Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017/2018
- inka52
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2169
- Od: 5 lis 2009, o 11:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Legnica - Dolny śląsk
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Witaj Dorotko nie mam The Strawberry Hill , bardzo mi się podoba , być może zamówię wiosną , teraz mam zamówionych 7 nowych Austinek,
pozdrawiam
pozdrawiam
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Małgosiu - Pepsi, jeśli chodzi o opady, to i u nas mieliśmy ich sporo. Szczególnie ostatnie dni dały się we znaki i skróciły żywot wielu kwiatów. Szkoda, że akurat intensywne deszcze zbiegły się z kwitnieniem wielu róż. Na początku wpisu zrobiłam małe podsumowanie z obserwacji ogrodu i wybrałam kilka naprawdę dość wytrzymałych odmian. Jestem szczególnie miło zaskoczona The Strawberry Hill. Nie dość, że wytrzymała w świetnej kondycji kilka dni wciąż padającego deszczu, to przez cały sezon nie znalazłam na niej ani jednego brzydkiego listka. Brawa dla niej nie tylko za odporność na nadmiar wody, ale również za świetne zdrowie
Paula, witam nowego gościa . Nie obawiaj się, odbije. Przekonałam się, że najlepszym rozwiązaniem na mączniaka jest obcięcie porażonych pędów aż do zdrowego miejsca. Wiem, że czasami serce boli, ale zrobiłam tak z Crocus Rose, którą mączniak atakuje co roku. Żadne opryski nie działały. Postanowiłam obciąć porażone pędy i chociaż skróciłam je o połowę, to w tej chwili prawie nie ma śladu mączniaka. Co prawda o tej porze roku to lepiej już nie ciąć, bo to różę pobudzi do wypuszczenie odrostów i zamiast się szykować do zimowego odpoczynku zacznie rosnąć. Taki zabieg lepiej wykonać w trakcie sezonu jak tylko pojawią się pierwsze objawy choroby. Na mączniaka są również dostępne środki chemiczne, ale u siebie przekonałam się, że metoda cięcia jest skuteczniejsza. W ten sposób choroba nie przenosi się na inne róże a jeśli już, to w znacznie mniejszym stopniu
Soniu, po deszczach widoki są znacznie mniej atrakcyjne i chociaż całkiem sporo róż nadal kwitnie a nawet ma jeszcze pąki w zanadrzu, to jednak z każdym dniem zbliżamy się do końca sezonu Hortensje z dużej ilości wody są znacznie bardziej zadowolone niż róże. Pięknie się przebarwiają, cieszą oczy a ich kwiaty są bardziej odporne na deszcze.
Podobnie jest z daliami.
Rosea, namiary podałam
Sabinko, jak miło, że zajrzałaś Tym bardziej się cieszę, bo wiem, że masz sporo nowych obowiązków. Z tego co widziałam, u Ciebie róże pięknie kwitły i zupełnie nie odczuły spartańskich warunków. Rada jestem, że Munstead Wood dobrze się spisuje i dobrze Ci się ze mną kojarzy. Oby tak dalej
Joasiu, po tygodniowych opadach część róż przedwcześnie zakończyła kwitnienie. Reszta miała pąki, więc jest nadzieja na skromne zakończenie sezonu. Co prawda zdjęć ostatnio nie robię, bo jakoś pogoda nie nastraja zbyt optymistycznie a nasiąknięte wodą kwiaty, to nie jest szczyt marzeń i atrakcyjny widok. Zdjęcia są wcześniejsze, z ubiegłego tygodnia, dla zobrazowania wytrzymałości niektórych odmian na ciągłe opady. Lady of Shalott to u mnie jeden z kilku bardzo udanych w tym sezonie debiutów
Gosiu - Margo, dzięki za podpowiedź o piwie Nie chciałabym aby pszczoły padły ofiarą butelkowej pułapki. Szerszenie na razie się wyniosły i mamy spokój. Jednak myślę, że w następnym roku wrócą i trzeba będzie operację "pułapka" zastosować po raz kolejny. A różom ostatni posiłek zawsze wydaję maksymalnie do połowy lipca. Mają wtedy siłę na powtórkę, bo wiadomo, że dużo kosztuje je czerwcowy pokaz i trzeba dziewczyny trochę wzmocnić
Kaszka, nie dałaś nawozu w tym roku, trudno. W kolejnym będziesz już pamiętała. One za tę troskę odwdzięczą się ładnym, drugim kwitnieniem
Jeśli masz czas i ochotę obrywać zimą listki, to jak najbardziej. Ja niestety przy tej ilości róż nie wyrabiam i często obrywam je dopiero wczesną wiosną, przed cięciem. Wiem, że lepiej to zrobić wcześniej, ale zimą prawie wcale nie wychodzę do ogrodu i nic mi się nie chce. Natomiast późną jesienią, mam tak dosyć grabienia opadłych liści , kopczykowania, że na obrywanie tego, co zostało na krzakach brakuje już chęci.
