Kolczaste serce Jagny
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno, dziękuję za fioletową podpowiedź jakie odmiany w tym kolorze występują?
Zapisuję do specjalnego różanego kajetu w komórce z cyknięciem zdjęcia (plagiat )
Ślicznie dziękuję i mam nadzieję, że mi ten plagiat wybaczysz.
Zapisuję do specjalnego różanego kajetu w komórce z cyknięciem zdjęcia (plagiat )
Ślicznie dziękuję i mam nadzieję, że mi ten plagiat wybaczysz.
- takasobie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 9812
- Od: 1 mar 2009, o 22:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Kolczaste serce Jagny
Pewnie pomyślę o zakupie tej róży, myślałam tez o innych angielskich brzoskwinkach. Tak cudownie wyglądają w katalogach Austina! Muszę kilka róż wręcz wyrzucić, bo nie rosną, nie kwitną i wiecznie mam z nimi problem. A już nie chcę się denerwować!
Miłka
Aktualny wątek: Taki - sobie ogród cz.6
Aktualny wątek: Taki - sobie ogród cz.6
Re: Kolczaste serce Jagny
Iwonka - moja młodsza Szalotka też jest drobniejsza od starszej siostry, ale po pierwsze jest młodsza, po drugie rośnie w półcieniu, ale i tak ruszyła od wiosny dosyć szybko i już jest szczupłą, wysoką panną ze sporą ilością pąków. To róża cudowna, na pewno swoją polubisz bardzo Psina jest słodka z wyglądu, ale to diabeł wcielony...
Anida - miło mi,że ktoś to czyta Ale taka Chandos Beauty, mogę pokazać obrazek, kwiat śliczny, ona rumiana i wdzięczna. Ale jak opisać jej zapach, używając zwykłych słów takich jak "cudowny" "wspaniały", "nieziemski"... ech. No pachnie odlotowo, tyle mogę powiedzieć
Basiu - chyba nie mam ręki. Ani jednej. Moje róże karmię, podlewam, a one są w połowie takie jak bym chciała, żeby były i jakie widzę w zaprzyjaźnionych ogrodach. Te wielkie to mają tak genetycznie, ja im tylko dałam miejscówkę. Ale dziękuję, że we mnie wierzysz Lady of Shalott z patyczka, no to chyba musi mieć sporo czasu na ukorzenienie i zadomowienie się. Na własnych korzeniach chyba inaczej się rośnie niż na podkładce... Chyba...
Takie Lavender Flower Circus to będzie chyba rosło u każdego super
Dorotko - fakt, pierwszą sadzonkę Dolce Vity dostałam od razu piękną. Teraz dwie kolejne są dużo mniej efektowne (kupowane z gołym korzeniem jesienią) i pewnie gdybym miała po nich oceniać to też byłabym zawiedziona deko. Ale ja Cię znam. Odkarmisz ją, wychuchasz i w kolejnym sezonie przyznasz mi rację - fajna dziewucha. A kwiaty trzyma i trzyma, naprawdę rekordowo długo. Mój Marc, jak większość pozostałych cięty był za słabo, ale i tak się pięknie wzmocnił po zimie i będę do niego latała co chwila oglądać te jego zmienne kwiaty. Pashminkę też latam oglądać Jalitah mam. W zeszłym roku była królową rabaty i wszystkim kazałam ją kupować. Ale po zimie została z niej połowa tego co było. Doszła do siebie, ale nie osiągnęła takich rozmiarów jak w zeszłym sezonie i obawiam się, że już nie osiągnie. Ta też trzyma kwiaty koncertowo. Wcale Ci się nie dziwię, że gubisz się w kwestii asortymentu różanego w innych ogrodach. Ja czasem zapominam co mam u siebie
Tu na na brzegu rabaty jest jedna z młodszych Dolce. Ledwo ją widać, ale jest :
Aga - straty kompletne to jeden Chippendale, którego zjadła dziczka, ale on od początku był słaby. Reszta żyje, tyle, że jedne lepiej inne gorzej. Pashmina może Cię zaskoczyć, bo ona chyba ciągle rośnie i moja malutka sadzonka w ciągu zeszłego sezonu nabrała sporo ciałka. Teraz już jest fajnym, obszernym krzaczkiem pełnym kwiatów. O Dolce Vita napisałam Dorotce powyżej. Ja kocham tę różę, ale chyba miałam szczęście bo trafiła mi się fajna sadzonka. Ale jako róża jest śliczna. Ja nie lubię żółtych róż. Ona jest miodowo-pomarańczowa, bardzo obficie kwitnie, dobrze przezimowała a kwiaty trzyma tygodniami nawet w upały. Ja ją uwielbiam i dlatego dokupiłam jeszcze dwie. Te są mniejsze, ale wierzę w nie.
