Foxowej urosło ...
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło ...
Witajcie.
Kulamy się dalej. Młoda już lepiej -śpimy w nocy znaczną część czasu. Nie jest idealnie,ale jest w miarę dobrze. I to jest najważniejsze.
Ja niestety trochę gorzej,bo makabryczne zapalenie krtani i zn?w mnie dusi,ale już łażę bez zataczania się.
Jedno jest pozytywne - nie jest mi żal straconego czasu,bo zrobiła się zima,wygwizd,śnieżyca i jakieś -11 stopni.
Pozostały mi więc parapety.
A tam bujnie. Na szczęście większość roślinek wybaczyła mi zaniedbanie i odżyła,wyprostowała się i jest w miarę normalnie. Ufff.
Papryki są przepiękne. Ingrid nadal w tyle,mniejsza,wiele siewek ma tylko liscienie i nie wygląda na rozpędzoną w stronę wzrostu...
Pomidorki natomiast pędzą,nieśmiało pokazują pierwsze listeczki. Bardzo podoba mi się zestawienie kilku odmian w jednym pojemniku - to wspaniałe jak bardzo widać r?żnicę między siewkami. Red cherry są smukłe i wysokie, Tumbling Tomy są niskie i krępe itd. Nie wypiszę teraz tego z pamięci,ale każdy jest inny. I to jest dla mnie absolutnie niesamowite,choć może to oczywiste,ale to m?jpierwszy krok w r?żne odmiany.
Wspaniale się wypuściły też bakłażany. Wyrzuciłam już wacik,kt?ry pozostał pusty. Żadne wrzucone nasionko się nie zmarnowało. Roślinki rosną dość szybko,tak czuję,że zaraz będę się chwalić listkami
Z resztą doniczek mam jeszcze trochę przesadzania,ale sobie na spokojnie to robię w wolnych chwilach.
Ziemia w prawdzie nie spełniła moich oczekiwań (a specjalnie wybrałam droższą licząc że jest lepsza) ale nie mam wyjścia. Dalej po trochu przerywam bratki,rozbroiłam pojemnik z lwią paszczą.
Lwia paszcza to totalna klęska. Z tego gąszczu,który wysiałam przepikowałam tylko 16 sztuk takich niby puszczających listki. Reszta padła,a i tak nie wiem czy z tych coś będzie,bo są tak słabe,że jedno dotknięcie a one już się łamały w rękach. Nie liczę na nic fanastycznego.
Łubin za to odżył w nowej ziemi i się fajnie ma.
Od ostatniego czasu nieiwele nowosci si? pojawiło. Zyskałam też dodatkową doniczkę,bo b?b wsadziłam do balkonowej skrzynki i tam sobie podrasta. Nie tak miało to wyglądać,ale w tym układzie nie pozostało mi nic innego.
Kulamy się dalej. Młoda już lepiej -śpimy w nocy znaczną część czasu. Nie jest idealnie,ale jest w miarę dobrze. I to jest najważniejsze.
Ja niestety trochę gorzej,bo makabryczne zapalenie krtani i zn?w mnie dusi,ale już łażę bez zataczania się.
Jedno jest pozytywne - nie jest mi żal straconego czasu,bo zrobiła się zima,wygwizd,śnieżyca i jakieś -11 stopni.
Pozostały mi więc parapety.
A tam bujnie. Na szczęście większość roślinek wybaczyła mi zaniedbanie i odżyła,wyprostowała się i jest w miarę normalnie. Ufff.
Papryki są przepiękne. Ingrid nadal w tyle,mniejsza,wiele siewek ma tylko liscienie i nie wygląda na rozpędzoną w stronę wzrostu...
Pomidorki natomiast pędzą,nieśmiało pokazują pierwsze listeczki. Bardzo podoba mi się zestawienie kilku odmian w jednym pojemniku - to wspaniałe jak bardzo widać r?żnicę między siewkami. Red cherry są smukłe i wysokie, Tumbling Tomy są niskie i krępe itd. Nie wypiszę teraz tego z pamięci,ale każdy jest inny. I to jest dla mnie absolutnie niesamowite,choć może to oczywiste,ale to m?jpierwszy krok w r?żne odmiany.
