
Serdecznie pozdrawiam.
Moim zdaniem nie jest to najlepszy pomysł, ponieważ rośliny w woreczkach są tak przygotowane, że raczej nie zapleśnieją, a są chronione, nie tylko korzenie, ale również część zielona przed utratą wilgoci.Gdy zostaną wyciągnięte na powietrze, to część zielona( małe kiełki) doznaje szoku szybko utraci wodę, a nie ma jej jak pobierać gdy korzenie nie zostaną posadzone ( przysypanie torfem to nie posadzenie) normalnie w ziemi.Czasem na malutkiej części( rośliny są intensywnie dzielone) nie ma już więcej pąków odnawiających i w efekcie sadzonka może zginąć.100krotka pisze:Ja wyjęłam z worków, aby nie zapleśniały, ułożyłam do pudełek i przysypałam lekko torfem, oczywiście w chłodnym pomieszczeniu.
Widzisz, wiesz sama czemu nie powiodło Ci się w ubiegłym roku. Przymrozek trafił zbyt wychuchane rośliny. Ja mam w donicach lilię, liliowca i serduszkę, które kupiłam niedawno. Liczę, że zakwitną w tym roku jeszcze. Jednak wysadzę je w terminie bezpiecznym (zależnie od pogody raczej II połowa maja). Jeśli ktoś ma ochotę może parę dni przed wysadzeniem hartować rośliny. Wszystko zależy od warunków przechowywania. Jednak przetrzymywanie ich w kapersach chyba nie jest najlepszym wyjściem na dłuższą metę. I jeszcze jedno - to, że roślina kwitnie nie przeszkadza w sadzeniu jej do gruntu...Ema pisze: Rosły jak burza i kiedy miały zamiar kwitnąć, jeszcze przed ogrodnikami, czułam się zmuszona wysadzić je do ogrodu.Oj nie wyszło im to na zdrowie!