selli7 pisze:Sadzenie jakiegokolwiek pnącza na płocie graniczącym z sąsiadem.Posadziłam bluszcz na betonowym ogrodzeniu, myślałam, że będę pilnować, rozszalał się na dobre, góra ładnie kwitnie i jest to trudne, staram się ciąć na czas, ale dokładnie nie widzę ze swojej strony, gdzie odrasta.Sąsiadka 80 letnia kobieta obcina każdy najmniejszy odrost, a mi głupio
i myślę co tu zrobić, by wilk syty i owca cała Raz już został ścięty dość radykalnie, ale szybko wrócił do poprzedniego stanu.
Poprzednio rósł tam rdest Auberta, ale został usunięty, liczyłam, że bluszcz będzie 'wolniejszy' w zapędach.
Zrobiłam w sumie coś podobnego, ale na granicy z działką, która mam nadzieję będzie kiedyś moja, póki co jest uprawiana w dzierżawie przez rolnika. Dogadaliśmy się z nim wspaniale, bo co roku po prostu zaorywa ziemię wzdłuż płotu ze wszystkim, co tam rośnie, a rośnie niestety winobluszcz..., sama żem go tam posadziła. Kiedyś pewnie go zutylizuję w całości, ale póki co, jakoś udaje mi się go kontrolować. Tnę gada kilka razy w sezonie, żeby mnie nie zarósł.
Niestety od strony drugiego sąsiada też mam winobluszcz, tym razem z jego strony. Tutaj niestety muszę sama go kontrolować, bo sąsiad może raz w roku uznaje za stosowne go przyciąć, a tymczasem to cholerstwo zarasta mi wiatę śmietnikową, furtkę i przy okazji jego własną skrzynkę elektryczną. Gość od spisywania liczników już kilka razy musiał rozrywać ten gąszcz, żeby otworzyć skrzynkę do odczytu.
Także
selli7 masz rację, pnącza przy granicy to duży błąd.