PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Wiem jak wygląda pisklę a jak podlot , nie biorę ich dla frajdy/zabawy raz, że się nie nudzę a dwa sama mam problemy ze zdrowiem , nie potrzebny mi dodatkowy problem/balast . Nie będę pisać esejów ile czasu obserwowałam zanim zabrałam a skoro już postanowiłam zabrać znaczy , że samo by nie przeżyło .
Dzisiaj zobaczyłam ptaka który siedział w trawie , powinnam pójść dalej bo to dorosły osobnik ale nie ,podeszłam do niego , okazało się , że był po przejściach "pewnie" z kotem bo pod prawym skrzydłem miał zerwane kawał skóry , jeszcze świeże , niosłam do domu w zakrwawionych rękach Obmyłam ranę , kupiłam środki na podsuszenie jej .
Kilka godzin a jaka różnica ptak jest spokojniejszy nawet udało nam się podać mu kilka kropel wody , aktualnie siedzi w klatce przykryty ściereczką . Jak tylko rana się zasklepi , wypuścimy go.
Co jest smutne ,to dorosły kwiczoł
Zdjęcie rannego wstawię później jak będę mu zmieniać sianko w klatce ale pisać już nie będę .
Dzisiaj zobaczyłam ptaka który siedział w trawie , powinnam pójść dalej bo to dorosły osobnik ale nie ,podeszłam do niego , okazało się , że był po przejściach "pewnie" z kotem bo pod prawym skrzydłem miał zerwane kawał skóry , jeszcze świeże , niosłam do domu w zakrwawionych rękach Obmyłam ranę , kupiłam środki na podsuszenie jej .
Kilka godzin a jaka różnica ptak jest spokojniejszy nawet udało nam się podać mu kilka kropel wody , aktualnie siedzi w klatce przykryty ściereczką . Jak tylko rana się zasklepi , wypuścimy go.
Co jest smutne ,to dorosły kwiczoł
Zdjęcie rannego wstawię później jak będę mu zmieniać sianko w klatce ale pisać już nie będę .
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Dzięki Miłko, w takim razie nie ruszam doniczki, a panów fachowców poinformuję, żeby uważali, bo tam jest gniazdo
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2133
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Amanita Ja w zeszłym roku miałam trzy lęgi w czasie budowy domu. Wszystkie pisklęta bez przeszkód opuściły gniazda. Prace budowlane nie przeszkadzały dorosłym karmić maluchów. Najważniejsze, żeby do gniazda był swobodny dostęp, np. u mnie wstawienie okien w garażu było przesunięte o jakieś dwa tygodnie, żeby wyleciały pliszki siwe. Kopciuszki gniazdowały wcześniej i skracały sobie drogę do lasu przelatując przez budynek jeszcze bez okien i drzwi.
Też miałam kilka dni temu ptasią przygodę. W szybę na piętrze uderzyła samiczka dzięcioła dużego. Widziałam całe zajście i na szczęście zdążyłam do ptaszka przed moim ciekawskim szczeniakiem Ptak upadł na miękką ziemię na rabacie i to mu chyba uratowało życie. Początkowo był oszołomiony. Już myślałam, że nie przeżyje bo z dzióbka pociekło mu trochę krwi. Jak nieco doszedł do siebie wsadziłam go do klatki po szczurku, dałam pić i zostawiłam na noc w garażu. Rano nie ten sam dzięcioł. Odfrunął aż się za nim kurzyło
Też miałam kilka dni temu ptasią przygodę. W szybę na piętrze uderzyła samiczka dzięcioła dużego. Widziałam całe zajście i na szczęście zdążyłam do ptaszka przed moim ciekawskim szczeniakiem Ptak upadł na miękką ziemię na rabacie i to mu chyba uratowało życie. Początkowo był oszołomiony. Już myślałam, że nie przeżyje bo z dzióbka pociekło mu trochę krwi. Jak nieco doszedł do siebie wsadziłam go do klatki po szczurku, dałam pić i zostawiłam na noc w garażu. Rano nie ten sam dzięcioł. Odfrunął aż się za nim kurzyło
Pozdrawiam Lucyna
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Nie wiem czy mogę, ale mam fotkę pod ręką, więc dla ciekawostki pokażę.
Takiego mam gołąbka na działkach gdzie czasem je dokarmiamy.
Tu akurat przy młodej samicy (on to samiec), ale ogólnie to najogromniejszy gołąb jakiego widziałam
Takiego mam gołąbka na działkach gdzie czasem je dokarmiamy.
