Drzewo zostało niegdyś drastycznie przycięte - to nigdy na zdrowie nie wyjdzie, a gruszy zwłaszcza, wiele odmian dodatkowo przemarza w miejscach zranienia. Na to się nie poradzi. Konary mają już drewno wewnątrz zamarłe i zakażone, ale drzewo może z tym żyć długo jeszcze. Wygląda dość żywotnie, nowe pędy wybijają na całej długości konarów, czyli nie jest źle na razie.
Konary które odpadają wyrosły tuż przy cięciach, tam gdzie drewno próchnieje; w dodatku wyrosły pod ostrym kątem. Nie miały szans się utrzymać. Trzeba zatem przyjrzeć się górnym konarom, jeśli rosną na niezdrowym - prościej usunąć.
Pędy powinny być zrośnięte pod kątem bliskim prostego, a jeśli nie są - usuwać od razu. Dobrze wyglądających gałęzi na tym drzewie nie brak, widać je poniżej, te będą rosły OK.
Ewidentnie próchniejące drewno najlepiej wiosną usunąć, wyłupać do twardego i zamalować. Obcinania konaru ponownie, 'do zdrowego' lepiej nie robić, chyba że nie ma wyjścia.
Konary wyrosłe przy cięciach, te których zrost jest wątpliwy - usunąłbym (i tak się rozłamią), ewentualnie zostawiając krótki czopek. Ale krótki, dosłownie 2-5 cm, zależnie jak to grube (na tym drzewie widać zbyt długie czopy, które będą także próchnieć...) Z czopków wyrastają młode pędy, a na szczycie konara coś rosnąć musi. Po czym pilnować co z nich wyrasta, zostawiając tylko dobrze zrośnięte i niezbyt silne pędy, bardziej poziomo rosnące.
Korygowanie korony powinno polegać na usuwaniu pędów póki młode, najdalej kilka-10 lat, takie cięcia drzewo jeszcze jest w stanie zabezpieczyć. Lepiej nie zostawiać czopków, zawsze będą skłonne próchnieć (chyba że chce się więcej pędów ;) ) Drastyczne cięcia zawsze zaszkodzą, na to nie ma sposobu - drzewa "odmładza" się nie po to by im to wyszło na zdrowie, tylko żeby mieć owoce... a grusze w praktyce i tak dłużej niż jakieś 40-50 lat nie pożyją. Choć drzewa nigdy nie cięte mogą dożyć setki i więcej, o ile nie przemarzną.
Co do młodych wilków na konarach - uproszczona zasada jest taka:
latem usuwa się pionowo rosnące wilki, czyli tegoroczne, silne i płone pędy, takie dużo ponad pół metra. Oczywiście jakieś krzyżujące się czy niezdrowo wyglądające też. Na gładko. Słabsze, mniej pionowe - mogą zostać, skraca się na jakieś 30 cm; a te ponizej 30 cm można zostawić jak są. Nie należy zbyt dużo na tak silnym drzewie usuwać, bo ono dąży do odbudowania korony - im bardziej będzie cięte tym bardziej odbije. Coś rosnąć na nim powinno, w każdym razie usunięcie ponad połowy młodych pędów jest błędem. Można też uszczykiwać pędy (końcówki) póki jeszcze rosną, zielone, dzięki czemu ich wzrost ulega zahamowaniu a wiążą za to więcej paków kwiatowych i krótkopędów.
Metod na prowadzenie gruszy jest sporo, ale zależą od tego jak dane drzewo rośnie, to trzeba się przyjrzeć i przemyśleć.