Pierwsze koty za płoty cz.lll
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42118
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko ciągle piszesz, ze ostatni raz jesteś na działce, nie miałam powiadomień to uznałam że nic nie piszesz, a tu ruch jak w sezonie. Sadzisz, porządkujesz i bywasz prawie codziennie To ognicho to w kominku w domeczku? I ciągle coś kwitnie
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11531
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko zdjęcia słoneczne piękne, szczególnie prześwietlone płatki róży wyglądają zjawiskowo. Te minutki na działce, synowi się chyba ciągnęły wyjątkowo. Dobrze, że róże posadzone i zabezpieczone. Hortensjowe patyki wsadziłaś teraz do ziemi? Majesty tak słabo Ci się wykłosiła. Na mojej ptaki buszują.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko piękna fotka szałwii jakoś nie miałam ich w tym roku .Nie wiem dlaczego sie nie wysiały przecież przez tyle lat je miałam .No cóż trzeba będzie kupić i wysiać w przyszłym sezonie.Ostatnie róże tez juz na swoich miejscach ojjjjjj bedzie sie działo w przyszłym sezonie
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6296
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko, czy rodgresję i jagodowca mam okrywać na zimę?
Mnie z całej paczuszki nasion utrzymała się do teraz tylko jedna szałwia i to koloru białego. Pisałaś, że ona Ci się sama wysiewa, ciekawa jestem czy u mnie też tak będzie i czy dostanie wtedy też już innych kolorków. Krzaczek zrobiła z siebie ładny.
Trzymam kciuki za nowe róże
Mnie z całej paczuszki nasion utrzymała się do teraz tylko jedna szałwia i to koloru białego. Pisałaś, że ona Ci się sama wysiewa, ciekawa jestem czy u mnie też tak będzie i czy dostanie wtedy też już innych kolorków. Krzaczek zrobiła z siebie ładny.
Trzymam kciuki za nowe róże
- karolacha
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8142
- Od: 1 cze 2014, o 15:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Wow, no to będą nowe różyczki, brawo , ja już od nich odchodzę
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25125
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
To mimo wszystko Twój syn to bohater
U mnie tylko tata jest zapalonym działkowcem i czasem woła wnuka do pomocy, ale nie za często, bo też radzi sobie sam.
Ja zresztą też, ale czasem naprawde wykorzystuję go, bo mnie się nie chce
Wiosną musze poprosić o pomoc przy przesadzeniu kaliny.
Tym razem sama nie dam rady, jest zbyt duża
U mnie tylko tata jest zapalonym działkowcem i czasem woła wnuka do pomocy, ale nie za często, bo też radzi sobie sam.
Ja zresztą też, ale czasem naprawde wykorzystuję go, bo mnie się nie chce
Wiosną musze poprosić o pomoc przy przesadzeniu kaliny.
Tym razem sama nie dam rady, jest zbyt duża
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko, piękne zdjęcia ostatnich kwitnących roślin. Teraz troszkę cierpliwości i tylko patrzeć jak przyjdzie wiosna. Rozmarzyłam się patrząc na ogień i od razu poczułam magię świąt. Iwonko, Ty będziesz czekała na nowe róże a ja na kosaćce. Oby kolejny sezon ogrodniczy był udany.
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16588
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko, synusiowie to bardzo przydatni panowie.
Też od czasu do czasu posiłkuję się jednym ze swoich synów i on jest biedny, bo blisko mieszka, a budzę go za pomocą telefonu. Nigdy nie odmawia, ale zawsze widzę jego minę i bardzo dobrze odczytuję targające nim emocje. Udaję, że nic do mnie nie dociera i jakoś się dogadujemy.
Bardzo energetyczne zdjęcia z listopadowej działeczki.
Teraz już coraz częściej będziemy przywoływać wiosnę, bo co innego nam zostało...
Spokoju i trochę więcej luzu w pracy życzę, zdrówka i cieplejszych dni.
Też od czasu do czasu posiłkuję się jednym ze swoich synów i on jest biedny, bo blisko mieszka, a budzę go za pomocą telefonu. Nigdy nie odmawia, ale zawsze widzę jego minę i bardzo dobrze odczytuję targające nim emocje. Udaję, że nic do mnie nie dociera i jakoś się dogadujemy.
Bardzo energetyczne zdjęcia z listopadowej działeczki.
Teraz już coraz częściej będziemy przywoływać wiosnę, bo co innego nam zostało...