Teresko, fajne różane zamówienie A Kathryn Morley zupełnie nie znam. Zaraz sobie popatrzę. A gdzie znalazłaś tę ślicznotkę?
Paula, witam nowego gościa . Nie obawiaj się, odbije. Przekonałam się, że najlepszym rozwiązaniem na mączniaka jest obcięcie porażonych pędów aż do zdrowego miejsca. Wiem, że czasami serce boli, ale zrobiłam tak z Crocus Rose, którą mączniak atakuje co roku. Żadne opryski nie działały. Postanowiłam obciąć porażone pędy i chociaż skróciłam je o połowę, to w tej chwili prawie nie ma śladu mączniaka. Co prawda o tej porze roku to lepiej już nie ciąć, bo to różę pobudzi do wypuszczenie odrostów i zamiast się szykować do zimowego odpoczynku zacznie rosnąć. Taki zabieg lepiej wykonać w trakcie sezonu jak tylko pojawią się pierwsze objawy choroby. Na mączniaka są również dostępne środki chemiczne, ale u siebie przekonałam się, że metoda cięcia jest skuteczniejsza. W ten sposób choroba nie przenosi się na inne róże a jeśli już, to w znacznie mniejszym stopniu
Soniu, po deszczach widoki są znacznie mniej atrakcyjne i chociaż całkiem sporo róż nadal kwitnie a nawet ma jeszcze pąki w zanadrzu, to jednak z każdym dniem zbliżamy się do końca sezonu Hortensje z dużej ilości wody są znacznie bardziej zadowolone niż róże. Pięknie się przebarwiają, cieszą oczy a ich kwiaty są bardziej odporne na deszcze.
Podobnie jest z daliami.
Rosea, namiary podałam
Sabinko, jak miło, że zajrzałaś Tym bardziej się cieszę, bo wiem, że masz sporo nowych obowiązków. Z tego co widziałam, u Ciebie róże pięknie kwitły i zupełnie nie odczuły spartańskich warunków. Rada jestem, że Munstead Wood dobrze się spisuje i dobrze Ci się ze mną kojarzy. Oby tak dalej
Joasiu, po tygodniowych opadach część róż przedwcześnie zakończyła kwitnienie. Reszta miała pąki, więc jest nadzieja na skromne zakończenie sezonu. Co prawda zdjęć ostatnio nie robię, bo jakoś pogoda nie nastraja zbyt optymistycznie a nasiąknięte wodą kwiaty, to nie jest szczyt marzeń i atrakcyjny widok. Zdjęcia są wcześniejsze, z ubiegłego tygodnia, dla zobrazowania wytrzymałości niektórych odmian na ciągłe opady. Lady of Shalott to u mnie jeden z kilku bardzo udanych w tym sezonie debiutów
Gosiu - Margo, dzięki za podpowiedź o piwie Nie chciałabym aby pszczoły padły ofiarą butelkowej pułapki. Szerszenie na razie się wyniosły i mamy spokój. Jednak myślę, że w następnym roku wrócą i trzeba będzie operację "pułapka" zastosować po raz kolejny. A różom ostatni posiłek zawsze wydaję maksymalnie do połowy lipca. Mają wtedy siłę na powtórkę, bo wiadomo, że dużo kosztuje je czerwcowy pokaz i trzeba dziewczyny trochę wzmocnić
Kaszka, nie dałaś nawozu w tym roku, trudno. W kolejnym będziesz już pamiętała. One za tę troskę odwdzięczą się ładnym, drugim kwitnieniem
Jeśli masz czas i ochotę obrywać zimą listki, to jak najbardziej. Ja niestety przy tej ilości róż nie wyrabiam i często obrywam je dopiero wczesną wiosną, przed cięciem. Wiem, że lepiej to zrobić wcześniej, ale zimą prawie wcale nie wychodzę do ogrodu i nic mi się nie chce. Natomiast późną jesienią, mam tak dosyć grabienia opadłych liści , kopczykowania, że na obrywanie tego, co zostało na krzakach brakuje już chęci.