Wspaniale się wypuściły też bakłażany. Wyrzuciłam już wacik,kt?ry pozostał pusty. Żadne wrzucone nasionko się nie zmarnowało. Roślinki rosną dość szybko,tak czuję,że zaraz będę się chwalić listkami
Z resztą doniczek mam jeszcze trochę przesadzania,ale sobie na spokojnie to robię w wolnych chwilach.
Ziemia w prawdzie nie spełniła moich oczekiwań (a specjalnie wybrałam droższą licząc że jest lepsza) ale nie mam wyjścia. Dalej po trochu przerywam bratki,rozbroiłam pojemnik z lwią paszczą.
Lwia paszcza to totalna klęska. Z tego gąszczu,który wysiałam przepikowałam tylko 16 sztuk takich niby puszczających listki. Reszta padła,a i tak nie wiem czy z tych coś będzie,bo są tak słabe,że jedno dotknięcie a one już się łamały w rękach. Nie liczę na nic fanastycznego.
Łubin za to odżył w nowej ziemi i się fajnie ma.
Od ostatniego czasu nieiwele nowosci si? pojawiło. Zyskałam też dodatkową doniczkę,bo b?b wsadziłam do balkonowej skrzynki i tam sobie podrasta. Nie tak miało to wyglądać,ale w tym układzie nie pozostało mi nic innego.
- silversnow
- 500p
- Posty: 602
- Od: 30 maja 2016, o 23:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Foxowej urosło ...
Maju cieszę się ,ze ze zdrowiem Córki już lepiej, ale smuci mnie Twoja choroba. Super, ze siewki dobrze Ci rosną., bo ta lwia paszcza to tylko maluteńki wyjątek od , tego co elegancko się udało .Moje też jakoś tam egzystują , choć zdecydowanie nie podoba się im obecny brak słońca Życzę Ci powrotu do zdrowia razem z powracająca za za kilka dni wiosną
- sauromatum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1701
- Od: 18 maja 2010, o 08:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Foxowej urosło ...
Lwia paszcza świetnie rośnie wysiana bezpośrednio do gruntu, nie ma potrzeby robić rozsady ja wiosną wyrzucam setki siewek lwiej paszczy bo zarosłaby mi cały ogród
Trzymam kciuki za całą pozostałą rozsadę
Trzymam kciuki za całą pozostałą rozsadę
- buum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2211
- Od: 16 mar 2015, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp
- Kontakt:
Re: Foxowej urosło ...
Foxowa
Majka co się mamy z Wami, jak nie jedno to drugie chore .... Teraz Tobie zdrówka życzymy.
Lwia paszcza... nie mam ale będę musiał sobie wysiać. Tak jak pisała koleżanka od razu do gruntu. Tylko muszę kupić nasionka.
Łubin zaś parę lat temu rósł u mnie tak obficie ,że nie mogłem go wytępić Bo od byłej sąsiadki się rozsiewał bo starsza pani przestała uprawiać działkę i ten łubin rozsiał się jak na polanie. I co roku nasiona wysiewały się do mnie. W końcu się udało i wytępiłem a działkę przejął ktoś inny. Teraz też myślę by posadzić parę roślinek tych i nich sobie rosną nad kanałem
Majka co się mamy z Wami, jak nie jedno to drugie chore .... Teraz Tobie zdrówka życzymy.
Lwia paszcza... nie mam ale będę musiał sobie wysiać. Tak jak pisała koleżanka od razu do gruntu. Tylko muszę kupić nasionka.
Łubin zaś parę lat temu rósł u mnie tak obficie ,że nie mogłem go wytępić Bo od byłej sąsiadki się rozsiewał bo starsza pani przestała uprawiać działkę i ten łubin rozsiał się jak na polanie. I co roku nasiona wysiewały się do mnie. W końcu się udało i wytępiłem a działkę przejął ktoś inny. Teraz też myślę by posadzić parę roślinek tych i nich sobie rosną nad kanałem
- sauromatum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1701
- Od: 18 maja 2010, o 08:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Foxowej urosło ...
Dopiszę tylko, że żadna ze mnie koleżanka Zdecydowanie kolega
I również życzę zdrowia
I również życzę zdrowia
- buum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2211
- Od: 16 mar 2015, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp
- Kontakt:
Re: Foxowej urosło ...
Przepraszam Kolego Nie wiem dlaczego Twój nick skojarzyłem z kobietą
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło ...
Witajcie.
