Jak się pozbyć zaskrońca ???

Jak zbudować tanio i szybko ? Rozwiązania, praktyczne pomysły i wskazówki. ZRÓB TO SAM. Narzędzia, sprzęt do ogrodu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Nalewka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 6532
Od: 30 paź 2006, o 12:42
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Działka na Warmii

Post »

gienia1230 pisze:(...) Ale kawałki węża na talerzu......... no to ...... lecę do łazienki !! :roll:
No to w Chinach czy w dżungli zginęłabyś z głodu i wycieńczenia :lol: :lol: :lol:

Na szczęście zaskrońców się raczej nie jada :roll: A i inne gady i płazy w naszych warunkach jada się nieczęsto. Winniczki? Żabie udka? I to by było na tyle. Chyba.

No cóż, owoce i jarzynki są bardzo zdrowe i pyszne, ale nic nie zastąpi porządnego kotleta! Nieważne jakimi metodami pozyskanego. W końcu skórzane buty, paski do zegarków czy spodni i obicia foteli też pochodzą z tego samego źródła, a jakoś większość z nas nie wstrząsa się z obrzydzenia na samą myśl o posiadaniu i używaniu tych akcesoriów.

Ale czy nie za daleko od tematu wątkuśmy odeszli? :roll:
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
Pawel Woynowski
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 1572
Od: 24 sty 2007, o 11:59
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post »

Nalewka pisze:Ale czy nie za daleko od tematu wątkuśmy odeszli? :roll:
Biję się w piersi, odeszliśmy i to z mojej przyczyny.
W takim razie, w ramach rekompensaty dla Pań i Panów co nie lubią węży i...węgorzy, coś na kulinarnie z ryb, uprzedzam że to nie węgorz :wink:
Zapraszam więc TUTAJ, Post Wysłany: Pon 03 Sie 2009 18:37
Pozdrawiam, Paweł Woynowski
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
Mozi

Post »

Nalewka pisze:Ale czy nie za daleko od tematu wątkuśmy odeszli? :roll:
Skądże? Post się gęsto sypie,
Na Kuboty wątku stypie.
Temat umarł, wątek kipi.
Trzebaż czegoś jeszcze lepiej?

Zna Kubota sposób prosty
Jak na forum prowokować posty.
Już się pozbył z włości gada,
A społeczność jeszcze gada.

I nie będzie wcale gorzej:
Jak polować na węgorze?

No właśnie, jak polować na węgorze? Oto sposób, o którym mało kto chyba wie.
Kiedyś, dawno, dawno temu spacerowałem z piesiem, w Gdańsku, nad brzegiem tzw. Martwej Wisły. Moją uwagę zwrócił staruszek, jak się później okazało Danziger, który na brzegu rzeki rozsypywał z kubełka popiół, taki popiół z pieca, czy też kuchni na węgiel. Zaciekawiony zapytałem po co robi, a on łamaną polszczyzną wyjaśnił mi, że on tak ryby łapie. Myślałem, że robi ze mnie wariata. Ryby, na trawie chce łapać? Co za idiotyzm. I po co ten popiół? Tu staruszek mi wyjaśnił, że są takie „riby” co z wody „wichodzo”. Tu użył niemieckiego słowa na określenie gatunku tych” rib”, niestety, nie pomnę jakiego. Następnie pokazał mi podmokłą łąkę, która oddzielała Martwą Wisłę od systemu kanałów i wyjaśnił mi, że „oni”, czyli te „riby”, tędy właśnie chodzą. A popiół jest potrzeby po to, że jak „oni” wyjdą z wody , to „oni mają strach”. Jak je coś wystraszy, to „oni zurick do rzeka” i po to jest ten popiół, i jeszcze potrzebna są grabie, i jeszcze trzeba z tymi grabiami bardzo rano, przed wschodem słońca, bardzo szybko biec i grabić ten popiół, i „oni” w tym popiele zostają. I jeszcze dodał, że jak on był taki „junga” jak ja, to zbierał ich bardzo dużo, a teraz to tylko kilka mu się trafia. Na początku nie bardzo mu wierzyłem, ale on, że jak przyniosę więcej popiołu, przyjdę nad brzeg bardzo wcześnie i będę biegł z tymi grabiami „szibko, ale szibko”, to połowa tych „ribów” jest moja. Wyglądał poczciwie, to pomyślałem, czemu nie spróbować? Pobiegłem do domu, wygarnąłem cały popiół z kotłowni, co to go miałem obowiązek wynosić, a tylko pod ścianę odgarniałem, aż się Mama ucieszyła, że synek sporządniał. Zaniosłem nad brzeg rzeki chyba z 10 kubłów popiołu. Rozsypaliśmy równiutko, pewnie na 60 metrach brzegu. Z emocji nie mogłem spać i na wyznaczonym miejscu, na mostku, na kanałku, byłem już po północy z własnymi grabiami. Staruszek przyszedł około trzeciej i kazał mi być „czicho, ale czicho” i pokazał mi jak „czicho” podejść na brzeg rzeki. Kiedy już byliśmy na miejscu, dał mi znak, abym rozpoczął bieg po ścieżce popielnej, cośmy ją poprzedniego dnia usypali, ciągnąc po niej grabie. Kiedy już biegłem, on klasnął w dłonie. Dobiegłem do końca i co dalej? Nic się nie dzieje! A wtedy staruszek wyjął z kieszeni latarkę, sięgnął po kosz, który tam już wcześniej zostawił, I tak…? Zaczęliśmy zbierać dorodne WĘGORZE, które zatarły się w świeżo wzruszonym popiele. Opyliliśmy „zbiór” w lokalnej wędzarni. Mój „part” wyniósł 15 kilogramów. Powtórzyliśmy „patent” jeszcze kilkanaście razy, mój „part” to ok. 4500 złotych i kupiłem sobie za to motorower „Ryś”. Niestety, dopadło mnie nieszczęście i zostałem przyjęty na studia prawnicze w Warszawie, i tak skończył się dobry zarobek. :(
Awatar użytkownika
Nalewka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 6532
Od: 30 paź 2006, o 12:42
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Działka na Warmii

