Ale każdy jest inny i każdy jest piękny! Nie wszyscy mamy taki sam gust (na szczęście!) i tę samą wiedzę. Nie wszyscy mamy te same możliwości... Ale wszyscy kochamy swoje ogrody i rośliny, które zasadziliśmy własnymi rękami.
Każdy ogród ma swoją historię. Oto historia mojego.
Z jednej strony były kolczaste zarośla, z drugiej pola... i taki teren kupił mąż pod budowę domu.
Kiedy sprowadziliśmy się do nowo wybudowanego domu, w 2002 roku, zasialiśmy trawnik i zasadziliśmy 3 drzewka owocowe.Zajmowaliśmy się głównie wykańczaniem i urządzaniem domu. Wiedziałam o roślinach tyle, że sadzi się je "zielonym do góry"


Trawnik marniał, chwasty panoszyły się coraz bardziej! Wyrywałam tylko oset, bo kaleczył łapki mojego kochanego pieska, mieszczucha który, jak ja, był przyzwyczajony tylko do chodników i dywanów.
Późną jesienią 2003, pewnego dnia, z braku innych zajęć, pojechaliśmy do pobliskiego sklepu z roślinkami...
(nie miałam wtedy jeszcze aparatu cyfrowego, zdjęcia zrobiłam kilka dni temu)
Oto sklep


A oto parking przed sklepem.
Widzicie w głębi, na drugim zdjęciu, taki rząd drzew? To są platany, rosnące wzdłuż szosy, którą zaraz będziemy jechać... A ja mieszkam tam na górze, po lewej (nad platanami), gdzie widać gąszcz drzew. Niestety trzeba jechać trochę naokoło...



I tak, powolutku, "zaczęła się zaczynać" moja przygoda z ogrodem... cdn.