To jest ta zeszłoroczna, fotka sprzed dwóch dni.
Ela - Cieszę się, że coś Ci się przydało. Kopiuj do woli. Jak zostanę światowej sławy hodowcą róż i będę miała licencję na swoje własne róże, to dam znać. Ale nie czekaj, to raczej nigdy nie nastąpi
Tu jest jeszcze inne ujęcie fiolecików:
Anida - miło mi,że ktoś to czyta Ale taka Chandos Beauty, mogę pokazać obrazek, kwiat śliczny, ona rumiana i wdzięczna. Ale jak opisać jej zapach, używając zwykłych słów takich jak "cudowny" "wspaniały", "nieziemski"... ech. No pachnie odlotowo, tyle mogę powiedzieć
Basiu - chyba nie mam ręki. Ani jednej. Moje róże karmię, podlewam, a one są w połowie takie jak bym chciała, żeby były i jakie widzę w zaprzyjaźnionych ogrodach. Te wielkie to mają tak genetycznie, ja im tylko dałam miejscówkę. Ale dziękuję, że we mnie wierzysz Lady of Shalott z patyczka, no to chyba musi mieć sporo czasu na ukorzenienie i zadomowienie się. Na własnych korzeniach chyba inaczej się rośnie niż na podkładce... Chyba...
Takie Lavender Flower Circus to będzie chyba rosło u każdego super
Dorotko - fakt, pierwszą sadzonkę Dolce Vity dostałam od razu piękną. Teraz dwie kolejne są dużo mniej efektowne (kupowane z gołym korzeniem jesienią) i pewnie gdybym miała po nich oceniać to też byłabym zawiedziona deko. Ale ja Cię znam. Odkarmisz ją, wychuchasz i w kolejnym sezonie przyznasz mi rację - fajna dziewucha. A kwiaty trzyma i trzyma, naprawdę rekordowo długo. Mój Marc, jak większość pozostałych cięty był za słabo, ale i tak się pięknie wzmocnił po zimie i będę do niego latała co chwila oglądać te jego zmienne kwiaty. Pashminkę też latam oglądać Jalitah mam. W zeszłym roku była królową rabaty i wszystkim kazałam ją kupować. Ale po zimie została z niej połowa tego co było. Doszła do siebie, ale nie osiągnęła takich rozmiarów jak w zeszłym sezonie i obawiam się, że już nie osiągnie. Ta też trzyma kwiaty koncertowo. Wcale Ci się nie dziwię, że gubisz się w kwestii asortymentu różanego w innych ogrodach. Ja czasem zapominam co mam u siebie
Tu na na brzegu rabaty jest jedna z młodszych Dolce. Ledwo ją widać, ale jest :
Aga - straty kompletne to jeden Chippendale, którego zjadła dziczka, ale on od początku był słaby. Reszta żyje, tyle, że jedne lepiej inne gorzej. Pashmina może Cię zaskoczyć, bo ona chyba ciągle rośnie i moja malutka sadzonka w ciągu zeszłego sezonu nabrała sporo ciałka. Teraz już jest fajnym, obszernym krzaczkiem pełnym kwiatów. O Dolce Vita napisałam Dorotce powyżej. Ja kocham tę różę, ale chyba miałam szczęście bo trafiła mi się fajna sadzonka. Ale jako róża jest śliczna. Ja nie lubię żółtych róż. Ona jest miodowo-pomarańczowa, bardzo obficie kwitnie, dobrze przezimowała a kwiaty trzyma tygodniami nawet w upały. Ja ją uwielbiam i dlatego dokupiłam jeszcze dwie. Te są mniejsze, ale wierzę w nie.
