
Dwa lata temu na naszej działeczce stanęła drewniana altana. To domek drewniany, składany z gotowych paneli (deski sosnowe i świerkowe) osadzony na betonitach. W momencie, w którym ją stawialiśmy zakładaliśmy jej wykorzystanie wyłącznie jako przechowalnię przedmiotów użytkowanych podczas weekendowych pobytów na działce, nie przykładaliśmy więc wielkiej uwagi do walorów "mieszkalnych" domku. Nie było więc wówczas mowy o jego izolacji z jakichkolwiek przyczyn. Szybko okazało się jednak, że czasu na kawałku naszego trawnika spędzamy więcej niż zakładaliśmy, a i rola naszej drewnianej chałupki nieco się zmieniła. Pozostawione w pierwszym sezonie zimowym wszelkie przedmioty tapicerskie (materiałowe materace, koce, obicia tapicerskie leżaków, itp) wchłonęły sporo wilgoci, czego efektem było nabranie zapachu stęchlizny, a nawet pleśń. Postanowiliśmy więc zrobić izolację domku. O ile izolacja dachu czy ścian wydaje się być sprawą prostą (z wykorzystaniem folii izolacyjnej, styropianu bądź wełny mineralnej krytej deską elewacyjną), o tyle mam problem z podłogą. Grunt na którym stoi domek w miesiącach jesiennych, zimowych i wiosennych jest dość mocno podmokły. Nie chcę więc bezkrytycznie kłaść na podłodze jakichś materiałów izolacyjnych i kryć ich kolejną warstwą desek podłogowych, w obawie przed wilgocią, która zatrzymana na izolacji spowoduje zapewne gnicie desek stanowiących pierwotną podłogę. Ktoś poradził mi, żeby po prostu zrobić drugą warstwę desek na podłodze (kładzionych prostopadle względem pierwotnych), podniesioną o kilka cm, żeby stworzyć w ten sposób poduszkę powietrzną stanowiącą naturalny izolator, a jednocześnie umożliwiającą odprowadzanie wilgoci. Nie mam jednak przekonania czy to nie za mało. Ktoś inny stwierdził, że problem wilgoci w domku skuteczniej rozwiążę stwarzając wymuszoną wymianę powietrza (np. poprzez zabudowanie pracujących całą dobę wentylatorków) niż izolując go bardzo szczelnie, ale co do tego rozwiązania również nie mam pewności, pomijając kwestię, że nie wyobrażam sobie montażu kilku wentylatorków pracujących przez całą zimę.
Od razu zaznaczę, że braliśmy już pod uwagę zamocowanie folii od spodniej strony podłogi, ale okazuje się że prześwit pod spodem jest niewystarczający do przeprowadzenia tej operacji. Nie mam doświadczeń z foliami "oddychającymi", które teoretycznie powinny rozwiązać problem umożliwiając wyprowadzanie powietrza na zewnątrz, bez powrotu do wnętrza domku. Może ktoś z Was ma doświadczenia w podobnych tematach i jest w stanie coś podpowiedzieć? Dotychczas sytuacja zmuszała mnie do tego, żeby co zimę wywozić z domku wszystko co mogło wchłonąć wilgoć i w konsekwencji zapleśnieć, ale w tym roku chcę w altance zostawić jakiś tapczan i nie wyobrażam sobie wywożenia go znów na zimę.
Wszelkie sugestie mile widziane!
pozdrawiam,