Spokoju i trochę więcej luzu w pracy życzę, zdrówka i cieplejszych dni.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Elizabetka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 8474
- Od: 4 lip 2006, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonka ok sprawdziłam kalendarz biodynamiczny na 2018 i wysiewam kobee 23 marca
Już się cieszę.
Dorodne różyczki dostałaś i z pewnością już posadzone...a co to za ślicznotki....powiedz bo mnie ciekawość zeźre.
Ostatnie fotki śliczne i bardzo klimatyczne.
Już się cieszę.
Dorodne różyczki dostałaś i z pewnością już posadzone...a co to za ślicznotki....powiedz bo mnie ciekawość zeźre.
Ostatnie fotki śliczne i bardzo klimatyczne.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Maryniu, jak słonko zaświeci, to od razu świat nabiera blasku Te same zdjęcia zrobione w deszczu, już nie miałyby takiego efektu. Kilka dni było całkiem przyzwoitych, ale teraz już znowu zrobiło się smętnie. Ale cóż na to poradzimy? Nieuniknione przed nami, byle do świąt doczekać. Dalej już jakoś pójdzie
Ewa-ewarost, wszystkie różyczki już posadzone Zostało mi już tylko oczekiwanie, co z tego wyniknie. Nie zawsze z posadzonych roślin wyrasta to, czego oczekiwaliśmy. A czasami najzwyczajniej w świecie rośliny nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Niby rośnie to, co miało urosnąć, ale w realu już nas nie zachwyca. Na razie spokojnie oczekuję, co przyniesie nowy sezon. Jedyne na co czekam z utęsknieniem, to zmiana pogody. Sezon był stanowczo zbyt mokry. Już widzę, że część dalii straciłam, a ile z nich przetrwa zimę, okaże się za kilka miesięcy.
Od Filipa nie oczekuję entuzjazmu z wypraw na działkę, w końcu sama kiedyś nie lubiłam działkowania Jednak zawsze jak potrzebuję pomocy, to ze mną jedzie Teraz trochę się to zmieni, bo od grudnia idzie do pracy. Czasu będzie miał mniej, ale jakoś wszystko pogodzimy
Marysiu, ostatni raz raczej dotyczy dłuższego pobytu na działce. Związanego ze sprzątaniem, przygotowaniem działki na zimę. Wiadomo, że dopóki nie posadzę wszystkich roślin na zimę, to jeździć muszę. Teraz jednak już wszystko mam posadzone, ale i tak czeka mnie jeszcze przynajmniej jeden wyjazd, w celu opatulenia roślin. Na razie jednak jeszcze tego nie robię, jeszcze jest zbyt ciepło. Ale wszystko w tym celu mam już przygotowane
Kominek mam w domku z piernika. To tam wesoło sobie ogień tańczy
Soniu, synuś tylko nóżką przytupuje ze zniecierpliwienia, ale wie, że pewnych moich zachowań nie przeskoczy Wie, że jak się wezmę za robienie zdjęć, to wołami mnie od tego nie odciągnie, aż skończę
W ziemi zakopałam hortensjowe patyki ukorzeniane od wiosny w butelkach na krzaku. Nie miałam do nich dojścia i nie bardzo widziałam, czy mają jakieś korzonki. Po odcięciu pędów, okazało się , że korzonki jak najbardziej są, ale jest ich niewiele i są cieniutkie. Nie wyjmowałam ich z butelek, posadziłam w całości i wiosną zobaczę co z tego wyniknie. Jak się eksperyment nie powiedzie, to spróbuję jeszcze raz, ale wtedy pozostawię wszystko na zimę bez ruszania.
To ostatnia Majesty, zakwitła najpóźniej. Miałam chyba ze dwie całkiem ładne, jednak nie tak ładne jak Twoje. Może u mnie jest im zbyt zimno? W następnym roku posieję je chyba wcześniej, może wtedy będę miała lepsze efekty. Kłosów było kilka i nasionek też tylko kilka. U mojej mamy wyglądały odrobinę lepiej.