To jest ta zeszłoroczna, fotka sprzed dwóch dni.
Ela - Cieszę się, że coś Ci się przydało. Kopiuj do woli. Jak zostanę światowej sławy hodowcą róż i będę miała licencję na swoje własne róże, to dam znać. Ale nie czekaj, to raczej nigdy nie nastąpi
Tu jest jeszcze inne ujęcie fiolecików:
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno - z nadzieję przeczytałam, że Lady of S. zacznie się unosić, bo moja, gdybym jej nie podpierała, leżałaby na ziemi jak okrywówka w najlepszym wypadku. Ale że kwiaty ma cudwne, to fakt. No i widzę u Ciebie cudną Clair, u mnie pierwsze kwitnienie ma już za sobą.
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna noooo twoja Lady of S.to prawdziwa piękność Moja po zeszłorocznych szaleństwach startowała od zera ,ale zbiera się ładnie i nie mogę się już doczekac jej cudnych kwiatów.Lavender F.C o tak! tej to chyba żaden ogród nie straszny ,wszędzie urośnie ,u mnie na patelni ,na kamieniach i szaleje że miło popatrzeć
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno masz rękę co widać, słychać i czuć! Tzn. nie wącham monitora, ale na pewno pachną różyczki u Ciebie bardzo.
Poczekam na Lady of. S. żeby mi ładnie się rozrosła (rozrosły), już mogę podziwiać jednego kwiatuszka, kolor mocny!
Dolce Vita!
Poczekam na Lady of. S. żeby mi ładnie się rozrosła (rozrosły), już mogę podziwiać jednego kwiatuszka, kolor mocny!
Dolce Vita!
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Kolczaste serce Jagny
Chagall zakwitł mi dwoma kwiatami, jeden ładniejszy od drugiego - mam nadzieje, że już za kilka dni zachwycisz się swoim. Cieszy mnie to, co piszesz o Lady of Shalott, bo ciągle mi się pokłada i ciągle pędy jakieś wiotkie mu się trafiają. Widzę, że to mocarna róża, ale chyba potrzebuje z trzech lat , by swą moc pokazać. Kusisz Artemisem, a ja mu się dziś skutecznie oparłam. Może niepotrzebnie?
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna, mam nadzieję, że burze Cię ominęły szerokim łukiem? U mnie pada od trzech dni i zaczynam mieć dość wody i ulewnego deszczu. Burze pozbawiły mnie na dwa dni internetu. Zresztą w naszej okolicy uszkodzeń było tyle, że technicy się nie wyrabiali.
W ogrodzie wczoraj zastałam mocno pochylonego Artemisa i nie bacząc na lejące się strugi deszczu ratowałam olbrzyma przed wyłamaniem pędów i całkowitym wyrwaniem z gleby. Oparł się na biednym Leonardo da Vinci i tylko cudem podniosłam tego konia do pionu. Niestety gorzej było z Francois Juranville. Tutaj pod sekator poszło większość pędów i to radykalnie do samej ziemi Nie wiem czy coś jeszcze z niej będzie? Odpięła się z pergoli a, że to było ogromne różysko to legła na rabacie z wyłamanymi pędami i naruszonymi korzeniami. Jak byłam w pracy to przyszła burza i takie wietrzysko, że strach było wyglądać przez okno. Nie spodziewałam się jednak, że zastanę w ogrodzie widok na zawał serca Po południu pojechałam na Żoliborz i to co zobaczyłam w Aleji Wojska Polskiego wystarczyło Powyrywane z korzeniami drzewa, połamane ogromne konary, przywalony samochód. To był istny tajfun. Mój mąż mówi, że jak żyje czegoś takiego nie widział. Mniejsze drzewa fruwały jak piórka. Co za klimat jakiś? Jak nie susza, to z kolei nawalne deszcze, straszliwe wichury i groźne burze ...I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu narzekałam na suszę...A niech mi następnym razem język kołkiem stanie zanim zacznę prosić o deszcz