Nie jest źle,mogło być gorzej. Młoda przez weekend dokurowała się i dziś wróciła do przedszkola. Ja też wykaraskałam się z najgorszego,teraz trzeba jakoś opanować kwestię krtani i odzyskać głos i będzie grało. Pogoda mogłaby mi dać trochę motywacji,ale z tym raczej kiepsko. Krak?w zasypany śniegiem,wicher i zimno wr?ciło. Dobrze,że nie miałam czasu iść na działkę i zrobić wiosennych porządk?w,bo bym pewnie roślinkom zaszkodziła odkrywając je i narażając na zimno.
Ciekawa jestem jak tam sobie beze mnie radzą.
Lwia paszcza po części nie przeżyła,więc tych siewek będzie malutko jeśli jakieś będą... Nie będę już nigdy się w takie coś bawić.
Reszta fajnie. Zn?w wr?ciły do łask,podlewam,doświetlam. Podnosimy się razem z drobnego upadku. Wczoraj reanimowałam papryki ,kt?re podupadły owiane zimnym powietrzem spod okna. Na szczęście nic im się nie stało i powstały. Niby mam ich sporo ale te są dość ładne,puszczają już drugi listek. Teraz stoją na lampie jak na p?łeczce i wygląda to dość fajnie.
Zrobiłam kolejną kombinację i lampkę akwarystyczną z ledami przyklejam na szybę. Udało mi się wpasować ją idealnie, a w dodatku ma dziurki z tyłu do wieszania,więc dokupiłam sobie haczyki na przyssawkę i gitara gra.
Wygląda to osobliwie,widziałam ostatnio moje okno od zewnątrz i nie dziwię się sąsiadkom,że się gapią. W dodatku ta lampka ma dziwaczne niebieskie światło,dość nieprzyjemne dla oka,więc w ciemności nie da się jej przeoczyć.
Drugą lampkę mam na biurku i teraz już mocniejszą ,bo dokupiłam żar?wki 60W led. Też wr?ciła do łask i doświetla roślinki. Tak więc wieczorami zbieram z okien pojemniki (staram się na zmianę r?żne) i robimy sobie wsp?lne wieczorki przy herbatce. Ja siedzę przy komputerze lub grzebię przy jakichś rękodziełach (m?j warsztat wielkanocny otwarty) a roślinki chłoną światelko. Na noc zostają,a rano znów wracają na parapety. Jednak teraz ponuro i słońce jakoś marnie. Czasem coś przyświeci,ale bez szału.
Czekamy na tą zapowiedzianą wiosnę.
Mam sporo nowych zdjęć,bardzo bym chciała się pochwalić moim przych?wkiem ale p?ki co jest problem z dodaniem. Poknociłam sobie coś w internecie
Przekładałam kartę internetową z komputera na telefon i coś porobiłam,skonfigurowałam coś tak,że teraz komputer jej wcale nie widzi. Mam nadzieję,że szybko to odwr?cę,bo mam wielką ochotę chwalić się jak mi roślinki rosną.
Nie jest źle,mogło być gorzej. Młoda przez weekend dokurowała się i dziś wróciła do przedszkola. Ja też wykaraskałam się z najgorszego,teraz trzeba jakoś opanować kwestię krtani i odzyskać głos i będzie grało. Pogoda mogłaby mi dać trochę motywacji,ale z tym raczej kiepsko. Krak?w zasypany śniegiem,wicher i zimno wr?ciło. Dobrze,że nie miałam czasu iść na działkę i zrobić wiosennych porządk?w,bo bym pewnie roślinkom zaszkodziła odkrywając je i narażając na zimno.
Ciekawa jestem jak tam sobie beze mnie radzą.
Lwia paszcza po części nie przeżyła,więc tych siewek będzie malutko jeśli jakieś będą... Nie będę już nigdy się w takie coś bawić.
Reszta fajnie. Zn?w wr?ciły do łask,podlewam,doświetlam. Podnosimy się razem z drobnego upadku. Wczoraj reanimowałam papryki ,kt?re podupadły owiane zimnym powietrzem spod okna. Na szczęście nic im się nie stało i powstały. Niby mam ich sporo ale te są dość ładne,puszczają już drugi listek. Teraz stoją na lampie jak na p?łeczce i wygląda to dość fajnie.
