PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Uwielbiam Twoje zdjęcia.
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2133
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Jak tam u Was z dokarmianiem ptaków? Ja już kupiłam słonecznik i myślałam, że poczekam do pierwszych śniegów, ale bogatki zaczęły do okien zaglądać, więc już powoli zaczynam.
Pozdrawiam Lucyna
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Ja podsypałam coś tam do karmniczka ale jeszcze nie karmię jako tako. Z roku na rok wysiewam coraz więcej roślin, z kt?rych ptaki potem korzystają na przełomie jesieni i zimy. Zostawiłam im sorgo, objadają 'kulki' z krzewów. Jeszcze nie jest tak zimno żeby nie były w stanie same znaleźć pokarmu.
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Sikorki znajdą pokarm np. w rynnach (zapewne nasiona + robactwo) i po okapem dachu (pająki?).
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2133
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Niee, to nie tak. Sikorki siadają na balkonie, tarasie, czy parapetach i zaglądają w szyby. One nie szukają pokarmu tylko "karmiciela" . Są spryciule tak nauczone, że jak w karmidle pusto, to bogatki fruwają koło domu
Na razie dokarmianie dopiero się rozkręca. Ziarno z karmidła schodzi w kilka dni. Ale jak w nocy przymroziło, to od razu zaczął się ruch
Na razie dokarmianie dopiero się rozkręca. Ziarno z karmidła schodzi w kilka dni. Ale jak w nocy przymroziło, to od razu zaczął się ruch
Pozdrawiam Lucyna
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Ja bym się jeszcze nie uginała. Warunki nie są takie żeby nie dały rady się same wyżywić. Po pierwsze kulki, po drugie wszelkie robactwo, które wręcz trzeba zjeść.
Ptaki są szalenie mądre, wiedzą co robią.
Ja w pracy dokarmiam tamtejsze ptaszki ( szczególnie, że zieleń miejska zgładziła im ich ptasie zakamarki robiąc hortensjowy kwietnik z ich domu i stołówki) i już nieraz miałam sytuację gdzie np. kawka czy sroka siadała mi w drzwiach i darła się żeby przywołać mnie do obowiązku ;). Nie wiem jak one to robią, ale tym już nieraz przywołała mnie do stołówki żeby nalać wody w upał. Gołębi nie liczę, bo one zawsze plątają się pod nogami.
A w temacie gołębi muszę napisać przykrą wiadomość. Wszyscy moi podopieczni nie żyją.
Jak pamiętacie wklejałam nieraz zdjęcia ptaków, które znalazłam poszkodowane i oddawałam do klinik na leczenie. Wraz z koleżanką rozkręciłyśmy się do tego stopnia, że nagle wszyscy zaczęli zgłaszać do nas poszkodowane ptaki. Pierw ptaki mieszkały w klatkach, potem dostały niewielki gołębnik. Niestety większość ptaków, które zatrzymujemy to te niezdolne do powrotu na wolność, więc są wśród nich różne kaleki połamane, bez oczu, nóżek, po amputacjach skrzydełk itd. Przez długi czas gołębie były wypuszczane na ogród i pilnowane ( po tym jak ptak drapieżny porwał niewidomą gołębicę praktycznie z rąk męża koleżanki ) aż wreszcie znajomi zdecydowali się gołębnik powiększyć. Roboty było z tym sporo, bo był w całośći przystosowany do nielotnhych ptaków tak żeby i one mogły wytuptać na wybieg.
Mówiłam , że trafiły do raju . Niestety, ich szczęście długo nie trwało. Do woliery wdarła się kuna, przepiłowała zębami siatkę i w nocy wymordowała wszystko. Ryczałyśmy jak bobry, taki pogrom, żeby choć zjadła, a ona poskręcała im karki i uciekła zjadając po drodze jajka i mordując pisklęta na gnieździe. Niby taka natura, ale cholernie przykro.
Ptaki są szalenie mądre, wiedzą co robią.