W ogrodzie wczoraj zastałam mocno pochylonego Artemisa i nie bacząc na lejące się strugi deszczu ratowałam olbrzyma przed wyłamaniem pędów i całkowitym wyrwaniem z gleby. Oparł się na biednym Leonardo da Vinci i tylko cudem podniosłam tego konia do pionu. Niestety gorzej było z Francois Juranville. Tutaj pod sekator poszło większość pędów i to radykalnie do samej ziemi Nie wiem czy coś jeszcze z niej będzie? Odpięła się z pergoli a, że to było ogromne różysko to legła na rabacie z wyłamanymi pędami i naruszonymi korzeniami. Jak byłam w pracy to przyszła burza i takie wietrzysko, że strach było wyglądać przez okno. Nie spodziewałam się jednak, że zastanę w ogrodzie widok na zawał serca Po południu pojechałam na Żoliborz i to co zobaczyłam w Aleji Wojska Polskiego wystarczyło Powyrywane z korzeniami drzewa, połamane ogromne konary, przywalony samochód. To był istny tajfun. Mój mąż mówi, że jak żyje czegoś takiego nie widział. Mniejsze drzewa fruwały jak piórka. Co za klimat jakiś? Jak nie susza, to z kolei nawalne deszcze, straszliwe wichury i groźne burze ...I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu narzekałam na suszę...A niech mi następnym razem język kołkiem stanie zanim zacznę prosić o deszcz
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13236
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Kolczaste serce Jagny
Cześć ja też o Tobie myślałam, czy róże oparły się wiejącym wiatrom
Jak Voyage się sprawuje... czekam na Twój komentarz zanim podejmę decyzję co zamówić.
Co prawda mam dwa liche krzaczki, każdy ma po jednym pączku, ale to wina słabych sadzonek.
Kwiaty ma w moim ulubionym kolorze wiec Twoja opinia jest ważna
Jak Voyage się sprawuje... czekam na Twój komentarz zanim podejmę decyzję co zamówić.
Co prawda mam dwa liche krzaczki, każdy ma po jednym pączku, ale to wina słabych sadzonek.
Kwiaty ma w moim ulubionym kolorze wiec Twoja opinia jest ważna
Re: Kolczaste serce Jagny
Dziękuję Wam bardzo za troskę. U nas były burze, ulewy i silny wiatr (w czwartek), brak prądu przez wiele godzin i inne atrakcje. Ale żadna róża nie ucierpiała, poza zdmuchnięciem niemal wszystkich już przekwitających troszkę kwiatów ze starszej Lady of Shalott Na moich zdjęciach są denerwujące patyki. Jest też zielony sznurek. I to zakłóca zdjęcia, mam tego świadomość. Ale patyki chronią róże przed przypadkowym wpadnięciem czarnego cielska na rabatę, stanowią też pewnego rodzaju stelaż, a sznurek (współpracujący z patykami) spełnia swoje zadanie jako utrzymanie róży "w kupie" w czasie silnego wiatru.
Ewa - Clair Renaissance jest absolutnie fantastyczną różą a długo zwlekałam z jej zakupem, w durnym przekonaniu, że jest delikatna, chorowita i na pewno padnie na zapalenie płuc. To chyba właśnie u Ciebie podziwiałam tak bardzo, że w końcu ją kupiłam i nie żałuję. Lady of Shalott mam dwie, młodsza była sadzona latem zeszłego roku jako maleństwo, więc to jest jej tak naprawdę pierwszy sezon. Nie jest jeszcze silna, nie jest jeszcze bujna, ale nie można o niej powiedzieć, że się pokłada. Wręcz przeciwnie: wyciąga się do góry, ale to może w poszukiwaniu słońca, bo ta panna rośnie w półcieniu. Tylko jeden pęd jest cienki i z trudem utrzymuje kwiat, ale ta starsza też tak miewa. Nowe pędy wyrastają od ziemi jako silne, grube świeżaki,ale też pojawiają się na bokach takie drobne, ale w ogólnym odbiorze krzewu mi to nie przeszkadza, wręcz odwrotnie Zdjęcie z dzisiaj:
a kwiaty... jak to u Lady i też raczej trzymają pion
