Pierwsze koty za płoty cz.lll
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3369
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko Wandzia ma rację zdjęcia robią wszyscy... ale fotografię godną uwagi tylko niewielu ... To tak jak ze słuchem ... słyszą wszyscy... ale słuch muzyczny mają nieliczni... Pogazuj co utrwalisz, a my będziemy podziwiać
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6296
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
No to zrobię ekspryment i ją zostawię w gruncie, bardzo opatuloną. Nie ma w sumie to przecież znaczenia czy wyrzucę kobeę w grudniu czy w maju, jakby się nie powiodło
W tym roku wyszła mi tylko jedna sadzoneczka na 5 nasionek, ale tak ją często rwałam górą i od razu wsadzałam do ziemi, że szybko był oczekiwany gąszczyk. A może w takim razie uszczyknę kilka gałązczek i przechowam jak fuksję - no pomyslę i nad tym.
Ja tę aksamitkę strzępiastą podkładałam patykami bambusowymi, wcale tych patyków nie widać a aksamitki mają się na czym opierać, więc ta ich kruchość w ogóle mi nie przeszkadza. Mam kilka jeszcze po dachem, w ustronnym miejscu i wcale nie widać po nich, że już jesień. Nadal są cudne, tak samo jak w lipcu
Z powojnika Solina jestem bardzo zadowolona, bardzo obficie kwitnie i nie jest kapryśny. Też go polecam.
W tym roku wyszła mi tylko jedna sadzoneczka na 5 nasionek, ale tak ją często rwałam górą i od razu wsadzałam do ziemi, że szybko był oczekiwany gąszczyk. A może w takim razie uszczyknę kilka gałązczek i przechowam jak fuksję - no pomyslę i nad tym.
Ja tę aksamitkę strzępiastą podkładałam patykami bambusowymi, wcale tych patyków nie widać a aksamitki mają się na czym opierać, więc ta ich kruchość w ogóle mi nie przeszkadza. Mam kilka jeszcze po dachem, w ustronnym miejscu i wcale nie widać po nich, że już jesień. Nadal są cudne, tak samo jak w lipcu
Z powojnika Solina jestem bardzo zadowolona, bardzo obficie kwitnie i nie jest kapryśny. Też go polecam.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Aniu-nena08, w końcu jakoś nie oparłam się pokusie i zakupiłam kolejne różyczki Miałam trzy mizerotki, którym groziłam już w ubiegłym roku. Ponieważ jednak mam miękkie serce, dałam im szansę, której one niestety nie wykorzystały. Dwie wyleciały zupełnie, a jedną przesadziłam i jeszcze ją troszkę pohołubię. Dla Cafe też znajdę nowe miejsce i może tam wreszcie pokaże, że warto o nią zabiegać. Chociaż wolałabym, żeby to ona zabiegała o moje względy, w końcu dostaje wszystko to, co najlepsze, a ciągle mnie olewa Muszę jej uświadomić, że moja cierpliwość ma granice i jak się nie poprawi, to i ona zasili kompostownik.
Aniu-Annes 77, trzy róże już siedzą na działce. Czekam jeszcze na dwie, ale nie wiem kiedy przyjadą, bo nie mam ze szkółki żadnych informacji. Te ostatnie to był całkowity spontan, takie życie na gorąco Wcześniejsze zajęły miejsce po maruderach, tak więc nie dziwię się, że się nie zdecydowałaś. Jak się ma ograniczone miejsce, to nie można działać zbyt pochopnie, trzeba mierzyć siły na zamiary. Co prawda przychodzi mi to z trudem, ale już naprawdę miejsca mam coraz mniej. A przecież wiadomo, że na tym się nie skończy Lista bylin już się tworzy i dla nich miejsce też będę musiała znaleźć. Liczę, że mróz sprowadzi na mnie opamiętanie, Tylko co zrobię jak zimy rzeczywiście nie będzie?
