Od kilku już lat "buszuję" po tym Forum, ale chyba czas najwyższy dodać co nieco od siebie. Zgadzam się z założeniem, że osoby bez swojego wątku są nieco jakby mniej wiarygodni, i od zawsze chciałam zostawić tutaj swój ślad. Przeszkodą do tej pory było głównie przeświadczenie, że mam zbyt małą kolekcję, by w ogóle zawracać Wam głowę swoim zbiorkiem - bo gdzieżby mi do Mistrzów i Znawców, takich chociażby jak Tomek (blabla), Henryk (hen_s), Marian (maryjan13) czy guru od moich ukochanych astro Jacek - banditoo czy wielu innych osób, których już tutaj poznałam i miałam okazję podziwiać piękne kwiaty. Niemniej, choć kolekcja nie za duża (choć jest to pojęcie względne właściwie) to bardzo ją kocham i chciałabym ją Wam przedstawić. Odważyłam się na to dzięki namowom niektórych z Was, co tu dużo mówić.

O sobie nie lubię mówić zbyt dużo. Mieszkam w sercu Kołobrzegu, oprócz rodzinki w postaci męża i dwójki Maluchów (6 i 3 lata - zamiast niańczyć wnuki bawię się z moimi Dziećmi), mam w domu całe stado szkodników w postaci trzech szalonych kotów. Oto oni:
Kicia varietkowata vel Pia Zadziora:

Guzik tygrysi - jego zachowanie w stu procentach potwierdza istnienie kotożbika:

i największy przymilas świata Pucek pumiasty:

"Dzięki" zwierzakom wiele z moich roślin ucierpiało- przez podgryzanie również - zarówno tych sucholubnych, jak i doniczkowych. Kto ma kota - ten wie, i niech pomnoży razy trzy.
Sama uwielbiam "sucholuby", a roślinami jako takimi (w tym uprawą) zajmuję się niemal od małej dziewczynki - to jest
jednak temat na inny wątek. Mój sucholubny zbiorek to w większości sukulenty, wśród których przodują euforbie i gruboszowate, aeonium, sansewierie, eszewerie, i parę innych, ale jako że ulubienice, zostawię je sobie na koniec.
Z kaktusów od zawsze, od pierwszego wejrzenia, kochałam astrofyta. Też, jako że ulubione, zostawię je na później.
Mam nadzieję, że nie rozpisałam się za długo, jeśli ktoś w ogóle tu zajrzał to mam nadzieję, że jeszcze nie zasnął.
Przechodzę do prezentacji fotograficznej swojego zbiorku.
Na początek- rodzaj Melocactus, który w jakiś szczególny sposób również bardzo lubię :
Melocactus matanzanus:

Melocactus azureus:

Melocactus bahiensis:

Jeśli dalej nam będzie "po drodze", to oczywiście będę starała się rozbudować o kolejne gatunki.
Opuncje mam od malutkich sadzonek. Ich rozwój starałam się udokumentować fotkami:
Do tej pory zapisana jako Austrocylindropuntia monstruosa, obecnie poprawiona przez Tomka Austrocylindropuntia subulata to chyba jakiś chwast. Miałam jedną sadzonkę, a przed podcinanie, rozsadzanie,
mam niemal mały lasek, a jeszcze chrapki na variegaty:

Brasiliopuntia brasiliensis rozrasta się nadal:

Cylindropuntia miquelii była do ukorzenienia, co oczywiście nastąpiło i zaczyna pęd do rośnięcia:

Opuntia leucotricha variegata zaciekawiła mnie swoimi "trudnościami" z cierniami, ale jakoś sobie żyjemy
wspólnie i omijamy siebie nawzajem z daleka:

Tę odmianę miałam zakupiona pod nazwą Opuntia microdasys 'Rubra', jednak Krzysztof (Spy) niżej w poście niżej wskazał, że może być to Opuntia rufida 'minima' i po przewertowaniu nazewnictwa wydaje się to być bardziej prawidłową nazwą:

Opuntia microdasys v. alba:

Opuntia monacantha variegata to roślinka uratowana, jej matka rośnie w fatalnych warunkach, ale udało się chociaż ukorzenić jej fragment. I rośnie:

i tu w powiększeniu:

Fascynują mnie różne formy roślin, ich odmiany i gatunkowe różnice. Skoro miałam opuncje, nie mogłam się oprzeć
takiej oto "konstrukcji":
Opuntia tuna cristata:

W roślinach lubię odkrywać to, czego czasem nie widać gołym okiem:
"Zwykła" Opuntia vulgaris,którą mam od niedawna:

i już nie tylko ukorzeniła się, ale także rośnie:

Skoro przedstawiłam opuncje, czas na rodzaj Tephrocactus: Opisane tutaj nazwy zweryfikował na str.10 tego wątku Tomek (blabla) i zainteresowanych odsyłam do uwag Tomka, za które bardzo dziękuję.
Tephrocactus papyracanthus:

Jego kuzyn Tehprocactus papyracanthus v. inermis:

"Zwykły" tefrak miałam zapisany jako Tephrocactus sp.- to od niego moja sympatia do tego rodzaju się zaczęła, natomiast jak wskazał dalej Kolega Marek (mgr_), obecnie jest to rodzaj Airampoa:

A potem doszły jeszcze:
Tephrocactus alexanderii v.bruchii:

Tephrocactus andicolus potosi:

Ten okaz miałam zapisany jako Tephrocactus articulatus v. inermis:, jednak dzięki poprawce Kolegi Marka (mgr_) poprawna nazwa to: Tephrocactus articulatus v. papyracanthus forma inermis (przy okazji dziękuję za wszystkie poprawki)

i na koniec - według uwag Tomka kiedyś było Tephrocactus darvinii, obecnie Maihueniopsis darvinii

Zawsze podobał mi się kwiatostan rodzaju Mammillaria, jednak nie przepadałam za tymi roślinami - podobnie jak za większością "kaktusów" szeroko rozumianych. Wśród mamilarek jest jednak wiele ciekawych form, które warte są moim zdaniem zainteresowania. Jak na razie w moim zbiorku znajdują się:
Mammilaria J. Suba (nie mam tego czeskiego daszka):

Podobnie ciekawa jest (oczywiście moim zdaniem) Mammillaria centricirrha:

Ten okaz mnie aż prosił, by przygarnąć, co się zresztą stało:
Mammillaria laui variegata:

Ta zwykła mamilarka jest dla mnie szczególna, gdyż mój starszy Synek postanowił - będąc na spacerze z kuzynką -
kupić kwiatka dla mamusi, czyli dumnej mnie. Tak bez okazji zaszli do marketu i zakupili ten okaz, Synek sam wybrał. Oczywiście po czasie, przy innej okazji, wyjaśniłam Mu tylko swój pogląd na zakupy w takich miejscach, oczywiście mam na myśli kwiaty, ale do dziś jest i będzie to dla mnie najdroższa Mammillaria (oznaczona jako Mammillaria sp.) na świecie:

Na koniec najnowszy nabytek do zbiorku mamilarek, dla mnie najciekawszy ze względu na swoją "inność":
Mammillaria spinossisima 'Coral':

A teraz chciałam zaprezentować, jaki zgubny wpływ mają niektórzy użytkownicy Forum na normalnych ludzi. Gymnocalycium mnie nie zachwyca, jednak oglądając Wasze zdjęcia rozkochałam się w kilku gatunkach. I tak przywędrowały do mnie mniej lub bardziej zidentyfikowane formy:
Gymnocalycium mihanovichii 'Variegata':

Gymnocalycium mihanovichii - ma mieć żółty kwiat:

Gymnocalycium mihanovichii- kwiaty to nie moja zasługa, ale czekam na nie już dość długo:

Do tej pory było niezidentyfikowane jeszcze, ale dzięki Marianowi (maryjan13) dowiedziałam się, że jest to Gymnocalycium saglionis i siedzi sobie razem z maleństwem Gymnocalycium ragonesi:

I również jeszcze nie określone dokładnie pozostałe dwa:
1.

2.

Kolega Marian potwierdził moje przypuszczenia, że jest to w obydwu przypadkach małe Gymnocalycium mihanovichii , tak też je podpisuję i gorąco dziękuję za wszystkie poprawki.
Nie wiem, czy zajrzy tu ktokolwiek -jeśli tak, to oczywiście bardzo dziękuję za wizytę