Dzisiaj przyszły nasionka od Ciebie
Jadziu, może Twoja szałwia wysiała się jeszcze jesienią i przez zimę siewki wyginęły? Tak miałam w ubiegłym roku, młode roślinki ( a było ich mnóstwo) pojawiły się już we wrześniu , ale wiadomo, że zimy nie miały szans przeżyć. Dlatego na wzelki wypadek pozostawiłam w gruncie rośliny mateczne i te wysiały się na wiosnę. Siewek było dużo mniej, ale wystarczy ich tylko kilka, by były doskonale widoczne. Różyczki pomału udają się na spoczynek, to już ostanie kwiatki
Beatko, o rodgersji piszą, że wymaga okrywania Moja nigdy nie dostała pierzynki na zimę, nigdy też nie przemarzła, a rozrasta się tak, że co roku muszę sporo jej usunąć. Jagodowca również niczym nie okrywam i on nic sobie z tego nie robi
Z szałwią nie mam zbyt bogatego doświadczenia, miałam ją dopiero drugi sezon. Z moich obserwacji wynika jednak, że nasiona kwitną w takim samym kolorze jak mateczne. W ubiegłym roku białe miałam tylko w jednym miejscu i w tym roku też tam takie rosły. Jednak pod magnolią nie miały dobrych warunków i były okropnie rachityczne. Miałam je przesadzić w inne miejsce, ale jakoś cały sezon minął, a one dalej są pod magnolią Ciekawe czy uda im się wysiać na wiosnę?
Karolinko, gdzie mi do Twoich ilości ilości róż Dlatego jeszcze się ich nie pozbywam, a ciągle zapraszam nowe panienki. Już jednak nie zaszaleję, miejsca na nowe panny już nie mam. Teraz będzie już tylko wymiana sztuka za sztukę Zresztą trudno mieć w ogrodzie same róże. Uwielbiam byliny i jednoroczne i dla nich miejsce zawsze będę miała.
Gosiu, pozwolisz, że Filipowi nie powtórzę Twoich słów? Jeszcze mi tu spuchnie z dumy i pęknie Na działkę wołam go nawet wtedy, kiedy sama dałabym sobie doskonale radę. W ten sposób przyzwyczajam go do tego, że mamie pomaga się zawsze. A może dzięki temu kiedyś polubi działkę? Na przykład koszenie trawników należy do niego. A przecież też potrafię kosić, ale to jego zadanie
Moi rodzice nie mogą żyć bez działki, w okresie zimowym skrzydła im opadają i nie wiedzą co ze sobą zrobić. Razem z wiosną wypuszczają nowe witki, budzi się w nich życie i chęć do działania. Wychodzą z założenia, że dzień bez działki, to dzień stracony. Ze strony eMa, tylko teść spędza na działce każdy dzień. Nawet teraz Za to teściowa bywa tam tylko. jak musi. Zdecydowanie działka nie jest jej żywiołem.
Ewa-Pashmina, magię świąt też już jak najbardziej czuję, ale to bardziej za sprawą mamy. Jutro spotykamy się i lepimy milion pierogów. Będą z kapustą i z makiem, oba rodzaje smażone na głębokim tłuszczu i uszka. Mama niechcący wyraziła obawę, że chyba zrobiła zbyt dużo kapuścianego farszu, na co Filip odparł, że pierogów z kapustą nigdy nie jest za dużo Obaj moi synowie potrafią ich zjeść każdą ilość. Marzy mi się blask ognia z kominka na święta, ale to może mi się zdarzy w innym życiu, niestety
Całe szczęście, że każdy z nas na coś czeka i każdy na coś innego. Dzięki temu poznajemy nowe rośliny, a czasami nawet na nowo polubimy coś, co kiedyś wyprosiliśmy z naszego ogrodu. Do mnie tak po latach powróciły orliki i goździki brodate
Lucynko, synów wychowałam na syneczków mamusi Zawsze dawałam sobie pomagać, pokazywałam im, że są dla mnie najważniejsi. Nie tylko do pracy, do kochania również Starszy jest daleko ode mnie, ale Filip jest tuż, tuż i zawsze pomaga. A, że się sam nie wyrywa? To przecież normalne. Zawsze jest nadzieja, że mi przejdzie
Jeszcze ten tydzień jestem mocno zapracowana, właściwie codziennie jestem w pracy po dwanaście godzin. Albo w jednej, albo w drugiej. Czasami tak się układa, za to później jest lżej. Dziękuję
Elusia, różyczki już oczywiście posadzone, nuż zapuszczają korzenie, coby mnie chwycić za i już nie puścić. Skusiłam się na szczególne pięknotki:Jardin des Tuileries i Carolyn Knight. Obie cudne i obie mają oszałamiać zapachem
Kobee posieję chwilkę wcześniej, ale to tylko po to, żeby ewentualnie móc posiać jeszcze raz, jakby z tych nic nie wyszło. Pamiętaj tylko, żeby je regularnie uszczykiwać, wtedy się będą rozkrzewiać, a nie pędzić wysoko do góry.