Ewelinko, skoro już wróciłaś, to muszę do Ciebie szybciutko zajrzeć i zobaczyć jak poradził sobie Twój ogród podczas Twojej nieobecności? Widzę, że jednak wykorzystujesz słoneczną pogodę i szalejesz w ogrodzie
Czosnki Krzysztofa trafiły mi się cudem dzięki Danusi Do tej pory też ich nie miałam, więc z ciekawością im się przyjrzę, a jak mi się spodobają, to za rok może dokupię. Kobea jest cudna i jak na jednoroczną roślinę, może osiągnąć imponujące rozmiary. Na pewno znowu ją wysieję i mam nadzieję na powtórkę z rozrywki
Wandziu, skromnie schylę głowę i spłoniona przyjmę pochwały Dębolistną nie trzeba kusić, ale skoro się ku niej skłaniasz, to zobacz jak wyglądała dzisiaj. Cała płonie czerwienią
Ewuś, moje ego zostało miło połechtane Wszystkiego jednak nauczyłam się tu, na forum. Kiedyś robiłam zwykłe fotografie, teraz chcę Wam dogodzić, dopieścić Wasze zmysły. Jestem cała w skowronkach, że sztuka ta mi się udaje
Beatko, kobeę możesz spróbować przechować, myślę jednak, że nawet najmniejszy mrozik wyśle ją do roślinnego raju
To na aksamitkę mamy podobny patent, też ją podpieram bambusem A jak czasami mi się położy to delikatnie podkładam drewniany klocek, który co jakiś czas wpycham mocniej, aż się wyprostuje.
Na Solinie jeszcze dzisiaj wypatrzyłam kwiatek
Tak jak było zapowiedziane, pojechaliśmy na chwilę na działkę. Na króciutko, bo byłam po dyżurze, a poza tym eM niecierpliwie przebierał łapkami, tak śpieszno było mu do domu Postanowiłam go jednak wykorzystać i zagoniłam do wykopania dwóch największych dalii. Niestety za bardzo mu to nie wyszło, bo jedną z nich bardzo uszkodził. Nie ma w tym jego winy, karpa była tak potężna, że wiele bulw się odłamało i pozostały w ziemi. Jeżeli przeżyje zimę, to za rok wykopię ją sama Muszę do niej podejść sposobem i może wtedy się uda. Najbardziej obawiałam się o Ferncliff Illusion, tę na szczęście udało się wykopać bez uszkodzeń. Mniejsze dalie będę kopać jutro z Filipem, z tymi sobie poradzimy bez problemu.
Dzień był piękny i słoneczny i aż żal ściskał, że nie mogłam podziałać. Mocno jednak liczę na to, że jutro będzie podobnie i wykorzystam nie tylko dzień, ale i syna na maksa. Młody jest, niech się popisze swoją tężyzną. Sam się nie spodziewa, co go jutro czeka. Będzie rzeź niewiniątek
Tuż przed odjazdem z działki zauważyłam, że ktoś, a raczej coś dobrało się do domku dla murarek Część patyczków była wyrzucona na ziemię, a w domku bałagan. Raczej jest to sprawka ptaków niż tajemniczego ktosia EM jeszcze wymyślił myszy, ale czy ja wiem? Na sezon mieliśmy siatkę odgiętą, ale nigdy nie mieliśmy nawet najmniejszych podejrzeń, żeby coś się nimi interesowało. Teraz znowu zamocowaliśmy siatkę i mam nadzieję, że to wystarczy. Może jeszcze jutro założę dodatkowe zabezpieczenie, bo siatki jeszcze trochę nam zostało?
Nie spodziewałam się, że aż tylu działkowiczów wykorzysta słoneczną pogodę. Nierzadko latem nie ma tylu ludzi, co dzisiaj
Szałwia jeszcze szaleje, ale już ostatkiem sił
Pozdrawiam
Aniu-Annes 77, trzy róże już siedzą na działce. Czekam jeszcze na dwie, ale nie wiem kiedy przyjadą, bo nie mam ze szkółki żadnych informacji. Te ostatnie to był całkowity spontan, takie życie na gorąco Wcześniejsze zajęły miejsce po maruderach, tak więc nie dziwię się, że się nie zdecydowałaś. Jak się ma ograniczone miejsce, to nie można działać zbyt pochopnie, trzeba mierzyć siły na zamiary. Co prawda przychodzi mi to z trudem, ale już naprawdę miejsca mam coraz mniej. A przecież wiadomo, że na tym się nie skończy Lista bylin już się tworzy i dla nich miejsce też będę musiała znaleźć. Liczę, że mróz sprowadzi na mnie opamiętanie, Tylko co zrobię jak zimy rzeczywiście nie będzie?
