Róże w krainie winem płynącej
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa, chciałabym się przywitać. Często podczytuje i oglądam Wasze piękne ogrody, ale nie miałam do tej pory odwagi, żeby się odzywać.
Piękny masz ogród i taki zadbany. Róże prześliczne, ze względu na panujący u Ciebie klimat rozpoczynasz pokaz różany, więc na pewno będę często zaglądać.
Wtrącę jeszcze 2 słowa na temat skimii - obawiam się, że one nie nadają się do uprawy w naszych warunkach, chyba, że jako jednoroczne.
Miałam kilka razy, ale zawsze przemarzły zimą.
Piękny masz ogród i taki zadbany. Róże prześliczne, ze względu na panujący u Ciebie klimat rozpoczynasz pokaz różany, więc na pewno będę często zaglądać.
Wtrącę jeszcze 2 słowa na temat skimii - obawiam się, że one nie nadają się do uprawy w naszych warunkach, chyba, że jako jednoroczne.
Miałam kilka razy, ale zawsze przemarzły zimą.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Akebia i pieris śliczniutkie. Skoro skimia odpada, to może pieris, ten widziałam już w naszych ogrodach, więc może on się sprawdzi, muszę dokładnie poczytać o nim .
Pedrowa znacznie przeceniasz moje umiejętności . Gdybym miała takie zdolności, o których piszesz, to nie musiałabym co chwilę coś zmieniać i przesadzać. Wszystko u mnie sadzone metodą prób i błędów, albo z przypadku. Najpierw kupuję a później się zastanawiam, gdzie to posadzić a jak czas goni to sadzę przypadkowo i później muszę przesadzać.
Tak bywa, że każdy podziwia inne ogrody, ale wierz mi, Twój jest bardziej przemyślany i wypieszczony niż mój
Pokazuj fotki, pokazuj, trzeba nadrobić swoją nieobecność, nawet usprawiedliwioną
Ogrzej nas troszkę swoim mikroklimatem, bo u nas zimno, wczorajszy przymrozek zniszczył wszystkie kwitnące magnolie w mojej okolicy, moją gwiaździstą również
Pedrowa znacznie przeceniasz moje umiejętności . Gdybym miała takie zdolności, o których piszesz, to nie musiałabym co chwilę coś zmieniać i przesadzać. Wszystko u mnie sadzone metodą prób i błędów, albo z przypadku. Najpierw kupuję a później się zastanawiam, gdzie to posadzić a jak czas goni to sadzę przypadkowo i później muszę przesadzać.
Tak bywa, że każdy podziwia inne ogrody, ale wierz mi, Twój jest bardziej przemyślany i wypieszczony niż mój
Pokazuj fotki, pokazuj, trzeba nadrobić swoją nieobecność, nawet usprawiedliwioną
Ogrzej nas troszkę swoim mikroklimatem, bo u nas zimno, wczorajszy przymrozek zniszczył wszystkie kwitnące magnolie w mojej okolicy, moją gwiaździstą również
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Róże w krainie winem płynącej
Mój rododendron nie wymaga zabiegów, kwitnie pięknie dwa razy do roku, przy czym drugie kwitnienie jest zdecydowanie słabsze. Jest to już stary krzew. Był wielki i robił się łysy od dołu. Stamtąd też wyrastały małe przyrosty. Ponieważ góra krzewu zrobiła się brzydka, całkowicie ją obcięłam. Wtedy dolne przyrosty ruszyły, w życiu nie widziałam tak szybkiego wzrostu. Znów mam piękny, foremny krzew, który zaczyna już kwitnąć. Piszę o tym, bo pokazałaś swój rododendron, jest śliczny i gdyby coś się z nim działo, to nie bój się go ciąć.
Re: Róże w krainie winem płynącej
Witajcie kochani
Wiosna niestety na razie gdzieś się zgubiła i do mnie także przyszła mokra, wietrzna i zła zima . Na szczęście obyło się bez większych przymrozków (tylko dziś nad ranem przez chwilę było -0,3°C), a od dziś ma być ponoć w końcu już lepiej, więc chyba najgorsze minęło... Najbardziej bałam się o moje begonie bulwiaste ale nic im nie zaszkodziło.