Wczoraj znowu podskoczyłam z Filipem na działkę. Tym razem już naprawdę na moment, musiałam przykryć pustynniki folią, żeby nie zgniły. I tak nie wiem , czy nie zrobiłam tego zbyt późno. Ziemia jest przemoczona na wskroś. Skoro dalie zaczęły gnić, to może to dotyczyć i innych roślin. Miałam je już osłonić będąc ostatnim razem na działce, nie mogłam jednak znaleźć odpowiedniej folii. Kiedyś przykrywałam czarnym workiem, ale wtedy liściom brakowało światła i rosły zażółcone. Brzydko to wyglądało. Teraz przykrywam przezroczystą i liście mogą czerpać promieni ile dusza zapragnie. Przywieźliśmy również cztery kostki słomy, które eMowi udało się dla mnie zdobyć Posłużą jako okrycie dla moich pnących różyczek. Jestem ciekawa czy to im pomoże przetrwać zimę? Jak będą co roku odbijać od korzeni, to nigdy nie poszybują wysoko do nieba. Już od roku na pięterku czeka sobie przygotowana dla nich pergola, jednak nawet nie mam śmiałości jej wyciągnąć. Bo i po co, skoro moje pnące mają najwyżej po 120 cm wzrostu?
Na potęgę rosną czosnki. Jeszcze nie wszystkie wylazły z ziemi ale kiełki widać już prawie w każdym miejscu. Pokazują się jednak tylko te sadzone tej jesieni. Starsze nawet nie chcą słyszeć o wystawianiu głowy na takie zimno. Liczę jednak na to, że zima im nie straszna
Wybrałam się na działkę bez żadnego sprzętu fotografującego i musiałam poprosić syna, żeby coś cyknął. No to cyknął
Pozdrawiam
Ewa-ewarost, wszystkie różyczki już posadzone Zostało mi już tylko oczekiwanie, co z tego wyniknie. Nie zawsze z posadzonych roślin wyrasta to, czego oczekiwaliśmy. A czasami najzwyczajniej w świecie rośliny nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Niby rośnie to, co miało urosnąć, ale w realu już nas nie zachwyca. Na razie spokojnie oczekuję, co przyniesie nowy sezon. Jedyne na co czekam z utęsknieniem, to zmiana pogody. Sezon był stanowczo zbyt mokry. Już widzę, że część dalii straciłam, a ile z nich przetrwa zimę, okaże się za kilka miesięcy.
Od Filipa nie oczekuję entuzjazmu z wypraw na działkę, w końcu sama kiedyś nie lubiłam działkowania Jednak zawsze jak potrzebuję pomocy, to ze mną jedzie Teraz trochę się to zmieni, bo od grudnia idzie do pracy. Czasu będzie miał mniej, ale jakoś wszystko pogodzimy
Marysiu, ostatni raz raczej dotyczy dłuższego pobytu na działce. Związanego ze sprzątaniem, przygotowaniem działki na zimę. Wiadomo, że dopóki nie posadzę wszystkich roślin na zimę, to jeździć muszę. Teraz jednak już wszystko mam posadzone, ale i tak czeka mnie jeszcze przynajmniej jeden wyjazd, w celu opatulenia roślin. Na razie jednak jeszcze tego nie robię, jeszcze jest zbyt ciepło. Ale wszystko w tym celu mam już przygotowane
Kominek mam w domku z piernika. To tam wesoło sobie ogień tańczy
Soniu, synuś tylko nóżką przytupuje ze zniecierpliwienia, ale wie, że pewnych moich zachowań nie przeskoczy Wie, że jak się wezmę za robienie zdjęć, to wołami mnie od tego nie odciągnie, aż skończę
W ziemi zakopałam hortensjowe patyki ukorzeniane od wiosny w butelkach na krzaku. Nie miałam do nich dojścia i nie bardzo widziałam, czy mają jakieś korzonki. Po odcięciu pędów, okazało się , że korzonki jak najbardziej są, ale jest ich niewiele i są cieniutkie. Nie wyjmowałam ich z butelek, posadziłam w całości i wiosną zobaczę co z tego wyniknie. Jak się eksperyment nie powiedzie, to spróbuję jeszcze raz, ale wtedy pozostawię wszystko na zimę bez ruszania.