Tu akurat przy młodej samicy (on to samiec), ale ogólnie to najogromniejszy gołąb jakiego widziałam
- mamiroma4
- 500p
- Posty: 544
- Od: 24 sie 2015, o 08:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie K-Koźle
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Niestety albo kot ,albo kuna zrzuciła gniazdo z ptaszkami
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Poproszono mnie o relację , jak dalej potoczyły się losy dzieciaków więc piszę pomimo iż miałam tego już nie robić dla swojej "spokojności " .
Dwa tygodnie maleństwa spędziły na zmianę w pokoju bądź w wolierze na dworze . Były karmione "z ręki" ale też uczone samodzielnego jedzenia i tak oprócz miski z wodą w której moczyły zadki miały też piaskownicę z której wybierały kamyczki a nawet podjadały piasek . Do niej kładłyśmy owoce i pokrojone jajko albo kulki jajka z twarożkiem by zachecić je do samodzielnego jedzenia . Tak , tak , piasek był zmieniany jak i kilkukrotnie w ciągu dnia sianko
Dwa tygodnie minęły , postanowiłyśmy je zacząć uczyć samodzielnego życia , chodź nadal to były maluchy .
Koty zamykane w mieszkaniu , ptaszki wypuszczane w ogrodzie .
W pierwszym dniu trzymały się miejsca gdzie zostały wypuszczone ale z każdym następnym ,zaczęły fruwać po drzewach , łapać owady ale nadal najwięcej czasu spędzały na ziemi , odpoczywając jak i łapiąc mrówki. Po trzech dniach zostały na nockę na dworze . Z samego rana o 5 pobiegłam szybko by zobaczyć co z nimi a one z rozdziawionymi dziobami siedziały na bramce , czekały na żarełko . Tak minęły kolejne dni gdzie praktycznie same sobie już radziły , do dnia kiedy starszy z dzieciaków został nastraszony przez kota który na niego polował . Uciekł do lasu , myślałam że zginął /został pożarty bo straciłam z nim kontakt , nie odpowiadał na swoje imię /jak go wołałam , wracał bądź śpiewał / . Po zaginięciu Apolla , postanowiłam młodszą Apolonię odwieźć do schroniska bo bałam się o jej życie , nie byłam w stanie nadzorować wszystkich kotów z okolicy. Tam też okazało się ,że to nie kwiczoł a drozd śpiewak . Bałam się wyjazdu ale zostałam mile zaskoczona bo nikt nie robił mi wykładu nie pokazywał swojej wyższości , ważne było , że maluch żyje i że to jeszcze naprawdę maluch , musi co najmniej jeszcze tydzień spędzić w wolierze by się porządniej opierzyć , by wyrosły piórka na ogonie a wtedy zostanie zaobrączkowany i wypuszczony na wolność wraz z towarzyszami do których trafił . Nauczy się zycia w grupie , usamodzielni się .
To , moja panna przed wyjazdem do schroniska
W tygodniu zadzwonię do schroniska, spytam jak sobie radzi .
Cieszyłam się , że młoda jest już bezpieczna ale serce mi pękało ,że nie udało mi się zapewnić bezpieczeństwa Apollo a tu niespodzian bo dzień później ,rano, wyruszaliśmy z mężem na zakupy , poszłam otworzyć bramkę a z brzegu lasu na gałązce rozległ się znajomy śpiew . Serce mi stanęło łzy do oczu napłynęły ze szczęścia , odezwałam się tylko raz by go nie zatrzymywać przy sobie , odpowiedział . Kiedy wracaliśmy , jego już nie było , pewnie znalazł już swoje miejsce "na ziemi" , wrócił by powiedzieć, żyję nie martwcie się o mnie
Jak zwykle , pozostały zdjęcia i pamiątka w serduchu i tak do następnego razu .
Dwa tygodnie maleństwa spędziły na zmianę w pokoju bądź w wolierze na dworze . Były karmione "z ręki" ale też uczone samodzielnego jedzenia i tak oprócz miski z wodą w której moczyły zadki miały też piaskownicę z której wybierały kamyczki a nawet podjadały piasek . Do niej kładłyśmy owoce i pokrojone jajko albo kulki jajka z twarożkiem by zachecić je do samodzielnego jedzenia . Tak , tak , piasek był zmieniany jak i kilkukrotnie w ciągu dnia sianko
Dwa tygodnie minęły , postanowiłyśmy je zacząć uczyć samodzielnego życia , chodź nadal to były maluchy .
