Drodzy miłośnicy, skoro zajrzałem to pozwolę sobie na parę uwag - by nie szkodzić tyle biednym tym ptakom.
Po pierwsze łój (wołowy) - pożywny, nieszkodliwy, a z wiosną czy w ocieplenie jest trwały.
Surowy (tj. wycięty z tuszy element) może się psuć w cieple, raczej na zimę; lecz taki topiony nawet latem może wisieć. Kula w siateczce, te rzeczy. Nie stopi się ni zjełczeje jak smalce. Słonina w cieple już po tygodniu będzie szkodliwa. A włąśnie się ociepliło...
Mniej może jest smaczny dla ptaszków niż słoninka, lecz zdrowy. Strawny a kaloryczny. A koszt w uczciwszej ilości, czy hurcie, 5-6 zł/kilo.
Można mieszać z ziarnem, jak już kto się upiera na ziarno (bądź ma dużo ziarnojadów chętnych) bo jednak dla drobnych owadożernycvh ziarno to nie jest to co strawią; i tu jeśli polecać to słonecznik
czarny (miększa łupka niż w białym); proso (kasza jaglana - uwaga na jakość bo dziś pasjami rolnictwo leje zboża zabójczem roundapem) i orzeszki ziemne surowe.
I co ważniejsze: lepiej nie eksperymentować z innymi wynalazkami.
Coś może być atrakcyjne dla jednych, lecz znów niezdrowe dla innych - a jeść będą nieszczęsne i to co im zaszkodzi, boć zjeść coś muszą.
A gdy ludziska im posypią dziwa których natura nie przewiduje - skąd one mogą to wiedzieć?
Tyle że nie zobaczymy jako w męczarniach giną.
Primum non nocere!
A oczywiście wszelkie prawdziwe, jagody, niezebrane owoce-spady, etc zawsze przydatne. Ot, bażantów nie karmię, same w sadzie znajdują, stadami pod nogami ganiające
Natomiast zauważmy też że na ziemię sypać karmy nie należy, co także znaczy żeby się z tych tam uparcie za tewizornią robionych "karmników" nie wysypywało; bo nie tylko kuraki zwabia a jakie to złapie pleśnie i syfy tego nikt nie zliczy.
A już co się w miastach widuje to zgroza bierze... po trawnikach jakieś chleby, odpadki, czy nawet zboże...
Zresztą po miastach najczęściej
to jest karmienie szczurów.
I niczego więcej, bo reszta się pochoruje - tylko te odporne czyli szczury to przeżyją.
Czy te biegające, czy te latające: gołębie. Śliczne gołąbeczki
Nijak też blokerstwo nie pojmuje że "miejskie gołębie" to zagrożenie nie tylko dla nas (a dzieci zwłaszcza) lecz i środowiska, i dla dzikich ptaków również: roznosi toto choroby, pasożyty, kleszcze, zarażając wszystko inne co żyje. Przez co długo nie pożyje. Lecz jak to w tej piosnce: chłop żywemu nie przepuści.
Dokarmianie ptaszków niejedno ma imie...
A tak w ogóle, z pozycji przyrodnika, jakosi z okazji zawsze mię się nasuwa, uporczywie, anegdotka afrykańska.
Dlaczego na safari zabraniacie karmić zwierząt?
Aby dzikiego zwierza nie przyzwyczajać że człowiek oznacza jedzenie. 