Róże w krainie winem płynącej
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa , ta donica (kalina) , to ma byc krolewska rezydencja...
Ciekawe , kiedy rozkwitna Twoje A.- M. de Montravel... , bedzie spektakl . W opisach podaja ;"do 60 cm." Musisz im zafundowac diete odchudzajaca , bo inaczej bedziesz musiala wchodzic do ogrodu z maczeta... .
Ciekawe , kiedy rozkwitna Twoje A.- M. de Montravel... , bedzie spektakl . W opisach podaja ;"do 60 cm." Musisz im zafundowac diete odchudzajaca , bo inaczej bedziesz musiala wchodzic do ogrodu z maczeta... .
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Róże w krainie winem płynącej
Mnie z kolei nie udało się utworzyć jednobarwnych rabat. Gdy wchodzę do szkółki dostaję małpiego rozumu. Przyznam, że bardzo podoba mi się taka np. biała rabata, oj bardzo!
Gdy zaczynałam przygodę z różami mój ogród był w kolorze zieleni, tylko zieleni - tuje i trawa, żadnych kwiatów, no może poza zółtymi mleczami. Byłam więc tak spragniona koloru, tak miałam dosyć sterylności, że chciałam, by było baaaardzo kolorowo. A teraz nie chcę już przesadzać róż, choć gusta mi się zmieniły.
Klimat u Ciebie rzeczywiście cieplejszy, bo moje Rosarium U. dopiero w malutkich pąkach.
Gdy zaczynałam przygodę z różami mój ogród był w kolorze zieleni, tylko zieleni - tuje i trawa, żadnych kwiatów, no może poza zółtymi mleczami. Byłam więc tak spragniona koloru, tak miałam dosyć sterylności, że chciałam, by było baaaardzo kolorowo. A teraz nie chcę już przesadzać róż, choć gusta mi się zmieniły.
Klimat u Ciebie rzeczywiście cieplejszy, bo moje Rosarium U. dopiero w malutkich pąkach.
Re: Róże w krainie winem płynącej
drogie różane koleżanki
daysy, no właśnie - opieranie się pięknościom jest bardzo trudne. Ale ja już nauczona (złym) doświadczeniem wybieram się do wszelakich miejsc, gdzie można kupić rośliny tylko z listą zakupów. A i tak nie raz stoję nad jakimś nagłym chciejstwem i młoteczkiem po głowie sobie walę , po czym wracam do tego miejsca i znów myślę, jak by to wkomponować . Na szczęście już coraz rzadziej zdarzają mi się takie wybryki.
alexia, na królewską rezydencję mam inną donicę - ceramiczną w ciemnozielonym kolorze . Bo co by stało gdybym wsadziła do niej kalinę, a król Jerzyk zjechałby z niezapowiedzianą wizytą wcześniej, zanim kalina trafi do gruntu...?
Jedynie miejsce dla króla kalina musiałaby ustąpić, bo taki właz do cysterny na środku trawnika mam tylko jeden .
Też czekam na kwiaty A.M. de Monravel ale i trochę z przerażeniem na nie spoglądam . Ten dziki busz jest straszny, pędy róż przebijają się przez korony rosnących obok na pniu porzeczek i agrestu i na ich wierzchołkach tworzą się pączki kwiatowe (i żeby było śmieszniej, to wiele z tych najwyższych pędów urosło w tym roku całkowicie od ziemi, nie z tych pozostawionych ponad ziemią pędów po cięciu wiosennym ).
A dietę odchudzającą mają panny cały czas - nie dostały nic do jedzenia od jesieni 2013, czyli od posadzenia do gruntu (no ale wtedy dałam im żarełka na zapas). Teraz jedynie mogę im zafundować operację plastyczną czyli skalpel i tniemy na maksa.