No niepotrzebnie się oparłaś Artemisowi To genialna, silna, ogromna róża. Zero problemów po zimie i w trakcie sezonu. Prawdziwy mocarz
Tolinko - na pewno Twoja Lady Cię uraczy tymi miodowymi kwiatami, cieszę się, że ją masz Prawda, że Lavender to hit? Mój maleńki, taki trzydziesto-centymetrowy malec już też dzielnie kwitnie a jak tylko skończy to weźmie się za rośnięcie do góry. Cudna róża, można ją śmiało polecać wszystkim
Basiu, życzę Twojej Lady dużo, dużo siły i zdrówka, żeby wyrosła na piękny krzew z dziesiątkami kwiatów Dolce Vita jest naprawdę warta posiadania choćby ze względu na czas trzymania kwiatów. Moje dwie z jesiennego sadzenia jeszcze maleńkie, ale pączki mają
Dorotko - jak pisałam wyżej, różom nic się nie stało, mimo, że u nas też były w okolicy połamane drzewa, spadające gałęzie, ale nie było takiego kataklizmu jak w zeszłym roku, kiedy to położyło się pół lasu (a z mojej delikatnej Queen of Sweden nie spadł wtedy nawet płatek ). Lało partiami, wiało i lało we czwartek, ale dosyć krótko, ogólnie widziałam burze wkoło nas, grzmiało i błyskało ze wszystkich stron niemal bez przerwy, padało chwilami bardzo intensywnie, ale ogród nie ucierpiał. Bardzo mi przykro z powodu Twojej Francois Juranville, ale coś mi się wydaje, że pod Twoją opieką odbije i nie stracisz jej. Jak wygląda Artemis to ja wiem, a Twój pewnie jeszcze większy i mogę sobie wyobrazić jego cielsko i Ciebie, taką filigranową, jak ratujesz go w ciemnościach burzy i ulewę... Mój przytula się do świerka. Chyba zupełnie nieświadomie wybrałam mu idealną miejscówkę, bo z taką masą trudno mu się oprzeć coraz bardziej gwałtownemu klimatowi jaki mamy. A zobacz jak się mają moje młodziutkie Boscobelki. Jestem Ci niezmiernie wdzięczna, że szczułaś nim skutecznie. Jest cudny
A Geoff, o którym pisałam, że marny krzaczek...? W ciągu dwóch dni wytworzył bukiet pąków i wypuszcza nowe, piękne silne pędy od ziemi! To chyba faktycznie silny chłop. Jestem w szoku. Zrobię mu zdjęcia jak tylko zakwitnie
Majeczko - dziękuję Moje oba Voyage dostosowały się do standardów tegorocznych w moim ogrodzie: bardziej do góry, ale mniej na boki. Oczywiście to też moja wina, ale nawet prawidłowo cięte róże są w tym roku jakby szczuplejsze. Próbowałam zrobić zdjęcie jednemu z krzewów, ale w gąszczu trudno go może być zobaczyć:
Przezimował, przeżył. Jest słabszy niż w zeszłym roku, ale nie choruje, ciągle się wzmacnia i jestem pełna nadziei, że z czasem będzie jednak silnym krzewem. Mam dwa krzaczki w różnych częściach działki, oba mają się podobnie. Ale u mojej przyjaciółki, która nie chucha tak na róże jak ja, jej krzew jest szerszy, więc można? Można.
Ale kwiatów kilka będzie. A kwiaty ma przepiękne i ja jestem dla Voyage na tak, mimo, że jak zwykle każe na siebie czekać w nieskończoność...
Ale zobacz jak radzi sobie malutka Our Last Summer, o której się upierałaś, że powinnam ją mieć. I miałaś rację! Faktycznie ma duże te kwiaty. Nie mogę się doczekać aż urośnie, bo ten cukierkowy kolor jest widoczny z daleka :
A zdradzisz jakie masz plany zamówieniowe?
Ewa wspomniała o Mareczku. No i idealnie w samą porę, bo wszystkie trzy krzaczki zaczynają popis paseczkowy... Nawet dostałam dzisiaj pytanie:
"Pani! A co to za róża co ma takie fajne maziaje... O, takie jak ten?"
A... to drogi Koniku-czy-czymkolwiek-tam-jesteś, to jest Marc Chagall. Róża, która zauroczyła mnie absolutnie i w tym roku potwierdza, że moje uczucia nie były płonne:
Marc nr 3, rabata południowo zachodnia:
Marc nr 1 i 2, rabata centralna:
...no, może dosyć.