Ewelinko, skoro już wróciłaś, to muszę do Ciebie szybciutko zajrzeć i zobaczyć jak poradził sobie Twój ogród podczas Twojej nieobecności? Widzę, że jednak wykorzystujesz słoneczną pogodę i szalejesz w ogrodzie
Czosnki Krzysztofa trafiły mi się cudem dzięki Danusi Do tej pory też ich nie miałam, więc z ciekawością im się przyjrzę, a jak mi się spodobają, to za rok może dokupię. Kobea jest cudna i jak na jednoroczną roślinę, może osiągnąć imponujące rozmiary. Na pewno znowu ją wysieję i mam nadzieję na powtórkę z rozrywki
Wandziu, skromnie schylę głowę i spłoniona przyjmę pochwały Dębolistną nie trzeba kusić, ale skoro się ku niej skłaniasz, to zobacz jak wyglądała dzisiaj. Cała płonie czerwienią
Ewuś, moje ego zostało miło połechtane Wszystkiego jednak nauczyłam się tu, na forum. Kiedyś robiłam zwykłe fotografie, teraz chcę Wam dogodzić, dopieścić Wasze zmysły. Jestem cała w skowronkach, że sztuka ta mi się udaje
Beatko, kobeę możesz spróbować przechować, myślę jednak, że nawet najmniejszy mrozik wyśle ją do roślinnego raju
To na aksamitkę mamy podobny patent, też ją podpieram bambusem A jak czasami mi się położy to delikatnie podkładam drewniany klocek, który co jakiś czas wpycham mocniej, aż się wyprostuje.
Na Solinie jeszcze dzisiaj wypatrzyłam kwiatek
Tak jak było zapowiedziane, pojechaliśmy na chwilę na działkę. Na króciutko, bo byłam po dyżurze, a poza tym eM niecierpliwie przebierał łapkami, tak śpieszno było mu do domu Postanowiłam go jednak wykorzystać i zagoniłam do wykopania dwóch największych dalii. Niestety za bardzo mu to nie wyszło, bo jedną z nich bardzo uszkodził. Nie ma w tym jego winy, karpa była tak potężna, że wiele bulw się odłamało i pozostały w ziemi. Jeżeli przeżyje zimę, to za rok wykopię ją sama Muszę do niej podejść sposobem i może wtedy się uda. Najbardziej obawiałam się o Ferncliff Illusion, tę na szczęście udało się wykopać bez uszkodzeń. Mniejsze dalie będę kopać jutro z Filipem, z tymi sobie poradzimy bez problemu.
Dzień był piękny i słoneczny i aż żal ściskał, że nie mogłam podziałać. Mocno jednak liczę na to, że jutro będzie podobnie i wykorzystam nie tylko dzień, ale i syna na maksa. Młody jest, niech się popisze swoją tężyzną. Sam się nie spodziewa, co go jutro czeka. Będzie rzeź niewiniątek
Tuż przed odjazdem z działki zauważyłam, że ktoś, a raczej coś dobrało się do domku dla murarek Część patyczków była wyrzucona na ziemię, a w domku bałagan. Raczej jest to sprawka ptaków niż tajemniczego ktosia EM jeszcze wymyślił myszy, ale czy ja wiem? Na sezon mieliśmy siatkę odgiętą, ale nigdy nie mieliśmy nawet najmniejszych podejrzeń, żeby coś się nimi interesowało. Teraz znowu zamocowaliśmy siatkę i mam nadzieję, że to wystarczy. Może jeszcze jutro założę dodatkowe zabezpieczenie, bo siatki jeszcze trochę nam zostało?
Nie spodziewałam się, że aż tylu działkowiczów wykorzysta słoneczną pogodę. Nierzadko latem nie ma tylu ludzi, co dzisiaj
Szałwia jeszcze szaleje, ale już ostatkiem sił
Pozdrawiam
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16580
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko!
Kolejna porcja pięknych zdjęć na dobry nastrój po cudnym słonecznym dniu!
Rozpędziłaś się z kolekcjonowaniem róż, że hej! Będzie co podziwiać.
Czosnki Krzysztofa też mi się trafiły jak ślepej kurze ziarno i już jestem ich mocno ciekawa.