Post »

Nic nie rozumiem :oops: To węgorze wyłażą z wody, żeby robić "duszno i porno"? Na popiele? W popiele? Tzn. na wierzchu czy pod spodem? Bez wody? I dlaczego staruszek klasnął w dłonie? Cuda jakieś wyczyniał? A może to kolejny "miejski mit"?

Ale co by to było (lub nie było0, opowieść boska! :)
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
Awatar użytkownika
bishop
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 5191
Od: 4 cze 2008, o 22:54
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
Kontakt:

Post »

Boska narracja!
A węgorze to ogólnie wędrowniczki. Dla tarła potrafią ocean przemierzyć :roll:
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
kubota74
30p - Uzależniam się...
30p - Uzależniam się...
Posty: 36
Od: 12 mar 2009, o 08:05

Post »

gienia1230 pisze:Łomatko!!! Co Wy wypisujecie ! Dla mnie żaden wąż nie jest przystojny!!! Żeby nie wiem jak był wygolony, wypachniony (nawet pod pachami) i pod krawatem! Oślizgła ohyda !!! W życiu nie wezmę np węgorza do ust, bo mi węża przypomina i na dodatek żywi się padliną!
Święte słowa. W całości potwierdzam. :)
Mozi

Post »

Nalewka pisze:Nic nie rozumiem :oops: To węgorze wyłażą z wody, żeby robić "duszno i porno"? Na popiele? W popiele? Tzn. na wierzchu czy pod spodem? Bez wody? I dlaczego staruszek klasnął w dłonie? Cuda jakieś wyczyniał? A może to kolejny "miejski mit"?

Ale co by to było (lub nie było0, (...)
Przepraszam, że niezbyt precyzyjnie wyjaśniłem.
Staruszek klasnął w dłonie, żeby zrobić der Lärm, czyli hałas. Wtedy oni, te riby, mają Angst, czyli strach, i oni, te riby, wracają zurick do rzeki, a na ich drodze jest świeżo wzruszony popiół, i oni, te riby, w tym popiele zostają, i wybiera się je jak ulęgałki spod gruszy.
Koniec opisu patentowego.
Ważne uzupełnienie do opisu patentowego!
Buty zostawia się na mostku, i dalej już socken nach, czyli „na skarpetkach”, żeby czicho, czicho, chociaż rosa obfita.