Ewo, ja też zaczynałam tak trochę bez ładu i składu, bo wszystko mi się podobało w sklepie w doniczce, a potem chodziłam wokół rabaty i wściekałam się na siebie, bo wyglądała jakoś nie tak, jak powinna. W dodatku moje nieudolne przeróbki powodowały, że robiło się tylko gorzej, a ja wyzywałam się od nieudaczników. W końcu 3 lata temu poświęciłam całą zimę na zrobienie jakiejś koncepcji ogrodu, obejrzałam tysiące zdjęć i opisów różnych projektów i zaczęłam powoli dochodzić do tego, co zrobić, żeby mi się zaczęło podobać. Zaczęłam więc gruntowne zmiany i pozbyłam się całego mnóstwa roślin. Wymagało to ode mnie wiele silnej woli i radykalnych posunięć oraz oczywiście ogromu pracy. Dlatego mój mały ogródeczek wciąż jest w budowie mimo, że lata lecą, a czasem wygląda jakbyśmy dopiero co się wprowadzili . Ale przynajmniej trochę fizycznej sprawności człowiek zachowuje i nie ma czasu się nudzić. I na szczęście dobrzy sąsiedzi, rodzina i znajomi chętnie przyjęli wiele z moich roślin do swych ogrodów, więc z mniejszym bólem serca się ich pozbywałam.
A na białą rabatę nigdy nie jest przecież za późno - jeśli tylko o takiej marzysz, to spełnij swoje marzenie . Na pewno gdzieś znajdziesz miejsce by zacząć ją urządzać
Dziś mam dla Was zdjęcie jak z horroru (tragedia rozgrywa się na drugim planie ). Moja delikatnej urody Geranium po najeździe potwora:
Pozdrawiam
daysy, no właśnie - opieranie się pięknościom jest bardzo trudne. Ale ja już nauczona (złym) doświadczeniem wybieram się do wszelakich miejsc, gdzie można kupić rośliny tylko z listą zakupów. A i tak nie raz stoję nad jakimś nagłym chciejstwem i młoteczkiem po głowie sobie walę , po czym wracam do tego miejsca i znów myślę, jak by to wkomponować . Na szczęście już coraz rzadziej zdarzają mi się takie wybryki.
alexia, na królewską rezydencję mam inną donicę - ceramiczną w ciemnozielonym kolorze . Bo co by stało gdybym wsadziła do niej kalinę, a król Jerzyk zjechałby z niezapowiedzianą wizytą wcześniej, zanim kalina trafi do gruntu...?
Jedynie miejsce dla króla kalina musiałaby ustąpić, bo taki właz do cysterny na środku trawnika mam tylko jeden .
Też czekam na kwiaty A.M. de Monravel ale i trochę z przerażeniem na nie spoglądam . Ten dziki busz jest straszny, pędy róż przebijają się przez korony rosnących obok na pniu porzeczek i agrestu i na ich wierzchołkach tworzą się pączki kwiatowe (i żeby było śmieszniej, to wiele z tych najwyższych pędów urosło w tym roku całkowicie od ziemi, nie z tych pozostawionych ponad ziemią pędów po cięciu wiosennym ).
A dietę odchudzającą mają panny cały czas - nie dostały nic do jedzenia od jesieni 2013, czyli od posadzenia do gruntu (no ale wtedy dałam im żarełka na zapas). Teraz jedynie mogę im zafundować operację plastyczną czyli skalpel i tniemy na maksa.
Ewo, ja też zaczynałam tak trochę bez ładu i składu, bo wszystko mi się podobało w sklepie w doniczce, a potem chodziłam wokół rabaty i wściekałam się na siebie, bo wyglądała jakoś nie tak, jak powinna. W dodatku moje nieudolne przeróbki powodowały, że robiło się tylko gorzej, a ja wyzywałam się od nieudaczników. W końcu 3 lata temu poświęciłam całą zimę na zrobienie jakiejś koncepcji ogrodu, obejrzałam tysiące zdjęć i opisów różnych projektów i zaczęłam powoli dochodzić do tego, co zrobić, żeby mi się zaczęło podobać. Zaczęłam więc gruntowne zmiany i pozbyłam się całego mnóstwa roślin. Wymagało to ode mnie wiele silnej woli i radykalnych posunięć oraz oczywiście ogromu pracy. Dlatego mój mały ogródeczek wciąż jest w budowie mimo, że lata lecą, a czasem wygląda jakbyśmy dopiero co się wprowadzili . Ale przynajmniej trochę fizycznej sprawności człowiek zachowuje i nie ma czasu się nudzić. I na szczęście dobrzy sąsiedzi, rodzina i znajomi chętnie przyjęli wiele z moich roślin do swych ogrodów, więc z mniejszym bólem serca się ich pozbywałam.