A czosnki główkowate na mojej działce już wypuściły swoje trawiaste źdźbła. Coś im się pomyliło, boję się, że do wiosny zmarzną i zginą. Nie miałam ich jeszcze nigdy, a bardzo mi się podobają, zwłaszcza że przyciągają roje pszczół i trzmieli, dlatego tak bardzo bym chciała, by doczekały wiosny i lata.
Dębolistna rzeczywiście ślicznie wybarwiła liście.
Szałwia u mnie wytworzyła młodziutką kępkę, przeniosłam ją więc do doniczki i przyniosłam na balkon. Może się odwdzięczy kwiatkami.... Żal mi było zostawić ją na pastwę losu.
Dobrego tygodnia, Iwonko.
Kolejna porcja pięknych zdjęć na dobry nastrój po cudnym słonecznym dniu!
Rozpędziłaś się z kolekcjonowaniem róż, że hej! Będzie co podziwiać.
Czosnki Krzysztofa też mi się trafiły jak ślepej kurze ziarno i już jestem ich mocno ciekawa.
A czosnki główkowate na mojej działce już wypuściły swoje trawiaste źdźbła. Coś im się pomyliło, boję się, że do wiosny zmarzną i zginą. Nie miałam ich jeszcze nigdy, a bardzo mi się podobają, zwłaszcza że przyciągają roje pszczół i trzmieli, dlatego tak bardzo bym chciała, by doczekały wiosny i lata.
Dębolistna rzeczywiście ślicznie wybarwiła liście.
Szałwia u mnie wytworzyła młodziutką kępkę, przeniosłam ją więc do doniczki i przyniosłam na balkon. Może się odwdzięczy kwiatkami.... Żal mi było zostawić ją na pastwę losu.
Dobrego tygodnia, Iwonko.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16974
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko
Niezwykle kolorowa i ciepła ta listopadowa jesień w twoim ogrodzie.
Listki hortensji Dębolistnej są niesamowicie piękne.U mojej bardziej brązowe .
Ale ta szałwia z tymi fiolecikami, to teraz jak z diamencikami.
Takich kolorków to już dawno w ogrodzie nie ma.
No,,, chyba,że ma się takową szałwię
Niezwykle kolorowa i ciepła ta listopadowa jesień w twoim ogrodzie.
Listki hortensji Dębolistnej są niesamowicie piękne.U mojej bardziej brązowe .
Ale ta szałwia z tymi fiolecikami, to teraz jak z diamencikami.
Takich kolorków to już dawno w ogrodzie nie ma.
No,,, chyba,że ma się takową szałwię
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25125
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Ja też wolę jesienne zakupy różane, bo sadzonki są lepsze według mnie
Wiosną wyprzedawane sa resztki, a może tak mi sie tylko wydaje?
Tez mam 2,3 róże do wywalenia. Ja wyrzucam róże
Na pewno chciałabym kupić Kosmos, o którym tyle dobrego się nasłuchałam
Co poza tym? Mam całą zimę
Wiosną wyprzedawane sa resztki, a może tak mi sie tylko wydaje?
Tez mam 2,3 róże do wywalenia. Ja wyrzucam róże
Na pewno chciałabym kupić Kosmos, o którym tyle dobrego się nasłuchałam
Co poza tym? Mam całą zimę
- maniolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2784
- Od: 21 gru 2016, o 17:45
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonka widzę, że praca zaplanowana na całego co do murarek, to mąż też ma rację, bo gryzonie bardzo lubią kokony, jak ptactwo, z każdej strony są narażone na drapieżniki ja już swoje zabrałem i czekają w lodówce na wiosnę
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko wróciłam, wróciłam ale zdjęć jeszcze nie zrobiłam . Ty za to jak zwykle cudności pokazujesz . Ach te kolorowe liście, pięknie je pokazałaś . Fajnie, że popracowałaś na działce i miałaś do tego pomoc . Ja mam już wykopywanie dalii za sobą. Leżą już ładnie oznaczone w skrzyneczkach . Szałwia trójbarwna dzięki Tobie jest na mojej liście na nowy sezon . Mam nadzieję, że będzie mi pięknie kwitła jak u Ciebie. Przypomnij mi tylko czy ją z rozsady trzeba czy siałaś wprost do gruntu ?? Nie mogę sobie znaleźć .Pozdrawiam .