Zrobiłam kolejną kombinację i lampkę akwarystyczną z ledami przyklejam na szybę. Udało mi się wpasować ją idealnie, a w dodatku ma dziurki z tyłu do wieszania,więc dokupiłam sobie haczyki na przyssawkę i gitara gra.
Wygląda to osobliwie,widziałam ostatnio moje okno od zewnątrz i nie dziwię się sąsiadkom,że się gapią. W dodatku ta lampka ma dziwaczne niebieskie światło,dość nieprzyjemne dla oka,więc w ciemności nie da się jej przeoczyć.
Drugą lampkę mam na biurku i teraz już mocniejszą ,bo dokupiłam żar?wki 60W led. Też wr?ciła do łask i doświetla roślinki. Tak więc wieczorami zbieram z okien pojemniki (staram się na zmianę r?żne) i robimy sobie wsp?lne wieczorki przy herbatce. Ja siedzę przy komputerze lub grzebię przy jakichś rękodziełach (m?j warsztat wielkanocny otwarty) a roślinki chłoną światelko. Na noc zostają,a rano znów wracają na parapety. Jednak teraz ponuro i słońce jakoś marnie. Czasem coś przyświeci,ale bez szału.
Czekamy na tą zapowiedzianą wiosnę.
Mam sporo nowych zdjęć,bardzo bym chciała się pochwalić moim przych?wkiem ale p?ki co jest problem z dodaniem. Poknociłam sobie coś w internecie
Przekładałam kartę internetową z komputera na telefon i coś porobiłam,skonfigurowałam coś tak,że teraz komputer jej wcale nie widzi. Mam nadzieję,że szybko to odwr?cę,bo mam wielką ochotę chwalić się jak mi roślinki rosną.
- Alicja125
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2450
- Od: 13 gru 2015, o 00:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Foxowej urosło ...
Witaj to jakieś fatum mnie zaś dziś przestał działać bluetooth. Czekam na zdjęcia z niecierpliwością
Pozdrawiam Alicja
Ogrodnictwo to nauka, nauka, nauka. Na tym właśnie polega zabawa. Cały czas się uczysz!
Działeczka ROD- zielony domek cz 2 ,Moje kwiaty,
Ogrodnictwo to nauka, nauka, nauka. Na tym właśnie polega zabawa. Cały czas się uczysz!
Działeczka ROD- zielony domek cz 2 ,Moje kwiaty,
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16576
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Foxowej urosło ...
Majeczko, toś się doprawiła, kobieto!
W ubiegłym roku o tej porze zaniemówiłam całkowicie i prawie miesiąc nic nie mówiłam, więc doskonale rozumiem Twoje cierpienie. Życzę szybkiego powrotu do zdrówka i cieszę się, że młoda już na chodzie.
Moje siewki też nietęgie, przynajmniej niektóre. Nie są zadowolone z tego, że 'kiszę' je na gorącym parapecie, który dodatkowo dogrzewa słońce. Walczę z wszechobecną pleśnią, ale jeszcze trochę muszę powalczyć, bo w nocy ok. -1* na moim piętrze będzie. Jednak gdy tylko noce staną się nieco cieplejsze, cały majdan wyrzucę na balkon. Już mi zaczyna brakować cierpliwości. Pewnie się starzeję.
Wracaj do zdrówka prędziutko, bo wiosna za miedzą.
Pozdrawiam cieplutko.
W ubiegłym roku o tej porze zaniemówiłam całkowicie i prawie miesiąc nic nie mówiłam, więc doskonale rozumiem Twoje cierpienie. Życzę szybkiego powrotu do zdrówka i cieszę się, że młoda już na chodzie.
Moje siewki też nietęgie, przynajmniej niektóre. Nie są zadowolone z tego, że 'kiszę' je na gorącym parapecie, który dodatkowo dogrzewa słońce. Walczę z wszechobecną pleśnią, ale jeszcze trochę muszę powalczyć, bo w nocy ok. -1* na moim piętrze będzie. Jednak gdy tylko noce staną się nieco cieplejsze, cały majdan wyrzucę na balkon. Już mi zaczyna brakować cierpliwości. Pewnie się starzeję.
Wracaj do zdrówka prędziutko, bo wiosna za miedzą.
Pozdrawiam cieplutko.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło ...
Teraz już nie jest najgorzej. Gardło mnie boli i faszeruję się róznymi specyfikami , ale już nie mam gorączek i innych nieprzyjemności. Na piątek udało mi się wepchnąć do lekarki, obawiam się że skończy się to dla mnie L4...
