Przydomowa hodowla kur cz.2
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Może dlatego moje pierzyły się bez żadnych problemów , moje miały mniszka na tyle że go nie dojadały a u wujka kury biegają gołe bo trzyma je na klepisku i tylko latem dostają trochę liści kapusty.
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42131
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Madziu ale to chyba jakieś rasowe kurczaczki, bo mają ładne i kolorowe upierzenie. Napisz coś o inkubatorze, bo pewnie kochinki będę sobie musiała sama wysiedzieć
Wracając do ogórków to moje uwielbiają skóry od arbuza dostają takie nie całkiem wyjedzone to chcą się zabić za nimi
Wracając do ogórków to moje uwielbiają skóry od arbuza dostają takie nie całkiem wyjedzone to chcą się zabić za nimi
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Co do arbuzów to pierwsze co to zabijają się o pestki , jak jest dużo soku to go wypiją i zabierają się za różowe , wiadomo po co się ma marnować skoro potem leżą suche skorupki...
Nie mogę przeboleć marnotrawstwa w marketach , wczoraj byliśmy w Auchan i chłop przywiózł paletę z "odpadkami" (głównie arbuzy), było tego z kilkadziesiąt kilo, a wyrzucone tylko dlatego że trochę obite albo przejrzałe i nie kupiono, zważył, zapisał wagę i sru do worów, tym to by się stado 50 kur najadło.
Nie mogę przeboleć marnotrawstwa w marketach , wczoraj byliśmy w Auchan i chłop przywiózł paletę z "odpadkami" (głównie arbuzy), było tego z kilkadziesiąt kilo, a wyrzucone tylko dlatego że trochę obite albo przejrzałe i nie kupiono, zważył, zapisał wagę i sru do worów, tym to by się stado 50 kur najadło.
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Ale słodkie kuleczki I jak je dochowasz, Madzia? chyba już nie pod żadną kura, tylko w odchowalniku? Jakbyś miała chwilę, to napiszesz coś więcej, jak je teraz zaopiekować?
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Marysiu,
piplaki są najczystszej rasy mieszańcami mieszańcowymi
Kiedyś przywiozłam z ptasiego targu kilka sztuk pseudoczubatek i pseudokochinek, mam też oryginalene kury hamburskie (te chcę chować w czystości rasowej od przyszłego sezonu) i araukany (te wzięłam na celownik chowu czysto rasowego jeszcze w tym sezonie). Te ostatnie gorąco polecam każdemu - nie licząc zielonych jajek w naszych warunkach sprawdzają się rewelacyjnie, przede wszystkim dobrze się chowają.
Wracając do piplaków, to pozbierałam jajka od wyżej wymienionych mieszańców krytych losowo kogutami hamburskim, araukanem i mieszańcem białoczuba z h.g.w z czym.
No i wyszły takie cudeńka. Z praktyki wiem, że takie dziwaki bardzo dobrze sprawdzają się w chowie. Wszystkie kurki zostaną u mnie, kogutki pójdą do gara.
Inkubator sprawdził mi się wyśmienicie - kupiłam niedawno w sklepie internetowym model, który wydawał mi się dla moich celów odpowiedni.
Chcesz, to wyślę Ci informację na p.w.
W każdym razie postępowałam zgodnie z instrukcją obsługi i uzyskałam żywe, zdrowe kurczęta ze wszystkich zapłodnionych jaj (niezapłodnione usunęłam po przeswietleniu bodajże w siódmym albo ósmym dniu inkubacji). Pozostałe jaja wylęgły się w 100%, nie było żadnych obumarłych zarodków. A to znaczy, że oprócz kur spisał się również inkubator.
Kasiu,
również u mnie marnotrawstwo wywołuje bardzo negatywne emocje.
Aguś,
piplaki mieszkają w kartonie w łazience.
Ciepła dostarcza im elektryczna kwoka, wodę mają w zakrętce od słoika (w takim basenie żaden się nie utopi), a do jedzenia dostają paszę dla kurcząt w wieku od 1 dzień do 5 tygodni. Karmię gotowcem, ale z doświadczenia wynika, że takie maluchy dobrze się chowają na takim granulacie. A dla mnie roboty mniej, co jest nie bez znaczenia.