Silvarerum, mnie też się podoba kwitnący różanecznik ale to niestety trwa tylko chwilę . W stosunku do nakładu pracy nieadekwatną chwilę. A że ziemia jest u mnie bardzo ciężka, gliniasta, to muszę się nagimnastykować, żeby zadowolić te wymagające krzewy. Szkoda mi ich ale rosną na zbyt wyeksponowanym stanowisku by mogły nie być reprezentacyjne przynajmniej przez większą część sezonu letniego. Przemyśliwam nad usadowieniem jednego z nich, tego ładniejszego, w donicy. Drugi definitywnie wylatuje, bo zrobił się bardzo brzydki. Skoro Ci się podobają, to dla Ciebie jeszcze aktualne kwiaty Scarlet Wonder (są czysto krwiście czerwone, co rzadkie u różaneczników):
Na zdjęciu widać też wyraźnie, że listki, mimo moich starań, nie prezentują się zbyt pięknie .
Co do Laguny, to ona wcale nie jest jakoś specjalnie mocno ulistniona w tej chwili w stosunku do pozostałych róż . Generalnie wszystkie róże są już u mnie bardzo gęsto zazielenione i w większości zapączkowane .
Danka11, bardzo mi miło, że w końcu "zdobyłaś się na odwagę" by się odezwać i witam Cię serdecznie w moim wąteczku . Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa i zapraszam częściej w odwiedziny. Fakt, róże u mnie już są daleko posunięte, tylko u kilku nie widać jeszcze pączków kwiatowych, a gdyby nie ostatni zimny tydzień to pewnie na niektórych pąkach byłoby już widać kolorki.
Trudno mi powiedzieć, co stało się z twoimi skimiami i dlaczego nie przeżyły. Na to często składa się wiele czynników, z których nie wszystkie i nie zawsze jesteśmy w stanie poznać. Jednakże w przypadku skimii, dokładnie tak samo jak w przypadku różaneczników, laurowiśni itp., najczęstszą przyczyną śmierci podczas mroźnej zimy jest susza fizjologiczna, a nie niska temperatura sama w sobie. Jako rośliny zimozielone o bardzo grubych, dużych liściach, dodatkowo utrzymujące kwiatostany przez całą zimę, wytranspirowują podczas mrozów dużo wody, której nie są w stanie uzupełnić z zamarzniętej gleby. Często mylimy potem objaw zimowego przesuszenia z przemarznięciem. Dlatego takie rośliny jak skimie, różaneczniki czy laurowiśnie muszą być podlewane także podczas bezdeszczowych zim oraz w czasie bardzo silnych mrozów powodujących zamarzanie gleby na głębokość bryły korzeniowej. Im starszy egzemplarz, głębiej zakorzeniony, tym ma łatwiej, ale i tak jeśli taka roślina jest wystawiona na wysuszające wiatry i/lub ostre zimowe słońce podczas silnych i długotrwałych mrozów, to bez dostarczenia jej wody do korzeni może zwyczajnie uschnąć.
Dlatego na przykład skimie mogą być według mnie uprawiane w Polskich warunkach warunkowo tj. pod warunkiem zapewnienia im odpowiedniej gleby, stanowska i wilgotności także zimą (choć jednak na najzimniejszych obszarach północno-wschodnich raczej bym już nie ryzykowała).
Ja oczywiście nie chcę nikogo namawiać na siłę na uprawę skimii , a jedynie dzielę się przemyśleniami na temat uprawy roślin pochodzących z innych, często cieplejszych, zakątków naszej planety (ten temat zawsze mnie ciekawił ze względu na chęć stworzenia we własnym ogrodzie "cieplejszych" klimatów poprzez wprowadzenie roślin z innych stref, jak figowce, palmy, bananowce i wiele zimozielonych krzewów). Jednak pisząc to bazuję nie tylko na teorii ale i praktyce, także innych ludzi uprawiających np. skimie w Polsce. Nawet tu na forum jest wątek poświęcony tym krzewom i można w nim przekonać się, iż uprawa skimii w Polsce jest możliwa (od tego postu do końca wątku kilku forumowiczów opisuje swoje ogrodowe skimie):
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 49#p961549
Slimak900, witam Cię gorąco w moim zakątku a moje różyczki dziękują za pochwałę .
