Parę sezonów wykopywania kamieni, kompostowania, przekopywania i -pełny sukces! Mój ugór, omijany przez krety szerokim halsem i tylko z rzadka zasiedlany przez myszowate zaroił się tłumem kopczyków na trawniku i licznymi dziurami na rabatach.

, które wychynęły oto spod śniegu. O kreciki mniejsza, ale martwią mnie ewentualne skutki apetytów nornic i tych tam do nich podobnych. Co im szczególnie smakuje, a czego nie biorą do pyska? Tulipany względnie bezpieczne w koszyczkach, ale co z liliowcami? liliami? Już dziękuję za szczegółowy mysi jadłospis.

Pozdrawiam.
P.S. Kiedy powstawało betonowe szambo,zastałam rankiem rozpaczliwie pływającą w deszczówce nornicę. Wyłowiam ją za pomocą długiej deski i jak widzę, żyje sobie teraz u nas wraz z licznym potomstwem długo i szczęśliwie.