Kwarantanna po oprysku,szkodliwość

Stosowanie pestycydów, herbicydów, chemicznych i naturalnych środków ochrony roślin.
ODPOWIEDZ
Kosiarz
200p
200p
Posty: 237
Od: 9 cze 2008, o 23:40
Lokalizacja: Radzyń Podl. / Łuków

Post »

Lecz przecież ostatnie zdanie odnosi się do imidachlopryd'u. :)
(Imidachlopryd jest toksyczny dla pszczół, a układowo działa bardzo długo => Podejrzenia więc są jak najbardziej słuszne.)
Ogólnie jest toksyczny dla pszczół, długo utrzymuje się w roślinach, a więc z tego może wynikać, że pszczoły mogą truć się np. płykiem, który pewnie zawiera jakieś śladowe ilości imidachloprydu.
pomolog
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1883
Od: 1 maja 2008, o 18:51
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Wrocław

Post »

:lol: Oczywiście, niezbyt uważnie przeczytałem do której wypowiedzi się odnosisz :D Masz oczywiście rację... :wink: Po prostu spotkałem się już kiedyś z tym, ze niektórzy mylą te substancje z uwagi na tą samą "końcówkę":)
Pozdrawiam :wink:
Awatar użytkownika
maryann
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 4187
Od: 3 wrz 2007, o 14:31
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Czechy k. Krakowa

Post »

sam nie wiem ile zbieżności jest między Calypso a Confidorem, czyli miedzy chloronikotynilem a neonikotynidem. Na prawdę taka przepaść?
Każda opinia najlepiej opisuje jej autora!
Kosiarz
200p
200p
Posty: 237
Od: 9 cze 2008, o 23:40
Lokalizacja: Radzyń Podl. / Łuków

Post »

maryann pisze:sam nie wiem ile zbieżności jest między Calypso a Confidorem, czyli miedzy chloronikotynilem a neonikotynidem. Na prawdę taka przepaść?
Przeczytaj końcówkę tego(klik) tematu.

Tiachlopryd
Pszczoły miodne - Ostra 48 godzina dawka śmiertelna dla 50% (µg pszczoła-1) 17.32

Imidachlopryd
Pszczoły miodne - Ostra 48 godzina dawka śmiertelna dla 50% (µg pszczoła-1) 0.0037

=> imidachlopryd zawarty w Confidor-ze jest ~ 4681 razy bardziej toksyczny dla pszczół niż tiachlopryd występujący w Calypso.

Co do grup chemicznych i toksyczności dla danego gaunku:

acetamipryd (związek z grupy pochodnych neonikotynoidów) (Mospilan 20SP)
imidachlopryd (związek z grupy pochodnych neonikotynoidów)

ad 1.
Pszczoły miodne - Ostra 48 godzina dawka śmiertelna dla 50% (µg pszczoła-1) 8.09
ad 2.
Pszczoły miodne - Ostra 48 godzina dawka śmiertelna dla 50% (µg pszczoła-1) 0.0037

~ *2186,5

Tak więc czemu się dziwić. :?
Awatar użytkownika
maryann
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 4187
Od: 3 wrz 2007, o 14:31
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Czechy k. Krakowa

Post »

Tak, tak. Dzięki!
Opakowanie każdego preparatu czytam zawsze i w sumie wielokrotnie(przed każdym zabiegiem), acz w grupowaniu środków już taki fachman nie jestem. Spodziewałem się większej zbieżności po pochodnych nikotyny.
Każda opinia najlepiej opisuje jej autora!
Awatar użytkownika
adamza07
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1643
Od: 10 mar 2007, o 20:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Dolina Jezierzycy k.Wołowa

Post »

marusmk pisze: Calypso 480 SC działa w miarę wybiórczo na szkodniki i nie szkodzi pszczołom i biedronkom-można pryskać nawet w dzień i w czasie kwitnienia.
Pytanie do pomologa lub Kosiarza
Skoro Calypso 480SC to układowy środek owadobójczy o działaniu kontktowym i żołądkowym, to jaka będzie reakcja pszczoły na bezpośrednie potraktowanie tym preparatem?
"Człowiek żyje po to,aby kochać. Jeśli nie kocha - to nie żyje." Vinet
ogrody,kompozycje roślin
pomolog
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1883
Od: 1 maja 2008, o 18:51
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Wrocław