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko ,na szczęście do tej pory nie było przymrozków , więc rośliny mając duży zapas wilgoci często zaskakują nas przedłużonym kwitnieniem .Też miałam zapędy na różową borówkę , ale jednak dałam sobie na wstrzymanie .Ja zamknęłam już ogród ,będę na pewno tęskniła , ale odpoczynek też potrzebny .Ten sezon dla róż nie był za dobry i ja wiosną pozbędę się pewnie kilku bez ceregieli a posadzę jakieś bardziej odporne na choroby .Fotki jak zwykle oglądam kilka razy , są naprawdę dobre .Pozdrawiam i życzę .
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Cześć Iwonko
Jak masz pierwszy raz czosnki Krzysztofa, to niech Cię nie zdziwi jak wielkie mają kwiaty Ja niby czytałam, ale mi zabrakło wyobraźni i jak wszystkie zakwitły, to aż się splątały ;) Nie zdążyłam już w tym roku ich rozsadzić, pewnie za rok będzie powtórka...
Piękna czerwień-karmazyn tej hortensji
Jak masz pierwszy raz czosnki Krzysztofa, to niech Cię nie zdziwi jak wielkie mają kwiaty Ja niby czytałam, ale mi zabrakło wyobraźni i jak wszystkie zakwitły, to aż się splątały ;) Nie zdążyłam już w tym roku ich rozsadzić, pewnie za rok będzie powtórka...
Piękna czerwień-karmazyn tej hortensji
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Lucynko, w tym roku posadziłam troszkę czosnków, bo aż wstyd się przyznać, ale do tej pory miałam tylko kilka pojedynczych sztuk Swoje ulubione karatawskie i ze cztery gladiatory. Główkowatych chyba jednak nie mam, ale szczerze mówiąc okaże się to dopiero po zakwitnięciu, bo już sama nie pamiętam jakie posadziłam A przy wykopywaniu śniedków Saundersa też wyciągnęłam jakieś kiełkujące cebulki. Chyba to były tulipany, ale tak je szybko zakopałam z powrotem, że nawet się im nie przyjrzałam Te jednak były dość głęboko i spokojnie doczekają do wiosny.
Słoneczka było stanowczo za mało, ale przynajmniej przez kilka kolejnych dni było sucho i w miarę ciepło. Ja już nawet nie pragnę słońca, jak na ten rok są to zbyt wygórowane wymagania.
Aniu, kolorów na działce trzeba już ze świecą szukać. Gdzieniegdzie coś można jeszcze wypatrzeć, ale trzeba się bacznie rozglądać. Szałwia już tylko z daleka daje złudzenie koloru, ale zawsze lepiej tak, niż wcale Już większość jej zlikwidowałam, zostawiłam tylko kilka sztuk na rozsiew.
Hortensja dębolistna właśnie teraz jest najpiękniejsza. Kwiaty ma raczej niepozorne (przynajmniej ta moja), ale za to kolor liści jesienią jest przecudowny. Ta czerwień jest najbardziej widoczna właśnie w słoneczne dni
Gosiu, moja skłonność do kupowania róż jesienią bierze się raczej z przekonania, że łatwiej i lepiej się przyjmują. Mam co prawda niewielkie doświadczenie w tym temacie, bo róże kupuję dopiero od niedawna, a wiosną tylko raz, ale wiosenne nasadzenia były słabsze i dopiero w drugiej połowie lata zaczęły odrobinę lepiej rosnąć. I to była w dodatku ostatnia wiosna, a ta jak wiemy była szczególnie niesprzyjająca. Być może dlatego róże miały utrudniony start.
