Kolczaste serce Jagny
-
- 100p
- Posty: 102
- Od: 26 maja 2011, o 11:22
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Mysłowice
Re: Kolczaste serce Jagny
Jeszcze w nawiązaniu do oprysków w szkółkach. W ubiegłym roku kupiłam w donicy kwitnącą BELVEDERE. Po tygodniu miała trzeci ,ostatni stopień czarnej plamistości z zaczątkami mączniaka (o ile to jest możliwe) - a jak wiecie, rok był suchy. W tym roku leje, wieje, zimno, zarósł ją powojnik bylinowy - reasumując same plagi egipskie - a ona zdrowa! No i masz babo placek...Danka
Re: Kolczaste serce Jagny
Aneczko - kupna Jalitah nie będziesz żałowała, co potwierdzam nie tylko ja. Jeszcze nie wiem jak ona zimuje, tym bardziej, że na Rosebook'u ma szóstą strefę, na Helpie czwartą a w szkółce w której kupowałam tylko trzy gwiazdki na pięć... Pozostanie się przekonać, ale na pewno dobrze ją okopczykuję jesienią na wszelki wypadek. Jeżeli chodzi o Piano, to ja na pewno dokupię jeszcze jedno Piano-Piano (czerwone) . Co do Charming Piano, to poczytaj o nim. Ta róża ma bardzo ścisłe pąki a potem kwiaty, czyli potrafi się w ogóle nie otworzyć do końca i pąki gniją. Tak miałam w zeszłym roku, chociaż lato było suche. Za to w tym roku jest naprawdę ładną różą, jeżeli chodzi o krzew i kwitnienie. Może pogoda przypasowała a może chłopak zmężniał, nie wiem. Kwiaty są takie na pół otwarte, mnie się to bardzo podoba, ale nie wszystkim to pasuje i wiem, że sporo osób uważa to za wadę. Pink Piano nie mam, ale też chodzi mi po głowie . Kombinuj, kombinuj...
Annes, na pewno trochę marudzisz . Ja obornik sypałam pierwszy raz i wydaje mi się, że bardzo dobrze się sprawdził. Moje róże zagłodzone w zeszłym roku a te teraz, to dwie zupełnie inne bajki. Będę próbowała jeszcze z końskim, bo ktoś mądry (Majeczko, pozdrawiam) mi powiedział, że taki dla róż jest lepszy, ale ogólnie nie będę dawała żadnych sztucznych, bo to szkodzi moim najlepszym psiapsiółkom dżdżownicom i innym pożytecznym robaczkom, za to obornik dla nich jest jak kawior. A ja mam pięknie przerobioną ziemię w zamian
Ciekawe kiedy trzeba będzie się zacząć wpisywać na listy oczekujących na Jalitah
Cześć Majeczko
No mam nadzieję, że się wyrobi, błagam Cię, on wolno myśli, ale do jesieni jeszcze trochę czasu ma Nie, on nie wymaga podpór, ma proste, sztywne pędy. U mnie jest podwiązany, a raczej obwiązany, bo po tegorocznym pogromie mam już chyba obsesję na tym tle i wszystkie wyższe róże mam obwiązane sznurkiem na wszelki wypadek. No fakt, on z tych troszkę wyższych, ale bez przesady. Na obwódkę może się nie nadaje, ale mój ma przepisowy metr i raczej wyższy już nie będzie. Rośnie też na przodzie i ładnie wygląda
Alexia, doznania zapachowe... też! Poważnie, mój gust zapachowy mocno ewoluował z biegiem czasu. Gnojówką może perfumować się do pracy nie będę, ale jej zapach kojarzy mi się tak dobrze, że mogę go wąchać i wąchać. Zresztą nie bez kozery można kupić produkt o nazwie "Gnój bydlęcy. Extra śmierdzący"
No właśnie, profilaktyka i wzmacnianie. Tego jeszcze mi mało i zaraz chcę o tym parę słów (i pytań) skrobnąć. Dzięki, że o tym napisałaś
Danusiu
