Owszem, a jak częsty jest to przypadek, że działka budowlana/rekreacyjna przylega do terenów dużych gospodarstw rolniczych? Właśnie... nieczęsto. To skąd ten pesymizm? I dlaczego permakultura kojarzy się koledze z gospodarstwem wiejskim z lat 30-tych ubiegłego wieku?Jeśli Wasza działka przylega do terenów rezerwatowych to jestem za!!! Ale jeśli przylega " do PGR-u" to tylko marnujecie czas i siły.
Dyskusją nie można nazwać wyśmiewania tego stylu uprawy i wypisywania bzdur jak to się nie opłaca tego robić. Ma kolega poprawne argumenty, tyle tylko, że nie dotyczą one większości wypowiadających się tu osób. Najgorsze jest to, że do kolegi nie docierają argumenty drugiej strony... to jak można dyskutować w takich warunkach?Przepraszam, już się nie odzywam! Jeśli coś nabiera cech religi
Dodam tylko, że w tej postępowej Ameryce (USA) tak przecież znanej z tych różnorakich chemikaliów i koncernów je produkujących (--nazwa zastrzeżona1--) oraz GMO na youtube znajdzie kolega kilka tysięcy (!!) wideo z mniejszych i większych ogrodów, nieraz w centrach miast pokroju NY! I niech kolega zgadnie jak tam uprawiają rośliny? Pestycydy, fungicydy, nawozy sztuczne? Nie. Kompost, gnojówki (tam jest to "herbatka") i naturalne środki (mleko, wyciągi itp.)
I co? I nikt się z ich nie wyśmiewa, baaa, mają wielu klientów na tego typu produkty. Ale nie, po co, lepiej się wyśmiewać i powiedzieć, że to bez sensu.