Teresko, fajne różane zamówienie A Kathryn Morley zupełnie nie znam. Zaraz sobie popatrzę. A gdzie znalazłaś tę ślicznotkę?
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Jak zwykle na zakończenie kilka fotek
Pierwszy i jedyny kwiat Wildeve
Zakwitła ostatnia dalia. Strasznie późno, ale i tak się cieszę, bo kwiaty ma śliczne
Pierwszy i jedyny kwiat Wildeve
Zakwitła ostatnia dalia. Strasznie późno, ale i tak się cieszę, bo kwiaty ma śliczne
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko, czytam, że narzekasz na deszcz, u mnie też pada cały tydzień, ale w moim ogrodzie to naprawdę dar losu.
Jestem w stanie poświęcić kilka róż, żeby w przyszłym roku móc cieszyć oczy pięknymi krzaczkami. Dwa lata suszy mocno nadszarpnęły zdrowie krzaczków, podlewanie tylko utrzymywało je przy życiu. Ziemia po tygodniowych opadach nasączona tylko w warstwach powierzchniowych, ok 20cm, pod spodem nadal sucho a mnie czeka wielkie przesadzanie
Piszesz, że Jubilee u Ciebie ma wiotkie pędy, u mnie też. Tak samo było z Golden Celebration. Mam ja od 2014 roku i dopiero w drugim kwitnieniu tego roku trzyma ładnie kwiaty w górze, więc mam nadzieję, że podobna pokrojem do niej Jubilee, też w końcu dojrzeje.
Księżniczka Alexandra w tym roku bardzo słaba, powiedziałabym, że z roku na rok jest mniejsza, do tego jeszcze chora, golutka od stóp do głów . W tym roku czeka na nową miejscówkę, może się w końcu opamięta.
Charles u mnie tez poszybował w górę, całe szczęście posadziłam go na tyłach rabaty, więc jego wzrost mi nie przeszkadza, ale to faktycznie wielkie krzaczysko, dobrze byłoby, żeby się jeszcze troszkę zagęścił. Natomiast swoimi rozmiarami zaskoczyła mnie Wollerton old Hall, swoje długaśne pędy rozłożyła na boki i przykryła nimi rosnące w sąsiedztwie róże. Teraz z tych pędzisków wypuszcza z uśpionych oczek krótkopędy, może ciekawie wyglądać - sama się zakulkowała . Oj przepraszam, że tak się u Ciebie rozpisałam .
Dorotko nie narzekaj, mimo deszczu Twoje róże są w doskonałej kondycji, nadal masz piękne róże
Jestem w stanie poświęcić kilka róż, żeby w przyszłym roku móc cieszyć oczy pięknymi krzaczkami. Dwa lata suszy mocno nadszarpnęły zdrowie krzaczków, podlewanie tylko utrzymywało je przy życiu. Ziemia po tygodniowych opadach nasączona tylko w warstwach powierzchniowych, ok 20cm, pod spodem nadal sucho a mnie czeka wielkie przesadzanie
Piszesz, że Jubilee u Ciebie ma wiotkie pędy, u mnie też. Tak samo było z Golden Celebration. Mam ja od 2014 roku i dopiero w drugim kwitnieniu tego roku trzyma ładnie kwiaty w górze, więc mam nadzieję, że podobna pokrojem do niej Jubilee, też w końcu dojrzeje.
Księżniczka Alexandra w tym roku bardzo słaba, powiedziałabym, że z roku na rok jest mniejsza, do tego jeszcze chora, golutka od stóp do głów . W tym roku czeka na nową miejscówkę, może się w końcu opamięta.