Dzisiaj z ciekawości poszłam od ogrodu i z grubsza policzyłam moje panny. No jednak już bliżej 80-ciu jest. Planuję niektóre oddać, ale i też trochę dokupić, więc może też czas, żebym się ocknęła
Afrodytę mam, nawet dwie. Drugą dokupiłam, bo mi się wydawało, że ta pierwsza zmarniała i nie wiedziałam czy uda mi się ją odratować, więc obok posadziłam zastępstwo. Po dokarmieniu obornikiem ta pierwsza odżyła i wygląda dobrze (chociaż dolne listki ma w plamkach) a ta nowa jest właśnie na opisywanym przez Alexię i Ciebie odwyku i choruje. Ale poczekam i w przyszłym roku powinnam mieć ładny widok. Nawet jej fotki cykałam w lipcu, ale nie wstawiałam, nie wiem czemu. Na takim etapie lubię ją najbardziej:
Novalis Nasz Ekscentryk podbija kolejne serca i bardzo dobrze. To chyba jedna z tych róż, które po prostu się sadzi i niemal zapomina, a takich potrzebujemy, prawda? Pamiętaj, że Granny lubi się porozwalać na boki, mnie to akurat nie przeszkadza, ale dobrze wziąć to pod uwagę planując jej sąsiedztwo. Cudowna róża. Właśnie moje obie na bogato znowu zakwitły. Będzie pięknie wyglądała z fioletami. Tak, Jalitah jest jakby plastikowa, ale wiedziałam o tym jak ją kupowałam i w tej chwili uważam to wręcz za zaletę, wspaniale wygląda wśród innych róż z tym swoim "zamrożonym" kwiatem.
Widzę, że mamy bardzo podobną motywację do rezygnacji z chemii - u mnie tez podstawowym powodem są inni mieszkańcy naszych ogrodów, istotki, które tylko tyle, że żyją i niechcący chcą dobrze, a w zamian są trute i utłukiwane. Ja to mam hopla na tym tle. Zabijam tylko mszyce, ale też wolałabym, żeby się tym tematem zajęły biedronki i ptaki. Wszystkie żaby, pająki, żuki, osy, nie mówiąc o trzmielach, pszczołach i zlotookach, mają u mnie dożywocie. Nawet ślimaki zostawiam w spokoju, chociaż nadjadły mi funkie. Ostatnio mój nie-mąż znalazł rannego zaskrońca (kot przyniósł), więc przemyłam mu ranki woda utlenioną a potem zaniosłam na kompost. Majestatycznie wpełzł, więc mam nadzieję, że przeżyje. Kret też u mnie bywa, niestety czasami w formie zwłok na schodach (znowu - kotom nie mogę wytłumaczyć, że mnie to nie raduje) ale kopce są. A czemu lubisz swojego tak bardzo? Za produkcję oczyszczonej z pędraków ziemi, czy za te niesamowite, silne rączki? Piszesz, że jak wlezie plamistość to kilka róż zachoruje, pozbywasz się ich czy ratujesz?... I tu właśnie płynnie przejdźmy do profilaktyki...
Moje róże nie wyglądają źle, ale też nie wyglądają super. W tym roku dostawały obornik, który sypałam mówiąc pod nosem "Róże dokarmione same sobie radzą." Miały posłuchać i wiele z nich się zastosowało, ale widzę, że niektóre to chyba przerosło i w przyszłym roku chciałabym jednak wiosną podać im coś naturalnego jako ochronę i pomoc w nabieraniu odporności na cały sezon.
Wiem, że Grażyna - kogra pryska miedzianem i Polyversum WP wiosną. Wiem też, że właścicielki pięknych ogrodów używają Bioseptu (wyciąg z grapefruita) , bardzo zaciekawiły mnie też algi, które stosuje Alexia i Majka na wzmocnienie. Nawet te starsze, żelazne, zupełnie zdrowe róże (np. Mariatheresia, Chippendale, Larissa) na pewno się nie pogniewają.