Laguna to mój potwór, który rośnie bez opamiętania (i na szczęście tak też kwitnie ), za to Blue for You to naprawdę zgrabny i śliczny krzaczek. Bardzo ładnie się krzewi i wypuszcza bukiety kwiatów na dość krótkich ale silnych pędach. Jest teraz najbardziej zapączkowaną różą u mnie i nie mogę sie doczekać kwitnienia .
Taki oto krzaczek z tej BfY:
a na nim całe mnóstwo takich pączusiów:
Wiosna niestety na razie gdzieś się zgubiła i do mnie także przyszła mokra, wietrzna i zła zima . Na szczęście obyło się bez większych przymrozków (tylko dziś nad ranem przez chwilę było -0,3°C), a od dziś ma być ponoć w końcu już lepiej, więc chyba najgorsze minęło... Najbardziej bałam się o moje begonie bulwiaste ale nic im nie zaszkodziło.
Silvarerum, mnie też się podoba kwitnący różanecznik ale to niestety trwa tylko chwilę . W stosunku do nakładu pracy nieadekwatną chwilę. A że ziemia jest u mnie bardzo ciężka, gliniasta, to muszę się nagimnastykować, żeby zadowolić te wymagające krzewy. Szkoda mi ich ale rosną na zbyt wyeksponowanym stanowisku by mogły nie być reprezentacyjne przynajmniej przez większą część sezonu letniego. Przemyśliwam nad usadowieniem jednego z nich, tego ładniejszego, w donicy. Drugi definitywnie wylatuje, bo zrobił się bardzo brzydki. Skoro Ci się podobają, to dla Ciebie jeszcze aktualne kwiaty Scarlet Wonder (są czysto krwiście czerwone, co rzadkie u różaneczników):
Na zdjęciu widać też wyraźnie, że listki, mimo moich starań, nie prezentują się zbyt pięknie .
Co do Laguny, to ona wcale nie jest jakoś specjalnie mocno ulistniona w tej chwili w stosunku do pozostałych róż . Generalnie wszystkie róże są już u mnie bardzo gęsto zazielenione i w większości zapączkowane .
Danka11, bardzo mi miło, że w końcu "zdobyłaś się na odwagę" by się odezwać i witam Cię serdecznie w moim wąteczku . Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa i zapraszam częściej w odwiedziny. Fakt, róże u mnie już są daleko posunięte, tylko u kilku nie widać jeszcze pączków kwiatowych, a gdyby nie ostatni zimny tydzień to pewnie na niektórych pąkach byłoby już widać kolorki.
Trudno mi powiedzieć, co stało się z twoimi skimiami i dlaczego nie przeżyły. Na to często składa się wiele czynników, z których nie wszystkie i nie zawsze jesteśmy w stanie poznać. Jednakże w przypadku skimii, dokładnie tak samo jak w przypadku różaneczników, laurowiśni itp., najczęstszą przyczyną śmierci podczas mroźnej zimy jest susza fizjologiczna, a nie niska temperatura sama w sobie. Jako rośliny zimozielone o bardzo grubych, dużych liściach, dodatkowo utrzymujące kwiatostany przez całą zimę, wytranspirowują podczas mrozów dużo wody, której nie są w stanie uzupełnić z zamarzniętej gleby. Często mylimy potem objaw zimowego przesuszenia z przemarznięciem. Dlatego takie rośliny jak skimie, różaneczniki czy laurowiśnie muszą być podlewane także podczas bezdeszczowych zim oraz w czasie bardzo silnych mrozów powodujących zamarzanie gleby na głębokość bryły korzeniowej. Im starszy egzemplarz, głębiej zakorzeniony, tym ma łatwiej, ale i tak jeśli taka roślina jest wystawiona na wysuszające wiatry i/lub ostre zimowe słońce podczas silnych i długotrwałych mrozów, to bez dostarczenia jej wody do korzeni może zwyczajnie uschnąć.
Dlatego na przykład skimie mogą być według mnie uprawiane w Polskich warunkach warunkowo tj. pod warunkiem zapewnienia im odpowiedniej gleby, stanowska i wilgotności także zimą (choć jednak na najzimniejszych obszarach północno-wschodnich raczej bym już nie ryzykowała).
