
Nie widzę powodu do zabierania głosu, gdy nie mam zdania. Unikam jedzenia w miejscach publicznych, jadam tam, gdzie widzę przynajmniej jak to jedzenie przygotowują. Nie mam doświadczenia w ,,typowych'', trasowych restauracjo-barach. Wybierając się z dziećmi w dalszą podróż zabieram własnoręcznie przygotowany suchy prowiant: podpłomyki (wytrzymują ok. tygodnia), paszteciki, ciasteczka, owoce, woda. Kilka razy trafiłam w ok. Lublina do karczmy ,,BIDA". Ciężko z wolnym miejscem na parkingu w sezonie letnim i nie tylko. Serwują tam duże, tanie porcje w większości mięsne - nie jadam, nie mam zdania, ludzie zajadają, więc pewnie smaczne. Ryb tam nie polecam, ani dań jarskich. Kawę mam w termosie i tylko WC mnie interesuje w czasie podróży... niestety w Polsce najczęściej użyźniamy lasy...