Charles u mnie tez poszybował w górę, całe szczęście posadziłam go na tyłach rabaty, więc jego wzrost mi nie przeszkadza, ale to faktycznie wielkie krzaczysko, dobrze byłoby, żeby się jeszcze troszkę zagęścił. Natomiast swoimi rozmiarami zaskoczyła mnie Wollerton old Hall, swoje długaśne pędy rozłożyła na boki i przykryła nimi rosnące w sąsiedztwie róże. Teraz z tych pędzisków wypuszcza z uśpionych oczek krótkopędy, może ciekawie wyglądać - sama się zakulkowała . Oj przepraszam, że tak się u Ciebie rozpisałam .
Dorotko nie narzekaj, mimo deszczu Twoje róże są w doskonałej kondycji, nadal masz piękne róże
- Minnie
- 200p
- Posty: 273
- Od: 11 kwie 2016, o 15:47
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Witaj Dorotko
Dawno sie nie udzielałam, choć zaglądałam w miarę regularnie. Pochłonęły mnie zakupy różane, a na wybranie 28 sztuk potrzeba nie lada czasu. Wszystko juz wybrane i opłacone, rabata rozplanowana, pozostanie tylko najważniejsza czynność - przygotowanie rabaty i posadzenie księżniczek. Mam nadzieję, że dam radę
Piszesz o deszczach, chorobach i zniszczonych kwiatach. Te różyczki, które pokazalas, prezentują się rewelacyjnie. A zdjęcia z dalszej perspektywy - zapierają dech! Mogłabym oglądać je bez końca.
Niesamowicie obficie kwitną - u mnie dopiero się rozkrecaja, nie licząc kilku sztuk, które są w pełni kwitnienia.
U mnie lato było dosc laskawe, troche suszy, trochę deszczu, trochę słońca i upałów, ale i tez totalnej zimnicy. Podlewalam kilka razy. W tym roku niesamowicie szaleje maczniak - jest na ostrozkach, orlikach, nowych floksach, szalwiach, berberysach a nawet... pietruszce(!) Róże o dziwo poki co nie mają maczniaka. Starsze floksy i hortensja, ktora zawsze lapala grzyba tez w tym roku zdrowe - chyba opryski prewencyjne zadziałały bo te delikwentki tez prysnelam przy okazji. Chyba tez wiele zalezy od samego oprysku, w zeszlym roku kilka roz mialo maczniaka, ale bylo zdecydowanie mniej plamistosci.
Mam nadzieję, że dół ogrodowy wkrotce minie, wszak przed nami jeszcze nasza złota polska jesień. Musimy czyms podladowac akumulatorki przed zimą.
Dobrze, ze nie masz zamiaru zlikwidowac polowy swoich róż, choc wierzę, że opieka nad taka ilością jest bardzo pracochlonna.
Jakie rozyczki zamowilas? Chyba mi umknęło w gąszczu postów.
Pięknej pogody Ci życzę Dorotko!
Dawno sie nie udzielałam, choć zaglądałam w miarę regularnie. Pochłonęły mnie zakupy różane, a na wybranie 28 sztuk potrzeba nie lada czasu. Wszystko juz wybrane i opłacone, rabata rozplanowana, pozostanie tylko najważniejsza czynność - przygotowanie rabaty i posadzenie księżniczek. Mam nadzieję, że dam radę
Piszesz o deszczach, chorobach i zniszczonych kwiatach. Te różyczki, które pokazalas, prezentują się rewelacyjnie. A zdjęcia z dalszej perspektywy - zapierają dech! Mogłabym oglądać je bez końca.
Niesamowicie obficie kwitną - u mnie dopiero się rozkrecaja, nie licząc kilku sztuk, które są w pełni kwitnienia.
U mnie lato było dosc laskawe, troche suszy, trochę deszczu, trochę słońca i upałów, ale i tez totalnej zimnicy. Podlewalam kilka razy. W tym roku niesamowicie szaleje maczniak - jest na ostrozkach, orlikach, nowych floksach, szalwiach, berberysach a nawet... pietruszce(!) Róże o dziwo poki co nie mają maczniaka. Starsze floksy i hortensja, ktora zawsze lapala grzyba tez w tym roku zdrowe - chyba opryski prewencyjne zadziałały bo te delikwentki tez prysnelam przy okazji. Chyba tez wiele zalezy od samego oprysku, w zeszlym roku kilka roz mialo maczniaka, ale bylo zdecydowanie mniej plamistosci.
