Witajcie
Pierwsze kwitnienie róż poszło w zapomnienie, krzaczki oczyszczone i przygotowanie do następnego kwitnienia, mam nadzieje, że lato i jesień będą sprzyjały drugiemu kwitnieniu i znowu będziemy mogły delektować się imponującym kwitnieniem aż do pierwszych przymrozków w grudniu
Teraz na poważnie chodzę sobie po cichutku po Waszych prześlicznych ogrodach i zastanawiam się co ja tutaj robię. Zdałam sobie sprawę ile mam jeszcze do zrobienia w swoim ogrodzie , by choć w części przypominał tak wypieszczone ogrody.
Spacery te działają na mnie jak prysznic zimnej wody, jednak przy tej pogodzie przeziębienie mi nie grozi ,a nawet jest wskazany dla ochłodzenia emocji po spacerach .
W oczekiwaniu na następny różany "wysyp" myślę cały czas o ogrodowych zmianach, jakie czekają mnie w tym roku. Odczucia powiem są mieszane, z jednej strony nadzieja, że będzie w końcu tak jak sobie wymarzyłam, z drugiej jednak obawa, czy wszystko co zaplanowałam uda się zrobić, a jak się uda, to czy będzie to strzał w dziesiątkę. Same rozterki .
Iwonko ja też mam duuużo do nadrobienia, czas leci tak szybko, może gdyby doba była troszkę dłuższa, może bym zdążyła nadrobić zaległości, więc Cię doskonale rozumiem. To pańskie oko jak piszesz doskonale widzi wszystkie mankamenty w ogrodzie
dlatego też unika perspektywy na zdjęciach, wiele czeka mnie przeróbek w ogrodzie, nie wiem tylko czy spełnią one moje oczekiwania
Jeśli chodzi o wiosenne zakupy, to muszę się wytłumaczyć z pomyłki. Wprowadziłam wszystkich w błąd, bo róża którą podpisywałam jako Miss Dior, to Natasha Richardson. Na zdjęciu we F. miała zupełnie inny kolor, bardziej kremowy, jak zakwitła coś mi nie pasowało i weszłam na blog Moje Róże -moja pasja Moje przypuszczenia się potwierdziły, róża Miss Dior okazała się N.Richardson, gdzieś po drodze zdarzyła się pomyłka
.
Jeśli róża się podoba, to szukaj Natashy Richardson, bo to właśnie ona jest taka różowiutka, naprawdę piękna. Kwiaty odporne na deszcz, nie łapie piegów i obficie kwitnie.
Miss Dior, ma troszkę inne kolorki niż na zdjęciu, jest ładna, ale po deszczu łapie piegi, długo trzyma kwiaty i to jest jej zaletą, rośnie obok N. Richardson
Basiu, dzięki
Ten sezon rzeczywiście nie jest najlepszy, ale tak prawdę powiedziawszy, to czy był kiedyś taki . Klimat mamy taki jaki mamy, trafić w super pogodę dla róż trudna sprawa, cieszmy się więc z tego co mamy . W tym roku cieszę się, że było troszkę więcej deszczu niż w latach poprzednich, co prawda, nie wszystkim różom wyszło to na zdrowie, ale były też i takie, które zniosły to całkiem dobrze.
Ewa dzisiaj fotki nie mam, ale postaram się jak najszybciej coś pokazać, może uda się nawet wieczorem. Różyczka na zdjęciu to My Girl, natworzyła duuużo pąków, zresztą jak co roku i nawet długo trzymała je dumnie w górze, dopiero jak nadeszły większe opady, pochyliła główki pod ciężarem nasiąkniętych kwiatów. Tez bardzo lubię te rabatę, dzięki
Aniu myślisz o nowej, wiosennej rabacie? Jeśli tak, to powiem, że nie wszystkie róże na pewno tam zostaną, bynajmniej nie dlatego, że nie spełniły moich oczekiwań, tylko dlatego, że inaczej sobie ją wyobrażałam kolorystycznie. Kupowanie kwiatów na podstawie zdjęć, to lichy pomysł a już komponowanie to zupełna klapa. Coraz bardziej przekonuje mnie pomysł umieszczania róż w donicach i po kwitnieniu szukać dla nich odpowiedniego towarzystwa. Tylko jak na razie mam za mało czasu, by pielęgnować róże w donicach.