A na białą rabatę nigdy nie jest przecież za późno - jeśli tylko o takiej marzysz, to spełnij swoje marzenie . Na pewno gdzieś znajdziesz miejsce by zacząć ją urządzać
Dziś mam dla Was zdjęcie jak z horroru (tragedia rozgrywa się na drugim planie ). Moja delikatnej urody Geranium po najeździe potwora:
Pozdrawiam
Re: Róże w krainie winem płynącej
I jeszcze parę dzisiejszych fotek. Herzogin Christiana:
Rosarium Uetersen, po deszczu w bardzo dobrej kondycji:
Chwilowo robi za różę okrywową :
Schnee-Eule:
Coraz mniej jestem zadowolona z tej róży. Im więcej kwiatów rozwija, tym bardziej widzę, że nie tak to powinno wygladać. Bardzo szybko i brzydko przekwitają jej kwiaty, a odrobina wilgoci wystarczy by wyglądały koszmarnie (nawet przypadkowe lekkie zroszenie podczas podlewania warzywnika). Poobserwuję ją jeszcze do jesieni i zobaczymy, czy zostanie ze mną. Zapach ma, fakt, piękny, tylko wygląd coraz bardziej się psuje .
Rosarium Uetersen, po deszczu w bardzo dobrej kondycji:
Chwilowo robi za różę okrywową :
Schnee-Eule:
Coraz mniej jestem zadowolona z tej róży. Im więcej kwiatów rozwija, tym bardziej widzę, że nie tak to powinno wygladać. Bardzo szybko i brzydko przekwitają jej kwiaty, a odrobina wilgoci wystarczy by wyglądały koszmarnie (nawet przypadkowe lekkie zroszenie podczas podlewania warzywnika). Poobserwuję ją jeszcze do jesieni i zobaczymy, czy zostanie ze mną. Zapach ma, fakt, piękny, tylko wygląd coraz bardziej się psuje .
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Róże w krainie winem płynącej
Rosarium taka malutka a ile ma pąków czym ty je karmisz kobietko ?
Re: Róże w krainie winem płynącej
Tolinko, no właśnie sama jestem w szoku, że to maleństwo tak zaszalało z pączkami . Tym bardziej, że rośnie w bardzo mocnym półcieniu. Mam nadzieję, że tej róży już tak zostanie i jak będzie wysoka na 2 metry to też będzie obsypana kwiatami .
A karmię je wszystkie tak samo: do dołka daję kompost i obornik, a potem już tylko deszczówka. W początkowym okresie zakładania ogrodu bardzo przeklinałam moją gliniastą glebę, ale odkąd pojawiły się u mnie róże, bardzo sobie ją chwalę .
2 dni temu tak bardzo skrytykowałam moją Schnee-Eule i zagroziłam jej eksmisją, a tymczasem wczoraj doznałam szoku jak ją zobaczyłam po przedwczorajszym deszczu. Machnęłam już na nią ręką i nawet nie poszłam zobaczyć jak się miewa bezpośrednio po opadach, bo nie chciałam sobie psuć nastroju. A panna chyba się wystraszyła i się "naprawiła" . Patrzę i oczom nie wierzę, ale ani jednego brzydkiego kwiatka, wszystkie noworozwinięte w czasie deszczu i rozwijające się w idealnym stanie :
Czy róże czytają nam w myślach...?
Zastanawiam się co jej było, że te najwcześniejsze kwiaty takie nieodporne były i takie brzydkie się robiły już po 1-2 dniach... Dziś rano sprawdziłam i wszystkie są nadal w super kondycji. Do tego w promieniu 2 metrów zapach jak w perfumerii . Nic z tego nie rozumiem, a jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że teraz ma trochę więcej słońca (wczesną wiosną, gdy słońce jeszcze jest nisko, mocno ocienia ją dom sąsiada). No nic to, cokolwiek to było, myśli o eksmisji na razie zostają wstrzymane .
Tymczasem rozpoczął się u mnie sezon owocowy .
Najpierwsze wiosenne owoce jagody kamczackiej zostały skonsumowane :
"Produkują" się też borówki :
A karmię je wszystkie tak samo: do dołka daję kompost i obornik, a potem już tylko deszczówka. W początkowym okresie zakładania ogrodu bardzo przeklinałam moją gliniastą glebę, ale odkąd pojawiły się u mnie róże, bardzo sobie ją chwalę .