Garden of Roses wygląda jak polakierowana:
Mary Ann demonstruje jak wyglądają kwiaty na każdym etapie ich rozwoju. Wszystko w pakiecie:
Fajna jest. Bardzo się lubimy.
Rabaty po nawałnicach przetrwały. I znowu, widać centralnie niewzruszoną Queen of Sweden, a przecież ona jest delikatniejsza od skrzydeł motyla...
Ta krowa po prawej stronie (różowe przebarwienia z winy aparatu) to "maleństwo" Artemis:
Ewa - Clair Renaissance jest absolutnie fantastyczną różą a długo zwlekałam z jej zakupem, w durnym przekonaniu, że jest delikatna, chorowita i na pewno padnie na zapalenie płuc. To chyba właśnie u Ciebie podziwiałam tak bardzo, że w końcu ją kupiłam i nie żałuję. Lady of Shalott mam dwie, młodsza była sadzona latem zeszłego roku jako maleństwo, więc to jest jej tak naprawdę pierwszy sezon. Nie jest jeszcze silna, nie jest jeszcze bujna, ale nie można o niej powiedzieć, że się pokłada. Wręcz przeciwnie: wyciąga się do góry, ale to może w poszukiwaniu słońca, bo ta panna rośnie w półcieniu. Tylko jeden pęd jest cienki i z trudem utrzymuje kwiat, ale ta starsza też tak miewa. Nowe pędy wyrastają od ziemi jako silne, grube świeżaki,ale też pojawiają się na bokach takie drobne, ale w ogólnym odbiorze krzewu mi to nie przeszkadza, wręcz odwrotnie Zdjęcie z dzisiaj:
a kwiaty... jak to u Lady i też raczej trzymają pion
No niepotrzebnie się oparłaś Artemisowi To genialna, silna, ogromna róża. Zero problemów po zimie i w trakcie sezonu. Prawdziwy mocarz
Tolinko - na pewno Twoja Lady Cię uraczy tymi miodowymi kwiatami, cieszę się, że ją masz Prawda, że Lavender to hit? Mój maleńki, taki trzydziesto-centymetrowy malec już też dzielnie kwitnie a jak tylko skończy to weźmie się za rośnięcie do góry. Cudna róża, można ją śmiało polecać wszystkim
Basiu, życzę Twojej Lady dużo, dużo siły i zdrówka, żeby wyrosła na piękny krzew z dziesiątkami kwiatów Dolce Vita jest naprawdę warta posiadania choćby ze względu na czas trzymania kwiatów. Moje dwie z jesiennego sadzenia jeszcze maleńkie, ale pączki mają
Dorotko - jak pisałam wyżej, różom nic się nie stało, mimo, że u nas też były w okolicy połamane drzewa, spadające gałęzie, ale nie było takiego kataklizmu jak w zeszłym roku, kiedy to położyło się pół lasu (a z mojej delikatnej Queen of Sweden nie spadł wtedy nawet płatek ). Lało partiami, wiało i lało we czwartek, ale dosyć krótko, ogólnie widziałam burze wkoło nas, grzmiało i błyskało ze wszystkich stron niemal bez przerwy, padało chwilami bardzo intensywnie, ale ogród nie ucierpiał. Bardzo mi przykro z powodu Twojej Francois Juranville, ale coś mi się wydaje, że pod Twoją opieką odbije i nie stracisz jej. Jak wygląda Artemis to ja wiem, a Twój pewnie jeszcze większy i mogę sobie wyobrazić jego cielsko i Ciebie, taką filigranową, jak ratujesz go w ciemnościach burzy i ulewę... Mój przytula się do świerka. Chyba zupełnie nieświadomie wybrałam mu idealną miejscówkę, bo z taką masą trudno mu się oprzeć coraz bardziej gwałtownemu klimatowi jaki mamy. A zobacz jak się mają moje młodziutkie Boscobelki. Jestem Ci niezmiernie wdzięczna, że szczułaś nim skutecznie. Jest cudny
A Geoff, o którym pisałam, że marny krzaczek...? W ciągu dwóch dni wytworzył bukiet pąków i wypuszcza nowe, piękne silne pędy od ziemi! To chyba faktycznie silny chłop. Jestem w szoku. Zrobię mu zdjęcia jak tylko zakwitnie
Majeczko - dziękuję Moje oba Voyage dostosowały się do standardów tegorocznych w moim ogrodzie: bardziej do góry, ale mniej na boki. Oczywiście to też moja wina, ale nawet prawidłowo cięte róże są w tym roku jakby szczuplejsze. Próbowałam zrobić zdjęcie jednemu z krzewów, ale w gąszczu trudno go może być zobaczyć:
Przezimował, przeżył. Jest słabszy niż w zeszłym roku, ale nie choruje, ciągle się wzmacnia i jestem pełna nadziei, że z czasem będzie jednak silnym krzewem. Mam dwa krzaczki w różnych częściach działki, oba mają się podobnie. Ale u mojej przyjaciółki, która nie chucha tak na róże jak ja, jej krzew jest szerszy, więc można? Można.