To ostatnia Majesty, zakwitła najpóźniej. Miałam chyba ze dwie całkiem ładne, jednak nie tak ładne jak Twoje. Może u mnie jest im zbyt zimno? W następnym roku posieję je chyba wcześniej, może wtedy będę miała lepsze efekty. Kłosów było kilka i nasionek też tylko kilka. U mojej mamy wyglądały odrobinę lepiej.
Dzisiaj przyszły nasionka od Ciebie
Jadziu, może Twoja szałwia wysiała się jeszcze jesienią i przez zimę siewki wyginęły? Tak miałam w ubiegłym roku, młode roślinki ( a było ich mnóstwo) pojawiły się już we wrześniu , ale wiadomo, że zimy nie miały szans przeżyć. Dlatego na wzelki wypadek pozostawiłam w gruncie rośliny mateczne i te wysiały się na wiosnę. Siewek było dużo mniej, ale wystarczy ich tylko kilka, by były doskonale widoczne. Różyczki pomału udają się na spoczynek, to już ostanie kwiatki
Beatko, o rodgersji piszą, że wymaga okrywania Moja nigdy nie dostała pierzynki na zimę, nigdy też nie przemarzła, a rozrasta się tak, że co roku muszę sporo jej usunąć. Jagodowca również niczym nie okrywam i on nic sobie z tego nie robi
Z szałwią nie mam zbyt bogatego doświadczenia, miałam ją dopiero drugi sezon. Z moich obserwacji wynika jednak, że nasiona kwitną w takim samym kolorze jak mateczne. W ubiegłym roku białe miałam tylko w jednym miejscu i w tym roku też tam takie rosły. Jednak pod magnolią nie miały dobrych warunków i były okropnie rachityczne. Miałam je przesadzić w inne miejsce, ale jakoś cały sezon minął, a one dalej są pod magnolią Ciekawe czy uda im się wysiać na wiosnę?
Karolinko, gdzie mi do Twoich ilości ilości róż Dlatego jeszcze się ich nie pozbywam, a ciągle zapraszam nowe panienki. Już jednak nie zaszaleję, miejsca na nowe panny już nie mam. Teraz będzie już tylko wymiana sztuka za sztukę Zresztą trudno mieć w ogrodzie same róże. Uwielbiam byliny i jednoroczne i dla nich miejsce zawsze będę miała.
Gosiu, pozwolisz, że Filipowi nie powtórzę Twoich słów? Jeszcze mi tu spuchnie z dumy i pęknie Na działkę wołam go nawet wtedy, kiedy sama dałabym sobie doskonale radę. W ten sposób przyzwyczajam go do tego, że mamie pomaga się zawsze. A może dzięki temu kiedyś polubi działkę? Na przykład koszenie trawników należy do niego. A przecież też potrafię kosić, ale to jego zadanie
Moi rodzice nie mogą żyć bez działki, w okresie zimowym skrzydła im opadają i nie wiedzą co ze sobą zrobić. Razem z wiosną wypuszczają nowe witki, budzi się w nich życie i chęć do działania. Wychodzą z założenia, że dzień bez działki, to dzień stracony. Ze strony eMa, tylko teść spędza na działce każdy dzień. Nawet teraz Za to teściowa bywa tam tylko. jak musi. Zdecydowanie działka nie jest jej żywiołem.
Ewa-Pashmina, magię świąt też już jak najbardziej czuję, ale to bardziej za sprawą mamy. Jutro spotykamy się i lepimy milion pierogów. Będą z kapustą i z makiem, oba rodzaje smażone na głębokim tłuszczu i uszka. Mama niechcący wyraziła obawę, że chyba zrobiła zbyt dużo kapuścianego farszu, na co Filip odparł, że pierogów z kapustą nigdy nie jest za dużo Obaj moi synowie potrafią ich zjeść każdą ilość. Marzy mi się blask ognia z kominka na święta, ale to może mi się zdarzy w innym życiu, niestety
Całe szczęście, że każdy z nas na coś czeka i każdy na coś innego. Dzięki temu poznajemy nowe rośliny, a czasami nawet na nowo polubimy coś, co kiedyś wyprosiliśmy z naszego ogrodu. Do mnie tak po latach powróciły orliki i goździki brodate
Lucynko, synów wychowałam na syneczków mamusi Zawsze dawałam sobie pomagać, pokazywałam im, że są dla mnie najważniejsi. Nie tylko do pracy, do kochania również Starszy jest daleko ode mnie, ale Filip jest tuż, tuż i zawsze pomaga. A, że się sam nie wyrywa? To przecież normalne. Zawsze jest nadzieja, że mi przejdzie
I tego się trzymajmyUdaję, że nic do mnie nie dociera...