A czy to mit? No cóż, zawsze można sprawdzić. Akurat pora jest jeszcze dobra, lepiej byłoby w maju lub w czerwcu, ale jeszcze w sierpniu oni, czyli te riby, wichodzo. Trzeba tylko wziąć ze sobą trochę popiołu i grabie, pojechać do Gdańska, dzielnica Stogi, ulica Jodłowa, i postępować zgodnie z opisaną instrukcją. Dawno tam nie byłem i wiele się tam zmieniło. Po drugiej strony rzeki wybudowali rafinerię. Mam jednak nadzieję, że rzeka jest na swoim miejscu (to raczej pewne), i łączka podmokła jest, i kanały są, do których te riby wichodzo.
A gdyby były problemy z odnalezieniem miejsca, to zapraszam na Zumi: http://www.zumi.pl/namapie.html?qt=&loc ... mit=Szukaj
Odnajdziesz i ulicę, i kanałek, i mostek na kanałku, i łąkę, i Martwą Wisłę. Niestety, Zumi jeszcze nie pokazuje lokalizacji węgorzy, ale to się może zmienić. :D
Powodzenia.
Mozi

Post »

Niestety, łączki już nie ma :( Dopiero jak Zumi przełączyłem na satelitę dostrzegłem, że łączkę zmeliorowano, widoczne są ulice i domy i chiba już riby tam nie wichodzo, a szkoda.
Pawel Woynowski
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 1572
Od: 24 sty 2007, o 11:59
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post »

Nalewka pisze: A może to kolejny "miejski mit"?
Dokładnie może nie mit, a bajka i to ... wędkarska bajka. Jak każda bajka ma gdzieś ociupinę prawdy. Owszem zdarza się ze węgorze opuszczają wodę w której do tej pory żyły, jeśli ta woda nie ma połączenia z rzeką, a w efekcie z morzem, lub brak w tej wodzie pokarmu, a w pobliżu jest jakaś inna woda. Zdarza się to czasami, jak dorosłe węgorze a dokładniej samice, bo tylko one żyją w słodkich wodach śródlądowych, wychodzą na brzeg aby dojść do pobliskiej rzeki, i nią dostać się do morza, skąd w towarzystwie oczekujących w wodach przybrzeżnych samców, przez Duńskie cieśniny przepływają na Atlantyk i tam ok. 6000 km od Bałtyku w Morzu Sargassowym dochodzi do tarła. Dorosłe osobniki giną z wyczerpania, a do powrotu który będzie trwał ok 3 lat, przygotowują się larwy węgorza, podobne di listków wierzbowych tyle że przeźroczyste i wielkości kilkunastu mm.
Lecz aby węgorz wyszedł, a w zasadzie wypełzł, na brzeg, musi on być pokryty trawą, a najlepiej mokrą zaroszoną trawą. Węgorz potrafi oddychać przez skórę, co pomaga mu w oddychaniu na brzegu, lecz nie może wyschnąć, skóra musi być wilgotna, w takich warunkach węgorz przeżyje ok 6 dni. Odbywa się to nocą, i nigdy nie wiadomo gdzie takie wyjście nastąpi i nigdy nie jest to cała populacja żyjąca w opuszczanej wodzie, a jedynie pojedyncze osobniki.
Tak że, te opowieści o łowach na węgorze na suchym lądzie, i łapanie ich w czasie przechodzenia przez wysypany popiół, i to w takich ilościach, to raczej Kaszubscie bojanie lub wędkarskie przy piwku nad wodą opowieści, w czasie kiedy rybki nie biorą. :wink:
Popiół lub sól, wykorzystuje się do uśmiercania złapanych węgorzy, które żywe po złapaniu wkłada się do wiadra lub jakiegoś pojemnika z popiołem lub solą. Popiół zatyka pory oddechowe w skórze węgorza i ten ginie, poza tym popiół jest w dotyku szorstki co w trakcie ruchów węgorza w wiadrze powoduje przy okazji wytarcie bardzo trwałego śluzu pokrywającego jego skórę. Taka sama sytuacja ma miejsce kiedy w wiadrze jest kilka kg. soli. Takie metody stosują rybacy poławiający węgorze.
Ale co by to było (lub nie było, opowieść boska! :)
Fakt, opowieść świetnie napisana, a szczególnie te wstawki z Kaszubsciej godki :D
Pozdrawiam, Paweł Woynowski
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
Awatar użytkownika
bishop
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 5191
Od: 4 cze 2008, o 22:54
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
Kontakt:

Post »

Jak już jesteśmy przy węgorzach, jak wytłumaczyć następującą rzecz: w miasteczku w którym mieszkałem w dzieciństwie jest jeziorko. Jeziorko wybitnie śródlądowe, niezbyt duże, do najbliższej rzeki kilka kilometrów. I w tym jeziorku do czasów zimy, która wydusiła mnóstwo ryb żyły sobie: szczupaki, płocie, ukleje, karpie, sumy, leszcze, karasie, liny, cierniki, itp. i właśnie węgorze. PZW nawet swego czasu amury tam wpuścił. I co najdziwniejsze - były tam małe węgorze, choć nikt od lat nie zarybiał węgorzami. Skąd się wzięły, skoro podobno jedynie morze Sargassowe pomaga węgorzom w tarle?

