PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Ewcia , dzięki za pomoc okazało się , że to kwiczoły
Jedzą bez problemu , znika puszek coraz więcej piórek , biegają po pokoju trudno je złapać
Jesteśmy z nimi tylko podczas karmienia które jest co 2 godziny a tak siedzą same . Fajnie ,że jest parka , "pitolą do siebie" tulą się podczas snu
Podczas następnego karmienia zrobię zdjęcie , wstawię wieczorkiem .
Jedzą bez problemu , znika puszek coraz więcej piórek , biegają po pokoju trudno je złapać
Jesteśmy z nimi tylko podczas karmienia które jest co 2 godziny a tak siedzą same . Fajnie ,że jest parka , "pitolą do siebie" tulą się podczas snu
Podczas następnego karmienia zrobię zdjęcie , wstawię wieczorkiem .
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Zabawa ale i obowiązek .
Miałyśmy z córką jechać na zakupy , niestety , przez około dwa tygodnie aż maleństwa nie odlecą jesteśmy uziemione . Pilnujemy godzin karmienia . Już próbują fruwać jedno pisklę jest mniejsze , może dziewczynka ? ona też ciut mniej je i jest sprytniejsza , ona pierwsza zaczęła fruwać . Drugie to on , tak podejrzewamy żarłok straszny , leniuszek i zazdrośnik .
Tak na szybko bo susza okrutna muszę biec dokończyć podlewanie , trzy fotki .
Jedna podczas karmienia , beznadziejna jakość bo maleństwa w ciągłym ruchu i weź tu nakarm dwa dzioby
Na drugim dziewczynka
A na tym widać , jak szybko rośniemy
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
A czemu własciwie je macie? Coś im się stało,że zostały zabrane do domu?
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1785
- Od: 29 sty 2012, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Nie pochwalę się zdjęciem, nie było szans, żeby zrobić, ale mój ogród oblatywała dziś wilga Szybka jest, śmigała między dębami i klonami, świecąc swoim żółtym ciałkiem.
I tu i tam. Ni tu, ni tam... cz.2
Przyroda nie śpieszy się, a jednak ze wszystkim nadąża. Lao Tsy
Pozdrawiam....... Emilia
Przyroda nie śpieszy się, a jednak ze wszystkim nadąża. Lao Tsy
Pozdrawiam....... Emilia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Foxowa , mieszkam w miejscu gdzie ptactwa wszelakiego jest od groma , wiosną porzuconych bądź takich które zabłądziły jest sporo . Mogła bym udać , że ich nie widzę ale nie potrafię szkoda było by je zostawić na pastwę skoro jest nadzieja , że uda się uratować i oddać naturze by jakoś przeżyły swoje życie , inaczej padły by z głodu albo skończyły w paszczy kotów których u mnie w okolicy sporo , właśnie przed jednym uratowałam pierwszego maluszka . Drugiego znalazłam w innym miejscu , rodziców nie widziałam , nie mam pojęcia skąd on się tam wziął Tydzień wcześniej znalazłam jaskółeczkę , niestety, pomimo naszych wysiłków uratowania jej , odeszła , za bardzo była osłabiona
Moje ptaszory już zaczynają fruwać na małe odległości , siadają na gałązkach które mają przyczepione w pokoju , fajnie znoszą deszczyk ze spryskiwacza , widać ze się cieszą no i zaczynamy je uczyć samodzielnego jedzenia , na razie podajemy jedzenie od dołu nie do rozdziawionego dzioba , żeby wiedziały że żarełko nie spada z nieba
Wilgi i mnie odwiedzają tylko zdjęć brak bo na co dzień nie biegam po ogrodzie z aparatem a jak go mam to fajne rzeczy mnie omijają jak np majowe odwiedziny dudka
Wilg mam zdjęcia ale aż z 2012 , wtedy parka szalała po ogrodzie , niestety skończyli na oknie . Szczęście w nieszczęściu , nie było to mocne uderzenie , jedno szybciej drugie ciut później ale doszło do siebie i oboje odfrunęli.
Moje ptaszory już zaczynają fruwać na małe odległości , siadają na gałązkach które mają przyczepione w pokoju , fajnie znoszą deszczyk ze spryskiwacza , widać ze się cieszą no i zaczynamy je uczyć samodzielnego jedzenia , na razie podajemy jedzenie od dołu nie do rozdziawionego dzioba , żeby wiedziały że żarełko nie spada z nieba
Wilgi i mnie odwiedzają tylko zdjęć brak bo na co dzień nie biegam po ogrodzie z aparatem a jak go mam to fajne rzeczy mnie omijają jak np majowe odwiedziny dudka
Wilg mam zdjęcia ale aż z 2012 , wtedy parka szalała po ogrodzie , niestety skończyli na oknie . Szczęście w nieszczęściu , nie było to mocne uderzenie , jedno szybciej drugie ciut później ale doszło do siebie i oboje odfrunęli.
- takasobie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 9813
- Od: 1 mar 2009, o 22:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Często jest tak, że ptaki, które nam się wydają porzucone, są pilnowane i karmione przez rodziców. Niejednokrotnie widziałam na stronach ornitologicznych apele, żeby nie zabierać piskląt, nawet, gdy wydaja się być porzucone.
I jeszcze raz apeluję! Nie róbmy zdjęć pisklętom i gniazdom z jajkami! Już kilka razy o tym we wątku wspomniałam!