Ufff... długi wywód. Ale ważny. Wszelkie uwagi mile widziane
Annes, na pewno trochę marudzisz . Ja obornik sypałam pierwszy raz i wydaje mi się, że bardzo dobrze się sprawdził. Moje róże zagłodzone w zeszłym roku a te teraz, to dwie zupełnie inne bajki. Będę próbowała jeszcze z końskim, bo ktoś mądry (Majeczko, pozdrawiam) mi powiedział, że taki dla róż jest lepszy, ale ogólnie nie będę dawała żadnych sztucznych, bo to szkodzi moim najlepszym psiapsiółkom dżdżownicom i innym pożytecznym robaczkom, za to obornik dla nich jest jak kawior. A ja mam pięknie przerobioną ziemię w zamian
Ciekawe kiedy trzeba będzie się zacząć wpisywać na listy oczekujących na Jalitah
Cześć Majeczko
No mam nadzieję, że się wyrobi, błagam Cię, on wolno myśli, ale do jesieni jeszcze trochę czasu ma Nie, on nie wymaga podpór, ma proste, sztywne pędy. U mnie jest podwiązany, a raczej obwiązany, bo po tegorocznym pogromie mam już chyba obsesję na tym tle i wszystkie wyższe róże mam obwiązane sznurkiem na wszelki wypadek. No fakt, on z tych troszkę wyższych, ale bez przesady. Na obwódkę może się nie nadaje, ale mój ma przepisowy metr i raczej wyższy już nie będzie. Rośnie też na przodzie i ładnie wygląda
Alexia, doznania zapachowe... też! Poważnie, mój gust zapachowy mocno ewoluował z biegiem czasu. Gnojówką może perfumować się do pracy nie będę, ale jej zapach kojarzy mi się tak dobrze, że mogę go wąchać i wąchać. Zresztą nie bez kozery można kupić produkt o nazwie "Gnój bydlęcy. Extra śmierdzący"
No właśnie, profilaktyka i wzmacnianie. Tego jeszcze mi mało i zaraz chcę o tym parę słów (i pytań) skrobnąć. Dzięki, że o tym napisałaś
Danusiu
Dzisiaj z ciekawości poszłam od ogrodu i z grubsza policzyłam moje panny. No jednak już bliżej 80-ciu jest. Planuję niektóre oddać, ale i też trochę dokupić, więc może też czas, żebym się ocknęła
Afrodytę mam, nawet dwie. Drugą dokupiłam, bo mi się wydawało, że ta pierwsza zmarniała i nie wiedziałam czy uda mi się ją odratować, więc obok posadziłam zastępstwo. Po dokarmieniu obornikiem ta pierwsza odżyła i wygląda dobrze (chociaż dolne listki ma w plamkach) a ta nowa jest właśnie na opisywanym przez Alexię i Ciebie odwyku i choruje. Ale poczekam i w przyszłym roku powinnam mieć ładny widok. Nawet jej fotki cykałam w lipcu, ale nie wstawiałam, nie wiem czemu. Na takim etapie lubię ją najbardziej:
Novalis Nasz Ekscentryk podbija kolejne serca i bardzo dobrze. To chyba jedna z tych róż, które po prostu się sadzi i niemal zapomina, a takich potrzebujemy, prawda? Pamiętaj, że Granny lubi się porozwalać na boki, mnie to akurat nie przeszkadza, ale dobrze wziąć to pod uwagę planując jej sąsiedztwo. Cudowna róża. Właśnie moje obie na bogato znowu zakwitły. Będzie pięknie wyglądała z fioletami. Tak, Jalitah jest jakby plastikowa, ale wiedziałam o tym jak ją kupowałam i w tej chwili uważam to wręcz za zaletę, wspaniale wygląda wśród innych róż z tym swoim "zamrożonym" kwiatem.