Moja lista różanych egzemplarzy do wywalenia, ciągle jest otwarta. Mam na niej jeszcze przynajmniej trzy, które w razie braku poprawy zasilą kompostownik. Dostaną jeszcze jeden sezon do wykorzystania, jak go zmarnują, to fora ze dwora
Mariusz, nasze kokony mamy zamiar przechowywać całą zimę na działce. Chyba, żeby miały przyjść arktyczne mrozy, to wtedy zabierzemy je do domu Powinny bez problemu wytrzymać temperaturę do -20*. W tej chwili są dobrze zabezpieczone siatką i raczej żadne zwierzę nie powinno się do nich dostać. Jeżeli je stracimy, to w następnym roku wymyślimy coś innego. Co zaplanowałam, to zrobiliśmy, chociaż już było zimno i nieprzyjemnie
Ewelinko, i moje dalie już wykopane, ale dopiero dzisiaj przywieźliśmy je do domu. Nawet ich jeszcze nie rozłożyłam, bo nie miałam czasu. Wieczorem pójdę do piwnicy i je rozłożę do suszenia.
Szałwię pierwszy raz posiałam w domu, ale już kolejnym roku wysiały się same. Myślę więc, że nie zrobisz błędu jeśli sypniesz nasiona wprost do gruntu Zazwyczaj rośliny, które mam mieć po raz pierwszy, wysiewam w domu. Po prostu obawiam się, że nie rozpoznam nowych siewek i najzwyczajniej w świecie je wypielę
Elu, to rzeczywiście zadziwiające, że przymrozków ciągle jeszcze nie było. Tylko dzięki temu jeszcze coś kwitnie Zazwyczaj pierwsze są już w październiku, a jak się trafią we wrześniu, to też nikogo nie dziwią.
Sama jestem teraz na siebie zła z powodu tej różowej borówki. Skusiłam się na nowinkę, a może się okazać, że nie była warta złamanego grosza
Danusiu,
Agnieszko, że też nie zajrzałaś do mnie wcześniej Oszczędziłabym sobie przynajmniej pracy. A tak, dzisiaj przy okazji pobytu na działce wszystkie wykopałam i posadziłam ponownie Tak to jest jak coś się robi w pośpiechu. Dzięki Tobie być może nie będę musiała ich przesadzać. Posadziłam je pod borówkami amerykańskimi i mam nadzieję, że będzie im to miejsce odpowiadać. Tulipany rosły tam dobrze, to może i czosnkom będzie się podobać
Hortensja dębolistna w dalszym ciągu jest bardzo ozdobna. Liście już co prawda zaczęły jej przysychać, ale jeszcze przyciąga wzrok
Za chwilę ciąg dalszy
Słoneczka było stanowczo za mało, ale przynajmniej przez kilka kolejnych dni było sucho i w miarę ciepło. Ja już nawet nie pragnę słońca, jak na ten rok są to zbyt wygórowane wymagania.
Aniu, kolorów na działce trzeba już ze świecą szukać. Gdzieniegdzie coś można jeszcze wypatrzeć, ale trzeba się bacznie rozglądać. Szałwia już tylko z daleka daje złudzenie koloru, ale zawsze lepiej tak, niż wcale Już większość jej zlikwidowałam, zostawiłam tylko kilka sztuk na rozsiew.
Hortensja dębolistna właśnie teraz jest najpiękniejsza. Kwiaty ma raczej niepozorne (przynajmniej ta moja), ale za to kolor liści jesienią jest przecudowny. Ta czerwień jest najbardziej widoczna właśnie w słoneczne dni
Gosiu, moja skłonność do kupowania róż jesienią bierze się raczej z przekonania, że łatwiej i lepiej się przyjmują. Mam co prawda niewielkie doświadczenie w tym temacie, bo róże kupuję dopiero od niedawna, a wiosną tylko raz, ale wiosenne nasadzenia były słabsze i dopiero w drugiej połowie lata zaczęły odrobinę lepiej rosnąć. I to była w dodatku ostatnia wiosna, a ta jak wiemy była szczególnie niesprzyjająca. Być może dlatego róże miały utrudniony start.
Moja lista różanych egzemplarzy do wywalenia, ciągle jest otwarta. Mam na niej jeszcze przynajmniej trzy, które w razie braku poprawy zasilą kompostownik. Dostaną jeszcze jeden sezon do wykorzystania, jak go zmarnują, to fora ze dwora
Mariusz, nasze kokony mamy zamiar przechowywać całą zimę na działce. Chyba, żeby miały przyjść arktyczne mrozy, to wtedy zabierzemy je do domu Powinny bez problemu wytrzymać temperaturę do -20*. W tej chwili są dobrze zabezpieczone siatką i raczej żadne zwierzę nie powinno się do nich dostać. Jeżeli je stracimy, to w następnym roku wymyślimy coś innego. Co zaplanowałam, to zrobiliśmy, chociaż już było zimno i nieprzyjemnie
Ewelinko, i moje dalie już wykopane, ale dopiero dzisiaj przywieźliśmy je do domu. Nawet ich jeszcze nie rozłożyłam, bo nie miałam czasu. Wieczorem pójdę do piwnicy i je rozłożę do suszenia.