2 dni temu tak bardzo skrytykowałam moją Schnee-Eule i zagroziłam jej eksmisją, a tymczasem wczoraj doznałam szoku jak ją zobaczyłam po przedwczorajszym deszczu. Machnęłam już na nią ręką i nawet nie poszłam zobaczyć jak się miewa bezpośrednio po opadach, bo nie chciałam sobie psuć nastroju. A panna chyba się wystraszyła i się "naprawiła" . Patrzę i oczom nie wierzę, ale ani jednego brzydkiego kwiatka, wszystkie noworozwinięte w czasie deszczu i rozwijające się w idealnym stanie :
Czy róże czytają nam w myślach...?
Zastanawiam się co jej było, że te najwcześniejsze kwiaty takie nieodporne były i takie brzydkie się robiły już po 1-2 dniach... Dziś rano sprawdziłam i wszystkie są nadal w super kondycji. Do tego w promieniu 2 metrów zapach jak w perfumerii . Nic z tego nie rozumiem, a jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że teraz ma trochę więcej słońca (wczesną wiosną, gdy słońce jeszcze jest nisko, mocno ocienia ją dom sąsiada). No nic to, cokolwiek to było, myśli o eksmisji na razie zostają wstrzymane .
Tymczasem rozpoczął się u mnie sezon owocowy .
Najpierwsze wiosenne owoce jagody kamczackiej zostały skonsumowane :
"Produkują" się też borówki :
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
A u mnie jagoda kamczacka jeszcze ziolona, a borówka dopiero kwitnie
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Róże w krainie winem płynącej
Droga Pedrowa, mozesz starsza pania w dobrych okularach oswiecic , co za horror?Pedrowa pisze: ...Dziś mam dla Was zdjęcie jak z horroru (tragedia rozgrywa się na drugim planie ). Moja delikatnej urody Geranium po najeździe potwora:
[img]https://lh3.googleusercontent.com/-UkA4 ... C02814.JPG[/img
A ,gdzie pozostsle rozyczki , przeciez nie pokazalas tych 20-tu z hakiem .
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa czasami tak bywa, że jak zagrozimy jakiejś róży eksmisją to zaraz się poprawia i jej kondycja i kwiaty lepiej zaczynają wyglądać Nasze panienki dobrze wiedzą kiedy jesteśmy z nich niezadowolone...przynajmniej moje, bo im to mówię na głos
A pączek Herzogin Christiana Czaję się na tę róże, tylko muszę poczekać, aż jej cena trochę spadnie
A pączek Herzogin Christiana Czaję się na tę róże, tylko muszę poczekać, aż jej cena trochę spadnie
Alexio z tyłu jest podgryziony pąk...to kwieciak jest sprawcą tego horroru Już jestem na niego wyczulona...
Droga Pedrowa, mozesz starsza pania w dobrych okularach oswiecic , co za horror?
Re: Róże w krainie winem płynącej
Witajcie po dłuuuugim weekendzie (znaczy mocno przedłużonym, bo u nas poniedziałek był wolny, więc sobie pociągnęliśmy weekend aż do czwartku).
Mam teraz tyle zaległości FO, że nie wiem jak nadrobię .
Alexio, tak jak pisze Dorotka - chodzi o pąk podgryziony przez kwieciaka. Niestety więcej pąków mojej Geranium padło ofiarą tych potworów . Na szczęście panna wyprodukowała ich dużo i wciąż ma co kwitnąć, od 2 tygodni cały czas rozwija nowe kwiaty, a wiele pączków jeszcze czeka na swój czas:
Co ilości pokazanych różyczek, to wszystko się zgadza - nie mam jeszcze 22 tylko 18 (od dziś będzie 19 bo przyjedzie Gruß an Aachen), a niektóre odmiany mam w liczbie większej niż 1. W przeciągu tego lata chcę zasadzić jeszcze 2 białe, małe i pachnące różyczki przy tarasie (tylko to wymaga cięższych robót i M. odmówił współpracy zanim nie skończy tego, co już zaczął, czyli innych moich "fanaberii" ) oraz jedną w donicy (ale to jesienią), o której wiesz, bo napalam się na Króla Jerzego, obserwując go u Ciebie).