Ale kwiatów kilka będzie. A kwiaty ma przepiękne i ja jestem dla Voyage na tak, mimo, że jak zwykle każe na siebie czekać w nieskończoność...
Ale zobacz jak radzi sobie malutka Our Last Summer, o której się upierałaś, że powinnam ją mieć. I miałaś rację! Faktycznie ma duże te kwiaty. Nie mogę się doczekać aż urośnie, bo ten cukierkowy kolor jest widoczny z daleka :
A zdradzisz jakie masz plany zamówieniowe?
Ewa wspomniała o Mareczku. No i idealnie w samą porę, bo wszystkie trzy krzaczki zaczynają popis paseczkowy... Nawet dostałam dzisiaj pytanie:
"Pani! A co to za róża co ma takie fajne maziaje... O, takie jak ten?"
A... to drogi Koniku-czy-czymkolwiek-tam-jesteś, to jest Marc Chagall. Róża, która zauroczyła mnie absolutnie i w tym roku potwierdza, że moje uczucia nie były płonne:
Marc nr 3, rabata południowo zachodnia:
Marc nr 1 i 2, rabata centralna:
...no, może dosyć.
Garden of Roses wygląda jak polakierowana:
Mary Ann demonstruje jak wyglądają kwiaty na każdym etapie ich rozwoju. Wszystko w pakiecie:
Fajna jest. Bardzo się lubimy.
Rabaty po nawałnicach przetrwały. I znowu, widać centralnie niewzruszoną Queen of Sweden, a przecież ona jest delikatniejsza od skrzydeł motyla...
Ta krowa po prawej stronie (różowe przebarwienia z winy aparatu) to "maleństwo" Artemis:
Re: Kolczaste serce Jagny
Dawno mnie nie było
Porobiłam trochę w ogrodzie dzisiaj między niewielkimi burzami i dorobiłam kilka fotek, między innymi różom, o których mowa była wyżej. Ale też takim, o których nie wspominałam ostatnio, jak np. Moonstone.
Nie wiem czy to kwestia nazwy, ale ta róża jest bardzo tajemnicza, jak duch. Nawet kwitnie jakby z zaświatów. Ale dopadłam i cyknęłam fotkę:
Dorotka, pytałaś o Jalitah, jak sobie radzi w tym roku. Powiła nareszcie pierwszy, jeszcze zwinięty kwiat. Nadal jest mniejsza niż w zeszłym roku, ale zaczyna kwitnąć i jest zdrowa:
The Faun vel Granny musiałam już podwiązać, bo rozwala się na rabacie na wszystkie strony. Jest taka świeżutka, najwyraźniej w czasie ulew umyła głowę i teraz pokazuje ten swój śliczny kolor.
Była mowa wyżej o młodszych Dolce Vita. To jedna z nich:
No i nasz hicior. Lavender Flower Circus
Porobiłam trochę w ogrodzie dzisiaj między niewielkimi burzami i dorobiłam kilka fotek, między innymi różom, o których mowa była wyżej. Ale też takim, o których nie wspominałam ostatnio, jak np. Moonstone.