Nie mówię za dobrze, syczę, chrypię, ciężko głos się ze mnie wydobywa. Staram się jakoś z tym przetrwać, ale praca z klientem bez głosu nie jest do końca możliwa. Kiedy się odzywam ludzie unoszą tylko brwi i przeważnie nim mnie zrozumieją to powtarzam coś kilkakrotnie.
Dla mnie już się to zrobiło normą, tak mi się dzieje przy każdym najmniejszym przeziębieniu. To co dla innych jest drobnym tygodniowym podziębieniem dla mnie już jest kilkumięsięczną utratą głosu...
No cóż...
Nie chodzę nigdzie, nic nie robię, moje życie stanęło w miejscu i mam tylko kierunek praca-dom.
Doglądam parapetowe roślinki, ale na nic więcej się nie rzucam. Mam tego sporo, coraz więcej roboty.
Chyba nadchodzi czas pikowania pomidorków.
Tak na dzień dzisiejszy wygląda pomidorkowy pojemnik.
Jest ciasno, gęsto i prosi się o działanie.
Stopniowo szykuję kubeczki i lada moment rozpocznę zabawę.
Mam jeszcze drugi pojemnik z wysianymi odmianami sklepowymi, ale im bardziej je obserwuję tym mniej mi się podobają. Liście są jakieś brzydkie, pokrzywione, z dziwnym kolorem. Zwalałam to na fakt, że utknęły mi w czapeczkach z nasion, ale inne się wyprostowały, a tamte nie.
Daję im jeszcze chwilę, ale w zasadzie mam już tyle pomidorów, że nie będzie mi szkoda się tamtych pozbyć jeśli z nimi coś będzie nie tak. W tym roku trochę rozsądniej podejdę do rozsady i nie zawalę się pomidorami na całego ( heh, w tamtym roku też to mówiłam, a już zawaliłam parapet paprykami )
Mam akurat po kilka sztuk tych ważniejszych, więc w zasadzie dokładnie tyle ile mi potrzeba.
Uważam, że rosną całkiem dobrze.
Papryki rosną bardzo fajnie, aloe głównie czerwone sklepowe. Puszczają szybko piękne mocnozielone lśniące liście i przybywają w oczach. Podobają mi się, mam nadzieję, że nie zrobią jakiegoś głupiego numeru i zaowocują.
Czerwona ma się czym popisać ( wszystkie są jednakowe, tylko zdjęcia przy różnych światłach)
Jak widać w wielu kubkach ma po 2 (albo i 3 ). Nasiona niepewne, czyli np te, którym urwałam doszczętnie korzonek, wkładałam po 2 licząc, że jedno może nie wyrosnąć. Teraz chyba czeka mnie kolejne rozsadzanie. Wielu sadzonkom muszę dosypać ziemi, bo ta nowa ziemia ma jakąś skłonność do "klapnięcia" - sypię cały pojemnik z przekonaniem że jest pełny po czym po kilku podlaniach robi się go pół....
W dodatku ta nowa ziemia pływa jak herbata zalana zimną wodą. Słabo mi się to podoba :/
Ingrid za to nadal nie dorównuje koleżance.
Aksamitki.
Jak nie mam co zrobić z rękami to biorę się za część kwiatową i ją rozsadzam. Spokojnie i opieszale, bo wcale mnie nie ciągnie do rozsadzania kwiatów. Ciężka z tym sprawa.
Łubinek
Lwie paszcze
Wszystko co mam do powiedzenia o tym widać chyba na zdjęciu.
Jedno wielkie "nie". Jeśli ktoś będzie się chciał uczyć na błędach to polecam się, bo to jest mój jeden wielki błąd.
Nie bardzo nawet wiedziałam jak do tego rozsadzania przystąpić. Niewiele mając do stracenia zaaranżowałam więc na doniczki rolki po papierze toaletowym. Wszystko inne by było zwyczajnie za duże....
Do ekstremalnych wyczynów mogę jeszcze zaliczyć mój bób w donicy balkonowej i to :
Gdyby kto nie wiedział - fasolka.
Kwitnąca.
