Zajęło mi trochę czasu ponowne poznanie forum. Trudno jest na początku, zwłaszcza odwiedzając wątki. Nie wszyscy mają jeden wątek, a przyznam, że większość odwiedzonych przeze mnie, wciągało mnie na długie godziny. Dobrze, że jest zima
To opowiem teraz trochę o moich roślinnych fascynacjach, zanim przyjdzie wiosna. Lucynka napisała gdzieś (u Dorotki) o swoich pierwszych zachwytach kwiatami. O floksach, georginiach, różach sztamowych i piwoniach. Moje zachwyty były bardzo podobne. Do dzisiaj, jak poczuję w powietrzu zapach floksów muszę się zatrzymać. Sadzę je w warzywniku, tak zakodowały się moje wspomnienia z dzieciństwa.
Róże od Pani Władzi, która dawała mi bukiety na zakończenie roku szkolnego, herbaciane róże. Dalie w ogrodzie nad Bugiem (to dopiero było przeżycie dla małej dziewczynki), i piwonie. Początkowo koszyki pachnących płatków sypanych w Boże Ciało, potem bordowe szparagi wynurzające się wiosną z ziemi. Jeszcze przylaszczki, koniecznie! Niekoniecznie kwiaty konwalii, które lubiłam sobie pakować do nosa

Był jeszcze motyw tulipanowca widziany w ogrodzie przy pałacu. Posadziłam siewkę w swoim ogrodzie, a kiedy zakwitł po kilkunastu latach, to tego nie zauważyłam
Te wszystkie miłe wspomnienia wróciły do mnie późno, dobrze po czterdziestce, ale z ogromną mocą.
Bardzo się ucieszyłam, kiedy zastałam na działce do zabudowy kilkanaście dużych, rozrośniętych karp piwonii.
A potem to już poszło! Oczywiście czekam na kwiaty, ale zachwycam się piwoniami przez cały rok. A to wychodzącymi wiosną pędami, to kształtem i kolorem liści, nasiennikami też. Żałuję, że nowe odmiany nie pachną, wręcz hm..są przykre w zapachu, może oddały zapach za wygląd kwiatów?
Nie mam jakiejś oszałamiającej kolekcji, mam wystarczająco dużo by się nimi cieszyć, a i dzielę się też z radością