Post »

Na pewno nie taka, jak pisze marusmk - podczas kwitnienia drzew należy ściśle przestrzegać zasad wykonywania zabiegów (czyli przed/po oblocie, wcześnie rano lub wieczorem). Po prostu nie narażać owadów na bezpośredni kontakt ze środkiem. W przypadku Calypso faktycznie "pszczoły nie padają w locie", mimo to...
Pozdrawiam serdecznie :wink:
Awatar użytkownika
adamza07
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1643
Od: 10 mar 2007, o 20:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Dolina Jezierzycy k.Wołowa

Post »

Dziękuję za wyjaśnienie :)
W sklepie ogrodniczym sprzedawczyni informowała klientów:"Calypso można zastosować nawet w południe podczas pełni kwitnienia drzew owocowych". Widocznie korzystała z tego samego źródła "wiedzy" co marusmk.
"Człowiek żyje po to,aby kochać. Jeśli nie kocha - to nie żyje." Vinet
ogrody,kompozycje roślin
ulado
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 16
Od: 20 wrz 2009, o 09:05
Lokalizacja: podlaskie

Chemia w ogrodzie

Post »

Oglądam zdjęcia na tym forum i zazdroszczę. Roślinki są takie witalne i zdrowe. A mój ogród jest brzydki. Nie daję sobie rady z jego pielęgnacją. No bo problemów jest mnóstwo. Najpierw inwazja gryzoni. Ziemia zryta tak korytarzami, że zapada się pod stopami. Niektóre rośliny ledwo żyją z powodu podgryzionych korzeni. Wiosną trawnik robi się żółty od mleczu. Po kilku latach od jego założenia mam więcej chwastów niż trawy. Choroby grzybowe dotykają wiele roślin, ale jeszcze gorsze są robale. W moim ogrodzie świetnie czują się pędraki, kilka suchych dni wystarczy, by mszyca oblepiła wszystko, co zielone - rośliny kleją się potem, są skręcone, zamierają im młode przyrosty. Gąsienice, jakieś muchy, pająki, pajączki zżerają liście - nie sposób stanąć pod drzewem, bo włażą na głowę.

Kocham naturę, ogród miał być ekologiczny, samoobsługujący się, nie posadziłam żadnych delikatnych czy egzotycznych roślin. Zastanawiam się, czy tak jest wszędzie? Czy piękny ogród to efekt chodzenia z opryskiwaczem? Ileż czasu trzeba przeznaczyć na codzienne oglądanie, zapobieganie, zwalczanie... Ile pieniędzy wydać na chemię, a może na ogrodnika? Jak to rozwiązujecie, jeśli macie 2 - 3 tys. m do doglądania? Czy istnieje jakiś plan opryskiwań minimum?

Dodam jeszcze, że mam ciężką, żyzną ziemię, ogród jest na wsi, wokół krajobraz raczej naturalny, łąki, jezioro, trochę dalej las. Niby sielanka, ale w rzeczywistości moje rośliny budzą współczucie.
Awatar użytkownika
jokaer
-Moderator Forum-.
-Moderator Forum-.
Posty: 7321
Od: 14 lut 2008, o 08:21
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Pogórze Ciężkowickie 385 m npm; na granicy Małopolski z Podkarpaciem

Post »

Ja zdecydowałam się na ograniczenie chemii do minimum, wiem, że najgorsze są pierwsze dwa lata,
tak tez dzieje się w sadach, które przechodzą na bardziej ekologiczne istnienie,
ale jest warunek muszą to być rośliny z gatunku odpornych

mam posadzony czarny bez, dość sporo go jest i początkowo był potwornie oblepiony czarnymi mszycami,
przestałam z nimi walczyć i w zeszłym roku pojawiły się w nieprawdopodobnych ilościach owady - omomiłki
( pisałam o tym na forum), już bałam się , że nie będą miały co jeść, ale mszyce się pojawiły wszak w ilości nie zagrażającej roślinom

w zeszłym roku miałam sporo mszyc zielonych na śliwach, które pryskałam ziołową gnojówką, octem itp
w tym roku na śliwach nie było mszyc, ale było sporo na jednej węgierce renklodowatej robaków :( ,
na szczęście nie wszystkie były robaczywe)
śliwa węgierka zwykła praktycznie jest bez robaczków