Widzę, że mamy bardzo podobną motywację do rezygnacji z chemii - u mnie tez podstawowym powodem są inni mieszkańcy naszych ogrodów, istotki, które tylko tyle, że żyją i niechcący chcą dobrze, a w zamian są trute i utłukiwane. Ja to mam hopla na tym tle. Zabijam tylko mszyce, ale też wolałabym, żeby się tym tematem zajęły biedronki i ptaki. Wszystkie żaby, pająki, żuki, osy, nie mówiąc o trzmielach, pszczołach i zlotookach, mają u mnie dożywocie. Nawet ślimaki zostawiam w spokoju, chociaż nadjadły mi funkie. Ostatnio mój nie-mąż znalazł rannego zaskrońca (kot przyniósł), więc przemyłam mu ranki woda utlenioną a potem zaniosłam na kompost. Majestatycznie wpełzł, więc mam nadzieję, że przeżyje. Kret też u mnie bywa, niestety czasami w formie zwłok na schodach (znowu - kotom nie mogę wytłumaczyć, że mnie to nie raduje) ale kopce są. A czemu lubisz swojego tak bardzo? Za produkcję oczyszczonej z pędraków ziemi, czy za te niesamowite, silne rączki? Piszesz, że jak wlezie plamistość to kilka róż zachoruje, pozbywasz się ich czy ratujesz?... I tu właśnie płynnie przejdźmy do profilaktyki...
Moje róże nie wyglądają źle, ale też nie wyglądają super. W tym roku dostawały obornik, który sypałam mówiąc pod nosem "Róże dokarmione same sobie radzą." Miały posłuchać i wiele z nich się zastosowało, ale widzę, że niektóre to chyba przerosło i w przyszłym roku chciałabym jednak wiosną podać im coś naturalnego jako ochronę i pomoc w nabieraniu odporności na cały sezon.
Wiem, że Grażyna - kogra pryska miedzianem i Polyversum WP wiosną. Wiem też, że właścicielki pięknych ogrodów używają Bioseptu (wyciąg z grapefruita) , bardzo zaciekawiły mnie też algi, które stosuje Alexia i Majka na wzmocnienie. Nawet te starsze, żelazne, zupełnie zdrowe róże (np. Mariatheresia, Chippendale, Larissa) na pewno się nie pogniewają.
Ufff... długi wywód. Ale ważny. Wszelkie uwagi mile widziane
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Kolczaste serce Jagny
Cześć Jagno, o miedzianie ostatnio sporo koleżanki pisały, osobiście się na jego temat nie wypowiadam, bo nie stosowałam. Poliversum WP, to dobre grzyby, które "zjadają" chorobotwórcze, więc totalnie eko. Kiedyś myślałam o zastosowaniu tego środka, ale stosuje Biosept, a on by zniszczył też te "cacy" grzyby.
Ja też opryskuje "pachnidłami", ale gotowymi na bazie sfermentowanego zboża.
Algi głównie działają na rozbudowę/regenerację systemu korzeniowego. Stosuje doglebowo, na wiosnę były też opryski, ale tylko na regenerację podmarznietych korzeni. Mam nadzieję, że Majka odezwie, ona jest "obcykana" w tym temacie.
Ja też opryskuje "pachnidłami", ale gotowymi na bazie sfermentowanego zboża.
Algi głównie działają na rozbudowę/regenerację systemu korzeniowego. Stosuje doglebowo, na wiosnę były też opryski, ale tylko na regenerację podmarznietych korzeni. Mam nadzieję, że Majka odezwie, ona jest "obcykana" w tym temacie.
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Kolczaste serce Jagny
Alexia, uwielbiam Twoje określenia typu "cacy" grzyby . O miedzianie nie myślę nawet, bo właśnie czytałam, że albo niewiele daje, albo nawet może i narobić kuku różom. Doczytałam o tym, że Biosept niszczy pożyteczne mikroorganizmy, ale można odczekać dwa tygodnie i je sobie po tym czasie zapodać. Ale pytanie najważniejsze: czy oprysk typu Biosept czy Polliversum robi się tylko raz wiosną, czy jeszcze potem powtarza?