Ostatnio przyszedł mi też do głowy kolejny "szatański pomysł" na zwiększenie stanu posiadania w różach . Mam pod pergolą z winem taką wąziutką rabatkę, na której kwitną sobie właśnie pelargonie:
No i jakbym ją poszerzyła (kosztem trawnika oczywiście ), to zamiast pelargonii wszedłby mi na nią szpalerek róż (myślałam o Baronesse, które widziałam na fotkach rosnące w grupie u AnyAn ). Róże musiałabym znacznie odsunąć od wina, bo ono ma już korzenie wielgachne, no i oczywiście musiałabym w to zaangażować M. W tym sezonie to się pewnie nie uda, ale może mam już plan na przyszły sezon..... ).
Dorotko, mam nadzieję, że moje róże też odbierają moje myśli. W każdym razie ta jedna wygląda jakby się rzeczywiście wystraszyła ) .
Herzogin Christiana jest śliczna, wiem to już teraz, a rozwinęła dopiero 2 kwiaty. Pachnie rzeczywiście dość intensywnie z nutą cytrusową, a kwiat trzyma się długo. Ma sporo pączków w bukiecikach po 4-5 szt. Specjalnie dla Ciebie moja Księżna (kup ją, kup, warto!):
Jestem też bardzo zadowolona z Rosarium Uetersen. Bardzo się cieszę, że wybrałam właśnie tę różę do mojego ocienionego "kącika dumania". Niesamowicie długo trzyma kwiaty. Pierwszy kwiat, który rozwinęła 17 maja nadal jest na krzaczku i nie spadł z niego jeszcze ani jeden płatek . Wprawdzie widać, że jest już nieco "umęczony" ale to w końcu jego 13. dzień życia . To ten po środku, tuż nad moją dłonią (nie wygląda źle, prawda?):
Daysy, nie przejmuj się, że u Ciebie owoce będą później, bo ważne że na pewno będą! U mnie to zasługa klimatu, ale te akurat owocki tak samo świetnie rosną przecież w Polsce .
Z tych najwcześniejszych mam jeszcze poziomki, które już ładnie się czerwienią (a kilka zdążyło nawet wylądować w brzuchu ) :
Mam teraz tyle zaległości FO, że nie wiem jak nadrobię .
Alexio, tak jak pisze Dorotka - chodzi o pąk podgryziony przez kwieciaka. Niestety więcej pąków mojej Geranium padło ofiarą tych potworów . Na szczęście panna wyprodukowała ich dużo i wciąż ma co kwitnąć, od 2 tygodni cały czas rozwija nowe kwiaty, a wiele pączków jeszcze czeka na swój czas:
Co ilości pokazanych różyczek, to wszystko się zgadza - nie mam jeszcze 22 tylko 18 (od dziś będzie 19 bo przyjedzie Gruß an Aachen), a niektóre odmiany mam w liczbie większej niż 1. W przeciągu tego lata chcę zasadzić jeszcze 2 białe, małe i pachnące różyczki przy tarasie (tylko to wymaga cięższych robót i M. odmówił współpracy zanim nie skończy tego, co już zaczął, czyli innych moich "fanaberii" ) oraz jedną w donicy (ale to jesienią), o której wiesz, bo napalam się na Króla Jerzego, obserwując go u Ciebie).
Ostatnio przyszedł mi też do głowy kolejny "szatański pomysł" na zwiększenie stanu posiadania w różach . Mam pod pergolą z winem taką wąziutką rabatkę, na której kwitną sobie właśnie pelargonie:
No i jakbym ją poszerzyła (kosztem trawnika oczywiście ), to zamiast pelargonii wszedłby mi na nią szpalerek róż (myślałam o Baronesse, które widziałam na fotkach rosnące w grupie u AnyAn ). Róże musiałabym znacznie odsunąć od wina, bo ono ma już korzenie wielgachne, no i oczywiście musiałabym w to zaangażować M. W tym sezonie to się pewnie nie uda, ale może mam już plan na przyszły sezon..... ).
Dorotko, mam nadzieję, że moje róże też odbierają moje myśli. W każdym razie ta jedna wygląda jakby się rzeczywiście wystraszyła ) .