Szałwię pierwszy raz posiałam w domu, ale już kolejnym roku wysiały się same. Myślę więc, że nie zrobisz błędu jeśli sypniesz nasiona wprost do gruntu Zazwyczaj rośliny, które mam mieć po raz pierwszy, wysiewam w domu. Po prostu obawiam się, że nie rozpoznam nowych siewek i najzwyczajniej w świecie je wypielę
Elu, to rzeczywiście zadziwiające, że przymrozków ciągle jeszcze nie było. Tylko dzięki temu jeszcze coś kwitnie Zazwyczaj pierwsze są już w październiku, a jak się trafią we wrześniu, to też nikogo nie dziwią.
Sama jestem teraz na siebie zła z powodu tej różowej borówki. Skusiłam się na nowinkę, a może się okazać, że nie była warta złamanego grosza
Danusiu,
Agnieszko, że też nie zajrzałaś do mnie wcześniej Oszczędziłabym sobie przynajmniej pracy. A tak, dzisiaj przy okazji pobytu na działce wszystkie wykopałam i posadziłam ponownie Tak to jest jak coś się robi w pośpiechu. Dzięki Tobie być może nie będę musiała ich przesadzać. Posadziłam je pod borówkami amerykańskimi i mam nadzieję, że będzie im to miejsce odpowiadać. Tulipany rosły tam dobrze, to może i czosnkom będzie się podobać
Hortensja dębolistna w dalszym ciągu jest bardzo ozdobna. Liście już co prawda zaczęły jej przysychać, ale jeszcze przyciąga wzrok
Za chwilę ciąg dalszy
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
W poniedziałek, tak jak było zaplanowane, pojechałam z synem na działkę. Niestety pogoda była diametralnie inna niż w niedzielę. Zamiast przyjemnego słoneczka i temperatury 12*, było pochmurno, zimno i z mżawką. Jak rano zobaczyłam na termometrze zaledwie 3*, to mina mocno mi zrzedła. Nie miałam jednak wyjścia i trzeba było jechać. Filip zajął się kompostownikiem i innymi cięższymi pracami, a ja wykopywałam dalie i wszystkie pozostałe cebulki. Tym razem dalie nie były już tak ogromne i udało mi się je wykopać bez uszkodzeń. Niektóre karpy bardzo mocno przyrosły, mają mnóstwo kłączy i są bardzo gęste. Ponieważ pojechaliśmy autobusem, musiałam je na razie zostawić na działce. Porozkładałam na podłodze domku podpisane reklamówki i na nich rozłożyłam karpy. Przy takiej pogodzie nie będą one niestety wysychały i będziemy musieli w najbliższym czasie po nie pojechać. Wykopałam wszystkie eukomisy, śniedki Saundersa, tygrysówki i acidentery. Wszystkie karpy i cebulki są niesamowicie oblepione błotem Nie ma nawet możliwości, żeby je odkleić. Chyba dopiero w miarę schnięcia będę je stopniowo oczyszczała.
Wbrew moim zwyczajom powycinaliśmy większość sterczących badyli. Zazwyczaj zostawiam wszystko do wiosny i dopiero wtedy palę, ale nie mogłam przecież nie wykorzystać darmowej siły roboczej Filip zasuwał jak mały samochodzik. Ciął, palił i rąbał
Latem eM przywiózł cztery, wypełnione do połowy worki piasku. Wtedy Filip rzucił je niedbale za domkiem, gdzie przez cały sezon mi przeszkadzały. Sama ich jednak nie dawałam rady dźwignąć. Poza tym w tym czasie worki się po prostu rozpadły. Przywieźliśmy na działkę dwie, około siedemdziesięciolitrowe donice i teraz łopatą musiał cały piasek tam przenieść. Dodatkowo wyrównał teren za domkiem oraz zgrabił i wywiózł kilka taczek liści
W nagrodę za ciężką pracę, upiekliśmy sobie na ostatnim ogniu w tym roku, kiełbaski.
