Permakultura cz.1

[whitedame]

Aguss85, myślę że źle zrozumiałaś dziad_Jaga, w permakulturze od wypalenia się zaczyna, takie były początki rolnictwa.
Natomiast to, że ktoś komuś bezczelnie kradnie drzewa i próbuje zakamuflować to pożarem to skandal.
logan18, szczerze Ci współczuję, nie radzę nic sadzić ani uprawiać bez zabezpieczenia mając takich sąsiadów.
Niektórzy obok nas maja strasznie lepkie ręce, wszystko im się przydaje, (nawet drzewo opałowe, w moim przypadku).
Ja wezwałam policję, dla zasady, bo nie wierzyłam że coś zdziałają, Ty też powinieneś, choćby po to aby pokazać, że nie tolerujesz kradzieży.
A zabezpieczenia o jakich pisał dziad_Jag warto zastosować.

[Aguss85]

Chyba faktycznie źle zrozumiałam.
Choć praktyka wypalania jest i tak moim zdaniem nie w porządku, na takiej łące żyją i gniazdują niektóre ptaki, gady, płazy i różne myszowate, podpalenie łąki skazuje je na śmierć. Dla gleby i żyjących w niej stworzeń jest tragiczne w skutkach, poza tym z ogniem nie ma zabawy i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak zachowa się, gdy zerwie się silny wiatr Może źle rozumiem permakulturę, ale dla mnie to też szacunek dla natury, nie tylko tych wyczekanych warzyw, a wszystkiego co żyje w ziemi i na ziemi.
Takie celowe podpalenie łąki w moim rozumieniu jest zupełnie sprzeczne z wprowadzaniem równowagi w uprawach i szacunkiem dla przyrody.

[whitedame]

Dlatego pisałam o początkach rolnictwa, nikt komu zależy aby mu cokolwiek wyrosło nie wypala uprawianej corocznie ziemi.
Jeśli wypalenie miało być początkiem uprawy na danym terenie to miało sens. Ale wypalanie coroczne łąk, bo nie chce mi się ich sprzątać, kosić, dbać o nie to rzeczywiście barbarzyństwo.
A tak sporo ludzi funkcjonuje, mało tego niektórych ogień tak fascynuje, że potrafią puścić z dymem sporo nieużytków nawet nie własnych.
Wiem coś o tym, bo kiedyś syn a obecnie sąsiad jest strażakiem ochotnikiem, widzę jak często wyjeżdżają wiosną do płonących traw. Ostatnio podpalacz, starszy człowiek nie przeżył, dym go otoczył i udusił a ogień spalił.
Wypalanie traw i łąk jest na pewno niebezpieczne, bo ogień to żywioł nad którym trudno człowiekowi zapanować, szczególnie na mocno zaniedbanych terenach ogień potrafi sięgnąć pierwszego piętra, 3-4 metrów. Ale niektórzy zupełnie bezmyślnie podejmują ryzyko.
Giną ludzie, zwierzęta, ptaki, drobne i większe ssaki, bilans jest ujemny, w sensie permakultury również. Mimo że popioły użyźniają glebę to spalona ziemia musi zaczynać od nowa, najpierw lecząc rany.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie wypalania traw, tym razem korzystnym dla człowieka.
Kleszcze giną razem z innymi, ogień jest jedynym ich wrogiem. W czasach kiedy wypalanie traw było nagminne, nie mieliśmy takiej inwazji kleszczy jak teraz.

[ullak]

Aguss85, myślę że źle zrozumiałaś dziad_Jaga, w permakulturze od wypalenia się zaczyna.

Pierwsze słyszę, że w permakulturze od wypalenia się zaczyna. Co to za "perma" kultura by była.

[whitedame]

Widać nie sięgnęłaś tak głęboko, poczytaj więc o początkach rolnictwa.
Ludy prymitywne nadal stosują wypalanie a wzorce zostały wzięte z natury. Kiedy piorun podpalał puszczę zostawał żyzny ugór, łatwy do uprawy.
Nieporozumienie bierze się z tego, że słowo permakultura zostało wymyślone w naszych czasach aby nazwać powrót do korzeni w uprawie roślin.
W pradziejach nikt nie myślał o nazywaniu zjawiska, które było naturalnym.

[ullak]

Jeśli w początkach rolnictwa stosowano wypalanie, a permakultura czerpie wzory z systemów naturalnych, nie oznacza to automatycznie, że "w permakulturze od wypalenia się zaczyna." Gdzie, kto, kiedy w permakulturze wchodzi na nowy teren i pierwsze co robi to zaczyna od wypalenia istniejącej materii organicznej?