Mam teraz całą beczkę gnojówki i też nie wiem czy nie jest za późno na oprysk, żeby niepotrzebnie róż nie pobudzać przed zimą...
Mam teraz całą beczkę gnojówki i też nie wiem czy nie jest za późno na oprysk, żeby niepotrzebnie róż nie pobudzać przed zimą...
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Kolczaste serce Jagny
Poliversum z tego co pamiętam stosuje się 2× co14 dni. Można to sprawdzić na stronie producenta.
Bioseptem paryskim 2-3 razy (co tydzień) na wiosnę jak są już liście. Później po długotrwałych opadach.
Też czytałam, że niszczy mikroorganizmy..., ale w moim podłożu i tak pewnie nic nie ma.
Nie wiem czy teraz nie jest za późno na gnojówkę..., ona ma chyba sporo azotu?
Może ktoś doświadczony Ci doradzi.
Bioseptem paryskim 2-3 razy (co tydzień) na wiosnę jak są już liście. Później po długotrwałych opadach.
Też czytałam, że niszczy mikroorganizmy..., ale w moim podłożu i tak pewnie nic nie ma.
Nie wiem czy teraz nie jest za późno na gnojówkę..., ona ma chyba sporo azotu?
Może ktoś doświadczony Ci doradzi.
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13236
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Kolczaste serce Jagny
hehe.. "obcykana" no niech Ci Alexia będzie, tyle, że ja myślałam, że to Ty jesteś w tym temacie obcykana
Ja stosuję algi jak sadzę róże.
Jeżeli jest to krzaczek nagi korzeń, to moczę w roztworze z alg i po posadzeniu podlewam tym co zostało z moczenia.
Jeżeli krzaczek sadzę do doniczki, to po posadzeniu róży wstawiam doniczkę naokoło pól godziny żeby krzaczek się mocno napił.
Doniczki zakopuję do gruntu na rabacie.
Zdarza mi się w sezonie coś przesadzać do doniczki wtedy też po przesadzeniu doniczkę wstawiam do roztworu z alg.
Jeżeli mam więcej alg, to zużywam go w sezonie do podlewania tych krzaczków, które są słabsze.
To tyle... stosowanie alg jest dobrym rozwiązaniem. Można je kupić tu http://horticenter.pl/goteo-1l stosuje się 1 ml/1 l wody.
Jagna dobrze, że poruszyłam temacik podpór przy Voyage, bo wyszło na to, że nie jest to róża na pierwszy plan
Muszę na jesieni je przesadzić nieco w głąb rabaty i to przy takich co szybciej myślą
Ale, ale wyobraź sobie, że jednak się chłopak spieszy od tyłu wyprodukował aż dwa grube pączusie i tylko patrzyć jak wreszcie zobaczę pierwsze kwiaty
Ja też pozdrawiam
Ja stosuję algi jak sadzę róże.
Jeżeli jest to krzaczek nagi korzeń, to moczę w roztworze z alg i po posadzeniu podlewam tym co zostało z moczenia.
Jeżeli krzaczek sadzę do doniczki, to po posadzeniu róży wstawiam doniczkę naokoło pól godziny żeby krzaczek się mocno napił.
Doniczki zakopuję do gruntu na rabacie.
Zdarza mi się w sezonie coś przesadzać do doniczki wtedy też po przesadzeniu doniczkę wstawiam do roztworu z alg.
Jeżeli mam więcej alg, to zużywam go w sezonie do podlewania tych krzaczków, które są słabsze.
To tyle... stosowanie alg jest dobrym rozwiązaniem. Można je kupić tu http://horticenter.pl/goteo-1l stosuje się 1 ml/1 l wody.