Mam nadzieję, że dół ogrodowy wkrotce minie, wszak przed nami jeszcze nasza złota polska jesień. Musimy czyms podladowac akumulatorki przed zimą.
Dobrze, ze nie masz zamiaru zlikwidowac polowy swoich róż, choc wierzę, że opieka nad taka ilością jest bardzo pracochlonna.
Jakie rozyczki zamowilas? Chyba mi umknęło w gąszczu postów.
Pięknej pogody Ci życzę Dorotko!
Pozdrawiam serdecznie, Ania
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Bylinowo-różany ogród u Minnie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Piękne U mnie już niestety przekwitły. Poza tym coś je podgryzało w tym roku
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7817
- Od: 8 lut 2012, o 12:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowsze
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko bardzo dziękuję za wszystkie rady. Spisuję sobie skrzętnie i będę analizować zimą. Nie kupuję teraz żadnych róż. Jestem dzielna, nic na siłę i na wariata a nie mam czasu teraz myśleć o tym rozsądnie
Mimo deszczu, obrazki które pokazujesz bardzo zachwycają. To co u ciebie oznacza mizerne kwitnienie, u mnie jest szczytem marzeń Jakieś pojedyncze egzemplarze przypominają, że mam róże w ogrodzie.
Mimo deszczu, obrazki które pokazujesz bardzo zachwycają. To co u ciebie oznacza mizerne kwitnienie, u mnie jest szczytem marzeń Jakieś pojedyncze egzemplarze przypominają, że mam róże w ogrodzie.
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko, chciałam podzielić się z Tobą wielką radością -zakładam różankę, no, miniróżankę, ale zawsze to coś. Likwiduję maliny i zwolni mi się prostokąt 4 metry na 2 metry/cztery to podstawa/.Planuję tam posadzić róże w dwóch rzędach. Na przodzie ok 6 róż niższych, za nimi ok.5 wyższych.
Najbardziej podoba mi się mieszanka nasyconych, mocnych kolorów w odcieniach czerwieni, bordo, fuksji, koralu. Bez akcentów pastelowych , same żarówy. Od kilku lat sadzę pelargonie w takim zestawie, bardzo mi się to podoba i nie nudzi. Widziałaś może bukiet ślubny Ani Starmach? Takie połączenie kolorów bym chciała uzyskać. Myślę o takich odmianach: Tradescant, Gipsy Boy, Astrid Grafin, Red Leonardo da Vinci, Burgundy Iceberg,Hot Chocolate, Rout 66, Red Fairy, Minerwa, Rose de Resht, Rotkappchen, Schone Koblenzerin, Munstead Wood, Popular Palace.Co myślisz o takim doborze? Nie będę stosować chemii, więc może lepiej coś wykreślić z tej listy.A może radzisz coś dodać? Bardzo bym chciała, żeby ta rabata się udała, bo to przekonało by mojego Męża do kolejnych róż w naszym ogrodzie, co jest moim marzeniem.Do tej pory M był wielkim przeciwnikiem róż /bo kłują/. Dorotko, doradź też, proszę, które z tych róż posadzić w pierwszym rzędzie, a które w tle ? No i czy sadzić teraz, czy czekać do wiosny. Czy takie ilości będą ok na tej powierzchni?
Najbardziej podoba mi się mieszanka nasyconych, mocnych kolorów w odcieniach czerwieni, bordo, fuksji, koralu. Bez akcentów pastelowych , same żarówy. Od kilku lat sadzę pelargonie w takim zestawie, bardzo mi się to podoba i nie nudzi. Widziałaś może bukiet ślubny Ani Starmach? Takie połączenie kolorów bym chciała uzyskać. Myślę o takich odmianach: Tradescant, Gipsy Boy, Astrid Grafin, Red Leonardo da Vinci, Burgundy Iceberg,Hot Chocolate, Rout 66, Red Fairy, Minerwa, Rose de Resht, Rotkappchen, Schone Koblenzerin, Munstead Wood, Popular Palace.Co myślisz o takim doborze? Nie będę stosować chemii, więc może lepiej coś wykreślić z tej listy.A może radzisz coś dodać? Bardzo bym chciała, żeby ta rabata się udała, bo to przekonało by mojego Męża do kolejnych róż w naszym ogrodzie, co jest moim marzeniem.Do tej pory M był wielkim przeciwnikiem róż /bo kłują/. Dorotko, doradź też, proszę, które z tych róż posadzić w pierwszym rzędzie, a które w tle ? No i czy sadzić teraz, czy czekać do wiosny. Czy takie ilości będą ok na tej powierzchni?