Ja oczywiście nie chcę nikogo namawiać na siłę na uprawę skimii , a jedynie dzielę się przemyśleniami na temat uprawy roślin pochodzących z innych, często cieplejszych, zakątków naszej planety (ten temat zawsze mnie ciekawił ze względu na chęć stworzenia we własnym ogrodzie "cieplejszych" klimatów poprzez wprowadzenie roślin z innych stref, jak figowce, palmy, bananowce i wiele zimozielonych krzewów). Jednak pisząc to bazuję nie tylko na teorii ale i praktyce, także innych ludzi uprawiających np. skimie w Polsce. Nawet tu na forum jest wątek poświęcony tym krzewom i można w nim przekonać się, iż uprawa skimii w Polsce jest możliwa (od tego postu do końca wątku kilku forumowiczów opisuje swoje ogrodowe skimie):
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 49#p961549
Slimak900, witam Cię gorąco w moim zakątku a moje różyczki dziękują za pochwałę .
Laguna to mój potwór, który rośnie bez opamiętania (i na szczęście tak też kwitnie ), za to Blue for You to naprawdę zgrabny i śliczny krzaczek. Bardzo ładnie się krzewi i wypuszcza bukiety kwiatów na dość krótkich ale silnych pędach. Jest teraz najbardziej zapączkowaną różą u mnie i nie mogę sie doczekać kwitnienia .
Taki oto krzaczek z tej BfY:
a na nim całe mnóstwo takich pączusiów:
Re: Róże w krainie winem płynącej
Daysy, pierisy także są krzewami zimozielonymi (utrzymują też zimą kwiatostany), więc dotyczą ich dokładnie te same uwagi co skimii. Moim zdaniem możesz próbować z jednymi i drugimi, jeśli tylko jesteś w stanie stworzyć im dogodne warunki .
Mówisz, że działasz metodą prób i błędów , no cóż - ja często też . Moje rośliny także nieraz wędrują po całym ogrodzie, choć z biegiem lat uczę się coraz więcej (także na swych błędach ) i kolejne rabaty oraz zakątki coraz częściej najpierw projektuję, a dopiero potem obsadzam (a przynajmniej staram się tak robić...).
Potrzebujesz ogrzania? Dla Ciebie zatem "coś ciepłego" czyli biedroneczka wygrzewająca się w wiosennych promieniach słoneczka na mojej różyczce:
Bardzo lubię takie widoki u siebie i musze przyznać, że co roku mam ich więcej. Widzę powoli efekty swojej konsekwentnej rezygnacji z chemii w ogrodzie, bo zarówno pożyteczne owady oraz ziemne żyjątka, jak i ptaki rozmnażają się u mnie mocno, tworząc powoli coś na kształt ekosystemu. Zeszłego lata miałam u siebie istny wysyp larw biedronek (oraz brak mszyc) a widząc teraz ilość biedronek grzejących się na moich roślinkach liczę na jeszcze lepszy efekt w tym roku. Pokazywałam w ubiegłym sezonie larwę biedronki na moich malinach w tym poście (9. zdjęcie od góry):
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 1#p5241991
Jeśli zobaczycie u siebie takich "obywateli", to chrońcie jak tylko się da, bo one są mocno żarłoczne i zjadają przeogromne ilości mszyc (duuuuużo więcej niż dorosłe biedronki).
Ewo, cieszę się że i Ciebie widzę w nowym sezonie . Widzisz, moje rododendrony jednak wymagają zachodu gdyż glebe mam z gatunku wybitnie anty-różanecznikowych (ciężka i twarda glina, zupełnie nie kwaśna). U mnie to nie kwestia koniecznego cięcia zatem, tym bardziej, że one absolutnie nie są łyse u dołu, kształt mają wręcz modelowy, zobacz sama (fotka z dziś):
Wiem, że różaneczniki można ciąć, jednak u mnie ten zabieg niczego nie da, one zwyczajnie nie lubią mojej ziemi, a moje zabiegi zmierzające do dopasowania tego kawałka ogrodu do ich wymagań najwyraźniej także ich nie zadowalają .