Jeszcze ten tydzień jestem mocno zapracowana, właściwie codziennie jestem w pracy po dwanaście godzin. Albo w jednej, albo w drugiej. Czasami tak się układa, za to później jest lżej. Dziękuję
Elusia, różyczki już oczywiście posadzone, nuż zapuszczają korzenie, coby mnie chwycić za i już nie puścić. Skusiłam się na szczególne pięknotki:Jardin des Tuileries i Carolyn Knight. Obie cudne i obie mają oszałamiać zapachem
Kobee posieję chwilkę wcześniej, ale to tylko po to, żeby ewentualnie móc posiać jeszcze raz, jakby z tych nic nie wyszło. Pamiętaj tylko, żeby je regularnie uszczykiwać, wtedy się będą rozkrzewiać, a nie pędzić wysoko do góry.
Wczoraj znowu podskoczyłam z Filipem na działkę. Tym razem już naprawdę na moment, musiałam przykryć pustynniki folią, żeby nie zgniły. I tak nie wiem , czy nie zrobiłam tego zbyt późno. Ziemia jest przemoczona na wskroś. Skoro dalie zaczęły gnić, to może to dotyczyć i innych roślin. Miałam je już osłonić będąc ostatnim razem na działce, nie mogłam jednak znaleźć odpowiedniej folii. Kiedyś przykrywałam czarnym workiem, ale wtedy liściom brakowało światła i rosły zażółcone. Brzydko to wyglądało. Teraz przykrywam przezroczystą i liście mogą czerpać promieni ile dusza zapragnie. Przywieźliśmy również cztery kostki słomy, które eMowi udało się dla mnie zdobyć Posłużą jako okrycie dla moich pnących różyczek. Jestem ciekawa czy to im pomoże przetrwać zimę? Jak będą co roku odbijać od korzeni, to nigdy nie poszybują wysoko do nieba. Już od roku na pięterku czeka sobie przygotowana dla nich pergola, jednak nawet nie mam śmiałości jej wyciągnąć. Bo i po co, skoro moje pnące mają najwyżej po 120 cm wzrostu?
Na potęgę rosną czosnki. Jeszcze nie wszystkie wylazły z ziemi ale kiełki widać już prawie w każdym miejscu. Pokazują się jednak tylko te sadzone tej jesieni. Starsze nawet nie chcą słyszeć o wystawianiu głowy na takie zimno. Liczę jednak na to, że zima im nie straszna
Wybrałam się na działkę bez żadnego sprzętu fotografującego i musiałam poprosić syna, żeby coś cyknął. No to cyknął
Pozdrawiam
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42118
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko co się zabieram do okopczykowania szczególnie róż to słyszę że znowu będzie ocieplenie! To samo było rok temu i w śniegu część obsypałam a reszta musiała się śniegiem zadowolić, jednak za niskim i na wiosnę wyszło co miało wyjść. Na domek z piernika powinnaś puścić Lykkefund, co prawda pędy trzeba przywiązywać ale żaden mi jeszcze nie wymarzł...no i kwitnie tylko raz Trzymaj się cieplutko
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
No co, miał cyknąć to cyknął Na tym pierwszym cykniętym to właśnie czosnki wychodzą? Mi jeszcze jedna torebka czosnków została do posadzenia A dochowałaś się na kobei nasionek? Po przeglądzie wyszło, że dwie torebki nasienne dobrze rokują, a zawiązały się tylko tam, gdzie rosły dwie kobee obok siebie (w sumie posadziłam ich 8), ciekawa jestem, czy zapyla się tylko krzyżowo, czy to przypadek.
Fajnie chłopaków wychowałaś, jak zawsze gotowi są pomóc
Fajnie chłopaków wychowałaś, jak zawsze gotowi są pomóc
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16588
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko, u mnie też pierwiosnki sobie pokwitają po trosze, ale tak właśnie jak Twoje, tzn. głównie jednym kwiatuszkiem i tylko jeden pomylił jesień z wiosną.
A czosnki gromadnie wystawiły swoje zielone szczypiorki.
A czosnki gromadnie wystawiły swoje zielone szczypiorki.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.