niestety chorowały wiśnie, ale udało mi się wyleczyć ekologicznie morele, chorują :cry: niestety orzechy wloskie i laskowe
i bedę miała całą zimę do myślenia czy spisać je na straty czy jednak czymś opryskać :?:

w ziołowniku, w którym również rosną róże, piwonie, różne cebulowe jest nie najgorzej, ale posadzone maki wschodnie na wiosnę zostały co do jednego zeżarte przez nornice :twisted: ; wszystkie cebulowe prócz narcyzy sadzę w koszyczkach
i właściwie w ziołowniku można robić zdjęcia do reklamówek ( po prostu nawet zdrowo wszystko rośnie,
a szałwie wyglądają super)
parę róż ma trochę czarnej plamistości, ale się zbytnio tym nie przejmuje,
jedna wrażliwa, która bardzo chorowała na czarną plamistość została niestety, ale zlikwidowana :(

jałowce Skyrockety dopadł tarcznik jałowcowiec i został opryskany chemią,
podobną nieszkodliwą dla pożytecznych owadów

w tym roku przybyło dużo ptaszków i co za tym idzie gniazdek, ale np.bażanty narobiły mi szkód w mieczykach :evil:

mam jedną bardzo już dużą ropuchę, była już w zeszłym roku i dwie mniejsze

ślimaków za wiele nie mam, mam dużo kretów i co za tym idzie nie mam praktycznie pędraków ( w ilościach sztukowych)


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
ulado
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 16
Od: 20 wrz 2009, o 09:05
Lokalizacja: podlaskie

Post »

Właśnie posadziłam czarny bez (ten o żółtych liściach), trochę brzóz, klony, lipę. Niby wszystko odporne, a jednak... Obrazek
selli7
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 8000
Od: 6 gru 2008, o 17:55
Lokalizacja: opolskie

Post »

Musisz wiedzieć, że ogród w pobliżu łąk, lasu, jezior zawsze będzie częścią tego ekosystemu i nie uda ci się go wyizolować :wink: Jeśli w dodatku to spory kawałek ziemi, to trudno będzie go ogarnąć, na jednym końcu skończysz, na drugim trzeba zaczynać :? Może nie posadziłaś delikatnych, ani egzotycznych roślin, ale trzeba się zastanowić czy dobrałaś je zgodnie z rodzajem gleby? Nie piszesz kiedy posadziłaś rośliny, ale każda posadzona roślina nawet pospolita potrzebuje czasu na aklimatyzację, może zbyt szybko oczekujesz efektów?
ulado
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 16
Od: 20 wrz 2009, o 09:05
Lokalizacja: podlaskie

Post »

Rośliny były dobierane właśnie pod kątem gleby i klimatu. Wszak to północno - wschodnia Polska. Ten klon na zdjęciu wygląda jakby podsychał. Tymczasem ziemia jest naturalnie wilgotna i wszystkie rośliny obok niego mają się całkiem nieźle. I jak tu nie podejrzewać norników o zjadanie korzeni pod ziemią?

Aha, drzewko rośnie od ubiegłej jesieni. Popełniłam głupstwo, wyściełając ziemię czarną agrowłókniną. Kiedy na wiosną ją zdjęłam, bo bałam się gnicia korzeni, okazało się, że wprowadziły się tam gryzonie nie tylko z całej okolicy, ale chyba i województwajavascript:emoticon(':wink:')

Sypałam w norki jakiś środek, ale to była kropla w morzu potrzeb.

A tu jeszcze marniejące pięciorniki (różowe). Wbrew przekonaniom o wartości własnej gleby dodałam do dołków przed sadzeniem nieco piasku. No i myślę, że zalęgły się jakieś mrówki, bo ziemia się rusza. A przecież od 10 lat uprawiam pięciorniki żółte, tzn. same się uprawiają posadzone w gruzowisku dawnej alejki dojazdowej i nic nigdy im nie dolegało. Sądziłam ,że taka roślina i na kamieniu urośnie. Chyba trzeba będzie je wyrwać Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pestycydy, herbicydy, nawozy, OPRYSKI, środki pro-ekologiczne”