Koty zamykane w mieszkaniu , ptaszki wypuszczane w ogrodzie .
W pierwszym dniu trzymały się miejsca gdzie zostały wypuszczone ale z każdym następnym ,zaczęły fruwać po drzewach , łapać owady ale nadal najwięcej czasu spędzały na ziemi , odpoczywając jak i łapiąc mrówki. Po trzech dniach zostały na nockę na dworze . Z samego rana o 5 pobiegłam szybko by zobaczyć co z nimi a one z rozdziawionymi dziobami siedziały na bramce , czekały na żarełko . Tak minęły kolejne dni gdzie praktycznie same sobie już radziły , do dnia kiedy starszy z dzieciaków został nastraszony przez kota który na niego polował . Uciekł do lasu , myślałam że zginął /został pożarty bo straciłam z nim kontakt , nie odpowiadał na swoje imię /jak go wołałam , wracał bądź śpiewał / . Po zaginięciu Apolla , postanowiłam młodszą Apolonię odwieźć do schroniska bo bałam się o jej życie , nie byłam w stanie nadzorować wszystkich kotów z okolicy. Tam też okazało się ,że to nie kwiczoł a drozd śpiewak . Bałam się wyjazdu ale zostałam mile zaskoczona bo nikt nie robił mi wykładu nie pokazywał swojej wyższości , ważne było , że maluch żyje i że to jeszcze naprawdę maluch , musi co najmniej jeszcze tydzień spędzić w wolierze by się porządniej opierzyć , by wyrosły piórka na ogonie a wtedy zostanie zaobrączkowany i wypuszczony na wolność wraz z towarzyszami do których trafił . Nauczy się zycia w grupie , usamodzielni się .
To , moja panna przed wyjazdem do schroniska
W tygodniu zadzwonię do schroniska, spytam jak sobie radzi .
Cieszyłam się , że młoda jest już bezpieczna ale serce mi pękało ,że nie udało mi się zapewnić bezpieczeństwa Apollo a tu niespodzian bo dzień później ,rano, wyruszaliśmy z mężem na zakupy , poszłam otworzyć bramkę a z brzegu lasu na gałązce rozległ się znajomy śpiew . Serce mi stanęło łzy do oczu napłynęły ze szczęścia , odezwałam się tylko raz by go nie zatrzymywać przy sobie , odpowiedział . Kiedy wracaliśmy , jego już nie było , pewnie znalazł już swoje miejsce "na ziemi" , wrócił by powiedzieć, żyję nie martwcie się o mnie
Jak zwykle , pozostały zdjęcia i pamiątka w serduchu i tak do następnego razu .
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1785
- Od: 29 sty 2012, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Tija, piękna opowieść.
I tu i tam. Ni tu, ni tam... cz.2
Przyroda nie śpieszy się, a jednak ze wszystkim nadąża. Lao Tsy
Pozdrawiam....... Emilia
Przyroda nie śpieszy się, a jednak ze wszystkim nadąża. Lao Tsy
Pozdrawiam....... Emilia
- LadyK
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1275
- Od: 11 wrz 2015, o 14:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Pozdrawiam Katarzyna
"Kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu, głupia w nocy śpi, to się jej nazbiera"
"Kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu, głupia w nocy śpi, to się jej nazbiera"
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
O matko, ale kłębek. Ciężko rozszyfrować ile tego jest.
To teraz zamiast podwiązywania masz krzak nietykalności ;)
A ja mam znowu gołębia na działkach,który nie lata. I nie wiem co z nim zrobić,bo teoretycznie nie jest w żaden sposób uszkodzony ale nie umie uciekać. Wczoraj moje dziecko złapało go prawie do rąk,jakiś mało zaradny i obawiam się że skończy jak jedno z pary moich sierp?wek - zostały tylko pi?ra...
To teraz zamiast podwiązywania masz krzak nietykalności ;)
A ja mam znowu gołębia na działkach,który nie lata. I nie wiem co z nim zrobić,bo teoretycznie nie jest w żaden sposób uszkodzony ale nie umie uciekać. Wczoraj moje dziecko złapało go prawie do rąk,jakiś mało zaradny i obawiam się że skończy jak jedno z pary moich sierp?wek - zostały tylko pi?ra...