Ja w pracy dokarmiam tamtejsze ptaszki ( szczególnie, że zieleń miejska zgładziła im ich ptasie zakamarki robiąc hortensjowy kwietnik z ich domu i stołówki) i już nieraz miałam sytuację gdzie np. kawka czy sroka siadała mi w drzwiach i darła się żeby przywołać mnie do obowiązku ;). Nie wiem jak one to robią, ale tym już nieraz przywołała mnie do stołówki żeby nalać wody w upał. Gołębi nie liczę, bo one zawsze plątają się pod nogami.
A w temacie gołębi muszę napisać przykrą wiadomość. Wszyscy moi podopieczni nie żyją.
Jak pamiętacie wklejałam nieraz zdjęcia ptaków, które znalazłam poszkodowane i oddawałam do klinik na leczenie. Wraz z koleżanką rozkręciłyśmy się do tego stopnia, że nagle wszyscy zaczęli zgłaszać do nas poszkodowane ptaki. Pierw ptaki mieszkały w klatkach, potem dostały niewielki gołębnik. Niestety większość ptaków, które zatrzymujemy to te niezdolne do powrotu na wolność, więc są wśród nich różne kaleki połamane, bez oczu, nóżek, po amputacjach skrzydełk itd. Przez długi czas gołębie były wypuszczane na ogród i pilnowane ( po tym jak ptak drapieżny porwał niewidomą gołębicę praktycznie z rąk męża koleżanki ) aż wreszcie znajomi zdecydowali się gołębnik powiększyć. Roboty było z tym sporo, bo był w całośći przystosowany do nielotnhych ptaków tak żeby i one mogły wytuptać na wybieg.
Mówiłam , że trafiły do raju . Niestety, ich szczęście długo nie trwało. Do woliery wdarła się kuna, przepiłowała zębami siatkę i w nocy wymordowała wszystko. Ryczałyśmy jak bobry, taki pogrom, żeby choć zjadła, a ona poskręcała im karki i uciekła zjadając po drodze jajka i mordując pisklęta na gnieździe. Niby taka natura, ale cholernie przykro.
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2336
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Majka, wspaniała, urzekająca inicjatywa. Cudownie, że są tacy ludzie.
Ale ta kuna ...
Będąc u kolegi na działce, zobaczyliśmy bekasa zaplątanego w jakieś kłębowisko drutów.
Na szczęście znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.
Uratowany bekas powędrował w bardziej odludne, bezpieczne miejsce.
kszyk
Ale ta kuna ...
Będąc u kolegi na działce, zobaczyliśmy bekasa zaplątanego w jakieś kłębowisko drutów.
Na szczęście znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.
Uratowany bekas powędrował w bardziej odludne, bezpieczne miejsce.
kszyk
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12953
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Majka chapeau bas! wspaniała inicjatywa tylko zazdrościć a kuna to wredota.
U mnie dziś na działce zobaczyłam na drzewie siedzi dumna Pani Sowa, ale jaka odmiana może jutro pojadę specjalnie cyknę fotkę, upierzenie rudawo-białe, chyba młoda.
Odwiedza nas tez sójka w ub.roku była parka, no i sroki też parka i sporo wróbelków.
U mnie dziś na działce zobaczyłam na drzewie siedzi dumna Pani Sowa, ale jaka odmiana może jutro pojadę specjalnie cyknę fotkę, upierzenie rudawo-białe, chyba młoda.
Odwiedza nas tez sójka w ub.roku była parka, no i sroki też parka i sporo wróbelków.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Kuna zrobiła to co robią kuny. Pierw było podejrzenie, że to kot, bo zdarza się że przy wolierach przesiadują okoliczni "obserwatorzy" ale potem się ujawniła. Wróciła jeszcze sprawdzić czy aby na pewno wszystko ubiła.
To okropne, że tak się stało, ale nie kuny wina, zrobiła to co natura jej podpowiedziała.
Lekcja na przyszłość. Podsunęłam im pomysł z halogenem żeby się zapalał na ruch obok gołębnika, może to jakoś odstraszy chętnych na kolacyjkę z naszych ptaków.