A teraz koniec ględzenia , pora na kilka "rozgrzewających" zdjęć moich pączusiów .
Najtłuściejsze pączusie wyprodukowały dotąd:
Scented Whisper:
oczywiście Blue for You, którą pokazałam już wyżej oraz Augusta Luise (moja tegoroczna nowość w ilości 2 sztuk), która pomimo tego, że stoi w donicy w najzimniejszym i najmniej nasłonecznionym miejscu (celowo), to wyciska pączki jak głupia (a chciałam spowolnić jej rozwój... ). Fotka sprzed 4 dni, dziś pączusie już większe:
Ciekawie wyglądają teraz pączusie Herzogin Christiany - jakby głowa baletnicy, nad którą zamknięte są ręce w tańcu :
Na innych różach także widać mniejsze lub większe (raczej mniejsze ) pączki, których pokaz zostawię na raz kolejny .
Mówisz, że działasz metodą prób i błędów , no cóż - ja często też . Moje rośliny także nieraz wędrują po całym ogrodzie, choć z biegiem lat uczę się coraz więcej (także na swych błędach ) i kolejne rabaty oraz zakątki coraz częściej najpierw projektuję, a dopiero potem obsadzam (a przynajmniej staram się tak robić...).
Potrzebujesz ogrzania? Dla Ciebie zatem "coś ciepłego" czyli biedroneczka wygrzewająca się w wiosennych promieniach słoneczka na mojej różyczce:
Bardzo lubię takie widoki u siebie i musze przyznać, że co roku mam ich więcej. Widzę powoli efekty swojej konsekwentnej rezygnacji z chemii w ogrodzie, bo zarówno pożyteczne owady oraz ziemne żyjątka, jak i ptaki rozmnażają się u mnie mocno, tworząc powoli coś na kształt ekosystemu. Zeszłego lata miałam u siebie istny wysyp larw biedronek (oraz brak mszyc) a widząc teraz ilość biedronek grzejących się na moich roślinkach liczę na jeszcze lepszy efekt w tym roku. Pokazywałam w ubiegłym sezonie larwę biedronki na moich malinach w tym poście (9. zdjęcie od góry):
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 1#p5241991
Jeśli zobaczycie u siebie takich "obywateli", to chrońcie jak tylko się da, bo one są mocno żarłoczne i zjadają przeogromne ilości mszyc (duuuuużo więcej niż dorosłe biedronki).
Ewo, cieszę się że i Ciebie widzę w nowym sezonie . Widzisz, moje rododendrony jednak wymagają zachodu gdyż glebe mam z gatunku wybitnie anty-różanecznikowych (ciężka i twarda glina, zupełnie nie kwaśna). U mnie to nie kwestia koniecznego cięcia zatem, tym bardziej, że one absolutnie nie są łyse u dołu, kształt mają wręcz modelowy, zobacz sama (fotka z dziś):
Wiem, że różaneczniki można ciąć, jednak u mnie ten zabieg niczego nie da, one zwyczajnie nie lubią mojej ziemi, a moje zabiegi zmierzające do dopasowania tego kawałka ogrodu do ich wymagań najwyraźniej także ich nie zadowalają .
A teraz koniec ględzenia , pora na kilka "rozgrzewających" zdjęć moich pączusiów .
Najtłuściejsze pączusie wyprodukowały dotąd:
Scented Whisper:
oczywiście Blue for You, którą pokazałam już wyżej oraz Augusta Luise (moja tegoroczna nowość w ilości 2 sztuk), która pomimo tego, że stoi w donicy w najzimniejszym i najmniej nasłonecznionym miejscu (celowo), to wyciska pączki jak głupia (a chciałam spowolnić jej rozwój... ). Fotka sprzed 4 dni, dziś pączusie już większe:
Ciekawie wyglądają teraz pączusie Herzogin Christiany - jakby głowa baletnicy, nad którą zamknięte są ręce w tańcu :
Na innych różach także widać mniejsze lub większe (raczej mniejsze ) pączki, których pokaz zostawię na raz kolejny .
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa, czy to co rośnie obok Blue for You, to cis w formie pendula, czy sama go tak uformowałaś , a może to nie cis?