- LadyK
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1275
- Od: 11 wrz 2015, o 14:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Oj tak musiałam się ostrożnie obchodzić z pnączem i gałązki, na których opiera się gniazdko zostawiłam w spokoju, milin jest dość kruchy, gałęzie nie nadają się do naginania. Nie wiem ile tych maleństw siedzi, ja zauważyłam tylko trzy dzióbki. Nie wiem też co to za ptaszęta. I mam nadzieję, że mama przylatuje i karmi je bo tak nie zauważyłam aby jakiś ptak latał w pobliżu, no ale też nie siedzę tam ciągle. Swoją drogą aż dziw, że się tak blisko ludzi ulokowały, milin rośnie przy tarasie, choć kiedyś mieliśmy gniazdo w ganku między stropem a dachówką gdzieś na wysokości ok. 2 metrów zaledwie.
Pozdrawiam Katarzyna
"Kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu, głupia w nocy śpi, to się jej nazbiera"
"Kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu, głupia w nocy śpi, to się jej nazbiera"
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Ja widzę chyba 4. Ale to się w tym puchu w oczach mieni ;)
Przylatuje pewnie tylko jak jest obserwowana to pewnie trzyma się z daleka. Podchodzenie do gniazda i młodych niepokoi rodzic?w i potrafią się przez dłuższą chwilę się nie pokazywać.
Niestety wtedy krzew trzeba zostawić w absolutnym spokoju choćby dziczą miał zarosnąć ;)
A z tym to fakt - ptaki są coraz bliżej ludzi,wg mnie to dlatego że nie mają już bezpiecznych miejsc do spokojnego bytowania. Koleżance zrobiły gniazdo w skrzynce na listy,takiej tubie,przy samych drzwiach. Ktoś na fb pokazywal,że mu ptaki zrobiły gniazdo na mopie we wiaderku poloźonym na noc na balkonie ;D
U mnie na szczęście nikt się nie wprowadził do gniazdka kt?re pokazywalam wcześniej i bardzo mnie to cieszy,bo z bukszpanem coś ciągle robimy.
Za to widzę,że małe ptaszki zjadają gąsiennice bukszpanowe- a było m?wione że są mocno trujące. Może być tak że są a ptaki mimo to je zbierają?
Przylatuje pewnie tylko jak jest obserwowana to pewnie trzyma się z daleka. Podchodzenie do gniazda i młodych niepokoi rodzic?w i potrafią się przez dłuższą chwilę się nie pokazywać.
Niestety wtedy krzew trzeba zostawić w absolutnym spokoju choćby dziczą miał zarosnąć ;)
A z tym to fakt - ptaki są coraz bliżej ludzi,wg mnie to dlatego że nie mają już bezpiecznych miejsc do spokojnego bytowania. Koleżance zrobiły gniazdo w skrzynce na listy,takiej tubie,przy samych drzwiach. Ktoś na fb pokazywal,że mu ptaki zrobiły gniazdo na mopie we wiaderku poloźonym na noc na balkonie ;D
U mnie na szczęście nikt się nie wprowadził do gniazdka kt?re pokazywalam wcześniej i bardzo mnie to cieszy,bo z bukszpanem coś ciągle robimy.
Za to widzę,że małe ptaszki zjadają gąsiennice bukszpanowe- a było m?wione że są mocno trujące. Może być tak że są a ptaki mimo to je zbierają?
- calka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1400
- Od: 14 paź 2012, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelszczyzna
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
Foxowa, Maju
Gołąb o którym pisałaś to prawdopodobnie młody grzywacz. O tej porze,chociaż nie potrafią latać, są już poza gniazdem.
Ewa
- LadyK
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1275
- Od: 11 wrz 2015, o 14:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 5 cz.
A to dobre z tym mopem i skrzynką
U mnie na szczęście tą stroną nie wchodzi się do domu górą to nie powinniśmy aż tak bardzo straszyć mamy ptaszków.
Co do gąsienic nie doszukałam się niczego konkretnego, poza tym że są groźne dla bukszpanów i dla ptaków nieatrakcyjne ze względu na nagromadzone w nich toksyny.
U mnie na szczęście tą stroną nie wchodzi się do domu górą to nie powinniśmy aż tak bardzo straszyć mamy ptaszków.
Co do gąsienic nie doszukałam się niczego konkretnego, poza tym że są groźne dla bukszpanów i dla ptaków nieatrakcyjne ze względu na nagromadzone w nich toksyny.
Pozdrawiam Katarzyna
"Kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu, głupia w nocy śpi, to się jej nazbiera"
"Kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu, głupia w nocy śpi, to się jej nazbiera"