O ile wiem, zawód złodzieja istnieje nadal, niestety. I jest to jeden z najstarszych zawodów świata... Zaraz obok policjanta i ... no, to już inny tematwiliam pisze:pamiętam jak moi rodzice mieli taki ogródek to co chwila były takie nieprzyjemne sytuacje - było to 15-20 lat temu
nie wiem czy coś w tym względzie się zmieniło czy nie
Jak sobie radzić?
Sąsiedzi z czujnym okiem i telefonem pod ręką (sami nie pójdą z łopatą na złodzieja, ale policję wezwać mogą). Nie wyobrażam sobie babci emerytki biegnącej z maczetą i okrzykiem "banzaaaj" na złodzieja. To po prostu niebezpieczne i nie ma sensu, jeśli złodziej jest zawodowcem zdecydowanym na zbyt wiele dla łupu o wartości czasem tylko kilku groszy.
Ubezpieczenie własności - zawsze to jakiś zwrot przy ew. stratach.
Ochrona opłacana indywidualnie czy zbiorowo - patrole profesjonalistów przygotowanych do takiej pracy. Częste patrole zniechęcają męty wałęsające się w okolicy i czyhające na okazję. Zresztą złodziejstwo na działkach (w ogrodach) też jest różne, latem inne, zimą inne, w ogrodach działkowych inne, a w domach z ogródkiem inne. I przed każdym trzeba bronić się inaczej.
A że złodziej z reguły jest przygotowany do kradzieży, a my niekoniecznie, to wniosek nasuwa się sam. To my sami musimy być czujni i przygotowani na wszelkie ewentualności, np. chować czy zamykać torby z pieniędzmi / dokumentami, albo nosić je ze sobą, telefon mieć w kieszeni, a nie na stoliku za domem, domek / altankę zamykać na klucz, jeśli na dłuższą chwilę mamy stracić z oczu wejście, nie zapraszać złodzieja wystawką dóbr (Agape - ), nie ryglować sztabami drzwi, które można otworzyć jednym palcem (mniejsze będą ew. straty spowodowane rozwaleniem samych drzwi, zamiast wywalenia drzwi z całą ścianą...) itp.