Za jakieś dwa-trzy tygodnie dostaną mini wolierkę w postaci psiej budy z przybudówką z siatki, później zamieszkają razem z pozostałym ptactwem.
piplaki są najczystszej rasy mieszańcami mieszańcowymi
Kiedyś przywiozłam z ptasiego targu kilka sztuk pseudoczubatek i pseudokochinek, mam też oryginalene kury hamburskie (te chcę chować w czystości rasowej od przyszłego sezonu) i araukany (te wzięłam na celownik chowu czysto rasowego jeszcze w tym sezonie). Te ostatnie gorąco polecam każdemu - nie licząc zielonych jajek w naszych warunkach sprawdzają się rewelacyjnie, przede wszystkim dobrze się chowają.
Wracając do piplaków, to pozbierałam jajka od wyżej wymienionych mieszańców krytych losowo kogutami hamburskim, araukanem i mieszańcem białoczuba z h.g.w z czym.
No i wyszły takie cudeńka. Z praktyki wiem, że takie dziwaki bardzo dobrze sprawdzają się w chowie. Wszystkie kurki zostaną u mnie, kogutki pójdą do gara.
Inkubator sprawdził mi się wyśmienicie - kupiłam niedawno w sklepie internetowym model, który wydawał mi się dla moich celów odpowiedni.
Chcesz, to wyślę Ci informację na p.w.
W każdym razie postępowałam zgodnie z instrukcją obsługi i uzyskałam żywe, zdrowe kurczęta ze wszystkich zapłodnionych jaj (niezapłodnione usunęłam po przeswietleniu bodajże w siódmym albo ósmym dniu inkubacji). Pozostałe jaja wylęgły się w 100%, nie było żadnych obumarłych zarodków. A to znaczy, że oprócz kur spisał się również inkubator.
Kasiu,
również u mnie marnotrawstwo wywołuje bardzo negatywne emocje.
Aguś,
piplaki mieszkają w kartonie w łazience.
Ciepła dostarcza im elektryczna kwoka, wodę mają w zakrętce od słoika (w takim basenie żaden się nie utopi), a do jedzenia dostają paszę dla kurcząt w wieku od 1 dzień do 5 tygodni. Karmię gotowcem, ale z doświadczenia wynika, że takie maluchy dobrze się chowają na takim granulacie. A dla mnie roboty mniej, co jest nie bez znaczenia.
Za jakieś dwa-trzy tygodnie dostaną mini wolierkę w postaci psiej budy z przybudówką z siatki, później zamieszkają razem z pozostałym ptactwem.
- Jolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2764
- Od: 12 maja 2013, o 21:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Kurczątka są świetne Najfajniejsze jest to z takich mixów po zmixsowanym mixe ze, wychodzą piękne mixy, które zaskakują nas w czasie wzrostu bo do końca nie wiemy jaki wzór na piórkach przejmą.Nieraz ujawniają się geny po przodkach i mamy zagwozdkę kto był ojcem a kto matką
Niech Ci się maluchy świetnie odchowają
Niech Ci się maluchy świetnie odchowają
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42131
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Madziu ale mnie zafascynowałaś swoją opowieścią aż mam ochotę przenieść parę kurek do kochina bo odwrotnie to będzie trudno. Biały kogut walczy o prym Chociaż jedna kura koniecznie chce wysiadywać ale głupia siedzi na pustym gnieździe to chcę spróbować z inkubatorem i skorzystam z Twoich doświadczeń. Zgromadzę wszystko i wiosną wystartuję Bardzo proszę o namiary na sprzedawcę a jajka prześwietlasz czym? Wiosną w makro widziałam inkubator, ale jeszcze nie byłam gotowa ...ha ha ja! Ostatnio 10 jaj poszło i chodzi jeden kurek więc czas na technikę i takie cudne kundelki!
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Jolu,
dziękuję.
Piplaki coraz to ładniejsze i bardzo żywe
Chów inkubatorowo-kartonikowy ma wielką zaletę.
Maluszki od samego początku przyzwyczajają się do człowieka.
Mixy-miksiaste rzeczywiście bywają ciekawe.
Na poniższej fotce jest jeden ciekawy młodziak z czerwcowego lęgu.
Nie wiem, która kura była matką, za to ojcem na pewno kogut araukana - widać po kształcie kupra.
Za to upierzenie jest inne od innych - chyba po dalszych przodkach.
dziękuję.
Piplaki coraz to ładniejsze i bardzo żywe
Chów inkubatorowo-kartonikowy ma wielką zaletę.
Maluszki od samego początku przyzwyczajają się do człowieka.
Mixy-miksiaste rzeczywiście bywają ciekawe.
Na poniższej fotce jest jeden ciekawy młodziak z czerwcowego lęgu.
Nie wiem, która kura była matką, za to ojcem na pewno kogut araukana - widać po kształcie kupra.
Za to upierzenie jest inne od innych - chyba po dalszych przodkach.