Gołębnik obecnie jest pusty, ale ten przykry epizod nie może zniechęcić, bo kolejne ptaki czekają na pomoc. Trzeba było się szybko otrząsnąć bo dla tych gołębi to jedyna szansa. Przywożone do klinik kaleki nie są często ratowane tylko z góry poddawane eutanazji jeśli okazuje się że nie będą w stanie sobie potem poradzić. Gołąb w Krk jest pospolity, więc nikt o nie nie walczy, szczególnie, że koszta się potrafią wygenerować niesamowite ( za jedno z leczeń weterynarz krzyknął mi 600zł ) a potem ptaków specjalnej troski nie ma gdzie umieścić. W sumie to co oni stworzyli to jest przystań ostatniej szansy gdzie każdy ptak jest jednostką osobną i każdy ma zapewnione indywiduwalne potrzeby. Tam to nie są tylko gołębie, ale pełnoprawne zwierzątka domowe,z którymi można nawiązać zaskakujący kontakt i poczynić niesamowite obserwacje ( jak np. to że para raz związana trwa przy sobie aż do śmierci, a ptaki opiekują się sobą wzajemnie karmiąc te które nie są w stanie samodzielnie podejść do karmidełka).
Także gołębnik na pewno się zapełni znowu kolejnymi "historiami".
Listopad i miesiące jesienne są szczególnie problematyczne, bo ptaki osłabione padają ofiarą corocznych epidemii "kręciołków" i innych ptasich problemów. Choć w tym roku zaskakująco spokojnie.
To okropne, że tak się stało, ale nie kuny wina, zrobiła to co natura jej podpowiedziała.
Lekcja na przyszłość. Podsunęłam im pomysł z halogenem żeby się zapalał na ruch obok gołębnika, może to jakoś odstraszy chętnych na kolacyjkę z naszych ptaków.
Gołębnik obecnie jest pusty, ale ten przykry epizod nie może zniechęcić, bo kolejne ptaki czekają na pomoc. Trzeba było się szybko otrząsnąć bo dla tych gołębi to jedyna szansa. Przywożone do klinik kaleki nie są często ratowane tylko z góry poddawane eutanazji jeśli okazuje się że nie będą w stanie sobie potem poradzić. Gołąb w Krk jest pospolity, więc nikt o nie nie walczy, szczególnie, że koszta się potrafią wygenerować niesamowite ( za jedno z leczeń weterynarz krzyknął mi 600zł ) a potem ptaków specjalnej troski nie ma gdzie umieścić. W sumie to co oni stworzyli to jest przystań ostatniej szansy gdzie każdy ptak jest jednostką osobną i każdy ma zapewnione indywiduwalne potrzeby. Tam to nie są tylko gołębie, ale pełnoprawne zwierzątka domowe,z którymi można nawiązać zaskakujący kontakt i poczynić niesamowite obserwacje ( jak np. to że para raz związana trwa przy sobie aż do śmierci, a ptaki opiekują się sobą wzajemnie karmiąc te które nie są w stanie samodzielnie podejść do karmidełka).
Także gołębnik na pewno się zapełni znowu kolejnymi "historiami".
Listopad i miesiące jesienne są szczególnie problematyczne, bo ptaki osłabione padają ofiarą corocznych epidemii "kręciołków" i innych ptasich problemów. Choć w tym roku zaskakująco spokojnie.
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12953
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Mam prośbę wczoraj na działce wysoko siedziała sowa, teraz wiem to Puszczyk Zwyczajny, kto wrzeszczał czy sroki, czy sójka, nie zwróciłam uwagi. Dziś już sowy nie było ale rano okazało się, że zmarł sąsiad w klatce obok, leżał ok.3 tygodni /samotny/ - mam pietra, czy to był zwiastun, znałam tego człowieka z widzenia, wymienialiśmy tylko "dzień dobry".
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12091
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: PTAKI - nasi sprzymierzeńcy - 6 cz.
Ostatnio za każdym razem gdy coś robię w ogrodzie, ten oto kolega uważnie mi się przygląda, fruwa dookoła mnie, przysiada o ledwie metr ode mnie, kręci główką, podlatuje, odlatuje, znowu przylatuje? Chyba mam stalkera?
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI