Anne de Kiev
Clara´s Choice
Queen Adelaide
Märchenzauber
Cream Abundance
Bellevue
Claire Marshall
Princess Anne
Pink Paradise
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie