Mam na imię Tomasz. Jestem już parę lat po trzydziestce i jestem tu nowy - chociaż forum śledzę od jakiegoś czasu. Z pewną dozą nieśmiałości postanowiłem założyć swój własny wątek ;-)
Po prawie 15 latach "dojrzałem" do powrotu do dawnego hobby. Trochę pewnie poprzynudzam, ale opiszę jak to ze mną było

Kaktusy zaczęły mnie interesować jeszcze w szkole podstawowej. Jako "biologicznie uzdolnione" dziecko dostałem od rodziców parę kaktusów (mamilarii, echinopsisów itp.), kolejne przyniosła moja ciotka - pamiętam do dziś Mammillaria gracilis (dziwnie powyciągana) i Cereus peruvianus monstrosus, miałem też jakąś popularną Haworthia i oczywiście "drzewko szczęścia". Kolejnym ważnym kamieniem milowym w moich kaktusowych perypetiach było odnalezienie w szkolnej bibliotece książki "Uprawa kaktusów" Hinza i Abramowicza - z tego co pamiętam, byłem pierwszym wypożyczającym tą pozycję ;) Oprócz wielu niezwykle ciekawych i pożytecznych (do dziś) informacji wyczytałem tam, że istnieje coś takiego jak PTMK. Z pomocą żółtej książki telefonicznej trafiłem na kontakt do przewodniczącego (wówczas był to Pan Marek Czupryński) - wtedy nie było jeszcze internetu, a przynajmniej w Polsce nie spełniał on takiej funkcji jak dziś (chyba był to rok 1994). Dzięki Towarzystwu rozkręciłem się na dobre. Odwiedzałem kaktusiarzy w okolicach Warszawy, a moja kolekcja się powiększała. Wtedy też byłem pierwszy raz w naszej rodzimej kaktusowej mecce w Rumi. Niestety na wycieczkę na kaktusową imprezę do Czech nie zostałem dopuszczony - ze względu na niepełnoletność. Możecie sobie wyobrazić moje rozgoryczenie ;-) Członkowstwo w PTMK było bardzo wartościowe mimo tego "incydentu" - wykłady, bank nasion, kaktusowa biblioteka, wspólne organizowanie wystaw (wtedy odbywały się jeszcze na Nowym Świecie).
W tym czasie swoją kolekcję powiększałem na balkonie a zimą obstawiałem okna misternymi półkami (strasznie to wyglądało...).
Potem, w czasach liceum, miałem możliwość ulokowania swojej kolekcji w szklarni warszawskiej SGGW - w kolekcji dydaktycznej sukulentów - przeznaczonej dla studentów Katedry Roślin Ozdobnych. Razem z kolegą z PTMK opiekowaliśmy się tamtejszymi zbiorami. Interesowało mnie wtedy wszystko - kaktusy, inne sukulenty - od kaudeksów po przypołudniki. Sprowadzaliśmy nasiona z zagranicznych ogrodów botanicznych. Pamiętam moje wycieczki do OB PAN w Powsinie i nagabywanie pani zajmującej się współpracą z zagranicą o Indeks seminum ogrodów botanicznych z najodleglejszych zakątków świata.
Do wysiewów miałem całkiem duży fitotron - nawet prezentowałem go na jednej z wystaw. Potem, pod koniec liceum nastał czas klęski moją kolekcję parę razy okradziono (w końcu dosyć skutecznie), co sprawiło, że zapał uleciał.
Teraz zaczynam na nowo - jak kilkanaście lat temu - z paroma kaktusami z kwiaciarni. Obecnie zbiór uzupełniam już z profesjonalnych źródeł dzięki zakupom internetowym. Swoją uwagę skupiam na rodzajach Rebutia, Aylostera, Sulcorebutia i Mediolobivia, druga grupa roślin to Mammillaria. Nie przeczę, że łapię się na łakomstwie i "wrzucam do koszyka" również inne rośliny, które szczególnie, ze względu na ciernie lub kwiaty, wpadną mi w oko. Trudno sobie odmówić małego miszmaszu w tych moich re-początkach kaktusiarskich ;-)
https://flic.kr/p/ouArFA
Jeśli chodzi o obecne warunki uprawy, jestem zdany na południowo-zachodni balkon. Od przyszłorocznego sezonu planuję jakąś zabudowę chroniącą przed deszczem - cały czas knuję koncepcję. Natomiast w zimie kaktusy zabiorę do pracy - w swoim pokoju mam duże okna i mam nadzieję, że uda mi się zapewnić temperaturę niższą niż pokojowa...
No dobrze, pierwsze koty-za-płoty mam już za sobą!


pozdrowienia,
Tomek