Tam gdzie inni mają zimę my mamy środek lata. Wysiało sobie ją moje dziecko. Traktuję ją jak normalny kwiatek doniczkowy, nie ma dla mnie jakiejś większej wartości. W tej samej doniczce moja młoda miała jeszcze boby, ale się połamały i je skasowałam wkopując w ziemię. Na szczęście młoda nie zauważyła i myśli, że ma wszystko.
Boję się troszkę, bo młoda ma cały arsenał nasion - przy każdych zakupach jej coś kupuję, a ona aż piszczy ze szczęścia. Jak wiosna szybko nie przyjdzie to zginiemy w gąszczu.
A tu ani trochę wiosny, zima, śnieg, mróz. Zamroziło mi cebulki wiosennych kwiatów - wystawiłam je w porywie wiosny na balkon i tak stały a ja o nich zapomniałam. Teraz już ich nie odratuję.
Za to słońce dopisuje. Jest fajnie, słonecznie. Siewki jakby mogły to by wyskoczyły przez okno. Moje domowe kwiaty przeżywają natomiast szok. Oświetlone pierwszymi promieniami bledną i opadają.
Znów poprzestawiałam cały dom. Zmieniam parapety jak kierowcy opony w autach - ja też mam wersję zimową i wiosenną. Wersja parapetów wiosennych to podstawowo siewki, ale i domowe kwiaty dopuściłam do słońca i pozwalam im się budzić. Bo w końcu jakby nie było to mamy już marzec, wiosnę mamy!
Nie mówię za dobrze, syczę, chrypię, ciężko głos się ze mnie wydobywa. Staram się jakoś z tym przetrwać, ale praca z klientem bez głosu nie jest do końca możliwa. Kiedy się odzywam ludzie unoszą tylko brwi i przeważnie nim mnie zrozumieją to powtarzam coś kilkakrotnie.
Dla mnie już się to zrobiło normą, tak mi się dzieje przy każdym najmniejszym przeziębieniu. To co dla innych jest drobnym tygodniowym podziębieniem dla mnie już jest kilkumięsięczną utratą głosu...
No cóż...
Nie chodzę nigdzie, nic nie robię, moje życie stanęło w miejscu i mam tylko kierunek praca-dom.
Doglądam parapetowe roślinki, ale na nic więcej się nie rzucam. Mam tego sporo, coraz więcej roboty.
Chyba nadchodzi czas pikowania pomidorków.
Tak na dzień dzisiejszy wygląda pomidorkowy pojemnik.
Jest ciasno, gęsto i prosi się o działanie.
Stopniowo szykuję kubeczki i lada moment rozpocznę zabawę.
Mam jeszcze drugi pojemnik z wysianymi odmianami sklepowymi, ale im bardziej je obserwuję tym mniej mi się podobają. Liście są jakieś brzydkie, pokrzywione, z dziwnym kolorem. Zwalałam to na fakt, że utknęły mi w czapeczkach z nasion, ale inne się wyprostowały, a tamte nie.
Daję im jeszcze chwilę, ale w zasadzie mam już tyle pomidorów, że nie będzie mi szkoda się tamtych pozbyć jeśli z nimi coś będzie nie tak. W tym roku trochę rozsądniej podejdę do rozsady i nie zawalę się pomidorami na całego ( heh, w tamtym roku też to mówiłam, a już zawaliłam parapet paprykami )
Mam akurat po kilka sztuk tych ważniejszych, więc w zasadzie dokładnie tyle ile mi potrzeba.
Uważam, że rosną całkiem dobrze.
Papryki rosną bardzo fajnie, aloe głównie czerwone sklepowe. Puszczają szybko piękne mocnozielone lśniące liście i przybywają w oczach. Podobają mi się, mam nadzieję, że nie zrobią jakiegoś głupiego numeru i zaowocują.
Czerwona ma się czym popisać ( wszystkie są jednakowe, tylko zdjęcia przy różnych światłach)
Jak widać w wielu kubkach ma po 2 (albo i 3 ). Nasiona niepewne, czyli np te, którym urwałam doszczętnie korzonek, wkładałam po 2 licząc, że jedno może nie wyrosnąć. Teraz chyba czeka mnie kolejne rozsadzanie. Wielu sadzonkom muszę dosypać ziemi, bo ta nowa ziemia ma jakąś skłonność do "klapnięcia" - sypię cały pojemnik z przekonaniem że jest pełny po czym po kilku podlaniach robi się go pół....