Jagna dobrze, że poruszyłam temacik podpór przy Voyage, bo wyszło na to, że nie jest to róża na pierwszy plan
Muszę na jesieni je przesadzić nieco w głąb rabaty i to przy takich co szybciej myślą
Ale, ale wyobraź sobie, że jednak się chłopak spieszy od tyłu wyprodukował aż dwa grube pączusie i tylko patrzyć jak wreszcie zobaczę pierwsze kwiaty
Ja też pozdrawiam
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11686
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Kolczaste serce Jagny
O akurat wdepnęłam,gdy kochane dziewczyny piszą o profilaktyce Algi zakupię koniecznie.
Coś trzeba robić z tymi różycami Majeczko a masz czarną plamistość na co poniektórych?
Coś trzeba robić z tymi różycami Majeczko a masz czarną plamistość na co poniektórych?
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13236
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Kolczaste serce Jagny
Aniu nie mam czarnej plamistości na różach. Zdarza się że od dołu zauważę jakiś brzydki liść wtedy obrywam.
Profilaktyka jest bardzo ważna, biosept uodparnia rośliny, wzmacnia je.
Ja uważam, że woda jest kolejnym dobrodziejstwem dla róż. Nawozy syntetyczne muszą być stosowane umiejętnie i tak jak zaleca producent. Osobiście nie używałabym nawozów długodziobych. Przecież nie ma się żadnej pewności, że ten nawóz prawidłowo uwalnia się z tych kuleczek. Lata temu miałam taki przypadek, że kuleczki zalegały mi jeszcze w następnym sezonie, ale krzaczki musiałam wywalić, bo mi zmarzły.
Profilaktyka jest bardzo ważna, biosept uodparnia rośliny, wzmacnia je.
Ja uważam, że woda jest kolejnym dobrodziejstwem dla róż. Nawozy syntetyczne muszą być stosowane umiejętnie i tak jak zaleca producent. Osobiście nie używałabym nawozów długodziobych. Przecież nie ma się żadnej pewności, że ten nawóz prawidłowo uwalnia się z tych kuleczek. Lata temu miałam taki przypadek, że kuleczki zalegały mi jeszcze w następnym sezonie, ale krzaczki musiałam wywalić, bo mi zmarzły.
-
- 100p
- Posty: 102
- Od: 26 maja 2011, o 11:22
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Mysłowice
Re: Kolczaste serce Jagny
Witam - w liczbie mnogiej, gdyż wątek Jagny jest tak często odwiedzany, że dyskusje prowadzi się tutaj w szerokim gronie. Uważnie czytam Wasze uwagi o środkach wzmacniających róże i może też zacznę coś stosować. Ja stosowałam mikoryzę przy sadzeniu - ale nie zauważyłam większej różnice we wzroście i kwitnieniu po jej stosowaniu. Ale może to moja wina, bo za często latam z łopatą i przesadzam. Teraz stosuję jedynie dużo obornika pod korzenie i jest ok. Jagno, spieszę Ci wyjaśnić, dlaczego niezmiernie cenię swojego kreta. Po pierwsze, to urocze stworzenie, po drugie -nie żre korzeni i cebul. Kiedyś miałam karczownika (szerzej moje z nim potyczki opisywałam w wątku "nie rób tak...") a od kiedy w ogrodzie zagościł kret - problemy z nim się skończyły. Bydlę (tj. karczownik) pożarł mi kiedyś 15 róż - od tego czasu mówię, że mam 3,5 szt Garden of Roses (bo do tej pory a jeden krzew nie doszedł do siebie). Sporo czytałam o kretach - ich silna terytorialność i apetyt (także na małe gryzonie) stały się moim sprzymierzeńcem w nierównej walce z nornicami i karczownikiem. O kurczę - mam zakazaną konwencjami międzynarodowymi broń biologiczną?? Ale poważnie - to szkoda stworzeń, dlatego zamiast trawnika mamy koniczynisko (bo pszczoły), nie opryskujemy - bo ptaki.. Obserwacja kolejki kosów i wróbli do dużej podstawki z wodą służącej im za basen daje tyle radości i satysfakcję, że ogród żyje. Pozdrawiam, Danka
