No, dobrze Kochani, to zmienię
"...zamienię na klimat plażowy.."
A tak serio, aż dusza rwie się na północ.
Wycwaniłam się brzydko i oczekujące na wieczorny spacer psy,
wypuściłam do ogrodu

.
Jakoś nie mogę z chęcią wypełznąć na to mrozisko.
Po paru dniach, człowiek się przyzwyczaja ale dziś to dopiero pierwsza doba.
Natomiast tak gryzące i drażniące gardło powietrze,
to znałam tylko z Wrocławia, gdy w starym piecu Camino,
"w latach biedy i socjalizmu realnego", rozpalało się węglem wystanym w składzie na Robotniczej.
Tu, do węgla dochodzą jeszcze opony ( bo wysokokaloryczne) i śmieci ( żeby nie płacić za wywóz).
I ta zapachowa mieszanka, to powietrzny koktail Mołotowa,
sypiący się czarną sadzą, na biały śnieg.
Mówię Wam - dzicz.
Heheheheem burmistrz wydał apel, żeby donosic na sąsiadów, którzy palą oponami.
I jakoś chyba nikt nie dodnosi, bo smród ściele się gesto.