W dodatku ta nowa ziemia pływa jak herbata zalana zimną wodą. Słabo mi się to podoba :/
Ingrid za to nadal nie dorównuje koleżance.
Aksamitki.
Jak nie mam co zrobić z rękami to biorę się za część kwiatową i ją rozsadzam. Spokojnie i opieszale, bo wcale mnie nie ciągnie do rozsadzania kwiatów. Ciężka z tym sprawa.
Łubinek
Lwie paszcze
Wszystko co mam do powiedzenia o tym widać chyba na zdjęciu.
Jedno wielkie "nie". Jeśli ktoś będzie się chciał uczyć na błędach to polecam się, bo to jest mój jeden wielki błąd.
Nie bardzo nawet wiedziałam jak do tego rozsadzania przystąpić. Niewiele mając do stracenia zaaranżowałam więc na doniczki rolki po papierze toaletowym. Wszystko inne by było zwyczajnie za duże....
Do ekstremalnych wyczynów mogę jeszcze zaliczyć mój bób w donicy balkonowej i to :
Gdyby kto nie wiedział - fasolka.
Kwitnąca.
Tam gdzie inni mają zimę my mamy środek lata. Wysiało sobie ją moje dziecko. Traktuję ją jak normalny kwiatek doniczkowy, nie ma dla mnie jakiejś większej wartości. W tej samej doniczce moja młoda miała jeszcze boby, ale się połamały i je skasowałam wkopując w ziemię. Na szczęście młoda nie zauważyła i myśli, że ma wszystko.
Boję się troszkę, bo młoda ma cały arsenał nasion - przy każdych zakupach jej coś kupuję, a ona aż piszczy ze szczęścia. Jak wiosna szybko nie przyjdzie to zginiemy w gąszczu.
A tu ani trochę wiosny, zima, śnieg, mróz. Zamroziło mi cebulki wiosennych kwiatów - wystawiłam je w porywie wiosny na balkon i tak stały a ja o nich zapomniałam. Teraz już ich nie odratuję.
Za to słońce dopisuje. Jest fajnie, słonecznie. Siewki jakby mogły to by wyskoczyły przez okno. Moje domowe kwiaty przeżywają natomiast szok. Oświetlone pierwszymi promieniami bledną i opadają.
Znów poprzestawiałam cały dom. Zmieniam parapety jak kierowcy opony w autach - ja też mam wersję zimową i wiosenną. Wersja parapetów wiosennych to podstawowo siewki, ale i domowe kwiaty dopuściłam do słońca i pozwalam im się budzić. Bo w końcu jakby nie było to mamy już marzec, wiosnę mamy!
- Skoanna
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 980
- Od: 28 sty 2016, o 19:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie
- Kontakt:
Re: Foxowej urosło ...
jakie masz pomidorki już duże i ładne, moje dopiero rozchylają liścienie, resztę siałam dopiero dzisiaj.
Dobrze że ze zdrowiem coraz lepiej. Ja mam w domu szpital mi jednej nie dokucza infekcja, ale żeby nie było za dobrze zakrzepowe żył mam znowu na razie jadę na diosminie ale jak nic się nie zmieni czeka mnie heparyna znowu.
Tak...nie ma to jak nadmiar nasion kiedy to takie fajne, te torebeczki, kopertki, dilerki....kocham je wszystkie
Dobrze że ze zdrowiem coraz lepiej. Ja mam w domu szpital mi jednej nie dokucza infekcja, ale żeby nie było za dobrze zakrzepowe żył mam znowu na razie jadę na diosminie ale jak nic się nie zmieni czeka mnie heparyna znowu.
Tak...nie ma to jak nadmiar nasion kiedy to takie fajne, te torebeczki, kopertki, dilerki....kocham je wszystkie
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Foxowej urosło ...
Uczeń prześcignął mistrza
Nie no, żartuję. Prawdę mówiąc czekałam na Twoją opinię i spodziewałam się, że coś mi napiszesz typu "uuuuu, a co one takie pokurczone?" czy cuś. A tu proszę, miło mi że to wygląda dobrze.
Tak, to prawda, nie można wytrzymać, jak wiesz wysiałam te nasiona jak tylko je dostałam. Jak w tej reklamie z dzieckiem i żelkami - usiłuje się powstrzymać i nie może. Ja zrobiłam to samo - wgapiałam się w te torebeczki jak drapieżnik polujący na ofiarę, aż nie wytrzymałam i rzuciłam się na nie i wysiałam.