[whitedame]

Faktycznie, w tym kontekście niefortunnie to brzmi. Wybacz, że nie rozwinę wypowiedzi ale teraz mam do dyspozycji tylko telefon a pisanie na nim sprawia mi problem.

[joannamm]

Tylko, że "wypalanie traw i zarośli jest prawnie zabronione! Jest to jeden z najbardziej brutalnych sposobów niszczenia środowiska. Wbrew pozorom, wypalanie nie daje żadnych korzyści, a wręcz przeciwnie - przynosi jedynie szkody dla przyrody, jak i samego człowieka. Świadczy o tym poniższe zestawienie faktów: I. Negatywny wpływ wypalania traw na ludzi, II. Wypalanie traw a zwierzęta, III. Ujemne skutki wypalania traw w rolnictwie, IV. Zagrożenie pożarowe lasów, V. Łamanie prawa jest karane!!!".

[Aiss]

Idę o zakład, że ów miłośnik drzewek i użyźniania ;) ogniem jest beneficjentem ARiMR , i co nie martwi go, że uczynny sąsiad spowoduje uszczuplenie przyznawanych mu funduszy

[dziad_Jag]

Wcale nie bronię kretynów wypalających łąki, rowy i nieużytki. Ale permakultura to taka łzawa próba powrotu do raju. Ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Oczywiście, na działce pół hektara można się w to bawić. Pod warunkiem, że jedzenie kupi się w sklepie. A jeśli chcecie nie szkodzić przyrodzie - to trzeba zrezygnować z niszczenia szkodników. Szkodniki zjedzą Wasze plony i guzik będzie z tej Waszej permakultury. (Jak dostaniecie zapalenia płuc to nie powinniście się leczyć! To też szkodzi przyrodzie!!!) Wrócicie do miasta z ciepełkiem w sercu, i tam kupicie przesiąknięta chemią żywność. Pamiętacie taki film Disney`a "Polyanna"? W miasteczku dom dla sierot się walił, a miejscowi bogacze debatowali o nawracaniu Chińczyków. Często mam takie samo wrażenie gdy słucham ekologów. Takie samo fantazjowanie obok prawdziwego życia! Bardzo lubię Clarksona, chociaż czasem jest chamowaty. W jednym z felietonów napisał " Pan Bóg stworzył Ziemię - ale całą resztę inżynierowie." I miał rację. A teraz możecie mnie rozedrzeć na sztuki za taką nieprawomyślność.

[Aguss85]

Ja też lubię Clarksona, mam prawie wszystkie jego książki. Gdy przestaje nałogowo kpić przyznaje się po cichu, że w swoim ogrodzie ściółkuje, rośliny podsypuje fusami z kawy i herbaty i szlak go trafia na produkty pakowane pojedynczo w plastiki i tekturki :P

Szkodniki w naturze nie mnożą się w nieskończoność i nie zjadają lasu czy łąki do zera, bo każdy szkodnik ma swojego szkodnika albo drapieżcę. Czasem wystarczy poczekać i równowaga powoli wraca. Jak komuś szkoda patrzeć na mszyce niech sobie pryska mospilanem, a jak nie żal trochę mniejszych plonów, to czeka aż namnożą się biedronki.
Dlaczego nie powinniśmy się leczyć? ;> Czemu ktoś miałby popadać aż w takie skrajności? Może też zamiast domu postawić szałas albo ziemiankę a ziemię kopać rękami?

[whitedame]

1. Najpierw powiem, nie znoszę przesady, w niczym. Wolę równowagę i zdrowy rozsądek.
2 Teraz zaś przekornie odpowiem na Twoje pytanie Agnieszko czemu mamy się nie leczyć.
Chcąc żyć Eko nie powinniśmy, dlaczego? ano dlatego, że lwia część leków, lub produkty ich rozpadu zostaną wydalone w naszym moczu do ekosystemu i wytępią sporo pożytecznych bakterii i żyjątek w nim znajdujących się w sposób bardzo podobny jak działają Śory.
Zakrawa to na paranoję? Dlatego najpierw napisałam punkt 1.

[Aguss85]

Beatko i takie podejście właśnie bardzo mi się podoba

Nie chcę być na siłę eko, chcę mieć trochę zdrowsze plony, niż sklepowe, trochę zdrowszą ziemię, niż na wielohektarowym polu, trochę samowystarczalności, ale niekoniecznie marzę o zamieszkaniu w dzikiej wiosce hippisowskiej czy jakiś Amiszów

Dokładnie umiar jest tym kluczem