I jeszcze raz apeluję! Nie róbmy zdjęć pisklętom i gniazdom z jajkami! Już kilka razy o tym we wątku wspomniałam!
Miłka
Aktualny wątek: Taki - sobie ogród cz.6
Aktualny wątek: Taki - sobie ogród cz.6
- sauromatum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1699
- Od: 18 maja 2010, o 08:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Podpisuję się pod tym - nie zabierajcie podlotów. Jeśli one maja pióra i biegają gdzieś po trawniku czy w krzakach to nie znaczy, że są porzucone. Ich rodzice je karmią. Co innego gdyby z gniazda wypadło nagie pisklę, wtedy to inna sprawa ale podloty poza gniazdem to normalne zjawisko.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Podpowiedzcie mi proszę czy jest szansa na uratowanie tego mojego doniczkowego gniazda że zdjęcia wyżej? Znalazłam je przypadkiem podczas sprzątania i odłożyłam na miejsce, następnego dnia widziałam, że samiczka siedziała w doniczce.
Niestety, doniczka znajduje się w samym środku domu, w którym trwają prace budowlane. W tej chwili były to lekkie pracę murarskie, ale teraz będzie niestety coraz głośniej, bo będzie stawiany dach. Domyślam się, że jak będzie za głośno, to samiczka porzuci gniazdo. Mogłabym je wynieść gdzieś poza dom, ale po pierwsze czy samiczka je odnajdzie? I jajka mogłyby paść ofiarą drapieżnika Zupełnie nie wiem co z tym zrobić
Niestety, doniczka znajduje się w samym środku domu, w którym trwają prace budowlane. W tej chwili były to lekkie pracę murarskie, ale teraz będzie niestety coraz głośniej, bo będzie stawiany dach. Domyślam się, że jak będzie za głośno, to samiczka porzuci gniazdo. Mogłabym je wynieść gdzieś poza dom, ale po pierwsze czy samiczka je odnajdzie? I jajka mogłyby paść ofiarą drapieżnika Zupełnie nie wiem co z tym zrobić
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Właśnie dlatego o to pytam,bo bez rodzic?w obok nie znaczy porzucone.
Tej wiosny kliniki dla dzikich zwierząt pękają w szwach,bo ludzie zbierają wszystko co małe i bez rodzic?w ( a ci rodzice są,tylko daleko) i tym samym robią im ogromną krzywdę,matka karmiąca zostaje z pokarmem i szuka dziecka,a dziecko zostaje porwane naturze pomimo że nic mu się nie działo.
Zabranie młodego,odebranie mu kontaktu z jego gatunkiem,sztuczne wychowywanie na sztucznych pokarmach nie robi nic dobrego. One potem dorastają i wypuszczone giną prędko. Nie piszę tu już tylko o ptakach,ale o wszystkich zwierzętach bo masa jest teraz poprzynoszonych do kliniki kun,lisów,ptak?w ,zajęcy, jeży. To wszystko nie ma już zbyt wielkich perspektyw na tym świecie, kwestia szczęścia w źyciu,kt?re jest bardzo trudne dla zwierząt,pełne zagrożeń. Znaczna część z nich już nie umie źyc normalnie.
Wg mnie jeśli zwierzakowi nic się nie dzieje - nie ma obrażeń, nie jest ranne i nie jest np na jezdni to należy go zostawić. Te podrośnięte ptaszynki łatwo poznać po tzw ' zajadach' - to te ż?łte koło dziobka. Najczęściej one właśnie sobie skaczą w trawach i są najbardziej nieporadne. Ale to jest ich nauka źycia. Jego rodzice zapewne siedzą w ukryciu i obserwują. Można im pom?c robiąc im jakąś osłonkę przed drapieżnikami,dając wodę,kartonik itd,ale dop?ki nie ma zagrożenia źycia to nie powinno się zabierać.
Tej wiosny kliniki dla dzikich zwierząt pękają w szwach,bo ludzie zbierają wszystko co małe i bez rodzic?w ( a ci rodzice są,tylko daleko) i tym samym robią im ogromną krzywdę,matka karmiąca zostaje z pokarmem i szuka dziecka,a dziecko zostaje porwane naturze pomimo że nic mu się nie działo.
Zabranie młodego,odebranie mu kontaktu z jego gatunkiem,sztuczne wychowywanie na sztucznych pokarmach nie robi nic dobrego. One potem dorastają i wypuszczone giną prędko. Nie piszę tu już tylko o ptakach,ale o wszystkich zwierzętach bo masa jest teraz poprzynoszonych do kliniki kun,lisów,ptak?w ,zajęcy, jeży. To wszystko nie ma już zbyt wielkich perspektyw na tym świecie, kwestia szczęścia w źyciu,kt?re jest bardzo trudne dla zwierząt,pełne zagrożeń. Znaczna część z nich już nie umie źyc normalnie.
Wg mnie jeśli zwierzakowi nic się nie dzieje - nie ma obrażeń, nie jest ranne i nie jest np na jezdni to należy go zostawić. Te podrośnięte ptaszynki łatwo poznać po tzw ' zajadach' - to te ż?łte koło dziobka. Najczęściej one właśnie sobie skaczą w trawach i są najbardziej nieporadne. Ale to jest ich nauka źycia. Jego rodzice zapewne siedzą w ukryciu i obserwują. Można im pom?c robiąc im jakąś osłonkę przed drapieżnikami,dając wodę,kartonik itd,ale dop?ki nie ma zagrożenia źycia to nie powinno się zabierać.