Re: Kolczaste serce Jagny
Super, że się odzywacie
Czyli tak: algami podlać/namoczyć jak sadzimy, przesadzamy, albo jak już rosnące są jakieś słabsze, zestresowane lub ogólnie nieteges.. To je wzmocni. Opryski wiosną to Biosept, lub Polyversum - oba naturalne - to je chociaż trochę uodporni na choroby. W przyszłym roku na pewno któryś kupię i zastosuję. Oprócz tego woda, odżywienie i powinno być dobrze. No i dojrzewam do myśli o usuwaniu bez sentymentów róż zarażających. Dowodem na wzajemne przekazywanie sobie chorób jest moja rabata gdzie wszystkie róże są zdrowe, lub chorują bardzo nieznacznie i inna moja rabata, gdzie prawie wszystkie są chore, bo rośnie tam jedna, lub więcej, które mają tendencje do plamistości i co roku się obnażają. Już nawet wiem, które to
Alexia, no fakt, trochę mało miejsca dżdżownice by miały na dyskotekę w donicy Gnojówka ma dużo azotu, więc sobie daruję oprysk. Ale nie zmarnuje się - wyleję ją na kompost, będzie jeszcze bardziej mniam.
Majka, ja mojego Voyage nie przesadzę głębiej. Raczej poszerzę rabatę i posadzę coś niższego przed nim. Bo właśnie w ten sposób u mnie się kombinują nowe miejscówki
Annes, ja też już mam sklep z algami z ulubionych
Danusia, pierwszy raz w życiu słyszę o karczowniku! Nawet go sobie obejrzałam... No słodziak taki, trzeba przyznać Ale skoro zżera róże to nie jest zbyt sympatyczny. Krety są raczej uznawane za szkodniki, chociaż ja złych doświadczeń nie mam i poza mało gustownymi kopcami, nigdy nie zauważyłam, żeby cokolwiek zniszczył a z tego co piszesz, jest cennym przyjacielem w ogrodzie . Zdarzyło mi się mieć to stworzenie w rękach. Byłam pod wrażeniem jak silne ma łapki zakończone niemal ludzkimi dłońmi, którymi wiosłował zapamiętale. Zazdroszczę Ci oglądania kąpieli ptasich. Ja mam koty i bałabym się zapraszać ptaki do ograniczających ich uwagę przyjemności. W moim oczku kąpią się żaby. Ale nie latają...
Czyli tak: algami podlać/namoczyć jak sadzimy, przesadzamy, albo jak już rosnące są jakieś słabsze, zestresowane lub ogólnie nieteges.. To je wzmocni. Opryski wiosną to Biosept, lub Polyversum - oba naturalne - to je chociaż trochę uodporni na choroby. W przyszłym roku na pewno któryś kupię i zastosuję. Oprócz tego woda, odżywienie i powinno być dobrze. No i dojrzewam do myśli o usuwaniu bez sentymentów róż zarażających. Dowodem na wzajemne przekazywanie sobie chorób jest moja rabata gdzie wszystkie róże są zdrowe, lub chorują bardzo nieznacznie i inna moja rabata, gdzie prawie wszystkie są chore, bo rośnie tam jedna, lub więcej, które mają tendencje do plamistości i co roku się obnażają. Już nawet wiem, które to
Alexia, no fakt, trochę mało miejsca dżdżownice by miały na dyskotekę w donicy Gnojówka ma dużo azotu, więc sobie daruję oprysk. Ale nie zmarnuje się - wyleję ją na kompost, będzie jeszcze bardziej mniam.