Rabarbar masz dorodny , bardzo lubię kruche ciasto z rabarbarem. Przypomniałaś mi, że muszę go kupić, bo mój biedaczek padł w ubiegłym roku
Muszę się przymierzyć do tej różyczki, bo tak nią nieprzyzwoicie "szczujesz"
Może Twój rododendron ma mało kwaśne podłoże? i wystarczy tylko zakwasić mu ziemię . Ja tylko gdybam .
Widzę, że już odpowiedziałaś w sprawie swoich rododendronów, minęłyśmy się postami.
Moja ziemia chociaż ciężka, gliniasta to jednak nie ma tak wysokiego pH, być może dlatego łatwiej utrzymać mi je w jakiej takiej kondycji.
Własnie zamierzam dosadzić jeszcze 3, już czekają w doniczkach. Czerwonych niestety nie było, dokupiłam więc 2 białe i jeden fiolet, przynajmniej tak było na etykietach Czerwony już rośnie, ale jest niski, powiedziałabym płożący i rośnie z przodu rabaty.
Różyczki już tłuściutkie, czekam na pierwsze kwiaty
Rabarbar masz dorodny , bardzo lubię kruche ciasto z rabarbarem. Przypomniałaś mi, że muszę go kupić, bo mój biedaczek padł w ubiegłym roku
Muszę się przymierzyć do tej różyczki, bo tak nią nieprzyzwoicie "szczujesz"
Może Twój rododendron ma mało kwaśne podłoże? i wystarczy tylko zakwasić mu ziemię . Ja tylko gdybam .
Widzę, że już odpowiedziałaś w sprawie swoich rododendronów, minęłyśmy się postami.
Moja ziemia chociaż ciężka, gliniasta to jednak nie ma tak wysokiego pH, być może dlatego łatwiej utrzymać mi je w jakiej takiej kondycji.
Własnie zamierzam dosadzić jeszcze 3, już czekają w doniczkach. Czerwonych niestety nie było, dokupiłam więc 2 białe i jeden fiolet, przynajmniej tak było na etykietach Czerwony już rośnie, ale jest niski, powiedziałabym płożący i rośnie z przodu rabaty.
Różyczki już tłuściutkie, czekam na pierwsze kwiaty
Re: Róże w krainie winem płynącej
Biegam po różnych ogrodach i postach i nie mogę wyjść z podziwu z waszych róż i tak myślę czy ja na końcu świata mieszkam bo moje róże dopiero listeczki puszczają i to słabo a tu już pączki u mnie kolejny dzień przymrozek i na dzis znów zapowiadają a do tego nic nie pada tydzień czasu
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa, aż mi się cieplej zrobiło na widok pączków na Twoich różach. U nas zimno, mokro i ponuro.
Dziękuję za link do wątku o skimii, nie ukrywam, że bardzo mnie zaskoczyłaś.
Różaneczniki, pierisy i laurowiśnie mam w ogrodzie w dużych ilościach od kilkunastu lat i nie mam z nimi problemu, ale skimia nigdy nie przetrwała u mnie zimy, a mieszkam w ciepłym rejonie kraju. Muszę sobie poczytać, może jeszcze do nich wrócę.
Dziękuję za link do wątku o skimii, nie ukrywam, że bardzo mnie zaskoczyłaś.
Różaneczniki, pierisy i laurowiśnie mam w ogrodzie w dużych ilościach od kilkunastu lat i nie mam z nimi problemu, ale skimia nigdy nie przetrwała u mnie zimy, a mieszkam w ciepłym rejonie kraju. Muszę sobie poczytać, może jeszcze do nich wrócę.
- jonatanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3255
- Od: 4 mar 2012, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Będę próbowała ze Skimią zwłaszcza że, szukam roślinki do towarzystwa dla różaneczników. Jak wszystko u Ciebie już rośnie, chyba jednak klimat dużo cieplejszy niż u mnie.U nas dopiero teraz przyroda próbuje nadganiać.Scarlet Wonder kolor bardzo wyrazisty ,śliczny krzaczek.
Re: Róże w krainie winem płynącej
Dzień dobry mili goście
U mnie lato , a u was? Dziś zacznę od pokazu moich najtłuściejszych pączuszków, a potem będę pisać.