Już zbierając się do domu zauważyłam, że nie posadziłam czosnków Krzysztofa. Szybciutko wiec chwyciłam jeszcze łopatkę i wkopałam cebulki.
Dzisiaj, mimo święta, pojechaliśmy ponownie. Pogoda co prawda raczej nie sprzyjała wycieczkom, było bardzo zimno, ale przynajmniej sucho. Filip wykopał dwa dołki na kolejne różyczki, które tuż po niedzieli mają do mnie przyjechać. Zabrałam również dalie do wysuszenia i zrobiłam kilka, chyba już ostatnich fotek.
Główną ich bohaterką została kobea, bo mimo niesprzyjających warunków, radzi sobie nadspodziewanie dobrze Ciągle kwitnie i wytwarza nowe pąki.
Niech Was nie zwiedzie, widoczne na zdjęciach słońce. Świeciło zaledwie przez kilka chwil, które jak widać udało mi się dobrze wykorzystać. Generalnie było pochmurno, jak zwykle ostanio.
Na zakończenie odnalazłam i wykopałam czosnki Krzysztofa. Za chwilę ponownie je wkopałam, tym razem pozostawiając im trochę więcej miejsca. Na 10 czosnków znalazłam 9, to chyba całkiem niezły wynik? Agnieszko, dziękuję
Czeka mnie jeszcze posadzenie dwóch ostatnich krzaczków i to będzie definitywnie koniec sezonu.
Miłej niedzieli
Wbrew moim zwyczajom powycinaliśmy większość sterczących badyli. Zazwyczaj zostawiam wszystko do wiosny i dopiero wtedy palę, ale nie mogłam przecież nie wykorzystać darmowej siły roboczej Filip zasuwał jak mały samochodzik. Ciął, palił i rąbał
Latem eM przywiózł cztery, wypełnione do połowy worki piasku. Wtedy Filip rzucił je niedbale za domkiem, gdzie przez cały sezon mi przeszkadzały. Sama ich jednak nie dawałam rady dźwignąć. Poza tym w tym czasie worki się po prostu rozpadły. Przywieźliśmy na działkę dwie, około siedemdziesięciolitrowe donice i teraz łopatą musiał cały piasek tam przenieść. Dodatkowo wyrównał teren za domkiem oraz zgrabił i wywiózł kilka taczek liści
W nagrodę za ciężką pracę, upiekliśmy sobie na ostatnim ogniu w tym roku, kiełbaski.
Już zbierając się do domu zauważyłam, że nie posadziłam czosnków Krzysztofa. Szybciutko wiec chwyciłam jeszcze łopatkę i wkopałam cebulki.
Dzisiaj, mimo święta, pojechaliśmy ponownie. Pogoda co prawda raczej nie sprzyjała wycieczkom, było bardzo zimno, ale przynajmniej sucho. Filip wykopał dwa dołki na kolejne różyczki, które tuż po niedzieli mają do mnie przyjechać. Zabrałam również dalie do wysuszenia i zrobiłam kilka, chyba już ostatnich fotek.
Główną ich bohaterką została kobea, bo mimo niesprzyjających warunków, radzi sobie nadspodziewanie dobrze Ciągle kwitnie i wytwarza nowe pąki.
Niech Was nie zwiedzie, widoczne na zdjęciach słońce. Świeciło zaledwie przez kilka chwil, które jak widać udało mi się dobrze wykorzystać. Generalnie było pochmurno, jak zwykle ostanio.
Na zakończenie odnalazłam i wykopałam czosnki Krzysztofa. Za chwilę ponownie je wkopałam, tym razem pozostawiając im trochę więcej miejsca. Na 10 czosnków znalazłam 9, to chyba całkiem niezły wynik? Agnieszko, dziękuję
Czeka mnie jeszcze posadzenie dwóch ostatnich krzaczków i to będzie definitywnie koniec sezonu.
Miłej niedzieli
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11286
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Jednak na działce jeszcze kolorów sporo się doszukałaś Iwonko! Ja jakoś nie mogę się wybrać... ... Kobea ładnie Ci zapozowała
Miłej niedzieli!
Miłej niedzieli!