I z tego co pamiętam to nie ma humanitarnych metod zabicia węgorza. Dekapitowany, wypatroszony, bez skóry a jeszcze się wije...
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Pawel Woynowski
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 1572
Od: 24 sty 2007, o 11:59
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post »

bishop pisze: I co najdziwniejsze - były tam małe węgorze, choć nikt od lat nie zarybiał węgorzami. Skąd się wzięły, skoro podobno jedynie morze Sargassowe pomaga węgorzom w tarle?
Cudów nie ma, musiał je tam ktoś wpuścić, może jakiś wędkarz po załapaniu kilku "sznurówek", dał im wolność co by podrosły. Tak jak do oczka chłopaki z podwórka wpuszczali mi złapane w okolicznych stawach karaski.
I z tego co pamiętam to nie ma humanitarnych metod zabicia węgorza. Dekapitowany, wypatroszony, bez skóry a jeszcze się wije...
Rybacy i wędkarze nie stosują dekapitacji, bo nie ma za co powiesić węgorza w wędzarni. Zabijam węgorza odcinając mu 2 cm odcinek "ogona", przecinając w ten sposób rdzeń kręgowy. Lub używam TAKI przyrządzik. A że się wije po zabiciu, to jedynie odruchy mięśni.
Pozdrawiam, Paweł Woynowski
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
Mozi

Post »

Pawel Woynowski pisze: Fakt, opowieść świetnie napisana, a szczególnie te wstawki z Kaszubsciej godki :D
Z pewną taką nieśmiałością….
Przede wszystkim korekta. Nie było żadnych wstawek z „Kaszubsciej Godki”, ino prawda.
Po drugie, staruszek, imieniem Ortwin, bardzo by się obraził, gdyby go nazwać Kaszubą. On był Danzigerem, nie Polakiem, nie Niemcem, nie Kaszubą, tylko Gdańszczaninem. Znałem wielu takich, pomiędzy nimi się wychowałem.
Po trzecie, w opisanej przez Ciebie teorii, iż węgorzom zdarza się opuszczać „głodne” wody, bez dostępu do rzeki i morza brak wyjaśnienia, skąd one w tych wodach bez dostępu się znalazły;
Po czwarte, dziękuję, żadne z twoich stwierdzeń dotyczących przebywania węgorzy w wilgotnej, zroszonej trawie, nie zaprzecza mojemu doświadczeniu. Przypuszczam, że „głodną wodą” była Martwa Wisła, żerowiskiem był system kanałów, a po drodze była podmokła łączka. Ciekawe też jest to, co piszesz o popiele. Popiół wysypany w przeddzień, przez noc zdążył pokryć się rosą, a jak go zagrabiłem, to wybierałem węgorze, jak ulęgałki. Tu również nie ma sprzeczności – zacierały się.
A po piąte, przez dziesiąte, jak będziecie poddawać w nieuzasadnioną wątpliwość moje doniesienia, to się zapętlę w sobie, i nie podam wam innego patentu Ortwina, jak bez kopania wydobywać z ziemi rosówki. Same wychodzą! Gwarantowane! I nie trzeba do tego żadnej czarodziejskiej różdżki. Potrzebne są tylko trzy patyki.
Pozdrawiam niedowiarków. :)
Awatar użytkownika
Nalewka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 6532
Od: 30 paź 2006, o 12:42
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Działka na Warmii

Post »

Mozi pisze:(...) I nie trzeba do tego żadnej czarodziejskiej różdżki. Potrzebne są tylko trzy patyki.
Pozdrawiam niedowiarków. :)
I bateria :lol: A jeszcze lepiej akumulator :lol: :lol: Pozdrawiam górników :lol: :lol: :lol:
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
ODPOWIEDZ

Wróć do „NIEROŚLINNE tematy ogrodowe. Budowa domu. Wyposażenie ogrodu”