Z żelkami to był eksperyment psychologiczny - dziecko, które wytrzyma i nie zje żelki ma obiecane otrzymanie drugiej, tak można sprawdzać siłę charakteru, jest cała analiza psychologiczna tego i zbadane, że dzieci które powstrzymają się mają silniejszy charakter i łatwiej sobie radzą w życiu. Ja ten eksperyment miałam z nasionami i nie zdałam go. Słabe ogniwo ze mnie.
Ale za to mam już radość z pomidorków
Kurdesz, z tymi diabelnymi chorobami. Ludzie nie stare, a coraz bardziej chorują.
Życzę Ci wyrównania tych spraw, bo wiem co to znaczy jak się człowiek tak buja.
Ja chyba ostatecznie zdecyduję się na operację, może nawet nie jedną. Ostatnio powstrzymałam lekarkę przed zapisem mnie na operację , bo jak pomyślałam o szpitalu, ryzyku to wolałam sobie tego oszczędzić, ale jak coś ciągle dokucza to się człowiek łamie. Chyba wrócę do tego pomysłu, wierzmy, że chirurgia teraz jest tak rozwinięta, że takie zabieg dla wykwalifikowanej kadry lekarzy to pikuś
A jeśli chodzi o nasiona. Kupowałam je w euforii. Pierwsze siania trzepnęły moim rozumem i widząc efekty i pracę dostałam rozsądku.
Nie znaczy to, że sobie odpuszczę
Edit : zapomniałam jeszcze dodać jednej fotki, tak dla ciekawostki.
Oto zawartość jednej z moich doniczek - z begonią.
Nie no, żartuję. Prawdę mówiąc czekałam na Twoją opinię i spodziewałam się, że coś mi napiszesz typu "uuuuu, a co one takie pokurczone?" czy cuś. A tu proszę, miło mi że to wygląda dobrze.
Tak, to prawda, nie można wytrzymać, jak wiesz wysiałam te nasiona jak tylko je dostałam. Jak w tej reklamie z dzieckiem i żelkami - usiłuje się powstrzymać i nie może. Ja zrobiłam to samo - wgapiałam się w te torebeczki jak drapieżnik polujący na ofiarę, aż nie wytrzymałam i rzuciłam się na nie i wysiałam.
Z żelkami to był eksperyment psychologiczny - dziecko, które wytrzyma i nie zje żelki ma obiecane otrzymanie drugiej, tak można sprawdzać siłę charakteru, jest cała analiza psychologiczna tego i zbadane, że dzieci które powstrzymają się mają silniejszy charakter i łatwiej sobie radzą w życiu. Ja ten eksperyment miałam z nasionami i nie zdałam go. Słabe ogniwo ze mnie.
Ale za to mam już radość z pomidorków
Kurdesz, z tymi diabelnymi chorobami. Ludzie nie stare, a coraz bardziej chorują.
Życzę Ci wyrównania tych spraw, bo wiem co to znaczy jak się człowiek tak buja.
Ja chyba ostatecznie zdecyduję się na operację, może nawet nie jedną. Ostatnio powstrzymałam lekarkę przed zapisem mnie na operację , bo jak pomyślałam o szpitalu, ryzyku to wolałam sobie tego oszczędzić, ale jak coś ciągle dokucza to się człowiek łamie. Chyba wrócę do tego pomysłu, wierzmy, że chirurgia teraz jest tak rozwinięta, że takie zabieg dla wykwalifikowanej kadry lekarzy to pikuś
A jeśli chodzi o nasiona. Kupowałam je w euforii. Pierwsze siania trzepnęły moim rozumem i widząc efekty i pracę dostałam rozsądku.
Nie znaczy to, że sobie odpuszczę
Edit : zapomniałam jeszcze dodać jednej fotki, tak dla ciekawostki.
Oto zawartość jednej z moich doniczek - z begonią.
- buum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2211
- Od: 16 mar 2015, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp
- Kontakt:
Re: Foxowej urosło ...
Majka ale u Ciebie pięknie roślinki wysiane rosną. U mnie nie tak ładnie Może czasami brakuje im słoneczka. Bo nie doświetlam ich. Muszą sobie radzić same Mam nadzieje, że jeszcze nadrobią
Pozdrawiam. Zdrówka
Pozdrawiam. Zdrówka