- ZielonaZabka
- 500p
- Posty: 548
- Od: 7 kwie 2016, o 20:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Kupiłam wczoraj przywiozłam do domu 10 sztuk 14-tygodniowych dominantów w różnych kolorach. Zamknęłam w kurniku, chyba już uważają go za bezpieczne miejsce, bo jak im dziś otworzyłam drzwiczki, żeby wyszły na spacerek, to skuliły się w najdalszym kącie i jeszcze nie zechciały wyjść na eksplorację wybiegu.
- KochinyAndzi
- 100p
- Posty: 180
- Od: 9 lut 2017, o 23:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Koronowo
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Ja zakupiłam dominanty niebieskie, bo mi się strasznie podobały, wszystkie się ciągle kuliły w kącie, jak miały 3tygodnie zamknęłam drzwiczki od kurnika i musowo poznały co to zielonki nauczyły się też wychodzić jak poidło poszło na zewnątrz. Też się zastanawiam co podłożyć jak kochinkom się zachce we wrześniu, bo nioski to swoje będę rozmnażać wiosną leghorny białe i niebieskie. Ciekawe jakie kolorki wyjdą...liczę na błękitne stadko
Apropos styropianu...nie róbcie tego!!! Nie minął rok, a już go nie ma pod klejem, a myszy miliony w ścianie przekonywałam mążula, że lepiej nie, ale się uparł, no i mamy piękną hodowlę gryzoni w kurniku. A wygryzając się przez ścianki myszy wrzucają do środka styropian, który wyżerają kury. Nie wygram z nimi, nie mam szans.
Apropos styropianu...nie róbcie tego!!! Nie minął rok, a już go nie ma pod klejem, a myszy miliony w ścianie przekonywałam mążula, że lepiej nie, ale się uparł, no i mamy piękną hodowlę gryzoni w kurniku. A wygryzając się przez ścianki myszy wrzucają do środka styropian, który wyżerają kury. Nie wygram z nimi, nie mam szans.
Z wszystkiego robimy sobie jaja.
Pozdrawiam, Andzia.
Pozdrawiam, Andzia.
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Jak na złość jutro przejezdny sprzedawca kur będzie z kurami...za późno mu się zachciało, jak chciałam do połowy lipca nowe kupić to zero kartek o sprzedaży i zero odzewu z odchowalni do której dzwoniłam kilkakrotnie .
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
To się "mój" szczur wycwanił tym razem, zajrzałam dzisiaj do szopki i zauważyłam że ziarno które sypnęłam na tackę-pułapkę zniknęło...pomyślałam MYSZY, wzięłam założyłam świeże skórki z chleba na dwie różne łapki (tak coby zaschło i nie mogły ani ściągnąć ani delikatnie zeskrobać z haczyka, co przez ostatnie dni było rutyną), poszłam je wyłożyć i co widzę? klapka zatrzaśnięta...myślę oho myszy zatrzasnęły klapkę i uciekły dziurami bo nie widać w środku nicponia, podnoszę klatkę...i ręką odchylam zapadkę tak jakby nigdy nic, ta otwiera się bez jakiegokolwiek wysiłku na oścież...myślę no pięknie, żywołapka "się zepsuła", zabrałam ją do kuchni bo komary nie dawały mi nawet dojść do sedna problemu.
Co się po oględzinach okazało, coś spadło z półki wyżej i uderzenie wygięło pręty (i cienkie...i gruby, czyli musiało być sporej wagi, bo półka nie jest aż tak wysoko aby nabrało rozpędu), poszłam po kombinerki do drutów i ciągnęłam ile mogła aby nie uszkodzić reszty konstrukcji...bo o nią się wspierałam drugą ręką, no i udało się znowu działa.
Także jutro spodziewam się w środku zastać zdziwionego dorodnego szczura (bo odchody jednogłośnie skazywały na dużego osobnika, a że były świeże to raczej nie muszę długo czekać ).
Co się po oględzinach okazało, coś spadło z półki wyżej i uderzenie wygięło pręty (i cienkie...i gruby, czyli musiało być sporej wagi, bo półka nie jest aż tak wysoko aby nabrało rozpędu), poszłam po kombinerki do drutów i ciągnęłam ile mogła aby nie uszkodzić reszty konstrukcji...bo o nią się wspierałam drugą ręką, no i udało się znowu działa.
Także jutro spodziewam się w środku zastać zdziwionego dorodnego szczura (bo odchody jednogłośnie skazywały na dużego osobnika, a że były świeże to raczej nie muszę długo czekać ).
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"