Herzogin Christiana jest śliczna, wiem to już teraz, a rozwinęła dopiero 2 kwiaty. Pachnie rzeczywiście dość intensywnie z nutą cytrusową, a kwiat trzyma się długo. Ma sporo pączków w bukiecikach po 4-5 szt. Specjalnie dla Ciebie moja Księżna (kup ją, kup, warto!):
Jestem też bardzo zadowolona z Rosarium Uetersen. Bardzo się cieszę, że wybrałam właśnie tę różę do mojego ocienionego "kącika dumania". Niesamowicie długo trzyma kwiaty. Pierwszy kwiat, który rozwinęła 17 maja nadal jest na krzaczku i nie spadł z niego jeszcze ani jeden płatek . Wprawdzie widać, że jest już nieco "umęczony" ale to w końcu jego 13. dzień życia . To ten po środku, tuż nad moją dłonią (nie wygląda źle, prawda?):
Daysy, nie przejmuj się, że u Ciebie owoce będą później, bo ważne że na pewno będą! U mnie to zasługa klimatu, ale te akurat owocki tak samo świetnie rosną przecież w Polsce .
Z tych najwcześniejszych mam jeszcze poziomki, które już ładnie się czerwienią (a kilka zdążyło nawet wylądować w brzuchu ) :
Re: Róże w krainie winem płynącej
Mam jeszcze parę nowych fotek, to się z Wami podzielę .
Kwitnie już Laguna :
Otwarła dopiero niewielką część pączków, a już wokół niej roznosi się ten cudny zapach :
Schneeflocke, najmniejsze moje maleństwa uginają się pod ciężarem kwiatów. Przypuszczam, że też będę z nich zadowolona :
Kwiaty zaczynają też otwierać Aspirynki (obsypane wręcz pączkami ):
Moje dwie wyrośnięte na dziki busz i chyba dlatego chorujące A.M. de Montravel też otwierają kwiaty (na samym początku objawów myślałam, że to plamistość plus mączniak prawdziwy ale okazało się, że antraknoza i trochę mączniaka ):
Pomponellka już z kolorkiem :
Nawet Stadt Rom pokazał kolorek:
Kwitnąć zaczęły też lawendy, przygotowując tło dla róż :
Na ostatnim zdjęciu za lampką jest miskant, który w ten weekend będzie wyeksmitowany do sąsiada, a na jego miejscu zamieszka Gruß an Aachen .
Pozdrawiam i pędzę do Waszych wątków, by zobaczyć co się wydarzyło
Kwitnie już Laguna :
Otwarła dopiero niewielką część pączków, a już wokół niej roznosi się ten cudny zapach :
Schneeflocke, najmniejsze moje maleństwa uginają się pod ciężarem kwiatów. Przypuszczam, że też będę z nich zadowolona :
Kwiaty zaczynają też otwierać Aspirynki (obsypane wręcz pączkami ):
Moje dwie wyrośnięte na dziki busz i chyba dlatego chorujące A.M. de Montravel też otwierają kwiaty (na samym początku objawów myślałam, że to plamistość plus mączniak prawdziwy ale okazało się, że antraknoza i trochę mączniaka ):
Pomponellka już z kolorkiem :
Nawet Stadt Rom pokazał kolorek:
Kwitnąć zaczęły też lawendy, przygotowując tło dla róż :
Na ostatnim zdjęciu za lampką jest miskant, który w ten weekend będzie wyeksmitowany do sąsiada, a na jego miejscu zamieszka Gruß an Aachen .
Pozdrawiam i pędzę do Waszych wątków, by zobaczyć co się wydarzyło
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa to miejsce z winem i pelargonią , to świetny pomysł powiem ci że z ta pelargonią średnio mi się podoba Gruss AA to fajny kompaktowy nie wysoki krzaczek i piekne kwiaty
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Róże w krainie winem płynącej
No , wlasnie nasza Dorotka vel Sokole Oko mnie uswiadomila... .Pedrowa pisze:: ...Alexio, tak jak pisze Dorotka - chodzi o pąk podgryziony przez kwieciaka. Niestety więcej pąków mojej Geranium padło ofiarą tych potworów . ...
Pedrowa , H. Christiana , jej pierwsze kwiaty , sadzac z podpisu zdjecia jestes z niej zadowolona .
Miotelka Pomponelli , juz z kolorkiem... . Inne tez .
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;