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko nie grzesz masz tak cudowne róże po mimo dużych opadów deszczu jak piszesz.U mnie w tym roku bieda z nędzą na dodatek teraz chwyta plamistość i mącznik rzekomy Fakt niczym nie pryskałam w tym roku a i teraz już nie warto wiec tylko obrywam chore liście.Niestety wszystkie patyczki Amelki szlag trafił dzisiaj ostatniego wyrzuciłam Czasem tak bywa, jednak są też radosne chwile ukorzeniania jak zakwita taka różyczka.Udało mi się ukorzenić Twiggys Rose a mój Burgund ,którego wiosna wykopałam i odmłodziłam też puszcza nowe listki czyli jeszcze coś z niego będzie to samo ukorzeniany Dieter Muller i Hot chocolate też ładnie sie zebrały .To są takie male radości
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko czytam o rozmiarach róż,że różnią się w opisach jeśli chodzi o podawanie rozmiarów.
Na pewno zależy to od podłoża,stanowiska i podejrzewam,że jakości sadzonki także.Ale ile miejsca im zostawiać to dobre pytanie
Mam do posadzenia trzy różyczki: Heavenly Pink,Angelę i Ballerinę.Masz u siebie którąś z tych odmian?
Dziś znalazłam rosyjską stronę "Rosebook" i są różnice w opisie tam a na naszych stronach ale z tego co już zauważyłam to na naszych stronach róże mają zaniżane rozmiary bo doczytuję tu na forum,że rosną większe jak w opisach.
I teraz zastanawiam się jak posadzić te moje.Czy dać im od razu więcej miejsca z zapasem?
Sadzić tak by się przenikały czy rosły w znacznej odległości od siebie nawet po paru latach?
Z opisu na tej rosyjskiej stronie Ballerina nawet do 1,75 cm wszerz.
Już sama nie wiem jak sadzić.Poradź proszę
Dorotko a mam jeszcze jedno pytanie.Czy róże z woskowanymi gałązkami i korzeniami w torebce z torfem (często takie widuję wiosną w marketach) warte są uwagi czy raczej nie zaprzątać sobie nimi głowy?
Na pewno zależy to od podłoża,stanowiska i podejrzewam,że jakości sadzonki także.Ale ile miejsca im zostawiać to dobre pytanie
Mam do posadzenia trzy różyczki: Heavenly Pink,Angelę i Ballerinę.Masz u siebie którąś z tych odmian?
Dziś znalazłam rosyjską stronę "Rosebook" i są różnice w opisie tam a na naszych stronach ale z tego co już zauważyłam to na naszych stronach róże mają zaniżane rozmiary bo doczytuję tu na forum,że rosną większe jak w opisach.
I teraz zastanawiam się jak posadzić te moje.Czy dać im od razu więcej miejsca z zapasem?
Sadzić tak by się przenikały czy rosły w znacznej odległości od siebie nawet po paru latach?
Z opisu na tej rosyjskiej stronie Ballerina nawet do 1,75 cm wszerz.
Już sama nie wiem jak sadzić.Poradź proszę
Dorotko a mam jeszcze jedno pytanie.Czy róże z woskowanymi gałązkami i korzeniami w torebce z torfem (często takie widuję wiosną w marketach) warte są uwagi czy raczej nie zaprzątać sobie nimi głowy?
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko, nie zamawiam nic... powiem Ci, że nawet nie zaglądam (zbyt często, tak tylko raz na dwa dni) na strony szkółek... Nie mam gdzie kolejnych róż posadzić a zimą w donicy? Nie... poczekam na wiosnę.
Chociaż jak zobaczyłam na Twoich zdjęciach Lady Emma Hamilton, to mi jakoś tak serce mocniej zabiło Ale musze być dzielna. Czekam na ogrodzenie.