Nie wiem czy to kwestia nazwy, ale ta róża jest bardzo tajemnicza, jak duch. Nawet kwitnie jakby z zaświatów. Ale dopadłam i cyknęłam fotkę:
Dorotka, pytałaś o Jalitah, jak sobie radzi w tym roku. Powiła nareszcie pierwszy, jeszcze zwinięty kwiat. Nadal jest mniejsza niż w zeszłym roku, ale zaczyna kwitnąć i jest zdrowa:
The Faun vel Granny musiałam już podwiązać, bo rozwala się na rabacie na wszystkie strony. Jest taka świeżutka, najwyraźniej w czasie ulew umyła głowę i teraz pokazuje ten swój śliczny kolor.
Była mowa wyżej o młodszych Dolce Vita. To jedna z nich:
No i nasz hicior. Lavender Flower Circus
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna, nawet Twoje najmłodsze Dolce Vita wyglądają lepiej niż ta moje bieda. Trafiła mi się kiepskiej jakości sadzonka i może dlatego nie powaliła mnie na kolana. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znacznie się wzmocni i będę z niej zadowolona.
Czy Twoja Lavender Flower Circus nie łapie plamistości? Moja od dwóch sezonów choruje. Obrywam porażone liście, ale niewiele to daje. Ładnie w tym roku przyrosła...może nawet zbyt się rozhulała a siedzi z przodu rabaty Miała być mała, ale już widzę, że zaczyna zasłaniać rosnącą za nią Parfum Flower Circus
A i jeszcze mi się przypomniało...Pamiętasz jak razem kupowałyśmy u Kamili róże? Wzięłaś wtedy jedną z różowych Circusów. Co to było? Pytam, bo właśnie rozkwitł pierwszy kwiat Foxy Flower Circus, ale nijak nie pasuje do zdjęć zamieszczonych w szkółkach Mam wrażenie, że trafiła mi się pomyłka
Czy Twoja Lavender Flower Circus nie łapie plamistości? Moja od dwóch sezonów choruje. Obrywam porażone liście, ale niewiele to daje. Ładnie w tym roku przyrosła...może nawet zbyt się rozhulała a siedzi z przodu rabaty Miała być mała, ale już widzę, że zaczyna zasłaniać rosnącą za nią Parfum Flower Circus
A i jeszcze mi się przypomniało...Pamiętasz jak razem kupowałyśmy u Kamili róże? Wzięłaś wtedy jedną z różowych Circusów. Co to było? Pytam, bo właśnie rozkwitł pierwszy kwiat Foxy Flower Circus, ale nijak nie pasuje do zdjęć zamieszczonych w szkółkach Mam wrażenie, że trafiła mi się pomyłka
Re: Kolczaste serce Jagny
Dorotko, nie strasz... Moje Lavender zdrowe jak ryba i to dlatego kupiłam drugie, bo uznałam tę różę za niemal bezproblemową. "Niemal" bo mam ten sam problem - posadzone z brzegu rabaty a wybujało tak, że zaburzyło całą ideę
Tak, chyba wiem, o którą różę pytasz. To była Jasmina Flower Circus. Śliczne, słodko-różowe maleństwo obsypane kwiatami. I tak wyglądała ślicznie przez pierwsze dwa tygodnie a potem zaczęła okropnie chorować na plamistość. Myślałam, że to chwilowe, ale do końca sezonu była prawie łysa. W tym roku zaczęła mizernie, na dodatek zaczęła wypuszczać listki, które natychmiast łapały plamy. Musiałam ją wyrzucić, bo bałam się o Pashminę, która rosła obok Mam nadzieję, że jeżeli masz Jasminę FC, to u Ciebie poradzi sobie lepiej, bo zdrowa wyglądała prześlicznie.
Tak, chyba wiem, o którą różę pytasz. To była Jasmina Flower Circus. Śliczne, słodko-różowe maleństwo obsypane kwiatami. I tak wyglądała ślicznie przez pierwsze dwa tygodnie a potem zaczęła okropnie chorować na plamistość. Myślałam, że to chwilowe, ale do końca sezonu była prawie łysa. W tym roku zaczęła mizernie, na dodatek zaczęła wypuszczać listki, które natychmiast łapały plamy. Musiałam ją wyrzucić, bo bałam się o Pashminę, która rosła obok Mam nadzieję, że jeżeli masz Jasminę FC, to u Ciebie poradzi sobie lepiej, bo zdrowa wyglądała prześlicznie.