Majka, ja mojego Voyage nie przesadzę głębiej. Raczej poszerzę rabatę i posadzę coś niższego przed nim. Bo właśnie w ten sposób u mnie się kombinują nowe miejscówki
Annes, ja też już mam sklep z algami z ulubionych
Danusia, pierwszy raz w życiu słyszę o karczowniku! Nawet go sobie obejrzałam... No słodziak taki, trzeba przyznać Ale skoro zżera róże to nie jest zbyt sympatyczny. Krety są raczej uznawane za szkodniki, chociaż ja złych doświadczeń nie mam i poza mało gustownymi kopcami, nigdy nie zauważyłam, żeby cokolwiek zniszczył a z tego co piszesz, jest cennym przyjacielem w ogrodzie . Zdarzyło mi się mieć to stworzenie w rękach. Byłam pod wrażeniem jak silne ma łapki zakończone niemal ludzkimi dłońmi, którymi wiosłował zapamiętale. Zazdroszczę Ci oglądania kąpieli ptasich. Ja mam koty i bałabym się zapraszać ptaki do ograniczających ich uwagę przyjemności. W moim oczku kąpią się żaby. Ale nie latają...
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Kolczaste serce Jagny
Super temat poruszyłaś Jagna bardzo na czasie ,bo chyba nie ma ogrodu w którym nie szaleją choróbska
Ze swojej strony mogę tylko dodać że opryski miedzianem na róże to strata czasu i zbędny wydatek na preparat ,w tym roku co prawda wiosną pryskałam ale tylko część róż ,chorują te pryskane ,te na które nie chciało mi się już dorabiać preparatu też ,więc odpowiedź nasuwa się sama Natomiast pierwszy raz stosowałam dla róż obornik koński ,pan do którego pojechałam po to " złoto " był tak szczęśliwy że chciał mi całą furę dać władowałam go do beczki i ukisiłam ,podlewałam co dwa tygodnie ,może ze trzy razy ,efekty przerosły moje oczekiwania i mam wrażenie że róże mniej chorują ,a już na pewno ,nie bardzo chciały je robale,chyba im śmierdziało W przyszłym roku zamierzam stosować tylko końską zupkę no może skuszę się jeszcze na biosept.
Ze swojej strony mogę tylko dodać że opryski miedzianem na róże to strata czasu i zbędny wydatek na preparat ,w tym roku co prawda wiosną pryskałam ale tylko część róż ,chorują te pryskane ,te na które nie chciało mi się już dorabiać preparatu też ,więc odpowiedź nasuwa się sama Natomiast pierwszy raz stosowałam dla róż obornik koński ,pan do którego pojechałam po to " złoto " był tak szczęśliwy że chciał mi całą furę dać władowałam go do beczki i ukisiłam ,podlewałam co dwa tygodnie ,może ze trzy razy ,efekty przerosły moje oczekiwania i mam wrażenie że róże mniej chorują ,a już na pewno ,nie bardzo chciały je robale,chyba im śmierdziało W przyszłym roku zamierzam stosować tylko końską zupkę no może skuszę się jeszcze na biosept.
Re: Kolczaste serce Jagny
Tolinko, zawsze mnie dręczy jedno pytanie: jak przewieźć taki obornik na działkę? Pan Ci go dowiózł, czy sama przywoziłaś? Ja mam kilka kilometrów od domu stadninę i pojechałabym się zapytać, ale jak nie dowożą to co? Kurierem?
A jak długo kisiło się to cudo?
A jak długo kisiło się to cudo?
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagunia wzięłam worki foliowe takie grube nie pamiętam po czym ale na prawdę grube,w samochodzie rozłożyłam szmaty i pakował mi Pan to "złotko" do worów i do samochodu kombi weszło 7 worków a ciężkie to było że trochę tyłek wisiał ja miałam jakieś 20km.Kisiłam dwa tygodnie jedna trzecia beczki złotka a reszta wody,a później 1litr złotka na 9 litrów wody no na konewkę 1litr złotka dawałam.