Zacznę więc małymi wspominkami z lat kiedy miałam może 5 czy 6 lat. Moja babcia w tych to czasach uprawiała żyto, ziemniaki i buraki (dla zwierzątek). Już wtedy zaciekawiło mnie to, że często mówiło się o miesiączku (księżycu). Pamiętam słowa " o idzie nów" albo podobne. W kuchni wisiał kalendarz z buźkami księżyca- teraz takich się już nie spotyka. O przepraszam- kupiłam 2 lata temu w księgarni Świętego Jacka.
Jak pamiętam babcia często patrzyła w niebo i coś tam sobie mówili między sobą.
Później wywłaszczono babcię i nie mogła już mieszkać w swoim wiejskim przepięknym domku z chlewikiem obok którego stała super stodoła pachnąca sianem i słomą. Łąki i pola zostały zalane wodą (budowa elektrowni Rybnik) -dla mnie jako dziecka prysł czar siankosów i żniw. Pamiętam też zapach świeżego chleba i kiełkasy, które przynoszono w wiklinowym ogromnym koszu dla żniwiarzy.
No i tak sobie latka leciały...aż kiedyś spotkałam się w miesięczniku "Ogr..." właśnie z tym co pamiętałam z dzieciństwa.
Bardzo mnie to wciągnęło a że uważam, że coś w tym musi być a na dodatek nie ma w tym nic złego postanowiłam skorzystać. Kalendarz ten leży u mnie pod ręką i praktycznie zaczynam każdy dzień - o dzisiaj jest np. dzień liścia- księżyc się wznosi więc podleję wszystkie roślinki na liście(tak sobie mówię pod nosem a córka na to -oj mamuś).
Szczególnie jednak zaczęłam przywiązywać wagę do spożywczaków.
Owoce te na przetwory na zimę zbieram i przerabiam w dni owocowe przy wznoszącym się księżycu, również te do mrożenia.
Mam takie wydanie książkowe z Działkowca, w którym jest wiele ciekawych wiadomości. Jest też i taka informacja kiedy kosić trawę żeby nie odrastała tak szybko. Tego nie byłam w stanie przetestować ze względu na możliwości czasowe.
Nie jestem żadnym ekspertem a raczej entuzjastą tego sposobu. W każdym bądź razie na owocach i ogórkach sprawdzone.
Fajnie jest zacząć dzień od kalendarza biodynamicznego.........
Zapraszam do mojego wątku....