Zależy pod jakim względem, jeśli pod względem łatwości zawiązywania kwiatów, to na pewno Lady of Shalott, Wollerton old Hall, chociaż szybko je traci, oraz Jude the Obsure , Pink FC, chociaż to nie mój kolor, oraz Nadia Meillandeco. Ta ostatnia tworzy teraz piękny, gęsty krzaczek. Czekam z niecierpliwością na jaj drugie kwitnienie. Masz racje, ze trudno wybrać, które ładniejsza, bo wszystkie mają w sobie to"coś', co jest jedyne w swoim rodzaju.
Jagna część roszad jest planowana, ale część wymuszona sytuacją. Tej drugiej roszady boję się najbardziej, bo to naprawdę duuuże przedsięwzięcie. Nawet nie wiem, czy ze wszystkim zdążę. Te pierwsze myślę zacząć koniec września, początek października,wszystko jednak zależy od pogody . Gdyby popadało to próbowałabym i wcześniej
,a te drugie to sama jeszcze nie wiem, bo tych bardzo się boję.
My Girl u mnie kwitnie pięknie co roku, zwłaszcza jak trafi na słoneczna pogodę to po prostu jest morze pięknych, wielkich kwiatów. Gorzej wygląda w czasie długich deszczy, które jej nie służą, to fakt, wówczas pąki się nie rozwijają a kwiaty nasączone deszczem opadają. To jednak u mnie częściej się zdarza przy drugim kwitnieniu. Przez ostatnie dwa lata mogłam się nimi cieszyć do woli, bo deszczu było jak na lekarstwo.
William u mnie zachowuje się bardzo dziwnie w ubiegłym roku pierwsze kwitnienie to była jedna wielka katastrofa. Zaczął bardzo obiecująco, bo nawiązał masę pąków, ale to co z nich się rozwinęło, to była zupełna porażka. Kwiat dziwny, jakby przypalony, skarlony i dotego kolor
. Jakby tego było mało, stał goły i siał zgorszenie wśród pozostałych dziewczyn na rabacie. Drugie kwitnienie już było lepsze, nawet kolor był całkiem ładny, może to przedwczesne klimakterium
W tym jest troszkę lepiej, ale nie ma szału, liczę jednak, że się w końcu weźmie w garść i pokaże swoje prawdziwe, piękne lico. Na to, że uporządkuje swoja czuprynkę to jednak nie liczę
. Może trafił mi się jakiś hipis
.
Jagna ta różyczka, to Natasha Richardson, nie Miss Dior, wszystko opisałam wyżej u Iwonki, zerknij
Dorotko miło, ze troszkę tęskniłaś
. Niestety teraz zdjęć nie mam, ale może wieczorem uda się wygospodarować trochę czasu to co nieco pokażę, chociaż teraz raczej trudno o kwiaty. Krzaczki przycięte zbierają siły na następne kwitnienie, więc raczej szału nie będzie. Tak chyba się polubimy z Lady of Shalott, chociaż o Wollerton old Hall i Jude the Obscure też złego słowa nie mogę powiedzieć. Kwitły ładnie, tylko szybko przekwitały, takie damulki, chyba bardziej do półcienia. U mnie na wystawie wschodnio- południowej, więc przy tych upałach słabo sobie radzą.
Jude the Obscure późno zakwitła, szybko zgubiła kwiaty a le i szybko się zebrała i już zawiązała sporo pąków, Wollerton old Hall za to wystrzeliła mocno w górę.
Dorotko a kto to baby zrozumie
, ciągle im coś nie pasuje a to za zimno, a to za gorąco, pada źle, nie pada jeszcze gorzej, taki nasz los, Pan Bóg chyba miał mieszane uczucia co do naszego stworzenia
. Jednak damy radę
Znowu te uśmieszki, uff