Moje Hammarberg:
Scented Whisper:
i Augusta Luise:
U mnie lato , a u was? Dziś zacznę od pokazu moich najtłuściejszych pączuszków, a potem będę pisać.
Moje Hammarberg:
Scented Whisper:
i Augusta Luise:
Re: Róże w krainie winem płynącej
Daysy, obok Blue for You rośnie rozmaryn, nie cis (to wszak warzywnik jest a róża ma za zadanie nieco go tylko zasłonić). To taka odmiana rozmarynu, rośnie zdecydowanie mniej silnie niż "zwykły" (a o to mi chodziło, bo poprzedni wywaliłam gdyż chciał zostać drzewem ), smakuje tak samo dobrze i równie ślicznie kwitnie wczesną wiosną:
Mówisz, że "szczuję" Blue for You? Pewnie tak, jak każda z nas swoimi ulubienicami .
A rabarbar na razie malutki, dorodny będzie za miesiąc-dwa. Zajmuje wtedy ze 3 metry kwadratowe .
Slimak900, nie szkodzi, że u Ciebie troszkę później różyczki zaczną, przecież będą kwitnąć nie mniej obficie . Widziałam, że masz całe mnóstwo dorodnych krzewów różanych więc kiedy u mnie róże będą odpoczywać po pierwszym pokazie, Ty zrobisz niezły spektakl .
Danka11, możliwe też, że trafiłaś na takie odmiany skimmi, które słabo zimują. Nie wszystkie bowiem są równie odporne jak np. Rubella (a w tym roku wypuszczono na rynek jej ulepszoną wersję "Rubesta", która ma być ponoć jeszcze wytrzymalsza). Ja też miałam u siebie odmiany, które marnie zimowały, gorzej kwitły i rosły, więc po prostu trzeba "celować" w te najsilniejsze i sprawdzone .
Jonatanko, tak - klimat jest u mnie cieplejszy, więc nie ma się co dziwić, że wszystko prędzej zaczyna wegetację. Ja się bardzo cieszę z tego, bo to pozwala mi na bezproblemową uprawę moich kochanych figowców i innych "ciepłolubów". Ale w związku z tym potrafię też bardzo docenić efekty osiągane przez Was w polskich ogrodach, gdzie warunki bywają dużo mniej sprzyjające .
Pozdrawiam upalnie wszystkich i życzę dużo dla waszych różyczek!
Mówisz, że "szczuję" Blue for You? Pewnie tak, jak każda z nas swoimi ulubienicami .
A rabarbar na razie malutki, dorodny będzie za miesiąc-dwa. Zajmuje wtedy ze 3 metry kwadratowe .
Slimak900, nie szkodzi, że u Ciebie troszkę później różyczki zaczną, przecież będą kwitnąć nie mniej obficie . Widziałam, że masz całe mnóstwo dorodnych krzewów różanych więc kiedy u mnie róże będą odpoczywać po pierwszym pokazie, Ty zrobisz niezły spektakl .
Danka11, możliwe też, że trafiłaś na takie odmiany skimmi, które słabo zimują. Nie wszystkie bowiem są równie odporne jak np. Rubella (a w tym roku wypuszczono na rynek jej ulepszoną wersję "Rubesta", która ma być ponoć jeszcze wytrzymalsza). Ja też miałam u siebie odmiany, które marnie zimowały, gorzej kwitły i rosły, więc po prostu trzeba "celować" w te najsilniejsze i sprawdzone .
Jonatanko, tak - klimat jest u mnie cieplejszy, więc nie ma się co dziwić, że wszystko prędzej zaczyna wegetację. Ja się bardzo cieszę z tego, bo to pozwala mi na bezproblemową uprawę moich kochanych figowców i innych "ciepłolubów". Ale w związku z tym potrafię też bardzo docenić efekty osiągane przez Was w polskich ogrodach, gdzie warunki bywają dużo mniej sprzyjające .
Pozdrawiam upalnie wszystkich i życzę dużo dla waszych różyczek!
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16021
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Róże w krainie winem płynącej
Ach, te cudne pączuszki. Niesamowite, że tak wcześnie. I już kolor różyczek widać. Cieszę się razem z Tobą.