P.S.
Teraz mi przyszło do głowy, że miałabym w sumie miejsce na jedną sztukę - jakąś białą, albo kremową różę, ale czy opłaca się zamawiać jedną?!
Chociaż jak zobaczyłam na Twoich zdjęciach Lady Emma Hamilton, to mi jakoś tak serce mocniej zabiło Ale musze być dzielna. Czekam na ogrodzenie.
P.S.
Teraz mi przyszło do głowy, że miałabym w sumie miejsce na jedną sztukę - jakąś białą, albo kremową różę, ale czy opłaca się zamawiać jedną?!
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- wagabunga123
- 1000p
- Posty: 1365
- Od: 11 lip 2013, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Witaj Dorotko,
Gratuluję podjęcia "męskiej decyzji" w kwestii ilości posiadanych róż. Wiem, jak ciężko jest powziąć takie postanowienie, ale prawda jest taka, że ogród potrzebuje naszej uwagi i opieki a na to trzeba mieć niestety czas. Umieram z ciekawości, co też sobie planujesz zakupić, przecież każdy nowy nabytek będzie różanym rarytasem
Po Twoich zdjęciach nie widać zmęczenia deszczem. u mnie rabaty wyglądają okropnie. Jak już znajdę chwilę na działkę, to zamiast cieszyć się pobytem na niej, biegam z sekatorem i tnę przekwitłe, przemoczone pąki lub obrywam chore liście. Nie ma co, sezon 2017 nie należy do najlepszych.
Buziaki dla Ciebie
Gratuluję podjęcia "męskiej decyzji" w kwestii ilości posiadanych róż. Wiem, jak ciężko jest powziąć takie postanowienie, ale prawda jest taka, że ogród potrzebuje naszej uwagi i opieki a na to trzeba mieć niestety czas. Umieram z ciekawości, co też sobie planujesz zakupić, przecież każdy nowy nabytek będzie różanym rarytasem
Po Twoich zdjęciach nie widać zmęczenia deszczem. u mnie rabaty wyglądają okropnie. Jak już znajdę chwilę na działkę, to zamiast cieszyć się pobytem na niej, biegam z sekatorem i tnę przekwitłe, przemoczone pąki lub obrywam chore liście. Nie ma co, sezon 2017 nie należy do najlepszych.
Buziaki dla Ciebie
Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać - Walt Disney
Ciurkadełko wśród róż - moje miejsce na ziemi Tu na razie jest ściernisko ale będzie ... Pozdrawiam, Marlena
Ciurkadełko wśród róż - moje miejsce na ziemi Tu na razie jest ściernisko ale będzie ... Pozdrawiam, Marlena
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Moja jest delikatna, ale nie wymaga podwiązywania. Całkiem nieźle sobie radzi, chociaż część listków ma porażonych plamistością.Jubilee Celebration, to kwiat ma zjawiskowy. Z resztą już trochę gorzej. Myślę tutaj o wiotkich pędach, które wciąż trzeba podwiązywać
Ale i tak uważam, że przy takich opadach jakie były w tym roku, to i tak różę trzymają się całkiem zdrowo. Spodziewałabym się raczej, że plamistość będzie szaleć niczym nie skrępowana. A tymczasem owszem, moje róże maja plamki, ale w dopuszczalnej ilości.
Zawsze się dziwię, temu co piszesz o Rhapsody. To moja najstarsza róża, mam ją czwarty sezon i nigdy nie mogłam na nią narzekać. Zdrowa jak byk, w tym roku tylko pokonały ją deszcze i drugie kwitnienie bardzo marne. Ale liście ma zdrowe
207 róż Ta liczba robi ogromne wrażenie. Masz jeszcze czas na sen? Już chociażby oberwanie przekwitniętych kwiatów, musi zajmować mnóstwo czasu. Ale potem zbierasz tego plony. Masz je cudowne. Nawet jak część choruje, albo nie kwitnie zbyt obficie, to w takiej ilości jest to nie do zauważenia Takiego ogrodu można tylko pozazdrościć. Ale to nie dla mnie, lubię swój leżaczek i dobrą książkę.Chociaż w tym roku jakoś zbyt często nie mogłam sobie na to pozwolić i właściwie nie wiem czemu