Ewelina,
Paula
Ewelinko- z szału przetworowego wyszłam nie do końca- powodowana żarłocznością mojego dziecka wczoraj właśnie dorabiałam z 3 porcji salsę meksykańską- to jest taki dip z krojonej papryki, cebuli, czosnku, na bazie pomidorów, z kuminem i innymi przyprawami. On się tego domaga na każdej kanapce, więc wcześniejszy zapas (również z 3 porcji, czyli w sumie 4,5 kg pomidorów) szybko się kurczył. Postanowiłam, że póki jeszcze nie padało, pomidory i papryka miały letnie ceny- to zrobię. Czego się nie robi dla dziecka? Włożyłam też 4 słoiczki marynowanych kapeluszy małych grzybów i ususzyłam w sumie 2 wielkie słoje takie jak do kiszenia kapusty (zajmowałam się tym od ubiegłej środy, do soboty non stop).
Chyba jeszcze nigdy aż tyle różnorodnych przetworów nie miałam, choć zawsze robiłam dużo. Za to teraz- np. zachciało mi się szarlotki, myk po mus z moich papierówek- i dzisiaj będzie- bezwysiłkowo.
Jeżówki będą na pewno, mam kilka odmian na które ostrzę zęby i zrobię reorganizację z moimi, bo niektóre z kupionych przeze mnie okazały się za mocno czerwone i albo je sprzedam, albo dam z mniej rzucające się w oczy miejsce niż reprezentacyjna rabata. Z takich drobnostek kupię też 2-3 epimedia, prymulki, kilka małych astrów, miodunkę, ułudkę. Doszłam do etapu, że gonię własny ogon. Zrobiło się ciasno. Szkoda, że tak szybko.
Z powojnikami już mam jakiś trop dzięki Wam

Moje wielkokwiatowe nie popisały się w tym sezonie niestety.
Paula- skórki z bananów zapewniają roślinie potas. W zeszłym roku dawałam nawet całe banany, bo kupiłam takie przejrzałe. Wióry rogowe były tu polecane na forum i one też są formą wolnodziałającego nawozu, który dokarmia rośliny podczas ukorzeniania się i wzrostu. Te róże z gołym korzeniem już w pierwszym sezonie kwitły mi bardzo ładnie i późno złapały plamistość. Poradziły sobie znacznie lepiej niż sadzone latem róże z donic. Taka Lavender Ice np nie ma ani jednego listka..
Trawy zimują ładnie, u mnie wymarzł tylko miskant Carnival- taki pasiasty. Myślę jednak, że to była wina późnego sadzenia i kiepskiej miejscówki.
Bardzo fajny klimat robi dość ekspansywny rdest wężownik. Kwiaty się mienią wszystkimi odcieniami różu i zdobią już od lipca do samej zimy. U mnie przed skalniakiem.
Ogrodowe hortki w tym roku całkiem podrosły i nawet ładnie kwitły. A teraz takie są muśnięte jesienią i też się pięknie prezentują. Hoduję je od maleńkości- dostałam takie ukorzenione z patyczka ociupniki od teścia.
Rzut oka na nową rabatę robioną etapami. Najpierw przód, obwódka z kocimiętki i przywrotnika, potem lawendy długokłosowe, jeżówki, cebulki. Teraz dojdą róże, a wiosną pergola z powojnikami na tyłach i kostka na obrzeżu. Ta rabata kosztowała mnie wiele nerwów, bo mąż nie chciał oddać trawnika i pisałam o perypetiach z rysowaniem przez niego projektu, pomiarami i domaganiem się podpisu o akceptacji. Było ciężko, ale w miarę na swoim postawiłam.

Pomiędzy tą rabatą a rabatą z rozplenicą jest wąski przesmyk z niskimi irysami, który je obie łączy.
Werbena patagońska sadzona z rozsady w końcu czerwca nie bardzo zdąży zawiązać nasiona. Raczej mi nie przezimuje, więc będę musiała sama pobawić się w wysiewy. Nasionka już kupiłam.
Aksamitki- nie lubiłam ich, ale teraz mają swoje 5 minut. Ogrody pustoszeją, a te żelazne rośliny zdobią mój warzywnik. Tam w ogóle będzie tak rustykalnie. Płotki drewniane już są, wsadziłam czerwone tulipany (gratis do paczki), żółte narcyzy, są zioła, rudbekie, będą i co roku aksamitki.
Życzę Wam udanego ogrodowo i pogodowo dnia
